Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Zmęczenie drugim człowiekiem

Rozpoczęte przez ~Robert1971, 19 gru 2021
  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 19 grudnia 2021 - 07:01
    Alutka.
    Utworzyłem nowy temat by nie zaśmiecać już bardziej arionowi wątku.
    Może wywiąże się fajna dyskusja.

    Sprawa jest oczywiście bardzo interesująca, bo tak tu (w internecie) jak w życiu codziennym spotykamy ludzi, którzy… Mówiąc po naszemu :-), działają nam na nerwy.

    Obecnie ukuto ciekawy termin ‚ludzie toksyczni’. Tak, coś w tym jest i nie omija to relacji dwojga partnerów w związkach erotycznych :-).

    Wynotowałem sobie główne wątki z artykułu który zapodałaś i dodałem komentarze co o tym sądzę:

    po 1
    toksyczni ludzie - można być toksycznym dla kogoś konkretnego w tych konkretnych sytuacjach, jest to działanie i oddziaływanie nieuświadomione, ale destrukcyjne

    Często nie wiemy nawet że ‚działamy komuś na nerwy’, a on/ona też nie zdaje sobie sprawy, że na nas w ten sposób działa.
    Moim zdaniem sporo związków z tego właśnie powodu się rozpada.

    po 2
    rozpoznanie toksyczności - zmęczenie po interakcji z daną osobą (pozbawienie energii)

    Tak.
    To całkiem trafione spostrzeżenie. Bywa, że spotykasz kogoś i on… No jest na tyle ‚ciężkim’ egzemplarzem, że chcesz jak najszybciej od niego uciec, już skończyć rozmowę, zabrać swoje manatki i wstać od stołu dopijając ostatni łyk kawy (która może była najmilszym doznaniem w tym całym spotkaniu) :-).
    Ale bywa, że ktoś ma tylko takie momenty… Ciężkie momenty, jednak ogólnie jest fajnym i dobrym człowiekiem tak?
    Tworzymy z nim związek, dzielimy dach, lodówkę, kołdrę.
    I co teraz?
    No czasem działa nam na nerwy…

    po 3
    toksyczność jest zawsze indywidualna - sami jesteśmy tu sędzią - a toksyczność danego zachowania zależy od wielu czynników i okoliczności

    Jak wyżej - nie musi być tak, że ktoś jest toksyczny od początku do końca. On ma tylko takie momenty i tylko w konkretnych sprawach, sytuacjach, porach dnia, stanach…
    Chyba trzeba sobie określić dokąd dajemy radę z tą jego ‚toksycznością’ a od którego już trzeba coś z tym zrobić :-)
    I co to ma być za działanie?

    po 4
    śledzenie ‚śladu’ energetycznego i emocjonalnego - szczera rozmowa, dociekanie co może ranić drugą osobę

    To jest bardzo ciekawe stwierdzenie jak na mój gust.
    Autor ma racje, że ślad emocjonalny (modne są teraz te ‚ślady’ - węglowy, a teraz emocjonalny ;-) ) że tenże ślad może wywoływać jakieś turbulencje w naszym związku.
    Faktem jest, że tak ona oddziałuje na mnie (ślad emocjonalny i może dalej idące przemiany przy dłuższym oddziaływaniu) jak i ja na nią. Zmieniamy się w czasie bo żyjąc razem, kształtujemy się poniekąd wzajemnie.

    po 5
    rekontraktowanie - ustalenie nowych zasad i detali, które wpływają na obopólne relacje

    To jest chyba dość ważne w rozważaniach. Gdy nam coś nie pasuje, siadamy do stołu i mówimy np.:
    Kochanie, ostatnio wydarzyło się to i owo, a ja po Twoim zachowaniu odniosłem wrażenie że… Zrobiło mi się przykro i w sumie chciałbym o tym z Tobą porozmawiać. Może w efekcie ustalimy sobie (…) i to poprawi nasze codzienne funkcjonowanie (?)

    po 6
    dynamika osobowości - innymi ludźmi jesteśmy gdy mamy lat 20, a innymi gdy 40-50

    To oczywiste.
    Z wiekiem mamy coraz większy bagaż doświadczeń i przemyśleń. Gdzieś zmierzamy. Długoletni związek jest taką wspólną jazdą na jednym wózku. Fajnie monitorować, czy ta nasza jazda z czasem się nie rozchodzi, bo może być tak, że nagle on jedzie w prawo a ona w lewo :-). Po kilku latach okaże się, że są w zupełnie innych miejscach i funkcjonują w zupełnie innych światach, a jedyne co ich łączy to właśnie dach nad głową, lodówka i może jeszcze czasem kołdra (nie zawsze).

    po 7
    niezakończenie toksycznej relacji będzie kosztowało zdrowie i dużo energii
    jeśli możesz - uciekaj
    jeśli nie możesz - zabezpiecz się

    Dobra puenta.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gabi ~Gabi
    ~Gabi
    Napisane 19 grudnia 2021 - 08:53
    On mnie tak wkurza, że nie mam ochoty z nim rozmawiać i nawet na niego patrzeć. Unikam go, ale jak jest miły i "wchodzi w dupe" to mnie nie jara.

    Czy to normalne, czy ktoś tak ma?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kwitnąca Wiśnia ~Kwitnąca Wiśnia
    ~Kwitnąca Wiśnia
    Napisane 19 grudnia 2021 - 18:03
    ~Gabi napisał:
    On mnie tak wkurza, że nie mam ochoty z nim rozmawiać i nawet na niego patrzeć. Unikam go, ale jak jest miły i "wchodzi w dupe" to mnie nie jara.

    Czy to normalne, czy ktoś tak ma?


    To dlaczego z nim jesteś?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 19 grudnia 2021 - 19:09
    ~Robert1971 napisał:
    Alutka.
    Utworzyłem nowy temat by nie zaśmiecać już bardziej arionowi wątku.
    Może wywiąże się fajna dyskusja.

    Sprawa jest oczywiście bardzo interesująca, bo tak tu (w internecie) jak w życiu codziennym spotykamy ludzi, którzy… Mówiąc po naszemu :-), działają nam na nerwy.

    Obecnie ukuto ciekawy termin ‚ludzie toksyczni’. Tak, coś w tym jest i nie omija to relacji dwojga partnerów w związkach erotycznych :-).

    Wynotowałem sobie główne wątki z artykułu który zapodałaś i dodałem komentarze co o tym sądzę:

    po 1
    toksyczni ludzie - można być toksycznym dla kogoś konkretnego w tych konkretnych sytuacjach, jest to działanie i oddziaływanie nieuświadomione, ale destrukcyjne

    Często nie wiemy nawet że ‚działamy komuś na nerwy’, a on/ona też nie zdaje sobie sprawy, że na nas w ten sposób działa.
    Moim zdaniem sporo związków z tego właśnie powodu się rozpada.

    po 2
    rozpoznanie toksyczności - zmęczenie po interakcji z daną osobą (pozbawienie energii)

    Tak.
    To całkiem trafione spostrzeżenie. Bywa, że spotykasz kogoś i on… No jest na tyle ‚ciężkim’ egzemplarzem, że chcesz jak najszybciej od niego uciec, już skończyć rozmowę, zabrać swoje manatki i wstać od stołu dopijając ostatni łyk kawy (która może była najmilszym doznaniem w tym całym spotkaniu) :-).
    Ale bywa, że ktoś ma tylko takie momenty… Ciężkie momenty, jednak ogólnie jest fajnym i dobrym człowiekiem tak?
    Tworzymy z nim związek, dzielimy dach, lodówkę, kołdrę.
    I co teraz?
    No czasem działa nam na nerwy…

    po 3
    toksyczność jest zawsze indywidualna - sami jesteśmy tu sędzią - a toksyczność danego zachowania zależy od wielu czynników i okoliczności

    Jak wyżej - nie musi być tak, że ktoś jest toksyczny od początku do końca. On ma tylko takie momenty i tylko w konkretnych sprawach, sytuacjach, porach dnia, stanach…
    Chyba trzeba sobie określić dokąd dajemy radę z tą jego ‚toksycznością’ a od którego już trzeba coś z tym zrobić :-)
    I co to ma być za działanie?

    po 4
    śledzenie ‚śladu’ energetycznego i emocjonalnego - szczera rozmowa, dociekanie co może ranić drugą osobę

    To jest bardzo ciekawe stwierdzenie jak na mój gust.
    Autor ma racje, że ślad emocjonalny (modne są teraz te ‚ślady’ - węglowy, a teraz emocjonalny ;-) ) że tenże ślad może wywoływać jakieś turbulencje w naszym związku.
    Faktem jest, że tak ona oddziałuje na mnie (ślad emocjonalny i może dalej idące przemiany przy dłuższym oddziaływaniu) jak i ja na nią. Zmieniamy się w czasie bo żyjąc razem, kształtujemy się poniekąd wzajemnie.

    po 5
    rekontraktowanie - ustalenie nowych zasad i detali, które wpływają na obopólne relacje

    To jest chyba dość ważne w rozważaniach. Gdy nam coś nie pasuje, siadamy do stołu i mówimy np.:
    Kochanie, ostatnio wydarzyło się to i owo, a ja po Twoim zachowaniu odniosłem wrażenie że… Zrobiło mi się przykro i w sumie chciałbym o tym z Tobą porozmawiać. Może w efekcie ustalimy sobie (…) i to poprawi nasze codzienne funkcjonowanie (?)

    po 6
    dynamika osobowości - innymi ludźmi jesteśmy gdy mamy lat 20, a innymi gdy 40-50

    To oczywiste.
    Z wiekiem mamy coraz większy bagaż doświadczeń i przemyśleń. Gdzieś zmierzamy. Długoletni związek jest taką wspólną jazdą na jednym wózku. Fajnie monitorować, czy ta nasza jazda z czasem się nie rozchodzi, bo może być tak, że nagle on jedzie w prawo a ona w lewo :-). Po kilku latach okaże się, że są w zupełnie innych miejscach i funkcjonują w zupełnie innych światach, a jedyne co ich łączy to właśnie dach nad głową, lodówka i może jeszcze czasem kołdra (nie zawsze).

    po 7
    niezakończenie toksycznej relacji będzie kosztowało zdrowie i dużo energii
    jeśli możesz - uciekaj
    jeśli nie możesz - zabezpiecz się

    Dobra puenta.

    A ja jeszcze bym dodała, że zabezpieczenie się, zadbanie o siebie może wpłynąć na zaprzestanie uruchamiania zachowań toksycznych tak u partnera jak i u nas.

    Zauważyłam, że ludzie, my, mamy tendecję do przeceniania wpływu innych, otoczenia na nas a niedoszacowujemy naszego wpływu na ludzi i środowisko.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 20 grudnia 2021 - 04:20
    ~czwórka napisał:
    ~Robert1971 napisał:

    po 7
    niezakończenie toksycznej relacji będzie kosztowało zdrowie i dużo energii
    jeśli możesz - uciekaj
    jeśli nie możesz - zabezpiecz się

    Dobra puenta.

    A ja jeszcze bym dodała, że zabezpieczenie się, zadbanie o siebie może wpłynąć na zaprzestanie uruchamiania zachowań toksycznych tak u partnera jak i u nas.

    Chyba wiele zależy od tego w jaki sposób się zabezpieczamy :-). Jednak sama świadomość, że działamy komuś czasem na nerwy (jesteśmy dla niego toksyczni - jak kto woli), już pomaga uświadomić sobie te stany i ich zwyczajnie unikać, albo pracować przynajmniej nad tym :-).

    Drugiej stronie też fajnie czasem uświadomić, że działa nam na nerwy. O ile ci ludzie są sobie naprawdę bliscy i łączy ich uczucie oraz chęć pożycia, sprawa powinna być prosta.

    Gorzej gdy ktoś zacznie być na tyle zadufany w sobie, że każdą uwagę na temat jego zachowania przyjmuje jako atak (nawet tę najłagodniejszą) a na swoim zawsze musi postawić i zatracił zdolność odbierania bodźców od drugiej strony.
    Mówi że kocha, ale...
    Jakoś tak 'po swojemu' ;-)
    Nie uwzględniając potrzeb drugiej strony w tym zakresie.

    On nie kocha wtedy partnera, on kocha swoje własne poczucie komfortu.
    Ty mu/jej nadskakuj, zabiegaj, staraj się, a on/ona będzie łaskawie wydziwiać i przebierać w tych aktach Twojej przychylności jak w ulęgałkach i będzie wyświadczać przykrość za przykrością - działać Tobie na nerwy.
    Uwag nie będzie przyjmować - to w długoletnich związkach może być naprawdę męczące i... toksyczne (działać na nerwy - jakoś bardziej mi pasuje to określenie :-) )

    ~czwórka napisał:

    Zauważyłam, że ludzie, my, mamy tendecję do przeceniania wpływu innych, otoczenia na nas a niedoszacowujemy naszego wpływu na ludzi i środowisko.

    Pewnie tak...
    Ale to zależy na kogo trafi i jacy jesteśmy my sami (oczywistość ;-) ).

    No i sytuacja, jakieś zaszłości z tego co było dawniej, wspomnienia, wcześniejsze podobne sytuacje, może poprzednie związki, a nawet dzieciństwo... To wszystko może mieć niebagatelny wpływ, czy na kogoś będziemy oddziaływać, czy nie.

    Istnieją egzemplarze, które choćby batem po grzbiecie lać, i tak będą brnęły w 'swoje'.

    A są i takie które nawet nadinterpretują wysyłane sygnały i trza obawiać się o nadmiarowość ich reakcji.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Facet46 ~Facet46
    ~Facet46
    Napisane 20 grudnia 2021 - 08:51
    Ktoś mi kiedyś powiedział że po kilku latach małżeństwa kończy się "zakochanie" i zaczyna miłość.
    Dla wielu jest to szok , bo przestają "działać" różowe okulary i nagle "widzi" się że druga strona to nie ideał i ma wady.

    I zapewne stąd tyle rozwodów ...

    Kiedyś ludzie brali poważnie przysięgę małżeńską i dbali o związek i walczyli aby go w razie czego ratować.

    Teraz jest inaczej.

    Media "promują" rozwody i "zachwalają" jak to jest świetnie po rozwodzie.
    Wiele widzi że finansowo "rozwód" im się opłaci i tym bardziej decydują się na rozwód

    Dzieci ? Dodatkowy "dochód" w razie rozwodu , poza tym jest jeszcze 500+ ..

    U mnie dowiedziałem sie po 16 latach małżeństwa że mam wady i że zona nigdy ich nie zakceptowała i próbowała mnie zmienić ale jej się nie udało i że chce rozwodu.
    Choć wady to raczej moje "cechy i wartości" o których wiedziała.

    U mnie sądzę że KASA miała i ma spory wpływ na rozwód.
    Jak się poznaliśmy to nic nie miała , zarabiala mniej ode mnie. Ja miałem mieszkanie dzieki któremu mieliśmy ten komfort że nie musieliśmy brak kredytu ani płacic za najem.
    Teraz dostanie tyle kasy że staczy jej na zakup mieszkania i dość wygodne zycie (teraz zarabia lepiej ode mnie a po doliczeniu alimentów i 500+ tym bardziej będzie żyło się jej dobrze).

    Jakoś ludzie kiedyś poznawali się w biedzie , żyli na dobre i na złe także w biedzie i nikt nie myślał o rozwodach.
    Też były kłótnie , też były inne charaktery i itd , ale przez byle "pierdoły" nikt nie myślał o rozwodzie ...

    Co do zmęczenia drugim człowiekiem uważam że jak obie strony chcą to nigdy nie dojdzie do tego "zmęczenia".
    Wiadomo sa lepsze i gorsze chwile i czasami człowiek chce mieć chwilę ciszy i spokoju ale jak obie strony się starają to nie będzie problemu.

    Osobiście uważam że po prostu obecnie przysięga małżeńska to nic nie warta formułka dla wielu osób , bo gdyby tak nie było nie było by tyle rozwodów ...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~50 na karku ~50 na karku
    ~50 na karku
    Napisane 20 grudnia 2021 - 10:51
    Teraz jest inaczej bo ta "młodzież" popaprana jest. Teraz to trzeba się wstydzić, że człowiek hetero jest. Wartości - a co to jest? A poco to komu?
    Już widzę jak te pokolenie "ratuje" świat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 20 grudnia 2021 - 18:24
    ~Robert1971 napisał:
    ~czwórka napisał:
    ~Robert1971 napisał:

    po 7
    niezakończenie toksycznej relacji będzie kosztowało zdrowie i dużo energii
    jeśli możesz - uciekaj
    jeśli nie możesz - zabezpiecz się

    Dobra puenta.

    A ja jeszcze bym dodała, że zabezpieczenie się, zadbanie o siebie może wpłynąć na zaprzestanie uruchamiania zachowań toksycznych tak u partnera jak i u nas.

    Chyba wiele zależy od tego w jaki sposób się zabezpieczamy :-). Jednak sama świadomość, że działamy komuś czasem na nerwy (jesteśmy dla niego toksyczni - jak kto woli), już pomaga uświadomić sobie te stany i ich zwyczajnie unikać, albo pracować przynajmniej nad tym :-).

    Drugiej stronie też fajnie czasem uświadomić, że działa nam na nerwy. O ile ci ludzie są sobie naprawdę bliscy i łączy ich uczucie oraz chęć pożycia, sprawa powinna być prosta.

    Gorzej gdy ktoś zacznie być na tyle zadufany w sobie, że każdą uwagę na temat jego zachowania przyjmuje jako atak (nawet tę najłagodniejszą) a na swoim zawsze musi postawić i zatracił zdolność odbierania bodźców od drugiej strony.
    Mówi że kocha, ale...
    Jakoś tak 'po swojemu' ;-)
    Nie uwzględniając potrzeb drugiej strony w tym zakresie.

    On nie kocha wtedy partnera, on kocha swoje własne poczucie komfortu.
    Ty mu/jej nadskakuj, zabiegaj, staraj się, a on/ona będzie łaskawie wydziwiać i przebierać w tych aktach Twojej przychylności jak w ulęgałkach i będzie wyświadczać przykrość za przykrością - działać Tobie na nerwy.
    Uwag nie będzie przyjmować - to w długoletnich związkach może być naprawdę męczące i... toksyczne (działać na nerwy - jakoś bardziej mi pasuje to określenie :-) )

    ~czwórka napisał:

    Zauważyłam, że ludzie, my, mamy tendecję do przeceniania wpływu innych, otoczenia na nas a niedoszacowujemy naszego wpływu na ludzi i środowisko.

    Pewnie tak...
    Ale to zależy na kogo trafi i jacy jesteśmy my sami (oczywistość ;-) ).

    No i sytuacja, jakieś zaszłości z tego co było dawniej, wspomnienia, wcześniejsze podobne sytuacje, może poprzednie związki, a nawet dzieciństwo... To wszystko może mieć niebagatelny wpływ, czy na kogoś będziemy oddziaływać, czy nie.

    Istnieją egzemplarze, które choćby batem po grzbiecie lać, i tak będą brnęły w 'swoje'.

    A są i takie które nawet nadinterpretują wysyłane sygnały i trza obawiać się o nadmiarowość ich reakcji.

    Jestem w trakcie czytania tej książki o której Alutka wspomniała w wątku ariona, tej o zachowaniach toksycznych. Jest napisana tak jak lubię, autor przytaczając teorie i badania psychologiczne podaje nazwiska badaczy oraz gdzie zostały te badania przeprowadzone (w sensie w jakim ośrodku badawczym). Kawał wiedzy a przy tym podanej w sposób naprawdę interesujący.
    Robercie polecam.
    Według mnie każdy ma prawo kochać tak jak lubi i potrzebuje a ja mam prawo odmówić i nie chcieć takiego kochania jakie mi ktoś na siłę wciska, które mi się nie podoba. Jak się nie można porozumieć co do tego czego potrzebujemy i jeszcze są kłopoty w zaspokajaniu wzajemnie tych potrzeb to ja nie bardzo rozumiem po co coś takiego ciągnąć? Toż to bycie samemu w takim przypadku jest zbawieniem i wybawieniem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 20 grudnia 2021 - 18:28
    ~50 napisał:
    Teraz jest inaczej bo ta "młodzież" popaprana jest. Teraz to trzeba się wstydzić, że człowiek hetero jest. Wartości - a co to jest? A poco to komu?
    Już widzę jak te pokolenie "ratuje" świat.

    Tą młodzież Ty wychowywałeś albo coś Ci umknęło, nie zaangażowałeś się wystarczająco.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 20 grudnia 2021 - 19:11
    Jeszcze się Robercie odniosę do tego zabezpieczenia się, które to moim zdaniem może wpłynąć na to, że redukujemy lęk dotyczący ewntualnego porzucenia czy odrzucenia i tym samym jesteśmy mniej toksyczni dla partnera.
    Moim zdaniem to takie podstawy jak praca z wynagrodzeniem, które w razie porzucenia pozwoli Ci się utrzymać samodzielnie, odkładanie sobie jakiś kwot na tzw. czarną godzinę, posiadanie jakiegoś hobby, które wpłynie na to, że nie obarczamy partnera koniecznością organizowania nam czasu jak on zajmuje się swoimi sprawami, dbanie o swoją kondycję, zdrowie.
    Dzięki temu nie jesteśmy dla partnera ciężarem i przyczyniamy się do jego wzrostu a w razie jakiegoś kryzysu możemy go aktywnie wspierać w wyjściu z kłopotów.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~50 na karku ~50 na karku
    ~50 na karku
    Napisane 20 grudnia 2021 - 21:21
    Taa, trzeba było lać pasem...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~50 na karku ~50 na karku
    ~50 na karku
    Napisane 20 grudnia 2021 - 21:22
    Ale spokojnie Kaczyńskim nie jestem...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 21 grudnia 2021 - 08:47
    ~czwórka napisał:

    Według mnie każdy ma prawo kochać tak jak lubi i potrzebuje a ja mam prawo odmówić i nie chcieć takiego kochania jakie mi ktoś na siłę wciska, które mi się nie podoba. Jak się nie można porozumieć co do tego czego potrzebujemy i jeszcze są kłopoty w zaspokajaniu wzajemnie tych potrzeb to ja nie bardzo rozumiem po co coś takiego ciągnąć? Toż to bycie samemu w takim przypadku jest zbawieniem i wybawieniem.

    Tak.
    W pierwszej części masz rację w stu procentach.

    On/ona mnie kocha (faktycznie, czy tylko udaje), ale robi to w sposób dla mnie nie do końca akceptowalny. No nie leży mi tu coś :-). Nie muszę przecież na to przystawać i z aplauzem witać jego spojrzenia na świat i mnie. Po prostu skoro ktoś jest dla mnie męczący, nie ma potrzeby ani obowiązku z nim się dalej męczyć.

    Ale...
    Życie jak zwykle nie jest jednowymiarowe.
    Może się okazać, że są uwarunkowania decydujące o pozostawaniu w danym układzie. Dałoby się je wymieniać w nieskończoność, bo przecież i sytuacji oraz okoliczności oraz ich wariantów jest mnóstwo.

    Właśnie tu mamy do czynienia z subiektywną oceną toksyczności relacji. Ktoś może tkwić w nie do końca zadowalającym związku bo... jakieś tam sprawy/potrzeby/problemy on załatwia czy rozwiązuje - takie które są ważne tymczasowo bądź w dłuższej perspektywie, bo... jest łatwiej, wygodniej, lepiej, prościej..
    Bez wdawania się w detale, może okazać się, że taki związek mający pozory erotycznego, jest faktycznie zwykłym układem :-).
    I co jeszcze ciekawsze, taki układ może trwać latami, albo aż do późnej śmierci jednego z partnerów...

    Miłość... (?)
    Inaczej się ją postrzega w wieku starszym, niż w młodości (Alutka znowu mnie tu dopadnie ;-) ).

    ~czwórka napisał:

    odniosę do tego zabezpieczenia się, które to moim zdaniem może wpłynąć na to, że redukujemy lęk dotyczący ewntualnego porzucenia czy odrzucenia i tym samym jesteśmy mniej toksyczni dla partnera.
    Moim zdaniem to takie podstawy jak praca z wynagrodzeniem, które w razie (...)

    Miałem na myśli bardziej mentalno-emocjonalną stronę takiego zabezpieczenia. Ale masz zupełną rację - bycie samodzielnym daje dużo większe możliwości decydowania o swoim życiu niż gdy jest się zależnym od partnera.

    Zauważ jednak, że erotyczny związek dwojga ludzi zasadza się na wielu aspektach współdziałania, współgrania - to cały akord różnych brzmień. Wyrywanie jednego dźwięku z tej całej symfonii jest trochę barbarzyństwem. Tego często dokonują obecne media. Uwypuklają owo mityczne szczęście, próbują je jakoś tam definiować i... W nieuświadomionej dotąd głowie rodzą się pytania które przedtem w ogóle nie padały. Pojawiają się też odpowiedzi zaburzające całą harmonię. Bo ktoś nagle okazuje się być nieszczęśliwym. Dotąd jakoś dawał radę i szczęśliwym był...

    Tak jak muzyki nie słucha się z podziałem na poszczególne dźwięki i z wyodrębnieniem ich z całości, tak też szczęścia i życia nie analizuje się wysublimowując poszczególne jego aspekty by rozpatrywać w oderwaniu od całej reszty.

    Dlatego optuję by na życie patrzyć jak na całość i być mentalnie przygotowanym na ewentualne perturbacje, właśnie w kontekście całości - nie pojedynczych sytuacji, detali, czy jakichś chwilowych toksyczności.

    Przygotowanie ekonomiczne też jest ważne, ale to inny wymiar zabezpieczenia :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 21 grudnia 2021 - 19:32
    Robercie, ja naprawdę zdaję sobie sprawę, że życie jednowymiarowe nie jest.
    W sumie najważniejsze to samemu wiedzieć czego się chce, sobie to zdobywać tak jak się umie i nie zatruwać otoczenia swoją niepewnością i niezdecydowaniem. A jak trzeba to prosić o pomoc i umieć podziękować za nią i odwdzięczyć się jak tylko nadarzy się okazja.

    Ja potrzebuję spokoju w miłości ale potrafię sobie wyobrazić, że ktoś inny potrzebuje czegoś odwrotnego.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 21 grudnia 2021 - 19:43
    I powiem Ci Robercie, że dość nerwowo reaguję na propozycje męża mające na celu ubogacanie naszej miłości;-)
    Jestem pewnie zmęczona.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 21 grudnia 2021 - 20:58
    Nie, jesteś nieudaczniczką, która próbuje zwalić swoją wine na cały świat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 21 grudnia 2021 - 21:45
    ~czwórka napisał:
    Nie, jesteś nieudaczniczką, która próbuje zwalić swoją wine na cały świat.


    Nieudaczniczką?:)))
    A może ośmiorniczką? Tą od diabła?;-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~~czwórka ~~czwórka
    ~~czwórka
    Napisane 21 grudnia 2021 - 21:57
    ...pyskata jeseś.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czwórka ~czwórka
    ~czwórka
    Napisane 21 grudnia 2021 - 22:48
    ~~czwórka napisał:
    ...pyskata jeseś.

    No cóż, trudno się nie zgodzić. Dla jednych wada dla innych zaleta, wszystkim nie dogodzisz.





    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 22 grudnia 2021 - 10:22
    ~czwórka napisał:
    W sumie najważniejsze to samemu wiedzieć czego się chce, sobie to zdobywać tak jak się umie i nie zatruwać otoczenia swoją niepewnością i niezdecydowaniem. A jak trzeba to prosić o pomoc i umieć podziękować za nią i odwdzięczyć się jak tylko nadarzy się okazja.

    I o to mi właśnie chodziło :-)...

    Szczęście nie może być definiowane jako 'bycie w związku'.
    Ono jak dla mnie, powinno wyglądać zupełnie inaczej. Nie związek jest jego istotą, a dodatkiem do naszego 'wewnętrznego' szczęścia.

    Jasne, że rozpad związku jest ogromnym stresem i nie ma co ukrywać, że się to mocno przeżywa. Ja podupadłem na zdrowiu, schudłem (to akurat był zysk), pogubiłem się trochę w postrzeganiu wielu spraw...
    Ale...

    Poszukałem sobie też czegoś, co będzie mi zapełniało dziurę która się pojawiła. Też ubolewałem i biadoliłem na prawo i lewo - co to mnie w życiu spotkało, jakie to niesprawiedliwe i takie tam. No nikt nie mówił, że będzie sprawiedliwie i że nie będzie bolało :-)..., że będzie łatwo, lekko i przyjemnie. Bywa że obrywa się nóż w plecy od najbliższej osoby - takie życie.

    Ważne by mieć w sobie to 'coś', co pcha nas do przodu. Właśnie - hobby, dążenie do rozwoju, jakieś dążenia i świat poza związkiem. Związek to jedna z dziedzin w której funkcjonujemy - bardzo ważna, bo poniekąd stanowi środowisko naszego życia osobistego i trudno tego nie zauważać. Jednak gdy nasze szczęście będzie ściśle uzależnione od jakości związku, to mamy duże szanse, by nie tylko samo szczęście, ale i cały związek stracić.

    Zatem obroną i formą zabezpieczenia jest lekki dystans do wszystkiego i rozwijanie się w sposób niezależny - nie jesteśmy w końcu nastolatkami :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1 2
Strona 1 z 2
następna
Strona 1 z 2 następna

Gorące tematy