Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Granice egoizmu

Rozpoczęte przez ~Tom, 26 maj 2021
  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 29 maja 2021 - 18:51
    ~JD napisał:
    ~Robert1971 napisał:
    ~JD napisał:
    Starsi Panowie dwaj tego forum nie mają pojęcia o czym piszą, bo zwyczajnie tego co Ty nie przeżyli (...) nie ma co dorabiać babskiej ideologii o gnojach.


    No no :-)...
    Młodzieniaszek się odezwał 8-P...

    Ideologia to jest o...
    Zajebistym romansie i szczęściu 'za wszelką cenę', zwłaszcza za cenę zdrady.
    To jest dopiero prawdziwa ideologia :-)...

    Hedonizm i robienie w chuja wszystkiego i wszystkich jak leci - od bliskich, najbliższych, przyjaciół, przez kumpli i kolegów, aż do klientów i ludzi w ogóle - byle było miło tu i teraz...
    To jest dopiero babskie...

    Gdzie są ci 'prawdziwi mężczyźni' !? ;-)


    Każdy ma tyle lat na ile się czuje. U mnie czas zaczął się cofać ostatnimi czasy i jak widać robi się między nami pokoleniowa przepaść. ;)

    Życie nie jest czarno-białe. Tom jest na dobrej drodze wyjścia z tej patowej sytuacji, a że go gryzie sumienie to znaczy, że wcale nie jest takim hedonistycznym dupkiem jak próbujecie mu wmówić.

    Przyznaj szczerze Robercie, zazdrościsz mu tej jędrnej trzydziestki. :)



    Nie uważam się za dupka.. Mam wiele wad i o tym wiem.. Jestem egoista cholernym ale nigdy nikomu krzywdy staram się nie robić ani nie zmuszac do niczego.. Wychodzę raczej z założenia że jeśli masz na coś ochotę to to zrób bylebyś innych nie zmuszał albo żeby przez Ciebie ktoś inny nie plakal.
    Pogubiłem się bardzo w wielu aspektach zycia.
    Co do zazdrosci o jedrna 30latke. Wiecie to nie tylko o ciało chodzi - takich ciał jest mnostwo.. Czasem człowiek spotyka kogoś z kim się bez słów rozumie.. A to już tyle trwa że przyznam szczerze ciexko mi przejść teraz obojetnie.. Ponoć spotykamy w naszym życiu ludzi w jakimś celu.. A że jest różnica wieku??? Jakie to ma znaczenie wogóle.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 30 maja 2021 - 02:00
    ~JD napisał:
    Tom, nie przejmuj się tymi ocenami. Starsi Panowie dwaj tego forum nie mają pojęcia o czym piszą, bo zwyczajnie tego co Ty nie przeżyli. I to pewnie z zawiści, że żadna 30-tka nie zwróciła na nich uwagi piszą takie pompatyczne teksty.

    Przeżyłeś zajebisty romans, a teraz zbliżasz się do decyzji co dalej. Odkładając oceny Twojego postępowania, czas na rachunek sumienia. Tylko tyle. I nie ma co dorabiać babskiej ideologii o gnojach.


    Przyjacielu, znow pierdolisz ;) Moze marzysz :)
    Po babsku to bedzie jak nie na temat gadasz.
    Pyta @tom to mu odpowiadam/y. Po co tu wtracac swoje projekcje ? Przeciez TOM ci nie udostepni tej 30stki nawet jak zrezygnuje :)). W sumie szkoda bo by sie mozna wymieniac ;)
    Pytanie bylo jak wybrnac z 'twarza' a ty mowisz ze bys tak chcial i nie wiedziec jak wybrnac tez bys chcial. Na razie nie ma z czego wybrnywac, co ? Jak bedziesz w takiej potrzebie to pytaj - poradzimy :)))
    pozdro ByKu



    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 30 maja 2021 - 02:36
    ~Tom napisał:

    Z czego wywnioskowales, ze ja mam poukladane zycie w kazdej sekundzie ? To mnie, nie powiem, zaintrygowalo :)



    Wnioskuję to z tego że Ty byś na "żadne piwo nie poszedł", bo przecież można latwo przewidzieć że będą tam inni ludzie, że Ty zagadasz, albo ona zagada - że Cię wciągnie rozmowa.

    Po wyjściu na swiatlo dzienne zdrad mojej pierwszej zony znajomi mowili mi - A Ty ? nigdy ie zdradzileś ? NIe mialeś nawet ochoty na skok w bok ?
    No qrwa nie miałem, byłem jak ślepy koń który widzi tylko marchewkę. Wtedy myślałem jak Ty - jak wogóle można dopuścić do takiej sytuacji, jak to jest możliwe że jak się kogoś kocha to pozwala się komuś innemu wejść krok, dwa, trzy za daleko ?
    A jednak coś się stało że przekroczyłem tę granicę i to bardzo mocno, bo to nie są trzy kroki ale wieloletni rejs.


    Tomi, tak w pkt (odpowiedzi i rady):
    - na TO piwo poszedlem i to nie raz, takie numery jak ci opisalem to ja w zyciu odjebalem kilkadziesiat razy, z szukaniem mnie przez policje wlacznie, gowniarzem (choc po slubie) bylem - to WAZNE,
    - kurwa, wiedzialem, ze spotkam kumpli i ze to sie tak moze skonczyc ale TO 1 piwo pilem z nadzieja (wrecz przekonaniem) ze nie :), ty byles siebie pewny, ze nie chcesz tam wchodzic,
    - mnie zmienila zona (tak typuje) a, moze doroslem i stwierdzilem, ze za smak pomaranczy trzeba byc wdziecznym a nie sypac sol w oczy (nie wiem), sam proponowalem tylko gorczyce i lepsze rokowania, moze kiedys, taki start-up jak na BTC.
    - ty poswieciles sie (oddales), potem zdradzony (czy nie czasem nie dojebany - o ilosc partnerek pytam ?)
    - ty zapychales dziure po zdradzie ? czy to bylo to cos ? Na zawsze ? Przemyslales to ? Zanim stara babe zestarzales ? o kolejne 1000 lat w jej mniemaniu. Wyciagnela cie z goowna a teraz wepchniesz ja w to samo ? A moze nie tak bylo - nie wiem.
    - ty teraz znow zapychasz dziure ? czo to juz to cos. bierzesz teraz ta 3000 letnia i bedziesz ja tez starzal ? czy wytrwasz? Podupczyles dosc czy nie o to chodzi ? Ciagle, ze sie dobrze gada.

    w sumie to najmniejszy problem jest moc powiedziec. Problemem jest powiedziec.






    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 30 maja 2021 - 07:34
    ~raz napisał:
    ~Tom napisał:

    Z czego wywnioskowales, ze ja mam poukladane zycie w kazdej sekundzie ? To mnie, nie powiem, zaintrygowalo :)



    Wnioskuję to z tego że Ty byś na "żadne piwo nie poszedł", bo przecież można latwo przewidzieć że będą tam inni ludzie, że Ty zagadasz, albo ona zagada - że Cię wciągnie rozmowa.

    Po wyjściu na swiatlo dzienne zdrad mojej pierwszej zony znajomi mowili mi - A Ty ? nigdy ie zdradzileś ? NIe mialeś nawet ochoty na skok w bok ?
    No qrwa nie miałem, byłem jak ślepy koń który widzi tylko marchewkę. Wtedy myślałem jak Ty - jak wogóle można dopuścić do takiej sytuacji, jak to jest możliwe że jak się kogoś kocha to pozwala się komuś innemu wejść krok, dwa, trzy za daleko ?
    A jednak coś się stało że przekroczyłem tę granicę i to bardzo mocno, bo to nie są trzy kroki ale wieloletni rejs.


    Tomi, tak w pkt (odpowiedzi i rady):
    - na TO piwo poszedlem i to nie raz, takie numery jak ci opisalem to ja w zyciu odjebalem kilkadziesiat razy, z szukaniem mnie przez policje wlacznie, gowniarzem (choc po slubie) bylem - to WAZNE,
    - kurwa, wiedzialem, ze spotkam kumpli i ze to sie tak moze skonczyc ale TO 1 piwo pilem z nadzieja (wrecz przekonaniem) ze nie :), ty byles siebie pewny, ze nie chcesz tam wchodzic,
    - mnie zmienila zona (tak typuje) a, moze doroslem i stwierdzilem, ze za smak pomaranczy trzeba byc wdziecznym a nie sypac sol w oczy (nie wiem), sam proponowalem tylko gorczyce i lepsze rokowania, moze kiedys, taki start-up jak na BTC.
    - ty poswieciles sie (oddales), potem zdradzony (czy nie czasem nie dojebany - o ilosc partnerek pytam ?)
    - ty zapychales dziure po zdradzie ? czy to bylo to cos ? Na zawsze ? Przemyslales to ? Zanim stara babe zestarzales ? o kolejne 1000 lat w jej mniemaniu. Wyciagnela cie z goowna a teraz wepchniesz ja w to samo ? A moze nie tak bylo - nie wiem.
    - ty teraz znow zapychasz dziure ? czo to juz to cos. bierzesz teraz ta 3000 letnia i bedziesz ja tez starzal ? czy wytrwasz? Podupczyles dosc czy nie o to chodzi ? Ciagle, ze sie dobrze gada.

    w sumie to najmniejszy problem jest moc powiedziec. Problemem jest powiedziec.


    Raz; piłeś? Nie pisz;)
    Ale tak serio teraz.
    Sam widzisz że jednak nie można przewidzieć wszystkiego.. Różne rzeczy człowieka spotykają i na nich się uczymy całe zycie.
    Czy nie dojebany w pierwszym małżeństwie?? Z perspektywy lat i doświadczeń napewno tak.. Ale wtedy byłem szczęśliwy z tym co mam.. Hehe tu chyba bardziej ona niedojebanie poczula.
    Tu masz rację z tą kolejną (aktualną). Dość szybko to poszlo, trochę z racji tego że to typ matki teresy - a ja wtedy tego potrxebowalem. Czy na zawsze?? Tego nigdy nie wiesz.. Nigdy w żadnym związku - dziś możesz twierdzic że na zawsze, a zaistnieja takie sytuacje że zmienisz zdanie albo ktoś inny je zmieni.
    Czy ją postarzalem o 10lat? Przeżyłem z nią te lata, cześć z nich była świetna.. Czy będą kolejne lata z nią nadal, czy z inna? A może samemu?
    Ponoc żeby być z kimś naprawdę to trzeba umieć być samemu.. Ja kiedyś nie umiałem - dziś aż mnie rwie do tego..
    Ps.. Btc polecam - ale loooongtermm




    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 30 maja 2021 - 08:30
    @Tom...
    Zajrzałem jeszcze raz na sam początek Twojego wątku do pierwszej wypowiedzi i...

    No masz ;-).
    Takie życie i chyba najlepiej byłoby - by wyjść z tego rzecz jasna - zająć się formalno technicznymi sprawami i rozwiązać stary związek, a potem podjąć kroki nad rozwojem nowego.

    Teraz siedzisz jakby okrakiem na dwóch gałęziach z dwóch różnych drzew. Wystarczy średni wietrzyk, a zlecisz z obu z hukiem.

    Sugerowałbym jednak z jednego z nich zejść i siąść pewnie na tym, na którym pozostaniesz...

    Ryzyko jest zawsze, bo nigdy nie wiesz co nowego się wykluje.
    Skup się na tym, na co masz jaki taki wpływ :-).

    Trzyma Cię zobowiązanie wobec 'starej' - finansowe (kredyt) jak piszesz. To sprawa poważna, bo scedowanie kredytu może nie być proste, a rozwiązanie kwestii majątkowo-finansowej też niełatwe...
    Mieszkania/domu/działki nie przepiłujesz piłą...

    Trzymaj się :-)

    @JD...8-).
    Dla mnie dupczenie kobietki w wieku potencjalnej mojej córki to już perwersja, pomijam różnicę pokoleń - widzisz sam, że stary wapniak jestem hehe...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 30 maja 2021 - 08:41
    ~Robert1971 napisał:
    @Tom...
    Zajrzałem jeszcze raz na sam początek Twojego wątku do pierwszej wypowiedzi i...

    No masz ;-).
    Takie życie i chyba najlepiej byłoby - by wyjść z tego rzecz jasna - zająć się formalno technicznymi sprawami i rozwiązać stary związek, a potem podjąć kroki nad rozwojem nowego.

    Teraz siedzisz jakby okrakiem na dwóch gałęziach z dwóch różnych drzew. Wystarczy średni wietrzyk, a zlecisz z obu z hukiem.

    Sugerowałbym jednak z jednego z nich zejść i siąść pewnie na tym, na którym pozostaniesz...

    Ryzyko jest zawsze, bo nigdy nie wiesz co nowego się wykluje.
    Skup się na tym, na co masz jaki taki wpływ :-).

    Trzyma Cię zobowiązanie wobec 'starej' - finansowe (kredyt) jak piszesz. To sprawa poważna, bo scedowanie kredytu może nie być proste, a rozwiązanie kwestii majątkowo-finansowej też niełatwe...
    Mieszkania/domu/działki nie przepiłujesz piłą...

    Trzymaj się :-)

    @JD...8-).
    Dla mnie dupczenie kobietki w wieku potencjalnej mojej córki to już perwersja, pomijam różnicę pokoleń - widzisz sam, że stary wapniak jestem hehe...


    Robercie... Dokładnie tak jest.. Na dwóch drzewach jednoczesnie..
    Co do kwestii formalnych - kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 30 maja 2021 - 09:06
    ~Tom napisał:
    kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    I hipotetycznie...

    Twoja dawna partnerka przygrucha sobie nowego 'pana', a wszystko będzie pod Twoim dachem gdzie jeszcze spłacasz kredyt :-).
    Koleś przyjdzie na gotowe i będzie ustawiony - przynajmniej chwilowo :-).

    Może nawet będzie sypiał na Twoim łóżku w Twojej pościeli.
    Możesz nawet robić tam za ciecia na żądanie...
    Potem ona zasiedzi dom, a Ty będziesz dalej go spłacał

    Niezła perspektywa - ale jak chcesz :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 30 maja 2021 - 09:18
    ~Robert1971 napisał:
    ~Tom napisał:
    kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    I hipotetycznie...

    Twoja dawna partnerka przygrucha sobie nowego 'pana', a wszystko będzie pod Twoim dachem gdzie jeszcze spłacasz kredyt :-).
    Koleś przyjdzie na gotowe i będzie ustawiony - przynajmniej chwilowo :-).

    Może nawet będzie sypiał na Twoim łóżku w Twojej pościeli.
    Możesz nawet robić tam za ciecia na żądanie...
    Potem ona zasiedzi dom, a Ty będziesz dalej go spłacał

    Niezła perspektywa - ale jak chcesz :-)


    Gdyby tak do tego podejsc to mamy szach&mat.
    Okolicznosci przyrody są takie że należy trwać w obecnym ukladzie....poxbyc się kochanki.... Udawać miłość do partnerki... No chyba że da się ją pokochać od nowa - ale na dziś dzień to ja tego nie czuję zupelnie.. Tak ma wyglądać szczęśliwy związek?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 30 maja 2021 - 14:19
    ~Tom napisał:
    ~Robert1971 napisał:
    ~Tom napisał:
    kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    I hipotetycznie...

    Twoja dawna partnerka przygrucha sobie nowego 'pana', a wszystko będzie pod Twoim dachem gdzie jeszcze spłacasz kredyt :-).
    Koleś przyjdzie na gotowe i będzie ustawiony - przynajmniej chwilowo :-).

    Może nawet będzie sypiał na Twoim łóżku w Twojej pościeli.
    Możesz nawet robić tam za ciecia na żądanie...
    Potem ona zasiedzi dom, a Ty będziesz dalej go spłacał

    Niezła perspektywa - ale jak chcesz :-)


    Gdyby tak do tego podejsc to mamy szach&mat.
    Okolicznosci przyrody są takie że należy trwać w obecnym ukladzie....poxbyc się kochanki.... Udawać miłość do partnerki... No chyba że da się ją pokochać od nowa - ale na dziś dzień to ja tego nie czuję zupelnie.. Tak ma wyglądać szczęśliwy związek?

    Tom, chciałabym Ci też zwrócić uwagę na to, że nowy partner Twojej żony (o ile jakiś będzie bo wcale być go nie musi nie ma co tak zakładać, że zaraz się wprowadzi do byłej jakiś kochaś) to raczej będzie człowiek, który ma swoje wartości i zasady (nie przypuszczam, że żona wybierze Twoją wierną kopię). Ona żeby go przy sobie utrzymać może nie być chętna na to żeby bronić dzieci przed wprowadzaniem nowych porządków w ich domu. Co mają zrobić dzieciaki, które z powodów różnych nie zaakceptują tych nowych porządków? Te, które mogą już zadecydować z którym rodzicem mieszkać mają szansę wyjść z takiej sytuacji obronną ręką ale małe dzieci nie. Więc sprawy finansowe przy tym zagadnieniu to raczej należą do tych łatwiejszych do ogarnięcia.
    Duży dzieciak obroni się sam (choć też potrzebuje wsparcia), mały moim zdaniem nie.
    Ze swojego ogródka.
    Ja w wieku 15 lat się spakowałam i wyniosłam z domu, w którym ojczym zaczął zaprowadzać swoje nowe porządki. Przeniosłam się do internatu. A po kilku latach matka przejrzała na oczy i go pogoniła i na co to wszystko było?
    Udał jej się związek kolejny (są 20 lat razem) bo nas już w domu na co dzień nie było. On też nie miał dzieci pod wyłączną swoją opieką. Nikt nie musiał się dopasowywać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 30 maja 2021 - 14:47
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~Robert1971 napisał:
    ~Tom napisał:
    kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    I hipotetycznie...

    Twoja dawna partnerka przygrucha sobie nowego 'pana', a wszystko będzie pod Twoim dachem gdzie jeszcze spłacasz kredyt :-).
    Koleś przyjdzie na gotowe i będzie ustawiony - przynajmniej chwilowo :-).

    Może nawet będzie sypiał na Twoim łóżku w Twojej pościeli.
    Możesz nawet robić tam za ciecia na żądanie...
    Potem ona zasiedzi dom, a Ty będziesz dalej go spłacał

    Niezła perspektywa - ale jak chcesz :-)


    Gdyby tak do tego podejsc to mamy szach&mat.
    Okolicznosci przyrody są takie że należy trwać w obecnym ukladzie....poxbyc się kochanki.... Udawać miłość do partnerki... No chyba że da się ją pokochać od nowa - ale na dziś dzień to ja tego nie czuję zupelnie.. Tak ma wyglądać szczęśliwy związek?

    Tom, chciałabym Ci też zwrócić uwagę na to, że nowy partner Twojej żony (o ile jakiś będzie bo wcale być go nie musi nie ma co tak zakładać, że zaraz się wprowadzi do byłej jakiś kochaś) to raczej będzie człowiek, który ma swoje wartości i zasady (nie przypuszczam, że żona wybierze Twoją wierną kopię). Ona żeby go przy sobie utrzymać może nie być chętna na to żeby bronić dzieci przed wprowadzaniem nowych porządków w ich domu. Co mają zrobić dzieciaki, które z powodów różnych nie zaakceptują tych nowych porządków? Te, które mogą już zadecydować z którym rodzicem mieszkać mają szansę wyjść z takiej sytuacji obronną ręką ale małe dzieci nie. Więc sprawy finansowe przy tym zagadnieniu to raczej należą do tych łatwiejszych do ogarnięcia.
    Duży dzieciak obroni się sam (choć też potrzebuje wsparcia), mały moim zdaniem nie.
    Ze swojego ogródka.
    Ja w wieku 15 lat się spakowałam i wyniosłam z domu, w którym ojczym zaczął zaprowadzać swoje nowe porządki. Przeniosłam się do internatu. A po kilku latach matka przejrzała na oczy i go pogoniła i na co to wszystko było?
    Udał jej się związek kolejny (są 20 lat razem) bo nas już w domu na co dzień nie było. On też nie miał dzieci pod wyłączną swoją opieką. Nikt nie musiał się dopasowywać.


    Czworka... Twój wpis i Roberta.. Wygląda na na to że swoje pragnienia i chęci zmian należy schować gleboko i trwać w tym wszystkim bez zmian.. Bo finanse, bo dzieci.. A co w takim wypadku zrobić ze soba? Jak przetrwać kolejne lata? Zacząć pic, cpac?
    Nie podjąłem żadnych decyzji... W mojej głowie jest trzęsienie ziemi z wybuchem wulkanu jednoczesnie.. Ale jestem coraz bliżej opinii że jeśli komukolwiek należy dać szansę to właśnie mojej partnerce.. A co się z tym stanie dalej - czas pokaze.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 30 maja 2021 - 14:51
    Qrwa wiem... Mam rozwiazanie...
    Należy je obie nakłonić do zamieszkania wszyscy razem ;)))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 30 maja 2021 - 15:14
    ~Tom napisał:
    Należy je obie nakłonić do zamieszkania wszyscy razem ;)))

    No w trójkącie to byś je na pewno kochał - już to widzę 8-D.
    Gorzej między nimi... mogłyby się układać relacje.
    Ale pomysł fajny hehe...
    Warunki lokalowe są, to w czym problem :-))).
    Na starość człowiek nie żałuje tego co zrobił, tylko tego czego NIE zrobił ;-P

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 30 maja 2021 - 16:21
    ~Robert1971 napisał:
    ~Tom napisał:
    Należy je obie nakłonić do zamieszkania wszyscy razem ;)))

    No w trójkącie to byś je na pewno kochał - już to widzę 8-D.
    Gorzej między nimi... mogłyby się układać relacje.
    Ale pomysł fajny hehe...
    Warunki lokalowe są, to w czym problem :-))).
    Na starość człowiek nie żałuje tego co zrobił, tylko tego czego NIE zrobił ;-P



    Marzenie ściętej głowy

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 30 maja 2021 - 18:42
    ~Tom napisał:

    Raz; piłeś? Nie pisz;)
    Pobedziesz tu troche to sie zorientujesz, ze ja tu notorycznie pod wplywem pisze. Nawet powiem wiecej - pije zeby tu moc pisac :)

    Ale tak serio teraz.
    Sam widzisz że jednak nie można przewidzieć wszystkiego.. Różne rzeczy człowieka spotykają i na nich się uczymy całe zycie. Masz doswiadczenie ale nie chcesz skorzystac z niego. Wolisz po szkodzie relatywizowac swoje zachowanie. To domena kobiet jest

    Czy nie dojebany w pierwszym małżeństwie?? Z perspektywy lat i doświadczeń napewno tak.. Ale wtedy byłem szczęśliwy z tym co mam.. Hehe tu chyba bardziej ona niedojebanie poczula. ha ha ha, co racja to racja, wazne ze dystansik do siebie jest.

    Tu masz rację z tą kolejną (aktualną). Dość szybko to poszlo, trochę z racji tego że to typ matki teresy - a ja wtedy tego potrxebowalem. Czy na zawsze?? Tego nigdy nie wiesz.. Nigdy w żadnym związku - dziś możesz twierdzic że na zawsze, a zaistnieja takie sytuacje że zmienisz zdanie albo ktoś inny je zmieni. Bardziel pytalem o poczucie, czy czules, ze na zawsze czy bardziej ze teraz ci to potrzebne a potem sie zobaczy

    Czy ją postarzalem o 10lat? Przeżyłem z nią te lata, cześć z nich była świetna.. Czy będą kolejne lata z nią nadal, czy z inna? A może samemu? Wiem, ze czas jest obiektywny jednak kobiety starzeja sie szybciej, w chuj szybciej, im czas odbiera atuty, wiekszosc kluczowych, facetow sie mierzy inna miara. Warto o tym pamietac.
    Ponoc żeby być z kimś naprawdę to trzeba umieć być samemu.. Ja kiedyś nie umiałem - dziś aż mnie rwie do tego.. racja

    Ps.. Btc polecam - ale loooongtermm
    O! widze, ze kolega trzyma i czeka, pewnie nabyte po malo atrakcyjnej cenie :) W gazecie wyczytal, ze warto i wszedl czy za rada w tv sniadaniowej ? :))). To goowno dobre jest puki co tylko do spekulacji. Ostatnio pieknie buja, jest fan i szansa na zarobek.


    Pogrobilem moje zeby bylo latwiej. mi :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 30 maja 2021 - 21:06
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~Robert1971 napisał:
    ~Tom napisał:
    kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    I hipotetycznie...

    Twoja dawna partnerka przygrucha sobie nowego 'pana', a wszystko będzie pod Twoim dachem gdzie jeszcze spłacasz kredyt :-).
    Koleś przyjdzie na gotowe i będzie ustawiony - przynajmniej chwilowo :-).

    Może nawet będzie sypiał na Twoim łóżku w Twojej pościeli.
    Możesz nawet robić tam za ciecia na żądanie...
    Potem ona zasiedzi dom, a Ty będziesz dalej go spłacał

    Niezła perspektywa - ale jak chcesz :-)


    Gdyby tak do tego podejsc to mamy szach&mat.
    Okolicznosci przyrody są takie że należy trwać w obecnym ukladzie....poxbyc się kochanki.... Udawać miłość do partnerki... No chyba że da się ją pokochać od nowa - ale na dziś dzień to ja tego nie czuję zupelnie.. Tak ma wyglądać szczęśliwy związek?

    Tom, chciałabym Ci też zwrócić uwagę na to, że nowy partner Twojej żony (o ile jakiś będzie bo wcale być go nie musi nie ma co tak zakładać, że zaraz się wprowadzi do byłej jakiś kochaś) to raczej będzie człowiek, który ma swoje wartości i zasady (nie przypuszczam, że żona wybierze Twoją wierną kopię). Ona żeby go przy sobie utrzymać może nie być chętna na to żeby bronić dzieci przed wprowadzaniem nowych porządków w ich domu. Co mają zrobić dzieciaki, które z powodów różnych nie zaakceptują tych nowych porządków? Te, które mogą już zadecydować z którym rodzicem mieszkać mają szansę wyjść z takiej sytuacji obronną ręką ale małe dzieci nie. Więc sprawy finansowe przy tym zagadnieniu to raczej należą do tych łatwiejszych do ogarnięcia.
    Duży dzieciak obroni się sam (choć też potrzebuje wsparcia), mały moim zdaniem nie.
    Ze swojego ogródka.
    Ja w wieku 15 lat się spakowałam i wyniosłam z domu, w którym ojczym zaczął zaprowadzać swoje nowe porządki. Przeniosłam się do internatu. A po kilku latach matka przejrzała na oczy i go pogoniła i na co to wszystko było?
    Udał jej się związek kolejny (są 20 lat razem) bo nas już w domu na co dzień nie było. On też nie miał dzieci pod wyłączną swoją opieką. Nikt nie musiał się dopasowywać.


    Czworka... Twój wpis i Roberta.. Wygląda na na to że swoje pragnienia i chęci zmian należy schować gleboko i trwać w tym wszystkim bez zmian.. Bo finanse, bo dzieci.. A co w takim wypadku zrobić ze soba? Jak przetrwać kolejne lata? Zacząć pic, cpac?
    Nie podjąłem żadnych decyzji... W mojej głowie jest trzęsienie ziemi z wybuchem wulkanu jednoczesnie.. Ale jestem coraz bliżej opinii że jeśli komukolwiek należy dać szansę to właśnie mojej partnerce.. A co się z tym stanie dalej - czas pokaze.

    I ćpanie i picie kosztuje i to nie mało. Może w zamian psychoterapia?
    Możesz też spróbować zrobić skok na dużą kasę (zarobić), żonie kupić mieszkanie na spółę a samemu zostać w domu z dziećmi masz gwarancję że Ci żaden facet nie będzie dzieci wychowywał.
    Można też zwrócić żonie to co się jej przez lata kradło (czyli bliskość) i zaangażować się w swoje małżeństwo.
    Można też się spakować, nie męczyć buły i iść w pizdu.
    Problem jest taki, że Cię na nic nie stać.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mea ~Mea
    ~Mea
    Napisane 30 maja 2021 - 22:24
    ~Tom napisał:
    Granice egozimu
    Pewnie wielu z Was odwiedzających to forum przyzywa/przezywalo rozterki życiowe.
    Otoz ja wlasnie teraz takie mam. W związku od lat 11, bez slubu, za to z dziemi i kredytem forever.
    Zaczelo się wspaniale, rozmowy, dopasowanie i trwalo kilka lat – do narodzin dzieci.
    Pozniej nastapilo powolne rozchodzenie się naszych drog – każdy ma swoje zajecia i pasje.
    Moja partnerka to tzw typ „matki Teresy” który uratuje cały swiat. Rozwiazuje wiec problemy swoich koleżanek – zazwyczaj te milosne. Oceniajac z boku kobieta idealna.
    Ja – lat 43 lat, raczej cichy, lubiący siedzieć za swoim murem i mało kogo wpuszczam przez jego bramy.
    I stało się, 4 lata temu – poznałem ją w pracy. Prawie 30latka. Ładna, inteligentna, zaczęliśmy rozmawiać.
    Rozmowy były coraz częstsze, intymne – zrodziło się zainteresowanie. Przegapiłem chyba moment w którym oboje wpadliśmy po uszy. I tak trwa to już około 3 lat. Nasz krąg wspólnych zainteresowań rozciągnął się do wielu rzeczy – można nawet powiedzieć że znaleźliśmy sposób jak wspólnie pomnażać pieniądze.
    I w taki oto sposób doprowadziliśmy do tego że dnia bez kontaktu z sobą przeżyć nie możemy. Jej małżeństwo to fikcja od roku – mąż się nawet wyprowadził, a moje – no cóż – ja czuję jakbym stał w miejscu, moją partnerkę bardziej traktuję jak siostrę. Nie ma w nas pasji, wspólnych zainteresowań, nawet wspólne wieczory są jak gehenna.
    Pewnie teraz pomyślicie – bądź z nią szczery, porozmawiaj i być może zakończ ten związek.
    I tu pada słowo egoizm. Gdzie jest szczyt egozimu?
    Czy egoizmem będzie rozmowa z partnerka, opowiedzeniu jej o braku uczuć i zainteresowania z mojej strony i docelowe odejście ? Zdaje sobie sprawę ze mogę zniszczyć jej poczucie wartości – mimo iż wiem że to bardzo empatyczna osoba – obawiam się ze jak historia dotyka jej (a nie koleżanki) już nie będzie tak łatwo z oceną sytuacji.
    A może egoizmem będzie zakończenie tego romansu – choć nie bardzo wiem jak. Mam wrażenie ze to jest osoba na która cale życie czekałem. Wiem ze ona czuje to samo.


    po co podkreślasz Tom ze bez ślubu? na początku pewnie stwierdziliście że to tylko papier, a teraz używasz tego argumentu do podważenia ważności zwiażku z kobieta która masz dzieci?
    mam pytanie co do kobiety z którą żyjesz, a nie koleżanki:
    jak wyglada codzienne życie? Naprawdę aż tak żle czy tylko nudno? i czasem trudno?
    kompletnie nie ma porozumienia, sa kłótnie?
    moze warto pójść na terapię wspólną? coś zawsze rusza w ta czy w tamtą stronę, czasem pomaga się rozstać bezpieczniej, bez aż tak strasznych emocjonalnych kosztów.
    bo one będą- nie masz pojęcia jak taka sytuacja ryje psychikę dzieciom.
    to nie tylko o żonę- wybacz tak ja nazwę- nie nazywałeś tak nigdy?- ale i o dzieci chodzi.
    Mąż wpadł w romans, mówił straszne rzeczy na temat małżeństwa które mi wydawało się akurat całkiem udane, wyprowadził się, przebolałam- zreszta miałam tyle rzeczy do ogarnięcia że musiałam się szybko pozbierać .
    i kiedyś w nocy telefon ze szlochem od niego, że się zabije, że spieprzył życie nam wszystkim.
    powiedziałam: nie obchodzi mnie to, to Twoje życie- bo mi tak zobojętniał.
    Twoja decyzja i Twoje życie. ale pamiętaj że powrotu nie będzie.
    koleżanka wie co ryzykuje wchodząc w życie żonatego i dzieciatego- nie żałuj jej. To jej ryzyko

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mea ~Mea
    ~Mea
    Napisane 30 maja 2021 - 22:29
    i jeszcze coś: kumpelka od wspólnych zainteresowań i pomnażania kasy to nie to samo co partnerka na życie.
    Pasje nie muszą być wspólne- moze mieć kazdy swoje rzeczy które lubi.
    największą pasję to masz przed nosem: dzieci- kiedy ostatnio byliście rodzinnie w kinie? na basenie?
    może żona nie ma czasu tyle ile Ty na swoje pasje? równo dzielicie obowiązki domowe?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 31 maja 2021 - 01:36
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Tom napisał:
    ~Robert1971 napisał:
    ~Tom napisał:
    kredyt jest mój i mój pozostanie.. A dom i działka - no coz.. Tu żyją moje dzieci, to jest ich dom.. Jeśli ten związek padnie to ja odejdę stąd a nie one..

    I hipotetycznie...

    Twoja dawna partnerka przygrucha sobie nowego 'pana', a wszystko będzie pod Twoim dachem gdzie jeszcze spłacasz kredyt :-).
    Koleś przyjdzie na gotowe i będzie ustawiony - przynajmniej chwilowo :-).

    Może nawet będzie sypiał na Twoim łóżku w Twojej pościeli.
    Możesz nawet robić tam za ciecia na żądanie...
    Potem ona zasiedzi dom, a Ty będziesz dalej go spłacał

    Niezła perspektywa - ale jak chcesz :-)


    Gdyby tak do tego podejsc to mamy szach&mat.
    Okolicznosci przyrody są takie że należy trwać w obecnym ukladzie....poxbyc się kochanki.... Udawać miłość do partnerki... No chyba że da się ją pokochać od nowa - ale na dziś dzień to ja tego nie czuję zupelnie.. Tak ma wyglądać szczęśliwy związek?

    Tom, chciałabym Ci też zwrócić uwagę na to, że nowy partner Twojej żony (o ile jakiś będzie bo wcale być go nie musi nie ma co tak zakładać, że zaraz się wprowadzi do byłej jakiś kochaś) to raczej będzie człowiek, który ma swoje wartości i zasady (nie przypuszczam, że żona wybierze Twoją wierną kopię). Ona żeby go przy sobie utrzymać może nie być chętna na to żeby bronić dzieci przed wprowadzaniem nowych porządków w ich domu. Co mają zrobić dzieciaki, które z powodów różnych nie zaakceptują tych nowych porządków? Te, które mogą już zadecydować z którym rodzicem mieszkać mają szansę wyjść z takiej sytuacji obronną ręką ale małe dzieci nie. Więc sprawy finansowe przy tym zagadnieniu to raczej należą do tych łatwiejszych do ogarnięcia.
    Duży dzieciak obroni się sam (choć też potrzebuje wsparcia), mały moim zdaniem nie.
    Ze swojego ogródka.
    Ja w wieku 15 lat się spakowałam i wyniosłam z domu, w którym ojczym zaczął zaprowadzać swoje nowe porządki. Przeniosłam się do internatu. A po kilku latach matka przejrzała na oczy i go pogoniła i na co to wszystko było?
    Udał jej się związek kolejny (są 20 lat razem) bo nas już w domu na co dzień nie było. On też nie miał dzieci pod wyłączną swoją opieką. Nikt nie musiał się dopasowywać.


    Czworka... Twój wpis i Roberta.. Wygląda na na to że swoje pragnienia i chęci zmian należy schować gleboko i trwać w tym wszystkim bez zmian.. Bo finanse, bo dzieci.. A co w takim wypadku zrobić ze soba? Jak przetrwać kolejne lata? Zacząć pic, cpac?
    Nie podjąłem żadnych decyzji... W mojej głowie jest trzęsienie ziemi z wybuchem wulkanu jednoczesnie.. Ale jestem coraz bliżej opinii że jeśli komukolwiek należy dać szansę to właśnie mojej partnerce.. A co się z tym stanie dalej - czas pokaze.

    I ćpanie i picie kosztuje i to nie mało. Może w zamian psychoterapia?
    Możesz też spróbować zrobić skok na dużą kasę (zarobić), żonie kupić mieszkanie na spółę a samemu zostać w domu z dziećmi masz gwarancję że Ci żaden facet nie będzie dzieci wychowywał.
    Można też zwrócić żonie to co się jej przez lata kradło (czyli bliskość) i zaangażować się w swoje małżeństwo.
    Można też się spakować, nie męczyć buły i iść w pizdu.
    Problem jest taki, że Cię na nic nie stać.


    Widzisz Tomi, kobiece rady sa bardziej konkretne ;)
    Musisz zonie kupic mieszkanie, zwrocic co ukradles lub isc w pizdu. Jakie to proste :)))

    ewentualnie psychoterapia lub reinkarnacja :)))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 31 maja 2021 - 07:26
    ~Mea napisał:
    ~Tom napisał:
    Granice egozimu
    Pewnie wielu z Was odwiedzających to forum przyzywa/przezywalo rozterki życiowe.
    Otoz ja wlasnie teraz takie mam. W związku od lat 11, bez slubu, za to z dziemi i kredytem forever.
    Zaczelo się wspaniale, rozmowy, dopasowanie i trwalo kilka lat – do narodzin dzieci.
    Pozniej nastapilo powolne rozchodzenie się naszych drog – każdy ma swoje zajecia i pasje.
    Moja partnerka to tzw typ „matki Teresy” który uratuje cały swiat. Rozwiazuje wiec problemy swoich koleżanek – zazwyczaj te milosne. Oceniajac z boku kobieta idealna.
    Ja – lat 43 lat, raczej cichy, lubiący siedzieć za swoim murem i mało kogo wpuszczam przez jego bramy.
    I stało się, 4 lata temu – poznałem ją w pracy. Prawie 30latka. Ładna, inteligentna, zaczęliśmy rozmawiać.
    Rozmowy były coraz częstsze, intymne – zrodziło się zainteresowanie. Przegapiłem chyba moment w którym oboje wpadliśmy po uszy. I tak trwa to już około 3 lat. Nasz krąg wspólnych zainteresowań rozciągnął się do wielu rzeczy – można nawet powiedzieć że znaleźliśmy sposób jak wspólnie pomnażać pieniądze.
    I w taki oto sposób doprowadziliśmy do tego że dnia bez kontaktu z sobą przeżyć nie możemy. Jej małżeństwo to fikcja od roku – mąż się nawet wyprowadził, a moje – no cóż – ja czuję jakbym stał w miejscu, moją partnerkę bardziej traktuję jak siostrę. Nie ma w nas pasji, wspólnych zainteresowań, nawet wspólne wieczory są jak gehenna.
    Pewnie teraz pomyślicie – bądź z nią szczery, porozmawiaj i być może zakończ ten związek.
    I tu pada słowo egoizm. Gdzie jest szczyt egozimu?
    Czy egoizmem będzie rozmowa z partnerka, opowiedzeniu jej o braku uczuć i zainteresowania z mojej strony i docelowe odejście ? Zdaje sobie sprawę ze mogę zniszczyć jej poczucie wartości – mimo iż wiem że to bardzo empatyczna osoba – obawiam się ze jak historia dotyka jej (a nie koleżanki) już nie będzie tak łatwo z oceną sytuacji.
    A może egoizmem będzie zakończenie tego romansu – choć nie bardzo wiem jak. Mam wrażenie ze to jest osoba na która cale życie czekałem. Wiem ze ona czuje to samo.


    po co podkreślasz Tom ze bez ślubu? na początku pewnie stwierdziliście że to tylko papier, a teraz używasz tego argumentu do podważenia ważności zwiażku z kobieta która masz dzieci?
    mam pytanie co do kobiety z którą żyjesz, a nie koleżanki:
    jak wyglada codzienne życie? Naprawdę aż tak żle czy tylko nudno? i czasem trudno?
    kompletnie nie ma porozumienia, sa kłótnie?
    moze warto pójść na terapię wspólną? coś zawsze rusza w ta czy w tamtą stronę, czasem pomaga się rozstać bezpieczniej, bez aż tak strasznych emocjonalnych kosztów.
    bo one będą- nie masz pojęcia jak taka sytuacja ryje psychikę dzieciom.
    to nie tylko o żonę- wybacz tak ja nazwę- nie nazywałeś tak nigdy?- ale i o dzieci chodzi.
    Mąż wpadł w romans, mówił straszne rzeczy na temat małżeństwa które mi wydawało się akurat całkiem udane, wyprowadził się, przebolałam- zreszta miałam tyle rzeczy do ogarnięcia że musiałam się szybko pozbierać .
    i kiedyś w nocy telefon ze szlochem od niego, że się zabije, że spieprzył życie nam wszystkim.
    powiedziałam: nie obchodzi mnie to, to Twoje życie- bo mi tak zobojętniał.
    Twoja decyzja i Twoje życie. ale pamiętaj że powrotu nie będzie.
    koleżanka wie co ryzykuje wchodząc w życie żonatego i dzieciatego- nie żałuj jej. To jej ryzyko


    Życie codzienne ? jak u wszystkich,
    czy są kłótnie ? nie ma - chyba, że w niektorych kwestiach dotyczących dzieci - fakt zdarza się że mamy odmienne zdanie, ale tak pozatym nie ma kłótni bo właściwie ze sobą nie rozmawiamy.
    To teraz ja mam pytanie: z perspektywy czasu wolalabyś żeby jego romans się nie wydal? jakie widzisz rozwiązanie takiej sytuacji? odszedł - zniszczył życie, zostałby - tkwił by w kłamstwie ciągle - niby ok, nikt nic nie wie, jakoś to będzie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 31 maja 2021 - 07:33
    ~Mea napisał:
    i jeszcze coś: kumpelka od wspólnych zainteresowań i pomnażania kasy to nie to samo co partnerka na życie.
    Pasje nie muszą być wspólne- moze mieć kazdy swoje rzeczy które lubi.
    największą pasję to masz przed nosem: dzieci- kiedy ostatnio byliście rodzinnie w kinie? na basenie?
    może żona nie ma czasu tyle ile Ty na swoje pasje? równo dzielicie obowiązki domowe?


    Odpowiem, ale nie z chęci wybielania się. Nie o to chodzi wcale.
    Razem robimy mało, masz rację, ale z dziećmi bardzo dużo - każde z nas daje im czas.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy