Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Spotkanie po latach

Rozpoczęte przez ~Jędrek49, 15 cze 2019
  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 20 czerwca 2019 - 19:54
    przytoczyłam przykłady, nagminne,
    czyli żona wychowuje męża..

    rzadko spotkałam się z wychowywaniem kobiety, przez męża,
    większość facetów jest bez jaj, i pozwala sobą sterować, manipulować i sobą rządzić..

    non stop słyszę i czytam:
    to co mam zrobić?
    ona jest taka i taka..
    jak postawić granice?
    jak?
    ja wam powiem jak..
    jak facet wychodzi z żoną objuczoną zakupami z galerii handlowej,
    a ta robi mu awanturę, gdzie ten samochód?
    dlaczego tak daleko od wyjścia?
    że zawsze parkuje go daleko, z naciskiem na zawsze..
    to ja obserwując takie pary (bo mnie to nie dotyczy), to zawsze obserwuję na reakcję faceta, i co?
    i nić.. z miną zbitego psa, wsiada do samochodu, dźwigając te toboły,
    ja, nigdy nie widziałam, żeby rzucił te torby i odjechał z piskiem opon,
    tak się stawia granice..
    jeśli ktoś nie rozumie, że zaparkował tam, bo to było jedyne miejsce, to nie zrozumie i niczego rozumieć nie chce..

    gdybym była facetem, nie miałabym żadnego problemu ze stawianiem granic,
    wsiadłabym do swojego, zazwyczaj, autunia, puściłabym sobie muzyczkę i pojechała w siną dal..
    nie rozumiem facetów pod pantoflem, na smyczy czy pod podwiązką..
    to nie są faceci,
    a baby są rożne,
    nie musicie z nimi być,
    a o dziecko, można zawalczyć..

    toksyczne związki?
    o czym Ty piszesz Robert?
    wszystkie małżeństwa są toksyczne.
    wszystkie.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kobieta 40 + ~Kobieta 40 +
    ~Kobieta 40 +
    Napisane 21 czerwca 2019 - 00:19
    Fajne..., trafne i inspirujace stwierdzenie o związkach dojrzalych osób przeczytałam w postach Roberta1971. W 100 procentach zgadzam się, że wychowywanie partnera w zdrowym związku nie powinno mieć miejsca.
    Jest to toksyczny uklad. Dla wychowujacego, bo pracuje nad 'kimś' , na co ma mały wpływ, a w zasadzie nie ma wplywu. I dla wychowanka, bo pojawia się w nim irytacja, która moze eksplodowac złością.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek, który niby wyszedł :-) ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    Napisane 21 czerwca 2019 - 14:47
    ~alutka napisał:
    doprawdy nie rozumiem, dlaczego obaj obstajecie przy tym, że wychowywanie odnosi się tylko do nieletnich,
    (...)
    zachęcam wszystkich forumowiczów, do napisania, czy sami czują się wychowywani przez partnera, czy nie..
    czy sami nadal próbują wychowywać?

    trudno zaakceptować skarpety rzucone na podłogę i nie ma to nic wspólnego z akceptacją czy nie, samego partnera,
    chęć wyplenienia złych nawyków, złych wg nas oczywiście,
    jest ciągłym wychowywaniem..


    Alutko,
    Tak, to prawda niektórzy dorośli mają tendencję do wychowywania swojego partnera, co jest absurdalne.
    Moim zdaniem efektem wychowywania jest z reguły człowiek w pełni ukształtowany. Taki człowiek powinien wiedzieć jaką drogą pójść, aby uczynić swoje życie spełnionym.
    Nie mogę zgodzić się z twierdzeniem, że jesteśmy całe życie wychowywani przez siebie nawzajem. Chyba że potraktujemy pojęcie wychowywania jako NABYWANIE
    ŻYCIOWYCH DOŚWIADCZEŃ w sposób w pełni świadomy jak i mimochodem, jednakże taka definicja jest dla mnie mało precyzyjna.
    Jędrku49,
    Mogę Ci napisać, że byłam całkiem niedawno w sytuacji Twojej narzeczonej. On żonaty, niewiadomo skąd dowiedział się o rozwodzie i pojawił się nagle, pukając do moich drzwi. Wypiliśmy kawę, rozmawialiśmy długo, nie mogliśmy się nagadać, wzruszyliśmy się bardzo...ale ostatecznie wiesz co jemu odpowiedziałam po latach od rozstania?
    " Mój Drogi X, nie psujmy miłych wspomnień, tamten czas przeminął a teraz oboje jesteśmy innymi ludźmi. Zakładam, że nie wyszło nam z ważnego powodu, no bo chyba nie rozdzieliła nas błahostka, prawda? Nadal życzę Ci jak najlepiej, powodzenia"

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 22 czerwca 2019 - 19:13
    ~alutka napisał:

    toksyczne związki?
    o czym Ty piszesz Robert?
    wszystkie małżeństwa są toksyczne.
    wszystkie.

    Dlaczego tylko małżeństwa?
    W takim rozumieniu "wychowywania" każdy związek, każda współpraca, samo życie między ludźmi na ziemi: są toksyczne.

    To ja dam taki przykład:
    W całej gamie biegów ultra jest sobie taki "Bieg Rzeźnika". 80 km czerwonym szlakiem w Bieszczadach w mniej niż 16 godzin.
    Sam dystans i narzucona granica czasowa nie są tu taką wielką trudnością.
    Specyfiką tego biegu jest to, że pokonuje się go dwuosobowym zespołem. Ramię w ramię, noga w nogę. Się biegnie i się dociera do mety.
    I Bieg ten dowodzi, że TO jest największą trudnością. Pokonać go razem, nie opuścić partnera. Dziesiątki biegaczy przegrywa, bo w którymś momencie dochodzi do wniosku: mam formę jak nigdy, a mój partner to spieprza. Robią swój życiowy rekord, wpadają na metę... sami. I przegrywają..
    "On był słaby!"
    Nie.
    Nie pojąłeś zasad biegu.
    Bez tego, nie trzeba było w nim w ogóle startować.


    Widzisz, Alutka: baba z Twojego przykładu drze ryja, że auto zaparkowane za daleko. Jak mówisz: pasztet nie pojmuje, że bliżej miejsca wolnego nie było.
    Czy facet ma jaja, gdy rzuca torby, wsiada w suto i odjeżdża?
    Ja, facet, mówię:
    Nie. Taki facet nie ma jaj.
    On ucieka od problemu. Odsuwa problem na potem. Baba wróci do chaty taksówką, na jego koszt, i w domu będzie dalej gnój. W końcu baba wyraźnie jest napastliwa i, jak sugerujesz - głupia. A facet bez hamulców i pomysłu na dialog.
    Wiec może dojsc do tego, że granica zostanie wyznaczona znowu w myśl cytatu z klasyka: "Wziąłem siekierę i wyrwałem chwasta"... Jak by nie było, dobitniej granicy postawić nie można..

    Tylko gdzie tu miejsce na jaja? Szarpanina, pyskówa, stawianie na swoim, przemoc? (W końcu odjechanie i zostawienie kogoś na lodzie, to już pewna forma przemocy. Jak i wyraz niemocy).

    Spójrzmy na to zdarzenie na parkingu w szerszym kontekście.
    Skoro nie było miejsca bliżej, to znaczy że parking jest pełen. To znaczy też, że jest jeszcze moze i kilkadziesiąt par, których auta stoją równie daleko, albo i dalej (bo leniwa i natrętna baba już i w trakcie parkowania dupę truła, więc nie zaparkowali od wejścia znowu aż tak daleko).
    Pytanie więc, jak to jest, że na parkingu słyszysz tylko tę babę? No, może jeszcze dwie, trzy inne. A reszta? Może właśnie obok Ciebie i trzeszczącego leniwego pudła przechodzę również ja ze swoją dziewczyną i idziemy do auta zaparkowanego gdzieś na końcu parkingu. Idziemy i się śmiejemy, trzymamy za ręce, ja mam siatki, ona torebkę i też jakąś lżejszą siatkę.
    Bo dla nas takie problemy nie istnieją. Bo cieszymy się byciem ze sobą, okazywanie sobie troski, uwagi, miłości, a nie zajmujemy się walką o pozycję w związku i o racje. Pewnie. W połowie drogi powiem ze śmiechem: "Następnym razem przyjedziemy o innej porze, bo ludzi masa. Łeb pęka, rąk i nog nie czuję.". A ona tylko się zaśmieje i powie "Tak zrobimy." I wrócimy znowu do rozmowy o czymś przyjemnym.
    Nie mamy oboje jaj? A może właśnie mamy, mierząc się z drobiazgami i z poważnymi wyzwaniami ramię w ramię. Jak to w życiu bywa, czasem słabsza ona, czasem słabszy ja. Ale wiemy do jakiej dyscypliny startujemy i co jest jej istotą. Nikt nikogo nie wychowuje, lecz każde pozostaje sobą z poprawką na to, że jest jeszcze ktoś drugi. Każde pozwala drugiemu pozostać sobą.
    Czy możemy oboje być twórcami, a tworzywem uczynić nasz związek i świat wokół nas? Reagować na siebie otwarcie, a nie zza kolczastych płotów, murów i nafaszerowanych minami granic? Mówić sobie: tu jest droga!, a nie czekać, aż wypierdzieli mina?

    To wszystko, to nie jest wychowywanie siebie. To odpowiedzialność za siebie i za drugiego. A skarpetki, gacie, gary? To pierdoły do dogrania jednym słowa i uśmiechem, a nie Korona Świata. Nie idę w góry w klapkach

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kate ~Kate
    ~Kate
    Napisane 22 czerwca 2019 - 20:34
    Nie mogę naprawdę pojąć, że faceci nie. rozumieją, co się im chce powiedzieć.
    Zadziwiające...
    Pf
    Ten facet z parkingu powinien odjechać, ale na pewno nie w kierunku wspólnego domu.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 22 czerwca 2019 - 23:48
    I doprawdy, Kate, tylko to chce Alutka powiedzieć?
    Również słowami: "Wszystkie małżeństwa są toksyczne. Wszystkie."?

    ~Kate napisał:
    Nie mogę naprawdę pojąć, że faceci nie. rozumieją, co się im chce powiedzieć.
    Zadziwiające...


    Hm. Skoro kobietę to dziwi, to rozumiem, że kobiety potrafią zrozumieć słowa faceta.

    Więc, Kate,
    co ja chcę powiedzieć?

    Naprawdę wysłucham.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 23 czerwca 2019 - 07:57
    @Aniołek napisał:
    "Moim zdaniem efektem wychowywania jest z reguły człowiek w pełni ukształtowany. Taki człowiek powinien wiedzieć jaką drogą pójść, aby uczynić swoje życie spełnionym. "

    -powinien wiedzieć, ale nie wie..
    -to teoria, jak być powinno..
    -w praktyce, w życiu, nikt nie został prawidłowo ukształtowany,
    przez rodziców, ponieważ oni, również nie zostali..
    - z domów wychodzimy z zaburzeniami emocjonalnymi,
    -a tym samym, niewielu ludzi jest w ogóle w stanie stworzyć ZWIĄZEK z drugim człowiekiem, ale małżeństwo tworzą, lub próbują..

    @Robert uważa, że kiedy jedna dorosła osoba, mówi do drugiej dorosłej osoby:
    -umyj ręce, jak Ty to robisz? źle, nie tak się to robi, po co to robisz, nie tak się układa, nie tak się odkurza, nie tak, a tak..
    to nie wychowywanie, a
    "To po prostu zwykłe sprawy życia codziennego."
    -ja, tak nie uważam..

    @Pf
    "Dlaczego tylko małżeństwa?"
    -dlatego, że małżeństwo, dla mnie, jest chorą instytucją, nie zapewnia stworzenia związku ludzi, a wręcz uniemożliwia..
    nie przeczę, są małżeństwa i związki jednocześnie.. ale to pojedyncze przypadki, i nie o nich tu piszemy, a o całej reszcie..

    -ja, nie wiem, dlaczego przytaczasz mi te przykłady,
    -ponieważ ja, zgadzam się z Wami wszystkimi, że tak być nie powinno! ja piszę, że tak jest!
    -biegacz nie powinien startować, tak jak miliony ludzi nie powinno brać ślubu, a nawet z kimkolwiek się wiązać,
    -facet rzucający torby i odjeżdżający:
    "Odsuwa problem na potem" - wg Ciebie,
    wg mnie - problem rozwiązuje!
    i tu, nie dojdziemy do porozumienia, ponieważ Ty uważasz, być może, że on go rozwiąże w inny sposób, a ja uważam, że nigdy!
    -popisze sobie na Forum! :)

    -po co, opisujesz Waszą parę?
    -nie o takich ludziach piszemy, tkwisz w relacji toksycznej? nie,
    a ten z parkingu, jak najbardziej..
    -"A skarpetki, gacie, gary? To pierdoły do dogrania jednym słowa i uśmiechem"

    mylisz się! może u Ciebie, ale nie w tysiącach domów, nawet 1000 słów, czasami to za mało..tak, to są pierdoły, na początku relacji, ale po latach, urastają do rangi bomb nuklearnych, jak pisał @Rafał, "jak się ludzie, kochają, to gary same się zmywają" - a później?

    uważam, że kobiety, nagminnie wychowują swoich facetów, a oni, nie stawiają oporu, dla świętego spokoju - co jest błędem,

    "Nie idę w góry w klapkach"
    to super! ale inni chodzą..

    I ja np, nie wiem, co chciałeś powiedzieć, swoim wpisem:
    -że są też "normalne" pary - czy, że nie ma "nienormalnych"?

    bo, ja zawsze piszę, tylko o tych drugich..

    ja z moim mężem, nie potrafiliśmy stworzyć związku - bo, do tego są zawsze potrzebne 2 osoby, dlatego uważam, że to NAM się nie udało, wszyscy po rozwodach, nie potrafili..
    czy jeszcze nam się uda?
    nie my sami, o tym decydujemy..
    albo się uda, albo się nie uda.

    pozdrawiam

    pozdrawiam


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 23 czerwca 2019 - 10:23
    @Alutko,
    przytaczam i opisuję przykłady inne,
    by złamać jednostronny obraz.

    Chcę powiedzieć, że są poza toksycznymi również nietoksyczne pary, związki, małżeństwa.
    Chcę podsunąć, czytającym tu i szukającym jakichś odpowiedzi mężczyznom i kobietom,
    do zastanowienia myśl, że to możliwe jest
    i do zastanowienia pytanie: "jak?"
    Odpowiedzieć za kogoś na to pytanie nie można, bo każdy ma swój świat, swój rozum, swoje życie.
    Ale będę zawsze polemizował z dawaniem wyłącznie obrazów i przykładów toksycznych związków i mowieniem: taki jest świat.
    To daje usprawiedliwienie dla zamykania się na dialog i na drugiego człowieka, "bo się nie da".

    Do żadnego dialogu nie prowadzi rzucane w pół słowa: "Wy faceci nigdy nie rozumiecie kobiet", jako że już na starcie staje ktoś na barykadzie różnic.
    A gdy z tej barykady zejść, to
    jest człowiek i człowiek - dwoje ludzi.
    I od tego można zacząć.
    Rozwiązywać problem.

    Ludzie są z natury leniwi (i dobrze, bo inaczej nie zeszlibyśmy z drzew), więc jak się im mówi: "się nie da", to większość wyjdzie z takiego założenia.
    I będzie się toksyczność mnożyć, skoro związek to dwoje ludzi.
    Gdy dwoje z nastawieniem "się nie da", gdy jedno z nastawieniem "się nie da" - to jak ma się dać?
    "Się nie da" rozwiązuje problem, czy go stwarza?

    Więc jeśli publiczna dyskusja jest wagą, obrazem życia, to stoimy na przeciwnych szalach. I łapiemy równowagę. Raz więcej ciebie, raz mnie.
    And that's the way the world goes round :)
    I, jakby nie spojrzeć,
    oboje popisujemy sobie na forum, mimo, że tak "różni" ponoć.. ;)

    Co do wcześniejszego twego pytania i czegoś o sobie:
    I nam się nie udało. Każde z nas zapomniało siebie. Każde sobie inaczej z tym poradziło. Samo. "Się nie dało". I zabrakło nas. Szkoda.
    Mogliśmy żyć inaczej. Dziś to wiem. I żyję inaczej.
    Czy się zmieniłem? Czy jest mnie jeden, dwóch czy trzech?
    Myślę, że każdy człowiek ma wiele stron. Czuję się sobą, gdy jestem całością, a nie życzeniową wycinanką. Nie zmieniłem siebie, a pokochałem jakim jestem.
    Czy w nowym związku się uda?
    Jest nas dwoje. Zobaczymy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 23 czerwca 2019 - 11:07
    @Pf: "przytaczam i opisuję przykłady inne,
    by złamać jednostronny obraz."

    - ale po co?
    gdy piszemy o chorobie, to piszmy o chorobie, a nie o zdrowych..
    -czy ja, kiedykolwiek pisałam, że nie ma ideałów? do których wszyscy chyba, dążymy?
    -gdy na 100 małżeństw, znam jedno, które poddaje moje postrzeganie ludzi, pod wątpliwość, i gdy będę chciała popisać na ich temat, to przerzucę się na forum katolickie i dam nadzieję potrzebującym..
    -tutaj, nie piszemy o udanych związkach, tylko dlaczego się nie udały, dlaczego tkwimy w nieudanych, i jak z nich wyjść..i jak się to, niewielu ludziom udało, bo to że wyjść, to za mało jeszcze, jak wyjść i żyć dalej, to jest problem..

    pytasz:
    ""Się nie da" rozwiązuje problem, czy go stwarza?"
    dla mnie - rozwiązuje, a przynajmniej daje początek, do jego rozwiązania, uświadamia nam stan faktyczny, dla nas samych, no, kurwa, nie da się i kropka.
    a tworzy ten stan, wszystko, co wydarzyło się do tej pory, nasza relacja, nasze słowa, nasze zachowania,
    doprowadziły do:
    nie da się!
    w praktyce oczywiście, można dalej tak żyć, no, bo przecież, to pojęcie niekończące się, teraz się nie da, a za 30 lat może się dać..tak, może tak być..
    dla mnie samej jednak, najważniejsze jest owe 30 lat, moje życie..
    "Czuję się sobą, gdy jestem całością"
    -dlatego też odeszłam, bo całością już nie byłam, co roku, z każdą rocznicą ślubu, traciłam siebie samą, wszystko inne było ważniejsze, myślałam, że się uduszę..
    -dziś, jestem inną kobietą, tamta nie zniknęła jednak, jest wciąż we mnie, ale posunęła się i zrobiła miejsce dla brakujących części mnie samej,
    -nie ma dnia, żebym nie miała wątpliwości, że zrobiłam dobrze,

    nieudane małżeństwa, należy przerywać jak najszybciej - to moje zdanie oczywiście.
    dla mnie samej - było pułapką, bo uważam,że zalążek związku udało nam się jednak stworzyć, jednak właśnie samo małżeństwo, zabiło go w nas samych.
    a więc, oboje nie daliśmy rady, ten parasol nas przykrył..

    czy ja komuś, odbieram nadzieję?

    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 23 czerwca 2019 - 12:50
    Nie Alutka. Nie odbierasz.
    I to nie o to tutaj chodzi.
    Nadziei można szukać w sobie, w świecie sobie znanym i bliskim. Nie na forum.
    Ale różnych obrazów - i owszem.

    Piszesz: "gdy piszemy o chorobie, to piszemy o chorobie, a nie o zdrowych.."
    Tyle, że bez przywoływania zdrowia, nie mamy punktu odniesienia do tego, czym jest choroba.
    W końcu pozostaje tylko choroba i staje się normą?
    Czy to nie krzywi obrazu? Dlaczego mimo świadomość istnienia dobrych związków/małżeństw, pada: "Wszystkie są toksyczne"?
    Ja doskonale wiem, że są małżeństwa toksyczne i że jest ich dużo. Inaczej nie przytoczyłbym przykładu wspomnianego biegu.

    "Co potem?", "Jak żyć dalej?" to doskonałe pytanie.
    Ze związku z babą z parkingu trzeba wysiąść. Jak - to już kwestia osobowości, warsztatu i tego wszystkiego, co złoży się w następstwie na bardzo indywidualne, własne w 100% " Co potem?". W zgodzie z sobą.

    Na "Jak żyć dalej" nie odpowiemy, mówiąc wyłącznie o chorobie.

    U mnie Alutka, też rzadkie są dni bez przebłysku wątpliwości. Ja też czasami żałuję że potoczyło się tak. Ja też mam w sobie gniew na model społeczny, na instytucję taką czy inną, na czasy i obyczaje. I wysiłku wymaga, by nie odbić w ekstremum. Wiem, że wtedy nie miałbym szansy na to, by pozostać sobą i być szczęśliwym.

    Każde z nas znalazło swoją przystań. Radzimy sobie w niej tak, jak potrafimy. Próbujemy każde na swój sposób unikać błędów minionych. Mamy nasze sposoby radzenia sobie z przeszłością, teraźniejszością, sobą. I pozostaną naszymi.

    Mamy szczęście, że w naszych własnych życiach jesteśmy jacy jesteśmy, Alutka. Sobą.

    Pozdrawiam Cię gorąco.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek, który niby wyszedł :-) ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    Napisane 23 czerwca 2019 - 12:50
    Tak Was czytam od dłuższej chwili i zastanawiam się m.in.nad tą babą, której cudowny facet z jajami :-) powinien rzucić siatami i odjechać. Zastanawiam się nad tym dlaczego, gdy ona zrzędzi on ma to znosić?
    Alutko, a może on ją kocha, tak pojmuje miłość? A ona jego już nie kocha? I od tych siatek zaczyna się ich rozstanie? U jednych mogą to być siatki u innych, opisywana na forum klapa od kibla:-)

    Dla mnie facet rzucający siatki na środku parkingu, wsiadający do auta i odjeżdżający w siną dal to za przeproszeniem zwykły cham i prostak. No bo co to ma być?
    Zostawiłabym te siatki na środku parkingu i poszłabym sobie na kawę, do kina, na spacer.
    Gdyby on mnie o te siatki zapytał wyraziłabym swoje zdziwienie, że nie przyszły grzecznie same do domu :-)
    I nie pojechałabym z nim na zakupy o takiej porze, że parking jest pełen ludzi.

    Pf,
    Kiedyś wydawało mi się, że nie istnieje sformułowanie " się nie da", dzisiaj wiem że czasami naprawdę się nie da.
    Nadal uważam jednak, że wiele rzeczy się da.

    Piszemy tutaj na różne tematy. Jeden pisze o niekochaniu partnera, inny o zdradzie, kochance, klapie, gumie, jeszcze inny o braku zaufania. Piszemy tak naprawdę o różnych relacjach między ludźmi. Niektóre relacje są chore inne są zdrowe. A z naszych opisów powstaje tak naprawdę obraz bardzo skomplikowanej, złożonej struktury, obraz wnętrza CZŁOWIEKA, jego rozterek, jego przemyśleń.
    Pozdrawiam Was w słoneczną niedzielę :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 23 czerwca 2019 - 13:38
    Nie @Pf.
    Jeśli bycie "sobą", jest indywidualnym, to nie potrzeba nam żadnego punktu odniesienia.
    Nawet choremu, któremu powiesz, że już przecież wyzdrowiał, nic to nie da, gdy sam nadal będzie się źle czuł.
    Każdy człowiek, będzie sam wiedział, kiedy osiągnie ten stan, a przede wszystkim będzie to czuł.
    Nie potrzeba mu ani statystyk, ani cudzych obrazów.

    dlatego moje czarnowidztwo, czy Twój optymizm, w żaden sposób nie wpływa na jego życie, tylko on sam ma na to wpływ.

    "U mnie Alutka, też rzadkie są dni bez przebłysku wątpliwości."
    czyli, odwrotnie niż u mnie,
    ja nie mam żadnych wątpliwości, że zrobiłam dobrze. ale chyba nie po polsku to napisałam :D - nie mam przebłysków, że być może źle, czyli jestem przekonana, że dobrze!

    @Aniołek
    "Dla mnie facet rzucający siatki na środku parkingu, wsiadający do auta i odjeżdżający w siną dal to za przeproszeniem zwykły cham i prostak."

    A dla mnie Bohater! wzór do naśladowania!
    gdy będzie chciała z nim być dalej, nigdy więcej nie zrobi takiej akcji, ani innych podobnych..
    zdziwi się, że ma nagle faceta w domu,
    bo, mogła nie zauważyć!:D

    "I nie pojechałabym z nim na zakupy o takiej porze, że parking jest pełen ludzi."
    :D:D, no to też jest sposób na życie, unikać stresujących sytuacji, jeszcze kilka mogę dorzucić..
    kiedyś już mi tu jedna Pani pisała, że zawsze uzupełnia zapas mleka, żeby czasem, nie doszło do sytuacji, że on ma nagle kupić a on znowu zapomniał..:)

    u mnie, też słonecznie:)
    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jędrek49 ~Jędrek49
    ~Jędrek49
    Napisane 23 czerwca 2019 - 17:24
    "@Jędrek piszesz, na wątku obok:
    "całe życie na przedłużanym i skracanym pasku."
    "Teraz tylko z nią. Bez niej ruszyć się nie mogę."

    ależ możesz,
    tylko nie chcesz..
    a wracając do Twojej byłej narzeczonej,
    gdy jej opowiesz, jak teraz dusisz się w małżeństwie,
    jak myślisz, co usłyszysz w odpowiedzi?
    że ona, by tak nigdy w życiu nie traktowała mężczyzny,
    ale dowiesz się tego, dopiero jak się z nią zwiążesz,
    ja zawsze zachęcam innych, aby wszystko co mówi osoba w podczas tańca godowego, konfrontowali z innymi źródłami,
    a najwięcej o niej samej, powiedzą Ci jej koleżanki! :D"

    Może i mogę, ale nie chcę?
    A może chcę, a nie potrafię?
    Była narzeczona rozumie mnie, zna mnie jak nikt. Nawet nie musiałem jej mówić bo sama widziała, że nie jestem szczęśliwy.
    Kiedyś ojciec mi powiedział, Jędrek jak nie ta to będzie inna, tego kwiatu jest pół światu, no i trafiłem na moją żonę.
    Takie słowa przeczytałem też i na tym forum.
    Czasami nie da się zastąpić tej jednej jedynej osoby nikim! Za późno to sobie uświadomiłem?
    A może nie za późno?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ana ~Ana
    ~Ana
    Napisane 23 czerwca 2019 - 19:55
    Nie pytaj forum tylko zapytaj siebie, nikt za ciebie decyzji nie podejmie i konsekwencji nie poniesie.

    Co z tego będzie czas pokaże, pamiętaj tylko że życie masz jedno.

    Nie obarczają też dawnej miłości rozterkami, że ona widzi i nawet nie musisz mówić. Ta fajna teoria ale w praktyce życie toczy się dalej i co Ona ma na Ciebie czekać aż się zdecydujesz?
    Nie ma nic gorszego jak zawieszenie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 24 czerwca 2019 - 00:21
    ~alutka napisał:
    Nie @Pf.
    Jeśli bycie "sobą", jest indywidualnym, to nie potrzeba nam żadnego punktu odniesienia.
    (...)
    Każdy człowiek, będzie sam wiedział, kiedy osiągnie ten stan, a przede wszystkim będzie to czuł.
    Nie potrzeba mu ani statystyk, ani cudzych obrazów.


    A mowisz, że to ja tu opowiadam jak być powinno, a nie jak jest...:))
    Jak widzisz, "każdy człowiek" - może i tak.
    Ale nie tu.
    Tu przewijają się choroby, jak to ujęłaś.
    I na przykład:
    ~Jędrek49 napisał:

    Kiedyś ojciec mi powiedział, Jędrek jak nie ta to będzie inna, tego kwiatu jest pół światu, no i trafiłem na moją żonę.
    Takie słowa przeczytałem też i na tym forum. 

    co się napisze, to idzie w świat.

    Więc nie niedoceniałbym wpływu naszego czarnowidztwa czy optymizmu.

    ~alutka napisał:

    dlatego moje czarnowidztwo, czy Twój optymizm, w żaden sposób nie wpływa na jego życie, tylko on sam ma na to wpływ.

    Więc dlaczego w ogóle tu coś piszemy?
    Dla kogo? Po co?


    @ Jędrku:
    Czego oczekujesz po forum?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 24 czerwca 2019 - 06:21

    @Pf
    "A mówisz, że to ja tu opowiadam, jak być powinno, a nie jak jest."
    Jak jest, każdy sam wie, gdy jest nieszczęśliwy, to mu szczęścia nie wmówisz, a jak szczęśliwy, to mu go nie odbierzesz.
    Gdy kobieta, mówi, że jej źle w małżeństwie, to słyszy: a daj spokój, wszyscy tak mają, siedź i nic nie rób.
    Gdy mężczyzna mówi to samo, słyszy: musisz być odpowiedzialny.
    To idzie w świat.
    Ja piszę, jak przeważnie jest, ale też, jak być powinno i bywa..- dla mnie.
    Ty piszesz, że przeważnie jest inaczej, a jak być nie powinno, to tylko bywa..

    Gdy ktoś pisze na forum, jego życie jest dla niego całym światem, do podjęcia decyzji, potrzebuje jednak statystyk, no bo po co się pyta? czy komuś się udało? czy ma to dla niego znaczenie? zwiększa szanse?

    "tego kwitu, jest pół światu" - to fakt, raczej, nie oznacza: że na pewno, sobie kogoś znajdziesz! a tak, to sobie interpretują.
    pisze @Jędrek, że "trafił" na swoją żonę. co to znaczy?, że się potknął i wpadł na kogoś? była pod ręką? czy to nie powielenie obecnej sytuacji?
    no, i przez jaką "głupotę" się rozstali z narzeczoną?

    Drogi @Jędrku49, mój luby, po kłótni, poszedł na Imieniny do byłej dziewczyny, a jak zdawaliśmy maturę, to była już w ciąży! no i "musiał" się żenić! a po 20 latach, nadal mnie kochał?
    Ja nie uważam, że się kochacie, to tylko chęć zaspokojenia własnego deficytu.. ludzie zawsze wtedy, stają się tylko narzędziem.

    @Pf
    "Więc dlaczego w ogóle tu coś piszemy?
    Dla kogo? Po co? "

    a dla kogo i po co? produkują 10 rodzajów masła?
    żebyś miał wybór!
    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 25 czerwca 2019 - 16:38
    nikt jeszcze nie napisał, że zawsze, mamy wybór?
    tak, mamy.. ale wybieramy, między czym?
    Ja i on/ona/oni..

    to teoria,
    w praktyce, nie chodzi o to, że ciężko jest wybrać,
    bo same myśli, chęć odejścia, próba rozwiązania problemu,
    już jest niejako wyborem..dokonanym.

    kiedy nie chcemy już być z drugą osobą, to dokonaliśmy już wyboru, nie wiemy tylko jak, wprowadzić to w życie..
    jak powiedzieć..

    i to nie o konsekwencje chodzi, bo z tym każdy się liczy,
    gdyby tylko, o konsekwencje chodziło,
    to wielu, już by odeszło..

    problemem jest, brak powszechnego wspólnego stanowiska,
    co jest dobre, a co jest złe..
    gdy chodzi o morderstwo, wszyscy zgodnie twierdzą, że kara się należy,
    gdy chodzi jednak, o zakończenie małżeństwa, już jednomyślności nie ma..
    jedni uważają, że każdy ma prawo to zrobić ,
    inni, że nie wolno, bo kiedyś coś przyrzekał..

    dlatego, tak na wszelki wypadek, osoby takie trzeba ukarać,
    i karze się je na przeróżne sposoby..

    a zatem, czego boją się, konsekwencji czy kary?
    bo to dwa różne pojęcia,

    dlaczego ludzie, nie rozumieją, że każdy ma prawo do wyboru?
    a rozumieć, to akceptować,
    a nie karać za wybór inny, od uznawanego..

    -nienawiść, (rodziny)
    -ostracyzm, (otoczenia)
    -odbieranie przywilejów, (zakazy)
    -ograniczanie praw, (dzieci)
    -ogólnie okazywana niechęć, (skreśla się osobę)

    to nie są konsekwencje, to kara.

    ludzie, którzy to rozumieją, nawet po burzy,
    jednoczą się w jednym celu, dla dobra dziecka.
    a w konsekwencji, dla wszystkich.

    @Jędrek49
    życzę Ci jak najlepiej, chociaż nadal uważam, że nic nie wiesz o swojej dawnej miłości,
    gdy o nią właśnie Ci chodzi, to postaw sobie zdjęcie na kominku z przed lat i wspominaj sobie,
    bo gdy chcesz teraz, z nią być,
    to musisz się dowiedzieć, kim jest - zanim odejdziesz z domu..
    nie znasz jej..
    czasu nie da się zatrzymać, a czas robi swoje..
    ze wszystkimi.
    hej





    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jędrek49 ~Jędrek49
    ~Jędrek49
    Napisane 27 czerwca 2019 - 01:40
    ~alutka napisał:
    nikt jeszcze nie napisał, że zawsze, mamy wybór
    @Jędrek49
    życzę Ci jak najlepiej, chociaż nadal uważam, że nic nie wiesz o swojej dawnej miłości,
    gdy o nią właśnie Ci chodzi, to postaw sobie zdjęcie na kominku z przed lat i wspominaj sobie,
    bo gdy chcesz teraz, z nią być,
    to musisz się dowiedzieć, kim jest - zanim odejdziesz z domu..
    nie znasz jej..
    czasu nie da się zatrzymać, a czas robi swoje..
    ze wszystkimi.
    hej


    Dzięki za te słowa!
    To prawda, nic o niej nie wiem, ale postanowiłem odejść od żony i zamieszkać osobno. Na początek wystarczy.
    Zrobiłem błąd żeniąc się z nią.
    Nie chcę żałować, że nie spróbowałem.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 27 czerwca 2019 - 17:47
    ~Jędrek49 napisał:
    ~alutka napisał:
    nikt jeszcze nie napisał, że zawsze, mamy wybór
    @Jędrek49
    życzę Ci jak najlepiej, chociaż nadal uważam, że nic nie wiesz o swojej dawnej miłości,
    gdy o nią właśnie Ci chodzi, to postaw sobie zdjęcie na kominku z przed lat i wspominaj sobie,
    bo gdy chcesz teraz, z nią być,
    to musisz się dowiedzieć, kim jest - zanim odejdziesz z domu..
    nie znasz jej..
    czasu nie da się zatrzymać, a czas robi swoje..
    ze wszystkimi.
    hej


    Dzięki za te słowa!
    To prawda, nic o niej nie wiem, ale postanowiłem odejść od żony i zamieszkać osobno. Na początek wystarczy.
    Zrobiłem błąd żeniąc się z nią.
    Nie chcę żałować, że nie spróbowałem.




    Początek, godny pochwały.
    Dlaczego, wtedy się rozstaliście?
    Dlaczego, pozwoliłeś jej odejść?


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jędrek49 ~Jędrek49
    ~Jędrek49
    Napisane 27 czerwca 2019 - 21:25
    ~alutka napisał:

    Początek, godny pochwały.
    Dlaczego, wtedy się rozstaliście?
    Dlaczego, pozwoliłeś jej odejść?

    Nie zależy mi na pochwałach, ale dzięki.
    Rozstaliśmy się, bo moja matka za bardzo wpieprzała się w moje życie. Ona to widziała a ja wtedy byłem ślepy, wygodny i wkurzony, że się jej czepia.
    Matka jak piszesz alutko jest tylko jedna, matka to rodzina, a ona rodziną nie była. A jednak rodzinę tworzy się z wyboru i ta stworzona staje się ważniejsza niż ta z której się wywodzimy.
    Wtedy wybrałem to co mówiła mi matka, teraz wybieram to czego chcę sam dla siebie.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry

Gorące tematy