Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Kochanka i rozwód ?Czy można poznać kobiete zycia po 7 latach małżeńśtwa ?

Rozpoczęte przez ~Stefan, 01 sty 2019
  • avatar ~Berlinka ~Berlinka
    ~Berlinka
    Napisane 02 października 2020 - 21:04
    FoD, podejmij wreszcie decyzję, nie macie dzieci, więc powinno być Ci łatwiej. Jesteś beznadziejnym kłamcą i oszustem, bez kręgosłupa moralnego, bez jaj. Krzywdzisz w tej chwili dwie osoby i siebie również. Żona jest w najgorszej sytuacji, bo jest nieświadoma bagna, w którym tkwi wasz związek.Jeśli osoby trzecie doniosą jej o Twoich zdradach, będzie tylko gorzej. Gwarantuję Ci, że wyczuwa, że coś nie gra i że jest nieszczęśliwa - nie drąży, bo brak jej odwagi, by zadać ci trudne pytania, bo liczy, że jakoś się wasze problemy naprostują. Daj jej szansę na znalezienie kogoś, kto ją prawdziwie pokocha. Jesteście jeszcze młodzi. A może problemu nie ma, bo żona też ma kogoś do seksu, a ty od dawna nosisz spore poroże? Co do Ciebie, to odważ się wreszcie, rozwiąż obecne małżeństwo i przekonaj się, czy kochanka jest tą jedyną...Zrób coś, bo tkwienie w takim zawieszeniu do psychiczne tortury...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Londynka ~Londynka
    ~Londynka
    Napisane 02 października 2020 - 21:22
    Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami, i błogosławiony owoc żywota Twojego...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 03 października 2020 - 07:23
    ~444 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    Żona zasługuje na prawdę i lepiej gdy pozna ją od Ciebie. Tyle chyba możesz dla niej zrobić ? W końcu poświęciła Ci jakiś fragment swojego życia co nie ?
    Jako zdradzacz pewnie jej w tym wszystkim nie widzisz chociaż wyrzuty jakieś masz. Nie bądź egoistą.

    Żona zasługuje na prawdę tylko wtedy jeżeli @FoD, zdecyduje się z nią zostać i powalczyć o odbudowanie uczucia. Oczywiście może się okazać, że i tak już nic z tego małżeństwa nie będzie no ale to już żona zdecyduje.
    Jeżeli @FoD chce odejść to powiedzenie o kochance jest jak dla mnie bezsensownym ranieniem drugiego człowieka. Po co ją jeszcze dobijać, że jest ktoś inny i to od jakiegoś już czasu?



    Najgorsza prawda jest 100 razy lepsza od najsłodszego kłamstwa. Żadne skrywane intencje tego nie zmienią. Można co najwyżej osłodzić formę jej przekazania. Każdy kto się tego trzyma nigdy nie wpadnie na genialny pomysł pójścia na skróty...

    Akurat w tym konkretnym przypadku nie zgadzam się z Tobą.

    Tym bardziej, że sam tego nie stosujesz.


    Rozwiń proszę bo nie jestem w stanie się ustosunkować

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 03 października 2020 - 07:27
    ~444 napisał:
    ~Siwy77 napisał:
    ~Ewa napisał:
    ~FoD napisał:
    Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Pora je wszystkie przepić i przemyśleć.

    Czasami nasi partnerzy chcą żyć w ułudzie, iluzji szczęśliwego związku i za nic nie są w stanie zobaczyć, że ich partner jest nieszczęśliwy. Trzeba im to uświadomić, powiedzieć jak jest naprawdę i co się czuje. Nie zawsze będzie się to wiązało z podjęciem decyzji o końcu związku. Żeby gdzieś dojść trzeba zrobić krok do przodu, nawet jeżeli w trakcie zmieni się zdanie i wybierze zupełnie inną drogę.


    To nie takie proste jak mówisz. Nie zawsze zdradzacz robi skok w bok bo się czuje niespełniony, nie doceniany czy co tam jeszcze se wymyśli. Czasami zwykła okazja czyni złodzieja, znudzona w domku żonka dostaje chcicy na widok sąsiada lub mąż na delegacji wpada na kuso ubraną i chętną młodszą asystentkę po alkoholu. Motylki często zmieniają sposób myślenia o dotychczasowym partnerze i z żony pojawia się siostra a z męża troskliwy tatko :)
    Niestety oleju do głowy nie da się kupić, czasami trzeba dostać po dupie żeby zrozumieć co się straciło i czego się nie doceniało



    O i z tym też się nie zgodzę. Jak związek jest do bani, to nigdy nie będzie się żałowało, że się odeszło.
    Moja matka i jej facet jest doskonałym przykładem na to. On miał żonę furiatkę, odszedł pewnego dnia, jeszcze nie znał mojej matki, spakował się i wyszedł. Potem moja matula zostawiła mojego ojczyma (despota i paranoik) właśnie dla niego. Razem są już 15 lat i jak gołąbeczki, naprawdę miło na nich się patrzy a jeszcze milej słucha. Szkoda, że nie jest moim ojcem. Bardzo lubię i szanuję tego człowieka. Jest dla mnie wzorem prawdziwego mężczyzny, który zawsze wie co robić.


    Nie rozumiem z czym się nie zgadzasz, bo podajesz przykład nie związany zupełnie z intencją mojej wypowiedzi.
    Pisałem o motywach zdrady...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Siwy77 ~Siwy77
    ~Siwy77
    Napisane 03 października 2020 - 07:31
    Dobra przeczytałem całość i zrozumiałem. Przepraszam jestem zbyt zmęczony.
    Masz rację czasami jedyne wyjście to zakończyć związek.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ewa ~Ewa
    ~Ewa
    Napisane 06 października 2020 - 17:18
    ~Londynka napisał:
    Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami, i błogosławiony owoc żywota Twojego...


    Ktoś tu miał atak psychotyczny!

    Jestem ciekawa jak się skończył...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Skalpel ~Skalpel
    ~Skalpel
    Napisane 13 października 2020 - 08:36
    Analizując sprawę, którą przedstawił nam twórca tematu, mogę stwierdzić, ze nie jest on sam w takiej sytuacji. Często w życiu zdarza się tak, że na swojej drodze spotykamy (niezależnie, czy jesteśmy w związku, czy też nie) osoby, które sprawiają na Nas ogromne wrażenie i czujemy to "dopasowanie".

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~444 ~444
    ~444
    Napisane 15 października 2020 - 13:15
    ~FoD napisał:
    Cóż..czyli na randomowym forum, w dziale dla sfrustrowanych i bez pomysłu na życie nikt mi jednak nie podał na tacy gotowego rozwiązania. A przez chwilę miałem nadzieję, że jednak tak będzie.

    Kurwa. Męczy to rozdwojenie jaźni.. Ani skupić się na przyszłości, ani odciąć od przeszłości. Paskudne uczucie.

    Mój nauczycielu dzięki temu, że męczy człowiek się skuteczniej uczy.
    Niestety są też tacy zajebiście oporni jeżeli chodzi o przyswajanie wiedzy, że im już nic nie pomoże:-)

    Tym wpisem się żegnam (i naprawdę postaram się być konsekwentna).

    Dziękuję za rady, opieprz i takie tam.
    Pa

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~FoD ~FoD
    ~FoD
    Napisane 31 maja 2021 - 14:08
    Postscriptum:

    Minęło sporo czasu. 7 miesięcy od momentu, kiedy napisałem. Wiele tematów pozostaje niedokończonych, więc postanowiłem chociaż swój dociągnąć na forum do końca.

    Mijały dni, tygodnie, miesiące. Zerwałem kontakt. Na parę dni. Potem ona się odezwała. Ona zerwała, ja odnowiłem. Zabawa w ciuciubabkę. Nadeszły Święta BN. Przed nimi od prawie miesiąca bez kontaktu z kochanką. W domu niby miło, normalnie...ale dalej pusto, zimo, jak zwykle. Napisała w Sylwestra z życzeniami. Oddzwoniłem.. A w przypływie szczerości, ułatwionej % i kilkoma innymi rzeczami.. Powiedziałem żonie o dwa zdania za dużo. I pokazałem o kilka zdjęć za dużo. Sam.. Mniej lub bardziej świadomie. Ale emocji było za dużo i kiedyś musiały wypłynąć. Nowy Rok, cisza, potem...próba ratowania, ustalanie nowych zasad, udawanie obu stron, że nic się nie stało, że się poskleja, że będzie dobrze, że warto walczyć. Tylko, że to się nie miało prawa zmienić. Oficjalnie, w ostrych słowach na początku roku rozstałem się ostatecznie z kochanką. Urażona odezwała się sama do żony. Przekazała jej taką tonę wymyślonych informacji na mój temat, że w sumie aż ciekawie było o sobie o tym od żony posłuchać. Jako totalnie niewiarygodna osoba nie miałem nawet szansy się wytłumaczyć.. Majątek podzielony. Dostała WSZYSTKO, włącznie z domem, poza moim autem i kasą na wynajem mieszkania na kilka miesięcy. Prezent na set tysięcy. Bo mogłem, bo to ja głównie zjebałem. Mało pamiętam z tego aktu notarialnego, nieziemski stres, poczucie stania nad przepaścią. Gdzieś pod spodem być może jakaś nadzieja, na to, że ona dostaje to wszystko - jako zapowiedź nowego początku, na nowych zasadach. Miesiąc po "darowiźnie" jednak pozew o rozwód. Kulturalny. Miesiąc później - moje rzeczy spakowane w worki na śmieci i wyprowadzka z domu, który skończyłem niedawno budować. Miesiąc picia, stany lękowe, pretensje do samego siebie. Rozwód przyklepany na pierwszej rozprawie w ciągu niespełna 18 minut. Początek nowego życia.

    Mamy końcówkę maja. Minęło już dość dużo czasu. I kilka przemyśleń na koniec:
    1. zdradzamy bo nam czegoś brakuje, a nie dlatego, że czujemy taką potrzebę.
    2. Czasem jest to wyraz bezsilności i rezygnacji, bo pomimo nie było możliwości zmiany czegoś w związku.
    3. Nie odchodzimy od siebie - bo trzyma nas strach przed nowym i nieznanym.
    4. Okres po rozstaniu jest potwornie cięzki, w szczególności jeśli miało sie nadzieję, na nowy początek, na nowych zasadach.
    5. Strata pieniędzy boli mniej od poczucia utopionego bezpowrotnie czasu.
    6. W miłosci i na wojnie nie ma sentymentów, bo skrzywdzona kobieta zrobi wiele by się odegrać. Mowa i o żonie i kochance :)
    7. Rozwód jest początkiem nowego. Nawet u mojej ex żony widać zmianę zachowania i to co mnie wkurwiało i przeszkadzało - nagle zniknęło. Pewnie bez tego co się stało - ona dalej by się nie zmieniła. Zaczęła dostrzegać, że jednak też coś spieprzyła.
    8. Jeśli jakiś problem rozwiązują pieniądze - to jest to koszt a nie problem. A propos kwestii majątkowych. A za błędy się płaci.
    9. Jeśli ktoś się zastanawia nad odejściem od żony: Zastanów się czy kochasz kochankę, wyobrażenie o niej, czy tylko tych kilka cech, których Ci u żony brakowało, bo bierze się nie tylko co pasuje, ale też co nie pasuje w kochance :) Bo zdrada nie jest przyczyną rozpadu związku a jedynie jego skutkiem.
    10. Odwagi. Zawsze jakoś to będzie:)

    Buduje mi się nowy dom. Kontakt z byłą żoną ograniczony do minimum. Kontakt z byłą kochanką zakończony już na samym początku roku. Bezpowrotnie. Krótki okres odzyskanej wolności. Na razie bez "miłości", ale... Po burzy wychodzi słońce. . Gdyby nie to, to pewnie dalej tkwiłbym w związku, który mi nie pasował. A teraz - nauczony starymi błędami - mam możliwość żeby zrobić coś od zera i dobrze.
    Powodzenia!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mortis ~Mortis
    ~Mortis
    Napisane 31 maja 2021 - 16:00
    ~FoD napisał:
    Postscriptum:

    Minęło sporo czasu. 7 miesięcy od momentu, kiedy napisałem. Wiele tematów pozostaje niedokończonych, więc postanowiłem chociaż swój dociągnąć na forum do końca.

    Mijały dni, tygodnie, miesiące. Zerwałem kontakt. Na parę dni. Potem ona się odezwała. Ona zerwała, ja odnowiłem. Zabawa w ciuciubabkę. Nadeszły Święta BN. Przed nimi od prawie miesiąca bez kontaktu z kochanką. W domu niby miło, normalnie...ale dalej pusto, zimo, jak zwykle. Napisała w Sylwestra z życzeniami. Oddzwoniłem.. A w przypływie szczerości, ułatwionej % i kilkoma innymi rzeczami.. Powiedziałem żonie o dwa zdania za dużo. I pokazałem o kilka zdjęć za dużo. Sam.. Mniej lub bardziej świadomie. Ale emocji było za dużo i kiedyś musiały wypłynąć. Nowy Rok, cisza, potem...próba ratowania, ustalanie nowych zasad, udawanie obu stron, że nic się nie stało, że się poskleja, że będzie dobrze, że warto walczyć. Tylko, że to się nie miało prawa zmienić. Oficjalnie, w ostrych słowach na początku roku rozstałem się ostatecznie z kochanką. Urażona odezwała się sama do żony. Przekazała jej taką tonę wymyślonych informacji na mój temat, że w sumie aż ciekawie było o sobie o tym od żony posłuchać. Jako totalnie niewiarygodna osoba nie miałem nawet szansy się wytłumaczyć.. Majątek podzielony. Dostała WSZYSTKO, włącznie z domem, poza moim autem i kasą na wynajem mieszkania na kilka miesięcy. Prezent na set tysięcy. Bo mogłem, bo to ja głównie zjebałem. Mało pamiętam z tego aktu notarialnego, nieziemski stres, poczucie stania nad przepaścią. Gdzieś pod spodem być może jakaś nadzieja, na to, że ona dostaje to wszystko - jako zapowiedź nowego początku, na nowych zasadach. Miesiąc po "darowiźnie" jednak pozew o rozwód. Kulturalny. Miesiąc później - moje rzeczy spakowane w worki na śmieci i wyprowadzka z domu, który skończyłem niedawno budować. Miesiąc picia, stany lękowe, pretensje do samego siebie. Rozwód przyklepany na pierwszej rozprawie w ciągu niespełna 18 minut. Początek nowego życia.

    Mamy końcówkę maja. Minęło już dość dużo czasu. I kilka przemyśleń na koniec:
    1. zdradzamy bo nam czegoś brakuje, a nie dlatego, że czujemy taką potrzebę.
    2. Czasem jest to wyraz bezsilności i rezygnacji, bo pomimo nie było możliwości zmiany czegoś w związku.
    3. Nie odchodzimy od siebie - bo trzyma nas strach przed nowym i nieznanym.
    4. Okres po rozstaniu jest potwornie cięzki, w szczególności jeśli miało sie nadzieję, na nowy początek, na nowych zasadach.
    5. Strata pieniędzy boli mniej od poczucia utopionego bezpowrotnie czasu.
    6. W miłosci i na wojnie nie ma sentymentów, bo skrzywdzona kobieta zrobi wiele by się odegrać. Mowa i o żonie i kochance :)
    7. Rozwód jest początkiem nowego. Nawet u mojej ex żony widać zmianę zachowania i to co mnie wkurwiało i przeszkadzało - nagle zniknęło. Pewnie bez tego co się stało - ona dalej by się nie zmieniła. Zaczęła dostrzegać, że jednak też coś spieprzyła.
    8. Jeśli jakiś problem rozwiązują pieniądze - to jest to koszt a nie problem. A propos kwestii majątkowych. A za błędy się płaci.
    9. Jeśli ktoś się zastanawia nad odejściem od żony: Zastanów się czy kochasz kochankę, wyobrażenie o niej, czy tylko tych kilka cech, których Ci u żony brakowało, bo bierze się nie tylko co pasuje, ale też co nie pasuje w kochance :) Bo zdrada nie jest przyczyną rozpadu związku a jedynie jego skutkiem.
    10. Odwagi. Zawsze jakoś to będzie:)

    Buduje mi się nowy dom. Kontakt z byłą żoną ograniczony do minimum. Kontakt z byłą kochanką zakończony już na samym początku roku. Bezpowrotnie. Krótki okres odzyskanej wolności. Na razie bez "miłości", ale... Po burzy wychodzi słońce. . Gdyby nie to, to pewnie dalej tkwiłbym w związku, który mi nie pasował. A teraz - nauczony starymi błędami - mam możliwość żeby zrobić coś od zera i dobrze.
    Powodzenia!



    Zawsze możesz 3-ci dom budować więc bez spiny:)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tom ~Tom
    ~Tom
    Napisane 31 maja 2021 - 16:34



    Zawsze możesz 3-ci dom budować więc bez spiny:)


    Ponoc 3ci dom dopiero jak taki jakbysmy chcieli ;)
    Ten pierwszy i drugi - ciagle ma jakieś wady - a że mury już stoja to ciezko cos zmienic.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~FoD ~FoD
    ~FoD
    Napisane 31 maja 2021 - 16:38
    Ten dom, który się buduje... to właśnie będzie ten trzeci. Oby już ostatni, bo ja naprawdę k..wa nie mam czasu ciągle siedzieć na budowie. Trzeba zacząć ogarniać na nowo życie ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JD ~JD
    ~JD
    Napisane 31 maja 2021 - 18:20
    Dasz radę FoD. Ten będzie zajebisty, bo to pierwszy, który budujesz dla siebie. :)

    W jednym masz sporo racji. Nie odchodzi się dla kogoś (kochanki) tylko dla siebie.

    Powodzenia! Oddałeś wszystko, ale przynajmniej masz już to z głowy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Baranek777 ~Baranek777
    ~Baranek777
    Napisane 31 maja 2021 - 23:33
    ~FoD napisał:
    Postscriptum:

    Minęło sporo czasu. 7 miesięcy od momentu, kiedy napisałem. Wiele tematów pozostaje niedokończonych, więc postanowiłem chociaż swój dociągnąć na forum do końca.

    Mijały dni, tygodnie, miesiące. Zerwałem kontakt. Na parę dni. Potem ona się odezwała. Ona zerwała, ja odnowiłem. Zabawa w ciuciubabkę. Nadeszły Święta BN. Przed nimi od prawie miesiąca bez kontaktu z kochanką. W domu niby miło, normalnie...ale dalej pusto, zimo, jak zwykle. Napisała w Sylwestra z życzeniami. Oddzwoniłem.. A w przypływie szczerości, ułatwionej % i kilkoma innymi rzeczami.. Powiedziałem żonie o dwa zdania za dużo. I pokazałem o kilka zdjęć za dużo. Sam.. Mniej lub bardziej świadomie. Ale emocji było za dużo i kiedyś musiały wypłynąć. Nowy Rok, cisza, potem...próba ratowania, ustalanie nowych zasad, udawanie obu stron, że nic się nie stało, że się poskleja, że będzie dobrze, że warto walczyć. Tylko, że to się nie miało prawa zmienić. Oficjalnie, w ostrych słowach na początku roku rozstałem się ostatecznie z kochanką. Urażona odezwała się sama do żony. Przekazała jej taką tonę wymyślonych informacji na mój temat, że w sumie aż ciekawie było o sobie o tym od żony posłuchać. Jako totalnie niewiarygodna osoba nie miałem nawet szansy się wytłumaczyć.. Majątek podzielony. Dostała WSZYSTKO, włącznie z domem, poza moim autem i kasą na wynajem mieszkania na kilka miesięcy. Prezent na set tysięcy. Bo mogłem, bo to ja głównie zjebałem. Mało pamiętam z tego aktu notarialnego, nieziemski stres, poczucie stania nad przepaścią. Gdzieś pod spodem być może jakaś nadzieja, na to, że ona dostaje to wszystko - jako zapowiedź nowego początku, na nowych zasadach. Miesiąc po "darowiźnie" jednak pozew o rozwód. Kulturalny. Miesiąc później - moje rzeczy spakowane w worki na śmieci i wyprowadzka z domu, który skończyłem niedawno budować. Miesiąc picia, stany lękowe, pretensje do samego siebie. Rozwód przyklepany na pierwszej rozprawie w ciągu niespełna 18 minut. Początek nowego życia.

    Mamy końcówkę maja. Minęło już dość dużo czasu. I kilka przemyśleń na koniec:
    1. zdradzamy bo nam czegoś brakuje, a nie dlatego, że czujemy taką potrzebę.
    2. Czasem jest to wyraz bezsilności i rezygnacji, bo pomimo nie było możliwości zmiany czegoś w związku.
    3. Nie odchodzimy od siebie - bo trzyma nas strach przed nowym i nieznanym.
    4. Okres po rozstaniu jest potwornie cięzki, w szczególności jeśli miało sie nadzieję, na nowy początek, na nowych zasadach.
    5. Strata pieniędzy boli mniej od poczucia utopionego bezpowrotnie czasu.
    6. W miłosci i na wojnie nie ma sentymentów, bo skrzywdzona kobieta zrobi wiele by się odegrać. Mowa i o żonie i kochance :)
    7. Rozwód jest początkiem nowego. Nawet u mojej ex żony widać zmianę zachowania i to co mnie wkurwiało i przeszkadzało - nagle zniknęło. Pewnie bez tego co się stało - ona dalej by się nie zmieniła. Zaczęła dostrzegać, że jednak też coś spieprzyła.
    8. Jeśli jakiś problem rozwiązują pieniądze - to jest to koszt a nie problem. A propos kwestii majątkowych. A za błędy się płaci.
    9. Jeśli ktoś się zastanawia nad odejściem od żony: Zastanów się czy kochasz kochankę, wyobrażenie o niej, czy tylko tych kilka cech, których Ci u żony brakowało, bo bierze się nie tylko co pasuje, ale też co nie pasuje w kochance :) Bo zdrada nie jest przyczyną rozpadu związku a jedynie jego skutkiem.
    10. Odwagi. Zawsze jakoś to będzie:)

    Buduje mi się nowy dom. Kontakt z byłą żoną ograniczony do minimum. Kontakt z byłą kochanką zakończony już na samym początku roku. Bezpowrotnie. Krótki okres odzyskanej wolności. Na razie bez "miłości", ale... Po burzy wychodzi słońce. . Gdyby nie to, to pewnie dalej tkwiłbym w związku, który mi nie pasował. A teraz - nauczony starymi błędami - mam możliwość żeby zrobić coś od zera i dobrze.
    Powodzenia!



    Przykro się to czyta. Chyba dla tego, że nie jestem w stanie Ci pomóc :( A chciałbym każdemu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mortis ~Mortis
    ~Mortis
    Napisane 01 czerwca 2021 - 11:23
    ~JD napisał:


    Powodzenia! Oddałeś wszystko, ale przynajmniej masz już to z głowy.


    Ten niepoprawny optymizm:)
    Z głowy to on ma pukanie i cały dorobek na własne życzenie:)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JD ~JD
    ~JD
    Napisane 01 czerwca 2021 - 12:14
    ~Mortis napisał:
    ~JD napisał:


    Powodzenia! Oddałeś wszystko, ale przynajmniej masz już to z głowy.


    Ten niepoprawny optymizm:)
    Z głowy to on ma pukanie i cały dorobek na własne życzenie:)



    Alternatywnie mógłby się rozwodzić 5 lat marnując zdrowie, czas i także pieniądze. Nie warto.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Mortis ~Mortis
    ~Mortis
    Napisane 01 czerwca 2021 - 12:59
    ~JD napisał:
    ~Mortis napisał:
    ~JD napisał:


    Powodzenia! Oddałeś wszystko, ale przynajmniej masz już to z głowy.


    Ten niepoprawny optymizm:)
    Z głowy to on ma pukanie i cały dorobek na własne życzenie:)



    Alternatywnie mógłby się rozwodzić 5 lat marnując zdrowie, czas i także pieniądze. Nie warto.



    i tak stracił majątek:)
    alternatywę to on miał na ołtarzu i zanim zaczął pukać kochankę:)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~FoD ~FoD
    ~FoD
    Napisane 01 czerwca 2021 - 13:08
    Pieniądze mają to do siebie, że raz jest ich więcej a raz mniej. W poza tym zawsze można je zarobić. Nie rozwiodłem się wieku 50 lat tylko 33. Poza tym..ja się zajmuje rozwodzeniem ludzi na co dzień. Ostatnim czego bym chciał jest wyciąganie wzajemnych brudów itp. To jest gra nie warta świeczki niezależnie od ceny tej świeczki.
    Kolejnym problemem - wbrew temu co ktoś napisał wyżej jest to, że alternatywą wcale nie była kwestia tego co otrzymałem na ołtarzu. Serio dla wygodnego życia chodzili byście w bucie w którym cały czas znajduje się kamień? Niestety tak się nie da. Bo to nie chodziło w sumie faktycznie i finalnie o to, że miałem odejść do mojej małolaty, tylko o to, że nie chciałem być z żoną w taki sposób jaki miałem latami. Tylko o to i aż o to.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~FoD ~FoD
    ~FoD
    Napisane 01 czerwca 2021 - 13:12
    I jeszcze jedno: jakbym napisał, że kwestie majątkowe spłynęły po mnie jak po kaczce, to bym skłamał. Szkoda. Szkoda czasu, własnej pracy, zaangażowania w budowę domu. Ale to tylko i wyłącznie cegły, dachówki itp.

    Do dziś pamiętam jak wielką ulga było to, że sprawa się rypła. Jak wszystko wypłynęło. To było warte każdych pieniędzy:)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~JD ~JD
    ~JD
    Napisane 01 czerwca 2021 - 15:53
    ~Mortis napisał:
    ~JD napisał:
    ~Mortis napisał:
    ~JD napisał:


    Powodzenia! Oddałeś wszystko, ale przynajmniej masz już to z głowy.


    Ten niepoprawny optymizm:)
    Z głowy to on ma pukanie i cały dorobek na własne życzenie:)



    Alternatywnie mógłby się rozwodzić 5 lat marnując zdrowie, czas i także pieniądze. Nie warto.



    i tak stracił majątek:)
    alternatywę to on miał na ołtarzu i zanim zaczął pukać kochankę:)


    Nie ma sensu dyskutować o wierze i czyichś przekonaniach. Co Twoje pseudomoralniactwo wnosi do dyskusji? Miał na stole szybki rozwód i stratę kasy lub wieloletnie sądy i być może mniejszą stratę kasy, ale większe szkody na zdrowiu. Pierdolenie, że coś co się wydarzyło 15 lat temu przy ołtarzu jest niezmienne i nie wpływa na to wiele innych okoliczności jest naiwne jak wiara w bezinteresowną i nieprzemijającą miłość do grobowej deski.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy