Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Mam przeczucia że żona mnie zdradza

Rozpoczęte przez ~Piotr, 15 sie 2019
  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 31 sierpnia 2019 - 13:48
    Czytając tu wypowiedzi facetów uderza mnie, jak bardzo zmieniło się nasze położenie i podejście życiowe w porównaniu ze wspomnieniami ojców czy dziadków.
    To co mnie bardzo buduje chłopaki, to trzeźwe, wyważone spojrzenie i język, ale też poczucie odpowiedzialności. Mam wrażenie, że u wielu facetów wytworzył się instynkt macierzyński, silniejszy niż u kobiet.
    To poczucie odpowiedzialności to też ta część naszej osobowości, przez którą najwyraźniej "przegrywamy" ze współczesną rzeczywistością. Przynajmniej, jeśli patrzeć na wartość życia przez jej kategorie. Pytanie tylko, czy te kategorie to jedyne możliwe, czy też budujemy własną alternatywę, nowy świat męskich wartości. Być może, choć zapewne dziś brzmi to jak fikcja, ale być może za jakiś czas ta zmiana rozszerzy się na tyle, że przatasuje cały dotychczasowy system relacji damsko-męskich, zdefiniuje na nowo pojęcia związku, rodziny, a wraz z tym i obyczajowości oraz prawa w tym zakresie. Być może będzie to świat naszych synów i córek.

    I ja Piotrze z doświadczenia własnego mogę tobie tylko powiedzieć, podobnie jak i chłopaki wcześniej, że niestety, ale wygląda to na to, czego się obawiasz. I jak większość mogę jedynie podpowiedzieć: skup się na sobie, zainwestuj swój czas i swoją uwagę w siebie, w to, kim jesteś. A wygrają na tym też twoje dzieci. Fajnego, pewnego siebie ojca, na którym zawsze można będzie polegać.
    Pamiętaj, że nie możesz uczynić innych ludzi szczęśliwymi. To nierealne. Musiałbyś w 100% przestać być sobą, a i tak nie miałbyś gwarancji, że kogoś uszczęśliwiłeś. Ale możesz w 100% uczynić siebie szczęśliwym, a tym samym zmienić na lepsze choć odrobinę świata tych, którzy przez twoje życie się będą przewijać. Największą trudność polega w tym wypadku "jedynie" na rozeznaniu granic swojego szczęścia. Na odpowiedziach na pytanie: czy właśnie kogoś ramię, czy to tylko mój strach i błędne wyobrażenie.
    Tutaj niestety każdy może poruszać się w granicach, które jemu jedynemu są właściwe, więc nie ma uniwersalnej odpowiedzi.

    Nie chce, żeby ten wpis brzmiał tu zbyt filozoficznie, ale wasze wpisy po prostu skłoniły mnie do wyrażenia na głos własnych myśli.

    @Zmęczony życiem: mnie się wydaje, że chłopaki nie mówią tu o wygrywaniu związku czy czasu. To może się ewentualnie przydarzyć jako efekt uboczny. Tu chodzi przede wszystkim o wygranie siebie samego.
    "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" - nie lubię płytkości powiedzeń, ale w tym wypadku męski racjonalizm i poczucie zasad jest doskonałym narzędziem. W przeciwieństwie do emocjonalnej niestabilności zdradzajacych partnerek i ich nastawienia na grę pozorów, za którymi stoi kompletna histeria nieświadomości siebie samej.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Piotr ~Piotr
    ~Piotr
    Napisane 01 września 2019 - 14:42
    Dziękuje Wam za głębokie i poruszające odpowiedzi. Ze wszystkimi się zgadzam i niestety żadnej poprawy nie widzę ... niestety psychicznie jest mi bardzo ciężko , bo na moich oczach rozpada mi się związek i nic w tym temacie nie jestem w stanie zrobić. Wszelkie próby rozmowy kończą się lakonicznym stwierdzeniem ze „jest mi w sumie obojętne czy chce być z tobą”... być może twarde postawienie sprawy trochę by zmieniło sytuacje ale ja nie jestem na to gotowy i chyba jeszcze długo nie będę - tzn. Nie mam wizji życia w samotności i wyprowadzki - jest to jak na razie dla mnie gorsze niż obecny stan w zawieszeniu. Wiem ze jedna ostra kłótnia mogła by już zakończyć nasze małżeństwo i to mnie przeraża .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Piotr ~Piotr
    ~Piotr
    Napisane 01 września 2019 - 15:00
    Do tego dochodzi niestety to poczucie odpowiedzialności za dzieci - to one daj mi sile żeby walczyć. Szkoda tylko ze już jestem sam w tej walce i niestety mam świadomość tego ze jak rozpocznę etap separacji i rozwodu bedzie jeszcze gorzej. Życie z taka perspektywa to piekło na ziemi w pełnej krasie. Ale widzie z postów na forum, ze taka jest dzisiejsza rzeczywistości i bardzo powili przyzwyczajam się do tego...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~impure thoughts ~impure thoughts
    ~impure thoughts
    Napisane 01 września 2019 - 19:01
    Piotr
    Uczyć się samotności i odkrywać nieznanego siebie, niedostępnego żyjąc w tzw związku, to jedna z bardziej obiecujących inwestycji na przyszłość. Zrozumie tylko ten, kto goryczy związku zasmakował.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Morfeusz ~Morfeusz
    ~Morfeusz
    Napisane 05 września 2019 - 09:11
    Piotrze.
    Ciężko jest utrzymać związek w pojedynkę , tym bardziej jak ona ma romans może potraktować to jako słabość z twojej strony . Ważne jest zakomunikowanie , kocham Cię ale nie pozwolę się krzywdzić , stawiaj granice a najważniejsze to odcięcie się emocjonalne od takiej osoby , obojętność . Poszukaj w necie metody 34 kroków , przestań za nią łazić i skomleć . Uśpij jej czujność a dowody zdrady się znajdą , jak się do czegoś dokopiesz nie wyskakuj z tym do niej , musisz zachować spokojną głowę i przemyśleć czego chcesz i na czym stoisz .

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Piotr ~Piotr
    ~Piotr
    Napisane 05 września 2019 - 11:47
    Dziekuje za Wasze posty. Mam swiadomosc tego ze musze teraz walczyc i dbac tylko o siebie i byc obojetny i oziebly, ale nie mam z tym wiekszego problemu bo ze wzgeldu na prace, wyjazdy itp. i tak za czesto sie nie widzimy. Rozstanie dla mnie to ostatecznosci i spokojnie przygotowuje sie na ten dzien kiedy jej to powiem. Niestety mam wrazenie ze Aga tym sie w ogole nie bedzie przejmowac i poczeka na moje ruchy. Wtedy musze rozpoczac natychmiast proces rozwodowy, wyprowadzka itd. Mieszkamy w Niemczech i tutaj zdrada nie ma zadnego znaczenia przed sadem (wina nawet udowodniona nie ma znaczenia w alimentach czy przy podziale majatku).

    Nietety podjecie tego kroku to dla mnie ostatecznosc i mysle ze nie jestem jeszcze na niego gotowy (nie chce potem zalowac tego i pluc sobie w brode bo moze warto bylo jednak poczekac...). Nikt za m nie tej decyzji nie podejmie i dlatego chce doczekac momentu kiedy zrobie to bedac w zgodzie z samym soba...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Morfeusz ~Morfeusz
    ~Morfeusz
    Napisane 05 września 2019 - 22:48
    ,,Nietety podjecie tego kroku to dla mnie ostatecznosc i mysle ze nie jestem jeszcze na niego gotowy (nie chce potem zalowac tego i pluc sobie w brode bo moze warto bylo jednak poczekac...). Nikt za m nie tej decyzji nie podejmie i dlatego chce doczekac momentu kiedy zrobie to bedac w zgodzie z samym soba...’’
    Moja Ż ogarnęła się , jak zamykałem temat małżeństwa , miałem już dość jej zachowania mimo , że miałem już dystans do wszystkiego . Jak już w domu się posypało to coraz więcej pytań o przyszłość dostawał kochanek i mała Mi przekonała się jak łatwo pisać o uczuciach a życie wszystko weryfikuje. U każdego jest inaczej choć schematy zdrady są często podobne . Tak jak piszesz daj sobie czas na ogarnięcie własnych myśli , może się rozstaniecie ale już swiadomie , może posklejacie ale to ciężka droga wymaga pracy obu stron a może to być też jakaś hybryda , dziwny układ jakiś czas pod dzieci . Trzymaj sie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~deabruaren abokatu ~deabruaren abokatu
    ~deabruaren abokatu
    Napisane 06 września 2019 - 00:40
    ~Piotr napisał:
    Mieszkamy w Niemczech i tutaj zdrada nie ma zadnego znaczenia przed sadem (wina nawet udowodniona nie ma znaczenia w alimentach czy przy podziale majatku).

    Jeżeli jesteście obywatelami polskimi i ślub zawieraliście w Polsce, nawet mieszkajac w innym kraju UE, macie prawo wyboru prawa, w oparciu o które ma być przeprowadzona sprawa rozwodowa. Sprawdź sobie na stronie UE pod tym linkiem:
    https://www.google.com/amp/s/europa.eu/youreurope/citizens/family/couple/divorce-separation/indexamp_pl.htm

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Piotr ~Piotr
    ~Piotr
    Napisane 06 września 2019 - 12:04
    Tak juz to sprawdzalem, ale my mamy podwojne obywatelstwa i szczerze mowiac wole to przeprowadzic w Niemczech niz w Polsce (z wiadomych przyczyn). Tutaj nie ma opcji na wymuszanie alimentow itp. Sa tabele wg ktorych wyliczane sa alimenty i nie ma tutaj zadnej dowolnosci. Podobnie z podzialem majatku...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Morfeusz ~Morfeusz
    ~Morfeusz
    Napisane 06 września 2019 - 16:00
    Zajrzyj na ten portal , może Ci się przydać w przyszłości
    zdradzeni.info
    Poczytaj wątki różnych ludzi , wiele sobie rozjaśnisz w głowie.Po zarejestrowaniu możesz sam się opisać jak zechcesz , działa tam też czat , można pogadać z ludźmi i na temat zdrad i rozerwać się też . Przyda Ci się , bo jak będziesz żyć tylko jej wyskokami to oszalejesz.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Piotr ~Piotr
    ~Piotr
    Napisane 08 września 2019 - 16:10
    Dziekuje!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Julia ~Julia
    ~Julia
    Napisane 24 sierpnia 2020 - 22:42
    Piotrze,
    Napisz proszę na juliaferens@hotmail.com
    Przechodzę to samo co Ty.
    Możemy się wspierać i nie być w tym bagnie osamotnionym.
    Też mieszkam za granicą. Mąż mnie zdradził ale muszę tkwić dopóki nasz syn nie osiągnie pełnoletności. Też jest mi bardzo ciężko. Jako kobieta mogę Ci wiele doradzić żebyś nie oszalał.
    Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 11:26
    Perspektywa jest nieciekawa, bo złapałeś ją na początku zdrady. Ona teraz czuje się pewnie bo myśli że ten koleś jest jej rycerzem. Jesteś na przegranej pozycji. Prawdopodobnie romans trwa jeszcze krótko, ona musi się na nim sparzyć dopiero wtedy zacznie z Tobą rozmawiać. Na razie nie masz żadnych szans szczerze z nią porozmawiać. Teraz pytanie czy chce Ci się czekać aż jej królewicz okaże się zwykłym pastuchem i czar pryśnie ?
    Nie wiem czy macie dzieci i czy ją kochasz. Czy jesteś na tyle cierpliwy żeby na nią poczekać być może jej związek wypali i sama odejdzie ale sądzę że będzie dokładnie odwrotnie. Jak koleś ją rzuci oczy się jej otworzą. Nagle zauważy Ciebie, będzie skłonna rozmawiać. Będziesz wtedy na tyle silny żeby dać jej szansę ?
    Zastanów się, być może to potrwa kilka miesięcy, może rok. Dasz radę tyle czekać ?
    Przeanalizuj sobie wszystkie za i przeciw

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 12:26
    ~Zdradzony77 napisał:
    Perspektywa jest nieciekawa, bo złapałeś ją na początku zdrady. Ona teraz czuje się pewnie bo myśli że ten koleś jest jej rycerzem. Jesteś na przegranej pozycji. Prawdopodobnie romans trwa jeszcze krótko, ona musi się na nim sparzyć dopiero wtedy zacznie z Tobą rozmawiać. Na razie nie masz żadnych szans szczerze z nią porozmawiać. Teraz pytanie czy chce Ci się czekać aż jej królewicz okaże się zwykłym pastuchem i czar pryśnie ?
    Nie wiem czy macie dzieci i czy ją kochasz. Czy jesteś na tyle cierpliwy żeby na nią poczekać być może jej związek wypali i sama odejdzie ale sądzę że będzie dokładnie odwrotnie. Jak koleś ją rzuci oczy się jej otworzą. Nagle zauważy Ciebie, będzie skłonna rozmawiać. Będziesz wtedy na tyle silny żeby dać jej szansę ?
    Zastanów się, być może to potrwa kilka miesięcy, może rok. Dasz radę tyle czekać ?
    Przeanalizuj sobie wszystkie za i przeciw

    Kolega ma rację. To zdradzony jeżeli już wie, że został zdradzony decyduje co dalej i to on dyktuje warunki co zdradzający ma zrobić żeby "wynagrodzić" mu jego cierpienie. Ja uważam, że jeżeli po zdradzie osoba zdradzona nie interesuje się zdradą (i nie chodzi mi o szczegóły erotyczne) oraz nie informuje o swoim cierpieniu, rozterkach, wątpliwościach to sama sobie robi krzywdę. Zdrada się powtórzy, bo sam zdradzony dał sygnał, żeby go zostawić w spokoju (nie naruszać jego strefy komfortu). Bez szczerych rozmów moim zdaniem związku nie ma ale są osoby, które nie chcą szczerych rozmów. Ty mówisz a one "zatykają uszy". Ja uważam, że zdradzający wcale nie musi się wyspowiadać jeżeli zdradzonego to nie interesuje. Dlaczego zdradzający ma wynagradzać zdradzonemu cierpienie jeżeli według niego tego cierpienia nie ma?
    Od kobiet, które zdradzają swoich mężów usłyszałam nie raz, że mężom wszystko odpowiada. Kiedyś mnie to szokowało. Dziś już nie. Po prostu są mężczyźni, dla których ich święty spokój jest najważniejszy. Więc te żony im go zapewniają dbając żeby w życiu tych zdradzanych mężczyzn nic się nie zmieniło i oczywiście jednocześnie dbają też o siebie (o swoje potrzeby). Czy to jest złe? Po co uświadamiać ludziom, którzy żyją w swoim świecie, że to iluzja? Jeżeli są szczęśliwi niech będą. Jak im zacznie coś przeszkadzać czy uwierać to dadzą znać, chyba.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 13:16
    ~Ewa napisał:
    ~Zdradzony77 napisał:
    Perspektywa jest nieciekawa, bo złapałeś ją na początku zdrady. Ona teraz czuje się pewnie bo myśli że ten koleś jest jej rycerzem. Jesteś na przegranej pozycji. Prawdopodobnie romans trwa jeszcze krótko, ona musi się na nim sparzyć dopiero wtedy zacznie z Tobą rozmawiać. Na razie nie masz żadnych szans szczerze z nią porozmawiać. Teraz pytanie czy chce Ci się czekać aż jej królewicz okaże się zwykłym pastuchem i czar pryśnie ?
    Nie wiem czy macie dzieci i czy ją kochasz. Czy jesteś na tyle cierpliwy żeby na nią poczekać być może jej związek wypali i sama odejdzie ale sądzę że będzie dokładnie odwrotnie. Jak koleś ją rzuci oczy się jej otworzą. Nagle zauważy Ciebie, będzie skłonna rozmawiać. Będziesz wtedy na tyle silny żeby dać jej szansę ?
    Zastanów się, być może to potrwa kilka miesięcy, może rok. Dasz radę tyle czekać ?
    Przeanalizuj sobie wszystkie za i przeciw

    Kolega ma rację. To zdradzony jeżeli już wie, że został zdradzony decyduje co dalej i to on dyktuje warunki co zdradzający ma zrobić żeby "wynagrodzić" mu jego cierpienie. Ja uważam, że jeżeli po zdradzie osoba zdradzona nie interesuje się zdradą (i nie chodzi mi o szczegóły erotyczne) oraz nie informuje o swoim cierpieniu, rozterkach, wątpliwościach to sama sobie robi krzywdę. Zdrada się powtórzy, bo sam zdradzony dał sygnał, żeby go zostawić w spokoju (nie naruszać jego strefy komfortu). Bez szczerych rozmów moim zdaniem związku nie ma ale są osoby, które nie chcą szczerych rozmów. Ty mówisz a one "zatykają uszy". Ja uważam, że zdradzający wcale nie musi się wyspowiadać jeżeli zdradzonego to nie interesuje. Dlaczego zdradzający ma wynagradzać zdradzonemu cierpienie jeżeli według niego tego cierpienia nie ma?
    Od kobiet, które zdradzają swoich mężów usłyszałam nie raz, że mężom wszystko odpowiada. Kiedyś mnie to szokowało. Dziś już nie. Po prostu są mężczyźni, dla których ich święty spokój jest najważniejszy. Więc te żony im go zapewniają dbając żeby w życiu tych zdradzanych mężczyzn nic się nie zmieniło i oczywiście jednocześnie dbają też o siebie (o swoje potrzeby). Czy to jest złe? Po co uświadamiać ludziom, którzy żyją w swoim świecie, że to iluzja? Jeżeli są szczęśliwi niech będą. Jak im zacznie coś przeszkadzać czy uwierać to dadzą znać, chyba.


    Te Panie które myślą że ich mężom wszystko odpowiada są po prostu w wielkim błędzie. To nie jest tak że facetom zwisa z kim żona się puszcza. Oni zwykle nie mają pojęcia że się puszcza.Na myśl nie przychodzi im fakt do czego zdolna jest kobieta której brakuje adoracji, komplementów, przytulenia i seksu.
    To że facet się pogubił, nie traktuje swojej żony tak jak na początku wcale nie oznacza że tej żony nie kocha. Zwykle jest wręcz przeciwnie, im dłuższe małżeństwo tym bardziej mężczyzna ufa i kocha swoją żonę. Żona jest najbliższą dla niego osobą.
    Cały szkopuł polega na tym że kobieta źle interpretuje zachowanie mężczyzny. Mylnie interpretuje sygnały i przekracza granicę której już się cofnąć niestety nie da. Wystarczy że jakiś fircyk nieco przy niej zabłyśnie i już są podekscytowane tym że ktoś je zauważył. W dupie mają to że ich mąż będzie cierpiał. Motylki i samozadowolenie jest najważniejsze. Robią dokładnie wszystko tylko nie to co trzeba w takiej sytuacji zrobić czyli - porozmawiać szczerze z mężem na temat ich potrzeb. To tak zajebiście proste ale jednocześnie maga trudne dla mężatek.
    Kobiety które zdradzają po prostu czekają na coś lepszego co im przyniesie życie zamiast walczyć o to co już mają. Prościej czekać na podrywacza który doceni jej względy niż walczyć o męża który zrobił już dla nich wiele w ich dotychczasowym życiu.
    Znaczy to tyle że kobiety które zdradzają po prostu nie potrafią kochać.
    Taka jest smutna prawda.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 13:55
    ~Zdradzony77 napisał:


    Te Panie które myślą że ich mężom wszystko odpowiada są po prostu w wielkim błędzie. To nie jest tak że facetom zwisa z kim żona się puszcza. Oni zwykle nie mają pojęcia że się puszcza.Na myśl nie przychodzi im fakt do czego zdolna jest kobieta której brakuje adoracji, komplementów, przytulenia i seksu.
    To że facet się pogubił, nie traktuje swojej żony tak jak na początku wcale nie oznacza że tej żony nie kocha. Zwykle jest wręcz przeciwnie, im dłuższe małżeństwo tym bardziej mężczyzna ufa i kocha swoją żonę. Żona jest najbliższą dla niego osobą.
    Cały szkopuł polega na tym że kobieta źle interpretuje zachowanie mężczyzny. Mylnie interpretuje sygnały i przekracza granicę której już się cofnąć niestety nie da. Wystarczy że jakiś fircyk nieco przy niej zabłyśnie i już są podekscytowane tym że ktoś je zauważył. W dupie mają to że ich mąż będzie cierpiał. Motylki i samozadowolenie jest najważniejsze. Robią dokładnie wszystko tylko nie to co trzeba w takiej sytuacji zrobić czyli - porozmawiać szczerze z mężem na temat ich potrzeb. To tak zajebiście proste ale jednocześnie maga trudne dla mężatek.
    Kobiety które zdradzają po prostu czekają na coś lepszego co im przyniesie życie zamiast walczyć o to co już mają. Prościej czekać na podrywacza który doceni jej względy niż walczyć o męża który zrobił już dla nich wiele w ich dotychczasowym życiu.
    Znaczy to tyle że kobiety które zdradzają po prostu nie potrafią kochać.
    Taka jest smutna prawda.

    Tak, może tak być, że nie potrafią kochać lub też nie potrafią zrezygnować z siebie dla kogoś, nie potrafią się poświęcić. Czy powinny się poświęcić? Czy miłość to poświęcenie siebie? Czy kochać trzeba się nauczyć? Nie wiem, szukam na te pytania odpowiedzi.
    Jeżeli mąż nic nie mówi i nic dla żony nie robi (nie chodzi mi o angażowanie się w wychowanie swoich własnych dzieci czy obowiązki domowe - bo to nie jest robienie czegoś dla żony tylko dla rodziny a to różnica), to to dla mnie jest fakt. Trudno polemizować z faktami. Jak jest cisza to jest cisza, jak jest brak działań to jest brak działań. Wszelkie interpretacje odbywają się po to żeby każda ze stron mogła pokazać się w lepszym świetle przed innymi czy też lepiej się poczuć. Dla mnie kiedy zaczynamy przerzucać winę między sobą nie biorąc na klatę, że możemy być jednocześnie i sprawcą i poszkodowanym to porozumienia nie będzie. Nie ma na to szans.
    Masz ochotę napisać to wina kobiet, one nie potrafią kochać spoko, rozumiem. Zauważ, że oprócz chwilowego poprawienia sobie nastroju nic w swoim życiu tym stwierdzeniem nie zmienisz. Nawet mogę Ci przyznać rację, tak też znam kobiety, które nie potrafią kochać. I co? Jaką masz z tego korzyść? Będziesz tkwił w tym przekonaniu i przeoczysz tą która Ciebie kochać będzie umiała lub nie dostrzeżesz tego, że ta która jest przy tobie nauczyła się jak Ciebie kochać.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 14:52
    ~Zdradzony77 napisał:

    ... kobieta której brakuje adoracji, komplementów, przytulenia i seksu.
    To że facet się pogubił, nie traktuje swojej żony tak jak na początku wcale nie oznacza że tej żony nie kocha. Zwykle jest wręcz przeciwnie, im dłuższe małżeństwo tym bardziej mężczyzna ufa i kocha swoją żonę. Żona jest najbliższą dla niego osobą.
    Cały szkopuł polega na tym że kobieta źle interpretuje zachowanie mężczyzny...


    Proszę przeczytaj to klika razy co sam napisałeś.
    A teraz mnie uświadom, wyjaśnij mi, oświeć jak drugi człowiek ma się domyślić, że jest kochany, ceniony, szanowany skoro nie dostaje żadnych sygnałów od drugiej osoby z którą jest w związku na potwierdzenie tego. Czy to, że małżonek wraca do domu na noc jest tym zachowaniem, które partner powinien odebrać jako miłość czy kochanie?
    jprdle
    No nic w sumie już nie napiszę, smutne to jak cholera
    im dłuższe małżeństwo w stylu nic nie powiem domyśl się tym większe poczucie osamotnienia i to po obu stronach
    Na jakiej podstawie w takim związku jest budowane zaufanie?
    Na papierku, akcie ślubu, przysiędze?

    W sumie to chyba lepiej z brać ślub z robotem. Też sam z siebie nic nie powie i nie zrobi ale wgrywa się odpowiednie oprogramowanie i będzie się mieć więcej przyjemności w byciu z maszyną niż z człowiekiem "nic nie powiem nic nie zadziałam kochaj mnie bo jestem" - tak to się kocha tylko własne dzieci i to też nie wszyscy potrafią.
    Zdradzony77, idź do starego faceta z doświadczeniem terapeutycznym i życiowym, pogadaj jak z ojcem, od serca. Uważam, że jest Ci to bardzo potrzebne.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 16:13
    Zrozumienie tego co napisałem nie jest łatwe niestety. Znam to z autopsji od własnej żony. Wiem dokładnie co myślała zdradzając mnie. Ona myślała że jej nie kocham, że jej nie pragnę, że jej nie akceptuję że jest mi obojętna że nic się nie wyda. Nie miała niestety odwagi ze mną porozmawiać na ten temat. Wolała skorzystać z nadarzających się okazji tak było łatwiej i przyjemniej. Nowy obiekt to nowe doznania :). Sądziła nawet że ją zdradzam (tak mają zdradzacze myślą że skoro oni zdradzają to wszyscy tak robią.) Koleżanki oczywiście ją w tym przekonaniu utwierdzały. Koleżanki (mimo że niezamężne) same były w dziwnych układach jedna z żonatym druga miała faceta ale to jej nie przeszkadzało romansować z innymi :) Obie nie potrafią zrozumieć że nie tędy droga i obie poza seksem nie mają żadnego oparcia w swoich partnerach. Jedna ma depresję, druga nie potrafi żyć bez FB :(

    Oczywiście ja nie byłem bez winy. Skoro nie czuła się przy mnie pewnie, nie czuła się kochana to oznacza że mój wkład w to małżeństwo nie był taki jaki powinien być. Myślę że wszystko wróciło by do normy gdyby oboje małżonkowie używali narzędzi adekwatnych do zaistniałego problemu. Tym podstawowym narzędziem jest właśnie szczera rozmowa. Jeżeli ktoś wybiera zdradę jako sposób radzenia sobie z problemami w związku tak naprawdę wybiera jego całkowite skreślenie. Być może nie jest tego do końca świadom ale musi się z tym liczyć a jeżeli się liczy znaczy że mu jest wszystko jedno.

    Skoro partner jest mu obojętny do dlaczego utrzymywać fikcję? Czy osoby które zdradzają mszczą się w ten sposób na małżonku czy mszczą się na sobie? W końcu znają siebie wiedzą że robią źle, nie jest im z tym dobrze. Mimo to nie potrafią inaczej, żyją dniem dzisiejszym przecież jutro może nie nadejść !!! Szkoda czasu na faceta który nie zasługuje na twoją miłość !!!.Cały FB jest pełen chorych cytatów na ten temat.

    Moim zdaniem w grę wchodzą obie te opcje i to jest dramat.

    Pani Ewo w małżeństwie nie chodzi o rezygnację z siebie. Małżeństwo to partnerstwo i wszystko co robimy robimy dla dobra obojga. Wszystkie decyzje podejmuje się w imieniu swoim i partnera. Jeżeli któraś ze stron nawala druga musi pracować ciężej dla dobra małżeństwa. Życie płata różne figle, czasami spotka nas nieszczęście lub naszego partnera. Po to właśnie 2 ludzi składa sobie śluby żeby w chwili próby pomóc tej najbliższej osobie przetrwać.
    Zdrada jest skreśleniem partnera/małżonka i niweczy nieraz całe lata naszego życia. Nic bardziej nie niszczy związku.
    Jeśli ktoś tego nie rozumie to nigdy nie zazna rodzinnego szczęścia a każdemu kiedyś zacznie tego szczęścia i podpory brakować.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Alicja ~Alicja
    ~Alicja
    Napisane 25 sierpnia 2020 - 20:51
    Bardzo ciężko temat. Bardzo złozony.
    Tyle przypadków ile par i związków.
    Chyba nie ma dobrych ani złych odpowiedzi, ale zdrada to zdrada.
    Nie zgodze się ze stwierdzeniem, ze tak mają zdradzacze... Oni zdradzają to partner również.
    Ja nie zdradzam, ale myślę codziennie o odejściu od partnera. Nawet przez myślę mi nie przechodzi zbliżenie z innym mężczyzna.
    Odeszłabym a dopiero później później ktoś inny.
    Też mamy potomka, jednak ja uważam ze lepiej być samemu i wychowywać dzieci osobno niż kontynuować niezdrowy związek.
    Dzieci wszystko czują i widzą i bardzo niszczy im to głowę.
    Ja czytając ten wątek też mogłabym powiedzieć ze, parter mnie zdradza bo odkłada tekefon dołem do gory, mimo ze, ma ukryte treści na pulpicie. Ma taki nawyk poprostu.
    Ale test przeprowadze. Poprosze o podanie telefonu. Gorzej jak nie da wpadnę w furię i będzie awantura.
    Ech nie upilnuje się , jak będą chcieli zdradzać i tak będą.. Mój partner pracuje za granicą jest w domu raz na 3 tygodnie, niestety czasem wariuje ale jak będzie chciał y moczyć to i tak to zrobi nie ma siły aby go kontrolować non stop.
    Szkoda ze bardzo często o tym zapomniam i moja zazdrość i nerwy biorą górę.
    Nasz związek jest prawie na końcu swojej drogi.
    Codzienne kłótnie
    Pretensje i niezrozumienie zrobiły swoje
    Ja już nie chce naprawiać nie mam weny na wkład. Peter stara się bardziej.
    Też przestałam czuć się kochana i potrzebna
    Ech to życie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Zdradzony77 ~Zdradzony77
    ~Zdradzony77
    Napisane 26 sierpnia 2020 - 08:36
    Niestety praca za granicą jest bardzo dużym utrudnieniem w związku. Niewiele par daje radę przetrwać na dłuższą metę. Kobieta jest w domu praktycznie sama, nie ma wsparcia. Taka praca pozwala nieco się odkuć finansowo ale koszyem rozpadu rodziny. Czy warto się tak poświęcać ? Moim zdaniem absolutnie nie. Pieniądze szczęścia nie dają. Dobro rodziny jest bezcenne, nie da się go kupić za euro.
    Ludzie nie biorą tego pod uwagę przy decyzjach .
    Dlaczego się Pani zgodziła na taki układ ?
    Myślę że oboje popełniliście poważny błąd który trzeba naprawić. Po rozwodzie nie będzie już tak samo jak wcześniej. Bagaż będzie Pani ciążył już do końca życia.

    Proszę to przemyśleć i szczerze porozmawiać z mężem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy