Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara

Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 17:11
    ~Siwy77 napisał:
    ~Robert1971 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich.

    Warto, ale wtedy i tylko wtedy gdy to poświęcenie będzie po OBU stronach jednocześnie - mało realne.

    ~Siwy77 napisał:
    Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?

    Ma taką szansę.
    Nawet bardziej to prawdopodobne gdy toksyczne małżeństwo zostanie zakończone, bo dziecko przynajmniej nie będzie oglądać tej patologii na co dzień i na własne oczy.
    Toksyczne małżeństwo dostarcza same toksyczne wzorce - w takich warunkach dopiero rozwija się skłonność do patologii...

    ~Siwy77 napisał:
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?

    Wpłynie.
    Będzie to jednak mniejsze zło w porównaniu z tkwieniem w toksycznym małżeństwie.

    ~Siwy77 napisał:
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Myślę, że 50/50...
    Do ratowania czegokolwiek trzeba jednoczesnego i równego zaangażowania z obu stron - gdy się w tym nie zgrają...
    Dupa zbita...
    Nieudane pierwsze małżeństwo wcale nie wyrokuje o nieudanym każdym następnym - wszystko zależy kto i na kogo trafi... ;-)


    Ależ ja tu nie mówię kochani że trzeba trwać i udawać że wszystko jest w związku ok, nie mówię też żeby za wszelką cenę utrzymywać małżeństwo które się ciągle żre i jest tylko na papierze.Nie mówię też żeby poświęcać siebie kosztem drugiej połówki.
    Ratować to znaczy przywrócić to małżeństwo do życia, do stanu takiego który zadowoli obie strony.
    Jeżeli jedna strona nawala druga powinna stanąć na wysokości zadania. Nie zawsze przecież jest dobrze.Warto poświęcić nieco czasu i uwagi żeby osiągnąć ten cel. Jeżeli ktoś nawet nie próbuje tego ogarnąć znaczy to tyle że zawsze będzie miał z tym problem i zmiana partnera będzie dla niego przejściowym wyjściem przy czym jego bagaż i flustracja będzie rosnąć niestety.
    Dziecko chce mieć obojga rodziców. Chce żeby się rodzice szanowali i kochali, tylko wtedy będzie w stanie poradzić sobie w sposób normalny w życiu.

    Ja rozumiem o czym piszesz, nie chcesz jedynie zauważyć, że każdą naprawę należy zacząć od sobie a żeby ją zacząć od siebie to trzeba wiedzieć czego się chce od życia, co jest tak naprawdę ważne.
    Żeby przywrócić martwe małżeństwo do życia trzeba być pewnym, że właśnie tego się chce.
    Ja zrozumiałam, że Matii90 ma problem bo sam nie wie czego chce. "Kazanie" pod tytułem masz misję jest szkodzące. Jeżeli on ma ratować bo tak należy, bo to obowiązek, bo dla dziecka to nie tędy droga.
    Ma ratować dla siebie, bo jest pewny, że bardzo kocha żonę a reszta ułoży się sama. Ratowanie dla kogoś to bardzo niedobry pomysł.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 18:14
    ~Siwy77 napisał:


    Zakładam że nie przeżyłaś zdrady męża, bo każdy inny występek da się z całą pewnością zapomnieć. Widzisz jak jest dobrze nie ma problemu, związek jest lekki, jest beztroskie zaufanie, drobne nieporozumienia to rzecz normalna. Schody zaczynają się gdy do związku wkracza zdrada. Do zwykłych przyjemnych i mniej przyjemnych czasami uczuć przychodzą zupełnie inne, nie znane tym którzy tego nie przeżyli. Nawet jeśli obie strony sobie z nią poradzą to i tak lekko już nie będzie. To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.

    Przeżyłam coś znacznie gorszego (dla mnie osobiście) niż zdrada męża i zapewniam Cię, że są również inne "występki", których z całą pewnością nie da się zapomnieć.
    Schody w związku zaczynają się z różnych powodów nie tylko z powodu zdrady na przykład narodziny dzieci i brak wsparcia męża to pierwsze wysokie schody.

    Żonę @Matii90 spotkała i zdrada, wyzwiska, brak szacunku i w konsekwencji odsunięcie się męża od niej i to w okresie gdzie ma małe dziecko. Matii90 moim zdaniem dał ciała więc ja na miejscu jego żony nie miałabym najmniejszej nawet ochoty ratować takiego byle jakiego małżeństwa. Matii90 musiałby wszystko zrobić żeby mnie do siebie na nowo przekonać, rozkochać itp. Po co ma to robić jak już kolejny raz to piszę ten facet sam nie wie czego chce bo ma kłopoty ze sobą!
    Najpierw niech się sam naprawi, bo nie ma w tej chwili nic do zaproponowania swojej żonie, nie widzisz tego @Siwy77?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 29 września 2020 - 00:39
    ~Siwy77 napisał:

    Chłopie tu nie ma za bardzo co myśleć. Masz rodzinę, małe dziecko, masz misję do wykonania. Chcesz żeby dziecko wiedziało że porzuciłeś jego mamę ?
    Skoro związałeś się z żoną to nie zawsze było źle. Przypomnij sobie czas gdy było dobrze i dlaczego stało to co się stało.
    Napraw swoje błędy, okaż żonie uczucia a ona się odwzajemni widząc że Ci zależy tak to działa. Do tego trzeba nieco cierpliwości ale kurwa WARTO.
    Pozostaje kwestia twojej zdrady z którą będziesz musiał żyć.Część ludzi sobie z tym nie daje rady. Jak już poukładasz powinieneś żonie o tym powiedzieć. Ulży Ci i jeżeli ona wybaczy macie przed sobą przyszłość.
    Jak to zataisz zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy. Musisz zapłacić za zdradę tylko wtedy tak naprawdę zrozumiesz co jej zrobiłeś.


    Chlopie, projekcja jak chuj.
    Projekcja i to do tego zyczeniowa.
    On nie jest toba.

    Pozdro.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 29 września 2020 - 00:51
    ~444 napisał:

    ...Dajesz zaangażowanie, troskę, zrozumienie, dajesz z siebie to co masz najlepszego bez odczucia wysiłku, nie ma żadnego obowiązku...


    Czolem czworka
    Jedno nie wyklucza drugiego. Praca nad soba = wysilek = dobro zwiazku = trudne decyzje, niepopularne (pozornie krzywdzace ktoras ze stron). To tylko kwestia motywacji i zrozumienia oczekiwan, w tym swoich.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 29 września 2020 - 01:14
    ~Siwy77 napisał:
    ...To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.


    Podporzadkowales sie sytuacji. wmawiasz sobie, ze ja kontrolujesz (sytuacje). Straciles jej szacunek. Odwolales kare zanim ja wprowadziles w zycie. Zero konsekwencji, szukasz winy w sobie. Jak jedno spierdoli to drugie (ty) ma obowiazek to ratowac. To jest twoje motto. Twoja zona to dziecko ? Nawet jakby to nalezalo jej dac szanse na zycie bez ciebie choc przez chwile. Ze wszystkimi konsekwencajmi z tego wynikajacymi. Lecz ty za bardzo sie boisz, ze spierdoli na zawsze. Dlaczego ? tak malo oferujesz czy boisz sie zycia sam ? To nieracjonalne. Usprawiedliwasz sie jej ulegloscia, przystaniem na warunki, ona to wie i w krotce wykorzysta po raz kolejny.

    Tak to widze, bez zlosliwosci z mojej strony.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 29 września 2020 - 07:59
    ~raz napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ...To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.


    Podporzadkowales sie sytuacji. wmawiasz sobie, ze ja kontrolujesz (sytuacje). Straciles jej szacunek. Odwolales kare zanim ja wprowadziles w zycie. Zero konsekwencji, szukasz winy w sobie. Jak jedno spierdoli to drugie (ty) ma obowiazek to ratowac. To jest twoje motto. Twoja zona to dziecko ? Nawet jakby to nalezalo jej dac szanse na zycie bez ciebie choc przez chwile. Ze wszystkimi konsekwencajmi z tego wynikajacymi. Lecz ty za bardzo sie boisz, ze spierdoli na zawsze. Dlaczego ? tak malo oferujesz czy boisz sie zycia sam ? To nieracjonalne. Usprawiedliwasz sie jej ulegloscia, przystaniem na warunki, ona to wie i w krotce wykorzysta po raz kolejny.

    Tak to widze, bez zlosliwosci z mojej strony.



    Spoko rozumiem.
    Zrobiłem co uważałem za słuszne. Jak się powtórzy zrobię co będę musiał. Ona wie dokładnie co zrobię. Jestem typem samotnika więc dla mnie życie w pojedynkę to nie problem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 29 września 2020 - 08:03
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:


    Zakładam że nie przeżyłaś zdrady męża, bo każdy inny występek da się z całą pewnością zapomnieć. Widzisz jak jest dobrze nie ma problemu, związek jest lekki, jest beztroskie zaufanie, drobne nieporozumienia to rzecz normalna. Schody zaczynają się gdy do związku wkracza zdrada. Do zwykłych przyjemnych i mniej przyjemnych czasami uczuć przychodzą zupełnie inne, nie znane tym którzy tego nie przeżyli. Nawet jeśli obie strony sobie z nią poradzą to i tak lekko już nie będzie. To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.

    Przeżyłam coś znacznie gorszego (dla mnie osobiście) niż zdrada męża i zapewniam Cię, że są również inne "występki", których z całą pewnością nie da się zapomnieć.
    Schody w związku zaczynają się z różnych powodów nie tylko z powodu zdrady na przykład narodziny dzieci i brak wsparcia męża to pierwsze wysokie schody.

    Żonę @Matii90 spotkała i zdrada, wyzwiska, brak szacunku i w konsekwencji odsunięcie się męża od niej i to w okresie gdzie ma małe dziecko. Matii90 moim zdaniem dał ciała więc ja na miejscu jego żony nie miałabym najmniejszej nawet ochoty ratować takiego byle jakiego małżeństwa. Matii90 musiałby wszystko zrobić żeby mnie do siebie na nowo przekonać, rozkochać itp. Po co ma to robić jak już kolejny raz to piszę ten facet sam nie wie czego chce bo ma kłopoty ze sobą!
    Najpierw niech się sam naprawi, bo nie ma w tej chwili nic do zaproponowania swojej żonie, nie widzisz tego @Siwy77?


    Oczywiscie on musi zacząć od siebie i to wyraźnie napisałem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 29 września 2020 - 08:11
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:


    Zakładam że nie przeżyłaś zdrady męża, bo każdy inny występek da się z całą pewnością zapomnieć. Widzisz jak jest dobrze nie ma problemu, związek jest lekki, jest beztroskie zaufanie, drobne nieporozumienia to rzecz normalna. Schody zaczynają się gdy do związku wkracza zdrada. Do zwykłych przyjemnych i mniej przyjemnych czasami uczuć przychodzą zupełnie inne, nie znane tym którzy tego nie przeżyli. Nawet jeśli obie strony sobie z nią poradzą to i tak lekko już nie będzie. To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.

    Przeżyłam coś znacznie gorszego (dla mnie osobiście) niż zdrada męża i zapewniam Cię, że są również inne "występki", których z całą pewnością nie da się zapomnieć.
    Schody w związku zaczynają się z różnych powodów nie tylko z powodu zdrady na przykład narodziny dzieci i brak wsparcia męża to pierwsze wysokie schody.

    Żonę @Matii90 spotkała i zdrada, wyzwiska, brak szacunku i w konsekwencji odsunięcie się męża od niej i to w okresie gdzie ma małe dziecko. Matii90 moim zdaniem dał ciała więc ja na miejscu jego żony nie miałabym najmniejszej nawet ochoty ratować takiego byle jakiego małżeństwa. Matii90 musiałby wszystko zrobić żeby mnie do siebie na nowo przekonać, rozkochać itp. Po co ma to robić jak już kolejny raz to piszę ten facet sam nie wie czego chce bo ma kłopoty ze sobą!
    Najpierw niech się sam naprawi, bo nie ma w tej chwili nic do zaproponowania swojej żonie, nie widzisz tego @Siwy77?


    Pomijając przemoc co wg Ciebie jest jeszcze gorszego od zdrady ? Osobiście nie widzę i nie rozumiem. Całą resztę da się przecież naprawić . Całą resztę da się bez problemu wybaczyć i zapomnieć.
    Sądzę że nie wiesz o czym mówisz i w sumie rozumiem nie masz takich doświadczeń.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~jurasik22@wp.pl ~jurasik22@wp.pl
    ~jurasik22@wp.pl
    Napisane 29 września 2020 - 08:26
    Matii, sam sobie nie poradzisz, dzisiaj ty i twoja rodzina jesteście w matni. Wszyscy jesteście nieszczęśliwi, ty, twoja żona, twoje dziecko, twoja kochanka. I będzie tylko gorzej. Szkoda czasu na rady w rodzaju - poczekaj miesiąc dwa trzy...Pewnie, można czekać na cud, tylko on raczej się nie zdarzy a czas goi rany dopiero po rozwodzie...ale ty, jeszcze nie podjąłeś decyzji...boisz się.
    Nie znajdziesz tutaj racjonalnego rozwiązania, może jedynie chwilowe ukojenie z faktu, że nie tylko ty masz problemy. Każdy z nas przeżywa swoją własną traumę bo nie jesteśmy na tym forum przypadkiem, doradzanie poprzez „przeciąganie liny” pomiędzy piszącymi tutaj czyja rada lepsza, cytowanie jednego przez drugiego, jakieś słowne przepychanki - tobie akurat mało się przydadzą. Weź chłopie telefon, wystukaj w google: terapia małżeńska - dodaj swoje miasto lub miasto w pobliżu, wyszukaj numer terapeuty i zadzwoń UMÓW się na wizytę. Nikt nie musi o tym wiedzieć. Ten ktoś pomoże ci uporać się z TWOIMI demonami, poukładasz sobie w głowie priorytety, on czy ona potraktuje TEOJE problemy indywidualnie. Wskaże kierunek, przestaniesz się szarpać i uspokoisz myśli. Dzisiaj życie twoje i twoich bliskich jest w zawieszeniu. Nie ma na co czekać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 29 września 2020 - 09:10
    ~raz napisał:
    ~444 napisał:

    ...Dajesz zaangażowanie, troskę, zrozumienie, dajesz z siebie to co masz najlepszego bez odczucia wysiłku, nie ma żadnego obowiązku...


    Czolem czworka
    Jedno nie wyklucza drugiego. Praca nad soba = wysilek = dobro zwiazku = trudne decyzje, niepopularne (pozornie krzywdzace ktoras ze stron). To tylko kwestia motywacji i zrozumienia oczekiwan, w tym swoich.


    czołem
    wszystko jest dla mnie jasne, jestem mistrzynią manipulacji i gier

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 29 września 2020 - 09:36
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:


    Zakładam że nie przeżyłaś zdrady męża, bo każdy inny występek da się z całą pewnością zapomnieć. Widzisz jak jest dobrze nie ma problemu, związek jest lekki, jest beztroskie zaufanie, drobne nieporozumienia to rzecz normalna. Schody zaczynają się gdy do związku wkracza zdrada. Do zwykłych przyjemnych i mniej przyjemnych czasami uczuć przychodzą zupełnie inne, nie znane tym którzy tego nie przeżyli. Nawet jeśli obie strony sobie z nią poradzą to i tak lekko już nie będzie. To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.

    Przeżyłam coś znacznie gorszego (dla mnie osobiście) niż zdrada męża i zapewniam Cię, że są również inne "występki", których z całą pewnością nie da się zapomnieć.
    Schody w związku zaczynają się z różnych powodów nie tylko z powodu zdrady na przykład narodziny dzieci i brak wsparcia męża to pierwsze wysokie schody.

    Żonę @Matii90 spotkała i zdrada, wyzwiska, brak szacunku i w konsekwencji odsunięcie się męża od niej i to w okresie gdzie ma małe dziecko. Matii90 moim zdaniem dał ciała więc ja na miejscu jego żony nie miałabym najmniejszej nawet ochoty ratować takiego byle jakiego małżeństwa. Matii90 musiałby wszystko zrobić żeby mnie do siebie na nowo przekonać, rozkochać itp. Po co ma to robić jak już kolejny raz to piszę ten facet sam nie wie czego chce bo ma kłopoty ze sobą!
    Najpierw niech się sam naprawi, bo nie ma w tej chwili nic do zaproponowania swojej żonie, nie widzisz tego @Siwy77?


    Pomijając przemoc co wg Ciebie jest jeszcze gorszego od zdrady ? Osobiście nie widzę i nie rozumiem. Całą resztę da się przecież naprawić . Całą resztę da się bez problemu wybaczyć i zapomnieć.
    Sądzę że nie wiesz o czym mówisz i w sumie rozumiem nie masz takich doświadczeń.

    Nie możesz naprawić drugiego człowieka, możesz mu zabronić coś robić ale nie naprawisz.
    Potem żyjesz z kimś wiedząc, że nie jest sobą a jeżeli ten ktoś jest dla Ciebie bardzo ważny to chcesz żeby był sobą, chcesz żeby nie musiał niczego ani nikogo udawać, żeby nie musiał ubierać przy tobie masek, grać w chore gierki. Jednocześnie wiesz, że ten człowiek ma potrzeby, których nie jesteś w stanie zaspokoić bo żeby mu pomóc musisz przestać być sobą.

    Nie zrozumiesz mnie ja nie zrozumiem Ciebie. Mój świat jest bardziej skomplikowany. Poczynając od pracy kończąc na związku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 29 września 2020 - 11:49
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:


    Zakładam że nie przeżyłaś zdrady męża, bo każdy inny występek da się z całą pewnością zapomnieć. Widzisz jak jest dobrze nie ma problemu, związek jest lekki, jest beztroskie zaufanie, drobne nieporozumienia to rzecz normalna. Schody zaczynają się gdy do związku wkracza zdrada. Do zwykłych przyjemnych i mniej przyjemnych czasami uczuć przychodzą zupełnie inne, nie znane tym którzy tego nie przeżyli. Nawet jeśli obie strony sobie z nią poradzą to i tak lekko już nie będzie. To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.

    Przeżyłam coś znacznie gorszego (dla mnie osobiście) niż zdrada męża i zapewniam Cię, że są również inne "występki", których z całą pewnością nie da się zapomnieć.
    Schody w związku zaczynają się z różnych powodów nie tylko z powodu zdrady na przykład narodziny dzieci i brak wsparcia męża to pierwsze wysokie schody.

    Żonę @Matii90 spotkała i zdrada, wyzwiska, brak szacunku i w konsekwencji odsunięcie się męża od niej i to w okresie gdzie ma małe dziecko. Matii90 moim zdaniem dał ciała więc ja na miejscu jego żony nie miałabym najmniejszej nawet ochoty ratować takiego byle jakiego małżeństwa. Matii90 musiałby wszystko zrobić żeby mnie do siebie na nowo przekonać, rozkochać itp. Po co ma to robić jak już kolejny raz to piszę ten facet sam nie wie czego chce bo ma kłopoty ze sobą!
    Najpierw niech się sam naprawi, bo nie ma w tej chwili nic do zaproponowania swojej żonie, nie widzisz tego @Siwy77?


    Pomijając przemoc co wg Ciebie jest jeszcze gorszego od zdrady ? Osobiście nie widzę i nie rozumiem. Całą resztę da się przecież naprawić . Całą resztę da się bez problemu wybaczyć i zapomnieć.
    Sądzę że nie wiesz o czym mówisz i w sumie rozumiem nie masz takich doświadczeń.

    Nie możesz naprawić drugiego człowieka, możesz mu zabronić coś robić ale nie naprawisz.
    Potem żyjesz z kimś wiedząc, że nie jest sobą a jeżeli ten ktoś jest dla Ciebie bardzo ważny to chcesz żeby był sobą, chcesz żeby nie musiał niczego ani nikogo udawać, żeby nie musiał ubierać przy tobie masek, grać w chore gierki. Jednocześnie wiesz, że ten człowiek ma potrzeby, których nie jesteś w stanie zaspokoić bo żeby mu pomóc musisz przestać być sobą.

    Nie zrozumiesz mnie ja nie zrozumiem Ciebie. Mój świat jest bardziej skomplikowany. Poczynając od pracy kończąc na związku.


    Na siłę drugiego człowieka nie da się zmienić. Da się za to naprowadzić go na inną drogę. i jeżeli chce to się zmieni ale musi to zrobić i chcieć sam.
    Wiem to po sobie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 29 września 2020 - 13:21
    ~jurasik22@wp.pl napisał:
    Matii, sam sobie nie poradzisz, dzisiaj ty i twoja rodzina jesteście w matni. Wszyscy jesteście nieszczęśliwi, ty, twoja żona, twoje dziecko, twoja kochanka. I będzie tylko gorzej. Szkoda czasu na rady w rodzaju - poczekaj miesiąc dwa trzy...Pewnie, można czekać na cud, tylko on raczej się nie zdarzy a czas goi rany dopiero po rozwodzie...ale ty, jeszcze nie podjąłeś decyzji...boisz się.
    Nie znajdziesz tutaj racjonalnego rozwiązania, może jedynie chwilowe ukojenie z faktu, że nie tylko ty masz problemy. Każdy z nas przeżywa swoją własną traumę bo nie jesteśmy na tym forum przypadkiem, doradzanie poprzez „przeciąganie liny” pomiędzy piszącymi tutaj czyja rada lepsza, cytowanie jednego przez drugiego, jakieś słowne przepychanki - tobie akurat mało się przydadzą. Weź chłopie telefon, wystukaj w google: terapia małżeńska - dodaj swoje miasto lub miasto w pobliżu, wyszukaj numer terapeuty i zadzwoń UMÓW się na wizytę. Nikt nie musi o tym wiedzieć. Ten ktoś pomoże ci uporać się z TWOIMI demonami, poukładasz sobie w głowie priorytety, on czy ona potraktuje TEOJE problemy indywidualnie. Wskaże kierunek, przestaniesz się szarpać i uspokoisz myśli. Dzisiaj życie twoje i twoich bliskich jest w zawieszeniu. Nie ma na co czekać.

    Kilka postów wcześniej już dostał takie rady jak te Twoje więc po co ta ocena?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jacek ~Jacek
    ~Jacek
    Napisane 31 grudnia 2020 - 13:57
    ~Rafał35 napisał:
    ~Facet napisał:
    ...
    Zgodzę się z dziewczynami, że Twój ideał kobiety (zaradna, przedsiębiorcza, z własnym biznesem, bogata, piękna, inteligentna, demon seksu, a jednocześnie sprawna gospodyni domowa, opiekuńcza, dbająca o Twoje potrzeby) w przyrodzie nie występuje....

    Występuje. Ja przed 50-ką, żona prawie 40 lat, 3-ka małych dzieci 4-5,5-7. Żona zatrudnia niemal 100-kę pracowników. Zarobki bliskie 6 cyfrowych. Rzuciłem pracę programisty choć była dobrze płatna by być w domu (dużym) gdzie mam swoje warsztatowe pomieszczenia do experymentów z obwodami elektronicznymi i hobbystycznie coś 'kodzę'. Żona b. zgrabna i atrakcyjna, młodsza 9 lat - nie daje mi spokoju i praktycznie dosłownie gwałci dzień w dzień /**co wieczór**/. Rano dopieszcza, brakuje mi już nasienia. Straciłem moim zdaniem mikroelementy. Ostatnio mnie łapią skurcze w łydki, mimo dobrego, wartościowego i urozmaiconego odżywiania czuję, że siły witalne ulatują. Forumowicze u Nas odmieniły się role, ja żonie przyjemnie pachnę rano tzn. moja skóra. Sam jestem dość aseksualny i mógłbym długo nie uprawiać seksu. Nie lubię też bliskości w sensie dosłownym od czasów szkolnych. Np. ćwiczeń grupowych, tańców i wszystkiego gdzie odległość 40 cm zostaje sforsowana. Żona prawi mi komplementy, że mam pięknego, zgrabnego, książkowego //**...**// . Bardzo ją kocham, jest mistrzem organizacji i tytanem sprawnej efektywnej pracy, w tym "ulepianiu" dzieci tętniących życiem w dzisiejszym zvirtualizowanym świecie. Od 2 lat gwałtownie wzrosło Jej libido, rozmawiamy często, jest świadoma, że ja tych potrzeb nie mam. Ale mówi dosłownie "pozwól mężu że Cię wykorzystam, a Ty rozmyślaj sobie o algorytmach, jesteś wtedy bardzo seksowny i mocniej się nakręcam". Czytałem sporo na temat skoku libido u Pań w okolicach 40-ki, na gazeta.pl i braciasamcy, gdzie wielu mężczyzn zazdrości i doszukuje się anomalii, borderline etc.. Tymczasem nie ma czego zazdrościć. taka mozaika myślowa nie ma sensu. Mój temperament jest słabszy, tak na siebie trafiliśmy od samego początku. To żona mnie sobie wzięła i uwiodła, ją kręci mój naiwno-naukowy wzrok i lekko skrzywiony uśmiech jak coś mi tam wychodzi. Potrafi mnie zwyczajnie wziąć za rękę i wykorzystać w różny sposób, dla wielu mężczyzn "odlotowy". Nie jestem impotentem, pobudzony finiszuję, jednak w głębi serca marzę o np. roku w pustelni. Nawet miesiąc zrobiłby mi dobrze bo bym odzyskał homeostazę, która napędza mój intelekt. Jestem przekonany, że takich mężczyzn jest masa, ale wstydliwe jest przyznawanie się, że są przebodźcowywani seksualnie //**delikatnie to ujmując**// przez swoje żony czy partnerki.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izabela ~Izabela
    ~Izabela
    Napisane 02 marca 2021 - 09:05
    Podobała mi się wypowiedź, że czasem trzeba pobyć samemu żeby poczuć wolność i przemyśleć sprawy i tak też można być szczęśliwym a nie pakowac się na chama w nowy związek dla własnego ego .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~BB ~BB
    ~BB
    Napisane 31 maja 2021 - 00:18
    jak czytam tu niektórych panów w średnim wieku to ręce opadają.
    Nie dlatego, że nie istnieją w przyrodzie nieudane związki, z których nawet jak są dzieci warto odejść - bo takie są.
    Tylko dlatego że wielu tu to goście co w związku niby wszystko mają- ale żdżbło widzą w oku kobiety a w swoim wielkiej belki nie widzą.
    Aż mi niedobrze na myśl, że kogoś takiego spotkam i się na nim nie poznam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Marek ~Marek
    ~Marek
    Napisane 03 października 2021 - 22:42
    ~Rafał35 napisał:
    Nie. Nie szukam też tego typu okazji. Łatwo jest ulec nowej namiętności, zakochać się, ale prawda jest taka, że w tego typu sytuacjach kierują nami iluzje, powstające w naszej głowie obietnice lepszego życia. To najczęściej kompletna nieprawda. Idealizujemy nowego partnera, bo w porównaniu do starego wydaje się nie mieć wad. Na zakochanie (jak dla mnie stan ewidentnej nietrzeźwości umysłowej) trzeba uważać, szczególnie jeśli jest się w naszym wieku. Byłem zakochany kilka razy w życiu, ale nigdy w realnej osobie, a zawsze w pewnych wyobrażeniach, które miałem na jej temat.
    Gdybym odszedł musiałbym trochę pobyć sam, uporządkować swoje życie i myśli, dopiero potem mógłbym otworzyć się na nową osobę. Poprzednim razem praktycznie nie zrobiłem sobie przerwy między związkami i w pewnym sensie "wykorzystałem" żonę do wyleczenia moich starych ran. Nie chciałbym tego więcej powtórzyć.


    "...że w tego typu sytuacjach kierują nami iluzje, powstające w naszej głowie obietnice lepszego życia. To najczęściej kompletna nieprawda..."

    Idealizujesz zone.....
    Nie kochasz to zostaw bo zostanie z nia bedzie iluzja

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~sm ~sm
    ~sm
    Napisane 19 sierpnia 2023 - 20:10
    Przeczytałam Was kochani od góry do dołu,
    Jestem bardzo ciekawa jak u Was dzisiaj? ~facet rozpoczął bardzo pasujący wątek do moich przemyśleń ,stąd też tutaj trafiłam
    Szkoda ,że ucichł.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~K40+ ~K40+
    ~K40+
    Napisane 29 sierpnia 2023 - 01:21
    Kochani. Przeczytałam z zapartym tchem Wasze rady i opinie. Również jestem ciekawa co u Was bo historia Faceta w większości pasuje do mojej, tylko z drugiej strony. Jesteśmy małżeństwem 14 lat. Bagaż doświadczeń i przykrych sytuacji jest bardzo ciężki. Jednak zdałam sobie sprawę z moich win i zaczęłam pracę nad sobą -zgodnie z teorią „zacznij pracę od siebie”. W dużym skrócie: ja weszłam do małżeństwa bardziej z rozsądku niż zakochania. Mężowi bardzo żal tych straconych lat pożądania i dzikiej namiętności. Z czasem zaczęliśmy się mijać ale i dużo kłócić. Ja nie potrafiłam stawiać granic przez co zaczęłam sie „dostosowywać” i przez lata straciłam siebie. Pojawiła się przemoc i agresja. Eskalację doprowadziły do wyprowadzki i wtedy wszystko przeanalizowałam: co mogę akceptować a co nie, że kocham męża dojrzałą miłością, że chce walczyć i naprawić błędy. Początkowo było lepiej jednak po kilku miesiącach zaczął się upadek. Gorzej niż rok temu. Mam wrażenie że mąż nie zrobił żadnej pracy. Poddał się i ciagle powtarza, że to ze mną jest problem.

    Nie chcę bardziej tego rozwijać choć jest po drodze wiele kluczowych sytuacji.

    Zmierzam do tego, że moje życie jako 40 letniej kobiety jest koszmarne. Czuję tą niechęć, brak zaangażowania, brak akceptacji i ciągle niezadowolenie. Jak czytam Wasze opisy to widzę nasz dom, w którym jest wszystko oprócz miłości, namiętności i jedności. Najbardziej frustrujący jest sex. Jak facet nie ma potrzeby dotykać swojej żony …

    Wiem że wiele win leży po mojej stronie ale tak jak ktoś pisał mam do niego żal że nie odejdzie skoro nie czuje do mnie nic pozytywnego. I ciężko wskrzesić coś czego chyba już nie ma.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Elvisa ~Elvisa
    ~Elvisa
    Napisane 29 sierpnia 2023 - 12:12
    Również przeczytałam cały wątek.
    Jestem po podobnych dylematach, które "przerabiałam" aż 25 lat temu. Miałam wtedy ok. 35 lat i dziecko z małżeństwa, w którym wypaliła się miłość.
    ~K40+ On nie odejdzie, bo się boi zacząć wszystko od nowa i nie chodzi o emocje tylko o przyziemny materializm. Jak się ma poukładany socjalny byt to bardzo trudno jest podjąć decyzję o odejściu.
    Ja się odważyłam i odeszłam zabierając dziecko i psa, a i jeszcze kwiaty, które z pasją hodowałam. Byłam oczywiście niezależna materialnie (wiem, że dla wielu kobiet materialna zależność od męża to hamulec nie do pokonania).
    Dziś absolutnie tego nie żałuję. Wyszłam drugi raz za mąż za faceta po przejściach i przez ponad 20 lat nic nam się nie wypaliło.
    Moje dziecko to dziś dorosła wykształcona kobieta.
    Daleka jestem od doradzania, bo każda sytuacja jest inna i możliwości również mamy inne.
    Chciałam tylko pokazać, że może się opłacać zrobienie takiego kroku.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy