Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Przyjaciel płci przeciwnej

Rozpoczęte przez ~Zmęczony życiem , 11 sty 2020
  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 31 stycznia 2020 - 01:15
    Rafal, urealnij swoje oczekiwania co do tego spotkania bo z twojego wpisu widac, ze jak ja tylko zobaczysz to sie od razu w gacie spuscisz :).

    Na twoim miejscu osobiscie to bym sie bardziej ucieszyl jakby mnie splawila albo trzymala przynajmniej zdrowy dystans na razie.
    Jak myslisz, dlaczego ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał ~Rafał
    ~Rafał
    Napisane 31 stycznia 2020 - 12:15
    Sama nie jest.
    Proste to może nie będzie ale spróbuję. Dystans mam zdrowy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Leokadia ~Leokadia
    ~Leokadia
    Napisane 01 lutego 2020 - 01:40
    Przyjaźń kobiety i mężczyzny to dokładnie to samo co przyjaźń mężczyzny i mężczyzny albo kobiety i kobiety z jednym wyjątkiem: zaczyna się romansem, a kończy małżeństwem... z kimś innym :-) Z autopsji wiem, że takie układy są rzadkością kiedy jest się w małżeństwie. Mało tego "przyjaciele- faceci" żony mają nikłe szanse na częsty kontakt w starciu z mężem o naturze "samiec alfa" ;-) Z drugiej strony czasem nazywam "przyjacielem" dobrego, wieloletniego kolegę, z którym absolutnie nic nie było. więc to także kwestia semantyki. Chociaż dla mnie słowo "przyjaciel" oznacza bardzo wiele np. bezgraniczne zaufanie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Krzysztof ~Krzysztof
    ~Krzysztof
    Napisane 11 lutego 2020 - 18:20
    Natrafiłem przypadkowo na ten wątek i nie powiem, jest ciekawy ponieważ jakiś czas temu przechodziłem ten temat - moja partnerka zaczęła mieć "przyjaciela"....
    Na szczęście już to się skończyło ale ponieważ wiele w tamtym czasie czytałem o przyjaźni damsko męskiej to pod jakimś tam filmie na YT natrafiłem na taki oto komentarz:

    "Zawsze kiedy w gronie moich bliższych czy dalszych znajomych występował "przyjaciel kobiety", kończyło się to poważnymi kryzysami w związku i najczęściej zdradą. Ja takiego "przyjaciela" nazywam podchujaszczykiem. Oficjalnie niegroźny, pomocny, miły, zawsze obecny, na spotkaniach szybciej poda cukier kobiecie niż jej partner. Na imprezie obtańcuje, w kryzysie pierwszy pocieszy. Taki podchujaszczyk, który kopie dołki pod partnerem tej kobiety, pokazując jaki jest lepszy, szybszy, milszy, przebojowy ... Bardziej lub mniej werbalne ale kopie dołki. Zawsze jest w pogotowiu. Nawet małżeństwo moich najlepszych przyjaciół ledwo przetrwało przez takiego typa. Uważam z własnego doświadczenia, że mogę być przyjacielem pary ale nigdy pierwszy nie podam pomocnej dłoni zajętej kobiecie, tylko umiejętnie podpowiem jej facetowi, że właśnie powinien tę rękę podać. Nie przyniosę krzesła, nie oddam swetra, oddam natomiast pierwszeństwo jej facetowi w takich zachowaniach. Prawdziwy przyjaciel nigdy nie powinien pokazywać, że jest lepszy od partnera, nigdy nie "pocieszać" i potakiwać jaki ten facet zły, a wręcz powinien wspierać związki. "

    I powiem tak - niemal klasycznie przypadek jaki przeżyłem. Moja partnerka kolesia znała kilka lat dłużej niż mnie. Znajomość była najpierw sporadyczna. Potem koleś zaofiarował pomoc przy pracach remontowych i przebywał z moją lubą dłużej niż ja - ja musiałem być w pracy, on jako "bezrobotny" zaofiarował się by pomóc i dorobić. I był to koszmar bo ja widziałem to o czym Robert pisze w jednym z pierwszych postów - że moja partnerka dla niego była "miłością" i z pewnością nie tylko platoniczną. Moja luba to widziała i jak sama twierdziła "to tylko kumpel, jest dla niej jak brat". Całe szczęście, że jak napisałem - ta relacja już jest zakończona, ale gdy moją lubą wzięło na chwilę szczerości to usłyszałem, że "był moment gdy on nie był mi obojętny". Dlaczego? Bo on był przy niej a im bardziej te relacje się stawały bliższe tym bardziej nasze stawały się dalsze.
    No i nikt mi nie powie, że jak się jedzie z partnerką na urlop przez pół świata to to jest normalne, że ona pisała do swojego przyjaciela co drugi-trzeci dzień....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 12 lutego 2020 - 00:38
    @krzysztof
    Samo zycie, prawdziwe kurwa, zycie.
    Niestety sporo ludzi wierzy, ze okazja nie czyni zlodzieja. Pierdola cos o milosci, zaufaniu itd. Prawda jest niestety okrutna. Ludzie w dluzszych zwiazkach popadaja w rutyne i nikt mi nie bedzie pierdolil, ze milosc nie zmienia temperatury z czasem. Moze nie liniowo ale w szerszej pespektywie wykres uczuc ma tendencje do opadania wraz z przemijajacym czasem. I jeden chuj czy to jest milosc czy to nienawisc, zadrosc czy pogarda. Tak po prostu jest.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~solasi ~solasi
    ~solasi
    Napisane 12 lutego 2020 - 10:40
    ~raz napisał:
    @krzysztof
    Pierdola cos o milosci, zaufaniu itd. Prawda jest niestety okrutna. Ludzie w dluzszych zwiazkach popadaja w rutyne i nikt mi nie bedzie pierdolil, ze milosc nie zmienia temperatury z czasem. Moze nie liniowo ale w szerszej pespektywie wykres uczuc ma tendencje do opadania wraz z przemijajacym czasem. I jeden chuj czy to jest milosc czy to nienawisc, zadrosc czy pogarda. Tak po prostu jest.


    Myślę, że miłość sama w sobie nie zmienia temperatury.
    Ale ludzie i owszem, choć z natury są stałocieplni:-)
    Wykres uczuć ma tendencję raczej do zmienności, niż do opadania. Dlatego ja widzę jednak pewną szansę dla wszystkich, nawet tych ludzi w dłuższych związkach...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 12 lutego 2020 - 13:31
    ~solasi napisał:

    Myślę, że miłość sama w sobie nie zmienia temperatury.
    Ale ludzie i owszem, choć z natury są stałocieplni:-)
    Wykres uczuć ma tendencję raczej do zmienności, niż do opadania. Dlatego ja widzę jednak pewną szansę dla wszystkich, nawet tych ludzi w dłuższych związkach...

    Samej temperatury może nie..., ale zabarwienia już zdecydowanie tak.

    Z mocno czerwonego na początku - dzikiej i ślepej namiętności, nieposkromionego atawizmu - do łagodnej i rozsądnej, ciepło-niebieskiej miłości o zabarwieniu wręcz racjonalnym.

    Gdy rozsądku zabraknie chociaż po jednej ze stron w tym 'późniejszym' stadium, związek musi się rozpaść.

    Szansa jest zawsze - zmienną jest tu często mądrość życiowa partnerów - i to wziętych razem ;-).
    Tej niejednokrotnie brakuje i stąd narastająca plaga rozwodów.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 12 lutego 2020 - 15:47
    ~Robert1971 napisał:
    (...)do łagodnej i rozsądnej, ciepło-niebieskiej miłości o zabarwieniu wręcz racjonalnym.


    A co sądzisz o związkach, które od samego początku są budowane właśnie na tym?

    Niby temat przerobiony u mnie z każdej strony, ale... rozmawiałam o tym jakoś niedawno z jednym znajomym. Mówił, że w swojej (teraz już) żonie zakochał się bardzo silnie (czyli w stylu: "ok, teraz to straciłem głowę i muszę jej szukać") dopiero po przeszło trzech latach ich związku.

    Czyli jakby na odwrót - zaczynał od ciepło-niebieskiego, dość zrównoważonego uczucia, a cała ta krwista czerwoność poraziła go dopiero później.

    No i nie wiem. Bo przecież to wręcz przeczy... nauce? (na pewno przeczy mojemu doświadczeniu).

    To taki wyjątek od reguły? Czy faceci miewają jednak "jakoś inaczej" i tak też bywa?

    Trochę od tego zgłupiałam, przyznam :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 12 lutego 2020 - 16:44
    ~kobietka napisał:

    A co sądzisz o związkach, które od samego początku są budowane właśnie na tym?
    (...)
    Trochę od tego zgłupiałam, przyznam :)

    Pisząc o stonowanej miłości ciepło-niebieskiej, mam na myśli bardziej coś, co wypływa z doświadczenia, bagażu życiowego, poniekąd kalkulacji i... świadomego wyboru.

    Wydaje mi się, że młodzi ludzie którzy wchodzą w życie erotyczne z taką 'miłością', muszą być do tego niejako zmuszeni - najczęściej kulturowo.

    Spontaniczność w miłości młodych to norma - tu raczej decyduje żywioł i gdy jest nieskrępowana dostarcza mnóstwa radości, ale może skutkować błędnymi decyzjami życiowymi.

    Znam środowiska, gdzie do dziś promuje się tzw. małżeństwa z rozsądku.

    Oczywiście, że młodzi tam się kochają, ale ta ich miłość nie wygląda jak 'typowa' miłość młodzieńcza.
    To wszystko jest bardziej pruderyjne i gdzieś zawoalowane.
    Jak kończą się takie związki? ;-)

    Ano dokąd środowisko i ideologia oddziałuje, związek trwa.
    Gdy te ustaną... wszystko się często rozpada.

    Wydaje mi się, że każdy wiek ma swoje prawa i specyfikę.
    Młodzi ludzie potrafią kochać na zabój - stracić głowę, być przy tym szalonymi, czy nierozsądnymi.
    Nie patrzą na nic - kochają.

    Z biegiem czasu ta zwariowana emocjonalność krzepnie i w grę wchodzi coraz więcej kontroli - nie emocja kontroluje człowieka, tylko on panuje jakby nad nią.
    Po czterdziestce to chyba już normalne i... wybaczalne :-).

    Może właśnie gdy ktoś nie zaznał wariactwa zakochania za młodu i tkwił w związku z rozsądku, a potem wszystko wzięło w łeb, musi sobie odreagować i w dojrzałym wieku staje się 'gorący w miłości'...?
    Nie mam pojęcia, ale może coś w tym jest.

    Wiem jedno.
    Dojrzalszy wiek, to dojrzalsze decyzje, to mniej emocji, a więcej rozsądku i... wręcz kalkulacji.
    Związki są już tutaj raczej z miłości - nie jako upojenia - tylko z miłości jako świadomego wyboru. ;-).

    Mogę się jednak mylić :-) to tylko moje przemyślenia...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Krzysztof ~Krzysztof
    ~Krzysztof
    Napisane 12 lutego 2020 - 16:59
    ~raz napisał:
    @krzysztof
    Samo zycie, prawdziwe kurwa, zycie.
    Niestety sporo ludzi wierzy, ze okazja nie czyni zlodzieja. Pierdola cos o milosci, zaufaniu itd. Prawda jest niestety okrutna. Ludzie w dluzszych zwiazkach popadaja w rutyne i nikt mi nie bedzie pierdolil, ze milosc nie zmienia temperatury z czasem. Moze nie liniowo ale w szerszej pespektywie wykres uczuc ma tendencje do opadania wraz z przemijajacym czasem. I jeden chuj czy to jest milosc czy to nienawisc, zadrosc czy pogarda. Tak po prostu jest.


    Ale my jesteśmy ze sobą 3 lata i bardzo fajnie nam ze sobą :)
    Rzecz w tym, że mnie nie było a ten koleś był. Dokładnie jak w tym komentarzu z YT "Podał cukier, krzesło, płaszcz...". Tyle, że ja w tym czasie nie chodziłęm z kumplami na ryby tylko siedziałem za granicą w pracy (pon-czw) bo taką mam pracę...
    Od tego zdarzenia nie mam już takiego zaufania do mojej lubej szczególnie gdy wyjeżdżam ale z drugiej strony...co będzie chciała to i tak zrobi...
    Póki co udało nam się wrócić do poprzedniego stanu ale jakaś skaza została....
    PS. Potem wyszło, że koleś odbierał jej zachowanie (przynoszenie posiłków, rozmowy) jako oznakę jej zainteresowania i był bardzo zdziwiony jak się dowiedział, że jedziemy razem na wakacje "bo jak to..." Ech....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 12 lutego 2020 - 18:37
    @Robert, kurcze... Może to rzeczywiście kwestia wieku, ale "miłość jako świadomy wybór" wydaje mi się jednak (ostatecznie, bo kiedyś też tak myslałam) czymś wewnętrznie sprzecznym?

    Przecież do tego chyba nie da się "zmusić", nie da się sobie tego zracjonalizować... To nie tak, że wypiszesz na kartce jakąś tam setkę zalet twojego potencjalnego (albo nawet aktualnego) partnera i właśnie wtedy dochodzisz do wniosku, że nadaje się do kochania - po czym włączasz pstryczek "on" i zaczynasz to robić.

    Wierzę w to, że to może być budowane jakimiś "etapami". Że te uczucia się w tobie mogą rodzić z czasem (a nieraz z tym czasem gasnąć) - ale to chyba jednak wciąż żadna decyzja...?

    Za to bez tej "iskierki", która to wszystko zapala - nawet i tamto chyba możliwe nie jest. Wydaje mi się w każdym razie, że to bardzo "niepełne".

    "Faceci po 40" wybierają swoje kobiety naprawdę aż tak bezemocjonalnie? Taki casting na żonę? :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~x ~x
    ~x
    Napisane 12 lutego 2020 - 18:59
    Nie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 12 lutego 2020 - 19:10
    ~x napisał:
    Nie


    Toś konkretnie podsumował - ceni się.
    :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 13 lutego 2020 - 00:17
    ~Krzysztof napisał:

    Ale my jesteśmy ze sobą 3 lata i bardzo fajnie nam ze sobą :)
    Rzecz w tym, że mnie nie było a ten koleś był. Dokładnie jak w tym komentarzu z YT "Podał cukier, krzesło, płaszcz...". Tyle, że ja w tym czasie nie chodziłęm z kumplami na ryby tylko siedziałem za granicą w pracy (pon-czw) bo taką mam pracę...
    Od tego zdarzenia nie mam już takiego zaufania do mojej lubej szczególnie gdy wyjeżdżam ale z drugiej strony...co będzie chciała to i tak zrobi...
    Póki co udało nam się wrócić do poprzedniego stanu ale jakaś skaza została....
    PS. Potem wyszło, że koleś odbierał jej zachowanie (przynoszenie posiłków, rozmowy) jako oznakę jej zainteresowania i był bardzo zdziwiony jak się dowiedział, że jedziemy razem na wakacje "bo jak to..." Ech....


    Slabo to rokuje, ze po 3 latach juz jakis koles nie jest jej obojetny (mimo, ze podobno wczesniej byl) bo jej pomagal w remoncie :) Ty w to kurwa wierzysz ? To jest dla ciebie argument, że ona costam, costam bo ciebie nie ma w tygodniu a on jest ? No kurwa !!!

    Ciebie nie ma caly tydzien, ona sama, nudno, swedzi i jeb, nagle koles wyskakuje jak z rekawa. Powiedz no stary jak to sie stalo, ze on sie nagle pojawil na stale w waszym (sorki, jej) zyciu ? Konkretnie to pytam ile na tych zagranicach juz pracowales :)

    Powiem tak, zamiast z uradowana morda lykac jej kity o tym, ze ona go spuscila w kiblu mimo, ze sie do niej dostawial i powiedziala mu, ze kocha ciebie a, on sie 'zdziwil' ze jedzecie na wakacje (kurwa, nie moge) lepiej zacznij laczyc fakty.

    Bo kurwa, na tych wakacjach co je ona wolala z toba, to ona sie najbardziej cieszyla z tego ze sobie moze z nim popisac esemeski czy inne tam mesengi - jak sam pisales. Pewnie nic tam nie bylo o zabytkach, raczej o planach jak spedzic czas gdy ty w pracy znow bedziesz caly tydzien. A moze nie. Moze o zabytkach pisali i mu opowiadala jak po zwiedzaniu i kolacji pieknie ja wyruchales.

    Kurwa, stary wez ty ja lepiej przyobserwuj baczniej jak cie nie ma :) A jak jestes to szukaj szkla w zupie.

    Jprdle, nie zadroszcze.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 13 lutego 2020 - 00:54
    ~kobietka napisał:
    @Robert, kurcze... Może to rzeczywiście kwestia wieku, ale "miłość jako świadomy wybór" wydaje mi się jednak (ostatecznie, bo kiedyś też tak myslałam) czymś wewnętrznie sprzecznym?

    Przecież do tego chyba nie da się "zmusić", nie da się sobie tego zracjonalizować... To nie tak, że wypiszesz na kartce jakąś tam setkę zalet twojego potencjalnego (albo nawet aktualnego) partnera i właśnie wtedy dochodzisz do wniosku, że nadaje się do kochania - po czym włączasz pstryczek "on" i zaczynasz to robić.

    Wierzę w to, że to może być budowane jakimiś "etapami". Że te uczucia się w tobie mogą rodzić z czasem (a nieraz z tym czasem gasnąć) - ale to chyba jednak wciąż żadna decyzja...?

    Za to bez tej "iskierki", która to wszystko zapala - nawet i tamto chyba możliwe nie jest. Wydaje mi się w każdym razie, że to bardzo "niepełne".

    "Faceci po 40" wybierają swoje kobiety naprawdę aż tak bezemocjonalnie? Taki casting na żonę? :)


    Starasz sie zrozumiec ale nadal goowno wiesz ;) Sa jeszcze inne opcje. Sa jeszcze inne iskierki i inne etapy a, co za tym idzie decyzje. Nigdy nie obywa sie to bez emocji, jakie by nie byly.

    Uwierz.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Adam ~Adam
    ~Adam
    Napisane 13 lutego 2020 - 09:00
    Po za emocjami to ja jestem też zdania, że co ma być czyje to i tak będzie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~solasi ~solasi
    ~solasi
    Napisane 13 lutego 2020 - 09:11
    Może to jakoś poukłada/zaburzy dyskusję o miłości:-)...
    https://zwierciadlo.pl/seks/czy-milosc-jest-uczuciem/2

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 13 lutego 2020 - 10:39
    ~raz napisał:
    Uwierz.

    Dobrze :D

    @Solasi, fajny artykuł i rozumiem jego sens, jednak...

    Czy w takim razie każdy mógłby być właściwie z każdym?

    Takie: "oględnie mówiąc nie budzisz we mnie odrazy, od jutra zaczynam cię kochać"? ;))

    I tak dodałabym do tego wszystkiego tę całą "mądrość natury". Bez romantycznego pitu-pitu (żeby panowie nie zwracali tęczą) - odpowiednią kombinację chemiczną organizmów.

    I chyba najbardziej przemawia do mnie ta trójskładnikowa koncepcja miłości: pasja, intymność, zaangażowanie.

    Cała reszta to jednak męka :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~solasi ~solasi
    ~solasi
    Napisane 13 lutego 2020 - 12:16
    ~kobietka napisał:


    Czy w takim razie każdy mógłby być właściwie z każdym?
    (...)
    Cała reszta to jednak męka :)


    ~kobietko,
    Przecież wiesz, że nie każdy mógłby być z każdym:-) i chyba nie o to w miłości chodzi...
    Ten artykulik nie wyczerpuje całego zagadnienia.

    O jakiej reszcie mówisz? Co jest męką?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 13 lutego 2020 - 14:05
    @Solasi, oczywiście to tylko moje zdanie, ale... męką jest każdy związek, w którym brakuje choć jednego tego składnika.

    Wyłączna erotyczna fascynacja - intensywne przeżycie, ale bez elementów, które mogą zbudować bliskość - to taka zabawa z ogniem. I kończysz poparzony.

    Intymność bez pożądania, bez większych emocji, na bazie głównie przyjaźni - może i się do człowieka przywiążesz, ale to namiętność nakręca do życia (i sprawia, że masz ochotę się dalej w związek angażować).

    Satysfakcjonujący związek łączy to wszystko - trochę szaleństwa, ognia i fascynacji, trochę więzi przyjacielskiej - dopasowania tak fizycznego jak psychicznego.

    Przy czym (naprawdę!) rozumiem, że każda relacja się zmienia i ewoluuje z czasem.

    Uważam tylko, że nie można zapalić tego, co się nigdy nie paliło - samą siłą woli. No nie zmusisz się do tego i kropka :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy