Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Trudne pytanie

Rozpoczęte przez ~Anonimowy Facet, 16 lut 2020
  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 24 marca 2020 - 19:39
    ~kobietka napisał:
    zatem chyba nie powinnam się tu udzielać :) I już rzeczywiście przestaję (chociaż raz konsekwentnie).


    ...to mi się chyba nigdy nie uda :)

    Nasunęło mi się coś, co - tak mi się przynajmniej wydaje - warte jest wzięcia pod uwagę przy podobnych dylematach.

    Piszesz, że Twoja żona jest rozsądną kobietą, która (podobnie jak Ty) na miejscu pierwszym stawia dobro pociech... wiesz, że masz wobec tego okołorozwodowe warunki, o jakich większość mężczyzn mogłaby sobie właściwie pomarzyć? :)

    Nie obawiasz się, że swoim ewentualnym (lub już toczącym się) romansem przekreślisz to raz na zawsze? Te warunki i jej przychylność? Że z kochającej Ciebie i swoją rodzinę osoby... zrobisz sobie wroga?

    Ciekawi mnie, jak się zachowywała i co mówiła, kiedy ustaliliście szczegóły rozwodu? Jaka była jej reakcja? Myślę, że skoro i tak już "doszliście do ściany" i takich ostateczności... to jej zachowanie mogłoby być dla Ciebie sposobnym kompasem tego, jak Wasze relacje rodzinne układałaby się w przyszłości.

    A w kwestii kochanki :) Też wzięłabym pod uwagę kilka kwestii.
    Przede wszystkim - czy się znacie? W sensie, czy to jakaś znajoma, koleżanka, osoba, z którą miałeś styczność? Być może to (z pewnej strony) lepsze niż szukanie przygód przez np. internet - ale widzę w tym i pewne zagrożenie :)

    Z perspektywy kobiety - jeśli zaproponowała (zgodziła się na) coś takiego, to znaczy, że jej się podobasz. Gdyby tak nie było, to by Cię spławiła :) Może Ci to tłumaczyć różnorako (że sama cierpi na deficyt seksu, że jest niespełniona, że ma podobne problemy, etc). Jednak... mi by się tutaj zapaliła jakaś żółta lampeczka. Od "podobasz mi się" do "nie mogę bez ciebie żyć" krótka droga. Zwłaszcza, jeśli do wszystkiego dochodzi łóżko.

    Kobieta, która kocha, zdolna jest do wielu dziwnych rzeczy - i myślę, że w tej materii tak naprawdę nikomu nie można do końca zaufać.

    I nawet zakładając ten optymistyczny scenariusz, że jej również chodzi wyłącznie o seks (a może oszukiwać sama siebie i nawet nie dopuszczać do głosu tych prawdziwych intencji) - to się może zmienić.

    Romans to ogromne ryzyko... właśnie dlatego, że dochodzi tu "czynnik ludzki", nad którym nie masz żadnej władzy. To może Ci się wymknąć z rąk bardzo szybko.

    No i... przy tych warunkach, o których pisałam wyżej - czy to na pewno warte tego ryzyka?

    Panie mnie zapewne zakrzyczą :) ale osobiście uważam, że mało która kobieta jest prawdziwie zdolna do takich układów - nam jest jednak dość blisko od pościeli do serca; mamy pod tym względem trochę inną konstrukcję psychiczną niż ta męska.

    A kobieta zraniona...

    No ale nic. Wiem, że to nie ma sensu :) Wydaje mi się, że w takich sytuacjach to trochę jak rozmowa z zakochanym - można dawać tysiąc argumentów "przeciw", ale i tak zazwyczaj wygra "chcę" :) Rozumiem to mniej więcej - i spokojnie, nie mam zamiaru skazywać Cię na szafot.

    Nie wiem, czy tu jeszcze wchodzisz, czy się już na nas wszystkich poobrażałeś :) ale piszę tak czy siak.

    Pozdrawiam :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mirabelka ~Mirabelka
    ~Mirabelka
    Napisane 24 marca 2020 - 20:04
    @kobietka, a ja z wielkim podziwem przeczytałam Twój post i już po pierwszych zdaniach pomyślałam, że to mistrzowska analiza a po tym zdaniu, że kobiety Cię zakrzyczą, postanowiłam Ci to napisać :) i wiedziałam, że Ci się "to" nie uda, to co Ci się "nie udało", ale to akurat dobrze! :) ja lubię Twoje posty (nawet wtedy jak się wkurzasz, to ma swój urok), pisz nam więcej :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mirabelka ~Mirabelka
    ~Mirabelka
    Napisane 24 marca 2020 - 20:15
    ~Nadi napisał:
    Dla mnie ważne jest szczęście, gdy patrzę w lustro i z uśmiechem na twarzy mogę powiedzieć ,,fajne to moje życie,,

    Szczerze juz nie pamiętam, kiedy to ostatnio zrobiłam. Moje życie ułożyło się inaczej niż chciałam z różnych powodów.
    W międzyczasie zakochałam się i też nic z tego nie wychodzi.
    Gdybym była zołzą miałabym wszystko tylko pewnie nie spojrzałabym w lustro.

    Proste sprawy tak bardzo komplikujemy, że powstają telenowele a życie ucieka.


    @Nadi, zaintrygował mnie Twój post i też skłonił do przemyśleń na temat swojego życia. O ile pierwszy akapit wywołuje wrażenie, że jesteś bezwarunkowo szczęśliwa, o tyle druga część jest już "tą drugą stroną medalu". Tak, komplikujemy sobie wiele prostych spraw, ale zastanawiam się, czy to nie jest właśnie ten smak życia...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 24 marca 2020 - 21:01
    ~Mirabelka napisał:
    @kobietka, a ja z wielkim podziwem przeczytałam Twój post i już po pierwszych zdaniach pomyślałam, że to mistrzowska analiza a po tym zdaniu, że kobiety Cię zakrzyczą, postanowiłam Ci to napisać :) i wiedziałam, że Ci się "to" nie uda, to co Ci się "nie udało", ale to akurat dobrze! :) ja lubię Twoje posty (nawet wtedy jak się wkurzasz, to ma swój urok), pisz nam więcej :)


    Dzięki, Słońce, bardzo mi miło :)

    Ech, ja niektóre swoje wpisy najchętniej bym stąd trwale usunęła (i kupiła milczenie świadków ;) ), no ale... już trudno. "Tego nie wymydlisz" :))

    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Trasasasa ~Trasasasa
    ~Trasasasa
    Napisane 24 marca 2020 - 22:59
    ~Anonimowy napisał:
    Aby zrobić sobie przerwę od wiecznych dyskusji, że ona nie dała, on wziął od innej, ona się nie starała, a on nie mówi po imieniu, pora na intelektualny wysiłek.

    Większość z Was, jeśli nie wszyscy są po 40-tce lub w okolicach. Każdy ma swój bagaż doświadczeń, rozczarowań, sukcesów i przemyśleń. Każdego z Was ukształtowało Wasze życie na swój unikalny sposób. Każdy został wychowany odrobinę inaczej. Cześć z Was dotknął tzw. kryzys wieku średniego lub kryzys tożsamości. Cześć odmieniła swoje życie diametralnie, inni wzięli się za naprawę własnych związków, a jeszcze inni tkwią w poczuciu beznadziejności i wyrzeczeń. Do wszystkich z Was mam pytanie i zakładam, że nie będzie jednej uniwersalnej odpowiedzi.

    Co dla Was w życiu jest ważne? Nie chcę, aby to zabrzmiało pompatycznie jak pytanie o sens życia. Ale co jest dla Was wartością nadrzędną, która kieruje Waszymi wyborami? Proszę o szczere odpowiedzi. Nawet jeśli to będzie kasa, wygodne życie, dobry seks z kimkolwiek czy cokolwiek, co nie mieści się w kanonach poprawności, w których zostaliśmy jako społeczeństwo wychowani. Ponieważ jest to całkowicie anonimowe forum możecie odpowiadać całkowicie szczerze. Na co liczę.

    Z góry dziękuję. :)


    Dobre pytanie.
    Z perspektywy dotychczasowych doświadczeń i upływu czasu (lat) dla mnie najbardziej liczy się w życiu komfort duszy i serca. Równowaga. Życie w zgodzie z samym sobą. Możliwość życia według tego co mogę a nie co muszę. A jedynie czego nie chcę musieć, to wciskać się w społeczny szablon - bo coś trzeba, bo coś wypada, bo czegoś nie wypada.
    Nonkonformizm.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 25 marca 2020 - 00:49
    I jeszcze jedno odnośnie tego:

    ~ja napisał:
    Nie obawiasz się, że swoim ewentualnym (lub już toczącym się) romansem przekreślisz to raz na zawsze? Te warunki i jej przychylność? Że z kochającej Ciebie i swoją rodzinę osoby... zrobisz sobie wroga?


    Na jakie pożycie rodzinne (i idące za tym traumy) skazałbyś wtedy swoje dzieciaki?

    Syndrom DDRR rzadko jest konsekwencją rozwodu samego w sobie (i czasem go nawet do tego nie trzeba), a w przeważającej części - wzajemnego (negatywnego) stosunku do siebie rodziców, ich szeroko pojętej postawy po rozstaniu.

    Myślę, że dużo bardziej prawdopodobne jest to, że rozwinie się u nich wtedy, jeśli żona Cię znienawidzi niż jeżeli całkowicie pokojowo byś się z nią rozstał, a potem wszystkich otoczył opieką. Nie chcę wpadać w jakiś pouczający ton, nie zamykaj się na to - ale wydaje mi się, że to też trzeba by wziąć pod uwagę w temacie: "dobro dzieci jest najważniejsze".

    Ewentualnie mógłbyś jeszcze próbować negocjować z żoną możliwość uprawiania seksu poza małżeństwem (tak jak Ci już parę osób pisało) - nadal jestem zdania, że powinna wiedzieć i takie przyzwolenie Ci dać. Choćby po to, żeby uniknąć tego wszystkiego co wyżej. Już nawet nie dla samej "uczciwości" ot tak sobie :)

    Pomyśl jeszcze o tym... Piszę najżyczliwiej jak się da, możesz mi wierzyć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 25 marca 2020 - 01:29
    hej kobietka

    tak poza watkiem, pytanie mam:

    ty tak powaznie przez zycie caly czas zapierdalasz po cichutku na palcach ?

    absolutnie nie odbierz tego jako obrazanie, powaznie pytam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 25 marca 2020 - 01:33
    Hm... sugerujesz, że jestem zbyt grzeczna? ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 25 marca 2020 - 02:04
    raczej, zahukana
    w pewnym sensie :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 25 marca 2020 - 02:13
    ...nie, że siedzę tu 24/h, że tak szybko odpisuję - powiadomienia mam w niektórych tematach.

    A więc - nie, @raz. Żaden ze mnie typ gwiazdeczki, ale i na pewno daleko mi do szarej myszki, co tylko pod miotłą siedzi. ;)

    To, że jestem dość dyplomatyczna, niczego nie mówi o moim temperamencie, ani o tym jak "idę przez życie". No weź... :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 25 marca 2020 - 07:50
    Raz - ostatnie, co można powiedzieć o Kobietce to to, że jest „zahukana”.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 25 marca 2020 - 08:21
    ~Rafał35 napisał:
    Raz - ostatnie, co można powiedzieć (...)

    Miałeś tu nie zaglądać ;-PPP...
    Ale zaglądaj, bo ciekawie czasem pisałeś :-)...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 25 marca 2020 - 10:23
    ~Rafał35 napisał:
    Raz - ostatnie, co można powiedzieć o Kobietce to to, że jest „zahukana”.


    :)
    Też jestem za tym, żebyś wrócił - brakuje tu Ciebie :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 25 marca 2020 - 17:57
    ~kobietka napisał:
    ...nie, że siedzę tu 24/h, że tak szybko odpisuję - powiadomienia mam w niektórych tematach.

    A więc - nie, @raz. Żaden ze mnie typ gwiazdeczki, ale i na pewno daleko mi do szarej myszki, co tylko pod miotłą siedzi. ;)

    To, że jestem dość dyplomatyczna, niczego nie mówi o moim temperamencie, ani o tym jak "idę przez życie". No weź... :)



    W sensie, ze taka pojednawcza, do bolu pojednawcza i sprawiajaca wrazenie takiej 'strachliwej' pod katem aby za zadne skarby nie urazic nikogo swoja wypowiedzia a, nawet nie stworzyc cienia takiego wrazenia.

    Nie zebym chcial cie zaszufladkowac, tylko mnie zadziwia takie podejscie, bardzo rzadkie jest :)

    Pozdrowka.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 25 marca 2020 - 18:18
    @raz, w tym nie ma nic ze strachliwości - odwagi cywilnej mam akurat całkiem sporo.

    To wynik zarówno dużej empatii (i widzenia "szerszego obrazu" tam, gdzie inni go zazwyczaj nie widzą), jak i po prostu wykształcenia. Myślisz, że ktokolwiek uczy przyszłych psychologów, żeby opitalali swoich pacjentów tak, że im aż buty spadną? ;)

    Chociaż oczywiście mam jakiegoś tam bzika na punkcie "nie cierpię krzywdzić nikogo". Jednak naprawdę potrafię to nazwać i sobie wytłumaczyć... :)

    To nie jest chyba, mimo wszystko, cecha, z którą jakoś specjalnie chciałabym walczyć - no bo w sumie... co w niej złego?

    Trzymaj się :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 25 marca 2020 - 21:42
    Strachliwa też nie jest ;) w momencie kiedy ktoś ją atakuje (lub kiedy uzna, że ktoś ją atakuje) potrafi się odgryźć tak, że co wrażliwsze osoby potrafią to przeżywać dobre kilka miesięcy ;) z pewnością potrafi się obronić - absolutnie nie jest to taka „pierdoła” jak Ci się wydaje :) poznałem Ją całkiem dobrze (niektórzy wręcz twierdzili, że zdradziłem z nią żonę :D), także wiem, o czym piszę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 25 marca 2020 - 22:08
    Żeby nie było - to świetna dziewczyna, jedna z fajniejszych jakie w życiu spotkałem :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 25 marca 2020 - 23:03
    ~kobietka napisał:
    ~kobietka napisał:
    zatem chyba nie powinnam się tu udzielać :) I już rzeczywiście przestaję (chociaż raz konsekwentnie).


    ...to mi się chyba nigdy nie uda :)

    Nasunęło mi się coś, co - tak mi się przynajmniej wydaje - warte jest wzięcia pod uwagę przy podobnych dylematach.

    Piszesz, że Twoja żona jest rozsądną kobietą, która (podobnie jak Ty) na miejscu pierwszym stawia dobro pociech... wiesz, że masz wobec tego okołorozwodowe warunki, o jakich większość mężczyzn mogłaby sobie właściwie pomarzyć? :)

    Nie obawiasz się, że swoim ewentualnym (lub już toczącym się) romansem przekreślisz to raz na zawsze? Te warunki i jej przychylność? Że z kochającej Ciebie i swoją rodzinę osoby... zrobisz sobie wroga?

    Ciekawi mnie, jak się zachowywała i co mówiła, kiedy ustaliliście szczegóły rozwodu? Jaka była jej reakcja? Myślę, że skoro i tak już "doszliście do ściany" i takich ostateczności... to jej zachowanie mogłoby być dla Ciebie sposobnym kompasem tego, jak Wasze relacje rodzinne układałaby się w przyszłości.

    A w kwestii kochanki :) Też wzięłabym pod uwagę kilka kwestii.
    Przede wszystkim - czy się znacie? W sensie, czy to jakaś znajoma, koleżanka, osoba, z którą miałeś styczność? Być może to (z pewnej strony) lepsze niż szukanie przygód przez np. internet - ale widzę w tym i pewne zagrożenie :)

    Z perspektywy kobiety - jeśli zaproponowała (zgodziła się na) coś takiego, to znaczy, że jej się podobasz. Gdyby tak nie było, to by Cię spławiła :) Może Ci to tłumaczyć różnorako (że sama cierpi na deficyt seksu, że jest niespełniona, że ma podobne problemy, etc). Jednak... mi by się tutaj zapaliła jakaś żółta lampeczka. Od "podobasz mi się" do "nie mogę bez ciebie żyć" krótka droga. Zwłaszcza, jeśli do wszystkiego dochodzi łóżko.

    Kobieta, która kocha, zdolna jest do wielu dziwnych rzeczy - i myślę, że w tej materii tak naprawdę nikomu nie można do końca zaufać.

    I nawet zakładając ten optymistyczny scenariusz, że jej również chodzi wyłącznie o seks (a może oszukiwać sama siebie i nawet nie dopuszczać do głosu tych prawdziwych intencji) - to się może zmienić.

    Romans to ogromne ryzyko... właśnie dlatego, że dochodzi tu "czynnik ludzki", nad którym nie masz żadnej władzy. To może Ci się wymknąć z rąk bardzo szybko.

    No i... przy tych warunkach, o których pisałam wyżej - czy to na pewno warte tego ryzyka?

    Panie mnie zapewne zakrzyczą :) ale osobiście uważam, że mało która kobieta jest prawdziwie zdolna do takich układów - nam jest jednak dość blisko od pościeli do serca; mamy pod tym względem trochę inną konstrukcję psychiczną niż ta męska.

    A kobieta zraniona...

    No ale nic. Wiem, że to nie ma sensu :) Wydaje mi się, że w takich sytuacjach to trochę jak rozmowa z zakochanym - można dawać tysiąc argumentów "przeciw", ale i tak zazwyczaj wygra "chcę" :) Rozumiem to mniej więcej - i spokojnie, nie mam zamiaru skazywać Cię na szafot.

    Nie wiem, czy tu jeszcze wchodzisz, czy się już na nas wszystkich poobrażałeś :) ale piszę tak czy siak.

    Pozdrawiam :)

    Mam nadzieję, że się jednak nie obraził. Czasami Kobietko człowiek zdaje sobie sprawę, że się „zagalopował” jak już jest za późno. Z uczuciami, namiętnością tak bywa, że się racjonalności nie poddaje. I dobrze, życie wtedy na chwilę ma zupełnie inny smak.
    Czy warto było?
    Tak.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 25 marca 2020 - 23:20
    ~Rafał35 napisał:
    Strachliwa też nie jest ;) w momencie kiedy ktoś ją atakuje (lub kiedy uzna, że ktoś ją atakuje) potrafi się odgryźć tak, że co wrażliwsze osoby potrafią to przeżywać dobre kilka miesięcy ;) z pewnością potrafi się obronić - absolutnie nie jest to taka „pierdoła” jak Ci się wydaje :) poznałem Ją całkiem dobrze (niektórzy wręcz twierdzili, że zdradziłem z nią żonę :D), także wiem, o czym piszę.


    Nazwiska !

    Adresy !!

    Kontakty !!!

    : DDD

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 26 marca 2020 - 01:31
    ~kobietka napisał:
    @raz, w tym nie ma nic ze strachliwości - odwagi cywilnej mam akurat całkiem sporo.

    To wynik zarówno dużej empatii (i widzenia "szerszego obrazu" tam, gdzie inni go zazwyczaj nie widzą), jak i po prostu wykształcenia. Myślisz, że ktokolwiek uczy przyszłych psychologów, żeby opitalali swoich pacjentów tak, że im aż buty spadną? ;)

    Chociaż oczywiście mam jakiegoś tam bzika na punkcie "nie cierpię krzywdzić nikogo". Jednak naprawdę potrafię to nazwać i sobie wytłumaczyć... :)

    To nie jest chyba, mimo wszystko, cecha, z którą jakoś specjalnie chciałabym walczyć - no bo w sumie... co w niej złego?

    Trzymaj się :)


    Ok. Dzieki. Zrozumialem.

    Do zaś :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy