Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Proszę o opinię mężczyzn

Rozpoczęte przez ~Kasia35, 13 cze 2019
  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 13 czerwca 2019 - 17:44
    Z mężem jestem od 14 lat. Mamy 5 letnie dziecko, nie układa nam się w zasadzie w żadnej kwestii. Nie układa nam się we wzajemnym komunikowaniu się, nie układa nam się pod względem seksualnym. To nie jest tak że on jest jakiś niedobry, nieodpowiedzialny itp. Normalny facet pracuje, przynosi do domu pieniądze, nie ma potrzeby spotykania się z kolegami, po pracy wraca prosto do domu, jest bardzo dobrym tatą ... chyba mnie nie zdradza bo niby kiedy? Te rzeczy na prawdę doceniam, jednak w naszym związku brakuje milosci (a bynajmniej ja mam takie wrażenie bo czuje się niekochana). Nie wiem. Może się mylę? Codziennie gdy mąż przychodzi z pracy albo bawi się z dzieckiem nawet nie zwracając na mnie uwagi, albo siada przed komputerem zakładając słuchawki na uszy nie chcąc ze mną rozmawiać. Gdy zacznę poruszać jakiś temat (obojętnie jaki) on szybko stwierdza że go to nie interesuje lub nie przejawia tym zaintetesowania przez co próby wspólnej rozmowy kończą się zwykle klutnią i kwitowaniem z jego strony "bo ty to zawsze ...". Efekt taki że mało ze sobą rozmawiamy. Słowo "kocham cię" usłyszałam ostatni raz jakoś zaraz po ślubie. Spontaniczne przytulenie? Coś takiego nie istnieje. Na moje zaczepki pod względem seksualnym reaguje "starej babie się zachciało" .../ przeciez mam dopiero 35 lat, może to trochę nieskromnie zabrzmi ale jestem osobom atrakcyjną i nie wyglądam na swój wiek (zdaza mi się pokazać dowód przy zakupie wina) / . Seks? Ostatnio uprawialiśmy go w styczniu tego roku a jest już połowa czerwca. Czy to normalne? W sumie nawet w trakcie tak żadkiego zbliżenia nie odczuwam przyjemności bo w sumie szybko bez przytulania bez kocham Cię bez niczego ... taki jakby małżeński obowiązek. Zero komplementu, zero kwiatka, zero uwagi. Gdy przyjdę w ładnej sukieneczce słyszę "sukienka jak sukienka", przyjdę od fryzjera "fryzura jak fryzura", zrobię dobre ciasto "ciasto jak ciasto", ugotuje coś "takie se", ewentualnie jak już usłyszę jakiś komplement to w stylu "po co sie to stoisz stara baba przecież z ciebie". Jestem osoba która jak sie ubierzę ładnie potrafi zwrócić na siebie uwagę. Nie jeden raz usłyszałam na ulicy komplement od obcego faceta ... mój mąż na to nie reaguje. Ja już się przestałam starać. Bo skoro wszystko co robię jest "takie se', wyglądam "tak se", a wszystkie nasze rozmowy kończą się gadaniem do ściany lub klutnią. Czasami to mam wrażenie że chciałabym aby sobie kogoś znalazł i zostawił mnie w spokoju. Nigdy go nie zdradziłam chyba bym tego nie zrobiła, ale sama nie wiem co by się stało gdyby faktycznie znalazł się ktoś komu by na mnie zależało ... co raz częściej zaczynam się nad tym zastanawiać boje się własnych myśli. Gdy to mówię mężowi on odpowiada "a znajdź sobie". Czy to normalne? Mam wrazenie ze jestesmy ze soba tylko dlatego że mamy dziecko i wspólne mieszkanie i niezbyt wiele pieniędzy aby kupić drugie. Nie wiem co mam o tym myśleć. Czuje się po prostu niekochana i nieszczęśliwa.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 11:42
    Kasia35 - a jak Twoim zdaniem mógłby całą tą sytuację opisać Twój mąż? Twój post to w zasadzie spis Twoich uwag w stosunku do niego, czy jest coś co sama mogłabyś sobie zarzucić?
    Jak wyglądała sytuacja przed ślubem? Czy mąż w okresie narzeczeństwa też był tak niewylewny w słowach i kompletnie Tobą niezainteresowany? Pojawienie się dziecka to potężna rewolucja dla związku, czy Twój mąż mógł się czuć odstawiony na boczny tor, niekochany, niepotrzebny w tamtym czasie?
    Chodzi mi o znalezienie przyczyny zaistniałego stanu rzeczy, bo Ty opisujesz jedynie objawy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 14:09
    Poznaliśmy się na studiach. Spotykaliśmy się dosyć często. Nie było źle ... potrafił powiedziec Kocham Cię, przytulić, porozmawiać. W końcu z jakiegoś powodu się w nim zakochałam. Zanim zaczęliśmy się ze sobą spotykać znaliśmy się 3 lata. Przyjaznilismy się ... oswiadczyl się i przyznam że nie spodziewałam się tego kroku z jego strony. Zgodziłam się bo był po prostu porządnym facetem o czym pisałam w poście wyżej (i pod tym względem nie zawiodłam się). To taki typ człowieka z którym można wiązać się i poważnie myśleć o przyszłości. Wzięliśmy ślub zaraz po slubie kupilismy mieszkanie nasze wspólne, pierwsze ... obeszło się bez kredytów. Wspólne mieszkanie super. Zaczęliśmy się starać o dziecko co nam trochę czasu zajęło. I tu wydaje mi się zaczęły się schody. Ze względu na wieczne L4 od lekarza pracę w której przepracowalam dosyć długo straciłam. W sumie i tak jej nie lubiłam i nie chciałam do niej wracać. No i pretensje że ja nie pracuje, żebym sobie szybko pracę w sklepie chociażby nawet znalazła jak nie ma tego co się lubi to się lubi co się ma (no ja miałam trochę inne podejście do tematu) no i stało się ... zaszłym w w ciążę. Jak tylko urodziło się dziecko podjęłam pracę w zupełnie innym zawodzie bo wmoim nie mogłam znaleźć i po wielkich kłutniach i gechennej stoczonej z mężem i całą jego rodziną podjęłam inny zupełnie niezwiązany z wcześniejszym kierunek studiów (perspektywa 5 lat nauki). Stoczylam wojnę z nim i centralnie całą jego rodziną bo cytuję "starej babie z dzieckiem zachciało się fanaberii" ... "A co nie masz studiów?! Jeszcze Ci mało? Zamiast z dzieckiem w domu siedzieć chodzisz z dupą na studja jakbyś ich nie miała" - ciągle wykszykiwała teściowa. Pracowałam na cały etat, przychodziłam do domu bawiłam się z dzieckiem, w nocy sie uczyłam ... W weekendy dziecko zostawiałam mężowi. Nawet nie musiałam gotować bo w tygodniu z dzieckiem byli moi rodzice którzy mieszkają całkiem blisko nas. Moja mama zawsze ugotowała, nawet czasami posprzątała jak było trzeba aby mi pomóc (tylko na rodziców mogłam liczyć). Mniej więcej w tym momencie zaczęły się drwiny "że w tym wieku studiuje ... że mogłam sobie od początku wybrać inne studia" brak jakichkolwiek oznak zainteresowania. Zupełnie tak jakby mnie nie było i ciągle powtarzanie epitetu "stara baba". Chyba każdy zaczął żyć własnym życiem. On swoją pracą, domem i dzieckiem ja swoją spracą, studiami ... po powrocie dzieckiem i ewentualnym szybkim ogarnięciem wszystkiego i nauką. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać (co najwyżej wymieniać komunikaty). PS. Seks zawsze był taki sobie ale nie wychodziłam za niego za mąż ze względu na te sprawy tylko ze względu na to że wydawał się być rozsądnym człowiekiem. W sumie teraz nawet jak się pytam co się z nami stało milczy i nic nie mówi. Ja bardzo cieszę się z podjętej decyzji. Dostałam nową fajną pracę, mam dobre perspektywy na przyszłość mimo to że nowych studia jeszcze nie skończyłam to już pracuje w wymarzonym zawodzie. Mój mąż przekreślił znaczenie mojego poprzedniego kierunku studiów mimo to ze teraz mam o wiele większe pole manewru min. dzieki skonczeniu tych pierwszych. O doktoracie już nawet nie chce słyszeć bo się czerwony robi jak tylko na ten temat wspomnę. Prawda jest taka że ja już nawet nie mam ochoty z nim rozmawiać albo się z nim "kochać". Czy to ma rację bytu? Myślę że on zwyczajnie inaczej sobie wyobrażał życie że mną. Czy to ma sens? Brak czułości miłości życie blisko a jednak tak daleko siebie. Na nim już nawet nie robi wrażenia to jak mu mówię że nie wiem co czuje. Ostatnio skwitował to sobie znajdź kogoś kto Cię zechce z dzieckiem. Mnie już ręce opadają i momentami jest mi tak cholernie przykro. Czy to moja wina?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 14:25
    Ps. Decyzję o innym kierunku studiów podjęłam po urodzeniu dziecka poniewaz już wtedy na podstawie roznych zachowań nie byłam pewna wspólnej przyszłości i nie chciałam się uzależniać i zwiększać przerwy w pracy.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 14:34
    Zaczęło się mniej więcej od kiedy straciłam pracę i byłam tylko i wyłącznie na utrzymaniu męża nie mogąc znaleźć nowej pracy. Wtedy wszystko się zaczęło a co on myśli? Nie wiem ...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 16:06
    ~Kasia35 napisał:
    Myślę że on zwyczajnie inaczej sobie wyobrażał życie że mną.


    Co masz na myśli? Na co liczył Twój mąż?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 17:32
    quote=~Rafał35]
    Co masz na myśli? Na co liczył Twój mąż?

    Właściwie nie bardzo wiem. Czasami mam wrażenie że liczył na powielanie zachowania jego mamy "praczka, sprzątaczka, kucharka, niańka, na nogach od 6 rano do 22 w domu ewentualnie praca ale taka która za dużo czasu nie zajmuje aby się dorzucić do wspólnego budżetu". Jego mama zawsze pracowała za minimum. Miała mało płatną pracę i żyła według właśnie takiej zasady "brać byle co, byle jakieś pieniądze przynieść do domu". To teść zarabiał ona też musiała ale na zasadzie dokładnia się ... jej głównym obowiązkiem było bycie matką i gospodynią domową. U nas to wygląda trochę inaczej. Praktycznie zaraz po urodzeniu dziecka poszłam do pracy na pełen etat. Praca nie była wymarzona ale wychodziłam z założenia że to tylko środek do osiągnięcia celu, zaraz potem poszłam na studia (co się z tym wiąże wiadomo). Pracując w godzinach 9-17 od poniedziałku do piątku i jeżdżąc na pierwszym i drugim roku co tydzień w sobotę i niedzielę na uczelnie od 8-18 dużo czasu na gotowanie obiadów, sprzątanie mieszkania, sporządzanie wypieków nie zostawało. Do tego dochodziła zabawa z dzieckiem wieczorna nauka i nocne wstawianie do dziecka. Człowiek nawet jak znalazł chwilę to uwierz mi nie myślał o tym aby zrobić pyszne ciacho dla mężusia. Jak juz czasami usiadłam moj mąż kwitował to krotkim stwierdzeniem "zrobiła bys cos pozytecznego". Jego mama zawsze robiła i robi dalej pyszne ciasta. Teraz jak jest już na emeryturze to potrafi zrobić jak synuś przyjedzie z dzieckiem na weekend 4 sztuki do wyboru do koloru. Jak ja przyjadę to potrafi powiedzieć do męża "zrobiłam takie i takie ciasta i taki obiadek jak chciałeś" i przynosi mu na talerzu każdego ciasta po kawałku a mnie to się nawet nie zapyta albo nawet nie powie "idź ukruj sobie". Nie ważne to jest mało istotne. Istotne jest to że mąż ma inny punkt odniesienia. Co innego widział w domu co innego prezentuje jego żona. Mam wrażenie że występuje u niego dysonans poznawczy - postawa żony kontra postawa matki. Postawa żony? To nie jest tak że nic w domu nie robię. Raz na tydzień uda mi się jakoś posprzątać, czasami coś ugotuje. Niestety przy prasowaniu koszul czy praniu skarpetek mąż jest pozostawiony sam sobie. Dzieckiem staramy się zajmować oboje na równi jednak faktycznie gdy mam zajęcia na uczelni mąż siedzi z dzieckiem 24h na dobę. Czy to znaczy że nie można mnie kochać, szanować, przytulać, całować?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Rafał35 ~Rafał35
    ~Rafał35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 19:06
    Gdzieś wyczytałem, że gdy ludzie się kochają naczynia same się zmywają. To naprawdę nie w tym rzecz.
    Wydaje się, że mąż wraz ze swoją matką wymyślili Ci jakąś rolę, którą miałaś odgrywać, a że tego nie robisz jesteś przez nich "karana". Co tu dużo mówić - faktycznie nie widać w tym żadnej miłości, mąż wciąż jest zależny od swojej mamy i jej zdania (ten wracający jak bumerang tekst o "starej babie" to zapewne stałe powiedzonko teściowej) i to ona jest kobietą jego życia, a nie Ty. To częsta sytuacja, okropna dla kobiety, szczerze Ci jej współczuję (sam na początku swojego małżeństwa byłem zależny od własnej matki, tylko nieco w inny sposób :D).

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ja ~Ja
    ~Ja
    Napisane 14 czerwca 2019 - 19:48
    Jeśli dobrze zrozumiałem to miejsce w tym zwiazku jest tylko dla Ciebie gdyż realizujesz swoje cele: np. zapytałaś przed podjęciem pracy, studiów, i wielu innych spraw o których nie piszesz czy po prostu doszłaś do wniosku że skoro Ty chcesz to wystarczy o tym poinformować i sprawa załatwiona. A teraz z drugiej strony na co ma czas Twój mąż na realizacje swoich celów czy ten czas jemu też zabierasz. A dodatkowo wydaje mi się że w tym wszystkim został potraktowany przedmiotowa, dlaczego? Dlatego że Tobie się zachce seksu to chcesz od niego tak a co z całą resztą np? Zapytałaś np.: co w pracy, jak się czuje, czego by chciał itd. zwykłe codzienne zainteresowanie takie po prostu

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Żuber ~Żuber
    ~Żuber
    Napisane 14 czerwca 2019 - 20:44
    Nawet ciasta mu nie upiekła tak studiami jest zajęta. Biorca i tyle.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 14 czerwca 2019 - 20:46
    "Zapytałaś np.: co w pracy, jak się czuje, czego by chciał itd. zwykłe codzienne zainteresowanie takie po prostu"

    kiedy wpadam do domu, to:
    mówię, co u mnie w pracy,
    jak się czuję,
    i czego, w danym momencie, i nie tylko, oczekuję..
    jakbym miała, czekać na czyjeś zainteresowanie,
    to chyba, nigdy bym się nie odezwała :D

    no tak, brak zainteresowania z drugiej strony,
    jest powodem, braku zainteresowania :D

    a tak, a propos,
    prawdziwy facet, nie czeka na zainteresowanie kobiety,
    sam jest interesujący..

    hej

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~alutka ~alutka
    ~alutka
    Napisane 14 czerwca 2019 - 20:49
    ~Żuber napisał:
    Nawet ciasta mu nie upiekła tak studiami jest zajęta. Biorca i tyle.


    mu, upiekła..
    co to za matka, która dobrze piecze, a nie nauczyła syna?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 20:57
    Ja: Jego jedynym zainteresowaniem jest gra w jakieś strzelanki na komputerze wieczorem albo czasami oglądanie jakichś seriali. Innych zainteresowań brak. Czy się pytałam. No pytałam się i to niejednokrotnie co tam w pracy jak minęła dniowka co słyszę? W odpowiedzi słyszę "spoko". Od miesiąca próbuje ugrać aby pokój dziecku pomalował. Gdzie tam ... teściowa zadzwoniła że dach trzeba zrobić w ciągu godziny go w domu nie było. Odnośnie studiów? Tak sama doszłam do wniosku że skoro chce się kształcić i być niezależna to sama muszę to zrobić bo nikt tego za mnie nie zrobi. Czy o takie rzeczy trzeba się pytać aby łaskawy mąż powiedział "nie" i uzależnił mnie od siebie do końca życia bo z pracą za marne grosze raczej nic samemu się nie zdziała? Mialam to przyjąć bo łaskawy Pan się obrazi?Tak to była moja decyzja chociaż poparta różnymi rozmowami przekonywaniami ... no cóż nie miał pod tym względem innego wyjścia on musiał ja przyjść. Czy chciałam rozmawiać? Ja nie jednokrotnie prosiłam o to aby ze mną rozmawiał aby poświęcił mi uwagę ... czasami to ja wręcz płakałam przed nim aby mnie przytulil czasami tak sam od siebie. Coś to dało? Ehem się obiło i poleciałooo ... to już się zaczęło przed ciążą i trwało blisko dwa lata zanim podjęłam decyzję że zacznę w siebie inwestować. Inwestować dlaczego? Bo w związku czułam się niepewnie i niestabilnie. Nie z powodu zdrady tylko może zwyczajnie niedopasowania i braku miłości? Odnośnie seksu ... Nie wiem ale wątpię aby facet w wieku 38 lat chciał kochać się z osoba która go podnieca, którą kocha raz na rok albo nie. Przeciez badzmy ludzmi. Chcialabym sie kochac z mezem to chyba naturalne tak? Gdyby chciał mieć czas na zainteresowania obojętnie jakie znalazłby go. Nie jesteśmy ze sobą od narodzin dziecka. Jesteśmy ze sobą od 14 lat.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 21:05
    ~alutka napisał:
    ~Żuber napisał:
    Nawet ciasta mu nie upiekła tak studiami jest zajęta. Biorca i tyle.


    mu, upiekła..
    co to za matka, która dobrze piecze, a nie nauczyła syna?


    :D :D :D

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek, który niby wyszedł :-) ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    Napisane 14 czerwca 2019 - 21:47
    Kasiu,
    Nie jestem mężczyzną, ale chciałabym wyrazić swoje zdanie. Twoja koncepcja dalszego kształcenia się jest bardzo dobrym pomysłem, bo zawsze warto jest zdobywać nowe umiejętności. Pojawia się pytanie czy TERAZ to najlepszy czas, czy rzeczywiście jesteś w stanie pogodzić wszystkie obowiązki. Czy nie obciążasz za bardzo męża, swoich rodziców? Kto tak naprawdę ponosi koszty związane z Twoim drugim kierunkiem studiów?
    Czy nie Twój synek?
    W pierwszym momencie miałam ochotę skomentować post Żubera słowami: Niech mąż sam sobie upiecze. Potem zastanowiłam się i pomyślałam, że skoro mąż miał inny model rodziny ( a z Twojego opisu wynika że jego model jest inny niż Twój obecnie) to może mu najzwyczajniej w świecie brakować tego
    "zaopiekowania". Przy czym nie chodzi o matkowanie mu a o zainteresowanie nim.
    Kasiu, mężczyźni są podobni do nas :-) Chcą czuć się ważni dla swoich kobiet, tak myślę.
    Z jakiegoś powodu Twój mąż czuje się u matki bezpiecznie, ona zapewnia mu to czego nie otrzymuje od Ciebie. A gdzie jesteś Ty w tej całej układance? Być może uciekłaś na studia.

    Zadbać o siebie jak najbardziej! Jednak pod warunkiem, że nie odbywa się to zawsze kosztem drugiego.
    Jeśli jesteś ważny to chcę poświęcać Ci swój czas. Nasmutniejsze jest to, że tego czasu razem macie coraz mniej.
    A seks raz w roku? Nie ma go zatem w ogóle.
    Nie ma bliskości. Nie ma Was. Jest jednak Wasze dziecko. Co z nim?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ja ~Ja
    ~Ja
    Napisane 14 czerwca 2019 - 21:59
    dokładnie zgadzam się z wypowiedzią Aniołka chociaż napisałem może w inny sposób ale tak to właśnie jest wiele decyzji podejmuje się wspólnie może dlatego ktoś kiedyś powiedział:
    "Ważniejsza jest siła argumentów od argumentów siły" i dla mnie z tego wynika że nie miał żadnego wpływu bo decyzja o Twojej nauce podjęłaś sama i pewnie w wielu innych kwestiach również. To oczywiście nie oznacza że nie należy się dalej edukować ale rozmawiać również na tematy drażliwe.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 22:26
    Moi rodzice sami mi zadeklarowali pomoc przy dziecku bo kto jak kto ale nie mąż a oni przy mnie przesiedzieli 90% ciąży gdy ja lekzalam w szpitalu od 4 do 9 miesiaca plackiem. Na studia sama sobie zarobiłam w sumie zarabiam obecnie więcej od męża ale wystarczyło ich słowo że gdyby mi brakło - dołożą aby mi dać wiarę że jak zacznę to skoncze. Studia niebawem kończę więc co najgorsze już za mną. Po magisterce idę dalej. Czy obciążam rodziców? W sumie to najgorsze były pierwsze trzy lata dziecka, rodzice sami się zadeklarowali. Gdy ja i maz bylismy w pracy częściej przebywał mój tata bo mama jeszcze pracowała. Teraz dziecko chodzi systematycznie do przedszkola ... pomocy już od rodziców nie potrzebuje bo mam to.szczescie ze nie choruje. Dzieckiem zajmujemy się i zajmowaliśmy się równo z mężem (poza weekendami przez pierwsze dwa lata) dla dziecka znalazłam czas co nie oznacza że byłam z nim 24h na dobę. Czy podiełam dobrą decyzję? Myślę że bardzo dobra i że lepszej podjąć się nie dało. Czy chce ratować to małżeństwo już sama nie wiem. Po tylu próbach nieudanej rozmowy, próśb, płaczu doszłam do wniosku że musiałabym przyjąć sytuację taka jaka jest obecnie. Czy to zrobie? Zapewne tak ... do czasu aż dziecko nie dorośnie.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 22:30
    ~Rafał35 napisał:
    Gdzieś wyczytałem, że gdy ludzie się kochają naczynia same się zmywają. To naprawdę nie w tym rzecz.
    Wydaje się, że mąż wraz ze swoją matką wymyślili Ci jakąś rolę, którą miałaś odgrywać, a że tego nie robisz jesteś przez nich "karana". Co tu dużo mówić - faktycznie nie widać w tym żadnej miłości, mąż wciąż jest zależny od swojej mamy i jej zdania (ten wracający jak bumerang tekst o "starej babie" to zapewne stałe powiedzonko teściowej) i to ona jest kobietą jego życia, a nie Ty. To częsta sytuacja, okropna dla kobiety, szczerze Ci jej współczuję (sam na początku swojego małżeństwa byłem zależny od własnej matki, tylko nieco w inny sposób :D).

    Dziękuję za uśmiech na twarzy :) bardzo dowcipnie i zabawnie to napisałeś :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kasia35 ~Kasia35
    ~Kasia35
    Napisane 14 czerwca 2019 - 22:32
    ~alutka napisał:
    "Zapytałaś np.: co w pracy, jak się czuje, czego by chciał itd. zwykłe codzienne zainteresowanie takie po prostu"

    kiedy wpadam do domu, to:
    mówię, co u mnie w pracy,
    jak się czuję,
    i czego, w danym momencie, i nie tylko, oczekuję..
    jakbym miała, czekać na czyjeś zainteresowanie,
    to chyba, nigdy bym się nie odezwała :D

    no tak, brak zainteresowania z drugiej strony,
    jest powodem, braku zainteresowania :D

    a tak, a propos,
    prawdziwy facet, nie czeka na zainteresowanie kobiety,
    sam jest interesujący..

    hej

    Chciałabym tak fajnie pisać jak ty :) super dzięki :)

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Aniołek, który niby wyszedł :-) ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    ~Aniołek, który niby wyszedł :-)
    Napisane 15 czerwca 2019 - 14:28
    Kasiu,
    Przyszło mi dzisiaj do głowy, że Twój mąż być może odciął się emocjonalnie od Ciebie, zakończył Wasz związek mentalnie. Jaki jest powód tego odcięcia? Nie wiem. Rozczarowanie? Inna kobieta? Brak miłości?Skoro prosisz go o wyremontowaniu pokoju dla dziecka, a on udaje że nie ma tematu? Równocześnie zawsze jest gotowy by pomóc mamie, która akceptuje syna i kocha go miłością zaborczą? Czy on jest jedynakiem?Zakładając, że Twoja prośba wynika z faktycznej potrzeby remontu, a nie jest z cyklu: "Jak zadbać o to by mój mąż się nie nudził" to jego postawa jest zastanawiająca.
    Analizując to co napisałaś dochodzę również do wniosku (podobnie jak Rafał35), że powinnaś szukać przyczyny aktualnego stanu Waszego związku. Opisujesz efekt czegoś co ma głębsze podłoże. Czyżby Wasz związek, podobnie jak wiele innych był tzw.
    związkiem z rozsądku ? I do tego z nadopiekuńczymi Rodzicami z obydwu stron?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1 2
Strona 1 z 2
następna
Strona 1 z 2 następna

Gorące tematy