Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara

Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019
  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 31 marca 2019 - 11:59
    ~Supernowa napisał:
    @Robercie
    Rzecznicy...nie tylko rzeczniczki...
    Anomalie dotyczą obu płci...


    Jasne, żę tak...

    Jednak to ze strony kobiet pojawiały się tu - na forum - określenia w typie 'małżeńska prostytucja', gdy facet oczekiwał od własnej żony seksu z jaką-taką częstotliwością, a ona się uchylała i on w odpowiedzi deklarował wycofanie czegoś dla niej ważnego, co jej świadczy w codziennym życiu.
    Padało tłumaczenie, że seks to nie towar, nie ma być za coś tam, nie można nim handlować, czy wymuszać...

    Tyle tylko, że seks za dobre zachowanie też jest formą wymuszania :-).

    Od facetów jakoś nie słyszałem, by odmawiali swoim kobietom seksu bo... ona np stroi fochy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Asia ~Asia
    ~Asia
    Napisane 31 marca 2019 - 12:14
    Marta, mój mąż jest facetem który wyszedł ze związku partnerskiego bez dzieci bądź co bądź dla mnie.
    Nie rozwaliło go to ani moralnie ani psychicznie.

    Zanim się z nim związałam, on zakończył poprzedni związek. Choć siłą rzeczy myśleliśmy o sobie miesiącami zanim cokolwiek powiedzieliśmy.

    Spotkaliśmy się przypadkiem, zobaczyliśmy własne odbicia marzeń i planów i tak się zaczęło. Dalej to nawet nie dało się o sobie zapomnieć.
    Mamy teraz swoją normalność, teraz mąż ,,kopie,, piłkę z 3 latkiem.

    Co więcej, powiem Ci że warto było.
    To wasze życie, tylko od Was zależy jak je przeżyjecie ale do tanga trzeba dwojga troje to już tłum.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Asia ~Asia
    ~Asia
    Napisane 31 marca 2019 - 12:17
    Ja też nie miałam zobowiązań typu partner, dziecko.
    I nie byłam szczęśliwa, po prostu żyłam z dnia na dzień nie licząc na nic więcej od życia więc nie byłam też nieszczęśliwa.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Marta ~Marta
    ~Marta
    Napisane 31 marca 2019 - 13:55
    Cieszę się zatem, że jesteście szczęśliwi, Asiu.

    Zauważ jednak, ze Twój mąż nie był uprzednio związany sakramentem. Według mnie to sprawia, że obydwie sytuacje są diametralnie różne.

    Podoba mi się również fakt, ze zaczęliście się spotykać gdy on już zakończył pierwszy związek. Oczywiście - szkoda tamtej dziewczyny i tego, ze zostqaił ją ze względu na miłość do kogoś innego, ale mimo to mam nadzieję, że podobnie jak u Was, w jej "dalszym ciągu" także było miejsce na happy end.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 31 marca 2019 - 14:13
    ~Marta napisał:

    Ale mnie chodziło o coś innego: podałam konkretny przykład. TAKIE ("nie mogę") sytuacje też się zdarzają... Byłam jedynie ciekawa co o takim obrocie spraw myślicie, co wtedy? Męskiego zdania o tych innych sytuacjach, o których piszesz (typu"nie chcę") mogłam domyślić się z wcześniejszych postów... Mimo to dzięki za Twój punkt widzenia. Chciałabym poprosić jeszcze jednak o to, byś się odniósł do mojego pytania :)


    Nie odniosłem się, bo uważam to za coś oczywistego.
    Skoro ona faktycznie źle się czuje, ma jakiś problem zdrowotny, ma w końcu okres i wszystko ją boli, to...
    :-)
    Sprawa jest poza dyskusją.

    Mnie bardziej chodzi o poszanowanie siebie nawzajem.
    Ja szanuję ją - gdy się źle czuje, jest zmęczona, zmartwiona, czy co tam jeszcze - i nie wymagam od niej wtedy oddawania się igraszkom, które w takim razie są dla niej przykrym obowiązkiem.

    Jednak i ona szanuje mnie. Skoro jesteśmy razem, razem żyjemy i dzielimy wspólny dach, łoże, budżet, to jeżeli mam potrzebę seksu, ona nastawia się do tej mojej potrzeby pozytywnie.

    Jasne, że ja daję z siebie ile się da - nie jestem gburem, czy zwierzakiem, co to wchodzi, robi swoje i odwróciwszy się dupą... zasypia :-).

    Skoro ją kocham, zobowiązałem się wobec niej, to też to zobowiązanie wypełniam. Da się żyć bez seksu. Jednak na pewno nie ze świadomością, że ona stroi fochy i ja mam być jej fochom podległy...
    Skoro tak miałoby być, to... 'zabijcie mnie od razu :-), nie znęcajcie się nade mną'.

    Gdy jednak nastąpi np. jakaś dłuższa i poważniejsza choroba... Jestem zdania, że wówczas sprawa nie pozostawia pola do nadinterpretacji. Kobieta w życiu mężczyzny, to nie urządzenie z dziurką... to żywy człowiek, partnerka, osoba, którą on kocha i szanuje. Z powodu choroby się jej nie zostawia, bo... do seksu się nie nadaje... no weź przestań ;-).

    Mam nadzieję, że o to chodziło.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Marta ~Marta
    ~Marta
    Napisane 31 marca 2019 - 14:19
    Robert, dokładnie o to.

    Właściwie na wielu poziomach to, co piszesz ma sens. Mówiąc żartem: moja wiara w ludzi zachowana :) Dzięki za odpowiedź

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 31 marca 2019 - 19:09
    @Robercie
    Podstawą w zwiazku powinien być szacunek dla siebie i partnera. Jeśli odmawia się seksu to obie strony szukają rozwiązań, a nie ta która jest w pozycji poszkodowanej...(nierzadko szuka na boku)
    Niestety coraz częściej obserwuję,ze jak kobieta ma dzieci, dach nad głową i pensje męża, to brak seksu jest JEGO probemem a nie problemem w związku. Okropne to..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 01 kwietnia 2019 - 09:19
    ~Supernowa napisał:

    brak seksu jest JEGO probemem a nie problemem w związku. Okropne to..


    I gdzieś Ty się dziewczyno uchowała ;-))).

    Normalnie nie pasujesz do 'tych' czasów.
    Dziś patrzy się przede wszystkim na 'siebie i własne potrzeby', a potrzeby partnera to...
    Jak chcesz dobrze, to sobie zrób ;-).

    A tu proszsz...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 01 kwietnia 2019 - 09:40
    ~Marta napisał:
    Ja to wszystko rozumiem i się w 100% zgadzam. Także sądzę, ze taka odmowa seksu w małżeństwie przez którąkolwiek ze stron JEST RODZAJEM ZDRADY. Wydaje mi się nawet takim znakiem braku miłości/szacunku dla współmałżonka. I odmowa na zasadzie "nie chcę" nie jest niczym usprawiedliwiona. I to niezależnie od tego czy odmawia mąż, czy żona, podkreślam.
    Tylko takie "nie chcę" ma swoje powody, na pewno rzadko jest produktem czystej złośliwości. Jeśli jednak tak się dzieje ("no bo nie, mam gdzieś twoje potrzeby") to absolutnie tego nie pochwalam. Mimo to nie uważam, że to dobry powód np.do zdrady.


    Tu zgoda, ale pytanie jest inne - trzymając się Waszego postrzegania związku - czy jeśli jedna ze stron nie dotrzymuje umowy (np. przed ślubem seks był, a po ślubie żona stwierdza, że nie jest już nim zainteresowana) to druga strona ma prawo do jej rozwiązania czy ma obowiązek w tym związku trwać ze świadomością, że zostaje jej tylko masturbacja?
    Według mnie, przyjmując nawet skrajny pogląd (z którym - żeby była jasność - się nie zgadzam), że miłość to wyłącznie kwestia decyzji, a nie uczucia, a małżeństwo to umowa jak każda inna należy zwrócić uwagę na co strony się umówiły - jeżeli np. przed ślubem seksu było sporo, a po ślubie jedna ze stron stwierdza, że ten "obowiązek" jej już nie dotyczy (zakładając, że druga strona jest czysta i swoje "obowiązki" wobec współmałżonka wypełnia zgodnie z umową) to jest to naruszenie tej "umowy" uprawniające drugą stronę do jej wypowiedzenia.
    Nie chodzi mi o sytuacje, gdy współmałżonek zachoruje, ma okres lub nastąpią inne okoliczności wykluczające współżycie - tu jest jasna sprawa, że nikt z premedytacją nie krzywdzi swojego partnera.

    Marta - byłaś kiedyś w długoletnim związku?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 01 kwietnia 2019 - 10:56
    ~Rafał35 napisał:
    czy jeśli jedna ze stron nie dotrzymuje umowy (np. przed ślubem seks był, a po ślubie żona stwierdza, że nie jest już nim zainteresowana) to druga strona ma prawo do jej rozwiązania czy ma obowiązek w tym związku trwać ze świadomością, że zostaje jej tylko masturbacja?


    Wiesz... co by nie gadać, to małżeństwo w swej definicji ma seks.

    To związek dwojga ludzi płci przeciwnych - tak zakładamy ;-) - i stąd wynika ich zależność, seksualna też.

    Oni zawierając taki związek już na samym początku umawiają się, że owszem, jest monopol, ale...
    Wychodzimy naprzeciw potrzebom partnera.

    Życie nie składa się tylko z seksu rzecz jasna.
    Jednak co jakiś sensowny czas pożycie powinno występować.

    Gdy brak pożycia przedłuża się ponad bodajże pół roku, a strona odczuwająca brak jako bolesne doświadczenie złoży do sądu o rozwód z winy partnera uchylającego się uporczywie od pożycia, to... jest szansa, że dostanie rozwód z orzeczeniem winy partnera.
    Zatem... gdy jedna strona umowy nie dotrzymuje, to druga ma prawo od niej odstąpić, zerwać.

    napisał:

    Według mnie, przyjmując nawet skrajny pogląd
    (...)
    że (...)
    małżeństwo to umowa jak każda inna należy zwrócić uwagę na co strony się umówiły ...


    My tu rozpatrujemy seks jako podstawę, a życie składa się z innych aspektów również.
    Oto co znalazłem po krótkim poszukiwaniu w necie:

    Cytat:
    Pożycie małżeńskie to swego rodzaju układ, na który składają się czynniki wiążące oboje małżonków. Trzeba tu wymienić przede wszystkim więź duchową małżonków, na którą składa się miłość, wzajemny szacunek i przywiązanie. Z tym czynnikiem ściśle skorelowana jest więź fizyczna czyli seks. Trzeci czynnik to więź gospodarcza przejawiająca się we wspólnym prowadzeniu gospodarstwa domowego, mieszkania w jednym domu, wspólnego finansowania przedsięwzięć.
    Koniec cytatu.

    //rozwody-adwokat.pl/zawinione-i-niezawinione-przyczyny-rozkladu-pozycia/

    Skoro więc małżeństwo jest definiowane jako splot wszystkich tych wartości i realizacja na wszystkich płaszczyznach, to jasne jest, że nierealizowanie którejkolwiek z wymienionych dziedzin skutkować może uznaniem, że strona się nie wywiązuje ;-).

    Czy będzie to łożenie na rodzinę, czy niesienie pomocy i wsparcia w sprawach życia codziennego, czy wreszcie realizowanie potrzeb seksualnych.

    I o ile dwie pierwsze może zaspakajać ktoś zupełnie przypadkowy, to już potrzeby seksualne są objęte MONOPOLEM :-)... Czy tak?

    Seks zatem jest na pozycji uprzywilejowanej.
    Gdy małżonek nie wywiązuje się w tym zakresie, strona przeciwna zostaje pozbawiona tego, co miało funkcjonować. ;-)

    Można było umówić się przed ślubem, że żyjemy razem, wspieramy się i jesteśmy wobec siebie zobowiązani, ale...
    Seksu ze sobą nie uprawiamy ;-).
    Gdyby to było na piśmie jako integralna część umowy małżeńskiej, to uchylanie się od seksu nie byłoby przyczyną rozpadu...

    Jednak zastanawiam się, czy my aby nie wylewamy teraz dziecka z kąpielą...

    W końcu skoro się rozpad już wydarzył, bo w głowach im co innego, to żadne uregulowania tego nie zatrzymają ;-). Czy tak?

    Ona odmawia mu seksu, on zdesperowany.
    Co zrobić?

    Zawsze można rozstać się bez orzekania o winie - ot rozkład pożycia się dokonał, nic nas nie łączy, nie mamy wspólnoty gospodarczej, więź duchowa zanikła, seksualne pożycie ustało.
    Nie ma szans na wznowienie.

    Rozwód - rozwiązanie umowy małżeńskiej.
    Każdy z małżonków idzie w swoją stronę i nie wchodzą sobie już w drogę.

    Są wolni i mogą realizować się gdzie i jak tylko chcą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 01 kwietnia 2019 - 19:32
    @Robercie
    Uchowałam się dzięki trudnemu rozstaniu...
    Najlepiej jest uczyć się na błędach innych, ale najskuteczniej na swoich ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Marta ~Marta
    ~Marta
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 00:08
    ~Rafał35 napisał:
    ~Marta napisał:
    Ja to wszystko rozumiem i się w 100% zgadzam. Także sądzę, ze taka odmowa seksu w małżeństwie przez którąkolwiek ze stron JEST RODZAJEM ZDRADY. Wydaje mi się nawet takim znakiem braku miłości/szacunku dla współmałżonka. I odmowa na zasadzie "nie chcę" nie jest niczym usprawiedliwiona. I to niezależnie od tego czy odmawia mąż, czy żona, podkreślam.
    Tylko takie "nie chcę" ma swoje powody, na pewno rzadko jest produktem czystej złośliwości. Jeśli jednak tak się dzieje ("no bo nie, mam gdzieś twoje potrzeby") to absolutnie tego nie pochwalam. Mimo to nie uważam, że to dobry powód np.do zdrady.


    Tu zgoda, ale pytanie jest inne - trzymając się Waszego postrzegania związku - czy jeśli jedna ze stron nie dotrzymuje umowy (np. przed ślubem seks był, a po ślubie żona stwierdza, że nie jest już nim zainteresowana) to druga strona ma prawo do jej rozwiązania czy ma obowiązek w tym związku trwać ze świadomością, że zostaje jej tylko masturbacja?
    Według mnie, przyjmując nawet skrajny pogląd (z którym - żeby była jasność - się nie zgadzam), że miłość to wyłącznie kwestia decyzji, a nie uczucia, a małżeństwo to umowa jak każda inna należy zwrócić uwagę na co strony się umówiły - jeżeli np. przed ślubem seksu było sporo, a po ślubie jedna ze stron stwierdza, że ten "obowiązek" jej już nie dotyczy (zakładając, że druga strona jest czysta i swoje "obowiązki" wobec współmałżonka wypełnia zgodnie z umową) to jest to naruszenie tej "umowy" uprawniające drugą stronę do jej wypowiedzenia.
    Nie chodzi mi o sytuacje, gdy współmałżonek zachoruje, ma okres lub nastąpią inne okoliczności wykluczające współżycie - tu jest jasna sprawa, że nikt z premedytacją nie krzywdzi swojego partnera.

    Marta - byłaś kiedyś w długoletnim związku?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Marta ~Marta
    ~Marta
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 00:09
    ~Rafał35 napisał:

    Marta - byłaś kiedyś w długoletnim związku?


    Już odpowiadam: w długoletnim związku? Nie. I może nie ma co wyjaśniać kolei mojego losu, ale opowiem o jednej sytuacji, może Wam coś naświetli.

    Zanim jednak ją opiszę, chciałam powiedzieć, że nie uważam aby to, co mi się przydarzyło miało w jakikolwiek sposób umniejszać moje prawo do posiadania własnej opinii, czy też pozbawiało ją wartości, logiki, sensu ;)

    Najgłębszy związek, w jakim byłam zakończył się w ekhm... nieciekawy sposób. Otóż, mój luby pewnego pięknego dnia przyszedł na spotkanie dość bezczelnie: dosłownie we wczorajszych ciuchach. Nie musiałam niczego z niego wyciągać, zmuszać do opowieści – sam wylał ją z siebie z wyraźną satysfakcją. Nie rozumiałam (i nadal nie rozumiem) tego, że mógł ot, tak - po tym, jak mnie pocałował, trzymał za rękę - patrząc mi prosto w oczy oznajmić, że noc spędził z jakąś inną kobietą, że spał z nią i dobrze się bawił.

    A potem, jak gdyby nic się nie stało chciał być ze mną dalej... Chciał, żebym zaakceptowała jego „poligamiczną naturę”, czy coś w tym stylu, już nie pamiętam, jak dokładnie to nazwał. Wyglądał wtedy jakby niesiony niezdrową euforią, ale też jakby odcięty od całej empatii, którą - wydawało mi się - że ma. Jakby był chłopcem, który przełamał się i zrobił coś zakazanego, a potem odważył się przyznać z głupią nadzieją, że przyjmę "prawdę o nim" z otwartością. Chociaż bardzo dobrze wiedział, że monogamia, wierność są dla mnie warunkiem sine qua non.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 09:16
    Marta, nasze doświadczenia mają ogromny wpływ na nasze poglądy i od tego się nie ucieknie. Łatwo jest pisać, że "należy walczyć o swoją rodzinę", że "obie strony mają dawać i dbać o dobro partnera" - to w teorii sama prawda i trudno się z nią nie zgodzić. Z własnego doświadczenia napiszę jednak, że starania i walka nic nie dadzą (poza potęgowaniem frustracji), gdy drugiej stronie odpowiada istniejący stan rzeczy i nic zmieniać nie zamierza. Ty patrzysz na "zdrajców" przez pryzmat własnych doświadczeń (przyznaję - jeśli sytuacja wyglądała tak jak ją opisujesz to trudno uznać Twojego byłego za dojrzałą osobę), natomiast nie bierzesz pod uwagę tego, że nie każdy zdradzający rozbija szczęśliwy i harmonijny związek, który jest "jego siłą" (wydaje mi się, że regułą jest jednak to, że takie osoby szukają na zewnątrz tego, czego przez kaprys drugiej strony nie mogą mieć we własnym związku). Osobiście zdrady nie popieram, ale w sytuacji, gdy człowiek dochodzi do ściany i frustracja wylewa mu się uszami sądzę, że powinien taki nieszczęśliwy związek zakończyć i szukać spełnienia gdzie indziej (czego Ty - zdaje się - nie popierasz, piszesz o "separacji", która pozostawia stan w zawieszeniu i jest dla mnie zwykłą stratą czasu). Tkwienie w czymś takim jest bowiem zwykłą katorgą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 04 kwietnia 2019 - 10:53
    @Rafal 35
    Na forum nie brakowało glosów,ze ciężko jest zakończyć związek w który się zainwestowało wiele lat i mnóstwo energii(nie mówiąc już o finansach). Zgadzam się, że nie jest łatwo, ale życie mamy tylko jedno i warto poszukać swojego szczęścia.
    Z obserwacji mojego otoczenia (ludzie ok.40) wynika, że pozornie łatwiej jest tkwić w kiepskim związku,niż zdecydować się na zmianę. Dużo zależy od charakteru i determinacji...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 24 kwietnia 2019 - 09:31
    Facet - co tam u Ciebie słychać, jakieś zmiany?
    Moja żona od kilku tygodni chodzi na własną terapię, a małżeńską przerwaliśmy - terapeutka stwierdziła, że nasz problem nie jest związany z niewłaściwą komunikacją, a z przeszłością żony, z którą nigdy się nie rozliczyła i która bardzo ciąży na naszym związku. Osobiście wątpię, że nagle przejdzie niesamowitą metamorfozę i nasza relacja ulegnie zmianie (teraz to w zasadzie układ koleżeński, bez seksu, czułości, dotyku), ale może jej będzie lżej na duszy, może się wzmocni i nasza córka będzie miała fajniejszą mamę.
    Ja staram się skupiać na innych rzeczach, ale ciąży mi to bardzo, "problem" pozostaje z tyłu głowy i jest świadomość, że przeczekuję najlepsze lata swojego życia czekając..no właśnie nawet nie wiem na co.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 24 kwietnia 2019 - 16:43
    Czekasz na odwagę do zmierzenia się z życiem ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 25 kwietnia 2019 - 09:32
    Chyba właściwie to ujęłaś :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 25 kwietnia 2019 - 16:21
    Powodzenia.
    Najtrudniejszy jest pierwszy krok.
    Potem tylko się dziwimy, czego wcześniej tak się baliśmy. ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kuba ~Kuba
    ~Kuba
    Napisane 03 listopada 2019 - 08:32
    Hmm... Troszkę jakbym siebie czytał...
    moje małżeństwo obchodziło niedawno 10 rocznicę ślubu. Do tego mieszkamy razem lat 14. Teoretycznie... Bo praktycznie wypaliło się dawno temu. Został sentyment, wspólne sprawy no i... Córka. Zacząłem szukać kogoś na boku. Jest mi wstyd, gardze tym, ale taka jest prawda. Kochanki, ale mężatki. Dla sexu, bo rodziny... Córki, nie zostawię. Myślałem że to wystarczy. Na jakiś czas i owszem. Pustki nie wypełniłem. Tkwiłem w parodii małżeństwa. Marnowalem życie sobie i... Żonie. Sexu nie było od lat. Tak, od lat. Smutek, przygnębienie, niemoc... Jak jakaś depresja. Do czasu. Kilka lat temu na fb zaczepilem znajomą sprzed lat. Ot, taka zaczepka. Odpowiedziała po... 2 latach. 11 czerwca. Szybko okazało się, że mamy o czym pisać. Jednodniowe spotkania... Ciche urlopy w pracy... I mnie siekło. Pierwszy raz od lat, poczułem motylki w brzuchu. Poczułem, że... Poczułem... To było to. Impuls. Decyzja. Pretekst. Niepowtarzalna okazja.
    Rozmowy z żoną. Terapia? Za późno. Więc... Rozwód. Szybkie uzgodnienia. Dużo majątku dostanie, ja nie będę miał ograniczonych praw do córki. Oczywiście żona nie wie o mojej miłości. Dowie się... Dużo później. Pozew napisany, leży u mecenas. Niebawem się wyprowadzam... Będzie ciężko, ale nie żałuję tej decyzji. Żałuję, że tak późno. Dlatego panie i panowie... Nie tkwijcie w związkach, co do których wiecie, że nie ma uczucia z waszej strony. Dla dzieci? Dzieci czują wasze relacje z drugim rodzicem. Nikt nie mówi, że będzie łatwo... Ale... Będziecie żałować, jeśli zostaniecie. Ja straciłem 5 lat conajmniej... Nikt mi ich nie odda. Przemysł ie to...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy