Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara

Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019
  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 06:25
    Zgadzam się z @Pf

    "Jeśli się nie poruszę, nie spowoduję cierpienia innej osoby.
    Ale z drugiej strony, nie mogę tak przecież żyć.
    Jeśli się nie poruszę, nie będę mógł żyć."

    Gdy obecny stan zakorzeni się na dobre, autor zostanie sam, nowa partnerka nie będzie tolerować 50% mężczyzny, a żona nie walczy o niego, o nich, a tylko o własne samopoczucie, gdy tylko je odzyska, za własne upokorzenia zapłaci nikt inny, jak tylko Pan rozdarty.

    Cierpienie zaczęło się dawno temu, z chwilą rozpadu relacji, a nie z chwilą Twojego odejścia. Nie należy brać na siebie bólu drugiej osoby. Każdy ratuje się, jak umie. Uwierz mi, że żona nie będzie aż tak przejmowała się Twoim samopoczuciem, gdy zostaniesz sam na lodzie.

    W przyrodzie nigdy nic nie ginie,
    a zatem, nawet własne upokorzenia, wcześniej, czy później upomną się o zapłatę- najczęściej od innych.
    Kiedy zrozumiesz, że ona walczy o samą siebie,
    wybór stanie się prostszy, Ty albo ona.

    Jednym słowem, wygra silniejszy.
    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~HappyAndSad ~HappyAndSad
    ~HappyAndSad
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 08:23
    Witam,
    bardzo dziekuje ze znalezliscie chwile aby przebrnac przez moje wypociny. Czytam Wasze odpowiedzi z zainteresowaniem i chyba powinienem pewne rzeczy uzupelnic.
    W swoim malzenstwie nigdy nie bylem leniem, zawsze walczylem o zone poprzez normalne codzienne czynnosci, poprzez szacunek i podziw dla niej, poprzez wsparcie jakie dawalem. Niestety nigdy to nie bylo zauwazane przez nia, nie bylo doceniane mimo ze staralem sie coraz bardziej i bardziej. Nie chce podawac przykladow - bo to chyba nie o to chodzi - ale tak wlasnie bylo. W chwili obecnej kiedy te starania sa zauwazane a ja mam poczucie ze "nic nie musze robic". To nie znaczy ze nic nie robie - ale euforia zwiazana z tym ze ktos to docenia i odwzajemnia powoduje stan w ktorym czuje ze to bycie razem tak niewiele kosztuje.
    Nie umiem i nie chce zapomniec o zonie. Jest matka moich dzieci, jest najwiekszym etapem mojego zycia, chce zeby byla przyjaciolka. Nie wyobrazam sobie nie troszczyc sie o nia, zapomniec, wyrzucic na smieci jak zabawka ktora sie znudzila. Pewne decyzje o odejsciu, o wygasnieciu uczucia juz dawno zapadly w glowie i nie mam co do nich watpliwosci - rozdarcie moje polega na tym ze ja skrzywdzilem swoim odejscie i chyba w jakis sposob chce to wynagrodzic ...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 09:03
    ~HappyAndSad napisał:
    decyzje o odejsciu, o wygasnieciu uczucia juz dawno zapadly w glowie i nie mam co do nich watpliwosci - rozdarcie moje polega na tym ze ja skrzywdzilem swoim odejscie i chyba w jakis sposob chce to wynagrodzic ...

    Ale tego odejścia przyczyna była.

    Gdzie?
    Ano w tym, że starałeś się i ona tego nie zauważała/nie doceniała.
    Twoja frustracja wtedy, spowodowała poszukiwanie nowej partnerki i ją znalazłeś.

    Żona się ocknęła, bo okazało się, że straciła adoratora - tak?
    Obecnie biadoli, bo jej jest źle bez bawidamka który był przy niej i ona nie musiała nic, a on jej nadskakiwał.

    Teraz się skończyło i ona wypłakuje morza łez.
    Tak?

    To o co jej chodzi?
    O Twoje samopoczucie?
    O Wasze małżeństwo?
    Czy tylko i wyłącznie o jej (żony) dobrostan?
    Skoro wygasiłeś te uczucia i nic tam już nie ma, to z litości chcesz się unieszczęśliwiać i wrócić do starego?

    Ona - Twoja (była) żona - walczy o samą siebie.
    Tak!
    To egoistka i gdy wrócisz wszystko prędzej czy później, wróci do 'normy' - stanu jaki był przed Twoim odejściem.
    Walczy nie o Ciebie, nie o Was, tylko o samą siebie, bo widzi, że gorzej jej teraz niż gdy miała u boku Ciebie.
    Szuka sobie opatrunku na ranę, którą sama sobie zrobiła.
    Chcesz być takim opatrunkiem i tylko opatrunkiem?
    Będziesz znowu dawał i nic w zamian nie otrzymywał...

    Zrobisz co zechcesz, ja bym już nie wracał.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~HappyAndSad ~HappyAndSad
    ~HappyAndSad
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 10:32
    Robert1971
    w tym co napisales jest duzo prawdy - tak wlasnie to wygladalo/wyglada gdyby patrzec na to tylko ze strony powierzchownej. Gdyby sie jednak zglebic to gdzies pod tym wszystkim byly i sa uczucia i emocje, przyczyny, skutki, powody. Stosunkowo prosto jest opisac slowami to co mozna zauwazyc oczami, ale juz duzo trudniej to co siedzi w sercu. Kazdy z nas jest winien temu rozpadowi i bez dwoch zdan prawda lezy gdzies po srodku - zdaje sobie z tego sprawe. Tak czy inaczej nie ma juz odwrotu - nie chce go - nie ma kroku wstecz - problemem jest olbrzymie poczucie winy ale i to kiedys minie. Na szczescie zlosc juz minela a z glowy wyparlem wszystko to co bylo zle - co tez nie pomaga w tym poczuciu winy ale jest zbawienne dla utrzymania poprawnych/przyjacielskich relacji z zona. Widze ze i zona zrozumiala swoje bledy, przeprosilismy sie za wszystko co sobie zrobilismy i chcemy pozostac w dobrych relacjach - co nie oznacza ze razem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 11:24
    ~HappyAndSad napisał:
    tak wlasnie to wygladalo/wyglada gdyby patrzec na to tylko ze strony powierzchownej (...) juz duzo trudniej to co siedzi w sercu. Kazdy z nas jest winien temu rozpadowi (...) prawda lezy gdzies po srodku (...) nie ma juz odwrotu (...) jest olbrzymie poczucie winy ale i to kiedys minie (...) i zona zrozumiala swoje bledy, przeprosilismy sie za wszystko co sobie zrobilismy i chcemy pozostac w dobrych relacjach - co nie oznacza ze razem.

    No właśnie...
    Dla kobiety istotą bycia w związku z mężczyzną jest 'kochać go' - jakkolwiek by tego nie nazywać.
    Dla mężczyzny...
    Kochać owszem, ale przede wszystkim ufać jej.

    Gdy ona przestaje go 'kochać', zaczyna robić wszystko by to on od niej odszedł - rzadko się zdarza, że gdy jej miłość ustaje, ona odchodzi. Chyba, że on faktycznie jest dla niej mocno uciążliwy - pije na umór i bywa agresywny, stosuje przemoc, nie dokłada się do budżetu, czy jest zwykłym chamem... (tacy też nie są rzadkością). Ona z reguły nie weźmie na siebie odpowiedzialności za rozpad małżeństwa - lepiej gdy 'to on jest winien' - oczywiście w jej opinii :-).

    Gdy on przestaje ją 'kochać' - cokolwiek to znaczy - wcale nie musi od razu odchodzić, bo może jeszcze jej ufać. Gdy tylko sprawy łóżkowe są dla niego na akceptowalnym poziomie, a on jej ufa, nie ma potrzeby odchodzić, bo wszystko 'gra'.

    U Ciebie zaufanie poszło się huśtać, bo ona Cię zawiodła (po wielokroć). Obecnie nic nie wskazuje, że nie zrobi tego znowu, skoro przez lata kontynuowała ten proceder i żadne rozmowy i tłumaczenia nie przynosiły efektu. Teraz też nie ma nadziei, że przyniosą - bo niby co miałoby to gwarantować :-).

    Być może Twoja dawna żona tkwi ciągle w mylnym przeświadczeniu, że w związku facet jest 'od dawania', a kobieta 'od brania'. Tak niektóre panie rozumują i wydaje się im, że miłością mężczyzny jest 'dawać', a kobiety właśnie 'brać' w związku. To duży błąd, bo gdy one są niezależne tak finansowo, jak decyzyjnie, ten model dawno przestał się sprawdzać. Wiele pań jednak nie potrafi się od takiego anachronizmu uwolnić. Chcą by to facet ją adorował, dostarczał wszelkich dóbr, dbał o wszystko i... był dyspozycyjny, ciepły, empatyczny i zawsze miły. One natomiast mogą tylko wymagać, stroić fochy, by mu 'coś w ten sposób komunikować' i łaskawie zezwalać na jego przychylną aktywność wobec niej. Gdy się obrazi, potrafi ostentacyjnie nie brać co on jej oferuje :-). Śmieszne to trochę, ale tak jest w wielu przypadkach.

    Jednak gdy jej nagle go zbraknie - jest lament i płacz, bo nie ma już kto jej nadskakiwać i jej ego bywa mocno nadszarpnięte przez to.

    Obawiam się, że z taką 'damą' masz do czynienia.
    Nie warto i nie dręcz się poczuciem winy - szkoda energii.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~HappyAndSad ~HappyAndSad
    ~HappyAndSad
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 12:12
    Mimo tego ze bardzo nie lubie generalizowac, w szczegolnosci ze kazdy z przypadkow bywa inny - zgadzam sie z Toba. Moze nie w calej rozciaglosci, ale sens wypowiedzi ma dla mnie akceptowalny ksztalt. Dziekuje za madre slowa i za przebrniecie tego :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Matii90 ~Matii90
    ~Matii90
    Napisane 27 września 2020 - 21:52
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 09:57
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam

    Od czego zacząć?
    Chyba od tego co było pierwsze, czyli Ciebie:-)
    Dlaczego związałeś się ze swoją żoną? To było zakochanie, szaleństwo, chemia? Czy raczej czas już był na Ciebie a tu trafiła się miła dziewczyna, która rokowała, że będzie dobrą żoną matką?
    Masz z żoną oprócz dziecka jeszcze jakieś wspólne historie, czy lubisz ją za coś więcej niż śniadanie i obiad na stole?
    Czy macie jakieś wspólne pasje?
    Co z seksem? Czy jest i jaki, jaki był wcześniej i jaki byś chciał żeby był w przyszłości?
    Piszesz, ze masz 4 letnią córeczkę a od kilku lat jest problem. Czyli co problemy się zaczęły jak pojawiło się na świecie Twoje dziecko? Zostałeś odstawiony od cyca? Masz żal o to że żona przeniosła całą uwagę na dziecko a nie ją podzieliła między Was?
    Najpierw zabierz się za siebie, ustal co się z Tobą dzieje. Może rozmowa z terapeutą?
    Druga sprawa - nowa znajomość.
    Z koleżanką bądź szczery powiedz jej to co tu napisałeś i moim zdaniem to wystarczy. Jeżeli to mądra dziewczyna sama się od Ciebie odseparuje, da Ci czas na dokonanie właściwego wyboru.
    Miłość ma to do siebie, że poczeka.
    Miłostka zaraz się wypali i nie będzie za chwilę o czym gadać i rozmyślać.

    Żonę poproś o więcej czasu. 2 tygodnie to za mało. Minimum miesiąc do 3. Powiedz jej, że idziesz do specjalisty, że masz problemy, źle się czujesz, siada Ci psychika.
    Ja jestem zdania, że małżeństwo jest sens ratować jak zależy dwóm stronom, a Ty nie wiesz tak naprawdę czego chcesz i jakie będą konsekwencje Twoich decyzji. Piszesz, jedynie że Ci smutno bo dałeś ciała. Wyrzuty sumienia to nie jest wystarczający powód do ratowania małżeństwa.



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 10:23
    ~444 napisał:
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam

    Od czego zacząć?
    Chyba od tego co było pierwsze, czyli Ciebie:-)
    Dlaczego związałeś się ze swoją żoną? To było zakochanie, szaleństwo, chemia? Czy raczej czas już był na Ciebie a tu trafiła się miła dziewczyna, która rokowała, że będzie dobrą żoną matką?
    Masz z żoną oprócz dziecka jeszcze jakieś wspólne historie, czy lubisz ją za coś więcej niż śniadanie i obiad na stole?
    Czy macie jakieś wspólne pasje?
    Co z seksem? Czy jest i jaki, jaki był wcześniej i jaki byś chciał żeby był w przyszłości?
    Piszesz, ze masz 4 letnią córeczkę a od kilku lat jest problem. Czyli co problemy się zaczęły jak pojawiło się na świecie Twoje dziecko? Zostałeś odstawiony od cyca? Masz żal o to że żona przeniosła całą uwagę na dziecko a nie ją podzieliła między Was?
    Najpierw zabierz się za siebie, ustal co się z Tobą dzieje. Może rozmowa z terapeutą?
    Druga sprawa - nowa znajomość.
    Z koleżanką bądź szczery powiedz jej to co tu napisałeś i moim zdaniem to wystarczy. Jeżeli to mądra dziewczyna sama się od Ciebie odseparuje, da Ci czas na dokonanie właściwego wyboru.
    Miłość ma to do siebie, że poczeka.
    Miłostka zaraz się wypali i nie będzie za chwilę o czym gadać i rozmyślać.

    Żonę poproś o więcej czasu. 2 tygodnie to za mało. Minimum miesiąc do 3. Powiedz jej, że idziesz do specjalisty, że masz problemy, źle się czujesz, siada Ci psychika.
    Ja jestem zdania, że małżeństwo jest sens ratować jak zależy dwóm stronom, a Ty nie wiesz tak naprawdę czego chcesz i jakie będą konsekwencje Twoich decyzji. Piszesz, jedynie że Ci smutno bo dałeś ciała. Wyrzuty sumienia to nie jest wystarczający powód do ratowania małżeństwa.

    Jeszcze taka mała uwaga. Nie oczekuj od żony, że będzie Cię wspierała w tej sytuacji. Jak będzie potrafiła to super, jak nie to nie miej żalu.
    Wspieranie osoby, która ma problemy sama ze sobą potrafi ściągnąć na dno nawet bardzo odporną psychicznie jednostkę. Nie każdy człowiek potrafi uratować tonącego. Do tego trzeba mieć naprawdę kompetencje i żelazną psychikę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 28 września 2020 - 10:24
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam


    Chłopie tu nie ma za bardzo co myśleć. Masz rodzinę, małe dziecko, masz misję do wykonania. Chcesz żeby dziecko wiedziało że porzuciłeś jego mamę ?
    Skoro związałeś się z żoną to nie zawsze było źle. Przypomnij sobie czas gdy było dobrze i dlaczego stało to co się stało.
    Napraw swoje błędy, okaż żonie uczucia a ona się odwzajemni widząc że Ci zależy tak to działa. Do tego trzeba nieco cierpliwości ale kurwa WARTO.
    Pozostaje kwestia twojej zdrady z którą będziesz musiał żyć.Część ludzi sobie z tym nie daje rady. Jak już poukładasz powinieneś żonie o tym powiedzieć. Ulży Ci i jeżeli ona wybaczy macie przed sobą przyszłość.
    Jak to zataisz zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy. Musisz zapłacić za zdradę tylko wtedy tak naprawdę zrozumiesz co jej zrobiłeś.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 11:07
    ~Siwy77 napisał:
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam


    Chłopie tu nie ma za bardzo co myśleć. Masz rodzinę, małe dziecko, masz misję do wykonania. Chcesz żeby dziecko wiedziało że porzuciłeś jego mamę ?
    Skoro związałeś się z żoną to nie zawsze było źle. Przypomnij sobie czas gdy było dobrze i dlaczego stało to co się stało.
    Napraw swoje błędy, okaż żonie uczucia a ona się odwzajemni widząc że Ci zależy tak to działa. Do tego trzeba nieco cierpliwości ale kurwa WARTO.
    Pozostaje kwestia twojej zdrady z którą będziesz musiał żyć.Część ludzi sobie z tym nie daje rady. Jak już poukładasz powinieneś żonie o tym powiedzieć. Ulży Ci i jeżeli ona wybaczy macie przed sobą przyszłość.
    Jak to zataisz zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy. Musisz zapłacić za zdradę tylko wtedy tak naprawdę zrozumiesz co jej zrobiłeś.

    czasami kurwa NIE WARTO!
    czasami lepiej uwolnić żonę od siebie
    reanimacja trupa nic nie daje, i tak zacznie kiedyś cuchnąć
    związek dwójki ludzi to nie misja, wychowanie dziecka Ok., ale nie związek dwojga ludzi
    albo @Matii90 kocha i bierze się ostro za siebie albo niech spierdala i da dziewczynie szansę na znalezienie kogoś kto ją będzie kochał i szanował

    Wychowanie dziecka to obowiązek rodzica, jak zawodzi rodzic to instytucji państwowych.
    Bycie z kimś w związku to nie OBOWIĄZEK.

    @Siwy77 czy Ty jesteś ze swoją żoną z poczucia obowiązku czy dlatego, że ją bardzo kochasz?



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kicia ~Kicia
    ~Kicia
    Napisane 28 września 2020 - 11:11
    Podstawowe pytanie: czy powiedziałeś jej że jest ktoś inny? To będzie dla niej ważna informacja. Ona zaważy na całym przyszłym życiu twojej żony.
    Kochasz córkę, nie czujesz szacunku do żony. Bardzo trudno zejść z tej złej drogi... w głębi serca myślę, że to niemożliwe. Z drugiej strony, z doświadczenia wiem, że musi coś mocno pierdolnąć, żeby zaszły zmiany. I twoja zdrada to takie właśnie pierdolnięcie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kicia ~Kicia
    ~Kicia
    Napisane 28 września 2020 - 11:43
    Ktoś tam wyżej napisał, żebyś poszedł do specjalisty - są ludzie którzy zawodowo doradzają, pomagają podjąć decyzje, psycholog, psychoterapeuta, ktoś taki. Wiem, że są to wizyty odpłatne, ale kurcze... naprawdę warto. Sama broniłam się rękoma nogami przed takim „doradcą” , on jednak pomógł mi spojrzeć trzeźwo na nasze problemy, przepracować je. Fakt, my byliśmy razem. To też dobre rozwiązanie. Razem czy osobno, Tobie jest to potrzebne. Wam.
    Inaczej kaplica, męka i szarpanina.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 28 września 2020 - 14:11
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam


    Chłopie tu nie ma za bardzo co myśleć. Masz rodzinę, małe dziecko, masz misję do wykonania. Chcesz żeby dziecko wiedziało że porzuciłeś jego mamę ?
    Skoro związałeś się z żoną to nie zawsze było źle. Przypomnij sobie czas gdy było dobrze i dlaczego stało to co się stało.
    Napraw swoje błędy, okaż żonie uczucia a ona się odwzajemni widząc że Ci zależy tak to działa. Do tego trzeba nieco cierpliwości ale kurwa WARTO.
    Pozostaje kwestia twojej zdrady z którą będziesz musiał żyć.Część ludzi sobie z tym nie daje rady. Jak już poukładasz powinieneś żonie o tym powiedzieć. Ulży Ci i jeżeli ona wybaczy macie przed sobą przyszłość.
    Jak to zataisz zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy. Musisz zapłacić za zdradę tylko wtedy tak naprawdę zrozumiesz co jej zrobiłeś.

    czasami kurwa NIE WARTO!
    czasami lepiej uwolnić żonę od siebie
    reanimacja trupa nic nie daje, i tak zacznie kiedyś cuchnąć
    związek dwójki ludzi to nie misja, wychowanie dziecka Ok., ale nie związek dwojga ludzi
    albo @Matii90 kocha i bierze się ostro za siebie albo niech spierdala i da dziewczynie szansę na znalezienie kogoś kto ją będzie kochał i szanował

    Wychowanie dziecka to obowiązek rodzica, jak zawodzi rodzic to instytucji państwowych.
    Bycie z kimś w związku to nie OBOWIĄZEK.

    @Siwy77 czy Ty jesteś ze swoją żoną z poczucia obowiązku czy dlatego, że ją bardzo kochasz?





    Diabeł tkwi zawsze w szczegółach. Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich. Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Wracając do mnie mam ten luksus że obie rzeczy wchodzą w grę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 14:29
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam


    Chłopie tu nie ma za bardzo co myśleć. Masz rodzinę, małe dziecko, masz misję do wykonania. Chcesz żeby dziecko wiedziało że porzuciłeś jego mamę ?
    Skoro związałeś się z żoną to nie zawsze było źle. Przypomnij sobie czas gdy było dobrze i dlaczego stało to co się stało.
    Napraw swoje błędy, okaż żonie uczucia a ona się odwzajemni widząc że Ci zależy tak to działa. Do tego trzeba nieco cierpliwości ale kurwa WARTO.
    Pozostaje kwestia twojej zdrady z którą będziesz musiał żyć.Część ludzi sobie z tym nie daje rady. Jak już poukładasz powinieneś żonie o tym powiedzieć. Ulży Ci i jeżeli ona wybaczy macie przed sobą przyszłość.
    Jak to zataisz zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy. Musisz zapłacić za zdradę tylko wtedy tak naprawdę zrozumiesz co jej zrobiłeś.

    czasami kurwa NIE WARTO!
    czasami lepiej uwolnić żonę od siebie
    reanimacja trupa nic nie daje, i tak zacznie kiedyś cuchnąć
    związek dwójki ludzi to nie misja, wychowanie dziecka Ok., ale nie związek dwojga ludzi
    albo @Matii90 kocha i bierze się ostro za siebie albo niech spierdala i da dziewczynie szansę na znalezienie kogoś kto ją będzie kochał i szanował

    Wychowanie dziecka to obowiązek rodzica, jak zawodzi rodzic to instytucji państwowych.
    Bycie z kimś w związku to nie OBOWIĄZEK.

    @Siwy77 czy Ty jesteś ze swoją żoną z poczucia obowiązku czy dlatego, że ją bardzo kochasz?





    Diabeł tkwi zawsze w szczegółach. Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich. Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Wracając do mnie mam ten luksus że obie rzeczy wchodzą w grę.

    Aha, poświęcić się, Ok. wszystko jest dla mnie jasne.
    A dziecko też ma się poświęcić i udawać, że nie widzi jak rodzice się nie szanują? Czy dziecku może odpuścimy?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 14:45
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~Matii90 napisał:
    Cześć. Powiem tak że odejść dla żony dla innej mimo waszych problemów nie jest dobre.. wiecie dlaczego ? Opowiem wam moja krótka historię z telefonu(sorki za błędy) . Między mną a moja żona od paru lat się nie układało. Mamy córkę 4letnia milene. Ciągle klotnie w domu brak szacun z mojej strony do niej. Chociaż staralem się być dla niej dobry. Różne wyzwiska nie tylko z mojej strony zrobiły mi w sercu wielką dziurę. Moja żona była dla mnie dobra obiady śniadania zawsze miałem. Jest cudowna mama. Ale między nami wygasł płomień. A tak naprawdę to u mnie wygasł. Nie nawidze siebie że nie mam do niej szacunku. Nie umiem z nią porozmawiać nawet jak bardzo bym chciał. :( brak bliskości kłótnie doprowadziły mój stan do upadku totalnego szukałem rozwiązania. I .... napisałem do koleżanki bardzo mi się spodobała jej delikatność której u nas nie było. Zaczęliśmy się spotykać rozkochelem ja w sobie.. A co do czego. Jestem dalej w dołku brakuje mi mojej córki. I mojej żony też. Nie wiem to dziwne co pisze ale tak właśnie jest. Nie umiem teraz wyjść z tego wszystkiego nie wiem gdzie moja droga.wyprowadzilem się do pokoju z którego właśnie pisze. Obawiam się że wpadam w jakiś problem z głową:( depresja boję się aż zobaczyć czym ona się objawia w Internecie. Córkę widuje codzinnie.. Ale nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem co robić. Jak nie skrzywdzić tej dziewczyny co poznałem. A jak rozwiązać problem z żoną. Moja zona myśli ze po 2tyg. Powinienem się określić co chce zrobić. Rozumiem ja. Ale ja dalej mam w sercu pustkę. Czy uciekać do nowej kobiety w tekście rozstania .. Czy warto ? Zastanówcie się dobrze z mojego przykładu. Pozdrawiam


    Chłopie tu nie ma za bardzo co myśleć. Masz rodzinę, małe dziecko, masz misję do wykonania. Chcesz żeby dziecko wiedziało że porzuciłeś jego mamę ?
    Skoro związałeś się z żoną to nie zawsze było źle. Przypomnij sobie czas gdy było dobrze i dlaczego stało to co się stało.
    Napraw swoje błędy, okaż żonie uczucia a ona się odwzajemni widząc że Ci zależy tak to działa. Do tego trzeba nieco cierpliwości ale kurwa WARTO.
    Pozostaje kwestia twojej zdrady z którą będziesz musiał żyć.Część ludzi sobie z tym nie daje rady. Jak już poukładasz powinieneś żonie o tym powiedzieć. Ulży Ci i jeżeli ona wybaczy macie przed sobą przyszłość.
    Jak to zataisz zapewne sytuacja się kiedyś powtórzy. Musisz zapłacić za zdradę tylko wtedy tak naprawdę zrozumiesz co jej zrobiłeś.

    czasami kurwa NIE WARTO!
    czasami lepiej uwolnić żonę od siebie
    reanimacja trupa nic nie daje, i tak zacznie kiedyś cuchnąć
    związek dwójki ludzi to nie misja, wychowanie dziecka Ok., ale nie związek dwojga ludzi
    albo @Matii90 kocha i bierze się ostro za siebie albo niech spierdala i da dziewczynie szansę na znalezienie kogoś kto ją będzie kochał i szanował

    Wychowanie dziecka to obowiązek rodzica, jak zawodzi rodzic to instytucji państwowych.
    Bycie z kimś w związku to nie OBOWIĄZEK.

    @Siwy77 czy Ty jesteś ze swoją żoną z poczucia obowiązku czy dlatego, że ją bardzo kochasz?





    Diabeł tkwi zawsze w szczegółach. Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich. Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Wracając do mnie mam ten luksus że obie rzeczy wchodzą w grę.

    Ratować kiedy ma się depresję, nie szanuje żony, w sercu pustka? Kto ma ratować w tym przypadku? Oszukana żona?

    Autor ma do wykonania robotę, musi zapytać się siebie czego chce i podjąć konkretne działania żeby to zdobyć. A jak ma to zrobić jak jest załamany? Żona, którą oszukał ma go z tego stanu wyciągnąć?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 28 września 2020 - 14:50
    ~Siwy77 napisał:
    Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich.

    Warto, ale wtedy i tylko wtedy gdy to poświęcenie będzie po OBU stronach jednocześnie - mało realne.

    ~Siwy77 napisał:
    Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?

    Ma taką szansę.
    Nawet bardziej to prawdopodobne gdy toksyczne małżeństwo zostanie zakończone, bo dziecko przynajmniej nie będzie oglądać tej patologii na co dzień i na własne oczy.
    Toksyczne małżeństwo dostarcza same toksyczne wzorce - w takich warunkach dopiero rozwija się skłonność do patologii...

    ~Siwy77 napisał:
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?

    Wpłynie.
    Będzie to jednak mniejsze zło w porównaniu z tkwieniem w toksycznym małżeństwie.

    ~Siwy77 napisał:
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Myślę, że 50/50...
    Do ratowania czegokolwiek trzeba jednoczesnego i równego zaangażowania z obu stron - gdy się w tym nie zgrają...
    Dupa zbita...
    Nieudane pierwsze małżeństwo wcale nie wyrokuje o nieudanym każdym następnym - wszystko zależy kto i na kogo trafi... ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 28 września 2020 - 16:34
    ~Siwy77 napisał:


    Diabeł tkwi zawsze w szczegółach. Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich. Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Wracając do mnie mam ten luksus że obie rzeczy wchodzą w grę.

    Jak kochasz to raczej nie czujesz trudu bycia z drugą osobą. Ja przynajmniej tak mam. Dajesz zaangażowanie, troskę, zrozumienie, dajesz z siebie to co masz najlepszego bez odczucia wysiłku, nie ma żadnego obowiązku. Jak myślisz muszę bo to mój obowiązek i tak trzeba, a nie, że chcę bo ją/jego kocham i robię to bo jest dla mnie ważna/ważny to dla mnie jest to słabe. Na tym polega lekkość bycia w związku. Dla jednych związek to ciężka harówa, trud a dla innych sama przyjemność.
    Zastanawiam się czy mężczyźni w długoletnich związkach są ze swoimi kobietami z miłości czy to już u większości tylko obowiązek dla dobra dzieci, bo co ludzie powiedzą lub szkoda dzielić majątek.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 28 września 2020 - 16:52
    ~Robert1971 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich.

    Warto, ale wtedy i tylko wtedy gdy to poświęcenie będzie po OBU stronach jednocześnie - mało realne.

    ~Siwy77 napisał:
    Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?

    Ma taką szansę.
    Nawet bardziej to prawdopodobne gdy toksyczne małżeństwo zostanie zakończone, bo dziecko przynajmniej nie będzie oglądać tej patologii na co dzień i na własne oczy.
    Toksyczne małżeństwo dostarcza same toksyczne wzorce - w takich warunkach dopiero rozwija się skłonność do patologii...

    ~Siwy77 napisał:
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?

    Wpłynie.
    Będzie to jednak mniejsze zło w porównaniu z tkwieniem w toksycznym małżeństwie.

    ~Siwy77 napisał:
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Myślę, że 50/50...
    Do ratowania czegokolwiek trzeba jednoczesnego i równego zaangażowania z obu stron - gdy się w tym nie zgrają...
    Dupa zbita...
    Nieudane pierwsze małżeństwo wcale nie wyrokuje o nieudanym każdym następnym - wszystko zależy kto i na kogo trafi... ;-)


    Ależ ja tu nie mówię kochani że trzeba trwać i udawać że wszystko jest w związku ok, nie mówię też żeby za wszelką cenę utrzymywać małżeństwo które się ciągle żre i jest tylko na papierze.Nie mówię też żeby poświęcać siebie kosztem drugiej połówki.
    Ratować to znaczy przywrócić to małżeństwo do życia, do stanu takiego który zadowoli obie strony.
    Jeżeli jedna strona nawala druga powinna stanąć na wysokości zadania. Nie zawsze przecież jest dobrze.Warto poświęcić nieco czasu i uwagi żeby osiągnąć ten cel. Jeżeli ktoś nawet nie próbuje tego ogarnąć znaczy to tyle że zawsze będzie miał z tym problem i zmiana partnera będzie dla niego przejściowym wyjściem przy czym jego bagaż i flustracja będzie rosnąć niestety.
    Dziecko chce mieć obojga rodziców. Chce żeby się rodzice szanowali i kochali, tylko wtedy będzie w stanie poradzić sobie w sposób normalny w życiu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 28 września 2020 - 17:09
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:


    Diabeł tkwi zawsze w szczegółach. Jak ktoś pójdzie po rozum do głowy to warto się poświęcić dla dobra wszystkich. Myślisz że to dziecko po rozwodzie rodziców ma szansę na normalny związek ?
    Myślisz że rozwód tych dwojga nie wpłynie na ich oboje w sposób negatywny ?
    Jak sądzisz ile mają szans na to że ich kolejny związek będzie udany skoro nie potrafili ratować tego pierwszego ?

    Wracając do mnie mam ten luksus że obie rzeczy wchodzą w grę.

    Jak kochasz to raczej nie czujesz trudu bycia z drugą osobą. Ja przynajmniej tak mam. Dajesz zaangażowanie, troskę, zrozumienie, dajesz z siebie to co masz najlepszego bez odczucia wysiłku, nie ma żadnego obowiązku. Jak myślisz muszę bo to mój obowiązek i tak trzeba, a nie, że chcę bo ją/jego kocham i robię to bo jest dla mnie ważna/ważny to dla mnie jest to słabe. Na tym polega lekkość bycia w związku. Dla jednych związek to ciężka harówa, trud a dla innych sama przyjemność.
    Zastanawiam się czy mężczyźni w długoletnich związkach są ze swoimi kobietami z miłości czy to już u większości tylko obowiązek dla dobra dzieci, bo co ludzie powiedzą lub szkoda dzielić majątek.


    Zakładam że nie przeżyłaś zdrady męża, bo każdy inny występek da się z całą pewnością zapomnieć. Widzisz jak jest dobrze nie ma problemu, związek jest lekki, jest beztroskie zaufanie, drobne nieporozumienia to rzecz normalna. Schody zaczynają się gdy do związku wkracza zdrada. Do zwykłych przyjemnych i mniej przyjemnych czasami uczuć przychodzą zupełnie inne, nie znane tym którzy tego nie przeżyli. Nawet jeśli obie strony sobie z nią poradzą to i tak lekko już nie będzie. To że kocham żonę i chcę z nią być nie oznacza że zapomniałem o tym co mi zrobiła. Ona wie że nie może już ze mną rozmawiać tak jak przedtem. Zdaje sobie sprawę że nie ma już kredytu zaufania w każdej sytuacji.
    Musi to zaakceptować jeżeli chce być ze mną i akceptuje.

    Uprzedzam komentarze, to nie jest tak że się podporządkowała i na sztywno robi to czego chcę. Sama robi wszystko tak żeby mój komfort nie był więcej naruszony. Sama z własnej inicjatywy zmieniła podejście do samotnych wyjść i innych wrażliwych sytuacji.
    Miała wybór, dałem jej możliwość rozejścia się w przyzwoity sposób, jej matka już szykowała dla niej pokój.

    Każdy jest inny trzeba jakoś dojść do porozumienia, trzeba zrozumieć co się narobiło i jak to należy naprawić i dalej mówię WARTO.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy