Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Trudne pytanie

Rozpoczęte przez ~Anonimowy Facet, 16 lut 2020
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 05 kwietnia 2020 - 17:42
    ~Ola napisał:
    jestem z Venus, a ty?

    Jak jesteś brunetką (włosy długie preferuję ale bob też jest Ok.) w wieku koło 35 rozmiar 38-40 wzrost 160 do 165 i lubisz trójkąty to będę dalej z Tobą pisać a jak nie to szkoda mi czasu:*

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ola ~Ola
    ~Ola
    Napisane 05 kwietnia 2020 - 17:44
    wow...powalasz

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 05 kwietnia 2020 - 17:48
    ~Robert1971 napisał:
    ~444 napisał:
    nauczmy się oczekiwać i dodam tylko, że należy jasno te oczekiwania wyrażać i właściwie jest oczekiwać wzajemności a nawet jej wymagać! Oczywiście pod warunkiem, że jest się gotowym do wyjścia z relacji gdy druga strona powie nie i nie chce współpracować.



    O to to...

    Bardzo celnie :-).
    Tyle, że co poniektórzy uważają taką postawę za szantaż.
    Sam/a współpracować nie chce, a wymagania mnoży, jak powiesz, że skoro tak, to koniec...
    Szantaż :-)

    Wiesz...
    Nie wszyscy uważają, że podwójne standardy to coś złego.



    A jednak, sa chwile gdy czuje sie rozumiany ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 08:30
    Alutko, jednak muszę skierować kilka słów do Ciebie, bo nasza konwersacja nie daje mi spokoju - czuję się po prostu bardzo niesprawiedliwie przez Ciebie potraktowany. Tym razem będę pisał wprost.
    Oboje tkwiliśmy w małżeństwie bez uczucia z naszej strony. Rozstając się z żoną usłyszałem, że po moim odejściu nigdy już nie będzie szczęśliwa. Pomimo, że wiem, iż była to próba zatrzymania mnie przy sobie poprzez zainstalowanie we mnie poczucia winy ciągle to słyszę w mojej głowie (próba okazała się skuteczna). Pisałaś mi kiedyś, że i Twój mąż cierpiał, gdy oznajmiłaś mu swoją decyzję (skoro Cię kochał nie mogło być inaczej) i nawet miał chwilowy zryw, żeby ratować Wasz związek.
    Jakbyś nie próbowała tłumaczyć i usprawiedliwiać samej siebie suchym faktem jest to, że go zdradziłaś - tak po prostu, będąc żoną jednego faceta kochałaś się potajemnie z innym. Wiem, że masz potrzebę myśleć o sobie wyłącznie dobrze, ale boli mnie sytuacja, w której z jednej strony mnie kamieniujesz w tym cholernie trudnym dla mnie okresie (sama przecież wiesz jak czuje się osoba w moim położeniu) za to, że jeszcze będąc żonaty wdałem się w wirtualną relację z inną dziewczyną (i nie dostrzegasz, że wielokrotnie pisałem, nawet w tym temacie, że nie było to właściwe zachowanie z mojej strony - jestem współodpowiedzialny za to, co się stało, tym bardziej, że sam zainicjowałem tą relację), a z drugiej sama nie masz czystego sumienia. Punktem stycznym w naszych zachowaniach było to, że oboje zachowaliśmy się bardzo nie fair zarówno w stosunku do naszych małżonków, jak i osób trzecich. Dlatego właśnie pisałem o moralności Kalego - atakując mnie atakujesz tak naprawdę siebie. Gdybyś Ty była od początku do końca w porządku nie byłoby tematu - no ale nie byłaś i dlatego tak mnie wkurza Twój atak na moją osobę.
    W pewien sposób podziwiam Cię, że przez 20 lat byłaś w stanie wytrzymać w związku bez uczucia (z ciekawości - uprawialiście w tym czasie seks?). Ja tak nie potrafiłem (chociaż taki był pierwotny plan), szczególnie od momentu, gdy nasze stosunki zaczęły się pogarszać i pojawiła się wzajemna niechęć mieszana z obojętnością. Nie umiałem też zrezygnować z seksu. Zaczęło szwankować mi zdrowie i wiedziałem, że z czasem po prostu organizm odmówi mi całkiem posłuszeństwa. Nie jestem tak silny jak Ty (nie jestem przede wszystkim Tobą - przykładowo Ty samą siebie kochasz, a ja - wbrew temu co niektórzy tu piszą - mam z samoakceptacją duży problem). Dużo lepiej mi jest samemu i mam zamiar przez dłuższy czas w tym stanie pozostać.
    Nie myślisz z perspektywy czasu, że te 20 lat Twój były mąż mógł spędzić z kimś, kto go faktycznie kochał, a nie jedynie "wytrzymywał" przy nim?
    Piszesz, że:
    ~alutka napisał:
    podejmując decyzję zostania w domu dla dziecka, należy wg mnie, samemu dźwigać ten ciężar,
    a to oznacza nic innego jak:
    żadnych romansów

    a sama się w taki wdałaś. Czy ta osoba trzecia nie cierpiała, gdy ją porzuciłaś po rozstaniu z mężem?
    Nie chciałem Ci dowalać, bo Cię bardzo lubię (chociaż tak naprawdę Cię nie znam :)). Bardzo wiele dały mi Twoje posty zamieszczane na forum. Niejednokrotnie byłem zachwycony ich treścią. Źle mi było z tym, że i Tobie nie podziękowałem za wsparcie w trudnym okresie i dobre słowa, a przede wszystkim za wiele cennych lekcji. Dziękuję. Pamiętaj jednak, że wszyscy jesteśmy ludźmi, w których naturze leży popełnianie błędów i dążenie do równowagi, niestety czasami nawet kosztem innych.
    Kobietko - jednak napiszę maila, nawet, jeśli miałabyś go nie odczytać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 08:45
    Rafał :-)...
    Wrażliwym ludziom jest na świecie gorzej...
    Mnie, życie zdążyło tego nauczyć - starszy ciut jestem :-).
    Myślę, że u Ciebie też przyjdzie to z czasem - utwardź się i tyle.
    Serce trzeba mieć miękkie, ale dupę twardą.
    3maj się ;-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 13:22
    ~Rafał35 napisał:
    Kobietko - jednak napiszę maila, nawet, jeśli miałabyś go nie odczytać.


    Rafał... już sobie rzeczywiście nie dokładaj tych zmartwień, serio :)

    Mam wobec Ciebie wiele skomplikowanych uczuć (i takich samych na Ciebie reakcji), ale i ja się nie wybielam - osiem miesięcy temu zachowałam się okropnie.

    Pomijając wielowątkowość wszystkiego przykro mi się zrobiło i z tego powodu, że piszesz do mnie (i o mnie) w taki... jakby bezwzględny(?) sposób, ale to i @Robert i @raz od miesięcy mi tłuką, że faceci w "przerost formy nad treścią" to tak nie za bardzo :)

    Źle mi czytać o tym, jak Ci ciężko, nie chcę być kolejnym brzemieniem. Ja nie żałuję naszej znajomości - fajnie było poznać kogoś takiego jak Ty. Ja też poszłam do przodu dzięki temu - choćby mierząc się z tymi demonami z szafy.

    Ogarniaj to swoje życie i dbaj o siebie, ja sobie poradzę :)

    Myślę o Tobie dobrze i całe forum też tak powinno o Tobie myśleć - jakość potwierdzona przez @kobietkę, masz tu ten certyfikat :)

    Trzymaj się.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jagna ~Jagna
    ~Jagna
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 15:23
    Rafał napiszę Ci że Twój wybór choć pewnie słuszny i jedyny dla Ciebie bardzo mnie poruszył. Uważam, że wiele jest dróg wyjścia z kryzysu w związku. Każde z nich ma swoje wady i zalety. I jeżeli jest szczerość między osobami tworzącymi związek i każde otwarcie mówi czego mu trzeba to chyba można się dogadać? Piszesz, że Twoja żona chciała być z Tobą i cierpi, że ją zostawiłeś. Mam pytanie czy byłeś z nią szczery i powiedziałeś jej całą prawdę o sobie? Zdjąłeś maski? Ja się odważyłam (to było zajebiście trudne) i zdjęłam. Wyobraź sobie, że mój mąż nie uciekł z krzykiem:)))
    Rozwód moich rodziców był jak dla mnie dziecka bardzo okrutnym rozwiązaniem. Ja tak uważam to moje zdanie.
    Piszę to dla Ciebie Anonimowy.
    Miałam zaledwie 6 lat jak to się stało. Jak moi rodzie się rozwiedli. Tata pragnął więcej wolności a mniej odpowiedzialności. Teraz tak to wiedzę. Bardzo długo uważałam, że to jakieś nieporozumienie i tata na pewno pogodzi się z mamą i wróci. Ja i moja siostra jako małe dziewczynki tak właśnie myślałyśmy i bardzo cierpiałyśmy, że go nie ma koło nas tak zwyczajnie na wieczorną bajkę, kąpiel wygłupy. Bardzo często o tym rozmawiałyśmy ale nie z mamą. Dlaczego? Bo ona też za nim tęskniła. Nie chciałyśmy jej sprawiać dodatkowego bólu chociaż to tak chyba nieświadomie robiłyśmy.
    Kiedy tak naprawdę zdałam sobie sprawę, że oni już nigdy nie będą razem a tata nie wróci do domu ano wtedy kiedy sama zostałam porzucona przez chłopaka, w którym kochałam się do szaleństwa:) Miałam 15 lat. To oznacza, że bardzo długo marzyłam o pełnej rodzinie chociaż nie zwierzałam się z tego mojej mamie, nikomu się z tego nie zwierzałam. Zawsze czułam że jestem gorsza bo mój tata odszedł z naszego domu, że jestem jak to niektórzy mawiali półsierotą, brrr.
    Teraz moje starsze dziecko przeżywa rozwód w rodzinie swojej dziewczyny. Okropność, też w tym poniekąd uczestniczę. Wspieram moje dziecko, żeby mogło wspierać? to drugie dziecko choć ma dopiero 15 lat. Szybko dojrzewa, nic nie pudruję, nie zakłamuję rzeczywistości, nie komentuję, widzi jak wygląda życie dziecka, które ma a jakże obydwu rodziców ale rozwiedzionych. On codziennie widzi żal i ból tej młodej kobiety, że jej rodziny takiej do jakiej była przecież przywiązana już nie ma. Dla dziecka np. takiego jakim ja byłam konflikt, niechęć, pomiędzy rodzicami, rozwód, wyprowadzka taty, nowy mieszkaniec ojczym w ich dotychczasowym domu to raczej mniejszy lub większy dramat. Naprawdę czy ktoś tu uważa, że dziecko z ogromną radością przyjmuje w swoim domu ojczyma czy macochę? Co ma do gadania taki dzieciak? Rodzina mu się posypała, mama owszem szczęśliwa bo jakiś pan za rękę ją trzyma i całuje i migdalą się, fuj:) tata zabrał nas na lody i miło było ale ta Pani wcale nie jest ładniejsza od mamusi:) i dlaczego ona tak się do nas przymila?:))) Raczej to idzie w tą stronę. O ile nie gorzej.
    Nie ma co się chyba oszukiwać w tym temacie. Można pisać wiele jak z godnością się rozstać ale kurczę są dzieciaki, które zostają z tym bałaganem w głowie czy chcesz czy nie.
    Podjąłeś decyzję o rozwodzie, nie będę Ci gratulować (raczej żal mi Ciebie i Twoich bliskich).
    Mnie oburza, że rady dajesz Anonimowemu a Ty dopiero co bombę wrzuciłeś do domu swojego zamknąłeś drzwi i wyszedłeś. One tam zostały. Co mu kurwa radzisz? Ma iść w Twoje ślady? Też ma bombę wrzucić i wyjść?
    Rafale napisałeś mi w moim wątku, w którym chciałam "odstąpić" męża, że wiem co mam zrobić. Gówno wiedziałam. Mądrować i zgrywać się lubię owszem ale wtedy byłam załamana, nieszczęśliwa, bez wiary w przyszłość.
    Jakiś bardzo mądry człowiek napisał mi tam żebym zdjęła maskę, stanęła taka "goła" przed swoim mężem i pozwoliła mu zobaczyć prawdziwą mnie. I zrobiłam to. Owszem wrzuciłam bombę ale zostałam w środku. I to moim zdaniem była jedyna uczciwa droga. Ty spieprzyłeś, uciekłeś i przerażony jesteś nadal tą swoją decyzją. Jeszcze długo pewnie będzie bolało. Małą i żonę też. Jesteś nadal za nie odpowiedzialny. Czujesz to prawda? Mam nadzieję, że tak.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 15:33
    @Rafale, wg mnie:
    1. relacja małżeńska
    -Twoja była poprawna, dla mnie wystarczająco próbowałeś ją naprawić, nie udało się -ja tutaj niczego Ci nie zarzucam.
    -Moja była również poprawna, lubiliśmy się bardzo i spędziliśmy fajnych 20 lat, śmiejąc się i realizując każdy jak chciał, oboje stworzyliśmy DOM dla syna.

    2.osoby trzecie
    -żeby Tobie było lżej, wytrzymać w małżeństwie bez miłości, posiłkowałeś się innymi osobami, pisanie z kimś intymnie za plecami małżonka to już zdrada emocjonalna, ale nie to, mnie razi w rym wszystkim, a fakt Twojego podejścia do osób trzecich, jakby nie miały prawa do żadnych roszczeń, no bo Ty jesteś żonaty, i że one działają tylko na własną odpowiedzialność, Ty możesz to przerwać w każdej chwili a one muszą to zaakceptować. I to dopiero jest potajemne. I za to tylko Ty ponosisz odpowiedzialność, kiedy osoba trzecia się zakochuje w Tobie, bo przyczyniłeś się do tego.
    - nie jest prawdą, że mam potrzebę myślenia o sobie wyłącznie dobrze, skoro kogoś zdradziłam i fizycznie i emocjonalnie, ale ja powiedziałam o tym natychmiast i odeszłam. I za to, byłam tylko ja odpowiedzialna, a nie mój kochanek. Gdybym wtedy, zakochana do szaleństwa, postanowiła jednak dalej tkwić w małżeństwie i wymagała określonego zachowania od osoby trzeciej, wtedy niczym byśmy się nie różnili - nasze domy najważniejsze! a osoby trzecie muszą się dostosować, ale ja wtedy nie chciałam, ani nie mogłam już zrobić tego komuś, kto mnie pokochał, a ja jego.
    Dlaczego uważasz, że ja też zachowałam się wobec niego nie fair? skoro zamieszkałam z nim. to, że nam się nie udało nie ma nic do rzeczy, zachowałam się wcześniej wobec niego jak najbardziej fair, rozkochałam i poszłam za nim. I o to mi chodzi, żeby kogoś nie rozkochać a dalej zostać w domu z mężem/żoną. to jest nie fair i tylko z naszej strony, ze strony z obrączką na palcu.

    "Nie myślisz z perspektywy czasu, że te 20 lat Twój były mąż mógł spędzić z kimś, kto go faktycznie kochał, a nie jedynie "wytrzymywał" przy nim?"
    nie, nie myślę tak, ani mój mąż tak nie myśli, twierdzi, że był szczęśliwy i stworzyłam cudowny dom - pisałam o tym wielokrotnie, z dzieckiem a bez dziecka, to dwa różne światy, doszliśmy oboje do kresu możliwości bycia razem, syn dorósł, każde z nas mogło się rozejść i znaleźć miłość. I każde znalazło.
    Przypomnę jednak, że nigdy go nie okłamywałam, przyjaźniliśmy się, wiele lat przed rozstaniem wyprowadziłam się z sypialni, byliśmy jak brat z siostrą razem wychowujący syna.

    Mam wrażenie, że zupełnie nie rozumiesz, co tak naprawdę krytykuję w twoim zachowaniu, wyjaśniłam Ci to w poprzednim poście, wg mnie jesteś w porządku wobec żony, fakt odejścia bez osoby trzeciej - dla mnie godne podziwu,
    powtarzam raz jeszcze - decyzja, że zostaję w domu dla dziecka, jest dla mnie jednoznaczna z tym, że wiążę sobie oczy i ręce na inne relacje, a gdy takowe zaistnieją, ważniejsza od mojej decyzji staje się osoba trzecia. Tego po prostu nie można potraktować jak koszty uboczne, jednym słowem: nikt nie może przez Ciebie płakać. Musisz być sam,

    ja nie flirtowałam, z nikim nie pisałam, nie tworzyłam żadnych potajemnych relacji, spotkałam się raz z moim byłym chłopakiem, a po tygodniu wyprowadziłam z domu. To było tsunami tego wszystkiego z czego zrezygnowałam. Nie widzę podobieństwa w naszych historiach. A Ty nadal widzisz?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~x ~x
    ~x
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 16:55
    osoby trzecie mozna traktowac jak "smieci"...popieram Rafal...tak trzymac, to daje ulge ..pozdro

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 17:06
    ~alutka napisał:
    @Rafale, wg mnie:
    1. relacja małżeńska
    -Twoja była poprawna, dla mnie wystarczająco próbowałeś ją naprawić, nie udało się -ja tutaj niczego Ci nie zarzucam.


    Chciałabym poznać zdanie żony w tym temacie. Bo to, co zaprezentował tu na tym forum Rafał to tylko raczej pół prawdy. Według mnie wydawać ocenę, że wystarczająco próbował naprawić swoją relację małżeńską to jednak duże ryzyko znając tylko PÓŁ prawdy.
    Podjęłaś to ryzyko i to zrodziło u mnie wątpliwości.
    Po pierwsze dlaczego wydałaś taką ocenę nie znając jednak tej drugiej połowy prawdy? A może znasz jego żonę i Ci powiedziała, że się wystarczająco starał? Tego nie wiem ale przecież tak może być. Jeżeli tak to spoko, przyjmuję to co napisałaś, że wystarczająco.

    Bo przecież może (zaznaczam, że może) Rafał robił tzw. hałas, dobre wrażenie, nawet mógł pięknie i elokwentnie prowadzić dialog (głównie sam ze sobą), mógł też biegać z wywieszonym jęzorem i pustą taczką tak żeby wszyscy widzieli jak się stara i na tym to się zakończyły te próby. Mógł też po prostu blefować. To tylko anonimowe forum czym ryzykuje? Pisał tak a nie inaczej bo np. chciał sobie sumienie oczyścić, wybielić się, usprawiedliwić sam przed sobą itd.
    Drugie pytanie:
    Pomożesz mi zrozumieć, w którym to momencie już było wystarczająco tego starania? Skąd wiesz, że nie mógł się jeszcze trochę bardziej, dłużej postarać?
    Bardzo proszę jeżeli Ci się chce mi to wytłumaczyć.
    Dziękuję z góry.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 17:48
    Proszę bardzo.
    Nie tylko @Rafał prezentuje na tym forum pół prawdy,
    zawsze to tylko jedna z prawd raczej, po drugiej stronie jest druga prawda. Obie prawdziwe. Zawsze obie, nigdy jedna.

    A co do Twojego pytania,
    zawsze można bardziej się starać, a raczej dłużej,
    ale nie to jest ważne, czy już wystarczająco, zwłaszcza dla innych,
    ważne jest, że osoba, która się stara,
    ma prawo powiedzieć DOSYĆ, już nie będę!

    Gdyby żona @Rafała, wg niego oczywiście, próbowała również rozwiązać ich wspólny problem, nie pisałby tutaj, wg niego nie próbowała, i mi to wystarczy, żeby z nim rozmawiać, uznała, że to jest jego problem - ja tak nie uważam.

    Gdybym to ja była na miejscu jego żony, rozwiodłabym się z nim i dalej razem mieszkała, dla dziecka!
    znam takie pary, nie wiem dlaczego kobiety, które nie chcą sypiać ze swoimi mężczyznami nie chcą rozwodu. A wspólne wychowywanie dziecka, to już inna sprawa, czy razem czy osobno i jak i kiedy, zależy od ludzi, którzy rozumieją, że są rodzicami wspólnego dziecka.

    To małżeństwo z relacji @Rałała już nie funkcjonowało,
    ja jestem zwolennikiem nie udawania, że funkcjonuje.
    Słowa żony, że nigdy już bez niego nie będzie szczęśliwa,
    oznaczają nic innego, jak to, że była z nim szczęśliwa do tej pory?
    mimo, że on nie był?
    czyli dla niej to nie ma znaczenia, czy on był czy nie był,
    szczęśliwy człowiek, to chyba taki, który kocha i jest kochany,
    nie sądzisz?

    nie znam żony @Rafała, ani żadnej innej żony, z piszących tu Panów, a zatem rozmawiam tylko z ich myślami, a nie faktami.
    nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek tutaj napisał złe słowo o niej,
    @Rafał podjął decyzję o odejściu kiedy uznał to za właściwe.
    jedni uważają, że zrobił dobrze, inni, że źle, i tak jest zawsze, dlatego liczy się tylko to, co on sam uważa za właściwe, bo tylko on zna wszystkie dane.

    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izzi ~Izzi
    ~Izzi
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:16
    Szkoda, że @Rafał35 nie zechciał mi odpowiedzieć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:27
    @Alutko, że się tak wtrącę - dziwnie tak o sobie czytać w formie bezosobowej - kurcze... ale zdajecie sobie sprawę, że ja to czytam, nie? :)

    Jest kwarantanna, siedzę w mieszkaniu i przez większość czasu się nudzę. Wczoraj na Netflixie obejrzałam sobie (hurtowo) wszystkie odcinki "Unorthodox" - o takiej żydówce, co się w ultrakonserwatywnej społeczności wychowała, ale zapragnęła czegoś innego.

    Miała problemy łóżkowe ze swoim mężem (co było zbrodnią w tymże kręgu), nie mogła też zajść w ciążę. Do wszystkiego wtrąciła się teściowa: "ona jest jakaś wybrakowana" - i takie tam różne, obwiniające teksty.

    Dziewuszka wykrzyczała temu swojemu mężowi w końcu: "jak mam się z Tobą kochać, skoro w naszym łóżku jest cała twoja rodzina?".

    A tak serio.

    Po pierwsze. Jeszcze raz do Ciebie, @Rafał - czy naprawdę opinia Alutki (która z nami "w łóżku" nie była) obchodzi Cię bardziej niż moja? Czy to z nią potrzebujesz się pogodzić?

    @Alutko, bardzo, bardzo Ci dziękuję za to, że tyle razy stajesz po mojej stronie - nie masz pojęcia, jak ogromną sympatię do Ciebie czuję. Myślę jednak, że w tym akurat przypadku trochę "niedźwiedzią przysługę" mi robisz. Ja nie chcę się z Rafałem nienawidzić (a tak to się kończy, gdy jedno przez drugie jest na tym forum atakowane i każdy z nas się broni kosztem tego drugiego). Tak było osiem miesięcy temu i ja na pewno nie chcę powtórki z rozrywki.

    W jakichś... przynajmniej 40% obwiniam wpisy anonimowych wtedy osób, które nas przeciwko sobie nakręciły - a prawda jest taka, że ani Rafał mnie, ani ja Rafała nie chciałam nigdy skrzywdzić.

    To ogólnie strasznie dobry facet - i jest ostatnią osobą (która pod jakimkolwiek względem) zasługuje na jakikolwiek lincz.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Izzi ~Izzi
    ~Izzi
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:27
    ~alutka napisał:


    2.osoby trzecie
    (...) fakt Twojego podejścia do osób trzecich, jakby nie miały prawa do żadnych roszczeń, no bo Ty jesteś żonaty, i że one działają tylko na własną odpowiedzialność, Ty możesz to przerwać w każdej chwili a one muszą to zaakceptować. I to dopiero jest potajemne. I za to tylko Ty ponosisz odpowiedzialność, kiedy osoba trzecia się zakochuje w Tobie, bo przyczyniłeś się do tego.


    To stwierdzenie o przypisaniu odpowiedzialności (w sensie winy?) idzie za daleko. Zakochujemy się wyłącznie na własną odpowiedzialność. Nawet jeśli czasem także wbrew sobie.
    Przecież @kobietka zdawała sobie sprawę, że wchodzi w relację (jakąkolwiek) z zajętym mężczyzną. A z drugiej strony skutek po stronie @kobietki w postaci zaangażowania się mógłby być ten sam niezależnie od stanu cywilnego @Rafała35.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:28
    Rafał w tym wątku 26 marca 2020 napisał:
    "Nie pytałem nawet żony o możliwość uczynienia naszego związku "otwartym" (i tak by się nie zgodziła)".
    Alutko On za nią zdecydował.
    Jego żona nie mogła uznać, że brak seksu to jest jego problem bo nic o tym nie wiedziała a raczej nie wiedziała, że ON ma AŻ TAKI PROBLEM. Czy to jej nie usprawiedliwia? Co Rafał zrobił żeby jej to dobrze wyjaśnić, tak żeby zrozumiała konsekwencje braku tego seksu dla niego i jakie to rodzi konsekwencje również dla niej? Ile razy np. Rafał powiedział jej, że idzie do łazienki się masturbować bo potrzebuje seksu a ona nie wychodzi na przeciw? Ile razy Rafał powiedział do niej zrób mi kochanie lodzika bo jestem zestresowany i marzę o tym? No nic o tym nie wiemy. A może wiemy?
    I w tym niestety PROBLEM.
    Moim zdaniem on ją oszukał pomimo że nie zdradził to i tak zdradzał, notorycznie zawsze kiedy nie mówił czego chce i kazał jej się domyślić a później jej dowalał, że się nie domyśliła? Może ona sama by go zostawiła bo uznałaby go za zboczeńca z chorą wyobraźnią lub jakiegoś chorego erotomana gdyby codziennie jej mówił chodź dziś wezmę Cię tak i tak bo mam na to ochotę? Tylko, że on jej nie dał szansy. Kto tu jest Alutko naprawdę poszkodowany? Może gdyby ta żona wiedziała, że on AŻ TAK potrzebuje inaczej historia by się zakończyła?
    Kto to wie?
    Pozdrawiam.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:41
    I jeszcze pytanie do Rafała, czy wystąpiłeś o rozwód z jej winy z powodu braku lub znacznego ograniczenia z jej strony współżycia seksualnego?
    Jestem niezdrowo tego ciekawa:)))
    Oj Rafał. Kitu żeś tu nawciskał a baby łyknęły:)))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:48
    @44
    Seks się dzieje poza słowami.
    Seks wynegocjowany, to tylko transakcja.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 18:51
    Bosze @44 nie każdy jest ekshibicjonistą i ma ochotę wywlekać intymne sprawy w sądzie.
    Przypuszczam, że w miarę zaradny facet nie koniecznie chce walczyć o alimenty od żony.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 19:08
    @444
    poszkodowanym to jest tutaj każdy,
    kto czyta Twoje wypowiedzi.
    Ja już się do nich nie zaliczam.

    Nie moje poczucie humoru.

    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 kwietnia 2020 - 19:09
    ~Kate napisał:
    @44
    Seks się dzieje poza słowami.
    Seks wynegocjowany, to tylko transakcja.

    Kate wynegocjowany? O co Ci chodzi?
    Masz żonę/męża bierzesz co Twoje.
    Jak nie możesz mówisz bo mam okres i się wstydzę czy coś tam jak Ci się nie uda mu postawić no to widać nawet jak się opiera:))) że nie chce i nic z tego nie będzie, co nie?
    Gdzie tu negocjacje? W którym momencie?
    Nie rozumiem?



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy