Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Zabawa czy strach

Rozpoczęte przez ~Jakiś facet, 06 wrz 2020
  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 13:10
    ~Zdradzony77 napisał:


    No i tu przechodzimy do setna problemu. Ludzie mają rozum i powinni z niego korzystać. Decyzję trzeba podjąć zanim dojdzie do czegoś konkretnego. Każdy chce być traktowany z szacunkiem oczekuje szczerych intencji w bliskiej relacji tu chyba wszyscy są zgodni.

    Skoro my tego oczekujemy od partnera (starego czy nowego) sami musimy dawać to samo innym. Mierzcie siebie tą samą miarką, oczekujecie, to sami musicie dawać wtedy będzie wszystko w porządku.

    Ktoś kto chce zbudować związek ze zdradzaczem tak naprawdę robi krzywdę sobie i zdradzaczowi gdyż nie ma pewności że go w przyszłości nie potraktuje tak samo jak obecnego partnera i daje mu możliwość zdrady
    Zdradzacz który się puszcza daje o sobie złe świadectwo kochance, mówi jej wyraźnie że ciebie też zdradzę jak mi przestaniesz odpowiadać. Trzeba to umieć zauważyć w porę zanim wpadniemy w jego sidła :)

    Jeżeli Twój partner nie spełnia twoich oczekiwań, szczere rozmowy nic nie dają, terapia nic nie daje - zakończ związek zanim zaczniesz spotykać się z kimś innym. Nie kłam, nie zdradzaj to że teraz jest źle nie oznacza że tak było zawsze, okaż mu szacunek, poinformuj o tym że wasz związek się skończył że chcesz odejść. Być może partner przejrzy na oczy i wrócicie do siebie (to najrozsądniejsze wyjście). W każdym razie twoje sumienie będzie czyste, twój nowy partner będzie wiedział że mimo rozwodu postąpiłeś do końca czysto.

    Często słyszę że to nie takie proste, bo dzieci bo kredyty - kochani nic nie jest proste. Zdradzając partnera, związek ze zdradzaczem utrudni wam to jeszcze bardziej.


    Mój drogi forumowiczu, czy dzieliłeś kiedyś kredyt? Uwielbiam się wymądrzać ale Ty bijesz mnie na głowę!

    Od 6 miesięcy bank nie jest w stanie podjąć decyzji o podzieleniu kredytu między mnie a mojego małżonka pomimo spełnienia warunków dotyczących zdolności kredytowej i mojej i męża. A jak ktoś nie ma zdolności? Myślisz, że będzie płacił tylko połowę bo się tak z małżonkiem umówił? Uważasz, że bank interesuje kto i w jakiej wysokości płaci ratę? A co jak małżonek przestanie płacić? Przecież może mu lub jej przestać zależeć na spłacie zobowiązań.

    Wyobraź sobie, że kobieta lub mężczyzna chce odejść (nie ma miłości między nimi) ale mają dzieci i ich na to zwyczajnie nie stać, co mają zrobić? Zwykle robią dobrą minę do beznadziejnej sytuacji, chcąc wychować małolaty bez traum.

    A czasami wszytko jest pięknie i ładnie dopóki nie wniesiesz pozwu o rozwód. Wtedy dopiero poznajesz prawdziwe oblicze swojego małżonka (a miało być tak kulturalnie). Dla wielu zaczyna się koszmar rozwodowy, który trwa latami. Kłótnie o dzieci, granie nimi, problemy z podziałem majątku, problemy z kasą na notariuszy, prawników itp.
    Kobiety i mężczyźni wymieniają się w necie informacjami na temat własnych doświadczeń około rozwodowych więc to żadna tajemnica jak ogromne koszty ponosi się i to zarówno te finansowe jak i emocjonalne. Rozwieść się i zafundować dzieciom psychiatryk lub wylądować pod mostem - no świetna perspektywa. Nie każdy lubi znęcać się nad swoją rodziną.
    Dlatego masa ludzi trwa w martwych związkach, układach (a zaspokaja swoje potrzeby na zewnątrz i stara się to robić tak żeby nie krzywdzić współmałżonka), według tych ludzi to jedyne rozsądne zachowanie.
    Ja tego nie pochwalam ale też nie żyję w jakiejś wydumanej rzeczywistości, w której wszyscy żyją w dobrobycie i stać ich na takie decyzje jak rozwód.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jakiś facet ~Jakiś facet
    ~Jakiś facet
    Napisane 08 września 2020 - 13:20
    Sedno sprawy Ewo. Kiedyś czytałem że 40%. małżeństw się rozpada, ale z tych pozostałych podobno 50 % chciało by się rozstać lecz nie mają możliwości, głównie o finanse. No jak ten gaść ma wyjść z domu jak alimenty z 1000, wynajęcie mieszkania w większym mieście z opłatami 2000 a sam zarabia tyle, że będzie ledwo wiązał koniec z końcem. Ja na szczęście przy rozwodzie nie przechodziłem finansowych turbulencji i dziecko dorosłe. Tyle, że złość, chęć rewanżu za jakieś krzywdy u jednego lub obojga przy rozwodzie prowadzą niejednokrotnie do wieloletnich batalii w sadzie z kosztami zbliżonymi do tego o co się biją. Do rozstania i na podziękowania sobie za wspólne lata niewiele osób dorosło. Więc cóż pozostaje, trwanie w beznadziei gdzie właśnie coś na boku jest jedyną radością w życiu, no oprócz dzieci, ale to inna sfera życia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jakiś facet ~Jakiś facet
    ~Jakiś facet
    Napisane 08 września 2020 - 13:27
    Powyższe słowa do @444
    Niestety nie żyjemy w kraju, gdzie każdemu pracującem się w miarę dobrze finansowo żyje.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 13:48
    ~Jakiś napisał:
    Sedno sprawy Ewo. Kiedyś czytałem że 40%. małżeństw się rozpada, ale z tych pozostałych podobno 50 % chciało by się rozstać lecz nie mają możliwości, głównie o finanse. No jak ten gaść ma wyjść z domu jak alimenty z 1000, wynajęcie mieszkania w większym mieście z opłatami 2000 a sam zarabia tyle, że będzie ledwo wiązał koniec z końcem. Ja na szczęście przy rozwodzie nie przechodziłem finansowych turbulencji i dziecko dorosłe. Tyle, że złość, chęć rewanżu za jakieś krzywdy u jednego lub obojga przy rozwodzie prowadzą niejednokrotnie do wieloletnich batalii w sadzie z kosztami zbliżonymi do tego o co się biją. Do rozstania i na podziękowania sobie za wspólne lata niewiele osób dorosło. Więc cóż pozostaje, trwanie w beznadziei gdzie właśnie coś na boku jest jedyną radością w życiu, no oprócz dzieci, ale to inna sfera życia.

    Życie w układzie łatwe nie jest, najgorzej ma ktoś kto jest uczciwy bo będzie się starać wypełniać zobowiązania, których się podjął wchodząc w związek małżeński i będzie cierpiał. Różnie sobie ludzie z tym cierpieniem radzą, jedni piją, inni pracują ponad swoje siły byle nie wracać do domu, a jeszcze inni znajdują sobie hobby, sport, przyjaciół byle tylko uciec z domu, każdy w jakimś sensie próbuje sobie zrekompensować ten brak miłości.

    Ciosanie komuś kołków na głowie za to, że się ratuje jak umie służy ludziom (Tobie zdradzony77 też?) do poprawienia sobie nastroju na zasadzie porównania się do tych we własnym mniemaniu ułomniejszych/gorszych.
    Czasami kochanka/kochanek to jedyna bliska osoba (oprócz dzieci) którą człowiek ma koło siebie. Ja potrafię to zrozumieć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 13:54
    ~444 napisał:
    Ja potrafię to zrozumieć.

    Choć kochanką nie jestem i nie mogłabym być.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jakiś facet ~Jakiś facet
    ~Jakiś facet
    Napisane 08 września 2020 - 14:09
    "jedni piją, inni pracują ponad swoje siły byle nie wracać do domu, a jeszcze inni znajdują sobie hobby, sport, przyjaciół byle tylko uciec z domu, każdy w jakimś sensie próbuje sobie zrekompensować ten brak miłości."

    Pod warunkiem, ze ta druga osoba potrafi zrozumieć to hobby, no oprócz picia. Ja przesiadywałem w pracy, a po powrocie obiad, torba i siłownia. Wieczorem lekcje z Córką i tak do usranej śmierci miało być. Ale zazrośnica tak zaczęła dokładać że nie wytrzymałem (nie miałem nigdy nikogo w małżenstwie). Tylko jak ta druga osoba, nie jest w sumie zła, nie dokucza za bardzo to co wtedy? Czasem jednak trzeba podjąć "męską decyzję" ( ze statystyk częściej podejmują ją kobiety.
    Mężczyźni, a znam takich kilku, boją się też opinii społecznej:
    - jak kobieta odchodzi po latach, to facet musiał być wyjątkowym bydlakiem, że aż tak była zdesperowana,
    - jak mężczyzna odchodzi to przecież wyjątkowy bydlak, że tak zostawił.
    Takie postrzeganie zwłaszcza w mniejszych społecznościach.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 14:36
    ~Jakiś napisał:
    "jedni piją, inni pracują ponad swoje siły byle nie wracać do domu, a jeszcze inni znajdują sobie hobby, sport, przyjaciół byle tylko uciec z domu, każdy w jakimś sensie próbuje sobie zrekompensować ten brak miłości."

    Pod warunkiem, ze ta druga osoba potrafi zrozumieć to hobby, no oprócz picia. Ja przesiadywałem w pracy, a po powrocie obiad, torba i siłownia. Wieczorem lekcje z Córką i tak do usranej śmierci miało być. Ale zazrośnica tak zaczęła dokładać że nie wytrzymałem (nie miałem nigdy nikogo w małżenstwie). Tylko jak ta druga osoba, nie jest w sumie zła, nie dokucza za bardzo to co wtedy? Czasem jednak trzeba podjąć "męską decyzję" ( ze statystyk częściej podejmują ją kobiety.
    Mężczyźni, a znam takich kilku, boją się też opinii społecznej:
    - jak kobieta odchodzi po latach, to facet musiał być wyjątkowym bydlakiem, że aż tak była zdesperowana,
    - jak mężczyzna odchodzi to przecież wyjątkowy bydlak, że tak zostawił.
    Takie postrzeganie zwłaszcza w mniejszych społecznościach.

    Tak, mój pierwszy mąż też bardzo obawiał się opinii innych (rodziny, znajomych) generalnie był konfliktowym, nie czułym człowiekiem więc wiedział, że pomimo iż ja chcę rozwodu to i tak będzie na niego;-)
    Oprócz tego zdawał sobie sprawę, że bardzo zadbał o to, żebym się wściekła. Nawet mi powiedział, że jest zaskoczony, że aż tak długo z nim wytrzymałam:-)

    Zycie generalnie nie jest czarno-białe ale mimo wszystko warto trzymać się takich wartości jak uczciwość czy szacunek do drugiego człowieka (choć nie jest proste jak ma się do czynienia np. z cholerykiem albo zaburzoną osobą).
    Czasami ma się już tak dość, ze chcąc nie chcąc wpadamy jak ta przysłowiowa śliwka w kompot i zakochujemy się choć wcale tego nie chcieliśmy (świadomie), jedyne co można wtedy zrobić to nie wchodzić w romans pomimo, że niczego tak nie pragniemy jak bliskości z tym drugim człowiekiem. Jednym się to udaje a innym nie. Nie ma co generalizować, że wszyscy "zdradzacze" to tacy źli ludzie.

    Przeczytałam Twoją historię @Jakiś facet i powiem Ci, że skoro to tak długo już trwa tzn. że ona na pewno jest z mężem z innych powodów niż miłość. Kobiety mające małe dzieci często ich dobro przedkładają nad swoje. Może ona też tak ma a mąż dla niej jest owszem niedobry ale dla córki może być świetnym ojcem i tego Ta kobieta może nie chcieć córce odbierać. Mając Ciebie po prostu ratuje się jak umie i tyle.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 08 września 2020 - 14:41
    ~444 napisał:
    ~Zdradzony77 napisał:


    Mój drogi forumowiczu, czy dzieliłeś kiedyś kredyt? Uwielbiam się wymądrzać ale Ty bijesz mnie na głowę!

    Od 6 miesięcy bank nie jest w stanie podjąć decyzji o podzieleniu kredytu między mnie a mojego małżonka pomimo spełnienia warunków dotyczących zdolności kredytowej i mojej i męża. A jak ktoś nie ma zdolności? Myślisz, że będzie płacił tylko połowę bo się tak z małżonkiem umówił? Uważasz, że bank interesuje kto i w jakiej wysokości płaci ratę? A co jak małżonek przestanie płacić? Przecież może mu lub jej przestać zależeć na spłacie zobowiązań.

    Wyobraź sobie, że kobieta lub mężczyzna chce odejść (nie ma miłości między nimi) ale mają dzieci i ich na to zwyczajnie nie stać, co mają zrobić? Zwykle robią dobrą minę do beznadziejnej sytuacji, chcąc wychować małolaty bez traum.

    A czasami wszytko jest pięknie i ładnie dopóki nie wniesiesz pozwu o rozwód. Wtedy dopiero poznajesz prawdziwe oblicze swojego małżonka (a miało być tak kulturalnie). Dla wielu zaczyna się koszmar rozwodowy, który trwa latami. Kłótnie o dzieci, granie nimi, problemy z podziałem majątku, problemy z kasą na notariuszy, prawników itp.
    Kobiety i mężczyźni wymieniają się w necie informacjami na temat własnych doświadczeń około rozwodowych więc to żadna tajemnica jak ogromne koszty ponosi się i to zarówno te finansowe jak i emocjonalne. Rozwieść się i zafundować dzieciom psychiatryk lub wylądować pod mostem - no świetna perspektywa. Nie każdy lubi znęcać się nad swoją rodziną.
    Dlatego masa ludzi trwa w martwych związkach, układach (a zaspokaja swoje potrzeby na zewnątrz i stara się to robić tak żeby nie krzywdzić współmałżonka), według tych ludzi to jedyne rozsądne zachowanie.
    Ja tego nie pochwalam ale też nie żyję w jakiejś wydumanej rzeczywistości, w której wszyscy żyją w dobrobycie i stać ich na takie decyzje jak rozwód.



    Tak, dzieliłem kredyt z żoną na 15 lat, spłacałem go sam. Żona w tym czasie nie pracowała jeszcze.
    Kredyt to kredyt zawsze bierze się go na coś co można sprzedać.
    Sam rozwód jest zawsze nieprzyjemny, z powodu zdrady urasta jednak do dramatu.
    Zdrada prędzej czy później zawsze wyjdzie, im później tym gorzej .

    Dzieci zawsze chcą mieć obojga rodziców tylko dorastając w kompletnej rodzinie jest szansa że nie powielą błędów ich rodziców dlatego o małżeństwo trzeba walczyć a nie skreślać z każdego możliwego powodu.

    Argument o zaspokajaniu potrzeb nie krzywdząc małżonka jest już mega nieodpowiedzialny :)
    Co oznacza nie krzywdzić małżonka ? To że przez jakiś czas się nie dowie że partner się puszcza ? Czy to że zdradzacz jest pewny że nie przyniesie żadnego syfa do domu ? Przynajmniej w pierwszym przypadku jest to niemożliwe :)


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 08 września 2020 - 14:48
    ~Jakiś napisał:
    Sedno sprawy Ewo. Kiedyś czytałem że 40%. małżeństw się rozpada, ale z tych pozostałych podobno 50 % chciało by się rozstać lecz nie mają możliwości, głównie o finanse. No jak ten gaść ma wyjść z domu jak alimenty z 1000, wynajęcie mieszkania w większym mieście z opłatami 2000 a sam zarabia tyle, że będzie ledwo wiązał koniec z końcem. Ja na szczęście przy rozwodzie nie przechodziłem finansowych turbulencji i dziecko dorosłe. Tyle, że złość, chęć rewanżu za jakieś krzywdy u jednego lub obojga przy rozwodzie prowadzą niejednokrotnie do wieloletnich batalii w sadzie z kosztami zbliżonymi do tego o co się biją. Do rozstania i na podziękowania sobie za wspólne lata niewiele osób dorosło. Więc cóż pozostaje, trwanie w beznadziei gdzie właśnie coś na boku jest jedyną radością w życiu, no oprócz dzieci, ale to inna sfera życia.


    Niech już Pan nie przesadza :) Z tych wyliczeń wychodzi że 25% małżeństw powinno przetrwać :)
    Moi rodzice ich siostry i bracia, żony rodzice i ich rodzeństwo nigdy się nie rozwiodło (poza 1 przypadkiem). Żyją ze sobą często po 40 lat. Jakoś to do tych statystyk nie pasuje :)
    Oczywiście młodsze pokolenie już wygląda inaczej, rozwodów więcej ale jak patrze sobie na te osoby po rozwodzie (oczywiście po zdradzie jednego z partnerów) to powiem szczerze nikomu nie udało się ponownie założyć szczęśliwej rodziny...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jakiś facet ~Jakiś facet
    ~Jakiś facet
    Napisane 08 września 2020 - 14:49
    Przeczytałam Twoją historię @Jakiś facet i powiem Ci, że skoro to tak długo już trwa tzn. że ona na pewno jest z mężem z innych powodów niż miłość. Kobiety mające małe dzieci często ich dobro przedkładają nad swoje. Może ona też tak ma a mąż dla niej jest owszem niedobry ale dla córki może być świetnym ojcem i tego Ta kobieta może nie chcieć córce odbierać. Mając Ciebie po prostu ratuje się jak umie i tyle.

    No tak, tyko, że to też moje uczucia w tym są. Ona się ratuje, może daję Jej trochę szczęścia w tym Jej życiu. Tyle że ja też muszę pomyśleć o moim życiu. Pomiędzy 40-50 nie ma już czasu na czekanie kilka lat na decyzję. Co innego przy 30, ale wtedy przecież też szkoda straconego czasu. Jeżeli taka jest prawda, a Ona tak mówi, że dziecko to przeszkoda, to ja Jej współczuję. Zmarnowane życie w takim trwaniu do dorosłości Córki, bo wtedy Ona będzie miała ok 50.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jakiś facet ~Jakiś facet
    ~Jakiś facet
    Napisane 08 września 2020 - 14:51

    Oczywiście młodsze pokolenie już wygląda inaczej, rozwodów więcej ale jak patrze sobie na te osoby po rozwodzie (oczywiście po zdradzie jednego z partnerów) to powiem szczerze nikomu nie udało się ponownie założyć szczęśliwej rodziny...


    No to ja mam inne spostrzeżenia, znam wielu, którzy założyli i są szczęśliwi, tak przynajmniej deklarują, ale to przecież widać po pół godziny obserwacji takiej pary.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 08 września 2020 - 15:14
    ~444 napisał:
    ~Jakiś napisał:
    Sedno sprawy Ewo. Kiedyś czytałem że 40%. małżeństw się rozpada, ale z tych pozostałych podobno 50 % chciało by się rozstać lecz nie mają możliwości, głównie o finanse. No jak ten gaść ma wyjść z domu jak alimenty z 1000, wynajęcie mieszkania w większym mieście z opłatami 2000 a sam zarabia tyle, że będzie ledwo wiązał koniec z końcem. Ja na szczęście przy rozwodzie nie przechodziłem finansowych turbulencji i dziecko dorosłe. Tyle, że złość, chęć rewanżu za jakieś krzywdy u jednego lub obojga przy rozwodzie prowadzą niejednokrotnie do wieloletnich batalii w sadzie z kosztami zbliżonymi do tego o co się biją. Do rozstania i na podziękowania sobie za wspólne lata niewiele osób dorosło. Więc cóż pozostaje, trwanie w beznadziei gdzie właśnie coś na boku jest jedyną radością w życiu, no oprócz dzieci, ale to inna sfera życia.

    Życie w układzie łatwe nie jest, najgorzej ma ktoś kto jest uczciwy bo będzie się starać wypełniać zobowiązania, których się podjął wchodząc w związek małżeński i będzie cierpiał. Różnie sobie ludzie z tym cierpieniem radzą, jedni piją, inni pracują ponad swoje siły byle nie wracać do domu, a jeszcze inni znajdują sobie hobby, sport, przyjaciół byle tylko uciec z domu, każdy w jakimś sensie próbuje sobie zrekompensować ten brak miłości.

    Ciosanie komuś kołków na głowie za to, że się ratuje jak umie służy ludziom (Tobie zdradzony77 też?) do poprawienia sobie nastroju na zasadzie porównania się do tych we własnym mniemaniu ułomniejszych/gorszych.
    Czasami kochanka/kochanek to jedyna bliska osoba (oprócz dzieci) którą człowiek ma koło siebie. Ja potrafię to zrozumieć.


    Cóż to że wytykam błędy innym, że nazywam rzeczy takimi jakimi są że nie owijam w bawełnę, nie wybielam tego co jest czarne nie oznacza że piszę to dla poprawy nastroju. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia :)
    Piszę tak jak powinno być, żeby ludzie zrozumieli że pójście na skróty jest błędem. Że kłamstwo i oszukiwanie najbliższej osoby jest czymś koszmarnie złym i prowadzi jedynie do dramatu i nie ma na to usprawiedliwienia.
    To że część osób na tym forum moje wypowiedzi rażą oznacza że nie do końca są dumni ze swojej przeszłości. Być może szukają tu jakiegoś usprawiedliwienia akceptacji innych (no przecież inni też są tacy).
    Każdy zasługuje na szansę i każdy może się jeszcze zmienić. Mam nadzieję że moje wypowiedzi pomogą innym i zagłuszą tych którzy starają się wybielić to co jest czarne :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 15:32
    ~Zdradzony77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Jakiś napisał:
    Sedno sprawy Ewo. Kiedyś czytałem że 40%. małżeństw się rozpada, ale z tych pozostałych podobno 50 % chciało by się rozstać lecz nie mają możliwości, głównie o finanse. No jak ten gaść ma wyjść z domu jak alimenty z 1000, wynajęcie mieszkania w większym mieście z opłatami 2000 a sam zarabia tyle, że będzie ledwo wiązał koniec z końcem. Ja na szczęście przy rozwodzie nie przechodziłem finansowych turbulencji i dziecko dorosłe. Tyle, że złość, chęć rewanżu za jakieś krzywdy u jednego lub obojga przy rozwodzie prowadzą niejednokrotnie do wieloletnich batalii w sadzie z kosztami zbliżonymi do tego o co się biją. Do rozstania i na podziękowania sobie za wspólne lata niewiele osób dorosło. Więc cóż pozostaje, trwanie w beznadziei gdzie właśnie coś na boku jest jedyną radością w życiu, no oprócz dzieci, ale to inna sfera życia.

    Życie w układzie łatwe nie jest, najgorzej ma ktoś kto jest uczciwy bo będzie się starać wypełniać zobowiązania, których się podjął wchodząc w związek małżeński i będzie cierpiał. Różnie sobie ludzie z tym cierpieniem radzą, jedni piją, inni pracują ponad swoje siły byle nie wracać do domu, a jeszcze inni znajdują sobie hobby, sport, przyjaciół byle tylko uciec z domu, każdy w jakimś sensie próbuje sobie zrekompensować ten brak miłości.

    Ciosanie komuś kołków na głowie za to, że się ratuje jak umie służy ludziom (Tobie zdradzony77 też?) do poprawienia sobie nastroju na zasadzie porównania się do tych we własnym mniemaniu ułomniejszych/gorszych.
    Czasami kochanka/kochanek to jedyna bliska osoba (oprócz dzieci) którą człowiek ma koło siebie. Ja potrafię to zrozumieć.


    Cóż to że wytykam błędy innym, że nazywam rzeczy takimi jakimi są że nie owijam w bawełnę, nie wybielam tego co jest czarne nie oznacza że piszę to dla poprawy nastroju. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia :)
    Piszę tak jak powinno być, żeby ludzie zrozumieli że pójście na skróty jest błędem. Że kłamstwo i oszukiwanie najbliższej osoby jest czymś koszmarnie złym i prowadzi jedynie do dramatu i nie ma na to usprawiedliwienia.
    To że część osób na tym forum moje wypowiedzi rażą oznacza że nie do końca są dumni ze swojej przeszłości. Być może szukają tu jakiegoś usprawiedliwienia akceptacji innych (no przecież inni też są tacy).
    Każdy zasługuje na szansę i każdy może się jeszcze zmienić. Mam nadzieję że moje wypowiedzi pomogą innym i zagłuszą tych którzy starają się wybielić to co jest czarne :)


    Pycha zwykle kroczy przed upadkiem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 08 września 2020 - 16:10
    Tak, prawda niektórych niestety boli

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 16:17
    ~Zdradzony77 napisał:
    Tak, prawda niektórych niestety boli

    Jak to do mnie to akurat nietrafione. Ja się rozwiodłam z powodu braku miłości 2 razy;-)
    Nikogo nie oszukałam co do swoich uczuć i nie zamierzam oszukać. Mogę rozwieść się 3 raz, stać mnie:-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 08 września 2020 - 16:26
    Nie oceniam ludzi tylko ich wypowiedzi (przynajmniej się staram :P)

    Mówią że do 3 razy sztuka ;) (żart)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 08 września 2020 - 17:13
    ~Zdradzony77 napisał:
    Nie oceniam ludzi tylko ich wypowiedzi (przynajmniej się staram :P)

    Mówią że do 3 razy sztuka ;) (żart)

    Już wiem, że nie ma to sensu, mężczyźni generalnie są tak egocentryczni i leniwi emocjonalnie, że szkoda mi już czasu i pieniędzy na szukanie tego wyjątkowego, który i tak pewnie z powodu swojej wyjątkowości będzie zajęty

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 08 września 2020 - 17:23
    Głowa do góry trzeba umieć docenić to co się ma. Żyć tak żeby móc popatrzeć w lustro reszta sama się wyklaruje, ostatecznie być singlem/singielką nie jest niczym tragicznym....

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 08 września 2020 - 21:09
    ~Zdradzony77 napisał:
    Głowa do góry trzeba umieć docenić to co się ma. Żyć tak żeby móc popatrzeć w lustro reszta sama się wyklaruje, ostatecznie być singlem/singielką nie jest niczym tragicznym....

    Jak tak się wtrącę, przepraszam z góry, że aby być singlem/singielką to trzeba mieć specjalną osobowość. Ja na przykład się nie nadaję. Uwielbiam do kogoś przynależeć. Poza tym szukanie partnera do codziennego seksu zajmowałoby zbyt dużo czasu (selekcja, jakiś bajer, wybór) a sypiać z kimkolwiek ta ja dziękuję, same kłopoty!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kwitnąca Wiśnia ~Kwitnąca Wiśnia
    ~Kwitnąca Wiśnia
    Napisane 08 września 2020 - 22:45
    ~Ewa napisał:
    ~Kwitnąca napisał:
    ~Ewa napisał:
    ~Zdradzony77 napisał:
    Pani Ewo, nie zrozumiała mnie Pani. W tym wątku piszę do (o) kochanku/kochance zdradzacza,
    To nijak ma się do aktualnego partnera zdradzacza który nie mógł wiedzieć kim się stanie ich obecny partner/partnerka - zdradzacz.

    Kochanka czy kochanek zdradzacza dobrze wie kim on/ona jest i na co go/ją stać czyli świadomie pakuje się w gówno :)


    Obawiam się, że w początkowej fazie zakochania nie wie (w sensie rozumienia, racjonalnego pojmowania tego co się dzieje). W tym stanie ma się bardzo ograniczoną świadomość. Nie jestem pewna jak to jest u mężczyzn ale u kobiet występuje "zaćmienie umysłu" tego jestem pewna. Oczywiście są osoby, które z premedytacją szukają na kochanka mężatkę/żonatego bo jest to niejako gwarancją, że w romans nie będzie się trzeba za bardzo angażować (każdy ma swoje rodziny) ale to raczej dotyczy skrajnych egoistów.
    Ludzie różnie sobie te swoje deficyty rekompensują a stanu zakochania nie można sobie przegonić zimnym prysznicem, często nawet dobry terapeuta nie pomoże. Musi przejść samo, z czasem.
    Myślę, że nie można wrzucić wszystkich zdradzaczy do jednego worka i tym stwierdzeniem nikogo nie usprawiedliwiam po prostu zauważam fakt, że ludzie się różnią.
    Zresztą przykre jest to, że generalizujemy i tak łatwo oceniamy znając tylko maleńki wycinek historii tych ludzi. Mi się to też zdarza ale pracuję nad sobą;-)


    Czyli doświadczyłaś, Ewo, tego "zaćmienia"

    O podchwytliwe pytanie?;-)


    Nie, wniosek... Czyli doświadczyłaś, Ewo

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy