Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

życie po rozwodzie

Rozpoczęte przez ~arion, 05 lut 2018
  • avatar ~Aniołek nadal obecny :-) ~Aniołek nadal obecny :-)
    ~Aniołek nadal obecny :-)
    Napisane 27 czerwca 2019 - 22:26
    A to ciekawe co napisałaś Alutko :-)
    Skoro Twoim zdaniem osoby niespowinowacone to nie rodzina, to ojciec z dwójką adoptowanych dzieci też nie powinien być rodziną, a stwierdzasz że JEST :-)
    Skąd ten wyjątek? Nie wiem

    Dobrze, napiszę tak...oficjalnie, w statystykach po rozwodzie rodziną z ex się nie jest.
    Poza tym z reguły on zakłada nową rodzinę i ona zakłada nową, jednak wspólnie mogą jednoczyć się oboje dla dzieci i dla nich właśnie nadal być rodziną.

    Tak, zgadzam się ze stwierdzeniem, że rodzinę tworzymy. Mamy wpływ na to z kim ją stworzymy. Mamy przecież wybór.
    A na to w jakiej rodzinie przyszliśmy na świat żadnego wpływu nie mamy.
    Więzy krwi to czasami za mało by czuć się z najbliższymi jak w rodzinie.

    Czasami obcy jest bliższy niż brat.

    Gdy słyszę, że komuś jest ciężko bo pochodzi z takiej, a nie innej rodziny to mówię mu to nie usprawiedliwia bezczynności.
    Możesz zmienić wszystko, zrobić wiele, możesz wyprowadzić się, zacząć żyć tak jak chciałbyś żyć.
    Według mojej definicji rodziny bezdzietne małżeństwo czy długoletni partnerzy są RODZINĄ z wyboru.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 28 czerwca 2019 - 07:11
    definicji Rodziny, jest wiele, zależy od kryterium,
    dla mnie samej, tam gdzie są dzieci,
    a adopcja, to przysposobienie, jak urodzenie..
    nie ma to dla mnie znaczenia, czy na papierze, czy z probówki..
    dzieci są, to jest i rodzina,
    a para bezdzietna, czy związek, to para ludzi ze sobą, mogą stworzyć swoją rodzinę, jasne, nawet z psem, ale
    w tym rozumieniu co powyżej, rodziną dla mnie nie są..

    chyba najłatwiej iść za nazwiskiem,
    zawsze musi być po ojcu,
    była sobie rodzina mojego męża, ja weszłam do niej, i wyszłam z niej, syn został.. można mieć wiele dzieci, z wieloma kobietami, i zawsze te dzieci będą w rodzinie faceta, a te kobiety, nie.
    zawsze mnie irytowały wypowiedzi żon, że dzieci męża nieślubne, okradają jej dzieci, zapominając, że wszystkie są tak samo, i na równi, dziećmi jednego faceta!
    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek na wakacjach :-) ~Aniołek na wakacjach :-)
    ~Aniołek na wakacjach :-)
    Napisane 02 lipca 2019 - 23:59
    Nazwisko nie zawsze przecież musi być po ojcu ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 03 lipca 2019 - 00:10
    30 lat temu, gdy był znany ojciec dziecka, mąż,
    nie mogłam dać mu swojego tyko nazwiska, ewentualnie dwuczłonowe,
    tym się kierowałam..
    ale nie znam szczegółów obecnie..
    to tylko taki trop, ułatwienie w zrozumieniu rodziny, za ojcem..
    ale nie upieram się :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~zuska ~zuska
    ~zuska
    Napisane 04 lipca 2019 - 15:15
    ~arion, jak jest teraz? minął rok

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Grisz@ ~Grisz@
    ~Grisz@
    Napisane 31 lipca 2019 - 11:54
    Jestem w nieco podobnej sytuacji co Arion. Zdrada, po "rozmowie" i obietnicy zmiany, kontynuacja, rok później moja decyzja o rozwodzie i... "rewanż" chwilę później, który, niestety w sytuacji takiej emocjonalnej pustyni skończył się zakochaniem. kiedy jeszcze aktualna żona dowiedziała się, doprowadziła do zakończenia mojego nowego związku (radując się jednocześnie, że jest remis, więc możemy znów byc razem) - Efekt: bez żony, bez nowej partnerki, w oczekiwaniu na rozprawę (ja złozyłem pozew), w pustym wynajętym mieszkaniu, z dziećmi wędrującymi z jednego domu do drugiego....
    Psychicznie to jest tornado...
    I teraz rada. Proszę,Panowie, potraktujcie to poważnie, bo ludzka psychika to nie beton: wizyta w poradni zdrowia psychicznego, czy jak to się tam w waszych miastach nazywa, kogo stać to regularne wizyty u psychoterapeuty (da się nawet na NFZ), bo SAMI sobie nie poradzicie... nie bać się. ja aktualnie jestem na delikatnej dawce antydepresantów i to mi pomaga w przechodzeniu na druga stronę tej sutuacji. pozdr

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 31 lipca 2019 - 13:18
    ~Grisz@ napisał:

    z dziećmi wędrującymi z jednego domu do drugiego....
    Psychicznie to jest tornado...
    I teraz rada.
    (...)


    Wszystko zależy jak duże dzieci...
    Okazuje się, że to przechodzenie z domu do domu to dla dzieci faktycznie psychiczne tornado - obecnie moje się buntują, bo nie chcą takiego trybu życia.

    Jak siedzą u matki to u matki, a ojciec się z nimi spotyka.

    I to rozumiem, bo ona ma tak środki jak i warunki do opieki nad nimi, tam jest ich główny ośrodek życia - koledzy/koleżanki, szkoła.

    Z praktyki widzę, że upychanie dzieci jest jak najbardziej szkodliwe, bo w efekcie one czują się niepotrzebne - ani tam (u matki), bo upycha je ojcu, kiedy tylko się da, ani tu (u ojca), bo on de facto nie dysponuje warunkami stosownymi dla ich funkcjonowania (na dłużej).
    Dzieci gdy u matki, to u matki - ona i kasę i całe zorganizowane życie do tego ma.
    Gdy ich nie chce, to zamian ról - dzieci u ojca, on organizuje sobie wszystko pod dzieci i bierze środki, a ona płaci.
    Takie skakanie stąd tam i przepychanie dzieciaków korzystne nie jest...

    Co do sytuacji po rozwodzie dla faceta...
    Panie nie zawsze to rozumieją, ale to jest totalna katastrofa i zrównanie z ziemią razem z zaoraniem...
    Kilkanaście lat wyrzeczeń, niedosypiań, niedojadań i poświęceń jest zamienione w g...no.

    Tak to wygląda - deprecha na całego i... albo posiedzenie samemu na antydepresantach aż się coś unormuje..., albo wskoczenie do nowego łóżka - co też ma swoje konsekwencje.

    Wiem coś o tym...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 31 lipca 2019 - 13:27
    Przykre to jak inni niby bliscy kiedyś potrafią ranić niby tych co kochają lub kochali i to niby na dobre i złe. Ja jestem kobietą i po rozwodzie niedawno z winy eks, ale po rozwodzie daje mi jeszcze bardziej w kość i rozumiem co masz namyśli bo moja psycha siada na dobre i chyba nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna. Rozumiem co myślisz tak mi się wydaje i pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 31 lipca 2019 - 21:30
    ~~ napisał:

    rozumiem co masz namyśli bo moja psycha siada na dobre i chyba nie ważne czy to kobieta czy mężczyzna. Rozumiem co myślisz tak mi się wydaje i pozdrawiam.


    Nie w tym kontekście piszę...
    Rozumieć, a rozumieć, to jest różnica ;-).
    Psychologowie twierdzą, że mężczyzna inaczej przeżywa i odreagowuje rozwód niż kobieta.
    One - niestety - dużo lepiej sobie z tym radzą.

    Facet nierzadko nawet i do samobójstwa może się posunąć, co w przypadku kobiet jest rzadkością.

    Dla faceta sam rozwód jest totalną katastrofą we wszystkich wymiarach.
    Szczególnie taki, gdzie ma on poczucie, że to ona postąpiła wobec niego nieuczciwie.

    Ona... często - i to nie moja tylko opinia - potrafi sobie zracjonalizować swoje nieuczciwe, czy wredne zachowanie wobec niego.

    On cierpi, ona to widzi i mu jeszcze dokłada, a potem nie widzi w tym nic złego.
    On ze swej natury się tak nie zachowuje.
    Gadanie o mężczyznach jako uosobieniu zła jest bzdurzeniem. :-)

    Ale oczywiście po każdej stronie bywają dobrzy ludzie i potwory.
    To jasne.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 01 sierpnia 2019 - 09:56
    Rozumiem, że kobiety nie mają depresji z powodu rozwodu tylko mężczyźni- otóż nie zawsze. Gorzej ma ta strona pokrzywdzona, która starała się w małżeństwie by wszystko grało jak w zegarku szwajcarskim. Ten, który planuje rozwód wiadomo, że jest w lepszym położeniu bo już ma plan, a druga strona w tym momencie dostaje kijem w głowę bo to zaskoczenie totalne. Inna sprawa jeśli oboje dochodzi do wniosku bierzemy rozwód. Ty będziesz bronił stronę męską, ja tych co dostali po dupie w tym momencie. Nie wszystkie kobiety i wszyscy mężczyźni są źli. Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 01 sierpnia 2019 - 10:31
    Nie bronię tu mężczyzn.
    Nie ma zasady co do tego, kto bardziej bywa winny rozpadom związków i małżeństw.

    Statystyk nie śledziłem, ale wg mojego odczucia rozkłada się to po równo.
    Tak oni bywają cynicznymi potworami i znudzonymi piotrusiami-panami, jak i one wrednymi laleczkami i pasożytami w związku.

    Zwracam uwagę na inną rzecz.

    Kobiety inaczej - i może skuteczniej - radzą sobie z traumą rozwodu.
    Po prostu ich psychika jest dużo odporniejsza na takie sprawy.

    Tak.
    Odporniejsza.
    Dowodzą tego liczne badania naukowe ;-).

    Popłaczą sobie, wyżalą się, wygadają, zejdą się z przyjaciółkami, razem poprzeżywają temat, wesprą się nawzajem i...
    Im sporo ulży.
    Jeszcze na czymś im zależy, a przynajmniej potrafią się nawzajem wspierać - to ogromna pomoc.

    Faceci ten schemat mają jednak inny.
    Dla nich zawaliło się i nie ma się teraz czego trzymać.

    To trochę tak jakby ktoś wywalił Cię z lecącego samolotu, a Ty nie masz spadochronu.
    Widzisz pod sobą grunt o jakieś 3000 metrów i wiesz, że za kilka minut o niego się roztrzaskasz.
    Ani się czego chwycić, ani o coś zaczepić..., po prostu próżnia i pikowanie w dół.
    Do tego świadomość, że to był mój prywatny samolot, sam go pilotowałem i dbałem o niego, wprowadziłem na właściwy kurs..., a teraz spadam w dół bez możliwości powrotu do niego i na nieuniknioną zagładę.
    Ktoś mnie z niego wyrzucił - wykolegował na cacy ;-)

    Tak to postrzega facet.

    On w wielu wypadkach sobie po rozwodzie nie radzi. Wpada w alkoholizm, narkotyki, może konflikty z prawem, czy nawet świat przestępczy... Zaczyna mieć to wszystko w d...pie i na niczym już mu nie zależy.

    Taka między nami różnica. :-).

    Zatem jeśli masz problem porozwodowy, to może koleżanki, przyjaciółki, osoby Tobie bliskie...
    Tu upatrywałbym wsparcia.

    Ja poradziłem sobie może trochę 'po babsku', ale żyję :-).

    Powodzenia życzę i kciuki trzymam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 01 sierpnia 2019 - 13:37
    Zgadzam się z Tobą w 100% tyle, że w moim samolocie to ja byłam tym pilotem dosłownie wszystko na mojej głowie od zarabiania kasy po całą resztę pan mąż siedział w tym samolocie jak pasażer pierwszej klasy z wiecznymi pretensjami i cóż pilot nie wytrzymał i wyskoczył z samolotu. Problem pilota to taki, że pasażer to jak wrzód na tyłku jest nadal i nadal ma pretensje tyle, że jest eks. Poradzę sobie, ale czasem człowiek ma poprostu dość ile można wytrzymać. Pozdrawiam zaraz mam urlop myślę, że tego mi nie zepsuje eks.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 01 sierpnia 2019 - 16:21
    No i cóż mogę Ci tu powiedzieć...?

    A no rozumiem Cię doskonale, bo miałem dokładnie toż samo.

    Ona - wymagania, rozkazy, oczekiwania, planowanie mi życia i organizowanie czasu - już po rozwodzie.
    Pierwszy rok, to istny koszmar, drugi trochę spokojniej, ale z pewnymi wjazdami i mocno nieczystymi zagrywkami, trzeci już całkiem spokojnie ale z ogromną dozą nieufności po mojej stronie.

    Teraz sytuacja wydaje się unormowana, ale ja... no cóż... ;-)
    Muszę to wszystko rozgrywać, bo działanie 'w otwarte karty' zawsze będzie dla mnie mocno stratne.
    I nie chodzi już o dzieci, chodzi o mnie.

    Wszystko co dotychczas się odbyło, odbyło się ogromnym kosztem po mojej stronie.
    Druga strona spiła maksimum śmietanki, a pretensje i wina oczywiście 'po mojej stronie'.
    Nie ważne, że to ONA opowiedziała się, że jest lesbijką i z tego powodu pożycie ustało.
    Ważne, że ona poniosła 'straty moralne' ;-)...

    To trzeba było za mną nie latać :-).
    A skoro dojrzałaś do bycia lesbą, to weź na siebie minimum odpowiedzialności i uznaj fakt, że chłop nie był taki zły, ale to Ty z nim nie chciałaś żyć, a nie on z Tobą, choć doskonale zdążył poznać Twoje wady i się do nich przyzwyczaić.

    Gorzkie to wszystko, ale teraz mi pozostaje tylko chłodna i do pewnego stopnia cyniczna gra, bo emocjonować się już nie warto... ;-)...

    Naprawdę nie warto.
    Sugeruję spróbować wszystko tak ustawić, by ex już Tobie nie mógł zaszkodzić.
    To ciężka rozgrywka i długotrwała, ale warta zachodu.
    Roszczeniowca trzeba pogonić najostrzej jak się da i zabezpieczyć się przed nim, bo na łeb wlezie...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 01 sierpnia 2019 - 19:39
    Czytam was od grudnia więc właściwie wiem co Ciebie spotkało przykro mi ja wiem, że przedemną długa droga odcięcia eks od siebie najbardziej mnie wkurza, że sama jestem z tym i każda wiadomość co robić dalej jest z mojej strony zdobywana. Czasem nie mam sił poprostu pozew sama napisałam i sama się broniłam w sądzie może dlatego jestem już wykończona. No cóż ciężkie czasy jeszcze przedemną.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~zuska ~zuska
    ~zuska
    Napisane 05 sierpnia 2019 - 18:12
    ~Grisz@ napisał:
    Jestem w nieco podobnej sytuacji co Arion. Zdrada, po "rozmowie" i obietnicy zmiany, kontynuacja, rok później moja decyzja o rozwodzie i... "rewanż" chwilę później, który, niestety w sytuacji takiej emocjonalnej pustyni skończył się zakochaniem. kiedy jeszcze aktualna żona dowiedziała się, doprowadziła do zakończenia mojego nowego związku (radując się jednocześnie, że jest remis, więc możemy znów byc razem) - Efekt: bez żony, bez nowej partnerki, w oczekiwaniu na rozprawę (ja złozyłem pozew), w pustym wynajętym mieszkaniu, z dziećmi wędrującymi z jednego domu do drugiego....
    Psychicznie to jest tornado...
    I teraz rada. Proszę,Panowie, potraktujcie to poważnie, bo ludzka psychika to nie beton: wizyta w poradni zdrowia psychicznego, czy jak to się tam w waszych miastach nazywa, kogo stać to regularne wizyty u psychoterapeuty (da się nawet na NFZ), bo SAMI sobie nie poradzicie... nie bać się. ja aktualnie jestem na delikatnej dawce antydepresantów i to mi pomaga w przechodzeniu na druga stronę tej sutuacji. pozdr
    jak sobie teraz radzisz?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta ~Kobieta
    ~Kobieta
    Napisane 06 sierpnia 2019 - 21:14
    Tak czytam ostatnie wpisy:
    „ Robert (...)Ona - wymagania, rozkazy, oczekiwania, planowanie mi życia i organizowanie czasu - już po rozwodzie.
    Pierwszy rok, to istny koszmar, drugi trochę spokojniej, ale z pewnymi wjazdami i mocno nieczystymi zagrywkami, trzeci już całkiem spokojnie ale z ogromną dozą nieufności po mojej stronie.(...)”

    i chodzi mi po głowie piosenka „Gdzie Ci mężczyźni?” w kontekście - Jak to zołzy maja w życiu dobrze..., a kobiety ‚grzeczne’ dostają od życia po głowie.

    Robert, przeczytałam nie jednego Twojego posta i na prawdę życzę Ci abyś przestał żyć przeszłością, a zaczął dniem dzisiejszym. W przypadku mężczyzny, który jest - dojrzały, inteligentny, a wiec i odpowiedzialny, stworzenie tzw. nowego życia może być banalne. Natomiast kobiety które ze związków wyszły potłuczone przez tzw. drani, tak łatwo nie maja. Zwyczajnie takich fajnych mężczyzn Twojego typu, wolnych jest jak na lekarstwo. I co z tego ze one mogą się wygadać przyjaciółka, jak nie cofną już czasu i w większości musza pogodzić się z tzw. samotnością. Tak to zwyczajnie wyglada...
    Nie jest to łatwe... zwyczajnie...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~ K ~~ K
    ~~ K
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 00:59
    Ujęłaś to bardzo pięknie nic dodać nic ująć, mądre spostrzeżenie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 10:02
    ~Kobieta napisał:
    (...)
    a kobiety ‚grzeczne’ dostają od życia po głowie.
    (...)
    życzę Ci abyś przestał żyć przeszłością, a zaczął dniem dzisiejszym

    I tak właśnie jest...
    Nie inicjuję tematów z moją przeszłością związanych. Odpowiadam tylko na pojawiające się pytania.
    Okazuje się że to właśnie 'grzeczni' chłopcy często obrywają po łbie :-).
    Bo są zbyt grzeczni ;-)
    Role się odmieniły...
    Dzięki za troskę :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~zuska ~zuska
    ~zuska
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 13:41
    Czytam poniekąd "nielegalnie" bo nie mam na koncie doświadczeń rozwodowych ale się o nie otarłam, czuję się więc częściowo usprawiedliwiona.
    W moim otoczeniu znam kilka par po rozejściach (rozwodach jeśli był ślub) i relacje z tym związane znam tylko od damskiej strony.
    Oczywiście zdrada jest właściwie głównym powodem. I co mnie dziwi to niesamowita umiejętność kobiet "dopasowania" przewinienia do sytuacji, jeśli ONA zdradziła to dlatego, że została wręcz zmuszona przez beznadziejnego, niezaangażowanego partnera, lenia, tyfusa, alkoholika itp itd a jeśli to ją zdradzono to oczywiście ona jest idealna, tak się starała a ten gnój ją oszukał. A przecież zdrada wypełnia pewną pustkę, która pojawia się w związku, jeszcze długo przed zdradą przestajemy się słuchać, starać, flirtować ze sobą. Myślę że mężczyźni potrafią przyznać, przynajmniej przed sobą, że też zawalili sprawę. Kobiety nigdy.
    P.S. jestem kobietą :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta ~Kobieta
    ~Kobieta
    Napisane 07 sierpnia 2019 - 17:31
    Zuzka „Oczywiście zdrada jest właściwie głównym powodem. I co mnie dziwi to niesamowita umiejętność kobiet "dopasowania" przewinienia do sytuacji, jeśli ONA zdradziła to dlatego, że została wręcz zmuszona przez beznadziejnego, niezaangażowanego partnera, lenia, tyfusa, alkoholika itp itd a jeśli to ją zdradzono to oczywiście ona jest idealna, tak się starała a ten gnój ją oszukał. A przecież zdrada wypełnia pewną pustkę, która pojawia się w związku, jeszcze długo przed zdradą przestajemy się słuchać, starać, flirtować ze sobą. Myślę że mężczyźni potrafią przyznać, przynajmniej przed sobą, że też zawalili sprawę. Kobiety nigdy.
    P.S. jestem kobietą :)”

    Bardzo wąsko patrzysz na rozpad związków. Zdrada może być jedynie jednym z elementów, które przyczyniają się do rozwodu. Istnieją poważniejsze powody rozpadów związków, które są spowodowane traktowaniem kobiet/mężczyzn jak przedmioty do odreagowania swoich problemów. Sorki, ale mało wież o życiu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy