Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

życie po rozwodzie

Rozpoczęte przez ~arion, 05 lut 2018
  • avatar ~Izka ~Izka
    ~Izka
    Napisane 09 maja 2018 - 18:22
    @zołza
    Facet po 40 niczgo bardziej się nie boi niż zmian ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Weronika ~Weronika
    ~Weronika
    Napisane 09 maja 2018 - 19:43
    "wszystko bardzo ładnie tylko: czasu nikt nam nie odda,wiary nikt nie zwróci i dusz nie sklei,oczywiście trzeba żyć dalej i coś tam,ale takie pitu pitu niewiele zmienia "

    @arion to nie żadne pitu-pitu , to po prostu życie. Możesz do końca rozpamiętywać i użalać się nad Sobą - możesz też zacząć żyć, tu i teraz.

    Zgadzam się z zołzą .Takie małe,przyjemne rzeczy o których pisałam (a które arion podsumował jako pitu-pitu),naprawdę pomagają.Właśnie przeżyć dobrze chwilę,nie więcej.Ale z tych chwil buduje się życie.Im jest ich więcej, tym jest mi lepiej.Dlaczego sobie ich odmawiać jesli są w zasięgu?Ponadto nie wiadomo,czy spotkają mnie w przyszłości jakieś spektakularne sukcesy czy miłości (oby!).Chyba nie warto czekać na nie pielęgnując "smutasa"..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 10 maja 2018 - 09:28
    ~Izka napisał:
    @zołza
    Facet po 40 niczgo bardziej się nie boi niż zmian ;)

    Wiesz Izka... a ja sobie tak myślę, że skoro facet się napracował, żeby coś tam osiągnąć i orał ile mógł, żeby było fajnie, czuje ten koszt na swoich plecach i rękach, pamięta nieprzespane noce i niedojedzone śniadania... żeby było fajnie - właśnie tak, jak jest, to nic dziwnego, że nie chce zbyt radykalnych zmian. To naturalna kolej rzeczy.

    A kiedy kobieta będąca u jego boku nagle chce wszystko wywrócić do góry nogami i zniweczyć lwią część jego trudu, to on się buntuje i to jest... naturalne. :-).

    Chcesz zmian, nie ma sprawy, ale przeprowadzaj je własnym sumptem - tak, by nie niszczyć dotychczasowych osiągnięć - on wie dobrze ile to wymagało wyrzeczeń, a jak chcesz koniecznie wszystko pozmieniać, to ponieś sama ciężar zmiany, a wtedy on niczego nie będzie się bał. Po prostu podłączy się do zmiany w ten sam sposób w jaki Ty byłaś podłączona do dotychczasowego budowania.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~arion ~arion
    ~arion
    Napisane 10 maja 2018 - 21:30
    dokładnie tak jak pisze Robert, zmiana życia to nie zmiana torebki na litość,jeżeli znasz trud każdego dnia to boli pogarda odrzucenia i owszem możesz sobie dorabiać uzasadnienia tak jak moja była dorabia sobie uzasadnienia do swojej zdrady,fakty są takie jakie są i nie chodzi tu o użalanie się nad sobą czy kultywowanie ,,smutasa";po prostu jak masz 50 to masz 50 i nie ma co udawać 40 ;),strata jest strata,pustka jest pustką ,samotność jest samotnościa

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~krysop ~krysop
    ~krysop
    Napisane 11 maja 2018 - 14:25
    a jak sobie poradzić ze stresem, bo wiadomo zetaka zmiana rodzi duży stres, jak jakoś wziąć się w garść i ruszyć do przodu, tym bardizej że u mnie byla tez zmiana miejsca zamieszkania, pracy, dużo się zadziało

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~_zołza_ ~_zołza_
    ~_zołza_
    Napisane 11 maja 2018 - 18:40
    Panowie :-) nikt nie twierdzi ,że zmiany nie niosą ze sobą emocji , czasem bardzo skrajnych , ale nie wmawiajcie mi proszę ,że za wszelką cenę pomimo jak piszecie pogardy, odrzucenia itd. będziecie trzymać się życia, którego już nie ma. Co z Waszego budowania, skoro Wasz towarzysz życia ma na to brzydko mówiąc wywalone?! Jak zmusić drugą stronę ,żeby Nas kochała?! Nie da się....a skoro się nie da, to czas zakończyć toksyczne relacje. Oczywiście ,że zawsze można zdecydować się na przedstawienie pt. "życie rodzinne" dla dobra dzieci - ale uwierzcie mi, Nasze dzieci są zbyt inteligentne, by uwierzyć ,że rodzice się kochają kiedy tej miłości i szacunku na co dzień nie widać. A że rozstania po 20 wspólnych latach bolą- bolą i będą boleć - życie...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wenus ~Wenus
    ~Wenus
    Napisane 11 maja 2018 - 22:04

    ~Robert1971
    162 post(ów)
    Napisane 10 maja 2018 - 09:28
    ~Izka napisał:
    @zołza
    Facet po 40 niczgo bardziej się nie boi niż zmian ;)

    Wiesz Izka... a ja sobie tak myślę, że skoro facet się napracował, żeby coś tam osiągnąć i orał ile mógł, żeby było fajnie, czuje ten koszt na swoich plecach i rękach, pamięta nieprzespane noce i niedojedzone śniadania... żeby było fajnie - właśnie tak, jak jest, to nic dziwnego, że nie chce zbyt radykalnych zmian. To naturalna kolej rzeczy.

    A kiedy kobieta będąca u jego boku nagle chce wszystko wywrócić do góry nogami i zniweczyć lwią część jego trudu, to on się buntuje i to jest... naturalne. :-).

    Chcesz zmian, nie ma sprawy, ale przeprowadzaj je własnym sumptem - tak, by nie niszczyć dotychczasowych osiągnięć - on wie dobrze ile to wymagało wyrzeczeń, a jak chcesz koniecznie wszystko pozmieniać, to ponieś sama ciężar zmiany, a wtedy on niczego nie będzie się bał. Po prostu podłączy się do zmiany w ten sam sposób w jaki Ty byłaś podłączona do dotychczasowego budowania.
    (...)
    Życie to nie bajka...

    Kochani a mnie się wydaje, że życie jest bajką dla każdego taką, na jaką pracuje sam, w zależności od wewnętrznego rozwoju, nastawienia do życia świata, ludzi, wiary, obciążeń rodzinnych.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~arion ~arion
    ~arion
    Napisane 12 maja 2018 - 13:07
    ~krysop napisał:
    a jak sobie poradzić ze stresem, bo wiadomo zetaka zmiana rodzi duży stres, jak jakoś wziąć się w garść i ruszyć do przodu, tym bardizej że u mnie byla tez zmiana miejsca zamieszkania, pracy, dużo się zadziało

    tak naprawdę to nie wiem i nikt nie wie bo każdy ma swoje życie i nikt go za ciebie nie przeżyje ale czego można poszukac:
    1)pogadaj z kimś,forum to mało ale też warto poczytać,wogóle pogadaj i to nie z jedną osobą przy okazji zobaczysz z kim żyjesz,ja zawsze unikałem takich rozmów i właściwie nigdy nie rozmawiałem oswoich sprawach a tu zrobiłem wyjątek i jest ok;rozmawiaj
    2)stres jest nieunikniony,problemy czasem sprawiają uczucia ale staraj się myśleć o sprawach praktycznych(wystarczyło mi leczenie kanałowe żeby na fotelu stomatologa zapomnieć o życiu wewnętrznym a teraz mam problem z kominem zgodnie z zasadą ,że nieszcześcia chiodzą seriami ;)
    3) opanowuj świat wokół,przestrzeń - ja sprzątam,staram się utrzymać porządek,ale też relacje z luidźmi,żadnych złych tekstów o byłej czy azience)kobietach wogóle a

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~arion ~arion
    ~arion
    Napisane 12 maja 2018 - 13:08
    Wenus błagam,co to ma być?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~arion ~arion
    ~arion
    Napisane 12 maja 2018 - 13:11
    ,,Kochani a mnie się wydaje, że życie jest bajką dla każdego taką, na jaką pracuje sam, w zależności od wewnętrznego rozwoju, nastawienia do życia świata, ludzi, wiary, obciążeń rodzinnych."

    niestety, nie wszystko zależy od nas,zwłaszcza w małżeństwie ;) o czym część z nas się przekonało,a wewnętrzny rozwój...eh,nastawienia...a rodzina to nie obciazenie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~arion ~arion
    ~arion
    Napisane 12 maja 2018 - 13:18
    ~_zołza_ napisał:
    Panowie :-) nikt nie twierdzi ,że zmiany nie niosą ze sobą emocji , czasem bardzo skrajnych , ale nie wmawiajcie mi proszę ,że za wszelką cenę pomimo jak piszecie pogardy, odrzucenia itd. będziecie trzymać się życia, którego już nie ma. Co z Waszego budowania, skoro Wasz towarzysz życia ma na to brzydko mówiąc wywalone?! Jak zmusić drugą stronę ,żeby Nas kochała?! Nie da się....a skoro się nie da, to czas zakończyć toksyczne relacje. Oczywiście ,że zawsze można zdecydować się na przedstawienie pt. "życie rodzinne" dla dobra dzieci - ale uwierzcie mi, Nasze dzieci są zbyt inteligentne, by uwierzyć ,że rodzice się kochają kiedy tej miłości i szacunku na co dzień nie widać. A że rozstania po 20 wspólnych latach bolą- bolą i będą boleć - życie...

    no jasne,tylko trochę inaczej to oceniamy,wiesz ja byłem gotowy wytwać przy mojej żonie bo była moją żoną a relacje w małżeństwie są dynamiczne ;) i tyle;ja pisze o tym,że życie to ciągłość i całość

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 12 maja 2018 - 14:05
    ~Wenus napisał:

    Kochani a mnie się wydaje, że życie jest bajką dla każdego taką, na jaką pracuje sam, w zależności od wewnętrznego rozwoju, nastawienia do życia świata, ludzi, wiary, obciążeń rodzinnych.


    No i wyobraź sobie, że pracujesz, budujesz, ustępujesz, bo ktoś, z kim żyjesz wymyśla coraz to coś nowego, od własnych ust sobie odejmujesz, dajesz siebie w zupełnej całości i sobie zostawiasz tak naprawdę bardzo niewiele albo nic.

    I nagle, po dwudziestu latach dostajesz w łeb od osoby na którą to wszystko łożysz, bo... ona stwierdza, że Cię już nie kocha... hehe śmieszne no nie? ;-)...

    Tylko tak mnie, jak i większość myślących ludzi taki stan rzeczy nie śmieszy. To jest tragiczne, bardzo tragiczne.

    Fajna bajka prawda?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wolna jednostka ~Wolna jednostka
    ~Wolna jednostka
    Napisane 12 maja 2018 - 14:39
    Rodzina, którą się stworzyło nie jest obciążeniem pod warunkiem, że zawsze prawdziwie chciało się tej rodziny.
    Nie zawsze układa się tak jakbyśmy tego chcieli, bo związek/ małżeństwo to dwie strony i każda może oczekiwać czegoś innego od życia.

    Życie, nowe okoliczności, nowe doświadczenia to nowa wiedza o nas samych.
    Wszystko to powoduje zmiany w postrzeganiu świata u obojga. Jeśli jesteśmy świadomymi ludźmi, jeśli potrafimy myśleć oznacza to, że potrafimy świadomie podjąć każdą decyzję.

    Gdy żona odchodzi (zdarza się to dużo rzadziej niż gdy odchodzi mąż) to pojawia się pytanie z kim ja szedłem przez życie? Dlaczego mnie to spotkało?
    Spotkało Cię to dlatego, że powinieneś zrozumieć podstawową prawdę nikt i nic nie jest dane nam raz i na zawsze ( ktoś kiedyś i tak umrze pierwszy), a w związku wszystko jest efektem naszych wyborów, naszych decyzji, ale to tylko 50procent, a nie100.
    Człowiek idący przez życie obok nas nie jest naszą własnością. To wolna jednostka.
    Pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 12 maja 2018 - 15:24
    ~Wolna napisał:

    Człowiek idący przez życie obok nas nie jest naszą własnością. To wolna jednostka.


    Zawsze bardzo rozbrajają mnie takie teksty... no pewnie, że nie jest własnością i nikt tu nie zamierza dyskutować czy to prawda, albo fałsz.

    Problem pojawia się, gdy rosną jakieś zobowiązania społeczne, moralne, czy nawet finansowe i wszystkie na raz...

    Ktoś, kto odchodzi racjonalizuje sobie wszystko i uważa, że jest w porządku, a sam fakt niedochowania wcześniej złożonego ślubowania już skrzętnie pomija - bo po co pchać się w branie odpowiedzialności za cokolwiek i po co wywiązywać się z zaciągniętego długu...? Lepiej wszystko pozostawić jak jest i uznać, że postawiło się grubą kreskę...

    A krzywdę, którą wyrządziłaś... kto wynagrodzi...? ;-).

    Przecież taka odchodząca żona skrzywdziła kochającego i wiernego męża, odchodzący mąż, skrzywdził żonę...

    O krzywdach żon się krzyczy, o krzywdach mężów się milczy - 'on miał zobowiązania i jego powinnością było się z nich wywiązywać, a miał czelność odejść..., ona... miała prawo odejść, bo... przestała kochać...'

    To kuriozalne.

    Ale co ze związku pozostało, już do podziału po połowie..., bo jakże.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wolna jednostka ~Wolna jednostka
    ~Wolna jednostka
    Napisane 12 maja 2018 - 15:49
    Może i rozbrajają Cię takie słowa, ale dodam jeszcze, że krzywdy żon i mężów są tak samo bolesne.
    O krzywdach żon krzyczy się ponieważ częściej zdarza się, że to mężowie odchodzą od swoich żon, tylko tyle.
    Wszystko da się zmierzyć, wiele da się "wycenić". Małżeństwo to umowa, a każdą umowę da się renegocjować/aneksować/oszacować/wycenić/a nawet zerwać. I za zerwanie umowy powinno naliczać się kary umowne. Każdy człowiek jest wolną jednostką i ma prawo wypowiedzieć umowę, jednak ma również OBOWIĄZEK uzasadnić w pełni dlaczego oraz ponieść konsekwencje swoich działań.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wenus ~Wenus
    ~Wenus
    Napisane 12 maja 2018 - 20:54
    Polecam diagnostykę karmy - siergiej Łazariew w swoich wykładach,książkach odpowiada na pytania , które zadajemy sobie w życiu. Można wyciągnąć pewne wnioski, zgodzić się lub nie z poglądami autora. Dla mnie potwierdza moje spostrzeżenia, przeczucia, które towarzyszyły mi od dziecka.Trafiłam kiedyś na yutube przypadkiem na filmiki z wykładów, po latach wołania o odpowiedzi na różne pytania.. od lat czułam i postrzegałam podobnie i nie ukrywam, że podoba mi się jak pięknie obiera w słowa swoje przekazy, chociażby na Facebooku. Łatwiej zrozumieć drugiego człowieka po jego przekazach, i przyjrzeć się sobie samemu....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wenus ~Wenus
    ~Wenus
    Napisane 12 maja 2018 - 22:34

    ~Robert1971
    164 post(ów)
    Napisane 12 maja 2018 - 15:24
    ~Wolna napisał:

    Człowiek idący przez życie obok nas nie jest naszą własnością. To wolna jednostka.


    Zawsze bardzo rozbrajają mnie takie teksty... no pewnie, że nie jest własnością i nikt tu nie zamierza dyskutować czy to prawda, albo fałsz.

    Problem pojawia się, gdy rosną jakieś zobowiązania społeczne, moralne, czy nawet finansowe i wszystkie na raz...

    Ktoś, kto odchodzi racjonalizuje sobie wszystko i uważa, że jest w porządku, a sam fakt niedochowania wcześniej złożonego ślubowania już skrzętnie pomija - bo po co pchać się w branie odpowiedzialności za cokolwiek i po co wywiązywać się z zaciągniętego długu...? Lepiej wszystko pozostawić jak jest i uznać, że postawiło się grubą kreskę...

    A krzywdę, którą wyrządziłaś... kto wynagrodzi...? ;-).

    Przecież taka odchodząca żona skrzywdziła kochającego i wiernego męża, odchodzący mąż, skrzywdził żonę...

    O krzywdach żon się krzyczy, o krzywdach mężów się milczy - 'on miał zobowiązania i jego powinnością było się z nich wywiązywać, a miał czelność odejść..., ona... miała prawo odejść, bo... przestała kochać...'

    To kuriozalne.

    Ale co ze związku pozostało, już do podziału po połowie..., bo jakże.

    Dobrze, jak jest co dzielić albo jak nie ma czego, gorzej jak zostaje kawalerka do podziału:)
    Wybacz, że nie targają mną emocje- jestem już dłużej sama niż byłam z ex a swoje przeszłam w związku, bo kto mi kazał tak głupio kochać, - mogłam być mniej wrażliwa:) Dziś patrzę na swoją przeszłość z przymrużeniem oka i na wesoło, chociaż przeszłam kilka spraw sądowych i nie było mi łatwo. Zacznij się cieszyć z tego co przeżyłeś w tym związku i z tą osobą, z tych dobrych chwil , które masz za sobą. Czasem jest tak, że ludzie się rozwodzą i wracają do siebie gdy mogą sobie przebaczyć i dane im jest żyć razem dając sobie co najlepsze na dobre i złe chwile. Do puki jest miłość i nadzieja, warto dać sobie szansę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Wenus ~Wenus
    ~Wenus
    Napisane 12 maja 2018 - 22:42
    Arion, czas leczy rany, możesz mi wierzyć:) Wszystko jest w naszych głowach, możemy mieć co chcemy, wszystko zależy od intencji, szczerości, wielkości naszych serc...nasze myśli i słowa przekładają się na realia....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 13 maja 2018 - 09:36
    ~Wolna napisał:
    Może i rozbrajają Cię takie słowa, ale (...)
    Każdy człowiek jest wolną jednostką i ma prawo wypowiedzieć umowę, jednak ma również OBOWIĄZEK uzasadnić w pełni dlaczego oraz ponieść konsekwencje swoich działań.


    Jasne, że wszystkie krzywdy są tak samo ważne... :-). Czy częściej to właśnie mężczyźni opuszczają żony...? Może i tak jest, chociaż nie do końca jestem pewien, bo nastały naprawdę straszne - pod tym względem - czasy i w moim otoczeniu, właśnie kobiety są w przewadze pod tym względem.

    Co do umowy i jej zerwania - masz całkowitą rację, jednak wszyscy wiemy jak trudno jest na rozprawie rozwodowej uzyskać winę partnera - bo do tego się wszystko sprowadza. Wiąże się to z wieloma uciążliwościami, upokorzeniami, niepotrzebnym rozgłosem, a nawet dręczeniem dzieci - bo i ich zeznania bierze się wtedy pod uwagę. Wielu - między innymi ja - sobie takie cyrki odpuszcza. Czy to dobrze? Ot można dyskutować.

    Gdybym uzyskał rozwód z orzeczeniem winy po jej stronie, zyskałbym pewne możliwości prawne, ale czy ona by się faktycznie poczuwała do czegoś? Raczej nie. Nawet w wypadku wyroku na jej niekorzyść i tak trąbiłaby, że to ona została tu poszkodowana.

    Zrobiliśmy więc rozwód bez orzekania o winie, ale fakty są takie, że to ona odeszła ode mnie, a nie ja od niej, to ona uznała po osiemnastu latach harmonijnego pożycia, że jest lesbijką i to ona zdewastowała wszystko, co budowałem dla niej i dla nas.

    Dziś zastanawiam się co dalej z nastoletnimi dziećmi, bo są przy niej, a ona sobie radzi tak średnio... Idzie jednak w zaparte, że to ja byłem współsprawcą rozwodu... chyba tylko o tyle, o ile wdepnąłem w związek z taką osobą i dałem się oszukiwać przez 18 lat...

    I kto tu powinien teraz ponosić ciężar wszystkiego? Kto komu powinien za coś zapłacić? Za co i ile?...

    Stan bez rozliczenia sprawiedliwy nie jest, a ruszać wszystko i rujnować ją...To matka moich dzieci, która z nimi teraz jest i zaczyna rozumieć w co się wpakowała. Już nie litość mną kieruje, bo tej bym nie miał - jak ona nie miała nade mną gdy ratowałem to małżeństwo ze wszystkich sił, a ona je z rozmysłem niszczyła - ale troska o los dzieciaków... I taka to kwadratura koła się zrobiła... ;-)

    Kto faktycznie te konsekwencje ponosi? Ano dzieciaki - i to jest najsmutniejsze.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~arion ~arion
    ~arion
    Napisane 13 maja 2018 - 10:54
    smutne
    ludzie,którzy w imię własnego ego i rad z poradników typu,,bądź szczęśliwa/y rozpier...wszystko i żyj chwilą"nie patrzą na kres naszej drogi,kiedy peleton wyścigu życia minie nas niezauważenie czy nie najpiękniej jest z drugą osobą spojrzeć w tył z uśmiechem ;)
    ;no dobra,takie tam sobie....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy