Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Granice egoizmu

Rozpoczęte przez ~Tom, 26 maj 2021
  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 18:37
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~czwórka napisał:
    A czy ktoś może mi wytłumaczyć co można uratować ze związku po 3 letnim romansie? Poza rzecz jasna wazonu po babci lub fajki po dziadku?

    Taki powrót jeżeli zdradzona niczego się nie dowie jest po prostu tylko na chwilę, do następnej zdrady, szkoda tej partnerki Toma. A jak się dowie, że stary od 3 lat bzykał inną laskę to pewnie żadnych powrotów nie będzie.
    Kto przy zdrowych zmysłach przebacza komuś tak długi romans?
    Tylko ten kto o tym romansie nic nie wie, to jedyna opcja.


    Skąd pomysł o następnej zdradzie.. Nigdy wcześniej nie zdradzalem.. I zaczynając te znajomość nie miałem takiego celu.

    Ty No weź, musisz mieć zajebiście zjebany charakter żeby dymać dwie laski jednocześnie, jedną czyjąś mężatkę i to z małym dzieckiem i swoją partnerkę, matkę własnych dzieci.



    To prawda.

    Czyli się kochanka po 3 latach zorientowała, No za bystra to nie jest.


    @Tomasz jakie trzy lata? Ile to tak naprawdę trwało odejmując okresy rozstań i braku kontaktu?

    @Czwórka kto logicznie myśli w stanie zakochania niech pierwszy rzuci kamieniem. :)

    Nikt! Ale 3 lata?


    Zajebiście, nie? Trzy lata chłopak chodził zakochany. Tylko pozazdrościć. Co prawda teraz go dupa boli, ale co przeżył to jego. :)

    No nie wiem, mi tak po czasie oceniając, robiąc bilans na chłodno, wyszło bardzo na minus. Na tyle, że się wystrzegam wszystkich mężczyzn tak na wszelki wypadek. Wszystkich bez wyjątku!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 18:41
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~czwórka napisał:
    A czy ktoś może mi wytłumaczyć co można uratować ze związku po 3 letnim romansie? Poza rzecz jasna wazonu po babci lub fajki po dziadku?

    Taki powrót jeżeli zdradzona niczego się nie dowie jest po prostu tylko na chwilę, do następnej zdrady, szkoda tej partnerki Toma. A jak się dowie, że stary od 3 lat bzykał inną laskę to pewnie żadnych powrotów nie będzie.
    Kto przy zdrowych zmysłach przebacza komuś tak długi romans?
    Tylko ten kto o tym romansie nic nie wie, to jedyna opcja.


    Skąd pomysł o następnej zdradzie.. Nigdy wcześniej nie zdradzalem.. I zaczynając te znajomość nie miałem takiego celu.

    Ty No weź, musisz mieć zajebiście zjebany charakter żeby dymać dwie laski jednocześnie, jedną czyjąś mężatkę i to z małym dzieckiem i swoją partnerkę, matkę własnych dzieci.



    To prawda.

    Czyli się kochanka po 3 latach zorientowała, No za bystra to nie jest.


    @Tomasz jakie trzy lata? Ile to tak naprawdę trwało odejmując okresy rozstań i braku kontaktu?

    @Czwórka kto logicznie myśli w stanie zakochania niech pierwszy rzuci kamieniem. :)

    Nikt! Ale 3 lata?


    Zajebiście, nie? Trzy lata chłopak chodził zakochany. Tylko pozazdrościć. Co prawda teraz go dupa boli, ale co przeżył to jego. :)

    No nie wiem, mi tak po czasie oceniając, robiąc bilans na chłodno, wyszło bardzo na minus. Na tyle, że się wystrzegam wszystkich mężczyzn tak na wszelki wypadek. Wszystkich bez wyjątku!


    Czyżbyś też miała romans na koncie?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Basia ~Basia
    ~Basia
    Napisane 28 czerwca 2021 - 18:42
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Ten typ tak ma?
    A czym się motywuje osoba która wchodzi w tę strefę, rezygnując z uczucia które zdawałaby się jest dokładnie tym czego szuka całe życie? rezygnując z relacji, rozmów, czasu razem.



    Zgadzam sie.. Zwłaszcza jak się nie kocha



    Jak się kocha to się odchodzi?!? I to jeszcze z zwajemnoscia...
    Podejrzane są te Twoje wpisy... Basiu...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 18:46
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~czwórka napisał:
    A czy ktoś może mi wytłumaczyć co można uratować ze związku po 3 letnim romansie? Poza rzecz jasna wazonu po babci lub fajki po dziadku?

    Taki powrót jeżeli zdradzona niczego się nie dowie jest po prostu tylko na chwilę, do następnej zdrady, szkoda tej partnerki Toma. A jak się dowie, że stary od 3 lat bzykał inną laskę to pewnie żadnych powrotów nie będzie.
    Kto przy zdrowych zmysłach przebacza komuś tak długi romans?
    Tylko ten kto o tym romansie nic nie wie, to jedyna opcja.


    Skąd pomysł o następnej zdradzie.. Nigdy wcześniej nie zdradzalem.. I zaczynając te znajomość nie miałem takiego celu.

    Ty No weź, musisz mieć zajebiście zjebany charakter żeby dymać dwie laski jednocześnie, jedną czyjąś mężatkę i to z małym dzieckiem i swoją partnerkę, matkę własnych dzieci.



    To prawda.

    Czyli się kochanka po 3 latach zorientowała, No za bystra to nie jest.


    @Tomasz jakie trzy lata? Ile to tak naprawdę trwało odejmując okresy rozstań i braku kontaktu?

    @Czwórka kto logicznie myśli w stanie zakochania niech pierwszy rzuci kamieniem. :)

    Nikt! Ale 3 lata?


    Zajebiście, nie? Trzy lata chłopak chodził zakochany. Tylko pozazdrościć. Co prawda teraz go dupa boli, ale co przeżył to jego. :)

    No nie wiem, mi tak po czasie oceniając, robiąc bilans na chłodno, wyszło bardzo na minus. Na tyle, że się wystrzegam wszystkich mężczyzn tak na wszelki wypadek. Wszystkich bez wyjątku!


    Czyżbyś też miała romans na koncie?

    Ja? Nigdy, przenigdy, ja znalazłam miłość życia, zaczęłam rozwód, potem zostałam rzucona a potem mąż mi złożył ofertę nie do odrzucenia, więc jej nie odrzuciłam i bardzo dobrze na tym wyszłam. Mąż mnie chwali, że jestem bardzo rozsądna! W końcu go zadowoliłem a jego jest bardzo trudno zadowolić. Cieszę się, że dałam w końcu radę. Ja uwielbiam być rozsądna. Tak mam od dziecka:-))))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 18:49
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~czwórka napisał:
    A czy ktoś może mi wytłumaczyć co można uratować ze związku po 3 letnim romansie? Poza rzecz jasna wazonu po babci lub fajki po dziadku?

    Taki powrót jeżeli zdradzona niczego się nie dowie jest po prostu tylko na chwilę, do następnej zdrady, szkoda tej partnerki Toma. A jak się dowie, że stary od 3 lat bzykał inną laskę to pewnie żadnych powrotów nie będzie.
    Kto przy zdrowych zmysłach przebacza komuś tak długi romans?
    Tylko ten kto o tym romansie nic nie wie, to jedyna opcja.


    Skąd pomysł o następnej zdradzie.. Nigdy wcześniej nie zdradzalem.. I zaczynając te znajomość nie miałem takiego celu.

    Ty No weź, musisz mieć zajebiście zjebany charakter żeby dymać dwie laski jednocześnie, jedną czyjąś mężatkę i to z małym dzieckiem i swoją partnerkę, matkę własnych dzieci.



    To prawda.

    Czyli się kochanka po 3 latach zorientowała, No za bystra to nie jest.


    @Tomasz jakie trzy lata? Ile to tak naprawdę trwało odejmując okresy rozstań i braku kontaktu?

    @Czwórka kto logicznie myśli w stanie zakochania niech pierwszy rzuci kamieniem. :)

    Nikt! Ale 3 lata?


    Zajebiście, nie? Trzy lata chłopak chodził zakochany. Tylko pozazdrościć. Co prawda teraz go dupa boli, ale co przeżył to jego. :)

    No nie wiem, mi tak po czasie oceniając, robiąc bilans na chłodno, wyszło bardzo na minus. Na tyle, że się wystrzegam wszystkich mężczyzn tak na wszelki wypadek. Wszystkich bez wyjątku!


    Czyżbyś też miała romans na koncie?

    Ja? Nigdy, przenigdy, ja znalazłam miłość życia, zaczęłam rozwód, potem zostałam rzucona a potem mąż mi złożył ofertę nie do odrzucenia, więc jej nie odrzuciłam i bardzo dobrze na tym wyszłam. Mąż mnie chwali, że jestem bardzo rozsądna! W końcu go zadowoliłem a jego jest bardzo trudno zadowolić. Cieszę się, że dałam w końcu radę. Ja uwielbiam być rozsądna. Tak mam od dziecka:-))))

    To „zadowoliłem” - to freudowska pomyłka, Freud był geniuszem!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 18:57
    ~Basia napisał:
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Ten typ tak ma?
    A czym się motywuje osoba która wchodzi w tę strefę, rezygnując z uczucia które zdawałaby się jest dokładnie tym czego szuka całe życie? rezygnując z relacji, rozmów, czasu razem.



    Zgadzam sie.. Zwłaszcza jak się nie kocha



    Jak się kocha to się odchodzi?!? I to jeszcze z zwajemnoscia...
    Podejrzane są te Twoje wpisy... Basiu...



    Basiu... Głównie chodzi o brak wyjaśnienia.. Nigdy nie było tematu którego nie mogliśmy przegadać.. A teraz jest - zmiana nastawienia o 180st jak ktoś wyzej napisał.. Nie upieram się przy byciu z nią - ale można o tym porozmawiać, powiedzieć o obawach, o granicach bez których dalsze kroki są niemożliwe.. Wkurzony jestem poprostu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:16
    ~czwórka napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~JD napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~czwórka napisał:
    A czy ktoś może mi wytłumaczyć co można uratować ze związku po 3 letnim romansie? Poza rzecz jasna wazonu po babci lub fajki po dziadku?

    Taki powrót jeżeli zdradzona niczego się nie dowie jest po prostu tylko na chwilę, do następnej zdrady, szkoda tej partnerki Toma. A jak się dowie, że stary od 3 lat bzykał inną laskę to pewnie żadnych powrotów nie będzie.
    Kto przy zdrowych zmysłach przebacza komuś tak długi romans?
    Tylko ten kto o tym romansie nic nie wie, to jedyna opcja.


    Skąd pomysł o następnej zdradzie.. Nigdy wcześniej nie zdradzalem.. I zaczynając te znajomość nie miałem takiego celu.

    Ty No weź, musisz mieć zajebiście zjebany charakter żeby dymać dwie laski jednocześnie, jedną czyjąś mężatkę i to z małym dzieckiem i swoją partnerkę, matkę własnych dzieci.



    To prawda.

    Czyli się kochanka po 3 latach zorientowała, No za bystra to nie jest.


    @Tomasz jakie trzy lata? Ile to tak naprawdę trwało odejmując okresy rozstań i braku kontaktu?

    @Czwórka kto logicznie myśli w stanie zakochania niech pierwszy rzuci kamieniem. :)

    Nikt! Ale 3 lata?


    Zajebiście, nie? Trzy lata chłopak chodził zakochany. Tylko pozazdrościć. Co prawda teraz go dupa boli, ale co przeżył to jego. :)

    No nie wiem, mi tak po czasie oceniając, robiąc bilans na chłodno, wyszło bardzo na minus. Na tyle, że się wystrzegam wszystkich mężczyzn tak na wszelki wypadek. Wszystkich bez wyjątku!


    Czyżbyś też miała romans na koncie?

    Ja? Nigdy, przenigdy, ja znalazłam miłość życia, zaczęłam rozwód, potem zostałam rzucona a potem mąż mi złożył ofertę nie do odrzucenia, więc jej nie odrzuciłam i bardzo dobrze na tym wyszłam. Mąż mnie chwali, że jestem bardzo rozsądna! W końcu go zadowoliłem a jego jest bardzo trudno zadowolić. Cieszę się, że dałam w końcu radę. Ja uwielbiam być rozsądna. Tak mam od dziecka:-))))

    To „zadowoliłem” - to freudowska pomyłka, Freud był geniuszem!

    I żeby była jasność to nie była moja pierwsza miłość życia! Nie jestem romantyczka choć tak mi się kiedyś wydawało, że jestem, to domena chyba mężczyzn, tak zresztą pisał @raz, gdzieś tu na forum. To Wy tracicie głowę, zresztą tu na forum widać.
    Jak naprawdę się cieszę, że mi przeszło i teraz mam szczepienie na wypadek pojawienia się w zasięgu tej choroby;-):)))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:18
    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Ten typ tak ma?
    A czym się motywuje osoba która wchodzi w tę strefę, rezygnując z uczucia które zdawałaby się jest dokładnie tym czego szuka całe życie? rezygnując z relacji, rozmów, czasu razem.



    Zgadzam sie.. Zwłaszcza jak się nie kocha



    Jak się kocha to się odchodzi?!? I to jeszcze z zwajemnoscia...
    Podejrzane są te Twoje wpisy... Basiu...



    Basiu... Głównie chodzi o brak wyjaśnienia.. Nigdy nie było tematu którego nie mogliśmy przegadać.. A teraz jest - zmiana nastawienia o 180st jak ktoś wyzej napisał.. Nie upieram się przy byciu z nią - ale można o tym porozmawiać, powiedzieć o obawach, o granicach bez których dalsze kroki są niemożliwe.. Wkurzony jestem poprostu.

    A nie możesz napisać do niej? To chyba nic złego wyjaśnić, chyba że wzięła Cię za toksyka i zablokowała żeby się uwolnić. Jak tak, to daj jej może spokój?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:34
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Ten typ tak ma?
    A czym się motywuje osoba która wchodzi w tę strefę, rezygnując z uczucia które zdawałaby się jest dokładnie tym czego szuka całe życie? rezygnując z relacji, rozmów, czasu razem.



    Zgadzam sie.. Zwłaszcza jak się nie kocha



    Jak się kocha to się odchodzi?!? I to jeszcze z zwajemnoscia...
    Podejrzane są te Twoje wpisy... Basiu...



    Basiu... Głównie chodzi o brak wyjaśnienia.. Nigdy nie było tematu którego nie mogliśmy przegadać.. A teraz jest - zmiana nastawienia o 180st jak ktoś wyzej napisał.. Nie upieram się przy byciu z nią - ale można o tym porozmawiać, powiedzieć o obawach, o granicach bez których dalsze kroki są niemożliwe.. Wkurzony jestem poprostu.

    A nie możesz napisać do niej? To chyba nic złego wyjaśnić, chyba że wzięła Cię za toksyka i zablokowała żeby się uwolnić. Jak tak, to daj jej może spokój?


    Oczywiście że piszę.. Odpowiedzi są wymijajace.. W stylu "tak jest lepiej" "robię wszystko żeby zapomnieć".. Ona jak najbardziej chce rozmawiać - ale nie o nas jako związku..
    Może bagaz emocjonalny tego wszystkiego ją przerósł - to też możliwe..jak Basia napisała "święty spokoj". Każdy z nas ma inne doświadczenia ale jestem pewnien że tak otwartych rozmów nie ma za dużo wśród par.. Temat dowolny - można losowac nawet.. Jakkolwiek to brzmi ale uważam że szczerość to podstawa - i musi być od początku - wtedy jest duża szansa na fajny związek na wiele, wiele lat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zbuntowany anioł ~Zbuntowany anioł
    ~Zbuntowany anioł
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:37
    Czyli chyba miałam rację że kochanka się dowiedziała że bzykasz 2 kobiety na raz ;) Może wcześniej sobie nie zdawała sprawy... oszukiwałeś te 2 kobiety przez 3 lata... dla mnie nie ma wytłumaczenia na swędzące jajka i miłość życia, nie wchodzi się w nowe buty nie zdejmując starych. Wszędzie są jakieś granice i nawet na miłość życia nie da się czekać w nieskończoność, widocznie dała sobie z tobą spokój jak po tych 3 latach nadal bzykałeś partnerkę i nie potrafiłeś jej zostawić bo to przecież nawet nie była twoja żona więc teoretycznie rozstanie byłoby o wiele prostsze... Wszystko ma swoją cenę a nie podejmowanie decyzji to też jest decyzja

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:37
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Ten typ tak ma?
    A czym się motywuje osoba która wchodzi w tę strefę, rezygnując z uczucia które zdawałaby się jest dokładnie tym czego szuka całe życie? rezygnując z relacji, rozmów, czasu razem.



    Zgadzam sie.. Zwłaszcza jak się nie kocha



    Jak się kocha to się odchodzi?!? I to jeszcze z zwajemnoscia...
    Podejrzane są te Twoje wpisy... Basiu...



    Basiu... Głównie chodzi o brak wyjaśnienia.. Nigdy nie było tematu którego nie mogliśmy przegadać.. A teraz jest - zmiana nastawienia o 180st jak ktoś wyzej napisał.. Nie upieram się przy byciu z nią - ale można o tym porozmawiać, powiedzieć o obawach, o granicach bez których dalsze kroki są niemożliwe.. Wkurzony jestem poprostu.

    A nie możesz napisać do niej? To chyba nic złego wyjaśnić, chyba że wzięła Cię za toksyka i zablokowała żeby się uwolnić. Jak tak, to daj jej może spokój?


    Oczywiście że piszę.. Odpowiedzi są wymijajace.. W stylu "tak jest lepiej" "robię wszystko żeby zapomnieć".. Ona jak najbardziej chce rozmawiać - ale nie o nas jako związku..
    Może bagaz emocjonalny tego wszystkiego ją przerósł - to też możliwe..jak Basia napisała "święty spokoj". Każdy z nas ma inne doświadczenia ale jestem pewnien że tak otwartych rozmów nie ma za dużo wśród par.. Temat dowolny - można losowac nawet.. Jakkolwiek to brzmi ale uważam że szczerość to podstawa - i musi być od początku - wtedy jest duża szansa na fajny związek na wiele, wiele lat.

    Fakt, szczerość to podstawa. A może mąż się odezwał? I się teraz razem układają? Może jednak wiesz to rozrywkowa dziewczyna i wcale jej nie za bardzo na Tobie zależy? Tak też może być. Uwzględnij to, że powinno zależeć obojgu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:37
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Oczywiście że piszę.. Odpowiedzi są wymijajace.. W stylu "tak jest lepiej" "robię wszystko żeby zapomnieć".. Ona jak najbardziej chce rozmawiać - ale nie o nas jako związku..
    Może bagaz emocjonalny tego wszystkiego ją przerósł - to też możliwe..jak Basia napisała "święty spokoj". Każdy z nas ma inne doświadczenia ale jestem pewnien że tak otwartych rozmów nie ma za dużo wśród par.. Temat dowolny - można losowac nawet.. Jakkolwiek to brzmi ale uważam że szczerość to podstawa - i musi być od początku - wtedy jest duża szansa na fajny związek na wiele, wiele lat.


    Dodam jeszcze że w tym wypadku tak bylo.. Od poczatku.. Jestem przekonany że obustronnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:40
    ~Zbuntowany napisał:
    Czyli chyba miałam rację że kochanka się dowiedziała że bzykasz 2 kobiety na raz ;) Może wcześniej sobie nie zdawała sprawy... oszukiwałeś te 2 kobiety przez 3 lata... dla mnie nie ma wytłumaczenia na swędzące jajka i miłość życia, nie wchodzi się w nowe buty nie zdejmując starych. Wszędzie są jakieś granice i nawet na miłość życia nie da się czekać w nieskończoność, widocznie dała sobie z tobą spokój jak po tych 3 latach nadal bzykałeś partnerkę i nie potrafiłeś jej zostawić bo to przecież nawet nie była twoja żona więc teoretycznie rozstanie byłoby o wiele prostsze... Wszystko ma swoją cenę a nie podejmowanie decyzji to też jest decyzja


    Mylisz sie.. To nie to na 100%

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:48
    Tom ona Ci pisze, że tak jest lepiej to znaczy, że jej jest tak lepiej, niż byłoby gdybyście to kontynuowali. Druga sprawa skoro chce zapomnieć i tak Ci pisze to znaczy, że chce mieć to już za sobą, zamknąć ten rozdział. Chyba jednak Ci nie ufa, a to by oznaczało, że nici ze związku. Co to za związek bez zaufania?

    Tom zęby w futrynę, przeboleć stratę, wziąć się za siebie. Co poradzisz jak teraz to już raczej poradzisz, będziesz się prosić, błagać? Jak będziesz to stracisz szacunek, tak nie można Tomasz. Szacunek w związku to podstawa bo jak go nie ma to naprawdę się codziennie coś spierdoli. Tak się nie da dobrze żyć. Chcesz tak bylejak funkcjonować do końca?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:49
    t.
    Fakt, szczerość to podstawa. A może mąż się odezwał? I się teraz razem układają? Może jednak wiesz to rozrywkowa dziewczyna i wcale jej nie za bardzo na Tobie zależy? Tak też może być. Uwzględnij to, że powinno z
    /quote

    Fakt - mąż się odezwał.. Tutaj masz racje.. Natomiast znając temat od środka uważam że miłości tam dawno nie ma - podobnie jak u mnie.
    Zdradzić można chwilowo w pewnych okolicznościach i mimo to kochać meza/zone.
    Wy to widzicie jako zdradę - ja jako związek.. Związek z którego ktoś wychodzi "bo tak lepiej".
    Nie ma co kminic - do tanga trzeba dwojga, a proszenie się o uczucia to najgorsze co człowiek może zrobić.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 28 czerwca 2021 - 19:55
    ~Tom napisał:
    t.

    Fakt, szczerość to podstawa. A może mąż się odezwał? I się teraz razem układają? Może jednak wiesz to rozrywkowa dziewczyna i wcale jej nie za bardzo na Tobie zależy? Tak też może być. Uwzględnij to, że powinno z
    /quote

    Fakt - mąż się odezwał.. Tutaj masz racje.. Natomiast znając temat od środka uważam że miłości tam dawno nie ma - podobnie jak u mnie.
    Zdradzić można chwilowo w pewnych okolicznościach i mimo to kochać meza/zone.
    Wy to widzicie jako zdradę - ja jako związek.. Związek z którego ktoś wychodzi "bo tak lepiej".
    Nie ma co kminic - do tanga trzeba dwojga, a proszenie się o uczucia to najgorsze co człowiek może zrobić.


    Tak Tom, zmierzasz w dobrym kierunku, nie proś nikogo o uczucia, zadbaj o siebie, odbuduj się a uczucia przyjdą same do Ciebie, bez udziału innych osób, będziesz szczęśliwy bez względu czy Ciebie ktoś kocha czy też nie.

    Tymże optymistycznym akcentem kończę to szaleństwo na dziś;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 28 czerwca 2021 - 20:01
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    t.

    Fakt, szczerość to podstawa. A może mąż się odezwał? I się teraz razem układają? Może jednak wiesz to rozrywkowa dziewczyna i wcale jej nie za bardzo na Tobie zależy? Tak też może być. Uwzględnij to, że powinno z
    /quote

    Fakt - mąż się odezwał.. Tutaj masz racje.. Natomiast znając temat od środka uważam że miłości tam dawno nie ma - podobnie jak u mnie.
    Zdradzić można chwilowo w pewnych okolicznościach i mimo to kochać meza/zone.
    Wy to widzicie jako zdradę - ja jako związek.. Związek z którego ktoś wychodzi "bo tak lepiej".
    Nie ma co kminic - do tanga trzeba dwojga, a proszenie się o uczucia to najgorsze co człowiek może zrobić.


    Tak Tom, zmierzasz w dobrym kierunku, nie proś nikogo o uczucia, zadbaj o siebie, odbuduj się a uczucia przyjdą same do Ciebie, bez udziału innych osób, będziesz szczęśliwy bez względu czy Ciebie ktoś kocha czy też nie.

    Tymże optymistycznym akcentem kończę to szaleństwo na dziś;-)

    Właśnie z tymi uczuciami jest problem.. Jak to wyłączyć? Jak przestać myslec, zapomniec.. To jest bardzo trudne.
    Znowu Basie zacytuję "tęsknota jest straszna".

    Dziękuję wszystkim za wpisy - dobrze się tu wygadać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Basia ~Basia
    ~Basia
    Napisane 28 czerwca 2021 - 20:09
    Tom. Bo tak jest łatwiej. Pisałam Ci że najprościej zrezygnować z miłości. I nadal tak uważam. Ciągłe grzebanie w tym wszystkim nic nie zmienia. Możecie gadać kolejne 3 lata, a to nadal nic nie zmienia.
    Ten święty spokój o którym pisałam, to spokój w środku, gdy podejmujesz decyzję, która nie powoduje żali, pretensji, walki i wyrzutów sumienia. Łatwiej "poradzić" sobie z miłością, niż ze strachem i resztą negatywnych emocji, podsycanych dodatkowo przez innych.
    Z serca Ci radzę, zrób porządek z własnym życiem, a potem się zobaczy, co Ci los przyniesie. Nie działaj jednak dla niej, a dla siebie. Każdy w naszym życiu pojawia się po coś. Jedni na dłużej, inni na krócej. Weź lekcje z tej relacji.
    Ps. Nie wierzę że się zabawiała, wierzę że to co robi wydaje jej się w tej chwili najbardziej słuszne. Ona podobnie jak Ty nie ma co ratować. Strach jest najgorszym doradcą, ale bardzo skutecznym, zwłaszcza gdy ktoś go jeszcze podsyca.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Tom. Teraz zachowujesz się jak porzucony dzieciak.
    Obraziłeś się, bo Ona postanowiła że spróbuję naprawić swoje małżeństwo. Tymczasem tu na forum, większość radziła Ci to samo. I sam się nad tym zastanawiałeś. Więc czemu jej się dziwisz?
    Pamiętaj że Ty nie masz ślubu, pakujesz rzeczy i wychodzisz. Twoje zobowiązania są Twoje. A ona może nie ma się gdzie spakować i wynieść RAZEM Z DZIECKIEM. Ona musi jeszcze ustalić podział majątku i znaleźć dla siebie lokum. Może mąż będzie chciał rozwodu z jej winy. Ma iść pod most? Ty nie jesteś dla niej żadnym pewnikiem, ani oparciem, bo sam masz nieuporządkowane swoje sprawy.
    Pisałeś że nie mogłeś jej dać większych deklaracji niż dałeś. To są tylko słowa. Czynów nadal brak. Tymczasem obrażony postanowiłeś ratować coś co jest nie do uratowania. Jeśli Ci na niej zależy zrób dla niej miejsce w swoim życiu. Zacznij od uporządkowania siebie i wokół siebie. Jeśli macie być razem, będziecie.
    A przede wszystkim daj szansę na lepsze matce swojego dziecka. Nie sądzę byś mógł jej jeszcze coś z siebie ofiarować.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Zwłaszcza jak się kocha!
    Tom sam piszesz tu na forum o swoich emocjach, jak postąpić, co zrobić. Mam wrażenie, że jej już tego prawa nie dajesz. Ona podejmuje takie same decyzję jak Ty.

    ~Tom napisał:
    ~Basia napisał:
    Bo okazuje się Tom, że w pewnym momencie człowiek jedyne co potrzebuje, to święty spokój, ten wewnętrzny...a najprościej zrezygnować z miłości.

    ~tom napisał:
    ~kobietka napisał:
    ~Basia napisał:
    Żeby nie
    wiadomo jaka miłość była, czas rozłąki spowoduje, że wszystko zblednie, zapomni się twarz, wspomnienia coraz bardziej spowite mgłą. Zostanie tęsknota, w pewnym momencie nie wiadomo za czym...
    Ta tęsknota jest straszna!
    Dzień jak co dzień. Rutyna robi swoje. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić...


    Tak. Najgorzej jest jednak wtedy, kiedy jesteś stuprocentowo świadomym tego procesu, ale właśnie tego nie chcesz. I z jednej strony to dobrze, że właśnie tak to działa (człowiek by zwariował, w niektórych sytuacjach, gdyby było inaczej), z drugiej... to i trochę smutne. Smutne, kiedy ktoś, kto był dla Ciebie bardzo ważny, przechodzi do tej "strefy". Jakoś tak... samo w sobie.

    No ale to ja. Ten typ tak ma :)


    Ten typ tak ma?
    A czym się motywuje osoba która wchodzi w tę strefę, rezygnując z uczucia które zdawałaby się jest dokładnie tym czego szuka całe życie? rezygnując z relacji, rozmów, czasu razem.



    Zgadzam sie.. Zwłaszcza jak się nie kocha



    Jak się kocha to się odchodzi?!? I to jeszcze z zwajemnoscia...
    Podejrzane są te Twoje wpisy... Basiu...



    Basiu... Głównie chodzi o brak wyjaśnienia.. Nigdy nie było tematu którego nie mogliśmy przegadać.. A teraz jest - zmiana nastawienia o 180st jak ktoś wyzej napisał.. Nie upieram się przy byciu z nią - ale można o tym porozmawiać, powiedzieć o obawach, o granicach bez których dalsze kroki są niemożliwe.. Wkurzony jestem poprostu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JD ~JD
    ~JD
    Napisane 28 czerwca 2021 - 20:10
    Tomasz weź się w garść i przestań żebrać o uczucia. Na chuj drążysz dlaczego? Co Ci to da? Odwróć się na pięcie, wyciągnij wnioski i idź w swoją stronę. Gwarantuję Ci, że jak odejdziesz bez słowa to ona się odezwie. Baby takie są. Ona teraz trzyma Cię na wszelki wypadek próbując ratować to co ma pewne i co zna. Basia dobrze Ci napisała. Ty jej nic nie gwarantujesz poza romansem. Nawet nie próbuj tego akceptować. Miej szacunek do samego siebie. Powinieneś być konsekwentny i zamknąć ten rozdział. Przebolejesz w środku. Ale nie pokazuj jej tego.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JD ~JD
    ~JD
    Napisane 28 czerwca 2021 - 20:11
    ~Zbuntowany napisał:
    Czyli chyba miałam rację że kochanka się dowiedziała że bzykasz 2 kobiety na raz ;) Może wcześniej sobie nie zdawała sprawy... oszukiwałeś te 2 kobiety przez 3 lata... dla mnie nie ma wytłumaczenia na swędzące jajka i miłość życia, nie wchodzi się w nowe buty nie zdejmując starych. Wszędzie są jakieś granice i nawet na miłość życia nie da się czekać w nieskończoność, widocznie dała sobie z tobą spokój jak po tych 3 latach nadal bzykałeś partnerkę i nie potrafiłeś jej zostawić bo to przecież nawet nie była twoja żona więc teoretycznie rozstanie byłoby o wiele prostsze... Wszystko ma swoją cenę a nie podejmowanie decyzji to też jest decyzja


    :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy