Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Rozstanie - ból i niezrozumienie

Rozpoczęte przez ~Tomek, 16 kwi 2019
  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 16 kwietnia 2019 - 05:11
    Zmagam się z niewyobrażalnym bólem. Mam już prawie 26 lat i kilka dni temu, moja kilka lat młodsza dziewczyna zakończyła nasz związek, trwający trochę ponad 5 i pół roku.
    Uważam ze jestem bardzo wrażliwym facetem, przez co byłem romantyczny, uczuciowy, zacząłem pisać dla niej wiersze i po pierwszych latach stworzyliśmy we wspólnej bliskości bardzo poważna i mocna relacje, również przechodząc przez różne mniejsze lub większe problemy na naszych drogach życia. Mieliśmy wspólne plany na przyszłość, zawsze razem pragnęliśmy mieć dzieci (uwielbiała małe dzieciątka), chcieliśmy już razem iść przez życie, mieszkając i nie mogąc się doczekać wspólnego życia. Spędzaliśmy dużo czasu ze spoba, zawsze tęskniąc i chcąc więcej i więcej praktycznie aż do ostatnich dni naszego związku. Wiedziałem ze docenia moje oddanie, wie ze zawsze byłem i jestem dla niej i często o tym mówiła.
    Kiedy przeprowadziła się na studia jej marzeń, widywaliśmy się od piątku do poniedziałku rano, praktycznie bez przerwy i wszystko między nami było super, jak wcześniej. Poznala wielu nowych ludzi lecz zawsze byłem w tym wszystkim, mówiła mi o tym, przyjechałem kilka razy do niej żeby moc poznać ich na imprezie, opowiadała mi o tym co się działo.
    Do ostatniego momentu, do wypowiedzianych przez nią słów ,,musimy się rozstać”, czulem i widziałem ze wszystko jest w porządku, nie było żadnych sygnałów i wcale się nie oddaliliśmy w bliskości ze sobą. W ostatnich rozmowach o rozstaniu, powiedziała ze oddaliliśmy się od siebie, od 4-5 miesięcy ma co jakiś czas wątpliwości, mało kontaktu było, nie mogła ze mną o wielu rzeczach porozmawiać, choć zawsze dla niej byłem otwarty na każda sprawę i problem, a rozmawialiśmy o różnych tematach, nawet podczas ostatnich tygodni związku. Jest mi tak ogromnie ciężko i nie jestem w stanie zrozumieć ze choć młodsza dziewczyna ale poukładana z wartościami, nie potrafiła porozmawiac ze mną o tym i spróbować razem przejść przez te wątpliwości. W jednym momencie poczułem jakbym nie znał tej osoby, która była najważniejsza osoba w moim życiu. Wszyscy moi i jej bliscy znsjomi są w ogromnym szoku tak jak i jej rodzice. Może nie zam całej prawdy, może przez ostatni czas tak wspaniale potrafiła grać ze wszystko jest dobrze. Byłbym w stanie zrozumiec jakby coś się psuło i w ostatnim czasie było źle, a przez brak jakiejkolwiek wiedzy spadło na mnie to tak nagle ze nie umiem sobie z tym poradzić. Oddałem się cały w tym związku, czułem ze to było prawdziwe i silne co nas łączy, takie na całe życie, nigdy nie mając dość wzajemnej obecności. Widzę ja cały czas oczami wyobraźni, czuje jej bliskość, wiem ze potrzeba czasu ale tez zmagam się z całkowitym nie zrozumieniem jej decyzji, bo jak można mówić i nawet pisać o miłości do mnie i wspólnych planach a po trzech dniach zdecydować o rozstaniu. Analizując jej zachowanie, rozmowy nie potrafię pojąć tego ze to koniec jakby te powody były wypełnieniem jakieś większej prawdy o której nie wiem. Jakby ostatnie pół roku, tak samo piękne jak wcześniej bylo kłamstwem. Czuje się oszukany i odrzucony bez żadnych prób naprawy i rozmowy. Boje się patrzeć w przyszłość bez niej, ze już nie będę potrafił tak się oddać drugiej osobie, a zawsze z tylu głowy będę miał to ze nawet coś tak pięknego co nas łączyło, może się tak nagle i niespodziewanie skończyć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 16 kwietnia 2019 - 07:29
    Tomku,
    doskonale rozumiem ten ból i to zaskoczenie. Masz prawo to wszystko czuć, bo najprawdopodobniej twója dziewczyna o części, bardzo ważnej części swoich rozterek wokół waszego związku, tobie nie mówiła.
    Ale warto, byś na jedno zwrócił uwagę: oddałeś się cały jej. Wiem, są mężczyźni, ktorzy tak rozumieją miłość. Ale z takim podejsciem trzeba uważać. By nie zagubić, nie zatracić siebie. W pewnym sensie, jakkolwiek to dziś dla Ciebie głupio brzmi, dziewczyna oddała Ci przysługę nie ciągnąc wbrew sobie marzenia o wspólnym związku.
    Dlaczego kłamała? Hm.. wiesz, najprostsza, najkrótszą odpowiedź jest taka, że: bo taką jest. Bo tak rozwiązuje trudne sprawy. Bo ta sprawa była dla niej bardzo trudna.
    Potrzebujesz teraz czasu. Daj go tym razem sobie, a nie jej i jej obrazowi. Tomek potrzebuje teraz Tomka, by mógł być na nowo prawdziwym, pewnym siebie Tomkiem.
    Możesz na chwilę zajrzeć na ostatnie dwie strony wątku: "Dlaczego faceci unikają sexu". Tam, nieco na przekór tematowi wątku, właśnie teraz znajdziesz perspektywy podobnych zdarzeń, tyle że już po latach małżeństwa.
    Ale radzę, byś tylko zajrzał, przeczytał posty, to co znajdziesz - przemyślał. I skupil sie na zyciu i odnalazł ponownie siebie. Jeżeli pomoże Ci w tym odnalezieniu siebie terapia, podejmij ten trud.
    Trzymam kciuki I jestem pewien, że jeszcze wiele wspaniałego życia przed Tobą!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 16 kwietnia 2019 - 09:22
    Tomek...
    Popieram w całej rozciągłości co napisał Tobie @Pf.

    Co byś powiedział, gdyby co opisujesz, spotkało Cię po 18-stu latach małżeństwa? Udanego małżeństwa...? Dzieci, własny dom, poukładane sprawy finansowo-rodzinne... No bajka.
    Aż tu nagle żona, którą kochasz nad życie, oświadcza Ci, że jesteś złym człowiekiem, że wyrządziłeś jej krzywdę, bo... i tu cały szereg wyssanych z palca zarzutów...

    No nie wiesz czy od razu zarzucić sznur na jętce na strychu, czy jeszcze poczekać z tym do następnej scysji...

    Ty jesteś wrażliwy, ale i bardzo młody - ja w Twoim wieku dopiero rozpoczynałem przygodę z tzw. 'damskim światem' ;-).

    Wiedz jednak, że ów 'damski świat' jest dla nas - facetów często na tyle niezrozumiały i niemożliwy do ogarnięcia umysłem, że podobne rozterki są dla wielu dojrzałych mężczyzn przyczyną... nawet samobójstw, jak nie stoczenia się do rynsztoka - pijaństwo, depresja, długotrwałe bezrobocie i związane z tym problemy finansowe, lęki przed wychodzeniem do ludzi i nawiązywaniem nowych relacji. No koszmar.

    W obecnym świecie ludziom o wrażliwości wyższej niż przeciętna trudniej jest zmagać się z tymi sprawami. Ja też wiersze pisałem... i co z tego? ;-).

    Myślę, że jak sam ze sobą poprzebywasz, przepracujesz w sobie cały ten ból i żal, Twoja osobowość zyska nowych walorów.

    Jest takie powiedzenie ze starożytnych pism wzięte mówiące, że ogień oczyszcza, to co słabe zostanie spalone, a co szlachetne się ostoi.

    Wierzę, że dasz sobie radę - zostanie w Tobie tylko co szlachetne i wartościowe.

    Trzymaj się i bądź twardy :-).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 16 kwietnia 2019 - 09:52
    Drogi Tomku,
    Nie chcę, by moje słowa zabrzmiały moralizatorsko, ale rozstanie nauczyło mnie pokory, nauczyło nieodkładania spotkań, rozmów, planów, życia...na jutro.
    Jutra, w rozumieniu naszego jutra, takiego jakie znamy, a tego jutra może po prostu nie być.
    To naturalne, że masz obawy.
    No bo jak po czymś takim zaufać ponownie?

    Podziwiam Roberta, że tak szybko wdrożył w swoje życie plan naprawczy :-) Nawet On podkreśla jednak, jak trudno jest zaufać.

    Widzisz Tomku, gdy ktoś kocha tak, jak opisał to Pf często całkiem nieświadomie zagłaskuje partnera tą swoją "miłością". Na śmierć.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 16 kwietnia 2019 - 11:59
    ~Aniołek napisał:

    (...) Roberta, że tak szybko wdrożył w swoje życie plan naprawczy :-) Nawet On podkreśla jednak, jak trudno jest zaufać.

    Widzisz Tomku, gdy ktoś kocha tak, jak opisał to Pf często całkiem nieświadomie zagłaskuje partnera tą swoją "miłością". Na śmierć.


    Tak... jak się człowiek raz 'przejedzie' na kimś - bliskim człowieku - to niełatwo zaufać. Jednak może nawet sam zwykły instynkt samozachowawczy pcha do działań, których nigdy wcześniej by nie podejmował. Gdybym nie wdrożył programu naprawczego w swoim życiu, być może mnie by już nie było między żywymi - tak silna to była trauma.
    A tak... ano żyje się ;-)... Nie ze wszystkim sobie jeszcze poradziłem, ale dzięki osobie mi bliskiej - nowej partnerce - mogę podążać dalej, do przodu. Kolejne studia rozpocząłem i jak dalej tak pójdzie, to może i doktoratem, albo i wyżej się skończy... ;-)...

    Co do miłości.
    Kochać trzeba, ale czy się w niej zatracać?
    Mam wątpliwości po swoich przeżyciach.
    Preferuję model miłości 'z wyboru', jako świadomą i dojrzałą decyzję - kocham, bo tego chcę, a nie... kocham, bo muszę (mam motyle w brzuchu i nie dam rady bez 'miłości') :-)...
    Staram się być sobą, ale bardziej obok kochanej osoby, niż dla niej.
    Mam nadzieję Tomek, że rozumiesz o co chodzi...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Asa ~Asa
    ~Asa
    Napisane 16 kwietnia 2019 - 12:52
    Robert trochę zaprzeczasz temu co się dzieje u mnie ale to może przez to że jestem kobietą :)

    Zakończyłam niedawno związek z wyboru. Z boku patrząc ideał, wszystko chodziło jak w zegarku, nawet przyjaźń była. Wydawało mi się, że tyle mi w życiu wystarczy bo przecież latka mi lecą. Były plany, ślub za rok.

    Aż się zakochałam. Motylki i takie tam po pół roku opadły a ja ciągle chciałam innego faceta niż w domu miałam.
    Nie dawałam sobie rady z kochaniem z wyboru, w końcu odeszłam.

    Teraz chodzę na randki z moją miłością, motylki są inne niż na początku bo teraz czuje dreszcze.

    Choć popaliłam mosty za sobą to nie żałuję, to jednak moje życie.
    Nie zatracam się bo jednak nie mam 18lat ale cieszę się z tego co mi los dał. Nie skaczę w przepaść ale to zupełnie jest inaczej potrzebować kogoś bo się go kocha niż kochać z wyboru bo się go potrzebuje.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 17 kwietnia 2019 - 16:33
    @Asa
    ja, też jestem kobietą, gościnnie na tym forum,

    dziś, po latach,
    wydaje mi się, że moje małżeństwo też było z wyboru,
    "wybierałam" między dwoma..
    wybrałam jednego, wyszłam za niego za mąż,
    z drugim jestem obecnie..

    w wieku 25 lat, nie postawiłam na namiętność, bo mnie ona aż tak bardzo nie interesowała,
    wolałam gadać do rana,
    (z zamysłem nie piszę, rozmawiać - i tu ukłon do aniołka, :D, bo ponoć nie umiem rozmawiać, tylko mówić),
    po 20 latach, nie umiałam bez niej żyć..
    moja "namiętność" poczekała,
    a ja, się doczekałam..

    @Tomek,
    kiedy mój syn w wieku 20-paru lat rozstawał się ze swoją długoletnią, pierwszą na poważnie, dziewczyną,
    szlochał mi w ramionach..
    myślał, że świat się skończył..
    było to dla mnie, bardzo bolesne przeżycie,
    chciałam mu pomóc,
    a jednocześnie wiedziałam, że to minie kiedyś,
    ta rozpacz, byłam pewna tego..
    ale, nie mogłam mu tego wtedy powiedzieć..
    nie zrozumiałby, a oddaliłby się ode mnie o lata świetlne..

    dzisiaj ma inną dziewczynę,
    dopasowaną do niego idealnie..
    znaleźli się, jak igła z nitką..
    idealnie dopasowani,
    te same pasje, te same marzenia,
    nigdy, nie byłby szczęśliwy z poprzednią dziewczyną..
    a dziś, jest innym partnerem dla obecnej, niż był dla poprzedniej..
    była, ex, czy jak to tam kto zwał,
    stworzyła go takim, jakim jest dzisiaj,
    (a na takiego właśnie, czekała jego obecna dziewczyna..)
    również przez rozstanie..
    poznała innego, ale nie wiedziała jak mu to powiedzieć, poczekała jeszcze czas jakiś, bo zdawał egzaminy, ale tym samym, jednocześnie,
    pozwoliła mu je zdać i kłamała..

    powiedziała mu później, kiedy już dostał się na studia za granicą,
    był załamany,
    ale poradził sobie i jest dzisiaj szczęśliwy,

    i Ty będziesz..
    mimo, że w to dzisiaj nie wierzysz.
    po prostu żyj dalej..

    hej






    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Tomek ~Tomek
    ~Tomek
    Napisane 17 kwietnia 2019 - 18:46
    Chciałem bardzo gorąco podziękować za te wszystkie odpowiedzi. Chociaż dalej cierpię i zmagam się z myślami o niej, po których serce mi do gardła podchodzi to dzięki waszym odpowiedziom, rodzinie i obecności przyjaciół wiem ze to wszystko ma sens ze tak na prawdę jednak nie byliśmy dla siebie. Dziekuje za wasze zaangażowanie w mój problem, ból i cierpienie. Wasze słowa dodają mi otuchy i pozwoliły popatrzeć w przyszłość z nadzieja.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 17 kwietnia 2019 - 18:57
    Drogi Tomku,
    każdy, kto jest na tym forum,
    przeżył rozstanie..
    PRZEŻYŁ
    odliczaj godziny, dni, tygodnie, miesiące..
    WARTO !

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 17 kwietnia 2019 - 23:14
    Droga Alutko,
    Nie mam żadnych wątpliwości, że potrafisz rozmawiać :-) i lubię Twoje komentarze :-) Przypominasz mi kogoś z kim od bardzo dawna nie miałam kontaktu i tak mi chodzi po głowie, by się do tej osoby odezwać.
    Tak, zadzwonię do niej na Święta :-):-):-)

    A co do rozstania to w sumie wszystko jest do przeżycia, gdy człowiek potrafi popatrzeć z innej perspektywy, prawda?
    Wesołych Świąt!!!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 18 kwietnia 2019 - 20:35

    ~Aniołek napisał:
    Droga Alutko,
    Nie mam żadnych wątpliwości, że potrafisz rozmawiać :-) i lubię Twoje komentarze :-) Przypominasz mi kogoś z kim od bardzo dawna nie miałam kontaktu i tak mi chodzi po głowie, by się do tej osoby odezwać.
    Tak, zadzwonię do niej na Święta :-):-):-)

    A co do rozstania to w sumie wszystko jest do przeżycia, gdy człowiek potrafi popatrzeć z innej perspektywy, prawda?
    Wesołych Świąt!!!


    a ja, niekoniecznie lubię Twoje komentarze..
    i dziwi mnie, że masz kontakt z kimś podobnym do mnie,
    że miałaś, bo jak piszesz, dawno, nie miałaś..
    jesteśmy tak różne, jak biały i czarny,
    nie wskażę, co jest normalne, bo takowe nie istnieje..
    jak my,
    twierdzimy, że nienormalnym jest jeździć lewą stroną,
    tak Anglicy czy Australijczycy, twierdzą,
    że nienormalnym jest jeździć prawą stroną..

    cieszę się, że lubisz moje wpisy, choć nie rozumiem..
    jesteś dla mnie tak spolegliwa, tak poprawna, tak zawsze wszystkim na przeciw,
    że ja, tego osobiście nie ogarniam...
    być, i żyć w zgodzie z dwiema zwaśnionymi stronami..
    jest mi to obce i niepojęte..
    jestem zero jedynkowa, zimno albo ciepło,
    letnich, uniwersalnych, nie zajmujących konkretnego stanowiska, tak lub nie,
    omijam, unikam, nie rozumiem,

    jednym słowem,
    nic nie wiem o aniołkach!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 18 kwietnia 2019 - 22:20
    Alutko, ludzie jak wiesz są różni i uważam, że ogromną sztuką jest się dogadać, szukać tego co łączy a nie co dzieli.
    A odrobina dyplomacji nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Polecam :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 19 kwietnia 2019 - 17:50
    ~Aniołek napisał:
    Alutko, ludzie jak wiesz są różni i uważam, że ogromną sztuką jest się dogadać, szukać tego co łączy a nie co dzieli.
    A odrobina dyplomacji nikomu jeszcze nie zaszkodziła. Polecam :-)


    Jak mi przyznasz rację, to na pewno się dogadamy :D
    żart taki..
    tak, sztuką jest się dogadać,
    ale nie zawsze trzeba..
    można się nie dogadać,
    i rozejść..
    szukać tego co łączy a nie dzieli, też można,
    tylko po co?
    w niektórych sytuacjach, to się pewnie przydaje,
    ale jako uniwersalne motto na życie?
    jak lubisz, zawsze i ze wszystkimi żyć w zgodzie,
    mimo, że wtedy, niekoniecznie sama ze sobą,
    to ok,
    wiesz dobrze, że dyplomacja, jest mi obca,
    żyłabym wtedy w niezgodzie z samą sobą,
    gdybym tak naumiała się ugryźć w język :D

    wg mnie,
    gdyby wszyscy byli dyplomatami,
    to już na bank, wszyscy byliby samotni, nie móc powiedzieć wszystkiego, to w sumie nic nie powiedzieć.
    a tak,
    zawsze jest szansa, że swój znajdzie swego,

    tak, różni wszyscy jesteśmy,
    ale pomimo różnic, które są ciekawe,
    każdy chyba szuka kogoś podobnego do siebie,
    żeby wystarczyło rzucić tylko hasło, i ta druga osoba absolutnie wie o co chodzi..
    wspólne, wręcz identyczne postrzeganie rzeczywistości,
    nie brakuje Ci tego?
    znalazłaś to na forum?

    nie znam Twojej historii,
    nawet nie wiem, czy ją opisałaś,
    zaglądasz tu, bo masz potrzebę, jak każdy,
    ale, tak tylko łagodzisz wzburzone fale,
    bierzesz z tego, tylko tyle ile potrzebujesz..
    nie angażujesz się..
    masz prawo,
    dlatego napisałam, że jesteśmy inne,
    ja, jak się nie angażuję, to nic nie mówię,
    bo wtedy nie mam nic do powiedzenia.

    ze wszystkimi, to tak naprawdę, z nikim..
    hej


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 19 kwietnia 2019 - 19:08
    Wiesz Alutka...
    Odezwę się... a niech tam :-)
    Mimo, że obraziłaś mnie tu parę razy i deklarowałem, że nie będę z Tobą dyskutował...

    Ot po prostu mi się nasuwa, bo mimo zmniejszenia aktywności w ostatnich dniach, czytuję wszystko - tylko mniej odpowiadam...

    Aniołek to aniołek.
    Fajna babeczka która pewnie da szczęście komuś, kto takiego typu kobiety potrzebuje.
    Cenię sobie jej wypowiedzi, bo są bardzo wyważone i 'zachęcające'.

    Alutka jednak... to czort w babskiej skórze - sama to przyznasz.
    Dla Ciebie dyplomacja jest zaiste obca.

    Walisz prosto z mostu, czasem nie zastanawiasz się pewnie przed, a może nawet i po...
    Po prostu taka jesteś i taką ktoś Cię zapewne kocha ;-)

    Faktem jednak, że niektóre Twoje wypowiedzi na tym forum są może nie tyle trafne, co bardzo 'inne' i właśnie z tego powodu trafne... ;-)

    Właśnie dla tego choć Ciebie jakoś nie lubię... A może bym lubił gdybym Cię osobiście znał, to wnosisz do tego forum sporo.
    I za to Cię cenię. ;-)

    Patrząc na powyższą Twoją wypowiedź...
    No w końcu takimi egoistami mamy być, by tylko 'nasze' się liczyło...?

    Są może obszary gdzie warto wypracować jaki-taki kompromis...? co?

    Chyba związek potrzebuje równowagi - ja coś i ty coś... bez tego nie da się raczej współistnieć dwojgu dorosłych ludzi.
    Nie sądzisz...?
    Kwestia doboru egzemplarza...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 19 kwietnia 2019 - 19:15
    Drogi @Robercie,
    a ja Ciebie bardzo lubię:)

    hipotetycznie,
    mamy 1 dziecko,
    ja, nie chcę słyszeć nawet o drugim,
    Ty, o nim marzysz..

    no to, wypracujmy kompromis..
    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 19 kwietnia 2019 - 21:40
    Alutka...
    jeżeli chcesz tak teoretyzować, to hipotetycznie skoro marzę o drugim dziecku, kładę swoje marzenie na 'wadze', gdzie przeciwstawiam temu jak bardzo Cię kocham.

    Nigdy nie byłem uparty do bólu.
    Jeżeli byłabyś dla mnie osobą najdroższą, to nie stawiam swoich celów ponad Twoje, bo one przysłaniałyby mi tę miłość :-).

    Mam swoje dążenia i cele, ale jestem gotowy na ich modyfikacje stosownie do sytuacji.

    Uważam, że gdy spotyka się na drodze swojego życia osobę którą darzy się gorącym uczuciem i chce się z nią dzielić życie, to takie 'detale' jak moje widzimisię schodzi na dalszy plan.

    Mamy jedno dziecko i gdybyśmy mieli drugie, a miałoby to być przyczyną Twojego nieszczęścia, jestem gotowy zrezygnować ze swojego upartego dążenie do drugiego dziecka.
    Tyle... ;-)

    To jest właśnie kompromis - w imię dobrej sprawy - miłości do Ciebie. (hipotetycznej :-))

    Nie zrozum mnie tym samym, że popuściłbym w innych obszarach :-).
    Znalazłbym już taki, gdzie nie posunąłbym się o milimetr... oj znalazł.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 23 kwietnia 2019 - 06:11
    @Tomku
    sorry, że tak sobie popijamy kawkę i gawędzimy na Twoim wątku,
    czyli, nie w temacie,
    ale w zasadzie, to zamiast rad powinieneś dostać zadanie domowe do odrobienia, przeczytanie wszystkiego na forum, aby nigdy tu nie pojawić się w wieku lat 40-u..

    @Robercie
    dla mnie to nie jest kompromis,
    jak sam piszesz, "zrezygnować w imię..."
    rezygnacja, ustępstwo, ofiara, poświęcenie..
    wszystko inne, ale nie kompromis..

    kompromis zachodzi tylko i wówczas, gdy obie strony z czegoś zrezygnują i jednocześnie na coś innego przystaną..
    np. ja chcę 1 dziecko, Ty 3,
    po negocjacjach:
    oboje godzimy się na 2, i tak:
    ja, jestem trochę zadowolona i trochę niezadowolona,
    no bo, chciałam 1,czyli jestem niezadowolona, ale cieszę się, że nie troje,
    Ty, trochę niezadowolony, bo nie 3, ale cieszysz się, że nie 1..

    to taka trochę wypadkowa, naszych wyjściowych założeń.

    sam piszesz, że są jednak obszary, w których nie ruszyłbyś się o milimetr,
    a co, kiedy i tam, ja też nie ruszyłabym się o milimetr?
    co. wtedy?
    to nie jest tak, że raz Ty ustępujesz, a teraz moja kolej..
    chodzi o to, żeby nie musieć ustępować, bo to klasyczne zachwianie równowagi w związku..

    tak kochał @Pf, tak kochał mój mąż,
    w obu przypadkach skończyło to się rozwodem..

    gdy w imię miłości ustąpisz kilka razy, to już będziesz musiał ustępować zawsze..
    bo, taka wykształci się relacja między wami
    i
    każdy bunt późniejszy na pokładzie,
    będzie, niestety! stłumiony..

    i zapewniam Cię, że akurat chęć posiadania dziecka,
    to nie jest ani detal, ani widzimisię, z którego można ot tak sobie zrezygnować..

    pozdrawiam

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Pf ~Pf
    ~Pf
    Napisane 23 kwietnia 2019 - 08:01
    Alutka, ech Alutka..
    Za chwilę będę mnie usypiać, ale może zdążę jeszcze.

    ~alutka napisał:

    szukać tego co łączy a nie dzieli, też można,
    tylko po co?

    (...)

    a tak,
    zawsze jest szansa, że swój znajdzie swego,

    tak, różni wszyscy jesteśmy,
    ale pomimo różnic, które są ciekawe,
    każdy chyba szuka kogoś podobnego do siebie,
    żeby wystarczyło rzucić tylko hasło, i ta druga osoba absolutnie wie o co chodzi..
    wspólne, wręcz identyczne postrzeganie rzeczywistości,
    nie brakuje Ci tego?


    Widzisz
    mówisz że nie ma po co szukać, po czym szukasz..
    Na innych zasadach, według innych kryteriów, ale jednak - tego co łączy.

    I tak samo Aniołek angażuje się na swój serdeczny sposób, choć Ty robisz to na swój.

    Aniołek i Alutka
    Obie: kobiety,
    obie: ludzie szukający,
    obie: potrzebują tlenu do oddychania,
    nad obiema: niebo
    I obie mogą widzieć tylko jasną stronę księżyca.
    Różnią się może co do wyobrażenia ciemnej.



    Co do miłości Pf'a, to była jaką była, podobnie jak i męża.
    Pokochały: jednego żona, drugiego Alutka.
    Chociaż ponoć tacy inni.
    Byli? Stali się? Były? Stały się? Oni? One? Miłości? Życie? Potrzeby?

    Ułamki prawd, tych przed i tych po. Układanki witraży-miraży, barwnych kalejdoskopów żywotów ludzkich nie świętych, do których historie układają turystyczni przewodnicy, domalowując smoki i dziewice.


    Ucz się @Tomaszu widzieć cząstki w obrazach i z cząstek obrazy.
    Dopowiesci to dzieła widzów
    nie twórców
    dzieła.
    Ludzie są nie dopowiedzenia.

    Zdążyłem :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek ~Aniołek
    ~Aniołek
    Napisane 23 kwietnia 2019 - 10:14
    ~alutka napisał:

    tak, sztuką jest się dogadać,
    ale nie zawsze trzeba.
    (...)
    szukać tego co łączy a nie dzieli, też można,
    (...)
    w niektórych sytuacjach, to się pewnie przydaje,
    ale jako uniwersalne motto na życie?
    (...)
    tak, różni wszyscy jesteśmy,
    ale pomimo różnic, które są ciekawe,
    każdy chyba szuka kogoś podobnego do siebie,
    żeby wystarczyło rzucić tylko hasło, i ta druga osoba absolutnie wie o co chodzi..
    wspólne, wręcz identyczne postrzeganie rzeczywistości,
    nie brakuje Ci tego?
    znalazłaś to na forum?

    nie znam Twojej historii,
    (...)
    zaglądasz tu, bo masz potrzebę, jak każdy,
    ale, tak tylko łagodzisz wzburzone fale,

    dlatego napisałam, że jesteśmy inne,

    Droga Alutko,
    Jesteśmy bardziej podobne niż Ci się wydaje, możesz się nie zgadzać, tupać nogami i wrzeszczeć, ale to fakt. Różni nas forma wypowiedzi, ale w wielu przypadkach już nie treść.
    W sumie sama nie wiem dlaczego tutaj zaglądam, bo przecież już dawno znalazłam wszystkie odpowiedzi na moje pytania :-)

    Wspólne, wręcz identyczne postrzeganie rzeczywistości, gdy rzucasz hasło i wszystko jest jasne, tak brakuje mi tego, a że niektórzy piszący tutaj mają wręcz identyczne postrzeganie świata to jest to dla mnie niezwykle ciekawe doświadczenie :-)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Robert1971 ~Robert1971
    ~Robert1971
    Napisane 23 kwietnia 2019 - 13:55
    ~alutka napisał:

    @Robercie
    dla mnie to nie jest kompromis,
    jak sam piszesz, "zrezygnować w imię..."
    rezygnacja, ustępstwo, ofiara, poświęcenie..
    wszystko inne, ale nie kompromis..

    kompromis zachodzi tylko i wówczas, gdy obie strony z czegoś zrezygnują i jednocześnie na coś innego przystaną..
    np. ja chcę 1 dziecko, Ty 3,
    po negocjacjach:
    oboje godzimy się na 2,


    No ok, ale półtora dziecka się nie da mieć ;-))).
    Więc jednak z czegoś rezygnujemy. I kompromis zawsze będzie zawierał element rezygnacji w imię 'czegoś'.
    napisał:

    sam piszesz, że są jednak obszary, w których nie ruszyłbyś się o milimetr,
    a co, kiedy i tam, ja też nie ruszyłabym się o milimetr?
    co. wtedy?

    No więc ustalamy - mamy jedno dziecko zamiast 'moich wymarzonych dwojga', ale...
    Ty godzisz się na seks co najmniej dwa razy w tygodniu ;-).
    Skoro targ dobity, to kompromis zaistniał, jeżeli nie uznajesz takiego warunku, to szukamy innego, który zrównoważy moją dolegliwość związaną z brakiem drugiego dziecka.
    napisał:

    to nie jest tak, że raz Ty ustępujesz, a teraz moja kolej..
    chodzi o to, żeby nie musieć ustępować, bo to klasyczne zachwianie równowagi w związku..

    W sprawach najwyższego priorytetu nie, bo robimy konkretne uzgodnienie i ono jest podstawą do dalszych działań, natomiast w sprawach codziennych... oczywiście, że się dogadujemy.
    Raz idę z Tobą na zakupy i cierpliwie znoszę to przebywanie w sklepie, a innym razem Ty idziesz ze mną na mecz ;-).
    Raz 'popuszczasz ze swego komfortu Ty, coś, innym razem ja.
    Na tym chyba polega współistnienie dwojga ludzi - inaczej byśmy sobie łby pourywali, albo byśmy funkcjonowali obok siebie i skakali sobie do gardeł przy byle okazji.
    napisał:

    gdy w imię miłości ustąpisz kilka razy, to już będziesz musiał ustępować zawsze..
    bo, taka wykształci się relacja między wami
    i
    każdy bunt późniejszy na pokładzie,
    będzie, niestety! stłumiony..

    Ustąpię i będę czekał, aż Ty zrewanżujesz mi się tym samym, w przeciwnym wypadku nie ustąpię po raz drugi i zwrócę uwagę, że nie poszłaś mi ostatnio na rękę mimo mojej dobroci wobec Ciebie - trzeba teraz coś z tym zrobić :-)...
    napisał:

    i zapewniam Cię, że akurat chęć posiadania dziecka,
    to nie jest ani detal, ani widzimisię, z którego można ot tak sobie zrezygnować..

    Tak, ale już liczba dzieci, szczególnie że to kobieta je rodzi i dochowuje w sumie przez pierwsze miesiące, to jednak jest kwestia do modyfikacji.
    Ja - facet - nie mogę wymagać od mojej ukochanej, żeby podjęła tą mękę trzy razy, gdy ona czuje, że będzie gotowa na to tylko raz...
    Nie mogę być taki okrutny - i taki nie jestem.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1 2 3 4 5 6 7 8
Strona 1 z 8
następna
Strona 1 z 8 następna

Gorące tematy