Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Czy komuś udało się znów pokochać żonę po kryzysie wieku średniego?

Rozpoczęte przez ~EDZIA, 12 wrz 2019
  • avatar ~Zmęczony życiem ~Zmęczony życiem
    ~Zmęczony życiem
    Napisane 21 września 2019 - 17:34
    Aga, to nie tak. Żona nie walczy o nas, na co miałem nadzieję, a o siebie. Mnie w tym układzie nie ma, a na pewno nie tak jakbym tego oczekiwał. A pewnych cech i zachowań nie da się w człowieku zmienić.

    Oczywiście dużo w tym mojej winy, bo przez lata dawałem nie oczekując w zamian niczego, albo oczekując naprawdę niewiele. Nie chcę się wybielać, a tym bardziej uzewnetrzniać na forum. Próbowałem rozmawiać, próbowałem wyrazić moje oczekiwania. A teraz już raczej czekam. Czekam na chociażby dobre chęci i zwrócenie uwagi na mnie. I na to czego ja potrzebuję.

    I nie zgadzam się, że najłatwiej jest odejść. Mając dzieci najłatwiej jest zostać i trwać. Tylko to nic nie zmieni, a na pewno nie na lepsze.

    Pozdrawiam!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 września 2019 - 18:09
    Widzisz...
    Moja 'była', w pewnym momencie życia doszła do wniosku, że...
    UWAGA!
    Musi teraz zacząć dbać o SWOJE POTRZEBY.

    Efekt był taki, że moje potrzeby już przestały się liczyć kompletnie. Nie tylko w rozrachunku jej samej.
    One nie liczyły się w rozrachunku ogólnym. Co ja potrzebowałem było pomijalne, a co ona potrzebowała, było nadrzędne i jedynie obowiązujące.

    Czytałem nie dawno profesora Lwa-Starowicza i wyczytałem coś takiego:

    Pojęcie samorealizacji stało się modne u
    niektórych neurotyków, którzy przeszli proces psychoterapii. Dla nich ten proces stał się bodźcem do ustawicznego samopoznawania, a pojęcie samorealizacji jest utożsamiane z poglądem: „robię to, co jest dla mnie ważne i cenne", często z zupełnym pomijaniem osoby partnera i innych.
    Samorealizacja jest widziana jako wolność od wszystkiego co ogranicza, krępuje, jest wyzwoleniem egocentryzmu na olbrzymią skalę. W wielu związkach dla danego partnera pojęcie samorealizacji oznacza również narzucenie własnej wizji życia i dominacji drugiej osobie.

    Z. Lew Starowicz ‚Seks partnerski’

    Miałem to ja, masz to i Ty.
    Po prostu ktoś, kto nagle uświadomił sobie, że wolno mu kształtować swoje życie według własnych wizji i robić z nim co tylko chce, zaczyna eksperymentować.

    Obecnie mamy kult konsumpcjonizmu i egocentryzmu. Twoja żona prawdopodobnie poszła w tę właśnie stronę. Liczy się ona, ona i tylko ONA.
    Reszta się nie liczy, a jeśli już, to tylko jako narzędzie do realizacji jej jakichś tam wewnętrznych celów.

    Obym racji nie miał, ale skoro by tak było, nie masz chłopie szans.

    Takie czasy, zaczęła się twarda gra i ona nie będzie walczyła o Was, tylko o siebie. Liczyć się będą nie Wasze cele, tylko JEJ cele. Zastanów się czy chcesz czegoś takiego i czy w takiej atmosferze dasz radę dalej żyć?

    Może zacznij zabezpieczać swoje interesy, bo jak uwierzysz, że ona będzie miała krztę przyzwoitości, to się srodze zawiedziesz i... wylądujesz w tzw. czarnej dupie ;-)...

    Wykiwa Cię ze wszystkim co tylko będzie mogła wyciągnąć i nie pozostawi pola manewru ;-). A na koniec powie, że to przecież 'dla dzieci' ;-)))...
    Naprawdę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 19:21
    Zmęczony, ależ Ty mnie zaciekawiłeś w kwestii tych swoich niezaspokojonych potrzeb. Ech... nie mam pojęcia o czym piszesz. Chodzi o to żeby sex był kilka razy w tygodniu? Ciasto domowe w niedzielę? Może chciałbyś koleżankę przyprowadzić do łóżka. Albo żeby przynajmniej raz w tygodniu śniadanie do łóżka dostać, włączając w to lodowy deser? Mało domyślna jestem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 września 2019 - 19:46
    Że się tak wtrącę...
    Bo już za dużo ostatnio tu gadam :-)

    A zwykłego pogadania i posiedzenia razem wieczorem przy lampce winka nie wliczasz w zakres potrzeb męża?
    Zwyczajnego zainteresowania jego osobą i jego sprawami...?
    No proszę Cię.

    A seks też.
    Swoją drogą jest ważny i żona uchylająca się od seksu jest skaraniem dla faceta, bo on w bok legalnie pójść nie może, a raz na miesiąc czy kwartał, to stanowczo za mało :-)...

    A co powiesz gdy ona widzi tylko swoje 'tzw. potrzeby - co trochę nowe szmaty, smarowidła na ryjek, tudzież inne części ciała, fryzjera, spa i takie tam kosmetyczki, a on...

    Ano radź sobie chłopie, byle byś hajs dał na 'moje potrzeby' :-).
    Jak piwko sobie wypije, albo z kolegami wyjdzie na dwie godziny to już ona krzywo patrzy, ale sama potrafi godzinami trajkotać przez telefon...

    Wachlarz zaniedbań żony w stosunku do potrzeb męża może być naprawdę spory i w wielkim błędzie jest ten, co myśli, że chodzi tylko o sam seks.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 21 września 2019 - 19:52
    Ale może zauważyłbyś w końcu, że to idzie w parze...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 września 2019 - 20:21
    ~Ona napisał:
    Ale może zauważyłbyś w końcu, że to idzie w parze...

    Tak, zauważam że zaniedbywanie męża idzie w parze z parszywym pasożytowaniem takiej mendy na nieszczęśniku :)

    Masz tutaj 100% racji niestety .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 21 września 2019 - 20:37
    Niechęć do seksu jest oznaką, że kobiecie nie zależy na facecie. Jeśli z nim jest, to tylko że względów organizacyjnych lub z innych wymiernych względów.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zmęczony życiem ~Zmęczony życiem
    ~Zmęczony życiem
    Napisane 21 września 2019 - 20:45
    Robert, mój przypadek jest inny od Twojego. Co nie znaczy, że nie wylądowaliśmy w tym samym miejscu. :)

    U mnie nie stało się nic nagle. U mnie to było od zawsze, tylko przed narodzinami dzieci było udawanie lub jej jeszcze zależało na tyle, aby nie koncentrować się na swojej wygodzie i potrzebach. Później był długi okres, w którym zdawałem sobie z wielu rzeczy sprawę, ale okoliczności powodowały, że trwaliśmy w takim układzie przez lata. Nie chcę wchodzić w szczegóły, bo i tak za dużo piszę. Ale gdybym wtedy odszedł to byłbym kawałem gnoja. Ale mój błąd był taki, że nie potrafiłem wyznaczyć granicy i postawić na swoim. Także przez okoliczności. Co gorsza, nie dopuszczałem do siebie myśli, że w małżeństwie jedna strona może wykorzystywać drugą. Ot, naiwność i wiara w ludzi. W szczególności tych najbliższych. I tu znów wkradają się okoliczności, które potęgowały moją naiwność.

    Ona natomiast zaczęła wykorzystywać tę sytuację i brnąć jak najdalej szukając granicy, do której dotarliśmy. Tylko, że ja, ślepiec i naiwniak, zrozumiałem to dopiero niedawno. Skutek jest taki, że jesteśmy w punkcie bez odwrotu. I albo bez moich nacisków i próśb to się zmieni, albo ostatecznie wypali jak gasnące ognisko. Po wieloletnim małżeństwie zdaliśmy sobie sprawę, że tak naprawdę to siebie nawzajem nie znamy.


    Aga, związek nie polega na pieprzeniu i gotowaniu mężowi. Naprawdę. O ile seks i jedzenie są ważne w życiu każdego zdrowego człowieka to pozostaje zwyczajne zainteresowanie partnerem, jego życiem, potrzebami, zainteresowaniami i pragnieniami. Wspólne spędzanie czasu, hobby, marzenia i cele. Jak tego nie ma, a seks jest od święta z poświęcenia na misjonarza to nie ma na czym budować czegokolwiek. Może trochę przerysowuję, ale faceci naprawdę nie są skomplikowani. A jak na to nakłada się utrata zainteresowania i poczucie okłamywania i wykorzystywania przez lata to naprawdę tracę wiarę, że to ma sens. Ale w ten cały układ wchodzą dzieci. Dzieci, które są moim całym życiem...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 22:11
    Zmęczony, mój mąż nigdy mi się nie zwierzał, za to lubi zjeść i popieprzyć. Ja nie gotuję ale dobrze zarabiam więc stać nas na jedzenie na mieście, pieprzenie też lubię bo mam duży temperament. Jak sobie tutaj czytam to faceci są skomplikowani. Przepraszam za bezpośredniość, proponuję separację finansową. Żona może zacząć na te swoje wygody zarabiać, może szybko sobie przypomni co przyrzekała, a jak nie to masz jak w banku, że Cię zostawi i przynajmniej sumienie będziesz miał czyste. I jeszcze o tym hobby wspomnę, ja nie interesuję się piłką męża a mój mąż nie wejdzie ze mną na ring. Wspólne marzenia, cele? Najpierw musiałabym się o nich dowiedzieć, a tu brak czasu nas ogranicza...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 21 września 2019 - 22:45
    Zmęczony, może Ty nudny jesteś? Pomyślałeś o tym, że być może ona wyszła za Ciebie z rozsądku? Upewnij się, idźcie do specjalisty. Nie znacie się to super, możecie zacząć odkrywać siebie, są świetne gry na rynku dla dorosłych. Tyle mam w głowie pomysłów ale to taka gra, ja będę Ci udowadniać jak wiele możesz jeszcze zrobić a Ty że ona taka i owaka. Eric Berne coś o tym nawet ciekawego napisał.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zmęczony życiem ~Zmęczony życiem
    ~Zmęczony życiem
    Napisane 22 września 2019 - 10:06
    Aga, wydaje mi się, czy się zdenerwowałaś, że poza seksem i jedzeniem także za bardzo nic Was nie łączy? Bo nie masz na to czasu, ochoty czy cokolwiek innego? Jak kobieta wymaga atencji, kwiatów, kolacji w restauracji czy innych wyjść to jest naturalne. A jak facet domaga się uwagi to jest coś dziwnego. Tylko jak znajdzie się kobieta, która mu to daje to później pretensje do niego i całego świata, że to szuja. Ale nie martw się, dobrze zarabiasz, jesteś niezależną kobietą, poradzisz sobie. Wybacz za bezpośredniość. :)

    Nigdzie nie napisałem, że wszystkiemu winna jest moja żona. Wina zawsze leży po obu stronach. Lecz nie zawsze po równo. I starać się muszą zawsze obie strony. Ja jestem na takiem etapie, że oczekuję większego zaangażowania i otwarcia na mnie. Tylko tyle i aż tyle.

    Miłej niedzieli. :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 22 września 2019 - 11:39
    Zmęczony, dziękuje, niedziela zapowiada się sielankowo. Jest piękna pogoda, odpoczywamy w parku razem z przyjaciółmi. Nie zdenerwowałam się przecież sama napisałam co mnie z mężem łączy. Jeszcze dodam, że kredyt, dzieci no i podobne poczucie humoru i to już wszystko. I tak razem 22 lata. Nie zamierzam się rozwodzić, widziały gały co brały.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 22 września 2019 - 13:25
    ~Aga napisał:
    Nie zamierzam się rozwodzić, widziały gały co brały.

    I widzisz @Aga S.
    Za to Cię szanuję.
    Tak trzymaj, bo gatunek jaki prezentujesz, zaczyna wymierać niestety.

    Każdy z nas ma wady, ma też i zalety.
    Nie sztuką jest, moim zdaniem, przeskakiwać z kwiatka na kwiatek, bo nagle coś tam mi 'nie pasuje'.

    To właśnie propagują co poniektóre indywidua :-), nawet tutaj się udzielające,
    Rzeczywistość jednak nie jest dwubarwna i każdy dorosły człowiek o tym wie.

    Tylko płycizna emocjonalna może twierdzić, że jak się nie podoba, to odejdź, jak nie kochasz, to odejdź, jak za mało daje kasy, to...

    A trochę się dopasuj, daj coś z siebie, spuść ciut z tonu i pokochaj, a jak kasy mało, to sama zarób, dołóż się ;-)...

    No tak, niepopularny jestem, bo takie dyrdymały wypisuję hehe...

    Takie czasy nastały.
    Jednorazowość, płycizna emocjonalna i często intelektualna, byle do przodu, do zaspokojenia własnego ego i własnych... :-) potrzeb.

    Facet z jednej strony powinien być w domu - spędzać z kobietą jak najwięcej czasu - a z drugiej ma stanąć na wysokości zadania i... zapewnić byt.
    No jasne ;-).
    Tyle, że wtedy go nie ma, bo jest w robocie. Ale chciałoby się ciastko mieć i jednocześnie je zjeść. Tylko nowoczesny pustak może tak rozumować.

    Dwoje ludzi siedzi ze sobą, bo coś ze związku czerpią.
    Korzyści muszą być po obu stronach, ale i zaangażowanie również.

    Im więcej w tym przywiązania i przyjaźni, tym lepiej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 22 września 2019 - 16:59
    Robert 1971, to wszystko o czym piszesz właśnie staram się przekazać Zmęczonemu, może trochę nieudolnie. Ja jakoś tak czuję, że koło zmęczonego już jakaś laska się kręci, tylko jaką on ma gwarancję, że Tym razem to ta jedyna właściwa itd. Na miłość, chemię rady nie ma, jeżeli już się zakochał to nikt go nie przekona, a już na pewno nie my Robert. Jeżeli jakaś fajna babeczka kręci się koło faceta nieco znudzonego swoim życiem, żonką, obowiązkami to naprawdę trzeba być niesamowicie prawym człowiekiem żeby powiedzieć jej spadaj. Ja nie „rzucam kamieniem” w Zmęczonego, sama mało odporna na pokusy jestem.
    Fajnie tu się z Wami pisze, już dawno, żadnego wątku nie podejmowałam bo zarobiona byłam. Na piwo z Wami bym chętnie poszła a nie tak tutaj bez wstydu i winy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 22 września 2019 - 17:51
    r
    ~Zmęczony napisał:
    Robert, mój przypadek jest inny od Twojego. Co nie znaczy, że nie wylądowaliśmy w tym samym miejscu. :)

    Teraz już nie..., ale podówczas tak :-).

    Ona swoje, ja swoje.
    U mnie stało się to w kilka miesięcy.
    U Ciebie toczyło się dłużej. Do jednego się sprowadziło.

    Ja zakończyłem sprawę rozwodem, bo się nie dało dłużej tak żyć. Wiele razy próbowałem ją przekonać, żeby coś z siebie dała zamiast tylko brać :-)...
    No teraz to już nie ważne.

    Egoizm, egoizm i tylko egoizm.
    Oczywiście ja wszystkiemu winien byłem i jestem..., ale trudno.

    Jakoś do faktycznej winy się nie poczuwam, bo ile ja zrobiłem, żeby to małżeństwo ratować, to niejeden by już dawno tym pierdyknął, a mordę obił porządnie za te kłamstwa, które musiałem wysłuchiwać.

    Dziś - z perspektywy czasu - mogę powiedzieć, że nie warto było, ale gdyby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się był położył :-).

    Ja zaoszczędziłbym sobie z dwa lata gehenny, gdybym od razu tym rzucił.
    Łudziłem się jednak i zdrowie traciłem.

    Dlatego sugeruję próbować naprawy, ale też z drugiej strony się zabezpieczać, bo ona jak już jest na wylocie, nie przebiera w środkach i każde chamstwo, bezczelność oraz świństwo choćby najbardziej wyszukane, będzie dla niej uzasadnione.

    Potem już nie będzie miała skrupułów i posunie się do wszystkiego, co tylko przyniesie jej zysk - nie ważne, a może właśnie ważne, że będzie to Twoim bolesnym kosztem.

    Twardym trza być, bo w skarpetkach zostaniesz :-).

    Ja już trzeci rok się zbieram i jeszcze się tak do końca nie pozbierałem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 22 września 2019 - 18:02
    Cudowne poglądy i umoralnianie innych,
    gdyby nie ta chwila szczerości w której była prawda o tym związku:
    "Ja przestałam myśleć o wspólnej przyszłości, żyję z dnia na dzień. Pocieszeniem dla mnie jest fakt, że udało mi się zyskać przestrzeń, do której mój mąż nie ma dostępu. Nie wpuszczę go tam. Dzięki niej czasami coś czuję. "

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 22 września 2019 - 18:26
    Kate, no i? Przecież piszę wyraźnie że mam problemy sama ze sobą! I sama je tworzę, to jest najzabawniejsze. O co Ci chodzi? Coś Ciebie dotknęło w moich słowach?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~EDZIA ~EDZIA
    ~EDZIA
    Napisane 23 września 2019 - 11:32
    Założyłam ten post w nadziei , że jest tu ktoś kto zawalczył o swoje małżeństwo i udało się odbudować lub nawet zbudować coś na nowo. Szukałam namacalnego dowodu , że małżonkowie zawalczyli , że nie poddali się, że zawsze kiedyś zaświeci słońce.
    Niestety nie na tym forum. Zrobiła się tu wojna damsko- męska, wszyscy wypowiadają się tu przez pryzmat swojej gorszej połówki. Ja też jestem po tej stronie - odrzuconych. Nie mam pojęcia dlaczego doszło do takiego kryzysu w moim małżeństwie - i nie wiem jak się skończy. Ale, dużo rozmawiamy z mężem , oboje jesteśmy świadomi sytuacji w jakiej się znaleźliśmy. Mąż stara się poukładać sobie wszystko w głowie ( z jakiegoś powodu czuje się wypalony ogólnie w życiu , ale i w stosunku do mnie jest próżnia) a ja walczę o nas. I nie jest to udowadnianie , że zobacz ja nie jestem taka zła. Nie muszę mu siebie wybielać. Mąż mi niczego nie obiecuje ani nie przekreśla. Prosi o czas. Dla niektórych , czas to koniec - ale każdy kryzys jest inny. Może to banał , ale trzymam się stwierdzenia KWŚ. Póki co nie ma osoby trzeciej. Ani ja ani mąż nie możemy powiedzieć , że czuliśmy się zaniedbywani , albo że dobro któregoś z nas było ponad wszystko. Dzięki szczerym rozmowom aż do bólu wiemy o swoich niedoskonałościach. Każdy nawet kryształowy partner/partnerka popełnia błędy, a ta druga osoba niekiedy na to przystaje.
    Tylko Aga S. walczy na sobie wiadomy sposób ( może nie dla wszystkich zrozumiały ) ale jak na razie skutecznie. Wie , że chce być z mężem, zna swoje słabości, nie nam oceniać stopień szczerości.
    Naprawdę nie ma tu nikogo , komu się udało ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 23 września 2019 - 13:11
    Edzia, ja wiem, że Ciebie nie pocieszę, ale to już nasz, mój 3 kryzys. Pierwszy był bardzo emocjonujący (nie byliśmy w stanie ze sobą normalnie rozmawiać - przeczekaliśmy). Drugi już mniej mnie poruszył (było dużo gadania, otwartości, szczerości - chyba podobnie jak u Ciebie), 3 kryzys właśnie trwa. Śmiejemy się z mężem, że w rutynę wpadamy. Ja do niego:
    - taka wypalona się czuję itd..., mam ochotę się spakować i uciec.
    A on:
    - słońce za chwilę... głodny jestem.
    :-)))
    Edzia, tydzień temu myślałam, że już sobie nie poradzę sama. Jakaś kulminacja wszystkiego złego. Wydawało mi się, że świat na głowę mi się wali. Dziś jest znośnie, może za tydzień będzie całkiem, całkiem a za miesiąc znów Ok.
    Pocieszające jest, że z każdego kryzysu coś pozytywnego się u mnie rodzi. Wnioski wyciągam, uczę się.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~EDZIA ~EDZIA
    ~EDZIA
    Napisane 23 września 2019 - 13:45
    Aga S.i o to właśnie chodziło w tym poście. Żeby przeczytać coś na pokrzepienie, że są ludzie co walczą , że niektórym się udaje. Nikt nie da nam gwarancji jak skończy się nasza historia, ale dodajmy sobie otuchy. A tu zaczęło się wzajemne ocenianie i porównywanie. Temu służą inne posty. Tu niech się zbiorą osoby , które podjęły rękawice. Może kiedyś , ktoś po przejściach napisze nam ,że warto , że się da.
    Każdego łączą inne relacje ze swoim partnerem/partnerką , jest więcej lub mniej szczerości , ale może ktoś nas zainspiruje swoją historią.
    Dla mnie na przykład Aga S. jesteś takim światełkiem w tunelu, chociaż Twoja historia znacznie różni się od mojej, ale szacun za determinację.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy