Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

malzenstwo - dobiega konca

Rozpoczęte przez ~mm, 10 paź 2016
  • avatar ~~~~> ~~~~>
    ~~~~>
    Napisane 03 października 2019 - 20:55
    ~Robert1971 napisał:

    Ja dałem się uwieźć mrzonkom o tzw. 'dobrym rozstaniu'.
    Nie ma czegoś takiego !!!

    Jest.
    Dobre rozstanie to rozstanie ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 03 października 2019 - 21:02
    Rozstanie to luksus.
    Poza zasięgiem większości. Niestety.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 03 października 2019 - 21:06
    Jeśli w znaczeniu, że skuteczne i definitywne, to jak najbardziej.
    ;)
    Przestałem wierzyć w rozstanie połowiczne i dobre.
    To się chyba nie zdarza...
    Przynajmniej mnie się nie udało.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 04 października 2019 - 08:31
    Robercie, mi się udało...
    Może to cud, może przypadek...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 04 października 2019 - 13:08
    ~Supernowa napisał:
    mi się udało...
    Może to cud, może przypadek...

    A może szczęśliwy zbieg okoliczności :-).

    Dochodzę do wniosku, że chyba to zależy w dużej mierze od powodu z jakiego faktycznie małżeństwo się rozpadło, no i rzecz jasna od człowieka z którym masz do czynienia.

    Jeżeli to była zdrada, czy inna wpadka, tudzież jakieś tam zaniedbanie, a ktoś ma w sobie krztę uczciwości, to może po rozwodzie da się współpracować.

    Moje małżeństwo faktycznie rozpadło się z powodu aktywnego braku współdziałania na wszystkich polach z tamtej strony.
    To w pewnym momencie był totalny bojkot i zaprzeczenie w jednym.

    Po rozwodzie musiałem się dalej podkładać, żeby choćby z dziećmi się widywać - nadal dominacja, nie partnerstwo.

    Po prostu rozgrywanie tylko i wyłącznie na jej warunkach i ani kroku do przodu.
    Na zasadzie: albo będzie tak jak ja chcę, albo wcale i Ty jesteś wszystkiemu winien.

    Ręce nie raz mi opadały.

    Były okresy cieplejsze i chłodniejsze w tych naszych 'współpracach', ale zawsze to ona stawiała warunki, a ja o ile chciałem, by jakiekolwiek współdziałanie zaistniało, musiałem te warunki bezwzględnie zaakceptować.

    Nie było szans na ustępstwa w oczywistych sprawach, a jak już coś wywalczyłem - ot normalkę która powinna przechodzić bez żadnych warunków i negocjacji, to odtrąbiane były wobec mnie 'wielkie ustępstwa'.

    Po prostu wykorzystywanie i manipulacja w imię 'dobra dzieci' - takie nośne hasło, bardzo pojemne zresztą.
    Trochę jak ekologia, antysemityzm, czy faszyzm, albo tolerancja dla mniejszości.

    Normalne jest, że gdy chcemy coś zrobić wspólnie - ot dla dobra dzieci - to zarówno jedna strona jak i druga postępują ku sobie i spotykają się gdzieś w połowie drogi.
    Dla mnie to jasne.

    Tutaj nie działała ta złota zasada.
    Było natomiast: 'chcesz czegoś, to przemierz cały dystans, a potem ładnie poproś', a ja może łaskawie się zgodzę.

    Pociechą jest, że dzieci już pomału w dorosłość wchodzą i coraz więcej same rozumieją.
    Kontakt z nimi pozostaje - ich spora samodzielność na to pozwala.

    Trudno...
    Czas było zakończyć ten cyrk, bo dłużej nie da się tak żyć...

    Ktoś tu pisze, że nie ma czegoś takiego, że jest się 'za dobrym'.
    Jednak jest.

    Jesteś 'za dobry', zbyt miękkim negocjatorem, masz za dobre serce i krztę empatii..., to zostaniesz podle wykorzystany na każdym możliwym kroku.
    Potem obsmarują Tobie dupę wśród otoczenia i wyśmieją by na koniec obwinić i obarczyć pełnią odpowiedzialności za wszystko.

    Oddzieliłem się i tylko urzędowy kontakt pozostał - innego wyjścia nie było.

    Dłużej chamstwa i bezczelności 'nie zdzierżę' ;-)...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kasieńka ~kasieńka
    ~kasieńka
    Napisane 04 października 2019 - 22:42
    Robercie,
    wg mnie to nie tak. Rozstanie to proces, który zachodzi w Twojej świadomości (sercu, mózgu, przysadce).
    To stwierdzenie: "myślę, że mnie skrzywdziłaś/ skrzywdziłeś (i nadal próbujesz to robić), nie jest idealnie, nie zakończyliśmy naszych spraw, nie zgadzam się z Tobą, ale potrafię z tym żyć, godzę się z tym, bo to dla mnie zamknięty rozdział. Już mnie to nie dotyka. Moje życie jest niezależne od Twoich decyzji. Nie masz na mnie wpływu".
    Dopóki nie zaczniesz tak myśleć, nie rozstaniesz się z żoną. Ona ciągle będzie w Twojej głowie, będzie wypaczać Twoje widzenie kobiet, będzie psuć Twoje relacje z dziećmi, Twoje związki.
    Spróbuj.
    To możliwe.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 05 października 2019 - 05:35
    ~kasieńka napisał:

    Spróbuj.
    To możliwe.

    Tego próbowałem przez ostatnie dwa lata małżeństwa i trzy z hakiem po rozwodzie.

    To pewnie zależy na kogo trafisz.

    Ja trafiłem bardzo źle.
    Druga strona nie ma wpływu na moje życie i decyzje, ale próbowała ten wpływ wywierać.
    Kompletna bezkompromisowość i całkowita arogancja w relacji ze mną sprawiła, że doszedłem do decyzji o 'rozstaniu definitywnym'.

    Cynizm, dążenie tylko do 'swego celu' w relacji, brak ustępstw ze swej strony, a wymuszanie wręcz ich na mnie. Wykorzystywanie bez najmniejszych skrupułów każdej okazji by popasożytować na mnie - ot obraz widziany moimi oczami.

    Taka relacja to zupełna porażka.
    I nie piszcie mi proszę, że to 'matka moich dzieci', bo bycie 'matką' nie daje jej glejtu bo bycia zwykłym chamem.

    Ja jestem 'ojcem jej dzieci' i co ona z tym robi?

    Ano usiłowała zrobić sobie ze mnie narzędzie do osiągania takich czy innych korzyści.
    Zero obiektywizmu, zero ustępstw, zero empatii.
    Ot po prostu postawa w typie 'daj, albo zabiorę'.I wszystko rzecz jasna w imię 'dobra dzieci' ;-).

    Takie trochę przeciąganie liny i ciągłe testowanie dokąd może się posunąć - jak daleko stawiam granicę.
    Ja z początku nie wiedziałem o co chodzi i tej granicy nie potrafiłem nawet w odpowiednim miejscu stawiać.
    Szybko się jednak zorientowałem, że zaraz mi na głowę wlezie i zacząłem się przed jej zaborczością bronić.
    Granica się jakoś ustabilizowała, ale i tak nie w miejscu akceptowalnym dla mnie.

    Skoro jest równouprawnienie, to tutaj ma ono swoją esencję.
    Relacja między mną - ojcem dzieci, a nią - ich matką, musi być symetryczna na poziomie naszych bilateralnych stosunków.
    Jeśli nie są one partnerskie, nie może być ich wcale.

    Chamstwa nie można tolerować w żadnym wypadku.

    Dzieci już na tym nic nie tracą, bo... co już miały stracić, straciły - pełną rodzinę - i są na tyle mobilne i niezależne, że mam z nimi doskonały kontakt i ona nawet gdyby chciała, nie jest w stanie tego uniemożliwić.
    Gdyby jednak próbowała utrudniać - zawsze mogę wnieść do sądu o ustalenie spotkań.
    Swoje zobowiązania wypełniam skrupulatnie.

    Niemożność dogadania się i ustalania kompromisowych rozwiązań sprawiła, że zerwałem definitywnie znajomość z tą osobą.
    Kontakt tylko urzędowy w sprawach dzieci.
    Brak zażyłości, towarzyskich spotkań, jakiejkolwiek korespondencji, zwracanie się do mnie per 'Pan', bo innej formy sobie ze strony tej pani nie życzę.
    Tylko tak można uwolnić się od toksycznego człowieka w tym konkretnym przypadku. Sama zresztą tego chciała i do tego swoimi działaniami doprowadziła.
    Szczegółów nie będę tu opisywał z oczywistych względów. ;-)

    Na kobiety patrzę normalnie i cała sytuacja nie zaburza moich z nimi relacji.
    Moja partnerka mnie kocha, ja ją też, dzieci również kocham.

    Starą musiałem włożyć na półkę w archiwum mojego życia - niech tam pokryje się grubą warstwą kurzu :-).

    Mam poczucie, że dopiero teraz faktycznie się rozstałem.
    Naprawdę inaczej się nie dało.
    Dotychczas cały czas jej zagrywki zatruwały mi życie.
    Teraz mam wewnętrzny spokój... wreszcie :-).

    Rozumiem teorie o tzw. rozstaniu w zgodzie i też w to wierzyłem.
    W moim konkretnym przypadku to nie przeszło, niestety.
    Wielbłądem do końca życia być nie zamierzam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Supernowa ~Supernowa
    ~Supernowa
    Napisane 05 października 2019 - 08:36
    Robercie, tzw. "stara" niech będzie na półce nie tylko archiwum, ale też doświadczenia życiowego, które jest cenne. Jak każde doświadczenie. .nie tylko to dobre :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jagna ~Jagna
    ~Jagna
    Napisane 10 października 2019 - 19:36
    ~Bartass napisał:
    Na bank jest "ten trzeci".Żona zdaje sobie sprawę z tego,że mąż jest pod pantoflem,dlatego mimo tego,że to on (mąż) trzyma kasę,i mógłby ją spuścić w kanał bez grosza przy duszy,pozwala sobie na teksty w stylu "zjeżdżaj do burdelu" itd.Oczywiście,że zaprzeczyła zdradzie u psychologa,nawet "na wyrost",bo wie doskonale,że wylądowałaby pod mostem.To co facet powinien zrobić,to uważać jak cholera.I być czystym jak łza,żadnych,broń Boże,kochanek.Podejmować próby wyjaśnienia sytuacji,a jednocześnie skontaktować się z prawnikiem,i przygotować na próbę "załatwienia" Go (męża) finansowo.Żona jak będzie chciała odejść,to na bank będzie chciała wyciągnąć od niego kasę,i wrobić Go w jakieś wydumane akcje,że to jego wina,oczywiście.
    Zapytać wprost,dlaczego nie chce z Nim sypiać,jeżeli brak odpowiedzi,zagrozić rozwodem.I koniecznie prawnik.I trzymaj się chłopie za portfel.Wszystkie kobiety chcą pieniędzy.



    Ja jestem kobietą i nie chcę pieniędzy, zarabiam, dlaczego tak piszesz? Znasz wszystkie kobiety?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 11 października 2019 - 10:10
    ~Jagna napisał:

    Ja jestem kobietą i nie chcę pieniędzy, zarabiam, dlaczego tak piszesz? Znasz wszystkie kobiety?

    Uogólnienia zawsze będą krzywdzące - nie da się ukryć.

    Faktem jednak jest, że przy rozstaniu to kobiety właśnie - ile przypadków znam, tak było - są bardzo zdeterminowane, by ugrać jak najwięcej.
    Zwyczajna uczciwość już się nie liczy, a 'jej' wersje są jedynie słusznymi ;-).

    Jeżeli taka nie jesteś, to bardzo dobrze.

    Też nie uważam, że mówienie, że 'wszystkie baby to, albo tamto' nie jest uczciwe.
    Jednak większość z nas - facetów po przejściach - babskiej podłości doświadczyło bardzo boleśnie :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~mm ~mm
    ~mm
    Napisane 14 października 2019 - 10:48
    Tu niestety musze przyznac racje koledze wyzej. Co prawda jeszcze nie doszlismy do punktu rozdzial majatku, choc pomalu temat zaczyna sie przewijac gdzies miedzy wierszami. ALE - o ile na poczatku byla tzw 'dobra wola' rozejdzmy sie w spokoju jak dwoje inteligentnych ludzi, o tyle juz po miesiacu jest pelna agresja, oskarzenia, plotki itp. To niestety boli, wyrzadza krzywde rowniez dzieciom. Wstydze sie, ze tak to wyglada, niestety nie jestem w stanie zrobic nic. Ta niemoc jest porazajaca. Stracic kontrole nad wlasnym zyciem, pozwolic sie manipulowac itd. Nie mam wyjscia. zakopalem sie w okopach i bronie sie, nie atakuje, choc wiem rowniez ze ciosy ktore musze oddac bola rowniez druga strone i motywuja nienawiscia do kolejnego ataku. Takie bledne kolo. Nigdy nie przypuszczalem, ze cos takiego kiedys przezyje, a ze bede czescia tego cyrku to juz wogole nie miescilo sie w moich kategoriach myslowych. Z drugiej strony mam szanse sam przed soba poznac swoja ciemna strone. Rzeczy do ktorych jestem zdolny, lub zmuszony, jak kto woli. To jest niesamowite przezycie. Nikomu nie polecam, wrecz przestrzegam tych ktorzy sa na podobnej drodze, ale jeszcze do tego nie doszli. Ogolnie katastrofa.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jagna ~Jagna
    ~Jagna
    Napisane 14 października 2019 - 11:17
    Do - mm,
    pewnie już o tym wiesz, ale koniecznie potrzebujesz prawnika i twardych dowodów jeżeli nie chcesz skończyć w przysłowiowych skarpetkach. Kobiety potrafią być bezwzględne och jak ja to wiem.
    Na własnej skórze odczułam.
    Proszę weź tylko pod uwagę jak będziecie dzielić się majątkiem, czas który Twoja żona poświęciła na prowadzenie domu. Zauważyłam, że wielu mężczyzn nie bierze pod uwagę wkładu niepieniężnego jaki matka i żona wkłada w zwykłe/niezwykłe codziennie życie. Przelicz uczciwe swój czas i jej. Wyceń, normalnie podejdź do tego jak byś kupował usługi. Mój mąż wycenił i jak podsumował to docenił:-) wyobraź sobie, że nawet ustalił kwotę, którą regularnie w okresie, w którym nie pracowałam bo zajmowałam się domem i dzieciakami, wpłacał na moje konto emerytalne. Pomagał również w odnowieniu kompetencji po przerwie a przecież to też kosztuje.
    Uczciwe podejście do podziału majątku jej nie zaszkodzi a Tobie pomoże zachować godność.
    Czeka Cię naprawdę trudny czas, ale wszystko da się przeżyć. Rozejrzyj się, skorzystaj z pomocy przyjaciół, ludzi Ci życzliwych. Tacy na pewno są a jedynie w smutku i złości ich nie zauważamy.
    I jeszcze jedno, często mężczyźni odpuszczają walkę o swoje dla świętego spokoju. Jeżeli Cię stać odpuść, ale przemyśl żebyś do końca życia nie płacił za błąd zaniechania.
    Pozdrawiam.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 14 października 2019 - 11:45
    ~mm napisał:
    juz po miesiacu jest pelna agresja, oskarzenia, plotki itp.
    (...)
    Wstydze sie, ze tak to wyglada, niestety nie jestem w stanie zrobic nic. Ta niemoc jest porazajaca.
    (...)
    Nie mam wyjscia. zakopalem sie w okopach i bronie sie, nie atakuje, choc wiem rowniez ze ciosy ktore musze oddac
    (...)
    Takie bledne kolo. Nigdy nie przypuszczalem, ze cos takiego...
    (...)
    Ogolnie katastrofa.


    Tak…
    I ja ciągle zastanawiam się do czego ten świat doszedł.

    Kochasz kobietę, dzielisz z nią życie, starasz się i na własnych plecach dźwigasz ciężar życia by ‚Wam’ było lepiej.

    Nagle staje się coś, co oddala Was od siebie i…
    Okazuje się, że Ty jesteś wierny i stały, a ona…

    Ona od teraz zaczyna podążać za tzw. ‚swoimi potrzebami’, bo dotychczas niby to miała realizować tylko potrzeby ‚nieswoje’.

    Wiesz doskonale, że tak nie było, ale ktoś namieszał jej w głowie i…
    Wszystko padło.

    Próbujesz się dogadać, porozumieć, łagodzić, naprawiać popełnione błędy, samobiczujesz się i podkładasz…

    I co?
    I okazuje się, że druga strona właśnie na to tylko czeka. ;-).

    Od razu wykorzystuje sytuację i zaczyna Cię szantażować. Wywleka nie wiadomo skąd całe tyrady przeciwko Tobie, najcięższe działa. Życie staje na głowie.

    Ona - niewinna i poszkodowana, Ty - najgorszy przestępca.
    W akcie łaskawości proponuje Ci tzw. ‚kulturalne rozstanie’.
    Też dałem się na to nabrać.

    Potem jest już tylko gorzej.

    Ona wyobraża sobie, że jak się niby to rozstaliście ‚w zgodzie’, to teraz Ty będziesz na jej skinienie - będziesz orbitował wokół niej i zaspakajał tzw. ‚potrzeby dzieci’, a faktycznie był na jej posyłki - przyjedź, popilnuj, sfinansuj, napraw (bo się zepsuło), albo kup nowe, weź dzieci, bo ja muszę… (coś tam), dołóż się do tego, czy owego…. I tak bez końca, a przy tym ‚tego nie wolno’, ‚tak nie rób’, ‚a wtedy nie da rady’.

    Słowem…
    O wszystkim decyduje ona, a Ty jesteś tylko popychadłem bez własnej woli i jakichkolwiek możliwości decyzyjnych, odarty z godności i kompletnie bez jakichkolwiek racji.

    Ot na usługach obcej pani, która Ci dupę obsmaruje gdzie się tylko da i op…li jak będzie miała zły humor.

    Tobie przy tym nie wolno wyrażać swojego zdania, bo ono się nie liczy - najlepiej w milczeniu i pełni posłuszeństwa wykonuj co każą i nie myśl o niej źle - bo to matka Waszych dzieci.

    Tak tak…
    Hasło ‚matka Waszych dzieci’ stało się wytrychem do realizowania bezczelności i skrajnego chamstwa wobec Ciebie - ojca Waszych dzieci.
    Co najmniej jakby ojciec był podgatunkiem, a matka nadgatunkiem…

    Matce szacunek się po prostu należy z nadania, a ojcu…
    Można sobie nim poniewierać do woli, bo to tylko ojciec - wiem coś na ten temat…

    Nie wierzę w rozstania w tzw. zgodzie…
    Naprawdę przestałem w to wierzyć.

    Dla mnie to bzdura jakaś.
    Skoro nie udało się w małżeństwie, to i po, też się nie może udać.
    Chyba, że dasz radę siedzieć pod butem również po rozwodzie.

    Ja nie dałem rady.

    Albo…
    Egzemplarz z którym się rozwodzisz jest wyjątkowo kulturalny i rozumie, że macie równe prawa w Waszej relacji dwustronnej - co raczej u Ciebie nie występuje jak widać.

    Pozostaje Ci tylko definitywne rozstanie i zerwanie kontaktu, bo przejdziesz to samo co ja musiałem przejść, by tę prostą rzecz zrozumieć.

    Przytłaczająca niemoc i katastrofa…

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 15 października 2019 - 17:36
    ~Robert1971 napisał:

    (...)
    Kochasz kobietę, dzielisz z nią życie, starasz się i na własnych plecach dźwigasz ciężar życia by ‚Wam’ było lepiej.

    Nagle staje się coś (...)

    najlepiej w milczeniu i pełni posłuszeństwa wykonuj co każą i nie myśl o niej źle - bo to matka Waszych dzieci.

    Tak tak…
    Hasło ‚matka Waszych dzieci’ stało się wytrychem do realizowania bezczelności i skrajnego chamstwa wobec Ciebie - ojca Waszych dzieci.
    Co najmniej jakby ojciec był podgatunkiem, a matka nadgatunkiem…

    Matce szacunek się po prostu należy z nadania, a ojcu…
    (...)

    Nie wierzę w rozstania w tzw. zgodzie…
    Naprawdę przestałem w to wierzyć.

    Dla mnie to bzdura jakaś.
    Skoro nie udało się w małżeństwie, to i po, też się nie może udać.
    Chyba, że dasz radę siedzieć pod butem również po rozwodzie.

    Ja nie dałem rady.
    (...)

    Robercie,
    W Twoim przypadku nie udało się Wam rozstać w zgodzie, bo do tego trzeba dobrej woli obydwu stron.
    Faktem niezaprzeczalnym jest, że to Twoja EX musiała znosić trudy porodu, połogu itd. Jeśli byłeś przy porodzie wiesz o czym piszę.
    To jest wielki trud, a potem wielka radość.
    Trud wychowania spoczywa na obojgu ale nikt za kobietę dziecka nie urodzi i to często kobieta ma na myśli mówiąc, że należy jej się szacunek.
    Czy to jest naprawdę takie dziwne? Ona urodziła Twoje dzieci.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 15 października 2019 - 21:42
    ~Aniołek napisał:
    to często kobieta ma na myśli mówiąc, że należy jej się szacunek.
    Czy to jest naprawdę takie dziwne? Ona urodziła Twoje dzieci.

    Nie...
    Nic dziwnego nie ma w tym, że to ona urodziła moje dzieci - sam bym tego nie dokonał raczej :-)...

    Nie daje to jej jednak w żadnym razie prawa do traktowania mnie jak osobę gorszej kategorii, a tak właśnie się stało i ona nic złego w tym nie widzi.

    To jest dla mnie dziwne, bo ja też coś w końcu do tego całego układu wniosłem - ktoś ją wspierał, ktoś się troszczył, ktoś na to robił i ktoś ten dom wybudował...
    Ktoś harował, często niedosypiał i niedojadał, żeby się jakoś żyło.
    Tym 'kimś' byłem właśnie ja
    Za to już szacunek się nie należy? 8-)

    Nie nie ;-).
    'Matka Twoich dzieci' to hasło wytrych - wiem doskonale co piszę.
    Wytrych do usprawiedliwiania chamstwa i arogancji wobec 'ojca tychże dzieci', a na to zgody nie ma i nie będzie - stanowczo.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~mm ~mm
    ~mm
    Napisane 15 października 2019 - 22:04
    Robert. Podzielam twoja opinie w 100% jednakze zwroc uwage, ze ponosza cie emocje. W takiej sytuacji to chyba najgorsza rzecz. Badz facetem w 100% i zachowaj spokoj i okaz empatie. Wierze w twoje argumenty ale tymi negatywnymi emocjami ktorymi emanujesz niszczysz swoj obraz. Pomysl i proponuje zrobic krok w tyl. Prawdziwy facet nie problemu zeby przyznac sie do bledu. Serdecznie pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 16 października 2019 - 00:15
    Robercie, odnoszę wrażenie, że ja piszę "o niebie Ty o chlebie" zatem pozwól, że prześlę słowa dla Ciebie :-)
    https://zwierciadlo.pl/psychologia/naucz-sie-szanowac-siebie-aby-szanowac-innych
    Naprawdę warto przeczytać :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 16 października 2019 - 06:52
    ~Aniołek napisał:
    Robercie, odnoszę wrażenie, że ja piszę "o niebie Ty o chlebie

    Dlatego, że dochodzi do pomieszania pojęć - czym innym jest szacunek dla matki/ojca jako sprawców nowego życia - dzieci.
    Czym innym natomiast jest to, o co mnie chodzi - szacunek w relacji bilateralnej byłych małżonków.

    Mam wrażenie, że usiłuje się szacunek matki (jako biologicznego organizmu dającego życie dzieciom) przerzucić na prozaiczne zdarzenia życia codziennego i stąd nieporozumienie.
    Dla mnie to dwie całkowicie rozbieżne sprawy.

    Niemniej bardzo dziękuję za sugestie - mm i Aniołek :-) - poczytam w wolnej chwili, na pewno i tu czegoś ciekawego się dowiem.

    Cały czas usiłuję poradzić sobie z tym, co mnie spotyka ze strony osoby którą niegdyś naprawdę kochałem, a teraz...

    No cóż, pozostaje nie tylko się bronić przed bezmyślnością i egoizmem, ale też niwelować problemy, które ta pani ciągle tworzy i dzieci muszą to dźwigać na swoich barkach, ja nie mam obecnie na to żadnego wpływu.

    Wiem, że mój wizerunek może być przez takie wynurzenia podkopany, ale... na czym ma mnie obecnie zależeć?
    Czyż nie na własnym zdrowiu psychicznym i dobru dzieci?
    Czymże jest jakiś tam ulotny wizerunek na anonimowym - w sumie - forum?

    Wiesz @mm, ja tych kroków w tył robiłem już tyle, że kolejny mój 'krok w tył, to trochę tak, jakby zanieść jeszcze wiaderko piasku na pustynię.

    Z empatią to samo... naprawdę.

    A przyznanie się do błędu...
    Nie wiem, czy ktoś aż tak się samobiczował jak ja - pewnie było ich niewielu.
    Też tego dość - do błędu się przyznaję i nie mam z tym najmniejszego problemu, gdy tylko ów błąd po swojej stronie dostrzegam.

    Obecnie mogę go określić już tylko jako wielki życiowy błąd polegający na zadaniu się w określonym czasie z nieodpowiednią osobą.

    Teraz...
    Co bym nie zrobił i tak będzie błędem.
    Życie zaczęło być permanentnym balansowaniem nad wybieraniem mniejszego zła.
    pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 16 października 2019 - 09:06
    Robercie,
    Myślę, że żadnej z osób tutaj piszących nie zależy na jakimś tam "wizerunku" i nie o tym jest mowa. Wiele osób stara Ci się pokazać inne spojrzenie na relację z byłą żoną, ale chyba niewiele to wnosi w Twoje własne widzenie świata "po życiowym Armagedonie", jakim był rozwód.
    Owszem nie masz wpływu na to co dzieje się na co dzień w domu Twoich dzieci, masz jednak wpływ na to jakie relacje (i czy w ogóle) zbudujesz z kobietą, którą kiedyś kochałeś, która urodziła Twoje dzieci, która była dla Ciebie ważna a teraz ma zadanie dbać (podobnie jak Ty)o bezpieczeństwo Twoich dzieci.
    Twoje zdrowie psychiczne jest niezwykle ważne w całej tej sprawie, to chyba nie podlega dyskusji, jednak zaskakuje siła, z jaką nadal reagujesz na to " co Ona". Sam piszesz przecież, że cały czas usiłujesz poradzić sobie z tym co Cię spotyka ze strony osoby, którą kiedyś kochałeś.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 16 października 2019 - 10:09
    ~Aniołek napisał:

    Owszem nie masz wpływu na to co dzieje się na co dzień w domu Twoich dzieci, masz jednak wpływ na to jakie relacje (i czy w ogóle) zbudujesz z kobietą, którą kiedyś kochałeś, która urodziła Twoje dzieci, która była dla Ciebie ważna a teraz ma zadanie dbać (podobnie jak Ty)o bezpieczeństwo Twoich dzieci.

    Podobnie jak ja...

    No właśnie i tu zaczynają się schody.
    Doszło do absolutnego zawłaszczenia wszystkiego, co mogło jeszcze być wspólne, łącznie z utrudnianiem mi kontaktów z dziećmi i nastawianiem ich przeciwko mnie.

    Mogę sobie dbać o ich bezpieczeństwo, ale to tylko iluzja, bo wpływu nie mam już żadnego - odległość, ograniczony kontakt z nimi, a z nią już teraz kompletny brak kontaktu, arogancja i zero współpracy z tamtej strony.
    Już nie ma nic.

    Odwoływanie się do faktu urodzenia dzieci jako bastionu mającego utrzymać resztki szacunku do tej osoby, to kpina.

    Po prostu utwierdzam się w przekonaniu, że to osoba z zespołem borderline:
    - niesłychana labilność emocjonalna,
    - całkowity brak poczucia odpowiedzialności za swoje postępowanie,
    - brak postrzegania własnych zachowań w relacji ze skutkami, jakie ono generuje,
    - absolutny egoizm i projektowanie własnych wad na otoczenie,
    - ciągłe doszukiwanie się winnych wokół, a nie w sobie,
    - ryzykowne przedsięwzięcia,
    - skłonność do palenia za sobą mostów,
    - a nawet zmiana orientacji seksualnej...

    To wszystko symptomy zespołu zaburzeń z pogranicza - jak z książki.

    ~Aniołek napisał:

    Twoje zdrowie psychiczne jest niezwykle ważne w całej tej sprawie, to chyba nie podlega dyskusji, jednak zaskakuje siła, z jaką nadal reagujesz na to " co Ona". Sam piszesz przecież, że cały czas usiłujesz poradzić sobie z tym co Cię spotyka ze strony osoby, którą kiedyś kochałeś.

    Tak, bo sytuacja stanęła jakby w klinczu.
    Pozostaje tylko czekać co będzie dalej, a dobrze nie jest i nie mogę nic zrobić.

    Łatwo daje się rady na odległość - facet empatyczny, relacje z ex, krok w tył...

    A tam są dzieci, które choć już nastolatki, żyją w otoczeniu osoby która jest wg mnie nieodpowiedzialna, a przy tym są jeszcze pewne zależności w których muszę tkwić - cały czas - czego ona w ogóle nie bierze pod uwagę.
    Ja na rękę poszedłem ile mogłem, ale odpowiedź otrzymałem jakby obuchem w łeb.
    Kompletny brak szacunku, całkowita pogarda, brak cienia jakiejkolwiek wdzięczności, całkowita degrengolada moralna.
    Niestety.

    Poczytam sobie podesłany przez Ciebie artykuł jak znajdę chwilę, bo teraz mam trochę pilniejszych spraw.

    Zapewniam jednak, że sytuacja z upływem czasu wcale się nie normalizuje.
    Naprawdę mam wrażenie, że to osoba z poważnymi zaburzeniami - miałem je jeszcze przed rozwodem, a teraz tylko się upewniam w tym przekonaniu.

    Moje dzieci choć w dużej mierze już samodzielne, nadal potrzebują rodziców, a co mają?
    Potraktuj to pytanie jako retoryczne.

    Rozdzielanie teraz włosa na czworo pod tytułem 'co Ty, a co ona' jest ciut nietrafione, bo choćbym zrobił wszystko co możliwe i niemożliwe, nie jestem w stanie zmienić biegu wypadków.

    Z nią już relacji nie ma, bo ona wyobraża sobie, że ja to taki pół-człowiek jestem, narzędzie do jej celów,
    Brak jakiejkolwiek współpracy, absolutna bezkompromisowość, całkowity brak dyskusji i nieprzyjmowanie w ogóle argumentów płynących z mojej strony - mur nie do przebicia.
    Nie wyobrażam sobie utrzymywania z kimś takim relacji dwustronnych...

    Dzieci...
    Ano niby że je kocha, ale patrzy, żeby się ich przy byle okazji pozbyć, a zaszczyty i świadczenia na nie przypadające zgarnąć mimo to.

    Dramat i całkowita bezsilność.
    Nie wiem nawet czy da się teraz cokolwiek z tym zrobić...
    Też mnie już czasem siły opadają. Z dziećmi kontakt usiłuję utrzymywać, ale co dalej?
    Nie wiem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy