Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Romans i zdrada

Zdradziłem żonę - czy mam się przyznać?

Rozpoczęte przez ~Krzysiek, 11 gru 2011
  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 23 października 2016 - 20:02
    Z tą logiką to jednak trochę i u mężczyzn na bakier bo seks mężczyzna może mieć i bez ślubu no ale jak wiadomo po najmniejszej linni oporu zawsze: ożenię się i będę miał seks codziennie, alboo przynajmniej raz w tygodniu(cholernie logiczne założenie no bo w przypdku dwuch różnych osobowości zakładanie czegokolwiek z góry jest bardzo logiczne czysta matematyka) no a jak ta suka nie daje czego spodziewałem się dostawać od niej, co mam zagwarantowane w kontrakcie małżeńskim no to niech idzie się pieprzyć a ja poszukam drugiej dupy(bo przecież to cholernie logiczne i wynika z matematycznego rachunku prawdopodobieństwa). O naiwności a ja jak ta kretynka jakaś wierzyłam, że ludzie pobierają się z miłości. Jak widać pierwsza naiwna ze mnie i jeszcze jaka nielogiczna. Chociaż łopatologię wykłada pan panie Arthurze doskonale pozostanę jednak przy swojej nielogcznej wierze w MIŁOŚĆ. Mało tego byłam święcie przekonana, że w prawdziwym związku dziecko (które tak uroczo sprowadził pan do roli celu perfidii kobiet) jest efektem tejże miłości no ale jak u góry naiwniaczka ze mnie

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 23 października 2016 - 20:05
    I tak jestem cudownie zwykłą kobietą a kim miałabym być.......

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 23 października 2016 - 21:46
    Oczywiście, że miłość, gdy wszystko funkcjonuje jak opisałem drzewiej. Zresztą romantyzm wymyślili mężczyźni (i to w dodatku Niemcy, zaczęło się od trubadurów w średniowieczu). Tylko, że miłość to wspominamy haj hormonalny, który przy wszelkich pomyślnych wiatrach przemienia się w prawdziwą przyjaźń z podkładem seksualnym. I gdy dalej wszystko gra, piękny związek do śmierci.

    Tylko, że to już świat taczej naszych rodziców i dziadków. Wasz feminizm zrobił swoje.zarżnęłyście delikatność waszej kobiecej duszy, dziś taki trubadur , opiewający piękno kobiece dostałby jako frajer i niedorajda od was takiego kopa w dupę, że by mu się harfa na bramie wjazdowej do Carcasonne połamała.

    Bez amen"u.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 23 października 2016 - 22:12
    I kto komu teraz łopatologię: miłość nie ma nic wspólnego z żadnym hajem hormonalnym i już tym bardziej nie przemienia się w cokolwiek. To o czym właśnie ci trubadurzy, Biblia mówi jest wieczne, nie szuka swego, nie szuka poklasku, cierpliwa jest i jak już pisałm, a co widocznie przekracza możliwości pojmowania niektórych osobników WIECZNA JEST. Cała reszta to bzdety i dorabianie teorii do praktyki. Jaśniej już się nie da.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 23 października 2016 - 22:15
    Odwzajemniam Arthur.
    Wklejam wypowiedzi Yrkoona jako element edukacyjny. To około 90 procent Jego opini na tym portalu, pochodzących z różnych wątków. Nazwijmy to: "The best of Yrkoon."

    Brak ślubu, brak brania na siebie odpowiedzialności finansowej za druga osobę, brak potomstwa i trwanie razem póty, póki bycie razem to więcej plusów niż minusów. Powiedziałbym, że bardzo merkantylne, "kobiece" podejście. Koniec końców nie oszukujmy się, mężczyzna ma żonę póki ona coś z tego ma. A "papier" daje kobiecie znaczącą przewagę nad mężczyzną. Cóż, równouprawnienie. Panowie też uczą się od Pań co prawda z oporem, ale się uczą.


    Więc już wiemy, że masz skłonności do focha :> Może dla tego on woli związek z większym dystansem. Na tym forum nie ma zbyt wielu użytkowników a dyskurs dominują kobiety, więc tym rzadziej piszą :P

    Ad meritum: każdemu można zaufać do pewnego stopnia. Myślę, że taki związek bez zobowiązań to jakiś punkt wyjścia. Koniec końców jak się nie spróbuje to się nie wie. Pytanie na forum czy to ma sens jest... nierozsądne. Każdy ma inne doświadczenia. Egzempli gratia: Kobiety mówią, żeby nie iść do łóżka na pierwszej randce, a ja znam kilka związków, które się tak zaczęły i trwają do dziś. Miej dystans do zycia. Uda się czy się nie uda nie, niebo nie upadnie i skowronków nie potłucze. Miej trochę dystansu do życia i pamiętaj, że tyłek nie z mydła.


    I już jakaś nawiedzona bredzi o odpowiedzialności i dzieciach. I tutaj widać prawdziwą naturę kobiecą: chcą wychodzić za mąż bo szukają woła roboczego; bo chcą w końcu utyć i grymasić; bo nie chcą już udawać milej i radosnej. Dzięki postoję. Na cholerę mi układ, w którym kobieta może mężczyznę wsadzić do pierdla za to, że za mało jej pieniędzy daje (a często taka sama nie chce dupy do roboty ruszyć, jak w jednym moim znajomym małżeństwie). Co w zamian dostaje mężczyzna? Seks? Ba. żeby chociaż faktycznie dziewicza biel sukni miała przełożenie na doświadczenie kobiety. Tymczasem w 999/1000 (będę hojny a co tam!) nie ma. Powiem językiem biznesu: taki interes się nie opłaca. Czemu mężczyzna musi popierać słowo ",miłość" czynem a substancją, zaś kobieta li tylko ilością powietrza, które na wypowiedzenie owego słowa zużyła? Tedy powiem: MIŁOŚĆ NIC NIE ZNACZY. Nawiązując do poprzednio poruszonego tematu: po cóż zdobywać twierdzę wielokrotnie już zdobytą? Taki wysiłek w żaden sposób się nie zwraca w satysfakcji. Już bardziej cenię raczej takie króliki, które się łapie od razu, niż takie co to już niejednemu dały się łapać a teraz udają niedostępne. Uważam, że małżeństwo to kara dla mężczyzny za bycie zbyt idealnym. Lepiej być kochankiem, niż mężem. Kochanek ciepłym słówkiem rzuci, podyma i idzie sobie wolny niczym taczanka na stepie? Osobnik zaś którego kobieta chce poślubić musi zapłacić za to co inni dostali za darmo./ Co więcej płacić musi za błędy wszystkich poprzednich ("nie będzie żadnego loda bo mi zbrzydlo po ostatnim facecie, rozumiesz misiu?"). Związek bez zobowiązań, bez kajdan prawnych i dzieci, to jedyny sposób na to, by mężczyzna był choć trochę szczęśliwy. Ślub i dzieci to kierat, kierat kierat, i wiecznie niezadowolona nieatrakcyjna żona.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 23 października 2016 - 22:17
    @ Vic <= JA pojechałem po bandzie? Petric mnie zaś zdzielił udarem. Ahahahahahahah! Posprzątane! Ugotowane! Paradne. Chyba o kobietach z generacji naszych matek pisze. Obecne gotować nie potrafią, ani szyć, a włączenie odkurzacza, wrzucenie ciuchów do pralki automatycznej i odgrzanie zasłoikowanego g....a z supermarketu uważają za szczyt poświęceń. Ze kobieta mężczyźnie pierze? Jejeu jeju rety!!! Prały to nasze babki biorąc balię i kijanki nad rzekę. Na pół gwizdka robiły to nasze matki mając franie. Dziękuję za taką towarzyszkę życia. Gotować umiem, guzik przyszyć też, porządek utrzymuję, kompa naprawię, mieszkanie odnowie, i a co tam, na murarce się jako tako znam. A i grosz jakowy sobie zarobię. Jeno mechanika mnie pod chodzi. Szlachcic-paniczyk, widzicie, smarów nie lubi. Ja się więc pytam, na co mnie kobieta na stałe. Coby marudziła że jej wiecznie źle? Coby zarzucała mnie słowotokiem, który powinien byś skierowany do psiapsióły (kobiety zezwiązkowane uważają, że męskim obowiązkiem jest słuchać pierdół, ale już przy topologi sieci radiowych lub DWDM to ziewają... dziwne). Nie wspomnę już, że w łóżku dobra jest co 15ta może. Ale też, dla samego seksu życie sobie zatruwać? Zresztą: wszak życie nie polega na siedzeniu na skarbie, jak jakowy smok, jeno na szukaniu. Nie można być takim materialistą. Prawdziwa miłość pfffff.... Każdy to słyszał. I niejeden dostał kopa w zad jak zbankrutował albo został kaleką. A jak ktoś chce już inwestować w interes zwany małżeństwem niech sprowadzi sobie jakąś miłą dziewczynę z azji. Te przynajmniej mają szacunek do tego co mają. I nie pieprzą farmazonów o wielkim wysiłku załadowana/rozładowania pralki automatycznej. Tylko, że to drogi interes: migdałowookie dziewczęta liczą na wspieranie ich rodziców, od czasu do czasu wizytę w domu i dietę złożoną w dużej mierze z ryb. Cóż, luksus kosztuje. Kurna, gdyby moją matką była współczesna kobieta, która znalazłaby się w realiach PRLu tobym 3 urodzin nie dożył...

    @Petrik <= Przekładasz ocenę jednostki na ogół. Mój znajomy też ma dobrą żonę. I co z tego, kiedy większość już tak dobrze nie trafiła? Jesteś od 20 lat poza rynkiem. Twoje zdanie ma taką samą wartość co mądrości sporej części rodziców w wieku maturalnym: idź na studia,to się w życiu ustawisz. Nic dziwnego tedy, że rzucasz "gównianym rozumowaniem" - ja jak mam czegoś dużo to też się dzielę. Żeby napić się piwa nie potrzebuję browaru, zwłaszcza jeśli zalęgły się tam krzykliwe a leniwe związki zawodowe. Mężczyźni z każdym rokiem oddają coraz więcej pola, już teraz kobieta to płeć prawnie uprzywilejowana. Ale jedno się nigdy nie zmieni: to kobieta potrzebuje się do kogoś przyczepić jak rzep do psiego ogona. Stąd też zaostrzanie sankcji grożących mężczyźnie jeśli nie będzie się zachowywał w małżeństwie po myśli kobiety. Ale też jest druga strona tej monety, mężczyzna nie potrzebując nikogo posiadać nie musi włazić w to bagno. Jest mnóstwo dzierlatek chcących się zabawić. I pań do towarzystwa nie brakuje. Tedy o nieskowani, na oczach zgorszonej kołtunerii idącej do kościółka pod rączkę z okrągłą małżonką, zaśpiewajmy za arcykapłanem poezji: Meum est propositum in taberna mori,
    ut sint vina proxima morientis ori.
    tunc cantabunt letius angelorum chori:
    "Sit Deus propitius huic potatori."


    @ Wiki <= Ja żyje tylko dla siebie, bo nikt za mnie nie umrze.


    @ Wiki <= Bo kobieta w naszej kulturze może być szczęśliwa tylko jeśli mężczyzna zrezygnuje ze swego szczęścia. I odwrotnie.


    Właśnie, może się rozwinąć ale nie musi. Pełen luz. Ale większąśc kobiet nalega na deklaracje już po kilku tygodniach/miesiącach znajomosci. A a papier nalega niemal każda kobieta. Równocześnie, zauważ, 10% - 20% ojców wychowuje nie swoje dzieci. Test na badania genetyczne w takich Niemczech (a często i w Polsce jak sędzina ma za sobą nieudany związek) nie jest brany pod uwagę sądu jeśli wykonano go bez zgody matki. Tak więc o jakiej symetrii można mówić w związkach? Qrna, zajebiście by było gdyby w końcu wyszła ta pigułka

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 23 października 2016 - 22:18
    ...wyszła ta pigułka anty-koncepcyjna dla mężczyzn oparta na blokowaniu inhibitorów wit A. W końcu skończyłyby się wpadki planowane i używanie dziecka jako ostrej amunicji przeciwko mężczyźnie.


    Czuje sympatię, przyjaźń dobrze się z nią bawi i chce żeby tak zostało. Małżeństwo to kierat, obowiązki (on musi ona może), wspólne finanse do których on co prawda (najczęściej) dokłada więcej (bo więcej pracuje) ale i tak ma jeszcze zająć się połową roboty w domu. Związek z zobowiązaniami to prosta droga dla niego od ciepłych uczuć do nienawiści (lub, co najmniej, chłodnej niechęci) i ciągłego uczucia dyskomfortu, gdzie on nie odchodzi od niej bo musiałby zostawić dzieci, które kocha, i stracić większość stanu posiadania. Dzieje się tak 95% małżeństw. Czyli, można powiedzieć, że jeżeli kobieta chce poważnego związku to chce swojego szczęścia kosztem mężczyzny , ponieważ, to na potencjalnego męża chce nałożyć kajdana prawne - znaczy kocha go mniej, ceni jego wolność mniej niż jakiegokolwiek swojego byłego. Amen


    Czyli kochanie oznacza automatyczne zrzeczenie się wolności przez mężczyznę? Straszna rzecz to kochanie...
    Osobiście w moich związkach preferuję brak zobowiązań, żadne z nas nie musi, a może. Nie ma ślubu, nie ma wspólnego kredytu, nie ma wspólnych finansów (tylko jedno konto na prowadzenie domu). I jest dobrze. Jestem z nią bo ona chce i ja chcę. Jeśli któreś przekroczy cienką czerwoną linię rozstajemy się w kilka godzin. Szanujemy siebie bo inaczej inne może w każdej chwili podziękować za współpracę. Swoje małżeństwo, ze wspólnym kontem etc wspominam bynajmniej mniej miło. Trwało 3 lata a zatruło mi kolejnych 5. Nigdy nie bylem tak szczęśliwy jak po wyjściu z sali rozpraw. A idźże, że całować psa w nos z taką miłością...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 23 października 2016 - 22:20
    ...Właściwie, jedna: "Jeśli nie będziesz o mnie dbać na tyle ile potrzebuję - odchodzę". Dzieci i małżeństwo tylko by to zniszczyło. Bo wtedy już nie mógłbym odejść nie zapłaciwszy uprzednio baaaardzo wysokiej ceny. Dlatego zobowiązania, upraszczając, niszczą miłość zostawiając tylko łańcuchy. Czyż nie ma bardziej zniechęcających do działania i życia w ogóle słów niż muszę i powinienem? Czyż nie są one równocześnie kwintesencją owej stabilizacji której pożądają kobiety? Nie ważne, że nie dostajesz tego czego oczekujesz - obiecałeś/przysięgałeś/ożeniłeś się więc musisz/powinieneś, a jak nie to idę na policję/ do sądu/ założę ci niebieską kartę. Kobieta maltretowana ma dziesiątki instytucji które mają na celu jej pomóc? A maltretowany mężczyzna (wbrew obiegowej opinii ptak wcale nie tak rzadki)? Przymus, przemoc i bycie zdanym na łaskę. Oto co czeka mężczyznę w tak zwanym związku ze zobowiązaniami. Nie zapominajmy, że konkubina po 10 latach ma te same prawa co żona. Czyż nie lepiej jest więc co 5 lat zmieniać partnerkę, tak na wszelki wypadek?

    Mszczę się? Nie, tylko pilnuję własnego interesu. Zemsta jest bezcelowa, jeśli nie przynosi zysku. JA po prostu nie pozwolę odebrać sobie wolności, tylko dlatego, że jakaś panna ma, wg niej, lepszy plan na moje życie niż ja sam. Dziewczę drogie historia mojego życia jest tak bujna i tak nieprzyjemna (poczynając od lat c\dziecięcych), że rozwód i nieudane małżeństwo to żadna trauma. Nauczka po prostu.

    Jak pisałem, większość mężczyzn w stałych związkach uwiązani przez papier i dzieci albo jest głęboko nieszczęśliwa, albo popada w odrętwienie umierając po części. I każda twierdzi, że jest inna. I każda twierdzi, że ona kocha. I każda twierdzi, że ona nie, nigdy w życiu, a przecież w 95% tak jest. Widzę. Żonaci koledzy przychodzą do pracy z pustym wzrokiem, zmęczeni, i dopiero po dwóch godzinach żartów, obrzucania się uszczypliwościami, gadek o dupie Maryni na totalnym luzie coś wraca do tych pustych skorup. Cóż, jeśli miałbym się kiedykolwiek i gdziekolwiek żenić to tylko w krajach gdzie mężczyzna wg prawa nie jest istotą kategorii Ż. Co praktycznie skreśla cały świat zachodni i Japonię.

    Myślę czasami, że to kobieta raczej kocha prawdziwie tylko tego pierwszego. A jeśli się przejedzie na nim, to każdy następny nie jest już dla niej pół-bogiem a li tylko dawcą zasobów. Temu pisałem o zabawie z małolatami. Idą z Tobą do łóżka bo chcą. Nie idą bo nie chcą. Nie oczekują nic poza obecnością, nie wyceniają na mamonę (ok przynajmniej nie te z którymi się spotykałem). Nie myślą o ślubie. Zaś po 24 roku życia kobiecie się marzy stabilizacja i wszystko co robi robi celowo. Cóż, może i racją jest, że moja partnerka ma jakieś niecne zamiary i liczy na coś więcej niż deklarowałem. Wtedy będzie to li tylko jej wina. U rzymian mawiano "ubi tu Gaius, ibi ego Gaia" - jak dla mnie oznacza to, że kobieta powinna zawsze za mężczyzną nadążyć. Jeśli nie będzie mogła ze mną zamieszkać, bo kraj w którym wyląduje uzna ją za osobą nie kwalifikującą się do osiedlenia (za małe kompetencje zawodowe), to jej problem. Żenić się nie zamierzam tylko po to by ją za sobą ciągnąć. Nie zamierzam nikogo taszczyć na grzbiecie. Próbowałem, nie spodobalo mi się. Zresztą, zabawne, że mnie oceniasz ze swoich moralnych wysokości. Ty przedstawicielka gatunku, który jedno myśli drugie mów, a trzecie czyni. Wiesz, pytam często moich kobiet: jeśli będę chcial zakończyć życie a nie będę tego w stanie zrobić (np paraliż) czy mi pomożesz? Jeszcze żadna nie powiedziała tak. Strach przed systemem sprawiedliwości ew przywiązanie do wartości kościoła zawsze było silniejsze niż tzw wielka miłość do mnie. Tak więc, czy asekurant jest gorszy od asekurantki? Nie sądzę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 23 października 2016 - 22:22
    ...Tu akurat się zgadzam bezdyskusyjnie.
    Jednak nie brakuje tu kapłanek jedynej słusznej ideologii życia dla mężczyzny: czyt realizowanie kolejnych punktów ustalanych przez kobietę. Bez prawa skargi, bez domagania się czułości, uwagi, seksu (który ma być kiedy ona chce, ale nie zawsze wtedy, kiedy on), ruszenia dupy i zajęcia się konkretną pracą miast snucia się po domu czytania forów dla kobiet i narzekania jak cięzko znaleźć pracę, albo przynajmniej zajęcia sie domem, wyprowadzeniem psa, zrobieniem zakupów, kanapek dla niego nazajutrz do pracy... Uwierz smutna rzeczywistość.

    Gdyby żył Walt Disney to bym kurwę wziął i ukrzyżował. To zasługa tego pana, że każda sie uważa za księżniczkę, a pieniążki, puffff, powstają przez potarcie lampy.

    W tym jest problem, w asymetrii. Kobieta może, mężczyzna musi. A jak ma już dość, wpada w depresję (oczywiście mężczyzna może się czuć źle ale nie dłużej niż jeden dzień), czy cuś to słyszy, że jest cieniasem, śmieciem, że inni odnoszą sukces etc.
    Jeśli on ma nieszczęście być mężem to żona może mu zrobić wielką krzywdę. Oskarżyć o znęcanie, alkoholizm, pedofilie.... Myślisz, że komuś zależy żeby obalić te zarzuty? Nie. Sędzina może się zemścić za krzywdy doznane od męskiego gatunku i skazać niebezpiecznego przestępcę. Prokurator ma łatwą sprawę i odnotowuje sukces. Małżonka dom dla siebie i męża w więzieniu. Czemuż prawo nie jest choc trochę humanitarne i nie nakazuje takiego po prostu zastrzelić miast skazywać go na nędzę?

    Ja umiem wiele, chciałbym żeby co najmniej tyle samo (choć nie koniecznie w tych samych dziedzinach umiała kobieta) niestety - marzenia ściętej głowy.

    Zawsze się uśmiecham widzą parę Polak Azjatka. Jakoś ona go słucha kiedy on mówi. Później on słucha jej. I ona słucha jego. Rozmowa polskiej pary zaś polega na tym, że ona wpada mu w słowo i zaczyna się kłócić nim ten skończy pierwsze zdanie.
    Kobiety mawiają, że nie ma prawdziwych mężczyzn, a już na pewno nie w Polsce. Że mało zarabiają. Że mają małe siurki. Że nie są romantyczni. Że źle się ubierają. Że są skąpi. Że za dużo pracują (por. za mało zarabiają). Że murzyn jest lepszym kochankiem, a Niemiec mężem. A Azjatka bierze takiego nieudacznika i jest nim szczęśliwa. I on z nią szczęśliwy. I jakoś nie ma wojen o pietruszkę. I jakoś on darzy ją ogromnym szacunkiem (piszę o znanych mi parach mieszanych czy to z życia czy znajomych z neta). Śmieszne nie? Dzisiejsza biała kobieta wymaga, brzęczy i drze pazurami by coś uzyskać, a jak się jej nie udaje wybucha wściekłością.
    Ja na ten przykład na wybuch agresji zawsze odpowiadam jeszcze większą. Zasadą jest: jeśli zdechnąć to tylko z wrogiem.
    W Azjatkach podoba mi się właśnie ta łagodność. Czuje się to niczym strumień opływający ciało. Wszak nawet cicha woda szlifuje kamienie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 23 października 2016 - 22:43

    ESENCJA

    Thanx & God bless you, Besslein.

    Niech Ci się dobrze wiedzie chłopie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 06:06
    No więc pytam nauczeni tych wszystkich mądrości po jaką cholerę się żenicie: nie z miłości, nie dla dzieci, nie dla wygody, nie dla seeeeksu bo ten jak już ustaliliśmy możecie mieć bez ślubu, no i wiadomo powszechnie że kobieta po ślubie utyje, gotować nie będzie uraczy was biedne robaczki gównem z supermarketu to po jaką cholerę wam to wszystko. Przecież nie jesteście gatunkiem masochistów i frajerów a raczej darem od Boga dla tych megier, które tak perfidnie planują was udupić, zniszczyć i pognębić. Tylko się broń Boże nie żeńcie, w końcu świat pwinien wam być wdzięczny za to że istniejecie i raczycie oddychać zainfekowanym przez kobiety powietrzem. A te wypociny które wasz guru tak klarownie 4wyłożył.......... no czyż nie jęczydupa. Nadal wybieram MIŁOŚĆ, BO ONA MA ZNACZENIE.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 24 października 2016 - 08:56
    ~kaśka napisał:
    No więc pytam nauczeni tych wszystkich mądrości po jaką cholerę się żenicie: nie z miłości, nie dla dzieci, nie dla wygody, nie dla seeeeksu bo ten jak już ustaliliśmy możecie mieć bez ślubu, no i wiadomo powszechnie że kobieta po ślubie utyje, gotować nie będzie uraczy was biedne robaczki gównem z supermarketu to po jaką cholerę wam to wszystko. Przecież nie jesteście gatunkiem masochistów i frajerów a raczej darem od Boga dla tych megier, które tak perfidnie planują was udupić, zniszczyć i pognębić. Tylko się broń Boże nie żeńcie, w końcu świat pwinien wam być wdzięczny za to że istniejecie i raczycie oddychać zainfekowanym przez kobiety powietrzem. A te wypociny które wasz guru tak klarownie 4wyłożył.......... no czyż nie jęczydupa. Nadal wybieram MIŁOŚĆ, BO ONA MA ZNACZENIE.
    Dlaczego usilnie zniekształcasz fakty? Nikt z obecnych nie wejdzie w ślubną mrzonkę choćby dlatego, że sama jesteś przykładem kobiety zamienionej w monstrum. Zniechęciłaś mnie do dalszych odpowiedzi.
    Przyjemniejszym jest czytać mądrość i doświadczenie niż zamienione w słowa krzyki agresywnego babsztyla podczas odstawienia depresantów.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 24 października 2016 - 08:56
    ~kaśka napisał:
    No więc pytam nauczeni tych wszystkich mądrości po jaką cholerę się żenicie: nie z miłości, nie dla dzieci, nie dla wygody, nie dla seeeeksu bo ten jak już ustaliliśmy możecie mieć bez ślubu, no i wiadomo powszechnie że kobieta po ślubie utyje, gotować nie będzie uraczy was biedne robaczki gównem z supermarketu to po jaką cholerę wam to wszystko. Przecież nie jesteście gatunkiem masochistów i frajerów a raczej darem od Boga dla tych megier, które tak perfidnie planują was udupić, zniszczyć i pognębić. Tylko się broń Boże nie żeńcie, w końcu świat pwinien wam być wdzięczny za to że istniejecie i raczycie oddychać zainfekowanym przez kobiety powietrzem. A te wypociny które wasz guru tak klarownie 4wyłożył.......... no czyż nie jęczydupa. Nadal wybieram MIŁOŚĆ, BO ONA MA ZNACZENIE.
    Dlaczego usilnie zniekształcasz fakty? Nikt z obecnych nie wejdzie w ślubną mrzonkę choćby dlatego, że sama jesteś przykładem kobiety zamienionej w monstrum. Zniechęciłaś mnie do dalszych odpowiedzi.
    Przyjemniejszym jest czytać mądrość i doświadczenie niż zamienione w słowa krzyki agresywnego babsztyla podczas odstawienia depresantów.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 09:09
    To wszystko co tak z poświęceniem godnym lepszej sprawy próbujecie tu udowadniać o kant dupy można potłuc z powodu miłości, którą omijacie szerokim łukiem, bo MIŁOŚĆ mój drogi, to zupa ogórkowa, której nie gotuję bo on samego zapachu nawet nie znosi( ja uwielbiam) moje farby, pędzle i książki rozrzuone po podłodze, które on omija co rano w drodze do łazienki i wspólny śmiech gdy on coś wreszcie nadepnie a ja koję jego ból. Przyznam bez bicia, że jeszcze do nie dawna na pytanie czy pozwoliłabyś mi umrzeć powiedziałabym nie w każdej sytuacji, ale potem przeczytałam" Zanim się pojawiłeś" (przeczytałam nie tam jakiś film popłuczyny po książce) i choć to sprawia ból jak cholera to wiem, że czasem nie jest ważne co jeszcze można zrobić, ale świadomość czego już nigdy nie będzie się robić mogło i wtedy to rzeczywiście nie jest moja decyzja. W innej kwstii mam znjome które od wielu lat żyją szczęśliwie w związkach nieformalnych dlatego że papier nie jest im potrzebny i to był ich wybór, moja siostra żyła w takim związku wiele lat i chociaż żadna z niej piękność, wręcz nędzna kucharka i do potulnych owieczek nie należy ale dla niego jest idealna i to on w końcu poleciał załatwiać ślub bo jej się nie spieszyło nawet mimo że mieli już nieślubne dzieci. Jakiś czas temu zapytałam znajomego( jest blisko 40 lat po ślubie), któremu różne "damy" proponowały swoje towarzystwo i usługi i wiem, że nie skorzystał czy go nie kusiło. Usłyszałam" wolę do końca życia kłócić się z moją żoną niż uprawiać seks z jakąkolwiek inną bo przecież ją kocham". I to chyba wszystko moi panowie w temacie męskości, zdrady i jęczydup bo to dowodzi że powyższe wasze teorie i wywody między bajki można włożyć i dużo wody jescze musi upłynąć zanim zrozumiecie i dorośniecie . A co jeszcze lepsze panie Yrkoon musiałby pan ukrzyżować wielu bajko i baśniopisarzy, którzy tak na marginesie mężczyznami byli, bo bidny Walt Disney odpowiada za animację tego co ci wspaniali mężczyźni biedne sukinsyny w pocie czoła na pańskie nieszczęście wysmażyli .Pozdrawiam gorąco wielbicieli "cichych pokornych i spijających każde święte słowo padające z cudownych ust męskich" Azjatek

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 09:21
    Besslein no proszę i kto tu jest zmienny :a nie tak dawno czytałm" Stajesz się agresywna najdroższa. Lubię cię..... ". Może teraz gdy stałam się agresywnym babsztylem po odstawieniu antydepresantów ziółek mi zaparzysz?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 09:37
    Koniec tego dobrego lecę do garów bo dziś na obiadek klopsy dusone z machewką i kapustą pekińską. Sama mężusiowi ugotuję bez arszeniku, cyjanku i cykuty za to z dużą dozą MIŁOŚCI

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Besslein ~Besslein
    ~Besslein
    Napisane 24 października 2016 - 10:11
    ~kaśka napisał:
    Besslein no proszę i kto tu jest zmienny :a nie tak dawno czytałm" Stajesz się agresywna najdroższa. Lubię cię..... ". Może teraz gdy stałam się agresywnym babsztylem po odstawieniu antydepresantów ziółek mi zaparzysz?

    Nie. Zbyt głęboki proces zniechęcenia. Teraz tylko mogę Ciebie zaparzyć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 10:42
    A ja mój drogi MIŁOŚCI z całego serca ci życzę, prawdziwej miłości takiej aż p grób. Do bólu szczerze.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 10:55
    Takiej Miłości (odwzajemnionej) gdzie świat bez ukochanej osoby to nie miejsce dla ciebie może wtedy odzyskasz radość życia

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kaśka ~kaśka
    ~kaśka
    Napisane 24 października 2016 - 12:19
    Besslein jeszcze jedno weźże sobie tych ziółek usiądź wygodnie i sprawdź w którym momencie tej dyskusji bezpośrednio czy pośrednio obdarzyłam Cię epitetem agresywny babsztyl czy monstrum. Dla mnie to tylko dyskusja bardziej lub mniej zażarta bez osobistych wcieczek........

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy