Forum
Związek
Granice egoizmu
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:02~kobietka napisał:No dobra, ale co to jest to "autentyczne uczucie", skoro po ustąpieniu haju hormonalnego ludzie się już tylko nawzajem "używają"?
Dziękuję za to pytanie :)
Moim zdaniem prawdziwa "miłość" to nie jedno uczucie, a pewien zestaw uczuć, odczuć i emocji, tych pozytywnych, już po upływie haju hormonalnego (który jest po prostu stanem zamglenia - nie widzimy wtedy prawdziwej osoby, a nasze jej wyobrażenie).
To się zdarza, ale niezmiernie rzadko - większość związków to używanie drugiej osoby dla własnych celów i tu zdania nie zmieniam, podobnie jeśli chodzi o kwestię ludzkiej natury. A skoro już siebie "używamy" róbmy to w sposób otwarty, bez uciekania się do manipulacji - zawsze znajdą się jakieś punkty styczne.
Tak w skrócie dla mnie "miłość" to przyjaźń, ponadprzeciętne porozumienie, chemia (mordka Ci się cieszy na widok tej drugiej osoby), chęć przebywania z drugą osobą bez poczucia obowiązku, otwartość (wręcz transparentność), nienasycenie, pewna fascynacja wręcz, no i pociąg seksualny, nieprzemijający pomimo nieuniknionej habituacji. Jeśli udało Ci się doświadczyć czegoś takiego to wiesz o czym piszę.
Wydaje mi się (oczywiście mogę się mylić), że coś takiego mógł znaleźć Tom.
~kobietka napisał:"Jeśli mnie naprawdę kochasz, to będziesz altruistką, choćbyś sama miała cierpieć" -> "altruizm nie istnieje, po co ci ten fałsz?"
No właśnie, czy taka miłość w ogóle istnieje?
Pewne poczucie braku pojawi się tak czy inaczej, jeśli ktoś jest dla nas ważny, to przecież nieuniknione, bo ludzie się do siebie przywiązują.
Ale z drugiej strony jeśli "kocham" = chcę dobra drugiej osoby i jestem w stanie puścić go wolno, gdy nie będzie chciał być już ze mną. No bo jeśli mimo jego braku uczuć do mnie każę mu ze sobą być to czy można wtedy mówić o miłości?
Spłycam może trochę, ale to bardzo trudny temat.
@JD - zgadzam się w pełni. I każdy był kiedyś palantem.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:14
"Tak w skrócie dla mnie "miłość" to przyjaźń, ponadprzeciętne porozumienie, chemia (mordka Ci się cieszy na widok tej drugiej osoby), chęć przebywania z drugą osobą bez poczucia obowiązku, otwartość (wręcz transparentność), nienasycenie, pewna fascynacja wręcz, no i pociąg seksualny, nieprzemijający pomimo nieuniknionej habituacji. Jeśli udało Ci się doświadczyć czegoś takiego to wiesz o czym piszę.
Wydaje mi się (oczywiście mogę się mylić), że coś takiego mógł znaleźć Tom."
Dokładnie tak to u mnie wygląda... Stety lub nie... I właściwie sprawa sprowadza się do wzięcia swojego szczęścia w swoje ręce lub odrzuceniu go ze względów moralnych. Czas jaki to już trwa przekonuje mnie że to nie jest przypadek..
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:18~filonek napisał:
(...)
To mnie właśnie wkurwia w umoralnianiu, nazywaniu czegoś "złem", "egoizmem". Natura zawsze znajdzie sposób na skompensowanie sobie braków, tak jak to się stało w przypadku Toma. (...) Jak można komuś takiemu radzić - "masz zagryźć zęby i wytrzymać!"?
Ale ja niczego (no przynajmniej nie w tym wątku) tu nie nazywałem złem ani egoizmem - ani nie radziłem też autorowi niczego zagryzać. Pisałem tylko o uczciwości - i tyle.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:21~Tom napisał:
(...) no i pociąg seksualny, nieprzemijający pomimo nieuniknionej habituacji. Jeśli udało Ci się doświadczyć czegoś takiego to wiesz o czym piszę. (...)
Tom, co to za farmazony ;).
Domyślam się, że czułeś pociąg do obecnej żony w dniu kiedy brałeś z nią ślub? - przeminął? przeminął :P - więc daruj sobie tę "nieprzemijalność" ;)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:25~Najgłupsze napisał:~Tom napisał:
(...) no i pociąg seksualny, nieprzemijający pomimo nieuniknionej habituacji. Jeśli udało Ci się doświadczyć czegoś takiego to wiesz o czym piszę. (...)
Tom, co to za farmazony ;).
Domyślam się, że czułeś pociąg do obecnej żony w dniu kiedy brałeś z nią ślub? - przeminął? przeminął :P - więc daruj sobie tę "nieprzemijalność" ;)
To są słowa filonka nie moje.. Cytowalem jego wypowiedz (wezej) i odniosłem się do niej.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:31~Tom napisał:
To są słowa filonka nie moje.. Cytowalem jego wypowiedz (wezej) i odniosłem się do niej.
A - racja - mój błąd :)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:38~Najgłupsze napisał:A - racja - mój błąd :)
A jednak nie, bo Tom przecież napisał, że dokładnie tak to u niego wygląda ;)
Nieprzemijający pociąg seksualny do pewnych kobiet bezapelacyjnie istnieje - sam znam kobiety, które pociągają mnie nieprzerwanie od jakichś 20 lat, no mają coś takiego w sobie, że pomimo upływu lat dalej są bardzo apetyczne.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:49~filonek napisał:~Najgłupsze napisał:A - racja - mój błąd :)
A jednak nie, bo Tom przecież napisał, że dokładnie tak to u niego wygląda ;)
Nieprzemijający pociąg seksualny do pewnych kobiet bezapelacyjnie istnieje - sam znam kobiety, które pociągają mnie nieprzerwanie od jakichś 20 lat, no mają coś takiego w sobie, że pomimo upływu lat dalej są bardzo apetyczne.
Może Cię nie pociągają nieprzerwanie bo nieskonsumowales..Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:55~Tom napisał:Może Cię nie pociągają nieprzerwanie bo nieskonsumowales..
Są wśród nich takie, które skonsumowałem :)
Ale fakt, nawet najlepsza potrawa serwowana dzień po dniu ma prawo się znudzić. Nawet podawana w różny sposób.
Czyli z naszej dyskusji wychodzi na to, że miłości jednak nie ma (a jeśli już to trwa to tylko jakąś chwilę) i wszystko jest przemijające :)
Z jednej strony smutne, z drugiej - sam widzisz jak może wyglądać Twoja przyszła perspektywa.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 11:59Nie można edytować - czy zatem mając wiedzę, że relacja z Twoją kochanką może za kilka lat wyglądać tak samo, jak relacja z Twoją obecną partnerką jesteś w stanie znaleźć w sobie siłę, żeby szczerze z tą obecną porozmawiać i WSPÓLNIE próbować relację naprawiać?
Czy jednak masz odruch wymiotny na samą myśl?Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 12:12~filonek napisał:Nie można edytować - czy zatem mając wiedzę, że relacja z Twoją kochanką może za kilka lat wyglądać tak samo, jak relacja z Twoją obecną partnerką jesteś w stanie znaleźć w sobie siłę, żeby szczerze z tą obecną porozmawiać i WSPÓLNIE próbować relację naprawiać?
Czy jednak masz odruch wymiotny na samą myśl?
Myślę że jestem... Problem w tym że jakakolwiek próba naprawy (w tej chwili) to będzie zmuszanie sie.. Nie da się zrobić on/off dla uczuć bo taka jest potrzeba chwili.. To jest naprawdę fajna kobieta (obecna partnerka). O ile byłoby prościej gdyby wszyscy którzy żyją w takich związkach mogli mieć taki swego rodzaju przełącznik uczuc.. Klikasz i znowu działa - znowu jej/jego chcesz, kochasz, tesknisz, interesujesz sie.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 12:16~Tom napisał:~filonek napisał:Nie można edytować - czy zatem mając wiedzę, że relacja z Twoją kochanką może za kilka lat wyglądać tak samo, jak relacja z Twoją obecną partnerką jesteś w stanie znaleźć w sobie siłę, żeby szczerze z tą obecną porozmawiać i WSPÓLNIE próbować relację naprawiać?
Czy jednak masz odruch wymiotny na samą myśl?
Myślę że jestem... Problem w tym że jakakolwiek próba naprawy (w tej chwili) to będzie zmuszanie sie.. Nie da się zrobić on/off dla uczuć bo taka jest potrzeba chwili.. To jest naprawdę fajna kobieta (obecna partnerka). O ile byłoby prościej gdyby wszyscy którzy żyją w takich związkach mogli mieć taki swego rodzaju przełącznik uczuc.. Klikasz i znowu działa - znowu jej/jego chcesz, kochasz, tesknisz, interesujesz sie.
Odstaw kochankę jeśli naprawdę chcesz naprawiać. W innym wypadku głową zawsze będziesz między jej nogami, a nie przy obecnej partnerce.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 12:49~JD napisał:Odstaw kochankę jeśli naprawdę chcesz naprawiać. W innym wypadku głową zawsze będziesz między jej nogami, a nie przy obecnej partnerce.
Dokładnie.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 12:55~filonek napisał:No właśnie, czy taka miłość w ogóle istnieje?
Pewne poczucie braku pojawi się tak czy inaczej, jeśli ktoś jest dla nas ważny, to przecież nieuniknione, bo ludzie się do siebie przywiązują.
Ale z drugiej strony jeśli "kocham" = chcę dobra drugiej osoby i jestem w stanie puścić go wolno, gdy nie będzie chciał być już ze mną. No bo jeśli mimo jego braku uczuć do mnie każę mu ze sobą być to czy można wtedy mówić o miłości?
Nikt nie może niczego nikomu "kazać", ale to naprawdę ten stopień (czyjejś w tym) trudności w "puszczaniu wolno" miałaby decydować o tym, że się nie kochało?
A co, jeśli jest właśnie dokładnie odwrotnie? Gdyby tak na to spojrzeć, to - i być może to przekłamanie, tak jak piszecie - przy rozstaniu z byłym facetem wmawiałam sobie, że tak jest "lepiej" i dla mnie i dla niego. Łatwo (i tak nie do końca, ale upraszczając) jednak było o tę szlachetność i dojrzałość, bo - nie kochałam go NAPRAWDĘ.
Z 95% ludzi w moim życiu mogłoby się ze mną pożegnać z dnia na dzień, niezależnie z jakich powodów (dobrych dla nich, dobrych dla mnie, dowolnie właściwie) - no i...? To ich wszystkich "kocham", a nie tę pozostałą garstkę, których strata jest dla mnie traumą jak żałoba po stracie członka rodziny? No nie wiem.
Poza tym - wkurza mnie trochę to patrzenie przez pryzmat "deficytów". Sama mam ich trochę i to oczywiste, ale jakoś nie zgadzam się z tym, że w takim razie jestem niezdolna do kochania ludzi za to, kim tak po prostu są i że trzeba to wszystko sprowadzać wyłącznie do tego. Jakby jakiegokolwiek człowieka dało się zamknąć w jakiejś zimnej, książkowej definicji (czy to psychologicznej, czy każdej innej - to nadal pozostaje tylko "definicją" i "ramką") i nie miał w sobie niczego więcej.
Zresztą, każdy monopol mnie irytuje. "Tylko wierzący potrafią kochać". "Tylko szczęśliwi potrafią kochać". To tak z dwóch najczęstszych na tym forum. Co to niby jest, jak nie przykładanie własnej linijki do wszystkich innych?
"Puszczanie wolno" zakorzeniło się za to w ludziach po wydaniu "Małego Księcia", mam wrażenie. Jak miliard innych rzeczy, z których składa się nasze niby samodzielne postrzeganie rzeczywistości. Jak już się zastanawiać nad tymi wszystkimi nabytymi konstruktami społecznymi, kulturalnymi i innymi, to... w pełnym zakresie :).
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 12:55~filonek napisał:wychodzi na to, że miłości jednak nie ma (a jeśli już to trwa to tylko jakąś chwilę).
albo na to, że definicja tej miłości jest coś 'nietegez' - może po prostu nie o to chodzi z tą 'miłością' ;-)...
~filonek napisał:czy zatem mając wiedzę, że relacja z Twoją kochanką może za kilka lat wyglądać tak samo, jak relacja z Twoją obecną partnerką
to pytanie jest zawsze aktualne... gdy z jedną się nie udało - dlaczego tak się stało?
albo trafiliśmy na nieodpowiedniego człowieka i następny będzie właśnie tym, albo... popełniliśmy szereg jakichś błędów i znowu będziemy je popełniać :-) czym doprowadzimy do tego samego co już było ;-)...
~JD napisał:Odstaw kochankę jeśli naprawdę chcesz naprawiać. W innym wypadku głową zawsze będziesz między jej nogami, a nie przy obecnej partnerce.
tak... to byłoby najskuteczniejszym przełącznikiem uczuć, bo nie da się wisieć na tych dwóch drzewach jednocześnie :-)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 13:27~kobietka napisał:Nikt nie może niczego nikomu "kazać", ale to naprawdę ten stopień (czyjejś w tym) trudności w "puszczaniu wolno" miałaby decydować o tym, że się nie kochało?
No już się nie czepiaj słówek ;)
Wszystko kwestia tego jak postrzegamy "miłość". Pojawiają się jej nieprawdziwe moim zdaniem definicje (i do tego właśnie piłem), że jeśli "kochasz" to stajesz się altruistą i chcesz wyłącznie dobra tej drugiej osoby, z poświęceniem własnego.
Dla mnie ta definicja jest nieprawdziwa i właśnie sytuacja rozstania ją weryfikuje - bo wtedy okazuje się, że chcemy dobra drugiej osoby, ale wyłącznie na własnych warunkach :)
To tak jak z miłością matczyną - jeśli matka z powodu tej ogromnej "miłości" do dziecka nie pozwala mu na opuszczenie domu rodzinnego, na usamodzielnienie się (pomimo, że byłoby to dla niego obiektywnie najlepsze) to kocha je czy jedynie wykorzystuje dla własnych potrzeb takich jak pragnienie bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym?
~kobietka napisał:Poza tym - wkurza mnie trochę to patrzenie przez pryzmat "deficytów". Sama mam ich trochę i to oczywiste, ale jakoś nie zgadzam się z tym, że w takim razie jestem niezdolna do kochania ludzi za to, kim tak po prostu są i że trzeba to wszystko sprowadzać wyłącznie do tego. Jakby jakiegokolwiek człowieka dało się zamknąć w jakiejś zimnej, książkowej definicji (czy to psychologicznej, czy każdej innej - to nadal pozostaje tylko "definicją" i "ramką") i nie miał w sobie niczego więcej.
A moim zdaniem nie docenia się ich wagi i znaczenia. Bo jeśli człowiek nauczy się samemu obdarzać się uwagą, szacunkiem, bezwarunkową miłością, zrozumieniem to nagle okazuje się, że nie potrzebuje aż tylu relacji w świecie zewnętrznym, które wcześniej pełniły funkcję kompensacyjną.
Ludzie z deficytami (sam się do nich zaliczam, a jakże) mają wiele strategii na ich wypełnienie, przede wszystkim potrzebują do tego drugiego człowieka. Są osoby, które dosłownie w te deficyty "wchodzą" dając atencje, dobre słowa, komplementy, uwagę, zrozumienie, bliskość. Takie relacje uzależniają.
Wiadomo, człowiek to nie jest jakaś etykietka, tylko dużo więcej, ale świadomość własnych deficytów dużo daje w budowaniu relacji.
Podobnie ma się zresztą rzecz z emocjami. Wiele sytuacji w teraźniejszości dzięki "pamięci ciała" postrzegamy jak dużo większe zagrożenie dla nas niż jest tak w rzeczywistości. Pozornie nieistotne wydarzenia mogą nas tak triggerować, że aż drżymy z przerażenia. Tu pomaga znajomość własnej historii i świadomość tego dlaczego tak reagujemy.
I tak dalej i tak dalej.
~kobietka napisał:Zresztą, każdy monopol mnie irytuje. "Tylko wierzący potrafią kochać". "Tylko szczęśliwi potrafią kochać". To tak z dwóch najczęstszych na tym forum. Co to niby jest, jak nie przykładanie własnej linijki do wszystkich innych?
Zgadzam się w pełni, tylko pytanie czy umiemy inaczej? Zawsze prezentując własny pogląd na daną kwestię pokazujesz również szeroko rozumianego "siebie".
Zauważ np. jak niektórzy ostro potępiają zdradzających, a innym to zupełnie wisi - oczywistym jest, że ta pierwsza grupa musi mieć w tym swój własny "interes" (np. zostali wcześniej zdradzeni i nie mogą puścić urazy do byłego).
~kobietka napisał:Jak już się zastanawiać nad tymi wszystkimi nabytymi konstruktami społecznymi, kulturalnymi i innymi, to... w pełnym zakresie :).
Niewykonalne. Nawet używany przez nas język jest konstruktem społecznym, więc o czym w ogóle mówimy ;)
~Robert1971 napisał:albo na to, że definicja tej miłości jest coś 'nietegez' - może po prostu nie o to chodzi z tą 'miłością' ;-)...
Też tak może być.
Z ciekawości - jaka jest Twoja?
~Robert1971 napisał:to pytanie jest zawsze aktualne... gdy z jedną się nie udało - dlaczego tak się stało?
albo trafiliśmy na nieodpowiedniego człowieka i następny będzie właśnie tym, albo... popełniliśmy szereg jakichś błędów i znowu będziemy je popełniać :-) czym doprowadzimy do tego samego co już było ;-)...
Bardzo słuszna uwaga.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 13:43Definiujecie miłość tym co czujecie/myślicie o drugiej osobie i czego od niej oczekujecie. Miłość to nie słowa i dobre samopoczucie. Miłość mierzy się czynami. Miłość znaczy dawać. Ktoś kto kocha nie oczekuje zapłaty za swoją miłość daje za to świadectwo swojej miłości poprzez czyny.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 13:52~filonek napisał:(...) kocha je czy jedynie wykorzystuje dla własnych potrzeb takich jak pragnienie bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym?
A w pragnieniu bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym jest coś "obiektywnie" złego? Czy tego ludzie nie szukają, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość?
A Twoje bycie dla kogoś "potrzebnym" i "ważnym" jest fajne, czy ogranicza jakąś tam wolność?
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 13:56~kobietka napisał:~filonek napisał:(...) kocha je czy jedynie wykorzystuje dla własnych potrzeb takich jak pragnienie bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym?
A w pragnieniu bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym jest coś "obiektywnie" złego? Czy tego ludzie nie szukają, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość?
A Twoje bycie dla kogoś "potrzebnym" i "ważnym" jest fajne, czy ogranicza jakąś tam wolność?
Jak bardzo "wolni" chcemy być? Co nam sprawia prawdziwą przyjemność i daje szczęście? (umówmy się - to sinusoida, a nie domyślny stan stały - nie wierzę w amerykańskie "keep smiling").Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 01 czerwca 2021 - 14:05~kobietka napisał:A w pragnieniu bycia dla kogoś ważnym i potrzebnym jest coś "obiektywnie" złego? Czy tego ludzie nie szukają, zwłaszcza jeśli chodzi o miłość?
Obiektywnie żadne pragnienie nie jest złe. Pytanie jednak jak je realizujesz.
Jeśli tak jak w moim przykładzie ograniczasz wolność własnemu dziecku i nie pozwalasz mu dorosnąć np. wyręczając je we wszystkim to chyba coś jest nie tak.
Ludzie chyba szukają różnych rzeczy.
~kobietka napisał:A Twoje bycie dla kogoś "potrzebnym" i "ważnym" jest fajne, czy ogranicza jakąś tam wolność?
Tak jak wyżej - zależy od sposobu realizacji tej potrzeby, czy odbywa się z poszanowaniem granic i potrzeb drugiej strony.
Ludzie, którzy ciągle chcą innym pomagać, nawet jeśli Ci "inni" o pomoc nie proszą, bywają irytujący - wiem, bo sam taki kiedyś byłem ;)
~kobietka napisał:Jak bardzo "wolni" chcemy być? Co nam sprawia prawdziwą przyjemność i daje szczęście? (umówmy się - to sinusoida, a nie domyślny stan stały - nie wierzę w amerykańskie "keep smiling").
Pierwsze pytanie to za duży kaliber dla mojej głowy :) Intuicyjnie powiedziałbym, że się wolności boimy.
Drugie? W moim przypadku proste przyjemności, choćby rozmowa z inteligentnym człowiekiem, który zadaje trudne pytania :)
"Keep smiling" to głupota.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie