Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara

Rozpoczęte przez ~Facet, 18 lut 2019
  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 03 marca 2019 - 15:39
    ~Neo napisał:
    Nie zgodzę się do końca z Waszym stanowiskiem Panowie. Z tym, że to nam jest łatwiej zdetonować bombę i zacząć od nowa. Z tym, że my... Kobiety... potrafimy się odkochać i to nam wystarczy, żeby zerwać "umowę"...

    Może i rację masz Neo, nie przeczę, bo każda historia inna, ale przez to forum przewinęło się bardzo dużo opinii kobiet, co to bez zmrużenia oka doradzały odejście, gdy facet się wahał.

    Ja też przeżyłem coś podobnego na własnej skórze i choć relacja z tzw. drugiej strony będzie diametralnie inna, ja i tak wiem jak było ;-).

    Została totalna demolka wszystkiego, co tylko można było zdemolować i wszelkie prośby, tłumaczenia i błagania odnosiły przeciwskuteczny efekt.

    No gruzowisko - oczywiście kto winny? ;-)
    Ano ten co wszystko pieczołowicie budował i chciał uratować cokolwiek.

    Widziałem jak te bomby wybuchały jedna po drugiej i coraz to nowe zgliszcza zostawały.
    Nie zostało praktycznie nic...

    Być może u kogoś jest inaczej, ale to, o co ja się otarłem - nie tylko we własnym przypadku - pokazało mi dobitnie, że jest tak jak opisałem wcześniej.
    Porady pań na forach, z którymi się zetknąłem też właśnie to sugerowały - nieliczenie się z niczym, każde koszty warte są 'uwolnienia się' gdy się faceta 'nie kocha' :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Facet ~Facet
    ~Facet
    Napisane 03 marca 2019 - 16:18
    Hmmm, właśnie obawiam się tej totalnej demolki, bo starać się mogę żeby rozstać się po ludzku, ale co z tego będzie to jest już raczej nieprzewidywalne

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 03 marca 2019 - 16:24
    @Facet
    Najlepiej rozstać się na jednej rozprawie i dać szansę sobie oraz ex żonie na nowe zycie. Do niej będzie należała decyzja czy pogodzi się ze stratą, czy wybierze zycie w zgryzocie i pretensjach, które nic nie zmienią.
    Na to wszystko potrzebny jest czas. I nie staram się nikomu nic udowadniać jak to jeden z Panów dość zgryzliwie napisal. Kieruje się własnym doświadczeniem i przeżyciami.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 03 marca 2019 - 17:02
    ~Supernowa napisał:
    @Facet
    Najlepiej rozstać się na jednej rozprawie i dać szansę sobie oraz ex żonie na nowe zycie. Do niej będzie należała decyzja czy pogodzi się ze stratą, czy wybierze zycie w zgryzocie i pretensjach, które nic nie zmienią.


    Najlepiej jest załatwić wszystko na jednej rozprawie - tu się da zrobić praktycznie wszystko za jednym razem - łącznie z podziałem majątku.
    Potem, to ciąganie za każdą pierdołą z osobna - warto o tym wiedzieć.

    Inna sprawa, że nie o samą rozprawę chodzi.
    Chodzi o późniejsze działania.
    Małżeństwo i dwoje ludzi, a do tego dzieci, to zespół naczyń połączonych - one nadal na siebie nawzajem oddziałują.
    Tu jest pies pogrzebany...

    Jeżeli jesteś w stanie tak wszystko rozegrać, że jej chaotyczne ruchy nie będą rujnowały Ciebie i Twojej pozycji, to jesteś bezpieczny.

    U mnie się tak nie dało - za wcześnie się to wszystko wydarzyło.
    Gdyby wytrzymało jeszcze ze trzy lata, to pewnie wszystko przebiegłoby nie aż tak boleśnie.
    Byłem w takim momencie rozwoju gospodarczego, że wystarczyło kilka bezmyślnych pociągnięć z tamtej strony i wszystko po kolei runęło jak domki z kart...
    Nie zostało nic...

    Jeżeli jesteś stabilny ekonomicznie, to nie masz się czego obawiać, tylko się zabezpiecz zawczasu przed nieprzemyślanymi pociągnięciami, bo o takie nie trudno po rozstaniu.

    Będzie dobrze :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 03 marca 2019 - 18:43
    Dorośli ludzie odpowiadają sami za siebie. Najważniejsze by dzieciom zapewnić wsparcie. A w swoim czasie i tak swoje zrozumieją.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Neo ~Neo
    ~Neo
    Napisane 03 marca 2019 - 21:38
    Robercie...
    Od jakiegoś czasu czytam niektóre wątki na tym forum. Twoją historię też poznałam. Przykre jest to, że tak wielu ludzi kończy swoje małżeństwa zostawiając zgliszcza.
    Masz rację, wiele tu "dobrych rad". Wiele historii, które pokazują, jak niewielu potrafi "normalnie" się rozstać. Jest też parę, które dają nadzieję, że z ex można żyć w przyjaźni... Niestety, tych jest już o wiele mniej.
    I każda z nich pewnie wygląda inaczej, właśnie w zależności od tego, z której perspektywy zostanie przedstawiona.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 04 marca 2019 - 10:03
    ~Ala napisał:
    W Waszych wypowiedziach widac strach, leki, boicie się radykalnych cięć. Rafał35 obawia się depresji żony, bo ta sytuacja może mieć zły wpływ na psychikę córki. Obawy uzasadnione, ale w depresję popada się w wyniku ciężkich traumatycznych wydarzeń, a rozwód chyba aż takim nie jest. Nie wiem skąd w ogóle takie pesymistyczne myśli. Nawet jeśli tak się stanie, to trudno zaopiekujesz się córka i pomożesz już byłej żonie i matce Twojego dziecka wyjść z tego.


    Mam za sobą już kilka zakończonych związków z mojej inicjatywy (w tym zerwane zaręczyny) i nie wzruszają mnie teksty typu "ja bez Ciebie żyć nie mogę", "zabiję się jak mnie zostawisz". To zwykły szantaż emocjonalny. Po okresie żałoby moje byłe zawsze jakoś dochodziły do siebie i każdej z nich jakoś ułożyło się życie. Nigdy nie obchodziło mnie też to jak moją decyzję odbierze otoczenie. Nauczyłem się tego, że cokolwiek człowiek nie zrobi i tak go będą krytykować. To moje życie i to ja podejmuję decyzje jak ono ma wyglądać.
    No ale właśnie...decyzja. Czym innym jest jednak zakończyć nieformalny związek, a czym innym rozbić rodzinę z dziećmi, z którymi ma się bardzo bliski kontakt. Moja córka ma prawie 4 lata i bardzo dużo rozumie, a żona swój poprzedni rozwód okupiła depresją i anoreksją - myślę, że mam podstawy sądzić, że w tym wypadku może być podobnie (każda rozmowa o związku to morze łez z jej strony). Córką bym się oczywiście w takiej sytuacji zaopiekował (spędzamy razem mnóstwo czasu), ale ona potrzebuje też matki - mają ze sobą świetny kontakt i nie wyobrażam sobie jak by zareagowała, gdyby żona nagle stała się warzywem.
    Córka dużo rysuje, a najczęstszym tematem jej prac jest .... nasza rodzina, rysuje zawsze siebie, mamę i tatę. Kiedy tylko, bardzo dumna z siebie, chwali nam się swoją pracą łzy same cisną mi się do oczu :( Rozstając się z żoną zniszczyłbym jej ten obrazek.
    Ja dylematy Faceta doskonale rozumiem - jestem przekonany, że gdyby nie miał dzieci dawno by się spakował i sobie poszedł. Z oczywistych względów nie da się po rozwodzie poświęcać dzieciom tyle czasu, co przed rozwodem. Kobiety tego nie zrozumieją, bo w 99% przypadków to one zostają z dziećmi po rozstaniu i dalej mają je na co dzień.
    Nie wypieram się tego, że towarzyszą mi lęki, obawy i boję się radykalnych cięć. Dla mnie rozwód też byłby traumą i bardzo ciężkim doświadczeniem, nie po to się żeniłem, żeby po 4 latach się rozwodzić. Z powyższych powodów walczę o poprawę jakości naszej relacji - chodzimy na terapię, dużo rozmawiamy o naszych uczuciach (w tym tych trudnych), jest jakaś zmiana, żona zaczęła dostrzegać pewne rzeczy i rozumieć moje potrzeby. Oczyściliśmy nieco atmosferę. Nie jest bajkowo, ale nie łudzę się - jesteśmy w stanie wypracować co najwyżej poprawne małżeństwo, bez fajerwerków (nigdy ich nie było, więc trudno, żeby miały pojawić się teraz). Zobaczymy na ile taki wypracowany układ może być zmianą na stałe i czy można w nim być szczęśliwym. U mnie nie ma takiej sytuacji jak u Faceta - oboje pracujemy, oboje dobrze zarabiamy, dzielimy się obowiązkami, mamy wspólny pogląd na wychowanie dziecka, podobnie lubimy spędzać wolny czas. Chcemy, żeby córka miała normalną rodzinę i postanowiliśmy spróbować jej ją stworzyć, powiedzieliśmy sobie jednak, że jeśli dojdziemy do ściany to nie pozwolimy sobie na to, żeby się wzajemnie znienawidzić i spróbujemy rozstać się w zgodzie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 04 marca 2019 - 10:18
    @Rafał35
    Masz bardzo dojrzałe podejście do związku..Życzę aby życie Twojej rodziny jak najlepiej sie ułożyło :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 04 marca 2019 - 22:41
    Rafale, masz za sobą wiele zerwanych związków ale ten obecny jest diametralnie inny...(nie po to się żeniłeś, aby się rozwodzić jak sam piszesz)
    Teraz w Twoim życiu jest Ukochana Córeczka.To dla Niej chcesz się starać. A Żona? Żona pokochała Cię jak nikt inny do tej pory, to Ciebie wybrała na Ojca swojego Dziecka.
    Może dlatego stało się jak się stało, bo zakochałeś się w Jej akceptacji swojej osoby. Może do tego stopnia nie byłeś akceptowany, że osoba która Ciebie zaakceptowała i pokochała takim jaki naprawdę jesteś sprawiła, że zakochałeś się nie w Niej a w jej akceptacji?

    A może jest tak, że to Ty taki doświadczony i odpowiedzialny facet nadal nie wiesz czym jest miłość? Zastanawiałeś się np. nad tym czy to za czym gonisz ta " miłość", której nie odczuwasz do swojej Żony to może ułuda, miraż i zwykła miłostka?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 05 marca 2019 - 09:05
    ~Aniołek napisał:
    A może jest tak, że to Ty taki doświadczony i odpowiedzialny facet nadal nie wiesz czym jest miłość? Zastanawiałeś się np. nad tym czy to za czym gonisz ta " miłość", której nie odczuwasz do swojej Żony to może ułuda, miraż i zwykła miłostka?


    Powiem Ci, że coraz częściej się nad tym zastanawiam - czy nie tęsknię za czymś co tak naprawdę istnieje tylko w filmach. Od jakiegoś czasu znowu się kochamy (i jest pod tym względem lepiej niż kiedykolwiek - żona pomalutku się przełamuje, może kiedyś nawet sama będzie w stanie inicjować seks), pojawiła się bliskość, a negatywne uczucia do żony zdecydowanie zmalały, praktycznie ich już nie ma. Jednocześnie dostrzegam pozostałe atuty żony - jest świetną mamą, osobą bardzo odpowiedzialną, pracowitą, nie ogranicza mnie, nie kontroluje, nie jest przesadnie zazdrosna czy zaborcza, szanuje mnie, jest wierna i lojalna. To naprawdę sporo jak na jedną osobę. A jednak, mimo wszystko, towarzyszy mi dziwne uczucie niedosytu. To wszystko jest takie "letnie", a ja chyba pragnę ognia, miłości aż do szaleństwa, obsesji. Czegoś, co trudno nazwać czymś dojrzałym. Może to dlatego, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem? Może stąd we mnie ta tęsknota i wieczne uczucie niezaspokojenia? A może to kwestia tego, że od początku żona średnio podobała mi się fizycznie i po prostu widząc inne kobiety ten niedosyt pod tym względem się wzmaga? Albo kwestia jej charakteru - podobają mi się dziewczyny pewne siebie, przebojowe, a o mojej żonie trudno tak powiedzieć. Nie wiem, trudno poznać samego siebie tak do końca.
    To, że zakochałem się w jej miłości do mnie to dla mnie oczywiste. Poza tym dużo było w tym rozsądku, a mniej uczuć - żadnych motyli w brzuchu, nieprzespanych nocy, temperatura bardzo umiarkowana.
    Aniołku - a czym dla Ciebie jest miłość?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Facet ~Facet
    ~Facet
    Napisane 05 marca 2019 - 17:58
    Rafał, mam dokładnie tak jak Ty, z tą różnicą że Twoja żona jest chyba lepszą osobą od mojej (przykro że tak o niej piszę, ale obiektywie rzecz biorąc to prawda), Twoja żona ma cudowne cechy charakteru i ....pracuje. Jeśli chodzi o uczucia, to to samo: brak ognia, miłości, tego wszystkiego...
    Powiedz mi, czy gdybyś poznał kogoś, kto wyzwoliłby w Tobie te uczucia, podjąłbyś decyzję o odejściu? Czy w ogóle nie dopuszczasz do takich sytuacji?

    Powiem Ci, że coraz częściej się nad tym zastanawiam - czy nie tęsknię za czymś co tak naprawdę istnieje tylko w filmach. Od jakiegoś czasu znowu się kochamy (i jest pod tym względem lepiej niż kiedykolwiek - żona pomalutku się przełamuje, może kiedyś nawet sama będzie w stanie inicjować seks), pojawiła się bliskość, a negatywne uczucia do żony zdecydowanie zmalały, praktycznie ich już nie ma. Jednocześnie dostrzegam pozostałe atuty żony - jest świetną mamą, osobą bardzo odpowiedzialną, pracowitą, nie ogranicza mnie, nie kontroluje, nie jest przesadnie zazdrosna czy zaborcza, szanuje mnie, jest wierna i lojalna. To naprawdę sporo jak na jedną osobę. A jednak, mimo wszystko, towarzyszy mi dziwne uczucie niedosytu. To wszystko jest takie "letnie", a ja chyba pragnę ognia, miłości aż do szaleństwa, obsesji. Czegoś, co trudno nazwać czymś dojrzałym. Może to dlatego, że nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem? Może stąd we mnie ta tęsknota i wieczne uczucie niezaspokojenia? A może to kwestia tego, że od początku żona średnio podobała mi się fizycznie i po prostu widząc inne kobiety ten niedosyt pod tym względem się wzmaga? Albo kwestia jej charakteru - podobają mi się dziewczyny pewne siebie, przebojowe, a o mojej żonie trudno tak powiedzieć. Nie wiem, trudno poznać samego siebie tak do końca.
    To, że zakochałem się w jej miłości do mnie to dla mnie oczywiste. Poza tym dużo było w tym rozsądku, a mniej uczuć - żadnych motyli w brzuchu, nieprzespanych nocy, temperatura bardzo umiarkowana.
    Aniołku - a czym dla Ciebie jest miłość?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 06 marca 2019 - 00:26
    ~Rafał35 napisał:

    Aniołku - a czym dla Ciebie jest miłość?

    Rafale,
    Na początek:
    Piotr Szczepanik "Kochać"

    Tym m.in. dla mnie jest miłość, ale nie tylko c.d.n.
    :)


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 06 marca 2019 - 01:17
    I jeszcze koniecznie...
    Perfect "Kołysanka dla nieznajomej"
    ale to i tak mało...c.d.n.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 06 marca 2019 - 09:38
    ~Facet napisał:
    Powiedz mi, czy gdybyś poznał kogoś, kto wyzwoliłby w Tobie te uczucia, podjąłbyś decyzję o odejściu? Czy w ogóle nie dopuszczasz do takich sytuacji?


    Wydaje mi się, że gdyby pojawiła się taka osoba stłumiłbym uczucia do niej racjonalizując je i z poczucia obowiązku pozostałbym w małżeństwie. Smutno mi, gdy to piszę, ale jest we mnie wewnętrzny "przymus" ratowania rodziny dla dobra córki.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Alka ~Alka
    ~Alka
    Napisane 06 marca 2019 - 11:21
    A ja mam pytanie z drugiej strony medalu; moja siostra przechodzi taką sytuację, że mąż myśli o odejściu, a ona stara się za wszelką cenę go zatrzymać. Gorzej że pojawiła się ta druga, z tym że nie jest ona jego kochanką, bo zastrzegła że zwiąże się z nim dopiero jak będzie wolny. Szwagier dla dzieci pozostaje przy mojej siostrze, ale jego obsesja na punkcie tej drugiej jest coraz większa, siostra to widzi, przed nim udaje że nie widzi, ale mi się zwierza. Szwagier jest nieostrożny, codziennie zagląda na jej facebooka, szuka kontaktu, wręcz ją śledzi, sama to zauważyłam, siostra zresztą też. Zastanawiam się jak długo siostra może znieść taki stan rzeczy, to trwa już prawie rok, ileż można się tak starać, wiedząc że obsesja męża na punkcie nowej kobiety pogłębia się z dnia na dzień. Pytanie chyba raczej do kobiet, ale może panowie tez maja jakieś doświadczenia. Sytuacja jest dosyć podobna, bo szwagier też dużo zarabia, a siostra nie pracuję.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 06 marca 2019 - 11:52
    ~Alka napisał:
    A ja mam pytanie z drugiej strony medalu;
    (...)
    mąż myśli o odejściu, a ona stara się za wszelką cenę go zatrzymać. Gorzej że pojawiła się ta druga, z tym że nie jest ona jego kochanką, bo zastrzegła że zwiąże się z nim dopiero jak będzie wolny. Szwagier dla dzieci pozostaje przy mojej siostrze,


    No więc szwagier ma do wyboru... albo zostać przy żonie, a zamknąć się na tzw. nowe znajomości i nie dopuszczać do siebie nikogo 'nowego'. Tak byłoby najlepiej.

    Albo rozwieść się z żoną i wtedy zacząć nowe życie... dla mnie to niedobra sytuacja, bo coś w końcu tej kobiecie ślubował, a teraz i dzieci chcą oraz potrzebują ojca - ojca nie dochodzącego, tylko ojca w domu.

    Jazda na dwa fronty to dla mnie podłość, ale każdy może mieć swoje zdanie - jego sprawa.

    Może stoję nie po tej stronie barykady, ale gdyby tak ona nakryła go na zdradzie i mogła mu to udowodnić, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby podała o rozwód z jego winy. Wtedy nie tylko alimenty na dzieci się należą, ale też i na nią...

    Historia powyższa dowodzi tylko, co już tu wcześniej pisaliśmy - facet kieruje się poczuciem obowiązku i nie jest to żadna hipokryzja... ;-) Nie jest to żadne tam zastawianie się, czy mydlenie oczu. Po prostu tak jest i może się to komuś nie podobać, ale fakty mówią same za siebie.

    Jego 'nie kocham', to jeszcze stanowczo za mało, by wszystkim pierdyknąć, on ma poczucie, że są dzieci, jest żona, dom... i nie o wygodę tylko mu chodzi.

    On na to łoży i czuje, że to jest w dużej mierze jego dzieło. On nie zburzy tego wszystkiego tylko z powodu 'nie kocham'... ;-)

    Bo tak jest skonstruowany facet - ktoś powie, że to żałosne, a facet odbije piłeczkę i powie, że żałosne jest rzucenie wszystkim tylko z powodu 'nie kocham'.

    To tyle :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Alka ~Alka
    ~Alka
    Napisane 06 marca 2019 - 13:18
    Zgadzam się, szwagier tak właśnie rozumuje, tylko nie potrafi się wyzbyć obsesji na punkcie tej drugiej. I mam wrażenie że byłoby mu łatwiej gdyby ona poszła z nim parę razy do łóżka, a tak nigdy jej nie miał, wie że mógłby z nią być (bo ona chce), ale z obowiązku wobec rodziny nie może jej mieć czy też z nią być. Mam obawy, że bardzo źle to wpływa na moją siostrę i niby z czasem powinno być lepiej (on powinien zapomnieć), a tu nic z tego - jego obsesja trwa od ponad roku

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 06 marca 2019 - 14:46
    @Alka
    Czy mąż siostry wie, ze został zdemaskowany, czy zyje w blogiej nieswiadomości?
    Czy Twoja siostra chwilowo nie pracuje?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 06 marca 2019 - 14:47
    @Robert1971
    Mój ex zburzył lekką ręką, bo nie kochał. Co człowiek, to historia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 06 marca 2019 - 15:02
    ~Supernowa napisał:
    @Robert1971
    Mój ex zburzył lekką ręką, bo nie kochał. Co człowiek, to historia.

    Na pewno, jednak skoro na to się zdecydował, frustracja musiała w nim narastać od bardzo dawna i była już 'pod korek' ;-).

    Nie uwierzę, że wszystko było super i sielankowo, a on ot tak w miesiąc wysadził cały 'dom', który pieczołowicie zbudował ;-).
    To wszystko na sto procent działo się już od długiego czasu.

    Często ciężko nam dostrzec sygnały, które wysyła druga strona.
    A może ich zwyczajnie nie wysyła...?
    Moja ex żyła jakby w pełni szczęścia i nic nie zapowiadało katastrofy...
    Dziesiątki, jak nie setki razy dopytywałem ją o jej potrzeby, zgłębiałem temat ... Było jak najpiękniej... ;-)

    Nagle jak pierdutło, to nie było w rok co zbierać - trzeba było się rozstać w poczuciu skrzywdzenia.

    Bo 'przestała kochać' ;-)...
    Zaczęła niszczyć wszystko po kolei.
    Zniszczyła skutecznie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy