Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara

Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 19:50
    ~Najgłupsze napisał:
    ~444 napisał:

    (...) Więc jeżeli zarabiamy i dokładamy się po równo to tymi powyższymi obowiązkami też możemy się podzielić po równo, prawda? (...)


    To chyba wymysł feministek lub socjalistów. "Po równo" ... zwykle bez sensu jest "po równo" ... bo ludzie nie są (na szczęście - tacy sami) - tylko różni. I jeśli np. mąż lubi myć okna, a żona podłogi... i do tego mąż nie lubi myć podłóg, a żona myć okien... no ta czorta zmuszać ją do umycia połowy okien, a jego do umycia połowy podłóg... tylko po to, aby było "po równo".

    Jeść też mają po równo? Może też wzrostu powinni mieć po równo? ...

    Ktoś lubi gotować, niech gotuje... i super (np. ja lubię i gotuje) ... podobnie jak wywieszenie prania czy załadowanie pralki - spoko, żadna filozofia... nie to że to jakoś lubię... ale też nie to że "nie lubię" ... - więc spoko - robię i już... natomiast nie lubię prasować i to robi żona... a jak nie robi, to też jest ok... najwyżej jest nieco wymięte.

    Po równo ;) ... tja...

    Po równo w sensie zaangażowania czasowego a nie po równo odnośnie konkretnych czynności. Czepiasz się bo tak lubisz i sorry ale nie mam ochoty Ci tego tłumaczyć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Najgłupsze ~Najgłupsze
    ~Najgłupsze
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 21:41
    ~444 napisał:

    Po równo w sensie zaangażowania czasowego a nie po równo odnośnie konkretnych czynności. Czepiasz się bo tak lubisz i sorry ale nie mam ochoty Ci tego tłumaczyć.


    Ależ nie musisz nic tłumaczyć - bo to proste i doskonale zrozumiałe. "Równe zaangażowanie czasowe" - to jest dokładnie to na co już wcześniej @Robert zwrócił uwagę... załóżmy że umycie podłóg i okien żonie zajmie 3h ... a mężowi zrobienie tego samego 2h ... a jedną godzinę poleży na kanapie... - to ta przykładowa żona będzie uważać... że to jest "nierówne zaangażowanie czasowe" ;)))

    No i dodatkowo... nie jest to tajemnicą... że mało co kobietę irytuje tak, jak mąż który leży na kanapie i robi NIC... kiedy ona nie leży i robi COŚ ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 21:45
    ~Najgłupsze napisał:
    ~444 napisał:

    Po równo w sensie zaangażowania czasowego a nie po równo odnośnie konkretnych czynności. Czepiasz się bo tak lubisz i sorry ale nie mam ochoty Ci tego tłumaczyć.


    Ależ nie musisz nic tłumaczyć - bo to proste i doskonale zrozumiałe. "Równe zaangażowanie czasowe" - to jest dokładnie to na co już wcześniej @Robert zwrócił uwagę... załóżmy że umycie podłóg i okien żonie zajmie 3h ... a mężowi zrobienie tego samego 2h ... a jedną godzinę poleży na kanapie... - to ta przykładowa żona będzie uważać... że to jest "nierówne zaangażowanie czasowe" ;)))

    No i dodatkowo... nie jest to tajemnicą... że mało co kobietę irytuje tak, jak mąż który leży na kanapie i robi NIC... kiedy ona nie leży i robi COŚ ;)


    Ja tak nie mam. Rozumiem, że Twoja żona się czepia. To Twój problem, nie mój:)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Najgłupsze ~Najgłupsze
    ~Najgłupsze
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 21:48
    ~444 napisał:

    (...)
    Ja tak nie mam. Rozumiem, że Twoja żona się czepia. To Twój problem, nie mój:)


    Tak - to już wiemy. Nie jesteś statystyczną kobietą.
    Podobnie jak moja żona - nie wiem dlaczego "rozumiesz że" - błędny wniosek. A już to, że to może być problem mój (nawet gdyby to miała być prawda) - to już zupełna nadinterpretacja - bo to osoba czepiająca się ma problem, a nie "czepiana" ;).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 21:54
    A na kanapie leżymy wspólnie. Nie umiałabym się położyć na kanapę kiedy mój mąż pracuje. Pracujemy razem i razem odpoczywamy. Nie mam Twoich problemów. Miałam owszem ale już ich nie mam. Wystarczyło przestać się bać bycia samą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 21:56
    Nie istnieje ktoś taki jak statystyczny człowiek. Nie rozumiesz tego? To proste mogę Ci wyjaśnić.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 21:59
    ~Najgłupsze napisał:
    ~444 napisał:

    (...)
    Ja tak nie mam. Rozumiem, że Twoja żona się czepia. To Twój problem, nie mój:)


    Tak - to już wiemy. Nie jesteś statystyczną kobietą.
    Podobnie jak moja żona - nie wiem dlaczego "rozumiesz że" - błędny wniosek. A już to, że to może być problem mój (nawet gdyby to miała być prawda) - to już zupełna nadinterpretacja - bo to osoba czepiająca się ma problem, a nie "czepiana" ;).

    Czepiasz się słówek, nie będę się z tobą spierała, nie mam potrzeby udowadniania czegokolwiek. Tu się różnimy. Idź swoją drogą a ja pójdę swoją.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Najgłupsze ~Najgłupsze
    ~Najgłupsze
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 22:07
    ~444 napisał:
    Nie istnieje ktoś taki jak statystyczny człowiek. Nie rozumiesz tego? To proste mogę Ci wyjaśnić.


    Ależ co Ty masz z tą misją wyjaśniania? ;)
    Przecież ja to dokładnie napisałem co Ty powyżej - że nie istnieje statystyczny człowiek - i np. Ty jesteś na to przykładem. Bo statystyka i rzeczywistość rządzi się całkiem innymi prawami.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 22:44
    ~Najgłupsze napisał:
    ~444 napisał:
    Nie istnieje ktoś taki jak statystyczny człowiek. Nie rozumiesz tego? To proste mogę Ci wyjaśnić.


    Ależ co Ty masz z tą misją wyjaśniania? ;)
    Przecież ja to dokładnie napisałem co Ty powyżej - że nie istnieje statystyczny człowiek - i np. Ty jesteś na to przykładem. Bo statystyka i rzeczywistość rządzi się całkiem innymi prawami.

    Wybacz, widocznie źle zrozumiałam, co napisałeś?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 23:07
    ~444 napisał:

    @raz, po co promujesz te stereotypy? Próbuje zrozumieć o co Ci chodzi, z czym masz problem. Ja jestem kobietą i nie mam problemu z tym, że mój partner wymaga o ile nie przegina. Razem pracujemy na dom, dzieci, każde z nas ma swoje oszczędności, mnie nie interesuje jego kasa bo mam swoją, on nie interesuje się moją, wspieramy się tam gdzie nasze najsłabsze punkty. Jestem przekonana, że jak jedna strona wykorzystuje drugą to związek się kończy i zostaje jedynie małżeństwo na papierze, nie ma już bliskości i uważności na drugiego bo zastępuje je walka o swoją wygodę. Jest tylko egoistyczne zaspokajanie swoich potrzeb kosztem małżonka. Zauważyłam, że kobietom z uwagi na to, że boją się o to czy sobie poradzą same z dzieciakami rola wykorzystywanego przypada częściej. Chociaż dużo się zmieniło w tym temacie. Mniej kobiet boi się i już nie chce „byle jakich portek” koło siebie. Pewnie patrzę na to wszystko subiektywnie bo sama jestem kobietą ale często po prostu dajemy się „robić w trąbę” dla dobra dzieci (mężczyźni pewnie też tylko, że ja akurat takich nie znam). Przykładem są nadgodziny u mnie w firmie. Częściej weźmie facet niż kobieta a zawsze są za to ekstra pieniądze. Jak pytam się dziewczyn dlaczego, przecież dodatkowa kasa nie śmierdzi okazuje się, że mąż nie może wyjść wcześniej z pracy itp. Podobnie jest ze zwolnieniami na dziecko. Bardzo rzadko biorą u nas faceci (prawdę mówiąc nigdy). Dziewczyny często nie zabiegają o awans czy podwyżkę mówią wprost, że nie pociągną większych obowiązków bo nie mogą liczyć na równy podział obowiązków domowych (obiady, zawożenie dzieci na dodatkowe zajęcia, ogarnięcie ubrań na kolejny dzień, drobne zakupy po drodze, kontrola lekcji, czasami pomoc w nauce). Ja tego nie rozumiem i nie pochwalam brania wszystkiego na siebie z tzw. codziennych obowiązków domowych. (..). Więc @raz rozumiem, że jedziesz po kobietach bo masz złe doświadczenia. Jak mogłeś przeczytać ja mam inne. Różnimy się i zastanawiam się czy Ty nie chcesz pewnych sytuacji widzieć czy jesteś na nie ślepy.


    'czworeczko', ja nie promuje stereotypow, ja je zauwazam i z nimi 'walcze' wlasnie. Raz piszesz, ze nie rozumiesz dlaczego 'jade po kobietach' (choc ja tak nie uwazam) a, za kilka zdan, ze rozumiesz dlaczego i stawiasz diagnoze - zle doswiadczenia.
    Juz pisalem niejednokrotnie ale nie przyjmujecie tego do wiadomosci kobietki - nie mam zlych doswiadczen, z zona od prawie 20 lat jestem i nie mam. Dlatego nie mam bo te zachowania kobiet o ktorych pisze zauwazylem wczesniej. Zauwazylem w swoich wczesniejszych zwiazkach, nie krotkich, ze wspolnym mieszkaniem wlacznie. Czy to byly zle doswiadczenia ? W pewnym sensie tak ale sporo tez bylo dobrych. W kazdym razie - wyciagnalem z tego nauke, nie od razu, juz po fakcie ale wystarczajaco wczesnie w skali zycia.
    Oczywiscie w wiekszosci przerysowuje bo nie kazdy jest wstanie zrozumiec (zauwazyc) subtelnosci a, mnie zalezy glownie na tym zeby faceci je zrozumieli. Cos jak w amerykanskich filmach - jest zly i dobry, trafia to wtedy bardziej do ludzi.
    Nie jest moim celem 'jechanie' po kobietach a uswiadamianie facetow na co maja zwrocic uwage. Przyjmuje z pokora, ze sa 'porzadne' baby, bo sa, sam znam wiele takich. Jednoczesnie uwazam, ze podlegamy pewnym schematom i kobiety i faceci. Chcac nie chcac sa one 'wgrane' nam razem z innymi cechami, w tym fizycznymi. Obecnie indywidualizm jest modny, wiem o tym, kazdy jest inny ale kazda baba ma cipke i kazdy facet ma fiuta ktorego do tej cipki wlasnie chce (dazy do tego) wsadzic (znowu uproszczenie - zwiazek, rodzina itp) i nie jest wazne czy to profesorski fiut czy zwyklego robola. Na dodatek kazdy bedzie w tej cipce ruszal (uproszczenie - zycia w zwiazku) tym swoim fiutem podobnie jak nie tak samo. Istnieja tez jednostki ktore sie z tego schematu wylamia - pustelnicy na przyklad. To jest pomijalne.
    A co do rownosci, jestem za, wole tradycyjne podejscie (konserwa) ale niech i bedzie nowoczene femino - byle 'sprawiedliwie'

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 12 kwietnia 2020 - 23:27
    ~444 napisał:
    Nie istnieje ktoś taki jak statystyczny człowiek. Nie rozumiesz tego? To proste mogę Ci wyjaśnić.



    Nie istnieje to fakt. Wiec wg ciebie jaki ma sens statystyka ? Nie ma sensu zbierania danych statystycznych o czlowieku skoro taki czlowiek statystyczny nie istnieje ?
    Nie istnieje statystyczny czlowiek a na statystycznym czlowieku oparte jest nasze cale zycie. Nawet to, ze w markecie warzywa zawsze sa przy wejsciu czy, ze na kalendarzach sa 'gole baby', nawet wysokosc stopnia schodow wynika z badan STATYSTYCZNYCH. Wiekszosc rzeczy jest znormalizowanych na podstawie statystyki, wlasciwie wszystko. Po co wiec bada sie preferencje i ZACHOWANIA ludzi ? STATYSTYCZNE zachowania skoro statystyczny ludzik jest wymyslony ?

    Moge ci wyjasnic :)

    Takie to jest wlasnie pierdolenie o niestatystycznych ludziach ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mirabelka ~Mirabelka
    ~Mirabelka
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 10:53
    @raz, statystyczny ktoś, czyli nikt, był, jest i będzie nikim. A to, że na tej podstawie robi się wysokość stopnia schodów taką a nie inną to jest zwykły zamiar dopasowania do "większości", bo wszystkim nie sposób dopasować. :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 15:08
    ~Mirabelka napisał:
    @raz, statystyczny ktoś, czyli nikt, był, jest i będzie nikim. A to, że na tej podstawie robi się wysokość stopnia schodów taką a nie inną to jest zwykły zamiar dopasowania do "większości", bo wszystkim nie sposób dopasować. :)


    W ogolnosci sie zgadzamy, bo widzisz Mirabell, wysokosc stopni schodow nie zostala znormalizowana dla nikogo tylko dla wiekszosci jak piszesz bo przy takiej wysokosci wlasnie tej wiekszosci bedzie wygodnie z niej korzystac. Wniosek - wiekszosc to ten twoj mityczny nikt a, ci rzeczywisci, czyli kazdy inny nic nie znacza, musza zapierdalac po tych samych schodach co ten nikt

    Kwestia optyki na zycie ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mirabelka ~Mirabelka
    ~Mirabelka
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 15:24
    ~raz napisał:
    ~Mirabelka napisał:
    @raz, statystyczny ktoś, czyli nikt, był, jest i będzie nikim. A to, że na tej podstawie robi się wysokość stopnia schodów taką a nie inną to jest zwykły zamiar dopasowania do "większości", bo wszystkim nie sposób dopasować. :)


    W ogolnosci sie zgadzamy, bo widzisz Mirabell, wysokosc stopni schodow nie zostala znormalizowana dla nikogo tylko dla wiekszosci jak piszesz bo przy takiej wysokosci wlasnie tej wiekszosci bedzie wygodnie z niej korzystac. Wniosek - wiekszosc to ten twoj mityczny nikt a, ci rzeczywisci, czyli kazdy inny nic nie znacza, musza zapierdalac po tych samych schodach co ten nikt

    Kwestia optyki na zycie ;)


    Co nie zmienia faktu, że ta "większość" i tak wchodzi po tych schodach we wlasnym zakresie, pojedynczo, własnymi nogami i po swojemu a ta "mniejszosc" niekoniecznie marudzi, że schody niedopasowane :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Basia ~Basia
    ~Basia
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 16:21
    ~raz napisał:
    Kolejny stereotyp. Bezwgledny facet = facet wymagajacy wzjemnosci i odpowiedzialnosci od kobiety. Faktyczne dzielenie obowiazkow pol na pol z pkt widzenia kobiety to bezwzglednosc. No bo jak to, kobiety moze i rozumieja, ze akcja rowna sie reakcja ale stosowac ta zasade wzglendem kobiety ? No nie przystoi :) Zachowanie niedopuszczalne, godne pogardy, niegodne 'prawdziwego' faceta ;).


    W ogóle nie o to chodziło! W moich rozmowach z Robertem nie było nic o podziale obowiązków, równym czy nierównym.
    Robercie chodziło mi o to, że w swym podejściu potrafisz odstawić emocje (a przecież sam rozwód i zachowanie musiało je powodować).
    Wszystko wyważone rozumem. Twoja pewność że to najlepsze rozwiązanie. I deklaracja uczestnictwa w takim rozwiązaniu.
    Bezwzględność kojarzy mi się z "po trupach do celu", ale najgorzej to iść po swoim trupie.
    Każdy lubi jasne i klarowne sytuacje, ale uczucia to nie kupienie nowego telefonu, czy podpisanie umowy. Stąd moje wrażenie o Twojej bezwzględności...

    Dziękuję :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 17:44
    Rozumiem Cię...

    Wyobraź sobie teraz sytuację przed rozwodem.

    Żyjecie kilkanaście lat ze sobą. Do czegoś tam w życiu doszliście, układało się zadowalająco. Były nieporozumienia - owszem - ale nie było awantur, karczemnych kłótni, patologii, pijaństwa, zdrad... Była jaka-taka harmonia.

    Nagle po wybudowaniu domu i względnym ustabilizowaniu się miało przyjść szczęście :-).
    To szczęście - jak na złość - nie nadeszło. W nowym domu zaczyna brakować miejsca dla dwojga wcześniej kochających się ludzi.

    Ja z początku czułem zawód i starałem się temu zaprzeczyć. Potem próbowałem rozmawiać, dawać dowody zaufania, na wielu polach jej pomagałem, starałem się wychodzić naprzeciw, dogadzać, odciążać...

    Efekt?
    Ano coraz większe - z tygodnia na tydzień - dokręcanie śruby, jakieś długie rozmowy telefoniczne prowadzone tak bym nie słyszał, jakaś korespondencja, wyjazdy... Wreszcie nowe znajomości i - jak przypuszczam - nowe inspiracje jak ten 'impas' rozwiązać. Nowej jej przyjaciółki, które nagle pojawiły się w naszym domu i... zaczęły mieć wiele do powiedzenia.

    Zaczęły się ciężkie dni... ktoś obcy nagle zaczyna rozdawać karty w moim własnym domu. Przeciwdziałam. a tu skutku brak. Słyszę coraz to nowe wymagania, obostrzenia, oczekiwania - formułowane w taki sposób że nic z tego nie rozumiem, bo co bym nie zrobił, zawsze i tak jest źle...

    Wreszcie oskarżenia... bezpodstawne - moim zdaniem. Wmawianie mi czegoś, czego absolutnie nie było.

    Ona mnie zaczyna rozgrywać - po swojemu. To gra emocji. ;-). Prowokuje, a jak daję się w ciągnąć, katarynka oskarżeń i pretensji nakręca się od nowa.

    I wiesz co...
    Po wielu tygodniach i miesiącach takiego koszmaru, dochodzę do wniosku, że wyczerpałem wszelkie możliwości naprawy sytuacji. Im ja bardziej staram się dopasować, tym niżej jestem, bo tamta strona dokręca śrubę, że aż soki zaczynają lecieć.

    Chciałem to zachować na zasadzie układu, umowy, quazi-małżeństwa. Coś na zasadzie mieszkania razem, grzecznego odnoszenia się do siebie nawzajem, współuczestniczenia w dalszym wychowywaniu dzieci... Doskwierał mi brak symetrii i uczciwości w realizowaniu tego zadania. Ja miałem same obowiązki, praw żadnych, ona... same prawa, obowiązków żadnych. Jej można było się na mnie wydzierać przy dzieciach, czy nawet obcych ludziach o byle co, albo wręcz o nic, mnie nie wolno było nawet grzecznie i po cichu, wręcz z uśmiechem i w cztery oczy, zwrócić uwagi na konkretną sprawę - błahą, czy ważną…

    Przestałem emocjonalnie do tego podchodzić, bo targały mną frustracja, zawód, bezsilność, poczucie totalnego bycia oszukanym…

    Nie chciałem jej pogrążać i rozegrałem to wszystko tak, żeby w miarę możliwości najmniej wyrządzić szkód - finansowych, emocjonalnych, społecznych… Gdyby zostało, jak to zostawiłem, dałoby się…

    Ona jednak ze swoimi - jak się później okazało - niezbyt dojrzałymi emocjami, dalej - nawet po rozwodzie - nie odpuszczała i miała do mnie ciągłe pretensje, żądania, roszczenia, wymagania. Rozkazy i roszczeniowe komunikaty były na porządku dziennym - co po rozwodzie jest jak dla mnie absolutnie niedopuszczalne :-).

    Wyćwiczyłem się zatem w bezdusznym kalkulowaniu. Nic innego mi Basia nie zostało - emocjami bym z nią nie wygrał, bo Wy - kobiety - jesteście tu dużo bardziej uzbrojone i wyposażone.
    Ja czułem się bezbronny. Nie mogę wojować z kimś, kto mnie atakuje, nie mając skutecznej broni.

    Tą bronią okazał się rozum i kalkulacja.

    Nie jestem bezwzględnym człowiekiem. Są jednak sytuacje, gdzie jeżeli nie będziesz bezwzględną osobą, popłyniesz…

    Ja jakoś żyję :-) - właśnie dzięki wyćwiczonej umiejętności oddzielenia emocji od zdroworozsądkowego działania.
    W przeciwnym razie…
    Być może już bym nie pisywał na tym forum… (?)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izzi ~Izzi
    ~Izzi
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 18:01
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:
    Nie istnieje ktoś taki jak statystyczny człowiek. Nie rozumiesz tego? To proste mogę Ci wyjaśnić.



    Nie istnieje to fakt. Wiec wg ciebie jaki ma sens statystyka ? Nie ma sensu zbierania danych statystycznych o czlowieku skoro taki czlowiek statystyczny nie istnieje ?
    Nie istnieje statystyczny czlowiek a na statystycznym czlowieku oparte jest nasze cale zycie. Nawet to, ze w markecie warzywa zawsze sa przy wejsciu czy, ze na kalendarzach sa 'gole baby', nawet wysokosc stopnia schodow wynika z badan STATYSTYCZNYCH. Wiekszosc rzeczy jest znormalizowanych na podstawie statystyki, wlasciwie wszystko. Po co wiec bada sie preferencje i ZACHOWANIA ludzi ? STATYSTYCZNE zachowania skoro statystyczny ludzik jest wymyslony ?

    Moge ci wyjasnic :)

    Takie to jest wlasnie pierdolenie o niestatystycznych ludziach ;)

    Statystykę robi się dla utrzymania motłochu w ryzach. Nonkonformizm nigdy nie był, nie jest i nie będzie mile widziany.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Basia ~Basia
    ~Basia
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 18:34
    ~Robert1971 napisał:

    Wyćwiczyłem się zatem w bezdusznym kalkulowaniu. Nic innego mi Basia nie zostało - emocjami bym z nią nie wygrał, bo Wy - kobiety - jesteście tu dużo bardziej uzbrojone i wyposażone.
    Ja czułem się bezbronny. Nie mogę wojować z kimś, kto mnie atakuje, nie mając skutecznej broni.

    Tą bronią okazał się rozum i kalkulacja.

    Nie jestem bezwzględnym człowiekiem. Są jednak sytuacje, gdzie jeżeli nie będziesz bezwzględną osobą, popłyniesz…

    Ja jakoś żyję :-) - właśnie dzięki wyćwiczonej umiejętności oddzielenia emocji od zdroworozsądkowego działania.
    W przeciwnym razie…
    Być może już bym nie pisywał na tym forum… (?)


    Eh Robercie.
    Czasami trzeba być bezwzględnym. Zgadzam się.
    Tylko zobacz. To co napisałeś, utwierdza mnie w przekonaniu, że to co proponujesz dla "dobra" dzieci to utopia. Nie da się! Tam gdzie były uczucia nie ma szans. Nie da rady się dogadać. Zawsze będą pretensje. Jakieś żale. Z obu stron. I będzie to wyłazić i wyłazić...i podejrzewam kończyłoby się to nienawiścią.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 18:42
    ~Basia napisał:
    co proponujesz dla "dobra" dzieci to utopia. Nie da się! Tam gdzie były uczucia nie ma szans. Nie da rady się dogadać. Zawsze będą pretensje. Jakieś żale. Z obu stron. I będzie to wyłazić i wyłazić...i podejrzewam kończyłoby się to nienawiścią.

    Da się pod warunkiem, że ktoś zaciśnie zęby i w buty wsadzi 'swoje racje', a będzie kierował się tzw. zdrowym rozsądkiem.
    Tyle, że taka postawa musi cechować obie strony. Gdy staranie jest tylko po jednej - będzie jak piszesz. Skończy się to nienawiścią.
    Powiem pretensjonalnie - jak masz do czynienia z mądrym człowiekiem i sam jesteś rozsądny, da radę. Jak sam/a jesteś durniem, albo z durniem masz do czynienia - nie da się :-)...
    Wtedy lepiej się rozejść - pisałem o tym wcześniej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Najgłupsze ~Najgłupsze
    ~Najgłupsze
    Napisane 13 kwietnia 2020 - 18:45
    ~Basia napisał:

    (...)
    Tylko zobacz. To co napisałeś, utwierdza mnie w przekonaniu, że to co proponujesz dla "dobra" dzieci to utopia. Nie da się! Tam gdzie były uczucia nie ma szans. Nie da rady się dogadać. Zawsze będą pretensje. Jakieś żale. Z obu stron. I będzie to wyłazić i wyłazić...i podejrzewam kończyłoby się to nienawiścią.


    To wygląda, jakbyś przyszła Basiu na forum już z konkretną decyzją w głowie... i na forum szukała potwierdzenia tej decyzji.

    Ale nie będzie tak łatwo ;) - bo ludzie są różni... i sytuacje są różne. Ja znam osobiście kilka małżeństw, które mimo naprawdę koszmarnych sytuacji - wyszli na prostą i teraz są szczęśliwsi niż kiedykolwiek wcześniej. A jedno z małżeństw miało poza standardowymi trudnościami, typu zdrada - ... to jeszcze było też "dziecko na boku" - jako owoc owej zdrady. I co... i dało się - mimo dużych trudności... i co to oznacza? Ano niewiele ;) bo ludzie są różni... większości się pewnie nie uda posklejać - czasami też pewnie nie warto... czasem ktoś czegoś musi doświadczyć jeszcze... w nowym innym związku... różne scenariusze ma nasza dusza ;) na życie...

    Ale nie jest tak - że "zawsze będą pretensje" - często, ale nie zawsze. Są małżeństwa, które uda się posklejać... i są takie, których się nie uda.

    Nie patrz na dzieci... ani na męża/małżeństwo - siebie zapytaj czego Ty chcesz... i czy to, czego chcesz... na pewno leży "na zewnątrz".

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy