Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Kochanka a może coś więcej

Rozpoczęte przez ~Mandarynka , 21 paź 2019
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 czerwca 2020 - 15:16
    ~Kuba napisał:
    ~444 napisał:

    Wiesz, też mieliśmy z mężem już nie jeden kryzys i jakoś na razie dajemy radę, lepiej gorzej ale do przodu ;-)
    Ja jestem z tych w gorącej wodzie kąpanych i od czasu do czasu potrzebuję kubła zimnej wody na łeb ale nie wyobrażam sobie żeby nie robić nic dla ratowania związku nawet jak to ja nabroję a druga strona jest w porządku. Kurwa diabła bym przekupiła żeby pomógł a ratowałabym ale też wiem, że jak druga strona nie chce i się uprze to nic się nie da już zrobić. Trzeba pogrzebać, krzyżyk postawić i iść dalej i o zmarłych tylko dobrze mówić lub wcale;-)


    A więc jest to mozliwe. Dajesz tym samym nadzieję innym. Dajecie.
    Kiedyś próbowałem walczyć, łatwo wybaczam, więc i to robiłem częściej. Ona oczywiście twierdzi, że było odwrotnie. Więc...
    Człowiek powoli przygasał. Jego chęci też. Aż wypaliło się doszczętnie. Teraz... walczę. Staram się bardzo. Chcę. Ona też. Inaczej, może i z mniejszym zaangażowaniem, ale to moja ocena, a ja zazwyczaj mocno sie spalam, gdy do czegoś dążę i chyba oczekuję tego samego od drugiej strony. Zapominam o inności tej drugiej strony. Chcemy iść dalej. Razem. I cieszę się każdym dniem, gdy mogę Ją usłyszeć, zobaczyć, ana spotkania czekam z utęsknieniem. Czuję radość życia... jak zakochany młodzieniec. A zycie zweryfikuje. Zresztą... takie piękne są początki przecież.

    Kuba ale to nie jest tak, że my sobie z dzióbków pijemy i za rączki w stronę tęczy:-)
    Pracujemy nad tymi słabościami, które doprowadziły do kryzysu.
    Mamy świadomość, że żadne z nas radykalnie się nie zmieni ale teraz na przykład już wiemy, że możemy powiedzieć sobie nawet najgorszą prawdę i to nie spowoduje natychmiastowego pakowania walizek i ucieczki.
    Powiedzmy, że weszliśmy w nową fazę związku tzw. kochającej przyjaźni:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kuba ~Kuba
    ~Kuba
    Napisane 08 czerwca 2020 - 15:28
    Wiesz 444... Ja nie mam nastu lat. Może teraz zakochany jak młodzieniec jestem, ale swoje kryzysy w życiu przeżyłem. Miłość ma różne oblicza i etapy. Dojrzewające. Wy jesteście na wyższym. I mimo braku motylków i jednorożców, jest to też piękna miłość. Dojrzała. Inna. Ale jest. Dzióbki i tęcze są na początku. Później jest ciężka praca. Ale jeśli oboje chcą. Próbują... Mają szansę dotrzeć do levelu miłości najdojrzalszej. Każdy level jest piękny. Każdy piękny inaczej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 czerwca 2020 - 16:02
    ~Kuba napisał:
    Wiesz 444... Ja nie mam nastu lat. Może teraz zakochany jak młodzieniec jestem, ale swoje kryzysy w życiu przeżyłem. Miłość ma różne oblicza i etapy. Dojrzewające. Wy jesteście na wyższym. I mimo braku motylków i jednorożców, jest to też piękna miłość. Dojrzała. Inna. Ale jest. Dzióbki i tęcze są na początku. Później jest ciężka praca. Ale jeśli oboje chcą. Próbują... Mają szansę dotrzeć do levelu miłości najdojrzalszej. Każdy level jest piękny. Każdy piękny inaczej.

    Piękne to co napisałeś. Tak bym chciała, ale nie na siłę, nie za wszelką cenę. Na pewno nie za cenę rezygnacji z bycia sobą czy rezygnacji z własnych potrzeb. Dopuszczam myśl, że nic nie jest na zawsze i każde z nas w dowolnym momencie ma prawo powiedzieć, że zmienia zdanie bo się już zmęczyło lub z każdego innego powodu. I to chyba o to chodzi żeby być niezależnym i jednocześnie z własnej woli z tej niezależności czasami umieć zrezygnować (nadal będąc jednak niezależnym). Trochę to zagmatwałam ale tak to widzę. Rezygnuję z niezależności bo tego chcę a nie dlatego, że nie mam innego wyjścia. Może to jest recepta na udany długoletni związek?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kuba ~Kuba
    ~Kuba
    Napisane 08 czerwca 2020 - 17:12
    Trzeba nauczyć się żyć ze sobą. Obok siebie. Razem. Szanując odmienność partnera. Jego emocje. I otrzymać to samo z drugiej strony. Nie próbować zmieniać na swoją modłę. Na to wszystko potrzeba lat. Potrzeba też odpowiednich osób. Nie każdemu zależy, nie każdy daje radę. Trzymam kciuki za Was ????

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 czerwca 2020 - 17:49
    ~Kuba napisał:
    Trzeba nauczyć się żyć ze sobą. Obok siebie. Razem. Szanując odmienność partnera. Jego emocje. I otrzymać to samo z drugiej strony. Nie próbować zmieniać na swoją modłę. Na to wszystko potrzeba lat. Potrzeba też odpowiednich osób. Nie każdemu zależy, nie każdy daje radę. Trzymam kciuki za Was ????

    Tak, zgadzam się, nie każdemu zależy, nie każdy ma siłę, zasoby żeby powalczyć o swoje szczęście. Czasami też wybierając swoje szczęście fundujemy nieszczęście innym. To są trudne tematy, decyzje. Konsekwencje naszych złych wyborów często nie ponosimy tylko my sami ale skazywanie się na cierpienie to też nie jest dobre wyjście bo rykoszetem i tak obrywają Ci co są przy nas. Kuba w każdym bądź razie wiesz już jakich błędów nie popełniać w drugim związku, jesteś mądrzejszy o to doświadczenie;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 08 czerwca 2020 - 18:36
    ~444 napisał:
    wiesz już jakich błędów nie popełniać w drugim związku, jesteś mądrzejszy o to doświadczenie;-)

    I to jest fajne stwierdzenie :-)...
    Jak się związek rozpada, każda ze stron obarcza winą i odpowiedzialnością przeciwnika...
    Ale po latach - gdy emocje opadają - widzi się siebie samego w tym wszystkim.
    Wina jest po obu stronach, ale rzadko kiedy po równo się rozkłada.
    Jednak całkowicie niewinna nie jest żadna ze stron.
    Naukę na przyszłość zawsze jest z czego wyciągać.

    ~Kuba napisał:
    Miłość ma różne oblicza i etapy. Dojrzewające. Wy jesteście na wyższym. I mimo braku motylków i jednorożców, jest to też piękna miłość. Dojrzała. Inna. Ale jest. Dzióbki i tęcze są na początku. Później jest ciężka praca. Ale jeśli oboje chcą. Próbują... Mają szansę

    Ot funkcja czasu...
    Powtórzę się - gdy oboje zmierzają w tę samą albo zbliżoną stronę, szansa jest.
    Gdy każde sobie... obudzą się z niedosytem i rozgoryczeni.
    Podstawa dobrego związku?
    Dobra komunikacja oraz akceptacja drugiej strony - jaka by ona nie była.
    O ile nie włazi na głowę oczywiście :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kuba ~Kuba
    ~Kuba
    Napisane 09 czerwca 2020 - 08:07
    ~Robert1971 napisał:

    Podstawa dobrego związku?
    Dobra komunikacja oraz akceptacja drugiej strony - jaka by ona nie była.
    O ile nie włazi na głowę oczywiście :-).


    Rozmowa... rozmowa... rozmowa. Jeśli ona w związku funkcjonuje, umiejętność słuchania drugiej strony, chęć dyskusji i analizowanie wymienianych błędów... to myślę, że razem przejdą wszystko.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 10 czerwca 2020 - 19:41
    ~Kuba napisał:
    ~Robert1971 napisał:

    Podstawa dobrego związku?
    Dobra komunikacja oraz akceptacja drugiej strony - jaka by ona nie była.
    O ile nie włazi na głowę oczywiście :-).


    Rozmowa... rozmowa... rozmowa. Jeśli ona w związku funkcjonuje, umiejętność słuchania drugiej strony, chęć dyskusji i analizowanie wymienianych błędów... to myślę, że razem przejdą wszystko.


    Też tak kiedyś myślałam,
    na rozmowie oparłam swoje małżeństwo,
    przeszliśmy, prawie wszystko..
    ale zakochałam się w innym.
    po prawie 20 latach,
    i nic już, nie mogliśmy zrobić..

    dodać jednak muszę, że u mnie z akceptacją był problem,
    sama byłam akceptowana w 100%,
    ale nie potrafiłam zaakceptować inności męża,
    dostosował się do mnie, a nie powinien tego robić,
    tylko na starcie, gdy obydwojgu zależy w równym stopniu, można coś ugrać, odnaleźć się po środku..

    gdy za bardzo zmienicie się dla partnera,
    nigdy tego nie doceni, ciągle będzie mało..

    ileż mniej byłoby dramatów, gdyby na samym początku, każdy obstawał przy swoim, bronił swoich własnych granic..

    żabę zawsze gotuje się powoli..
    mimo wszystko, uważam, że to przewinienie żaby, że nie wyskoczyła jak zrobiło się tylko za ciepło,
    póki jeszcze był czas.

    podstawa dobrego związku?
    nie istnieje.
    albo się uda, albo nie uda.

    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 11 czerwca 2020 - 07:09
    ~444 napisał:
    ~Ewa napisał:
    Ciężko stwierdzić co jest lepsze...
    Ja jestem rozwiedziona, On ma rodzinę i układ swingerski.
    Cieszę się tym, że mogę spotkać się z Nim raz w tygodniu i spędzić noc.
    Czasami mnie ponosi i chciałbym coś więcej, ale nie mogę i tyle.
    Kiepsko bywa wieczorami w weekendy, ale cóż nie mogę mieć wszystkiego..
    Nigdy wcześniej nikt nie dał mi tyle ciepła, miłości i zrozumia co On.

    Co to znaczy układ swingersi? Na czym polega?


    https://portal.abczdrowie.pl/kim-sa-swingersi

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 11 czerwca 2020 - 07:17
    Izzy - nawet nie wiesz jak bardzo mnie rozumiesz, obawiam się że przeszłaś podobną drogę, przykro mi że cierpiałaś .
    Taaak , zaangażowanie jest przekleństwem.
    Słusznie napisałaś ,,,kochanka, zawsze będzie kochanką,,,
    mino iż wiedziałam że nie mogę liczyć na nic więcej , - nieświadomie tworzyłam nasz świat.
    Nie wiem co będzie, uwielbiam z Nim być ....zobaczymy jak długo dam radę być obok. Pozdrawiam, trzymajcie się ciepło.

    ~Izzi napisał:
    ~Ewa napisał:
    ~Izzi napisał:
    ~Ewa napisał:

    ~Izzi napisał:
    ~Ewa napisał:
    Ciężko stwierdzić co jest lepsze...
    Ja jestem rozwiedziona, On ma rodzinę i układ swingerski.
    Cieszę się tym, że mogę spotkać się z Nim raz w tygodniu i spędzić noc.
    Czasami mnie ponosi i chciałbym coś więcej, ale nie mogę i tyle.
    Kiepsko bywa wieczorami w weekendy, ale cóż nie mogę mieć wszystkiego..
    Nigdy wcześniej nikt nie dał mi tyle ciepła, miłości i zrozumia co On.

    Jeśli on ma układ swingerski a Ty jesteś jego kochanką, to ja na Twoim miejscu bym się przebadała czy Ci jakiegoś syfa nie podrzucił.A zresztą jaką masz pewność w takim układzie że jesteś jedną jedyną kochankę.


    Nie zastanawiam się nad tym, ważne że Jest.
    Dla mnie to nie tylko seks, lubię kiedy jest.


    Właśnie - lubisz kiedy jest. I to jest najbardziej niebezpieczne w tej sytuacji w połączeniu z tym co napisałaś powyżej, a mianowicie że Czasami mnie ponosi i chciałbym coś więcej, ale nie mogę i tyle.
    Kiepsko bywa wieczorami w weekendy, ale cóż nie mogę mieć wszystkiego
    Rozkminy na określony temat nie pojawiają się z próżni i dlatego też nie bez przyczyny prowadzisz rozmowę z Kubą
    Mnie to pachnie zaangażowaniem z Twojej strony, nawet jeśli nie przyznajesz się do tego oficjalnie lub nawet sama przed sobą ;) :))


    Nie zaprzeczam, zdecydowanie się zaangażowałam.
    Ciasto, obiad, kanapki do pracy, koszule i takie tam głupoty.


    Czyli Twój kochanek prowadzi klasycznie podwójne życie. Wiesz czym mi to jeszcze pachnie? Tym, że to ciepło, miłość i zrozumienie pęknie jak mydlana bańka, kiedy wyciągniesz rękę po więcej. Pewnym rzeczom w życiu pisany jest constans ;)


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Adaś ~Adaś
    ~Adaś
    Napisane 11 czerwca 2020 - 08:14
    wszystko się kiedyś kończy

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 11 czerwca 2020 - 08:50
    ~Adaś napisał:
    wszystko się kiedyś kończy

    Masz rację, mono wszystko ciężko się z tym pogodzić

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Adaś ~Adaś
    ~Adaś
    Napisane 11 czerwca 2020 - 09:03
    ...ale z wiekiem stajemy się coraz bardziej wyrozumiali, świadomi i odporniejsi ..."to koniec"

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~* ~*
    ~*
    Napisane 11 czerwca 2020 - 10:09
    ~Adaś napisał:
    ...ale z wiekiem stajemy się coraz bardziej wyrozumiali, świadomi i odporniejsi ..."to koniec"

    Z wiekiem przychodzi wyrozumiałość z tym się mogę zgodzić ale że jesteśmy bardziej świadomi to już nie koniecznie raczej potrafimy świadomie zrezygnować z czegoś przewidując jakie mogą być konsekwencje natomiast i tak często fundujemy sobie problemy. Nie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że stajemy się z wiekiem odporniejsi, na co odporniejsi? Jak kochamy i jesteśmy zdradzeni czy porzuceni to cierpimy tak samo czy mamy lat 20 czy 40. Na tym forum można się o tym przekonać, czytając wpisy porzuconych, nie kochanych, zrozpaczonych, zawiedzionych 40latków.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Adaś ~Adaś
    ~Adaś
    Napisane 11 czerwca 2020 - 10:23
    tak odporniejsi. Jeśli ktoś w wieku 40 lat przeżywa pierwszą taką rozterke...to ok...boli jak cholera. Ale jak z wiekiem przeżyło się ich wiele, to każda kolejna jest jak "katarek", który przechodzi po paru dniach.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 11 czerwca 2020 - 10:42
    ~Adaś napisał:
    tak odporniejsi (...) jak z wiekiem przeżyło się ich wiele, to każda kolejna jest jak "katarek", który przechodzi po paru dniach.

    I tu się zgodzę...
    Człowiek młody - niedoświadczony - nie przewiduje co się może wydarzyć.
    A może wydarzyć się z reguły, bardzo wiele.

    Gdy stanie się coś, czego nie przewidywał, rozpacza bo doznał krzywdy - nie spodziewał się, nie wiedział jak się w tym znaleźć, jak się bronić, odreagować.
    Staje przed życiową pustką - to dla niego dramat.

    Gdy kto już przeżył to i owo, zdążył się przygotować, ma wypracowane mechanizmy przeciwdziałania cierpieniu i poczuciu zawodu.
    Dramat jest, ale nie ma pustki, bo taki wie co robić.

    Po prostu doświadczony reaguje mniej emocjonalnie - bierze na klatę co jest i ma zabezpieczone 'tyły' - cokolwiek miałoby to znaczyć.
    Nie histeryzuje.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~* ~*
    ~*
    Napisane 11 czerwca 2020 - 10:53
    ~Robert1971 napisał:
    ~Adaś napisał:
    tak odporniejsi (...) jak z wiekiem przeżyło się ich wiele, to każda kolejna jest jak "katarek", który przechodzi po paru dniach.

    I tu się zgodzę...
    Człowiek młody - niedoświadczony - nie przewiduje co się może wydarzyć.
    A może wydarzyć się z reguły, bardzo wiele.

    Gdy stanie się coś, czego nie przewidywał, rozpacza bo doznał krzywdy - nie spodziewał się, nie wiedział jak się w tym znaleźć, jak się bronić, odreagować.
    Staje przed życiową pustką - to dla niego dramat.

    Gdy kto już przeżył to i owo, zdążył się przygotować, ma wypracowane mechanizmy przeciwdziałania cierpieniu i poczuciu zawodu.
    Dramat jest, ale nie ma pustki, bo taki wie co robić.

    Po prostu doświadczony reaguje mniej emocjonalnie - bierze na klatę co jest i ma zabezpieczone 'tyły' - cokolwiek miałoby to znaczyć.
    Nie histeryzuje.

    Ja nie przeczę, że psychopaci nie wchodzą w związki. Wchodzą i jak się związek rozpada mają jedynie katarki a często to i nawet tego katarku nie miewają. Taki to typ ludzi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 11 czerwca 2020 - 11:22
    ~* napisał:
    Ja nie przeczę, że psychopaci nie wchodzą w związki. Wchodzą i jak się związek rozpada mają jedynie katarki a często to i nawet tego katarku nie miewają. Taki to typ ludzi.

    No więc wg Twojego rozumowania, balansujemy między:

    Psychopatą - to taki co nie histeryzuje..., a
    Neurotykiem - to taki, co histeryzuje.

    A takich 'pomiędzy' nie dostrzegasz? ;-).
    Takich normalnych?

    Nie trzeba być psychopatą, żeby wziąć na klatę co życie niesie i przełknąwszy gorzką pigułkę dalej żyć.

    Po prostu jak życie da w dupę raz i drugi, coraz mniej rzeczy człowieka - normalnego - może zaskoczyć.
    Neurotyka zawsze będzie zaskakiwać - ile razy by się nie powtórzyło to samo, on i tak będzie histeryzował :-P

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~OP ~OP
    ~OP
    Napisane 11 czerwca 2020 - 11:28
    jeśli to był tylko katarek to znaczy, że nie było tam miłości. Tylko po prawdziwej miłość jest rozterka, która boli latami :-(

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~OP ~OP
    ~OP
    Napisane 11 czerwca 2020 - 11:30
    ...niezależnie od wieku :-(

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy