Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Zdrada emocjonalna

Rozpoczęte przez ~Layla13, 01 lip 2018
  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 02 listopada 2020 - 11:10
    ~blue napisał:

    Napisz, zmień nick, zrób osobny wątek, napisz, kto Cię tu zna?;-)



    Skąd wniosek że ktoś zna ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~blue ~blue
    ~blue
    Napisane 02 listopada 2020 - 12:46
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    Też się nie czułem do czasu kiedy żona uświadomiła mi że mój sposób patrzenia na świat mnie pogrąży...


    Dlaczego tak bardzo uzależniasz się od żony?...


    Skąd ten wniosek ?
    Miała wtedy rację ale i tak nic to nie zmienia


    A skąd wniosek, że Twoja żona miała lub ma rację?...


    To co wtedy mówiła pojawia mi się w snach.
    Od dziecka czuję niepokój. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
    Będzie jak ma być.
    Szkoda tylko że a nie nie napiszę tego.



    Sam napisałeś, że szkoda że nie napiszesz tego. Zrozumiałam, że chcesz się wygadać ale nie tu, pytanie dlaczego nie tu skoro i tak Cię nikt nie zna.
    Tylko tyle.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 03 listopada 2020 - 01:37
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kwitnąca Wiśnia ~Kwitnąca Wiśnia
    ~Kwitnąca Wiśnia
    Napisane 03 listopada 2020 - 08:02
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 03 listopada 2020 - 10:53
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    Też się nie czułem do czasu kiedy żona uświadomiła mi że mój sposób patrzenia na świat mnie pogrąży...


    Dlaczego tak bardzo uzależniasz się od żony?...


    Skąd ten wniosek ?
    Miała wtedy rację ale i tak nic to nie zmienia


    A skąd wniosek, że Twoja żona miała lub ma rację?...


    To co wtedy mówiła pojawia mi się w snach.
    Od dziecka czuję niepokój. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
    Będzie jak ma być.
    Szkoda tylko że a nie nie napiszę tego.



    Sam napisałeś, że szkoda że nie napiszesz tego. Zrozumiałam, że chcesz się wygadać ale nie tu, pytanie dlaczego nie tu skoro i tak Cię nikt nie zna.
    Tylko tyle.


    Jak sama pisałaś o pewnych rzeczach się nie mówi...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 03 listopada 2020 - 10:58
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Jeżeli czujesz wewnątrz siebie że tak należy i jest to w zgodzie z samym sobą to się nie zmieniaj.

    Gorzej mają Ci którzy czują że robią źle a mimo to nie zmieniają się bo tak jest prościej...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 03 listopada 2020 - 11:02
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    Też się nie czułem do czasu kiedy żona uświadomiła mi że mój sposób patrzenia na świat mnie pogrąży...


    Dlaczego tak bardzo uzależniasz się od żony?...


    Skąd ten wniosek ?
    Miała wtedy rację ale i tak nic to nie zmienia


    A skąd wniosek, że Twoja żona miała lub ma rację?...


    To co wtedy mówiła pojawia mi się w snach.
    Od dziecka czuję niepokój. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
    Będzie jak ma być.
    Szkoda tylko że a nie nie napiszę tego.




    Myślę, że to Tobie potrzebne by było choć raz otrzymać to wszystko, co Ty starasz się dawać innym...


    popłakałem się głupio nie ?

    Być może jesteś w tym samym miejscu co ja byłam rok temu. Totalna bezsilność...


    Nie czuję się bezsilny. Robię dokładnie to co trzeba zrobić. Czuję wewnętrzny spokój ale i ból bo mimo wszystko też chcę być szczęśliwy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~blue ~blue
    ~blue
    Napisane 03 listopada 2020 - 20:16
    ~otis napisał:
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    Też się nie czułem do czasu kiedy żona uświadomiła mi że mój sposób patrzenia na świat mnie pogrąży...


    Dlaczego tak bardzo uzależniasz się od żony?...


    Skąd ten wniosek ?
    Miała wtedy rację ale i tak nic to nie zmienia


    A skąd wniosek, że Twoja żona miała lub ma rację?...


    To co wtedy mówiła pojawia mi się w snach.
    Od dziecka czuję niepokój. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
    Będzie jak ma być.
    Szkoda tylko że a nie nie napiszę tego.




    Myślę, że to Tobie potrzebne by było choć raz otrzymać to wszystko, co Ty starasz się dawać innym...


    popłakałem się głupio nie ?

    Być może jesteś w tym samym miejscu co ja byłam rok temu. Totalna bezsilność...


    Nie czuję się bezsilny. Robię dokładnie to co trzeba zrobić. Czuję wewnętrzny spokój ale i ból bo mimo wszystko też chcę być szczęśliwy.

    Czyli czujesz się nieszczęśliwy? Czy już nic nie czujesz?
    Co Ci przeszkadza w byciu szczęśliwym?
    czasu nie cofniesz zdajesz sobie sprawę, że to co się wydarzyło już zostanie w pamięci, jedynie co można zrobić to pogodzić się lub przystosować do sytuacji
    skoro Ona jest na pierwszym miejscu bo ją kochasz to masz wszystko czego Ci trzeba

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~blue ~blue
    ~blue
    Napisane 03 listopada 2020 - 20:33
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    Też się nie czułem do czasu kiedy żona uświadomiła mi że mój sposób patrzenia na świat mnie pogrąży...


    Dlaczego tak bardzo uzależniasz się od żony?...


    Skąd ten wniosek ?
    Miała wtedy rację ale i tak nic to nie zmienia


    A skąd wniosek, że Twoja żona miała lub ma rację?...


    To co wtedy mówiła pojawia mi się w snach.
    Od dziecka czuję niepokój. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
    Będzie jak ma być.
    Szkoda tylko że a nie nie napiszę tego.




    Myślę, że to Tobie potrzebne by było choć raz otrzymać to wszystko, co Ty starasz się dawać innym...


    popłakałem się głupio nie ?

    Być może jesteś w tym samym miejscu co ja byłam rok temu. Totalna bezsilność...


    Nie czuję się bezsilny. Robię dokładnie to co trzeba zrobić. Czuję wewnętrzny spokój ale i ból bo mimo wszystko też chcę być szczęśliwy.

    Czyli czujesz się nieszczęśliwy? Czy już nic nie czujesz?
    Co Ci przeszkadza w byciu szczęśliwym?
    czasu nie cofniesz zdajesz sobie sprawę, że to co się wydarzyło już zostanie w pamięci, jedynie co można zrobić to pogodzić się lub przystosować do sytuacji
    skoro Ona jest na pierwszym miejscu bo ją kochasz to masz wszystko czego Ci trzeba

    masz tylko jeden problem, jesteś kochany rzez człowieka pozbawionego empatii ale skoro Ty ją bardzo kochasz to Twoja miłość ją naprostuje
    podobno cierpienia uszlachetnia, więc trzeba się cieszyć i być szczęśliwym bo jesteś, będziesz bardzo szlachetnym człowiekiem

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~blue ~blue
    ~blue
    Napisane 03 listopada 2020 - 22:43
    ~blue napisał:
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~blue napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~otis napisał:
    Też się nie czułem do czasu kiedy żona uświadomiła mi że mój sposób patrzenia na świat mnie pogrąży...


    Dlaczego tak bardzo uzależniasz się od żony?...


    Skąd ten wniosek ?
    Miała wtedy rację ale i tak nic to nie zmienia


    A skąd wniosek, że Twoja żona miała lub ma rację?...


    To co wtedy mówiła pojawia mi się w snach.
    Od dziecka czuję niepokój. Nie wiedziałem tylko dlaczego.
    Będzie jak ma być.
    Szkoda tylko że a nie nie napiszę tego.




    Myślę, że to Tobie potrzebne by było choć raz otrzymać to wszystko, co Ty starasz się dawać innym...


    popłakałem się głupio nie ?

    Być może jesteś w tym samym miejscu co ja byłam rok temu. Totalna bezsilność...


    Nie czuję się bezsilny. Robię dokładnie to co trzeba zrobić. Czuję wewnętrzny spokój ale i ból bo mimo wszystko też chcę być szczęśliwy.

    Czyli czujesz się nieszczęśliwy? Czy już nic nie czujesz?
    Co Ci przeszkadza w byciu szczęśliwym?
    czasu nie cofniesz zdajesz sobie sprawę, że to co się wydarzyło już zostanie w pamięci, jedynie co można zrobić to pogodzić się lub przystosować do sytuacji
    skoro Ona jest na pierwszym miejscu bo ją kochasz to masz wszystko czego Ci trzeba

    masz tylko jeden problem, jesteś kochany rzez człowieka pozbawionego empatii ale skoro Ty ją bardzo kochasz to Twoja miłość ją naprostuje
    podobno cierpienia uszlachetnia, więc trzeba się cieszyć i być szczęśliwym bo jesteś, będziesz bardzo szlachetnym człowiekiem

    a i zapomniałam najważniejszego, w lustrze będziesz mógł się przeglądać z dumą, po wiem Ci naprawdę warto!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 04 listopada 2020 - 02:11
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)


    Plakanie 'publiczne' nie powoduje, ze to jest 'lepsze' plakanie (chyba, ze to jest plakanie nie szczere, majace wzbudzic u kogos litosc dla placzacego). To zwykle uzalanie sie lub granie 'na siebie'.
    Zreszta (wg mnie) niema nic bardziej zalosnego jak widok rozbeczanego faceta. Nie mowie tu o lzie na policzku tylko o 'oczyszczajacym' placzu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kwitnąca Wiśnia ~Kwitnąca Wiśnia
    ~Kwitnąca Wiśnia
    Napisane 04 listopada 2020 - 07:53
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)


    Plakanie 'publiczne' nie powoduje, ze to jest 'lepsze' plakanie (chyba, ze to jest plakanie nie szczere, majace wzbudzic u kogos litosc dla placzacego). To zwykle uzalanie sie lub granie 'na siebie'.
    Zreszta (wg mnie) niema nic bardziej zalosnego jak widok rozbeczanego faceta. Nie mowie tu o lzie na policzku tylko o 'oczyszczajacym' placzu.


    Rozbeczany a płaczący to duża różnica :-)
    Wmieszałeś w to gierki i nieszczere zamiary a to już inna bajka i nie o tym pisałam, nawet o tym nie myślałam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 04 listopada 2020 - 08:23
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)


    Plakanie 'publiczne' nie powoduje, ze to jest 'lepsze' plakanie (chyba, ze to jest plakanie nie szczere, majace wzbudzic u kogos litosc dla placzacego). To zwykle uzalanie sie lub granie 'na siebie'.
    Zreszta (wg mnie) niema nic bardziej zalosnego jak widok rozbeczanego faceta. Nie mowie tu o lzie na policzku tylko o 'oczyszczajacym' placzu.

    Łzy idą mi co jakiś czas same. Ostatni raz przedwczoraj. Zadzwonił znajomy którego słyszałem ostatni raz jakieś 4 miesiące wcześniej. Mieszka 300 km ode mnie więc nie mogliśmy pogadać twarzą w twarz. Robi w mediach charuje powiedziałbym. Powiedział że wyszedł na prostą stanął na nogi czuje się dobrze. Zmienił swoje życie i mi podziękował za wsparcie które mu dałem.
    4 miesiące wcześniej zadzwonił do mnie stojąc na moście nie miał do kogo zadzwonić, pierwszego telefonu nie odebrałem bo byłem po kilku głębszych.
    Oddzwoniłem zapytałem " czego Ci trzeba' jakbym wiedział. Niewiele brakowało. Rozmawialiśmy dobre pół godziny aż upewniłem się że zejdzie z barierki i wróci na działkę do żony którą od roku zdradzał ona zresztą też jak się dowiedział tego wieczoru. Sprawa okropnie skomplikowana tego wieczoru zgarnęła go policja z pod domu kochanki która go rzuciła i nie chciała go wpuścić. Wrócił do żony pogadali szczerze. W pamięci miał jeszcze nasze rozmowy z przed roku mówiłem mu wtedy dokładnie jak to się skończy. Zrozumiał to za późno.
    W każdym razie wracając do tematu po skończonej rozmowie poleciały mi łzy może i jestem żałosny ale wolę być żałosnym niż pozbawionym uczuć człowiekiem...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 05 listopada 2020 - 03:39
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)


    Plakanie 'publiczne' nie powoduje, ze to jest 'lepsze' plakanie (chyba, ze to jest plakanie nie szczere, majace wzbudzic u kogos litosc dla placzacego). To zwykle uzalanie sie lub granie 'na siebie'.
    Zreszta (wg mnie) niema nic bardziej zalosnego jak widok rozbeczanego faceta. Nie mowie tu o lzie na policzku tylko o 'oczyszczajacym' placzu.


    Rozbeczany a płaczący to duża różnica :-)
    Wmieszałeś w to gierki i nieszczere zamiary a to już inna bajka i nie o tym pisałam, nawet o tym nie myślałam.


    Dlatego rozroznilem lzy na policzku a rzewny (oczyszczajacy) placz.

    Z twojej kobiecej perspektywy wmieszalem gierki. Wy placzecie, mozecie, zawsze i wszedzie, solo i razem, przy wszystkich i w samotnosci. swoista 'cecha' kobiet, norma, zrozumienie przez obie plcie obserwujacych. Chodz czasami uzywacie placzu jako 'manipulacji'. dzialajacej. Akceptowalnej. W kazdej sytuacji usprawiedliwionej z zewnatrz. intencje nie maja znaczenia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 05 listopada 2020 - 03:40
    rozbeczany facet to juz inna 'bajka'.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kwitnąca Wiśnia ~Kwitnąca Wiśnia
    ~Kwitnąca Wiśnia
    Napisane 05 listopada 2020 - 07:44
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)


    Plakanie 'publiczne' nie powoduje, ze to jest 'lepsze' plakanie (chyba, ze to jest plakanie nie szczere, majace wzbudzic u kogos litosc dla placzacego). To zwykle uzalanie sie lub granie 'na siebie'.
    Zreszta (wg mnie) niema nic bardziej zalosnego jak widok rozbeczanego faceta. Nie mowie tu o lzie na policzku tylko o 'oczyszczajacym' placzu.


    Rozbeczany a płaczący to duża różnica :-)
    Wmieszałeś w to gierki i nieszczere zamiary a to już inna bajka i nie o tym pisałam, nawet o tym nie myślałam.


    Dlatego rozroznilem lzy na policzku a rzewny (oczyszczajacy) placz.

    Z twojej kobiecej perspektywy wmieszalem gierki. Wy placzecie, mozecie, zawsze i wszedzie, solo i razem, przy wszystkich i w samotnosci. swoista 'cecha' kobiet, norma, zrozumienie przez obie plcie obserwujacych. Chodz czasami uzywacie placzu jako 'manipulacji'. dzialajacej. Akceptowalnej. W kazdej sytuacji usprawiedliwionej z zewnatrz. intencje nie maja znaczenia.


    Nie jestem "płaczącą babą" :-) i myślę, że nie jestem wyjątkiem.
    Każdy może, tylko jedni sobie na to pozwalają a inni nie. Albo jedni widzą w tym sens a inni nie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 05 listopada 2020 - 08:23
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~raz napisał:
    ~Miazga napisał:
    ~otis napisał:
    ~Miazga napisał:
    Co masz na myśli, kiedy twierdzisz, że niczego racja żony nie zmienia? Gdybyś mógł, to napisz.


    To proste - bo ja się nie zmienię. Robię to co mi każe instynkt (nazywają to intuicją). Jeżeli gdzieś mam wpływ na to co mnie otacza i widzę jak dana sytuacja (sprawa, epizod) powinna się zakończyć to robię wszystko żeby tak się stało bez względu na koszty. Odstępuję wtedy gdy tak będzie lepiej dla innych czyli wracamy do początku...

    Coś tak jak ja. Dostałam w łeb wiele razy, jednak nie umiem się zupełnie zmienić. I sama nie wiem, czy popracować nad sobą, czy zostawić, tak jak jest. Pozdrawiam☺️


    Sprobuj sie poplakac i czekaj, ze sie samo zmieni. TO lub TY.
    Podobno dziala, rzadko ale ... :)))

    Bez urazy dla kogokolwiek.





    Dobrze jest sobie czasem popłakać, ja lubię :-) to mi daje nowe spojrzenie, nowe pomysły, nową energię i motywację, choć to nie jedyny na to sposób ;-) i rzadko płaczę, i krótko, jeśli już. Trzeba odróżnić płacz od "mazania się", czy też użalania nad sobą :-)


    Wisnia,
    Tak, dobrze czasem poplakac (w samotnosci). Placz jedynie powoduje oczyszczenie, reset emocji, swiezosc spojrzenia, takie - wstaje i widze, ze dzis jest nowy dzien. Rzeczywistosci nie zmienia, w ogole, nic a nic. Do tego trzeba dzialania, wlasnego dzialania.
    Placz tez czesto jest TYLKO oznaka wlasnej niemocy i nie wynika z niego nic. Roznie to bywa...

    Ale zawsze w jakims stopniu 'koi dusze'.


    A czemu w samotności? :-) ja tam płaczę sobie przy kim tam się zdarzy (w samotności też mi się zdarzyło), mówię wtedy co mi nie pasuje, z czym mi źle, otwiera mi się myślenie i widzę inne możliwości :-) można by powiedzieć, lubię to! :-)
    Zaznaczam, że taki stan u mnie zdarza się rzadko (bardzo rzadko) i trwa krótko :-)


    Plakanie 'publiczne' nie powoduje, ze to jest 'lepsze' plakanie (chyba, ze to jest plakanie nie szczere, majace wzbudzic u kogos litosc dla placzacego). To zwykle uzalanie sie lub granie 'na siebie'.
    Zreszta (wg mnie) niema nic bardziej zalosnego jak widok rozbeczanego faceta. Nie mowie tu o lzie na policzku tylko o 'oczyszczajacym' placzu.


    Rozbeczany a płaczący to duża różnica :-)
    Wmieszałeś w to gierki i nieszczere zamiary a to już inna bajka i nie o tym pisałam, nawet o tym nie myślałam.


    Dlatego rozroznilem lzy na policzku a rzewny (oczyszczajacy) placz.

    Z twojej kobiecej perspektywy wmieszalem gierki. Wy placzecie, mozecie, zawsze i wszedzie, solo i razem, przy wszystkich i w samotnosci. swoista 'cecha' kobiet, norma, zrozumienie przez obie plcie obserwujacych. Chodz czasami uzywacie placzu jako 'manipulacji'. dzialajacej. Akceptowalnej. W kazdej sytuacji usprawiedliwionej z zewnatrz. intencje nie maja znaczenia.


    Nie jestem "płaczącą babą" :-) i myślę, że nie jestem wyjątkiem.
    Każdy może, tylko jedni sobie na to pozwalają a inni nie. Albo jedni widzą w tym sens a inni nie.


    To kwestia wrażliwości a nie wyboru.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Miazga ~Miazga
    ~Miazga
    Napisane 12 grudnia 2020 - 01:51
    Z perspektywy mijającego czasu po zdradzie emocjonalnej. Jednak niszczy związek jak pożar. Małżonek zostaje. Wraca i nie wraca. Stara się do pewnego momentu, potem niby wszystko w normie. Ja zaszachowana układami rodzinnymi, on mości się w wygodnym gniazdku i bohatersko zmaga się z uczucuami do kobiety, której w życiu nie widział. Bo nie chciała. Pieniądze raczej tak. Ale przekazem. Bez spotkania. Żal mi go. To znaczy, że zaczyna ze mnie spływać. Emocje, żal, może dość.? Kochać nie trzeba. Firma zwana ma) żeństwo może nadal działać bez zgrzytów, emocji i uniesień. Chłop jest chory i nigdzie nie pójdzie. Bo gdzie? Ja nie pójdę na razie, bo skomplikowane układy rodzinne. I pieprzony covid. Co dalej? Nie wiem. Zobaczę. Ale że romans emocjonalny zostawia za sobą zgliszcza, to już wiem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ada ~Ada
    ~Ada
    Napisane 18 stycznia 2021 - 00:46
    Też odkryłam zdradę emocjonalną cztery lata temu, .....czas nie wyleczył ran. Boli do dziś. Już wtedy postanowiłam, że będę z nim do matury córki. Chciałam dać jej spokój do nauki choć wyczuła od razu, że coś jest nie tak między nami, no i zaczęła pić i palić. Już nie mogę się doczekać wolności. Cztery lata czekam na wyjaśnienia A on jak w komisji śledczej na każde pytanie odpowiada, że nie pamięta po co do tego prymitywa wydzwaniał. I że mnie kocha.Nie ma nic gorszego niż poniżenie i kłamstwa, pamięć ma doskonałą inne fakty pamięta sprzed 10, 15 lat, ale do udzielenia odpowiedzi na kilka niewygodnych brak odwagi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~otis ~otis
    ~otis
    Napisane 18 stycznia 2021 - 14:32
    ~Ada napisał:
    Też odkryłam zdradę emocjonalną cztery lata temu, .....czas nie wyleczył ran. Boli do dziś. Już wtedy postanowiłam, że będę z nim do matury córki. Chciałam dać jej spokój do nauki choć wyczuła od razu, że coś jest nie tak między nami, no i zaczęła pić i palić. Już nie mogę się doczekać wolności. Cztery lata czekam na wyjaśnienia A on jak w komisji śledczej na każde pytanie odpowiada, że nie pamięta po co do tego prymitywa wydzwaniał. I że mnie kocha.Nie ma nic gorszego niż poniżenie i kłamstwa, pamięć ma doskonałą inne fakty pamięta sprzed 10, 15 lat, ale do udzielenia odpowiedzi na kilka niewygodnych brak odwagi.


    Niestety po maturze lepiej nie będzie. Akurat kwestia szkoły jest najmniej istotna dla niej.
    Kiedyś to zrozumiesz...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy