Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

życie po rozwodzie

Rozpoczęte przez ~arion, 05 lut 2018
  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 18:25
    @Kobieta,
    nie lubię bawić się w czyjegoś adwokata i zapewne nie muszę. Ale przykro patrzeć, gdy ktoś komentując nie ma nawet zamiaru zrozumieć treści tego, co komentuje.
    Zuska napisała:

    ~zuska napisał:

    W moim otoczeniu znam kilka par po rozejściach (rozwodach jeśli był ślub) i relacje z tym związane znam tylko od damskiej strony.
    Oczywiście zdrada jest właściwie głównym powodem.

    (wytłuszczenia tekstu moje)
    Zatem pisze o relacjach wąskiej grupy znajomych jej kobiet na temat ich rozwodów. Wąska grupa tak postrzega swoje związki. Tyle. Zuska nie pisze nic o swojej wiedzy o życiu. Co najwyżej wnioski z kilku rozmów o rozwodach swych znajomych.

    I, de facto, nikt, rowniz nikt z tu piszących, nie ma pełnej wiedzy o życiu, a jedynie jakiś zbiór własnych doświadczeń, z gruntu subiektywnych, jak i ileś tam przykładów z otoczenia, również z gruntu subiektywnych, bo ograniczonych przez własne postrzeganie rzeczywistości. Mogą pasować do własnego życia. Do cudzego mogą nie pasować nigdy.

    Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta ~Kobieta
    ~Kobieta
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 20:24
    Pf - cytat poniższy napisany przez Zuzię oddaje jej interpretacje postrzegania kobiet:
    „(...) Myślę że mężczyźni potrafią przyznać, przynajmniej przed sobą, że też zawalili sprawę. Kobiety nigdy.”

    Ale rozumiem ze każdy interpretuje ten sam zapis - zgodnie z własna logika.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 23:21
    A czy to zdanie pozbawione jest kontekstu? Czy też wyciąganie z kontekstu jest zgodne z własną logiką?

    ~zuska napisał:

    W moim otoczeniu znam kilka par po rozejściach (...) i relacje z tym związane znam tylko od damskiej strony.
    (...)
    I co mnie dziwi to niesamowita umiejętność kobiet "dopasowania" przewinienia do sytuacji, jeśli ONA zdradziła to dlatego, że (...)
    a jeśli to ją zdradzono to oczywiście (...)
    A przecież zdrada wypełnia pewną pustkę, która pojawia się w związku, jeszcze długo przed zdradą przestajemy się słuchać, starać, flirtować ze sobą. Myślę że mężczyźni potrafią przyznać, przynajmniej przed sobą, że też zawalili sprawę. Kobiety nigdy.


    Czego wobec powyższego dotyczy odpowiedź:
    ~Kobieta napisał:

    Bardzo wąsko patrzysz na rozpad związków. (...) Sorki, ale mało wież o życiu.

    ?
    To do Zuski, czy może do tych opisanych kilku kobiet, w oparciu o których opowieści Zuska formułuje taki czy inny wniosek, dotyczący ich podejścia do zdrady?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~zuska ~zuska
    ~zuska
    Napisane 08 sierpnia 2019 - 08:17
    Tak jak wspomniałam w poprzednim wpisie, moje doświadczenia związane z rozpadem związków pochodzą z relacji innych par a właściwie kobiet z tych par.
    Chciałam zwrócić uwagę ( podzielić się pewnym spostrzeżeniem ), że kobiety te potrafiły "dorobić" głębsze, czasami filmowo dramatyczne znaczenie dla swoich zachowań. Może potrzebowały tego dla rodziny, znajomych, dla dzieci, żeby mieć ich po swojej stronie. Były tak przekonujące, że same wierzyły w swoją wersję wydarzeń i absolutnie nie było w niej miejsca na autorefleksję.
    Na tym forum bodaj pierwszy raz mam okazję usłyszeć (przeczytać) męska relację z rozpadu związku. Jest zupełnie inna, w moim odczuciu uczciwsza, bardziej obiektywna niż subiektywna.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 08 sierpnia 2019 - 11:00
    ~zuska napisał:

    że kobiety te potrafiły "dorobić" głębsze, czasami filmowo dramatyczne znaczenie dla swoich zachowań. Może potrzebowały tego dla rodziny, znajomych, dla dzieci, żeby mieć ich po swojej stronie. Były tak przekonujące, że same wierzyły (...)

    A no właśnie...
    Takie same mam spostrzeżenia. Nie tylko w oparciu o własne, ale też i o innych - kogo znam i przechodził przez to samo.

    'One' jakoś chętniej zrzucają winę na kogoś, ale ich... nie obwiniaj !!!
    Kogoś z błotem zmieszają, ale im uwagi nie zwróć.
    Zmieniają zasady w trakcie gry i wykręcają kota ogonem jak się tylko da, ale Ty musisz być stały, bo... jesteś facetem ;-).

    Znam to doskonale od podszewki i zna to wielu facetów, którzy przechodzili przez tango przedrozwodowe.

    Po rozwodzie wcale nie jest lepiej.
    To jej się wszystko należy,
    to ona doznała krzywd i trzeba jej teraz wynagrodzić,
    to ona rozpowiada na prawo i lewo jak to była molestowana i uciemiężona przez te lata - stracone piękne lata życia - z gnojem, który jej wcale nie zauważał (rzekomo).

    Dla niej dom, samochód, dzieci, sute alimenty na dzieci i... o ile się tylko da, alimenty na nią samą, a przy tym facet pod telefonem i gotów do wszelakiej posługi w każdym możliwym momencie.

    Bo... ona przecież ma przy sobie dzieci i z tego tytułu jej się wszystko i w niekończących się ilościach i rozmiarach, należy - od niego rzecz jasna :-).

    Być może i same na początku nie wierzą we własne kłamstwa i oszczerstwa, które stają się orężem w walce z niechcącym się podporządkować ex mężem.
    Potem jednak, gdy bzdury wyssane z palca są powtarzane bez końca tysiące razy, same w to zaczynają wierzyć w myśl Goebelsowskiej zasady: 'Każde kłamstwo powtarzane setki razy staje się prawdą'.

    ~zuska napisał:

    Na tym forum bodaj pierwszy raz mam okazję usłyszeć (przeczytać) męska relację z rozpadu związku. Jest zupełnie inna, w moim odczuciu uczciwsza, bardziej obiektywna niż subiektywna.

    Być może dlatego, że takich forów nie jest wcale dużo.

    Kobiety mają swoje miejsca gdzie się wyżalają jedna do drugiej i gdzie doradzają sobie nawzajem jak tu jeszcze 'jemu' dowalić. Do 'dowalenia' każdy sposób jest dobry, byle bardziej bolało.

    Ja natomiast spotkałem się w literaturze (pisałem o tym kiedyś już) z takim oto spostrzeżeniem i to spostrzeżeniem nie byle kogo, bo profesora Lwa Starowicza z książki 'O kobiecie'.

    Oto super fragment dający bardzo do myślenia w poruszanej sprawie:

    Cytat:
    „Czy kobiety mają większy emocjonalny problem z własną zdradą niż mężczyźni?

    Przeciwnie. Jeśli spojrzelibyśmy na ten biegun osób wiarołomnych, gdzie targają nimi wyrzuty sumienia, poczucie winy, znajdziemy tam więcej mężczyzn. Są tam również kobiety, ale jest ich mniej, bo u pań działa niebywała umiejętność uwalniania się od poczucia winy, usprawiedliwiania siebie i znajdywania innego winnego. Zawsze ilustruję to studentom przykładem stacji benzynowej. Stoi kolejka po paliwo, teren jest lekko spadzisty, na koniec kolejki podjeżdża kobieta kierowca. Nie zaciąga hamulca ręcznego i uderza samochodem w auto stojące przed nią. Kiedy tamten kierowca wyjdzie zobaczyć, co się stało, kobieta na ogół zaatakuje: dlaczego pan tu stoi?

    Obrona przez atak jest typową strategią płci pięknej. Jeśli ona znala zła sobie kochanka, na ogół będzie uważać, że to partner pchnął ją w ramiona innego. Rzadziej spotykam kobiety, które by się poczuwały do winy, uprawiały samokrytykę, uznawały, że robią świństwo.

    Panie umieją sobie wszystko uzasadnić i rozwiązać dylematy moralne na swoją korzyść.”

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Żuber ~Żuber
    ~Żuber
    Napisane 08 sierpnia 2019 - 11:26
    ~zuska napisał:
    (...)Chciałam zwrócić uwagę ( podzielić się pewnym spostrzeżeniem ), że kobiety te potrafiły "dorobić" głębsze, czasami filmowo dramatyczne znaczenie dla swoich zachowań. Może potrzebowały tego dla rodziny, znajomych, dla dzieci, żeby mieć ich po swojej stronie. Były tak przekonujące, że same wierzyły w swoją wersję wydarzeń i absolutnie nie było w niej miejsca na autorefleksję.
    Na tym forum bodaj pierwszy raz mam okazję usłyszeć (przeczytać) męska relację z rozpadu związku. Jest zupełnie inna, w moim odczuciu uczciwsza, bardziej obiektywna niż subiektywna.

    Dzięki za obiektywizm.
    Niestety kobiety to w większości bezrefleksyjne histeryczki

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta ~Kobieta
    ~Kobieta
    Napisane 08 sierpnia 2019 - 18:37
    „Czego wobec powyższego dotyczy odpowiedź:
    ~Kobieta napisał:

    Bardzo wąsko patrzysz na rozpad związków. (...) Sorki, ale mało wież o życiu.

    ?
    To do Zuski, czy może do tych opisanych kilku kobiet, w oparciu o których opowieści Zuska formułuje taki czy inny wniosek, dotyczący ich podejścia do zdrady? ” PF

    Do Zuzki cytuje „.... Myślę że mężczyźni potrafią przyznać, przynajmniej przed sobą, że też zawalili sprawę. Kobiety nigdy.” Moje zdanie jest takie jak powyżej - „Bardzo wąsko patrzysz na rozpad związków. (...) Sorki, ale mało wież o życiu.”. Trudno jest mi sobie wyobrazić ze we współczesnym świecie, ktoś może słyszeć o rozpadach związków wynikających jedynie ze zdrady.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~zuska ~zuska
    ~zuska
    Napisane 09 sierpnia 2019 - 07:28
    @Kobieta
    Wątek tego forum rozpoczął wpis o rozpadzie związku z powodu zdrady.
    Większość wpisów tego właśnie dotyczy.
    Pisząc o różnych zachowaniach kobiet i mężczyzn do tego właśnie się odnoszę. Oczywiście że zdrada w związku nie jest jedynym powodem rozpadu. Tak, wiem że przyczyn jest wiele.
    Niemniej jednak staram się pozostać w temacie i przytaczam przykłady ze zdradą związane. A co najważniejsze dzielę się swoimi spostrzeżeniami, wiem przecież że każda sprawa jest wyjątkowa dla osoby ją przeżywającej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 09 sierpnia 2019 - 07:42
    Wszystko jest kwestią definicji zdrady.
    Czym ona jest?
    Czy stosunkiem seksualnym odbytym w przelocie?
    A może konkretnym długotrwałym romansem z regularnym pożyciem seksualnym na boku?
    Albo romansem bez seksu?
    A może po prostu porzuceniem partnera i zostawieniem go samemu sobie - brak zainteresowania jego potrzebami i życiem w ogólności?
    To też zdrada ;-).

    Wszystkie te sytuacje i wiele innych, doprowadzają do rzeczywistego rozpadu związku.
    Zawsze zdrada.

    Gdy jest wierność, zainteresowanie partnerem i liczenie się z nim w codziennym życiu, zdrada nie występuje, a co za tym idzie, takie związki się raczej nie rozpadają :-).
    Dobrze funkcjonujące związki trwają, rozpadają się takie, gdzie ktoś przestaje dochowywać złożonych przyrzeczeń.
    Zdradza :-).

    Co to jest zdrada w takim razie...?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~zuska ~zuska
    ~zuska
    Napisane 09 sierpnia 2019 - 07:56
    ~Robert1971 napisał:
    Wszystko jest kwestią definicji zdrady.
    Czym ona jest?
    Czy stosunkiem seksualnym odbytym w przelocie?
    A może konkretnym długotrwałym romansem z regularnym pożyciem seksualnym na boku?
    Albo romansem bez seksu?
    A może po prostu porzuceniem partnera i zostawieniem go samemu sobie - brak zainteresowania jego potrzebami i życiem w ogólności?
    To też zdrada ;-).

    Wszystkie te sytuacje i wiele innych, doprowadzają do rzeczywistego rozpadu związku.
    Zawsze zdrada.

    Gdy jest wierność, zainteresowanie partnerem i liczenie się z nim w codziennym życiu, zdrada nie występuje, a co za tym idzie, takie związki się raczej nie rozpadają :-).
    Dobrze funkcjonujące związki trwają, rozpadają się takie, gdzie ktoś przestaje dochowywać złożonych przyrzeczeń.
    Zdradza :-).

    Co to jest zdrada w takim razie...?

    Wszystkim tym co wymieniłeś, w pełni się zgadzam. Dodam też, że zdrada ma swój początek, ewoluuje by przybrać postać albo wspomnianego sexu w przelocie albo długotrwałego romansu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 09 sierpnia 2019 - 08:23
    No widzisz @Kobieto, swoje zdanie masz prawo mieć.
    Natomiast czymś innym jest mówienie komuś, że "mało wie o życiu" twierdząc, że napisał
    ~Kobieta napisał:

    o rozpadach związków wynikających jedynie ze zdrady.

    Ponieważ Zuska tego nie napisała. Nie wynika to z kontekstu jej postu. Nigdzie tego nie sformułowała. Nie wynika to również z jej wyjaśnienia. Co więcej, w swoim poście napisala: "A przecież zdrada wypełnia pewną pustkę, która pojawia się w związku, jeszcze długo przed zdradą przestajemy się słuchać, starać, flirtować ze sobą". 
    Czy z tego wynika, ze zdrada jest jedynym powodem?
    Co do "jedyny powód": rowniez takie sformulowanie nie padło. Padło: "główny powód".
    To taka różnica, jak między twierdzeniem:
    "Powietrze składa się głównie z azotu"
    A twierdzeniem:
    "Powietrze składa się jedynie z azotu".

    Więc myślę, że za ocenę "mało wiesz o życiu" w oparciu o to, co samemu trudno sobie wyobrazić i czego Zuska w ogóle nie napisała, wypadałoby ją po prostu przeprosić. Za złe zrozumienie jej słów. To niczego nie umniejsza twojemu zdaniu w kwestii powodów rozwodów.

    Przykro jest po prostu patrzeć, jak mało szanujemy słowa. Tak własne: nie widząc jaką wartość ze sobą niosą i jak ostatecznie rysują nasz własny obraz; jak i czyjeś: nie poświęcając uwagi nie tylko ich treści, ale również tkwiącym za nimi ludzkimi przeżyciami. Zbyt łatwo słowami rzucamy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~On44 ~On44
    ~On44
    Napisane 14 sierpnia 2019 - 19:03
    Witam. Nowy jestem - tu na forum, bo w realu nie taki nowy.
    Zwabił mnie tu temat.Jestem świeżo po rozwodzie. Półtora roku w sądach zakończyło 20-letnie małżeństwo. Jak orzekł sąd - z winy obojga. Mocno streszczając - ona sobie kogoś znalazła i próbowała rozwodu 'na przemoc' w celu pozbycia się mnie z domu, uzyskania opieki nad dziećmi, dużych alimentów i ograniczenia mi kontaktów. Wyszło zupełnie inaczej. Plątała się w zeznaniach, nie potrafiła dowieść swoich kłamstw. Co najważniejsze - badania biegłych pokazały, że ja mam głębszą więź z dziećmi, więc jestem sobie samotnie wychowującym tatusiem. Dorobek życia podzieliliśmy na pół i każdy sobie życie układa. Ona mieszka z tym, dla którego się rozwiodła.

    Ja powinienem się cieszyć - przecież "wygrałem". Ponadto większość wspólnych znajomych wzięła moją stronę. Jednak jestem zgaszony. Nie szukam nowej kobiety. Nie interesują mnie płytkie znajomości, a na głęboką chyba nie jestem gotowy.
    Mam pytania, głównie do facetów-rozwodników.
    1. Ile to może trwać, taki stan ?
    2. Czy lekiem na taki stan jest nowa kobieta, czy to się 'samo' poukłada ?
    3. Idzie zaufać tej nowej ? Czy grzebiecie im w komórkach, fejsach, mailach itd ?
    Pozdrawiam wszystkich

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 14 sierpnia 2019 - 19:08
    Cześć krótko jestem kobietą też po rozwodzie i te same pytania sobie zadaję -trudne są chyba odpowiedzi bo każdy człowiek inny powodzenia życzę masz dzieci super.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Anka ~Anka
    ~Anka
    Napisane 14 sierpnia 2019 - 21:12
    Hej, czytam tak sobie szukając otuchy, podjęłam najtrudniejsza decyzje w moim życiu, rozwodzę się , mam już umówione spotkanie z prawnikiem. Powodem nie jest zdrada bo nikt nie nikogo innego, mój jeszcze mąż jest uzależniony od gier komputerowych, rodzina już go nie interesuje . Zazdroszczę Wam , że już macie to za sobą bo mnie dopiero czeka ta batalia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~On44 ~On44
    ~On44
    Napisane 14 sierpnia 2019 - 22:41
    ~Anka napisał:
    Hej, czytam tak sobie szukając otuchy, podjęłam najtrudniejsza decyzje w moim życiu, rozwodzę się , mam już umówione spotkanie z prawnikiem. Powodem nie jest zdrada bo nikt nie nikogo innego, mój jeszcze mąż jest uzależniony od gier komputerowych, rodzina już go nie interesuje . Zazdroszczę Wam , że już macie to za sobą bo mnie dopiero czeka ta batalia.

    Prawnikiem ? Nie lepiej się dogadać na rozwód polubowny ?
    Kosztuje to ok. 700 zł - opłata do sądu + poświadczenie podpisów na umowie o podział majątku u notariusza. Do tego trwa miesiąc - dwa.
    Jak idziesz do prawnika i dasz się namówić na orzekanie o winie, to Wasze koszty przekroczą 10-15 tys zł, no i potrwa to ponad rok...
    A jak do tego dojdzie detektyw, biegli itd to powyższą kwotę pomnóż x2...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Anka ~Anka
    ~Anka
    Napisane 14 sierpnia 2019 - 22:56
    Mój mąż żyje na mój koszt, a ja nie zamierzam płacić mu alimentów po rozwodzie. Zresztą on nie jest zainteresowany rozwodem tak jak i niczym innym poza komputerem więc do sądu pewnie nie przyjdzie. Prawnika mam znajomego to jakoś się dogadamy. A czas ...no trudno, jestem z nim 25 lat, od 3 lat walczę o tą rodzinę , to ten nawet rok wytrzymam jakoś .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~On44 ~On44
    ~On44
    Napisane 14 sierpnia 2019 - 23:24
    @~Anka
    To nie takie proste. Jak będziesz szła po rozwód z orzekaniem o winie, to ryzykujesz, że będzie z winy obojga. A uwierz mi, to żaden problem żeby Ciebie obrzucić w sądzie łajnem. Przyprowadzi 3 kolegów, którzy zeznają, że go zdradzałaś, a on jest super ojcem i wcale nie gra. Ty zaprzeczysz. Masz słowo przeciwko słowu... I wyrok będzie z winy obojga, a to oznacza, że po rozwodzie, do śmierci grozi Ci, że on się zwróci o alimenty dla siebie, bo jest w niedostatku (o ile udowodni, że szuka pracy, a nie jest w stanie takowej znaleźć - co proste nie jest). Chyba, że ożeni się ponownie.
    To o wiele prościej dogadać się na rozwód bez orzekania i wtedy o takie alimenty można wystąpić (nie pamiętam) do 3 lub 5 lat od rozwodu. Dużo korzystniejsza i tańsza opcja.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 15 sierpnia 2019 - 04:07
    Aniu miałam podobny problem utrzymanie męża i rozwód dostałam z orzeczeniem i to szybko, ale sędzia był super facet zadając pytania wiedział jak go podejść. Życzę powodzenia..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 15 sierpnia 2019 - 11:00
    ~On44 napisał:

    jestem zgaszony. Nie szukam nowej kobiety. Nie interesują mnie płytkie znajomości, a na głęboką chyba nie jestem gotowy.
    Mam pytania, głównie do facetów-rozwodników.
    1. Ile to może trwać, taki stan ?
    2. Czy lekiem na taki stan jest nowa kobieta, czy to się 'samo' poukłada ?
    3. Idzie zaufać tej nowej ? Czy grzebiecie im w komórkach, fejsach, mailach itd ?

    Ile może potrwać ten stan to nie wie chyba nikt :-).
    Ja już ponad trzy lata jestem po rozwodzie i dalej jestem zgaszony.
    To była dla mnie istna katastrofa i... w mojej ocenie w ogóle nie zawiniona przeze mnie (żona uznała że jest lesbijką).

    No cóż... żyć trzeba i tyle.
    Oczywiście, że pomyj na głowę mi się trochę dostało, ruina wszystkiego co można było zrujnować - zero praktycznie majątku... jakieś ochłapy i to, co udało się chwycić z domowych rupieci...

    Czy się poukłada?
    Raczej tak, ale czasu trzeba.
    Skoro masz przy sobie dzieci, to o ile dajesz sobie radę, o kobiecie na razie radziłbym nie myśleć.
    Chyba, że bardzo 'potrzebujesz'.

    Jak możesz się obejść, to się obejdź i okrzepnij trochę.
    Dzieci wydorośleją - nie wiadomo w sumie w jakim są wieku - Ty sam się odrodzisz - młody jeszcze jesteś, bo 44 lata to kwiat wieku ;-).
    Potem może ktoś godny Ciebie się nadarzy.

    Ja poszukałem sobie kobiety od razu - nie czekałem.
    Ale ona mi bardzo pomogła, naprawdę bardzo.

    Czy da się zaufać?
    Tak.
    Da się, tylko z innej perspektywy się już na wszystko patrzy.
    Ja swojej pani nie przeglądam telefonów, maili, fejsów - mógłbym, bo mam dostęp, ale po co?
    Jesteśmy ze sobą bo tego chcemy.
    Czy konieczne tutaj jest kontrolowanie?
    I co ono miałoby dać? ;-).

    Trzymaj się ;-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~On44 ~On44
    ~On44
    Napisane 15 sierpnia 2019 - 19:24
    @~Robert1971
    Piszesz, że 3 lata po rozwodzie nie doszedłeś do siebie, ale wspominasz o nowej kobiecie, która mocno pomogła, że jest zaufanie itd. To się nie gryzie?

    Dzieciaki to stare byki są - 18 i 13. Nie trzeba im zmieniać pieluch :) Dzielimy się pracami domowymi, zresztą od jakiś 3 lat, nie potrzebuję do tego kobiety.

    Co do innych potrzeb.. No są, ale nie za ceną władowania się w inne bagno.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy