Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Czy komuś udało się znów pokochać żonę po kryzysie wieku średniego?

Rozpoczęte przez ~EDZIA, 12 wrz 2019
  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 26 września 2019 - 11:54
    Edzia, raczej nie powiało optymizmem. Podbijam wątek, może znajdzie się przynajmniej jeden mężczyzna, który napisze, że odżyło jego uczucie do żony po przeżytym kryzysie. Sama jestem ciekawa czy takie osoby są na tym forum. W międzyczasie poczytałam historie z wątku "moja żona nie chce seksu" - swoją drogą niezła lektura. Można tam też znaleźć determinację mężów do naprawiania swoich związków. Nie wszyscy na hasło jest mi źle spieprzają (czy to mentalnie, czy fizycznie). Ja wiem, że Tobie pewnie nie o to chodzi. Raczej o to (może się mylę to mnie popraw), żeby on - Twój mąż, znów poczuł do Ciebie (no właśnie co?).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 26 września 2019 - 12:09
    ~Aga napisał:
    może znajdzie się przynajmniej jeden mężczyzna, który napisze, że odżyło jego uczucie do żony po przeżytym kryzysie. Sama jestem ciekawa czy takie osoby są na tym forum. W międzyczasie poczytałam historie z wątku "moja żona nie chce seksu" - swoją drogą niezła lektura. Można tam też znaleźć determinację mężów do naprawiania swoich związków. Nie wszyscy na hasło jest mi źle spieprzają (czy to mentalnie, czy fizycznie).

    Jak dla mnie te dywagacje świadczą o tym, że ludzie faktycznie coś z tym chcą zrobić, ale... nie zawsze wiedzą co to miałoby być.

    Pytasz co z kryzysami?
    Ano nic.
    Trzeba iść do przodu i czy sprawa ruszy, czy utknie, zależy od obu stron, nie od jednej tylko.
    Cóż z tego, że będę z siebie wypruwał flaki i podkładał się durnia z siebie robiąc, adorował, komplementował, kwiatki kupował i woził na wycieczki, sprzątał, gotował i okna szorował co tydzień, gdy ona będzie to miała w d... i powie wprost, że 'już mnie nie kocha'...

    hehe..
    No znudziłem się i tyle.

    Może i nudny byłem - tego nie wiem - ale ona też coś ślubowała chyba no nie?
    Skoro zatem ja się staram i przechodzę samego siebie, to zwykła przyzwoitość nakazuje po drugiej stronie coś też z siebie dać.
    Ale... to tylko teoria :-).

    Ja ponad trzy lata po rozwodzie jestem - może więc nie mam za wiele do powiedzenia teraz w temacie :-).
    Jednak...

    Mam skalę porównawczą i widzę, że gdy komuś zależy, to mimo moich uchybień da radę zauważyć zaangażowanie i można się dogadać. Warunek jest jeden!

    Obie strony muszą tego chcieć ;-).

    Nie przeskoczysz zasady, że...
    'W tym cały jest ambaras,
    żeby dwoje chciało na raz'.

    W moim nowym związku też zdarzają się jakieś dni 'słabsze', czy całe serie tych słabszych dni. Jest jednak chęć do parcia naprzód i to jest najważniejsze.

    A jeszcze jedno...
    Nie chciałem tego pisać wcześniej, ale teraz napiszę... a co tam.

    Jesteś pewna, że Twój facet nie odkrył w sobie geja?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 26 września 2019 - 12:48
    Jesteś pewna, że Twój facet nie odkrył w sobie geja?

    Robert czy ja dobrze rozumiem, to pytanie do Edzi?
    I raczej jeżeli nawet okazałoby się, że to odkrył w sobie to ja śmiem twierdzić, że to raczej biseksualizm no bo jak Edzia pisała przecież mają dzieci i seks był udany. Nie wiem, nie znam się (znam osobiście tylko jednego geja), ale chyba homoseksualna osoba nie odczuwa pociągu do płci przeciwnej więc mowa o udanym seksie jest bez sensu (przez 20 lat udawać orgazmy?). No wprost napiszę, stawałby mu przez tyle lat? Kiedyś czytałam o przypadku (literatura z zakresu terapii par) gdzie mąż chciał z żoną tylko i wyłącznie analnie, i to zaniepokoiło żonę, która namówiła go na terapię. Niestety (albo i dobrze nie mnie to oceniać) okazało się, że on się na końcu określił jako homoseksualista. Małżeństwo się rozpadło, a raczej uznano, że nigdy nie zostało zawarte tzn. unieważnione zostało.
    Nie chce mi się wierzyć, że ktoś po 20 latach wspólnego pożycia mówi serio jestem gejem (raczej takie mam przemyślenia, że to wymówka żeby pozbyć się swojej drugiej połowy, której nie można zarzucić dosłownie nic konkretnego - to dot. moim zdaniem Twojej żony - taka manipulacja z zimną krwią). Ona Ciebie nie chciała, co więcej winiła za swoje nieudane życie. W sumie to Ty wiesz najlepiej czy ona teraz jest w parze z kobietą i jest szczęśliwa.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~EDZIA ~EDZIA
    ~EDZIA
    Napisane 26 września 2019 - 13:27
    Odpowiadając Robertowi : tak, jestem pewna , że mąż nie odkrył w sobie homoseksualizmu. Znam jego poglądy na ten temat. Po tylu latach znam jego potrzeby i fantazje i śmiało mogę powiedzieć , że NIE.
    Nasz kryzys zdecydowanie nie ma podłoża w sypialni.
    Po prostu za bardzo zawładnęłam jego przestrzeń , naruszyłam męskie ego , ograniczałam - mąż niestety dawał mi na to ciche przyzwolenie. Wiemy to już teraz oboje i oboje chcemy to zmienić i naprawić. Do tego przyszły jeszcze jakieś trudności na płaszczyźnie zawodowej , tak zwane wszystko pod górkę i wiatr w oczy. No i coś w nim pękło , gdzieś się zablokował. Czuje pustkę i po prostu nic.
    Co niektórzy ( na tym forum) , nie uważają aby czas cokolwiek na korzyść zmienił. Ja myślę inaczej.
    Aga- czego oczekuję od męża ? Żeby znów zaczął się śmiać i chcę zobaczyć w jego oczach te iskierki...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 26 września 2019 - 16:10
    @edzia
    Pojawienie się innej kobiety w sercu twojego męża, to najbardziej prawdopodobna przyczyna obecnej sytuacji. Nie pytaj męża, tylko przeanalizuj sytuację
    Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz to drążyć.
    PS. Mąż Agi Sz. raczej nie zobaczy iskierek w jej oczach, one nie są dla niego, więc ona je po prostu ciągle gasi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 01 października 2019 - 13:50
    ~Kate napisał:
    @edzia
    Pojawienie się innej kobiety w sercu twojego męża, to najbardziej prawdopodobna przyczyna obecnej sytuacji. Nie pytaj męża, tylko przeanalizuj sytuację
    Musisz sama sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcesz to drążyć.
    PS. Mąż Agi Sz. raczej nie zobaczy iskierek w jej oczach, one nie są dla niego, więc ona je po prostu ciągle gasi.


    Kate iskierka to tylko chwila, daję mężowi coś znacznie trwalszego, ogień i żar. I cały czas go podsycam nie trudząc się przy tym wiele, i tak już od 22 lat!

    Kate za moje problemy w związku odpowiadam ja i moja przeszłość! Już dawno mój mąż nie jest "mój", zwróciłam mu wolność i odtąd między nami układa się wyśmienicie.
    Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 01 października 2019 - 14:06
    Kate, chciałabym, żebyś dobrze mnie zrozumiała. Staram się chronić mój związek przed samą sobą. Jestem jedna ale jakby dwie osoby. Nie umiem Ci tego wyjaśnić. Nie mogę zrzucić winy za moje stany (uczucia) na nikogo z teraźniejszości chociaż może tak byłoby łatwiej? Mogę o wielu sprawach mężowi powiedzieć lub napisać (czasami do siebie piszemy) , sama nie wszystko co się ze mną dzieje potrafię ogarnąć rozumem. Nie umiem powiedzieć mężowi prawdy, która za chwilę prawdą już nie jest. Kiedy mogę mieć pewność, że nią jest na 100%. Dla mnie wojna, o której wcześniej pisałam trwa. Co nie znaczy, że nie potrafię wyjść poza te swoje stany i czerpać radości (chwilowej) z obcowania z drugą bardzo bliską mi osobą. Nie lubię iskierek, pobudzają niepotrzebnie i zamiast żaru i ognia w związku mam apokalipsę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 01 października 2019 - 19:01
    Aga
    Pomyślałam o Tobie, to co sama napisałaś :)
    Czytając twoje wypowiedzi, miałam wrażenie, że piszą je dwie różne osoby.
    Ciekawa jestem, czy twoje małżeństwo jest efektem zakochania czy przyjaźni.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 01 października 2019 - 21:57
    Zakochuję się w mężu średnio co kwartał:-)
    Pewnie dlatego tak łatwo przychodzi mi namiętność w łóżku. Mój mąż twierdzi, że jestem straszna ale garnie się do mnie. Czy to miłość? A czym jest miłość? Dziś w imię miłości niszczy się do nie dawna jeszcze kochane osoby. Mam nadzieję, że to jednak przyjaźń.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Paweł ~Paweł
    ~Paweł
    Napisane 02 października 2019 - 08:30
    Eh kobiety,
    jakbym chciał być niczyj to nie żeniłbym się bo po co.
    Lubię być mojej żony jak kocur.
    Same siebie oszukujecie ale to wasza decyzja.

    W imie miłości odchodzi się od złudnej iluzji zawartej jakiś czas temu. Tak po prostu jest, młodość, hormony zrobiły swoje a po latach ludzie tkwią w obawie przed samotnością w związkach miotając się po kątach co robić bo jednej osobie zależy bardziej niż drugiej. W efekcie i tak każdy pójdzie w swoją strone wcześniej czy póżniej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 03 października 2019 - 11:13
    Hej Edzia, nurtuje mnie jeszcze jedno pytanie. Może nie mam prawa je zadawać ale trudno zadam: jak długo zamierzasz na te iskierki czekać?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 03 października 2019 - 11:16
    ~Paweł napisał:
    Eh kobiety,
    jakbym chciał być niczyj to nie żeniłbym się bo po co.
    Lubię być mojej żony jak kocur.
    Same siebie oszukujecie ale to wasza decyzja.

    W imie miłości odchodzi się od złudnej iluzji zawartej jakiś czas temu. Tak po prostu jest, młodość, hormony zrobiły swoje a po latach ludzie tkwią w obawie przed samotnością w związkach miotając się po kątach co robić bo jednej osobie zależy bardziej niż drugiej. W efekcie i tak każdy pójdzie w swoją strone wcześniej czy póżniej.

    - a niektórzy ponownie się ze sobą spotkają i zakochają...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~EDZIA ~EDZIA
    ~EDZIA
    Napisane 03 października 2019 - 14:50
    Do Aga S. - nie wiem. Czas pokarze, nic na siłę, nie stawiałam mężowi żadnych ram czasowych. Na razie nie nalegam, i nie popędzam. Ta sytuacja mnie też zmieniła i dała do myślenia. Dopóki nie dzieje się nic na co nie mogłabym się zgodzić albo zaakceptować , to daję czasowi pole do popisu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 03 października 2019 - 16:37
    Jak dla mnie te dywagacje świadczą o tym, że ludzie faktycznie coś z tym chcą zrobić, ale... nie zawsze wiedzą co to miałoby być
    - a mi się wydaje, że wiedzą ale z rożnych powodów nie robią.

    Pytasz co z kryzysami?
    Ano nic.
    Trzeba iść do przodu i czy sprawa ruszy, czy utknie, zależy od obu stron, nie od jednej tylko

    - myślę podobnie, dwie strony muszą chcieć. Czasami jednak, jedna strona się "zawiesza" tak jak np. u Edzi i co? Jak długo czekać? Tydzień, miesiąc, rok? Wyobraź sobie, że np. ta druga strona w momencie "zawieszenia" nie chce seksu, przytulania, wspólnego spędzania czasu i co wtedy? Można oczywiście zaspokajać się samodzielnie, hobby czasochłonne sobie zorganizować itd., ale na jak długo to wystarczy?

    Cóż z tego, że będę z siebie wypruwał flaki i podkładał się durnia z siebie robiąc, adorował, komplementował, kwiatki kupował i woził na wycieczki, sprzątał, gotował i okna szorował co tydzień, gdy ona będzie to miała w d... i powie wprost, że 'już mnie nie kocha'...
    - a jeżeli nie wie, czy kocha czy nie kocha? Miłość, jak sobie tak analizuję wpisy Rafała35, Kobietki, Alutki, Aniołka czy też Twoje, dla każdego coś innego znaczy. A jeżeli mówię nie kocham w złości, gniewie w tzw. afekcie to przecież nawet w Sądzie przy morderstwie są to okoliczności łagodzące.


    hehe..
    No znudziłem się i tyle.

    - mnie nudzi większość ludzi a raczej nie tyle nudzą mnie oni sami co nasze schematy działania. Jak się trochę na świecie pożyje a klapek się na oczach nie ma i jeszcze biografii kilka przeanalizuje to się okazuje, że niby wszyscy tacy wyjątkowi jesteśmy a tak naprawdę wszystko już było.



    Może i nudny byłem - tego nie wiem - ale ona też coś ślubowała chyba no nie?

    - i tu już wiesz, że dla mnie to jest wartość sama w sobie.

    Skoro zatem ja się staram i przechodzę samego siebie, to zwykła przyzwoitość nakazuje po drugiej stronie coś też z siebie dać.
    Ale... to tylko teoria :-).

    - masz rację wystarczy zwykła przyzwoitość, tylko bycie przyzwoitym jest cholernie trudne.

    Ja ponad trzy lata po rozwodzie jestem - może więc nie mam za wiele do powiedzenia teraz w temacie :-).
    Jednak...

    Mam skalę porównawczą i widzę, że gdy komuś zależy, to mimo moich uchybień da radę zauważyć zaangażowanie i można się dogadać. Warunek jest jeden!

    Obie strony muszą tego chcieć ;-).

    Nie przeskoczysz zasady, że...
    'W tym cały jest ambaras,
    żeby dwoje chciało na raz'.

    W moim nowym związku też zdarzają się jakieś dni 'słabsze', czy całe serie tych słabszych dni. Jest jednak chęć do parcia naprzód i to jest najważniejsze.

    - pozwolić sobie i drugiej stronie na słabość to wielka rzecz (tak by powiedział BING - ulubieniec mojej córeczki).

    A jeszcze jedno...
    Nie chciałem tego pisać wcześniej, ale teraz napiszę... a co tam.

    Jesteś pewna, że Twój facet nie odkrył w sobie geja?

    Dzięki takim postom ja sobie myślę, dzięki:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 03 października 2019 - 20:33
    ~Aga napisał:
    ~Paweł napisał:
    Eh kobiety,
    jakbym chciał być niczyj to nie żeniłbym się bo po co.
    Lubię być mojej żony jak kocur.
    Same siebie oszukujecie ale to wasza decyzja.

    W imie miłości odchodzi się od złudnej iluzji zawartej jakiś czas temu. Tak po prostu jest, młodość, hormony zrobiły swoje a po latach ludzie tkwią w obawie przed samotnością w związkach miotając się po kątach co robić bo jednej osobie zależy bardziej niż drugiej. W efekcie i tak każdy pójdzie w swoją strone wcześniej czy póżniej.

    - a niektórzy ponownie się ze sobą spotkają i zakochają...



    To jest stwierdzenie kompletnie oderwane od rzeczywistości.
    Znacznie częściej nie są w stanie utrzymać nawet poprawnych koleżeńskich relacji.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 03 października 2019 - 22:04
    Jakoś dziwnie wkleiłam ten post Roberta1971 ze swoim komentarzem? Sama tego nie łapię:-)))
    ~Aga napisał:
    Jak dla mnie te dywagacje świadczą o tym, że ludzie faktycznie coś z tym chcą zrobić, ale... nie zawsze wiedzą co to miałoby być
    - a mi się wydaje, że wiedzą ale z rożnych powodów nie robią.

    Pytasz co z kryzysami?
    Ano nic.
    Trzeba iść do przodu i czy sprawa ruszy, czy utknie, zależy od obu stron, nie od jednej tylko

    - myślę podobnie, dwie strony muszą chcieć. Czasami jednak, jedna strona się "zawiesza" tak jak np. u Edzi i co? Jak długo czekać? Tydzień, miesiąc, rok? Wyobraź sobie, że np. ta druga strona w momencie "zawieszenia" nie chce seksu, przytulania, wspólnego spędzania czasu i co wtedy? Można oczywiście zaspokajać się samodzielnie, hobby czasochłonne sobie zorganizować itd., ale na jak długo to wystarczy?

    Cóż z tego, że będę z siebie wypruwał flaki i podkładał się durnia z siebie robiąc, adorował, komplementował, kwiatki kupował i woził na wycieczki, sprzątał, gotował i okna szorował co tydzień, gdy ona będzie to miała w d... i powie wprost, że 'już mnie nie kocha'...
    - a jeżeli nie wie, czy kocha czy nie kocha? Miłość, jak sobie tak analizuję wpisy Rafała35, Kobietki, Alutki, Aniołka czy też Twoje, dla każdego coś innego znaczy. A jeżeli mówię nie kocham w złości, gniewie w tzw. afekcie to przecież nawet w Sądzie przy morderstwie są to okoliczności łagodzące.


    hehe..
    No znudziłem się i tyle.

    - mnie nudzi większość ludzi a raczej nie tyle nudzą mnie oni sami co nasze schematy działania. Jak się trochę na świecie pożyje a klapek się na oczach nie ma i jeszcze biografii kilka przeanalizuje to się okazuje, że niby wszyscy tacy wyjątkowi jesteśmy a tak naprawdę wszystko już było.



    Może i nudny byłem - tego nie wiem - ale ona też coś ślubowała chyba no nie?

    - i tu już wiesz, że dla mnie to jest wartość sama w sobie.

    Skoro zatem ja się staram i przechodzę samego siebie, to zwykła przyzwoitość nakazuje po drugiej stronie coś też z siebie dać.
    Ale... to tylko teoria :-).

    - masz rację wystarczy zwykła przyzwoitość, tylko bycie przyzwoitym jest cholernie trudne.

    Ja ponad trzy lata po rozwodzie jestem - może więc nie mam za wiele do powiedzenia teraz w temacie :-).
    Jednak...

    Mam skalę porównawczą i widzę, że gdy komuś zależy, to mimo moich uchybień da radę zauważyć zaangażowanie i można się dogadać. Warunek jest jeden!

    Obie strony muszą tego chcieć ;-).

    Nie przeskoczysz zasady, że...
    'W tym cały jest ambaras,
    żeby dwoje chciało na raz'.

    W moim nowym związku też zdarzają się jakieś dni 'słabsze', czy całe serie tych słabszych dni. Jest jednak chęć do parcia naprzód i to jest najważniejsze.

    - pozwolić sobie i drugiej stronie na słabość to wielka rzecz (tak by powiedział BING - ulubieniec mojej córeczki).

    A jeszcze jedno...
    Nie chciałem tego pisać wcześniej, ale teraz napiszę... a co tam.

    Jesteś pewna, że Twój facet nie odkrył w sobie geja?


    Dzięki takim postom ja sobie myślę, dzięki:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 03 października 2019 - 22:04
    Jakoś dziwnie wkleiłam ten post Roberta1971 ze swoim komentarzem? Sama tego nie łapię:-)))
    ~Aga napisał:
    Jak dla mnie te dywagacje świadczą o tym, że ludzie faktycznie coś z tym chcą zrobić, ale... nie zawsze wiedzą co to miałoby być
    - a mi się wydaje, że wiedzą ale z rożnych powodów nie robią.

    Pytasz co z kryzysami?
    Ano nic.
    Trzeba iść do przodu i czy sprawa ruszy, czy utknie, zależy od obu stron, nie od jednej tylko

    - myślę podobnie, dwie strony muszą chcieć. Czasami jednak, jedna strona się "zawiesza" tak jak np. u Edzi i co? Jak długo czekać? Tydzień, miesiąc, rok? Wyobraź sobie, że np. ta druga strona w momencie "zawieszenia" nie chce seksu, przytulania, wspólnego spędzania czasu i co wtedy? Można oczywiście zaspokajać się samodzielnie, hobby czasochłonne sobie zorganizować itd., ale na jak długo to wystarczy?

    Cóż z tego, że będę z siebie wypruwał flaki i podkładał się durnia z siebie robiąc, adorował, komplementował, kwiatki kupował i woził na wycieczki, sprzątał, gotował i okna szorował co tydzień, gdy ona będzie to miała w d... i powie wprost, że 'już mnie nie kocha'...
    - a jeżeli nie wie, czy kocha czy nie kocha? Miłość, jak sobie tak analizuję wpisy Rafała35, Kobietki, Alutki, Aniołka czy też Twoje, dla każdego coś innego znaczy. A jeżeli mówię nie kocham w złości, gniewie w tzw. afekcie to przecież nawet w Sądzie przy morderstwie są to okoliczności łagodzące.


    hehe..
    No znudziłem się i tyle.

    - mnie nudzi większość ludzi a raczej nie tyle nudzą mnie oni sami co nasze schematy działania. Jak się trochę na świecie pożyje a klapek się na oczach nie ma i jeszcze biografii kilka przeanalizuje to się okazuje, że niby wszyscy tacy wyjątkowi jesteśmy a tak naprawdę wszystko już było.



    Może i nudny byłem - tego nie wiem - ale ona też coś ślubowała chyba no nie?

    - i tu już wiesz, że dla mnie to jest wartość sama w sobie.

    Skoro zatem ja się staram i przechodzę samego siebie, to zwykła przyzwoitość nakazuje po drugiej stronie coś też z siebie dać.
    Ale... to tylko teoria :-).

    - masz rację wystarczy zwykła przyzwoitość, tylko bycie przyzwoitym jest cholernie trudne.

    Ja ponad trzy lata po rozwodzie jestem - może więc nie mam za wiele do powiedzenia teraz w temacie :-).
    Jednak...

    Mam skalę porównawczą i widzę, że gdy komuś zależy, to mimo moich uchybień da radę zauważyć zaangażowanie i można się dogadać. Warunek jest jeden!

    Obie strony muszą tego chcieć ;-).

    Nie przeskoczysz zasady, że...
    'W tym cały jest ambaras,
    żeby dwoje chciało na raz'.

    W moim nowym związku też zdarzają się jakieś dni 'słabsze', czy całe serie tych słabszych dni. Jest jednak chęć do parcia naprzód i to jest najważniejsze.

    - pozwolić sobie i drugiej stronie na słabość to wielka rzecz (tak by powiedział BING - ulubieniec mojej córeczki).

    A jeszcze jedno...
    Nie chciałem tego pisać wcześniej, ale teraz napiszę... a co tam.

    Jesteś pewna, że Twój facet nie odkrył w sobie geja?


    Dzięki takim postom ja sobie myślę, dzięki:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 03 października 2019 - 22:08
    ~Kate napisał:
    ~Aga napisał:
    ~Paweł napisał:
    Eh kobiety,
    jakbym chciał być niczyj to nie żeniłbym się bo po co.
    Lubię być mojej żony jak kocur.
    Same siebie oszukujecie ale to wasza decyzja.

    W imie miłości odchodzi się od złudnej iluzji zawartej jakiś czas temu. Tak po prostu jest, młodość, hormony zrobiły swoje a po latach ludzie tkwią w obawie przed samotnością w związkach miotając się po kątach co robić bo jednej osobie zależy bardziej niż drugiej. W efekcie i tak każdy pójdzie w swoją strone wcześniej czy póżniej.

    - a niektórzy ponownie się ze sobą spotkają i zakochają...



    To jest stwierdzenie kompletnie oderwane od rzeczywistości.
    Znacznie częściej nie są w stanie utrzymać nawet poprawnych koleżeńskich relacji.


    Mam inne doświadczenia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 04 października 2019 - 22:13
    Kate, trzy pary takie znam, uwielbiam przebywać w ich towarzystwie. Mówię o nich ludzie starej daty. Mają dystans do siebie, poczucie humoru, pasję i widać że lubią być razem. Dla mnie autorytety!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aga S. ~Aga S.
    ~Aga S.
    Napisane 09 października 2019 - 12:20
    Hej Edzia, u mnie katastrofa, powiedziałam mężowi szczerze, że go nie kocham. Jetem z nim bo ma cechy, które uwielbiam ale to nie miłość. Na razie cisza...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy