Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Czy komuś udało się znów pokochać żonę po kryzysie wieku średniego?

Rozpoczęte przez ~EDZIA, 12 wrz 2019
  • avatar ~EDZIA ~EDZIA
    ~EDZIA
    Napisane 18 września 2019 - 18:20
    Mamy dzieci, mąż jest świetnym ojcem i w stosunku do dzieci nic się nie zmieniło. Tylko do mnie czuje "nic" . Wiec po co mam w swój dramat angażować dzieci. Jeśli nam się ułoży to tylko za sprawą uczucia . Mąż nie zostanie ze mną dla dzieci jeśli nic nie poczuje. Nie chce udawanej rodziny.
    Aga S. powodzenia. Z mojego małżeństwa zostały mi szczere do bólu rozmowy. Ale na razie dobre i to.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 19 września 2019 - 20:38
    Im szybciej go wypuścisz, tym szybciej zapalisz zapałkę. Zrób to dla siebie. Szkoda czasu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 19 września 2019 - 22:06
    ~Kate napisał:
    Im szybciej go wypuścisz, tym szybciej zapalisz zapałkę. Zrób to dla siebie. Szkoda czasu.


    Kate w tym artykule, który wkleiłam nie chodzi o to by się ogrzewać zapałkami. To jest zachowanie patologiczne. Tam podane są przykłady na to, że ogrzewanie się zapałkami jest bez sensu. Daje tylko na chwilę ukojenie, nie ogrzejesz zmrożonego kawałka siebie zapałką, nawet stosem zapałek. W tym artykule chodzi o to, że bardzo wiele osób w którymś momencie zauważa w sobie wielki głód, głód czegoś innego, nie wiadomo czego. Chodzi o to żeby nie wpaść w pułapkę i nie myśleć sobie, że zapalanie kolejnej zapałki coś zmieni. NIC NIE ZMIENI. Zapałka się spali i nadal będzie zimno. Kto może nakarmić ten głodny kawałek czy też ogrzać zmrożone serce? Nikt z zewnątrz i nic z zewnątrz. I właśnie w tym problem żeby do tego momentu dojść. Co dalej już ten artykuł nie mówi. Bo moim zdaniem dalej jest ciężka praca ze sprawdzonym terapeutą.
    Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 19 września 2019 - 22:17
    Edzia, nie zostawiaj męża, spróbuj łagodnie namawiać do wspólnej terapii. Jesteście razem od lat, macie dzieciaki, z tego co pisałaś wcześniej sex był ok. On jest troskliwym ojcem. Po prostu wyje w nim ten głodny kawałek, może nasyci go te hobby (nie wiem, wątpię). Jeżeli jesteś z Warszawy to mam zaufanego i sprawdzonego terapeutę lub terapeutkę w zależności co wolicie, dam namiary. Dajcie sobie szansę. Przecież składaliście sobie przysięgę w zdrowiu i chorobie. On jest chwilowo chory, może ty też nie wiem. W dzisiejszych czasach ludzie mają za nic dane sobie słowo. Ja się z tym nie zgadzam. Ja walczę, sama ze sobą, nie dla mojego męża ale w obronie mojej własnej godności. Bo kim bym była gdybym w imię popędów zrujnowała życie najbliższym mi ludziom. Powiedz kim?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 19 września 2019 - 22:41
    Aga
    Wiem.
    Ale abstrahując od tego tekstu, zapałką można też rozpalić ognisko ;)
    Jej domowe wygasło, jak nie chce zmarznąć, to powinna szukać innego ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 19 września 2019 - 22:44
    Aga
    Nie zrujnujesz nikomu życia, jeśli załatwisz sprawy uczciwie.
    Ale nie o innych tu chodzi przecież...
    Tylko o własny strach.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~EDZIA ~EDZIA
    ~EDZIA
    Napisane 20 września 2019 - 08:03
    Dzięki Aga S.. Nie zostawię męża, jeśli się rozejdziemy to nie będzie to moja decyzja. Pocieszające jest to , że nie ma puki co osób trzecich , mąż z jakiegoś powodu zblokował się , jest w jakieś matni. Dzięki tym naszym rozmowom wiemy przynajmniej o swoich błędach. Może potrzebne nam było aby sięgnąć dna , żeby się odbić i oczyścić. Nie poddaję się, jedynie się wyciszyłam , lekko wycofałam i daję mężowi to o co prosi- czas.
    Aga S. wiem ile Cię kosztuję ta walka , ale szacun dla Ciebie , że robisz to dla siebie i że przysięga jest Twoją siłą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 20 września 2019 - 09:30
    Kate, w moim przekonaniu zrujnuję nawet jeśli zrobię to mega uczciwie (czy małe dziecko zrozumie, że mama się "wypaliła" i postanowiła wyprowadzić?). I nie o strach tu chodzi, który łatwo można opanować (robiłam to wielokrotnie) a o lęki, których źródeł samemu trudno jest odnaleźć.
    Kate, ja jestem niezależną kobietą, potrafię sama się utrzymać, w razie rozstania miałabym gdzie mieszkać. Dałabym sobie radę tego się nie boję, ale jestem też przekonana, że rozpalanie nowego ogniska na zgliszczach starego (bez wglądu dlaczego tak się stało, bez ciężkiej pracy w kopalni swojego umysłu) nic nie zmieni ja to osobiście przerabiałam. Moja matka zapalała je 3 razy. To 3 wypaliło się jakieś 6 lat temu i dalej ta kobieta swojego udziału w tym nie widzi. Żonę czy męża można zmieniać tak często jak nadarzy się okazja i na ile Cię stać tylko to nie moja historia. Kiedyś mój mąż powiedział, że tylko ludzie słabi wciąż uciekają, silni są w miejscu, w którym chcą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zmęczony życiem ~Zmęczony życiem
    ~Zmęczony życiem
    Napisane 20 września 2019 - 19:49
    Aga, pozostanie w nieszczęśliwym związku niekoniecznie jest miejscem, w którym chce się być. A uciekać można w hobby, pracę czy nałogi. Z kolei odejście może skutkować, że znajdzie się w końcu miejsce, w którym chce się żyć. Dowodów na to jest wiele. Nawet na tym forum. Tylko nie ma prostej, sprawdzonej recepty, która droga jest lepsza w konkretnym przypadku.

    Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 20 września 2019 - 20:58
    Zmęczony, ja wiem, bycie w takim związku potrafi odbierać energię, dobry humor, nadzieję na to, że jutro poczujesz się lepiej. Ja to czuję, przeżywam aktualnie, ale jeżeli druga strona chce współpracować, to nie mam serca jej zostawić, nie mogłabym tak po prostu, bez dorabiania ideologii. A hobby to nie ucieczka tylko pozytywna strategia radzenia sobie ze stresem. Tak samo jak posiadanie własnej przestrzeni, miejsca, przyjaciół. Jeżeli druga strona chce to ograniczać to ma problem sama ze sobą, ze swoją zazdrością, potrzebą kontroli, poczuciem wartości. I to należy sobie wzajemnie uświadamiać również na takich forach. I wspierać osoby w samorozwoju w dojrzewaniu, w braniu odpowiedzialności za słabszych a nie karmić ludzki narcyzm, bezkrytycyzm, egoizm. To jest trudne, podejmiesz walkę?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zmęczony życiem ~Zmęczony życiem
    ~Zmęczony życiem
    Napisane 20 września 2019 - 21:49
    Trudno to nazwać podjęciem walki. Do tego trzeba dwojga. Za dużo padło słów. A świadomość, że może być lepiej nie pomaga. Ja nie walczę. Raczej czekam. Czekam, aż moja żona zechce mnie zrozumieć i dać coś od siebie. A może okłamuję samego siebie i czekam na moment, w którym pęknę albo przekonam siebie, że dzieciaki nie ucierpią.

    Przez moment wydawało mi się, że moja żona chce współpracować i walczyć o nas. A okazało się, że robi to wyłącznie dla siebie.

    Wszystko byłoby prostsze jeśli nie byłoby dzieciaków. A tak jest cholernie trudno. Bo mój egoizm i moje szczęście oznacza ich cierpienie i skutki na całe ich życie. Z drugiej strony za kilka, kilkanaście lat pójdą w swoją stronę, a ja zostanę starcem z niespełnionymi marzeniami. Albo iluzjami...

    Pozdrawiam!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 20 września 2019 - 22:29
    Zmęczony, ja też tak myślałam. Bałam się, że jak przekroczę magiczne 40 i jednak dalej już pójdę sama to nikt do takiej staruchy się nie przyłączy:-) Bzdura! Zauważyłam, że jak jestem atrakcyjna dla siebie to i dla innych też. Utrzymuj swoją atrakcyjność i fizyczną i intelektualną i nie obawiaj się.
    Kolorowych snów życzę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zmęczony życiem ~Zmęczony życiem
    ~Zmęczony życiem
    Napisane 20 września 2019 - 22:44
    Aguś, moje dzieci będą pełnoletnie jak będę po 50-tce. Więc albo one albo ja.

    Miłej nocy. :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 09:00
    Zmęczony, to super, że Twoja żona chce ratować małżeństwo dla siebie, to bardzo zdrowe podejście moim zdaniem. Ty chcesz dla siebie je rozwalić. Znam kilku bardzo fajnych facetów tuż przed 50. Dla miłości i dobrego sexu czas nie ma znaczenia ani to ile ma się lat, zresztą obserwując losy mojej przyjaciółki uważam, że najlepszy kochanek to ten koło 40-50. Nie wiem dlaczego zniechęcasz się i nie walczysz o żonę. Może wystarczy ją trochę wspierać w codziennym życiu, żeby oddech złapała i miała czas otworzyć się na Twoje potrzeby. I przepraszam ale słaba jestem w litowaniu się nad żonatymi i dzieciatymi facetami, zwłaszcza takimi co już w głowie romans mają. Powtarzam jeszcze raz, najłatwiej jest spakować się i wyjść. Sama często mam na to ochotę, ile przygód by na mnie czekało, a i czas wolny bym miała bo dzieciaki z ojcem... No zastanów się co Ty chcesz tej gromadce zafundować.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 21 września 2019 - 10:53
    Cóż ja jestem dzieckiem rodziców, którzy zostali ze sobą "dla dzieci" i uważam, że niczego gorszego nie mogli zrobić. Ich wzajemną niechęć pamiętam od zawsze. Nie lubię ich odwiedzać i tego unikam. Zresztą moje nastoletnie dzieci też.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 września 2019 - 10:55
    ~Aga napisał:
    Powtarzam jeszcze raz, najłatwiej jest spakować się i wyjść.
    (...)
    No zastanów się co Ty chcesz tej gromadce zafundować.

    Wiesz...
    Tak łatwo się gada, kiedy jest się 'z boku', bo na odległość bardzo łatwo doradzać.

    Ja, zanim rozstałem się z moją ex, przeszedłem prawdziwe piekło - koszmar po prostu.
    Ona chciała się rozstać i robiła wszystko by mi obrzydzić życie, bym to ja od niej odszedł, a nie ona ode mnie.

    Wreszcie stanęło na tym, że ona podała o rozwód, bo ja go nie chciałem.
    Postawiłem jednak ultimatum, że gdybym to ja miał podać, będę walczył o jej winę.
    Alternatywą było złożenie przez nią pozwu, ale bez orzekania.
    Do samego końca się bała, że będę zeznawał przeciwko niej.

    A było co! Naprawdę było i duża szansa, że miałbym orzeczenie o jej winie.
    Miałaby teraz przesrane - dosłownie, bo po tym jak po rozwodzie się zachowywała, to szkoda gadać.
    Dno!
    Mówienie zatem, że 'najłatwiej jest odejść' jest trochę na wyrost jednak :-)...

    A cóż z gromadką?
    Ano to jest węzeł gordyjski - naprawdę.
    Zostać - dzieci patrzą na patologię i wiedzą dużo więcej niż nam się wydaje.
    Odejść - też niedobrze, bo potem kontakty z nimi są ograniczone - ot choćby durnymi zagraniami matki...

    Doradzanie 'z boku' naprawdę najłatwiejsze jest, bo nieobarczone żadną odpowiedzialnością :), a czasem może lepiej mniej moralizować, bo nie wiesz nigdy co tam tak naprawdę się dzieje ;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 13:56
    ~Kate napisał:
    Cóż ja jestem dzieckiem rodziców, którzy zostali ze sobą "dla dzieci" i uważam, że niczego gorszego nie mogli zrobić. Ich wzajemną niechęć pamiętam od zawsze. Nie lubię ich odwiedzać i tego unikam. Zresztą moje nastoletnie dzieci też.


    Cóż ja jestem dzieckiem rodziców, którzy rozeszli się „dla dzieci”, i uważam że nic gorszego nie mogli zrobić. Nikomu nie życzę co klika lat nowych tatusiów. Nie lubię ich odwiedzać i tego unikam. Zresztą mój nastoletni syn też, tylko mała jeszcze nie łapie, więc kocha (niestety bez wzajemności) wszystkich dziadków.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 14:05
    Robert 1971 znam Twoją historię, jestem na tym forum ponad rok. Piszę do Zmęczonego, nie zauważyłam żeby się skarżył na piekło urządzone mu przez żonę. A w kwestii moralizowania to „przyganiał kocioł, garnkowi”:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 21 września 2019 - 15:19
    Z tego wynika tylko tyle, że dla dzieci obie sytuacje mogą być problemem. Lepiej więc kierować się tym co dla każdego dobre, a dzieci i tak kiedyś dorastają.
    I żeby nie było wątpliwości. Mam tu na myśli takie większe dzieci.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 15:43
    Robert 1971, oczywiście, że z boku najłatwiej ale anonimowo to dopiero bajka. Pozdrawiam:-)))

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy