Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Czy dobrze myślę?

Rozpoczęte przez ~Kuba, 01 paź 2019
  • avatar ~kuba ~kuba
    ~kuba
    Napisane 06 lutego 2020 - 19:52
    ~Robert1971 napisał:
    ~Kuba napisał:

    Z żoną... hmm..
    (...)
    Niemniej nie wiem jak zareaguje, gdy po rozwodzie dowie się, że mam kogoś... Tutaj zycie pisze różne scenariusze.

    Ano pisze...
    Twardym to Ty musisz być nie w stosunku do dziecka - dla córki bądź ciepły, nie dramatyzuj.
    Ona nie uniesie Twoich emocji, a Ty jej... powinieneś.

    Natomiast była żona...
    Ech...
    Zdrowy dystans, zero zażyłości - bo to skrzętnie wykorzysta jak tylko nadarzy się okazja i będzie bolało.
    Przerabiałem - możesz mi wierzyć.

    Ona po rozwodzie nie ma do Ciebie prawa i fajnie byś miał tego świadomość.
    O ile kontakty ustalisz sądownie, będzie Ci łatwiej je wyegzekwować.
    Natomiast jej zdanie na temat Twojego życia nie ma kompletnie znaczenia.
    O tym też pamiętaj.

    Do rozwodu oczywiście nie uświadamiaj jej, że kogoś masz, bo może wrobić Cię w rozwód z Twojej winy.

    Potem...
    Ano niech sobie z tym robi co tylko zechce - nie jej sprawa i nie pozwól jej na jakiekolwiek ingerencje w tym temacie.



    Tak... wiem o czym piszesz. Nie mam zamiaru uświadamiać. Po rozwodzie też jakoś specjalnie nie będę jej się tym "chwalił". Niech się dowie z ulicy, albo... od córki. Bo przecież będzie trzeba moje obie panie ze sobą poznać. Zwłaszcza, że planujemy wspólny urlop, razem z dziećmi. Wyprzedzę wątpliwości co niektórych - tak, nikt nie wie jak na to wszystko zareaguje moja córka, ale plany chyba mogę mieć...
    Muszę też nauczyć się olewać zdanie mojej żony. Tak, bo tym jeszcze jakoś tam gdzieś się przejmuję.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kuba ~kuba
    ~kuba
    Napisane 06 lutego 2020 - 20:00
    ~miss_fantasy napisał:
    @Kuba, a moje zdanie jest takie, że wszystko ładnie pięknie i to co opisujesz, ale na miejscu Twojej żony to bym się czuła jakby mnie ktoś mocno w ch.... robił. I takie mi określenie przyszło do głowy, z góry przepraszam wszystkich wrażliwców i tych, co to wykazują Ci tu wsparcie.
    Nie bylo czułości i seksu? A starałes się aby bylo? Wybrałeś ją z jakiego powodu? A ona Ciebie? Dziwisz się, że jak odkryła Twoje emaile to jeszcze chlodniej bylo? A jak mialo byc? Po takich sytuacjach to tylko szczere wyznawanie milosci i czyny aby utwierdzic swoja żonę, że to ona jest numer jeden, no i czas, aby to poczuła, może ocieplic relacje. A skoro juz tego nie czules, to trzeba było się wtedy rozstac. A tak to ja oszukales i oszukujesz nadal i jeszcze się zastanawiasz jakie konsekwencje będą dla Ciebie jak się w koncu dowie i byle tylko juz ten rozwod miec. Chlodne relacje sa wynikiem dzialan obu stron a nie jednej. Najprosciej powiedziec ze seksu nie ma. Ale Tobie w duszy gra i to jest super. Życzę Twojej zonie, aby znalazla w sobie duzo sily i nowe radosci w zyciu. A Tobie niech tez sie wiedzie w nowej milosci, skoro takie szczęście znalazłeś. Ale to nie zmienia faktu, ze Twoja żona otrzymuje od Ciebie kłamstwo.


    Mhm… mój "obrońca" Robert słusznie Ci odpowiedział. Czy żonę oszukuję? Formalnie... papierologicznie tak. Czy to robiłem zdradzając? Tak. Czy jestem z tego dumny? Nie. Gardzę sobą za to. Jednak teraz... kiedy małżeństwo istnieje już tylko na papierze... Gdy już nie żyjemy razem, nie mieszkamy... nie mam poczucia, że ją oszukuję. Milczę tylko ze względu na niechęć do orzeczenia o mojej winie. Co zresztą byłoby niesprawiedliwe. Ja to małżeństwo opuściłem pierwszy, to i owszem. Ale ono już nie istniało od dawna. I to nie tylko o brak seksu chodziło. Ogólnie o oziębłość, brak relacji... i podkreślam raz jeszcze - nie obarczam mojej żony za rozpad. Ja też jestem winny. Niemniej, żadne z nas tak naprawdę nie próbowało tego ratować. Tylko o tym mówiliśmy. Nie wybielam się. I... też zyczę jej, żeby kogoś wartościowego poznała. Jedyne czego nie chcę, to żeby zaczęła toczyć ze mną bezsensowną wojnę z zemsty. I to kosztem córki.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 07 lutego 2020 - 01:00
    ~miss_fantasy napisał:
    @Kuba, a moje zdanie jest takie, że wszystko ładnie pięknie i to co opisujesz, ale na miejscu Twojej żony to bym się czuła jakby mnie ktoś mocno w ch.... robił. I takie mi określenie przyszło do głowy, z góry przepraszam wszystkich wrażliwców i tych, co to wykazują Ci tu wsparcie.
    Nie bylo czułości i seksu? A starałes się aby bylo? Wybrałeś ją z jakiego powodu? A ona Ciebie? Dziwisz się, że jak odkryła Twoje emaile to jeszcze chlodniej bylo? A jak mialo byc? Po takich sytuacjach to tylko szczere wyznawanie milosci i czyny aby utwierdzic swoja żonę, że to ona jest numer jeden, no i czas, aby to poczuła, może ocieplic relacje. A skoro juz tego nie czules, to trzeba było się wtedy rozstac. A tak to ja oszukales i oszukujesz nadal i jeszcze się zastanawiasz jakie konsekwencje będą dla Ciebie jak się w koncu dowie i byle tylko juz ten rozwod miec. Chlodne relacje sa wynikiem dzialan obu stron a nie jednej. Najprosciej powiedziec ze seksu nie ma. Ale Tobie w duszy gra i to jest super. Życzę Twojej zonie, aby znalazla w sobie duzo sily i nowe radosci w zyciu. A Tobie niech tez sie wiedzie w nowej milosci, skoro takie szczęście znalazłeś. Ale to nie zmienia faktu, ze Twoja żona otrzymuje od Ciebie kłamstwo.


    jprdle, @ miss, co za zmiana, radykalna, w pogladach. Gratulki :)
    Jakies zmiany w twoim zyciu wyczuwam ;) potwierdz jesli mozesz.

    Nie wiesz co tam u Zmeczonego slychac :) Mielismy sie uchlac ale stanelo na planach, wirtualnych ;)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 07 lutego 2020 - 01:10
    ~Robert1971 napisał:
    ~Kuba napisał:
    Małżeństwo "skończyło" się chyba jeszcze przed narodzinami córki. Sexu nie było... miesiącami. Czułości też, oprócz drobnych gestów. Potem znalazłem sobie kochankę, również mężatkę. I tak to się toczyło. Chciałem odejść, ale kocham córkę... wiecie jak to jest. Tkwiłem dla córki. 5 lat temu zona nakryła mnie na korespondencji mailowej z innymi kobietami. Jakoś wybrnąłem, ale było jeszcze chłodniej. .

    Wiesz @miss_fantasy...
    Jakoś ciężko mi się przychylić do tego, co piszesz.

    @Kuba napisał wyraźnie co powyżej i tyle. W same przyczyny zaistnienia tego małżeństwa teraz trudno wnikać - to już nie ma znaczenia.

    On swojej żony w chuja nie robi - przecież postawił sprawę jasno, najjaśniej jak się da w obecnej sytuacji. Nic ich nie łączy oprócz córki i ok...
    Gdzie to oszukiwanie żony?

    Ona odmawiała seksu - nie ważne z jakiej przyczyny.
    On tego seksu potrzebował - normalna sprawa u zdrowego faceta.

    Teraz...
    Cóż tu łatać?
    Rozpadło się i mosty spalone.

    Pozwolę sobie Ciebie nie rozumieć ;-))).


    @robert, rady praktyczne ok, bardzo dobre bo mleko sie wylalo juz. Jednak @kuba dal dupy moralnie, jest winny, rozjebal to malzenstwo.Tak, on to rozjebal bo sie bal odejsc.
    Zawsze uczciwie jest - najpierw rozstanie potem dupczenie innej / skakanie po innym fiucie. Niezaleznie od powodow nie/dupczenia :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 07 lutego 2020 - 06:11
    ~raz napisał:
    @kuba dal dupy moralnie, jest winny, rozjebal to malzenstwo.Tak, on to rozjebal bo sie bal odejsc.
    Zawsze uczciwie jest - najpierw rozstanie potem dupczenie innej / skakanie po innym fiucie. Niezaleznie od powodow nie/dupczenia :)

    Oczywiście, że tak.
    Najpierw się rozstajesz z jedną, by szukać sobie następny kwiatek. Inaczej nie chce być, żeby można było to zaakceptować :-).

    Ale tu mamy już stan z tzw. rozlanym mlekiem i nie ma sensu się wracać do tamtych zdarzeń.

    Tak naprawdę nic o nich nie wiemy, więc ona dla nas teraz nie są ważne.
    Ważne, by @kuba sobie sprawę rozegrał zdrowo i wylądował na własne nogi nikogo już nie krzywdząc.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kuba ~Kuba
    ~Kuba
    Napisane 07 lutego 2020 - 08:51
    Raz - nie chcę się wybielać. Tak, rozwaliłem to małżeństwo. Swoim tchórzostwem i niechęcią rzadkiego widywania dziecka. Czystym egoizmem.
    Czy kogoś skrzywdziłem? Córkę. I mam tego świadomość, że rozwaliłem jej rodzinę. Że mogłem tkwić w tej parodii małżeństwa dla niej. I tak robiłem...
    Łatwo powiedzieć - najpierw odejdź, potem szukaj. Nie planowałem ani jednego ani drugiego... tak wyszło.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Inez ~Inez
    ~Inez
    Napisane 07 lutego 2020 - 23:39
    Próbuj, nie przekonasz się, czy miałeś rację póki nie spróbujesz.... Egoizm...Tak, każda próba walki o własne szczęście, to egoizm. Niestety, czasem krzywdzi się kogoś. Najczęściej dzieci. Myślę, że Twoja córka zauważyłaby z czasem ten fałsz w Waszych małżeńskich relacjach. Być może kiedyś jako dorosła kobieta , zrozumie Twoje decyzje.
    Piszę, aby Ci powiedzieć, że warto walczyć o swoje szczęście. To ja 16 lat temu byłam dla mojego obecnego partnera tym impulsem, aby odejść od żony i córki, wtedy 7- letniej. Ja wolna...To była jego decyzja, ja nie oczekiwałam nic... Udało się, choć spotkaliśmy się mając lat 30, zaczynaliśmy razem od początku... Dziś mamy dwójkę dzieci, dom , nadal się kochamy...
    Warto walczyć, ale jeden warunek - zamieszkającie razem ... Tyle i aż tyle. Życzę powodzenia.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 08 lutego 2020 - 01:42
    ~Kuba napisał:
    Raz - nie chcę się wybielać. Tak, rozwaliłem to małżeństwo. Swoim tchórzostwem i niechęcią rzadkiego widywania dziecka. Czystym egoizmem.
    Czy kogoś skrzywdziłem? Córkę. I mam tego świadomość, że rozwaliłem jej rodzinę. Że mogłem tkwić w tej parodii małżeństwa dla niej. I tak robiłem...
    Łatwo powiedzieć - najpierw odejdź, potem szukaj. Nie planowałem ani jednego ani drugiego... tak wyszło.


    Nie wybielasz się a, jednak popelniajac ten post sie wybielasz nadal. Jednak nie o to mi chodzilo. Szczerze mowiac mam to w uju czy ty jestes wybielony czy czarny jak otwor mudzina :).

    Swoj komentarz napisalem bo moim zdaniem takie sa fakty, ty rozjebales te malzenstwo a w rozjebaniu drugiego maczles swojego fiuta i to aktywnie. Nie wazne nawet dlaczego, jakie powody. Chuj z tym. Chujem faktów nie obalisz :)

    Chodzilo mi o to zebs to zrozumial i przyjal na klate. Po prostu miej tego swiadomosc, ze mozna to bylo rozegrac uczciwiej. Chociazby postawic zonie ultimatum, co ona by z tym zrobila to inna kwestia. Wiem, ze gdyby nie ta druga to bys tkwil, ona przewazyla szale, zobaczyles szanse na nowe zycie. Jak zrobiles, tak zrobiles i zycze powodzenia w nowym zwiazku. Mimo wszystko egoizm ale to twoje zycie i twoje sumienie.

    Badź facetem i przyznaj sie chocby przed soba jak bylo. Nie rob tego co obecne tu baby, ktore usprawiedliwiaja dawanie pozamalzenskie tym ,ze nie dostawaly emocjonalnego stuffu od meza wiec znalazly innego dealera od ktorego kupowaly haj za emocje/pieniadze meza.

    Zjebalem, moja wina, musze i chce z tym zyc bo to jest dla mnie lepsze niz poprzednie malzenstwo. Biore to na swoje sumienie, dam rade, taka moja decyzja. Zony nie obwiniam bo chociaz to ona podpalila lont to ja zdecydowalem sie na wojne.
    Bierz konsekwencje (w tym zwiazane z corka) tego na klate i zyj jako wolny i SWIADOMY czlowiek.
    Powodzenia. Zycze zeby sie udalo. ryzyko ponosisz ty.

    PS (nie odbierz tego jako zlosliwosc)
    Pamietaj, twoja wybranka ssala fiuta innego faceta bedac zona, ty dawales ssac nie tylko zonie bedac mezem. Ciebie / Ja to nie zastanawia ? Czy tylko na razie ?


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 08 lutego 2020 - 01:58
    ~Inez napisał:
    Próbuj, nie przekonasz się, czy miałeś rację póki nie spróbujesz.... Egoizm...Tak, każda próba walki o własne szczęście, to egoizm. Niestety, czasem krzywdzi się kogoś. Najczęściej dzieci. Myślę, że Twoja córka zauważyłaby z czasem ten fałsz w Waszych małżeńskich relacjach. Być może kiedyś jako dorosła kobieta , zrozumie Twoje decyzje.
    Piszę, aby Ci powiedzieć, że warto walczyć o swoje szczęście. To ja 16 lat temu byłam dla mojego obecnego partnera tym impulsem, aby odejść od żony i córki, wtedy 7- letniej. Ja wolna...To była jego decyzja, ja nie oczekiwałam nic... Udało się, choć spotkaliśmy się mając lat 30, zaczynaliśmy razem od początku... Dziś mamy dwójkę dzieci, dom , nadal się kochamy...
    Warto walczyć, ale jeden warunek - zamieszkającie razem ... Tyle i aż tyle. Życzę powodzenia.


    Bywa i tak, ze sie udaje, rzadko ale jednak. Twoja historia tego dowodzi. Dowodzi, ze sie da.
    Jak przebiegaly relacje twojego meza i twoje z jego corka po rozstaniu (z pierwsza zona), juz obecnie dorosla corka ? 'Zdrowy' egoizm w tym temacie udalo sie stlumic ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Inez ~Inez
    ~Inez
    Napisane 08 lutego 2020 - 11:05
    Do "Raz"
    Praktycznie bardzo szybko, jak to było możliwe, zamieszkaliśmy razem .Ale przez rok ukrywaliśmy fakt, że jesteśmy razem.( Chodziło o dobro sprawy rozwodowej), przez ten rok mój obecny mąż odwiedzał córkę . Mieszkała 200 km od nas, miał tę komfortową sytuację, że zabierał córkę do mieszkania swojej matki, które wtedy stało puste. Potem , po rozwodzie córka już przyjeżdżała do nas. Mąż jeździł po nią - różnie - co najmniej 1 raz w miesiącu, ferie i wakacje u nas. Obie starałyśmy się polubić. Były z jej strony małe sceny zazdrości, jak to u dziecka. Ale dramatów nie było.Ja od początku miałam świadomość, że swoje DZIECKO zawsze będzie kochał, więc szanowałam ten czas z jego dzieckiem i ich wspólne wyjazdy. Potem się pozmieniało, bo przyszły na świat nasze wspólne dzieci. Myślę, że wtedy było najciężej tej pierwszej córce .
    Dziś jest dorosła. Relacje- uważam dobre wydaje mi się, że się lubimy. Zawsze dużo ze sobą rozmawiałyśmy. Dziś odwiedza nas rzadko, bo studiuje. Ale w święta do nas, czasem wspólny wyjazd . Z rodzeństwem przyrodnim - lubią się.
    Ale łatwo nie było...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ona ~Ona
    ~Ona
    Napisane 08 lutego 2020 - 12:16
    @raz
    Ultimatum nie jest w żadnej mierze uczciwe.
    To zwykły szantaż.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~miss_fantasy ~miss_fantasy
    ~miss_fantasy
    Napisane 08 lutego 2020 - 12:56
    ~Ona napisał:
    @raz
    Ultimatum nie jest w żadnej mierze uczciwe.
    To zwykły szantaż.


    Takie ultimatum pozwala dostrzec, że można stracić coś, co w pewnym momencie widać jak przez mgłę, że się to ma i zacząć na nowo o to dbać i cenić, i wówczas to już nie jest szantaż dla tej drugiej strony, a jeśli nie ma czego tracić, pozwala podjąć decyzję, która jest w dłuższej perspektywie korzystna dla obu stron i przestać tkwić w związku, który nie ma już żadnych szans.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 08 lutego 2020 - 13:13
    ~Inez napisał:
    Do "Raz"
    Praktycznie bardzo szybko, jak to było możliwe, zamieszkaliśmy razem .Ale przez rok ukrywaliśmy fakt, że jesteśmy razem.( Chodziło o dobro sprawy rozwodowej), przez ten rok mój obecny mąż odwiedzał córkę . Mieszkała 200 km od nas, miał tę komfortową sytuację, że zabierał córkę do mieszkania swojej matki, które wtedy stało puste. Potem , po rozwodzie córka już przyjeżdżała do nas. Mąż jeździł po nią - różnie - co najmniej 1 raz w miesiącu, ferie i wakacje u nas. Obie starałyśmy się polubić. Były z jej strony małe sceny zazdrości, jak to u dziecka. Ale dramatów nie było.Ja od początku miałam świadomość, że swoje DZIECKO zawsze będzie kochał, więc szanowałam ten czas z jego dzieckiem i ich wspólne wyjazdy. Potem się pozmieniało, bo przyszły na świat nasze wspólne dzieci. Myślę, że wtedy było najciężej tej pierwszej córce .
    Dziś jest dorosła. Relacje- uważam dobre wydaje mi się, że się lubimy. Zawsze dużo ze sobą rozmawiałyśmy. Dziś odwiedza nas rzadko, bo studiuje. Ale w święta do nas, czasem wspólny wyjazd . Z rodzeństwem przyrodnim - lubią się.
    Ale łatwo nie było...


    Bylo bardzo latwo, te 200 km zrobilo swoje. Nie bylo biezacego kontaktu twojego meza z nia i jej (corki) w twoim (waszym) zyciu.
    W kazdym razie wyglada na to, ze masz zdrowe podejscie do zycia. Gratulacje.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 08 lutego 2020 - 13:28
    ~Ona napisał:
    @raz
    Ultimatum nie jest w żadnej mierze uczciwe.
    To zwykły szantaż.


    Wiec co ?
    Ile mozna rozmawiac, zwracac uwage, prosic ?
    Utimatum stawia sprawe jasno i uczciwie. W tej kwesti. To jest danie szansy na ratowanie zwiazku. Nie mowimy tu o wymaganiu - badz moja niewolnica seksualna na pstryk tylko o wzajemnosci w spelnianiu swoich potrzeb. Tylko tyle.

    Inne wyjscia to skulic sie w sobie i walic pod prysznicem albo ruchac na boku, ewentualnie rozwod bez dania szansy drugiej stronie na naprawe. Moze cos z tego jest uczciwsze wg ciebie ?

    Co ty uczciwego w takiej sytuacji proponujesz ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 08 lutego 2020 - 19:32
    Problem w tym, że seks uprawniany wyłącznie ze strachu przed rozstaniem (bo do tego to się sprowadza) nie cieszy żadnej ze stron - nie ma nic wspólnego z namiętnością, nie jest prawdziwy, nie „naprawia” relacji, to po prostu mechaniczne odbębnienie małżenskiego „obowiązku”, po którym po stronie „przymuszonej” często pozostaje obrzydzenie do samego siebie. Ot, zwykła destrukcja. Najuczciwsze jest po prostu rozstanie, jeśli współmałżonek nie jest zainteresowany seksem z nami (trzeba się z tym na pewnym etapie pogodzić), a jednocześnie nie potrafimy się bez niego obejść.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kobietka ~kobietka
    ~kobietka
    Napisane 08 lutego 2020 - 19:47
    Łał, Rafał... cześć?

    Co u Ciebie słychać?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~miss_fantasy ~miss_fantasy
    ~miss_fantasy
    Napisane 08 lutego 2020 - 19:56
    @Rafal35, a niekoniecznie będzie, może też być, że coś zaczynamy dostrzegać, coś co zostało gdzieś zagubione i zdeptane, i robimy zmianę w tym, w czym się tak zapedzilismy, i zaczynamy na nowo się zachwycać i kochać...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~raz ~raz
    ~raz
    Napisane 09 lutego 2020 - 03:04
    ~Rafał35 napisał:
    Problem w tym, że seks uprawniany wyłącznie ze strachu przed rozstaniem (bo do tego to się sprowadza) nie cieszy żadnej ze stron - nie ma nic wspólnego z namiętnością, nie jest prawdziwy, nie „naprawia” relacji, to po prostu mechaniczne odbębnienie małżenskiego „obowiązku”, po którym po stronie „przymuszonej” często pozostaje obrzydzenie do samego siebie. Ot, zwykła destrukcja. Najuczciwsze jest po prostu rozstanie, jeśli współmałżonek nie jest zainteresowany seksem z nami (trzeba się z tym na pewnym etapie pogodzić), a jednocześnie nie potrafimy się bez niego obejść.


    A ktora strona sie chce rozstac, ze sie obie boja / zmuszaja ?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Inez ~Inez
    ~Inez
    Napisane 09 lutego 2020 - 17:07
    Rafał, seks że strachu przed rozstaniem, to ...wybacz, PATOLOGIA.
    Jeśli coś nie grało w łóżku przed zawarciem ślubu, to po ślubie też się to nie zmieni. Błędne myślenie,, że po ślubie albo zamieszkaniu
    razem będzie tylko lepiej .
    Przecież mamy różne temperamenty i można się pod tym względem dopasować...zamiast męczyć się i kogoś na siłę zmieniać

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Inez ~Inez
    ~Inez
    Napisane 09 lutego 2020 - 17:07
    Rafał, seks że strachu przed rozstaniem, to ...wybacz, PATOLOGIA.
    Jeśli coś nie grało w łóżku przed zawarciem ślubu, to po ślubie też się to nie zmieni. Błędne myślenie,, że po ślubie albo zamieszkaniu
    razem będzie tylko lepiej .
    Przecież mamy różne temperamenty i można się pod tym względem dopasować...zamiast męczyć się i kogoś na siłę zmieniać

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy