Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Na skraju...

Rozpoczęte przez ~Na skraju..., 26 lut 2024
  • avatar ~Na skraju... ~Na skraju...
    ~Na skraju...
    Napisane 26 lutego 2024 - 20:10
    Witam, w zasadzie nie jestem pewna czy pisanie tutaj o swoich problemach ma sens, i jest dobre. Może nie, może tak. Na pewno jednak da mi poczucie zrzucenia ciężaru który noszę. Jestem na skraju...tylko nie wiem czego. Wytrzymałości, depresji, być może zrobienia czegoś głupiego. Póki co nie wiem...wiem jednak że człowiek którego kiedyś kochałam, wzbudza we mnie teraz niechęć, obojetnosc i chcialabym żeby zniknął z powierzchni ziemi. Tak... chciałabym aby jutro nie wstał. Małżeństwem jesteśmy 15 lat, mamy dwójkę dzieci. Bywało różnie między nami, ale teraz jest tragedia. Nie jestem idealna, mam swoje wady jak każdy. Tylko mam wrażenie, że mój mąż dostrzega tylko moje wady, swoich nie zauważając. To ja robię źle...to ja go nie szanuję, to ja mam wyjeb*** na to co on mówi, on nie...on nie widzi tego co robi źle, jego zdaniem czepiam się przecież. Brakuje nam komunikacji, każda próba kończy się kłótnia, awanturą. Powiedzcie mi Panowie czy wyrzycenie do śmieci żelu pod prysznic bo butelka w 1 odczuciu była pusta jest powodem aby wszczynać niemałą awanturę? Bo przecież jak dobrze wstrzasniesz- to że 2 krople na kolejną kąpiel będzie... szczerze mówiąc boję się cokolwiek ruszyć, bo czuje się zastraszona. W złości rzucił we mnie wspomnianym żelem. Na co zareagowałam gwałtownie i zrobiłam to samo cedzić przez żeby niezbyt miłe słowa.
    Boję się... nie wiem co następnym razem go wyprowadzi z równowagi... życzę mu źle...I to mnie przeraża. Dobrze że mam pracę, w której założę maskę i będę mogła dobrze się czuć, do momentu kiedy nadejdzie pora powrotu do domu. Nie chce mi się wracać do miejsca gdzie on jest, robię to że względu na dzieci. Nie wiem czy niedługo nie przyjdzie mi na myśl, że nie chce mi się wstawać w ogóle z łóżka.... przeraża mnie to.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Sw ~Sw
    ~Sw
    Napisane 27 lutego 2024 - 11:36
    Mąż prawdopodobnie widzi Ciebie ,tak jak Ty jego.Agresywna , złośliwa, pyskata baba ,odszczekująca się na każdym kroku i nie odpuszczająca ani na milimetr.Oboje jesteście w miejscu gdy tylko dzieci trzymają Was ze sobą.Oboje jesteście też bezbronni i każde zainteresowanie się którymś z Was przez kolegę /koleżankę z pracy skończy się romansem po kilku kawach,albo wręcz po pierwszej randce.I to będzie ostatni dzień Waszego małżeństwa.Nie będzie już potem co zbierać.
    Jedyne co mi przychodzi do głowy,to położyć dzieci spać ,wyłączyć komórki,TV,radio by nic nie rozpraszało i ostatnia najpoważniejsza w waszym małżeństwie rozmowa.Bez krzyków,rzucania czymkolwiek.Wywleczcie sobie wszelkie żale,zaszłości.Abyście mieli absolutnie jasny obraz swoich braków,niedostatków (bo oboje je macie). Może się uda Wam zacząć od początku.Będzie trudno odbudować zaufanie.Ale to i tak prościej niż zaczynać wszystko od nowa z nowym partnerem,poobijani po rozwodzie.Możecie iść na terapię,powinna pomóc.Musicie mieć świadomość że to już ostatnia szansa dla Waszej miłości,rodziny ,Czy Wam jeszcze na sobie zależy?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gołąbek ~Gołąbek
    ~Gołąbek
    Napisane 27 lutego 2024 - 12:10
    Cześć... przykro to wszystko czytać. Nie wiem, czy chcesz ten związek ratować (nie musisz), ale napiszę Ci, jak coś podobnego wyglądało u mnie.

    Moja mama (na przykład) rzucała we mnie szczotką, kiedy (jej zdaniem) źle ułożyłam jej włosy. Z jej znowu opowieści wiem, że jej tata rzucał choćby talerzami, kiedy wracał pijany z pracy. W ten sposób tworzy się schemat, w tym przypadku bardzo konkretnie ten: https://www.psychowiedza.com/2021/03/bezwzgledna-surowosc.html (już go tu wstawiałam, ale wstawiam raz jeszcze, bo nawet bardziej "podręcznikowe"). Ten schemat łączy się też z innymi. I geneza tego wszystkiego jest generalnie smutna.

    Nie piszę tego, żeby umniejszać Twoim trudnościom, czy też żebyś zaakceptowała te przemocowe zachowania (to absolutnie nie), ale myślę też, że warto, żebyś z tyłu głowy miała też ten głosik rozsądku, że to na pewno, wręcz stuprocentowo (to akurat mogę Ci zagwarantować) nie chodzi o jakąś tubkę z żelem (i dalej - o Ciebie), tylko dosłownie o spadek po nierozwiązanych problemach co najmniej dwóch pokoleń wstecz.

    Dobra informacja jest taka, że to da się odwrócić (im głębiej w moją własną terapię, tym bliżej mi do myślenia, że mało jest ludzi "złych", tylko są ci "źle" zaprogramowani...). I w tym miejscu, tak bardzo konkretnie, polecam terapię schematów właśnie - u jakiegoś dobrego behawiorysty (z perspektywy pacjentki, która ma już w tym trochę doświadczenia - ta jest naprawdę konkretna).

    No ale... Twój mąż musiałby przede wszystkim sam dostrzec, że ma jakiś problem i sam musiałby chcieć go rozwiązać. Ze swojej strony (podkreślam - jeśli w ogóle jeszcze tego chcesz) możesz spróbować go na to jakoś spokojnie naprowadzić (wiem, że to trudne przy tych wszystkich uczuciach, które w Tobie wywołuje).
    Jeśli nie jest w stanie swoich problemów dostrzec i nie zamierza ich rozwiązać, to chyba nie pozostaje Ci nic innego jak obmyślić jakiś plan ewakuacji - nikt Ci nie odda Twojego utraconego zdrowia (nawet Twój mąż, gdyby już się "obudził" i bardzo tego chciał - im szybciej zmierzy się ze swoimi problemami, tym lepiej dla wszystkich), a depresja to też nie plac zabaw.

    I sama poszukaj wsparcia.

    Trzymaj się.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Na skraju ~Na skraju
    ~Na skraju
    Napisane 28 lutego 2024 - 17:03
    Czy Wam jeszcze na sobie zależy?

    Gdybym miła odpowiedzieć w zgodzienze sobą, odpowiedziała bym: NIE.
    Myślę, a nawet jestem przekonana o tym, że odpowiedź drugiej strony byłaby taka sama.
    Od ostatniej akcji nie sypiamy w 1 łóżku, nie rozmawiamy. Tzn była próba z mojej strony, ale bez wzajemności, więc odpuściłam. Nie będę się narzucać i prosić o uwagę. Myślę i wydaje mi się, że jest rozumną jednostką, która powinna dostrzegać chęć pojednania jeśli ktoś wyciąga rękę.
    Mam teraz trochę więcej czasu na nocne przemyślenia i reasumując muszę przyznać, że to puste łóżko wcale nie jest takie złe, ten spokój którego poniekąd doświadczam w ciszy i samotnym kącie domu też nie jest taki zły. Ba....jest mi zwyczajnie dobrze.
    Przyznam Tobie rację, jesteśmy w miejscu, w którym tylko dzieci trzymają nas że sobą - ale zaczynam się zastanawiać czy to wystarczający powód do tego...
    Czy jest miejsce na potencjalny romans?? Pewnie też masz racje. W naszej sytuacji, jakieś zainteresowanie kolegi/koleżanki z pracy na pewno czyni okazję.


    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ziuta ~Ziuta
    ~Ziuta
    Napisane 28 lutego 2024 - 19:30
    Nie ma sensu w takim związku tkwić.
    Daj sobie szansę na lepsze życie.
    Jak dzieci dorosną, wyprowadza się to co potem? Ty wejdziesz w lata, będzie gorzej ułożyć sobie życie.

    Jak mu źle to puść go wolno.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Sw ~Sw
    ~Sw
    Napisane 28 lutego 2024 - 23:27
    Miłość nie zna dumy.( a dzieci kochasz) Albo podejdziesz z zimną obojętnością do tematu i sobie odpuścisz,albo z głębi serca podejmiesz jeszcze jedną próbę rozładowania sytuacji.Nie sugestię,ale wprost poproszenie o rozmowę.To naprawdę żaden wstyd,ratować rodzinę.Przynajmniej ,gdy się nie uda, będziesz miała czyste sumienie że próbowałaś do końca.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czterdziestka ~czterdziestka
    ~czterdziestka
    Napisane 28 lutego 2024 - 23:57
    ~Sw napisał:
    Miłość nie zna dumy.( a dzieci kochasz) Albo podejdziesz z zimną obojętnością do tematu i sobie odpuścisz,albo z głębi serca podejmiesz jeszcze jedną próbę rozładowania sytuacji.Nie sugestię,ale wprost poproszenie o rozmowę.To naprawdę żaden wstyd,ratować rodzinę.Przynajmniej ,gdy się nie uda, będziesz miała czyste sumienie że próbowałaś do końca.


    Popieram ~Sw
    Z drugiej strony myślę, że rozumiem co czujesz. Sama byłam na rozdrożu nie raz i nie dwa z mężem. Niestety mój widział tylko moją winę i „rozkręcał afery z niczego”. Tak jak tu piszą wynika to z jakiś jego głębszych ran, rozczarowań itp. Myślę, że warto dać sobie czas i nie naciskać. Przemyśleć na spokojnie, nawet kilka dni. Osobiście nie znoszę takiego obrotu sprawy i szkoda mi czasu na kłótnie ale mój mąż tego czasu potrzebował. Oczywiście dopóki mu zależało na nas.
    Nie warto robić pochopnych ruchów i trzymać dumy, ale też zastanowić się na czym najbardziej Ci zależy. Może jemu brakuje tego samego? Tylko komunikacja szwankuje bo każdy chce drugiemu coś do głowy włożyć a nie ma cierpliwości wysłuchać partnera.
    Warto spojrzeć na wszystko szerzej i nie widzieć drugim tylko wroga.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~czterdziestka ~czterdziestka
    ~czterdziestka
    Napisane 29 lutego 2024 - 00:17
    Jeszcze jedno przychodzi mi do głowy.
    Z uwagi na to, że masz myśli które Cię martwią i negatywne emocje którym też dałaś upust w opisywanej sytuacji zastanowiłabym się dlaczego aż tyle w mnie złości. Niestety życzenie drugiemu złych rzeczy jest oznaką naszych problemów i nie wyrażonych uczuć i określenia potrzeb których nie udaje nam się zaspokoić. Nie jestem oczywiście ekspertem pisze tylko z własnego doświadczenia. Mi udało się wyjść z tych złych emocji (mówiąc wprost z nienawiści do męża) i udało mi się zobaczyć w nim skrzywdzonego człowieka. Pozwoliło mi to go wysłuchać. Więc jeżeli trochę Ci zależy to proponuję zająć się sobą, swoimi emocjami i sposobem ich wyrażania w sposób jaki mąż jest w stanie przyjąć. I wtedy rozpoczynać rozmowę. Tylko powinnaś wiedzieć co chcesz w tej rozmowie ustalić, do czego dążysz. I może okaże sie że ten zły mąż ma jakiś problem. Może uda się Wam pójść na terapię i poprawić jakość związku który budowaliście oboje tyle lat.
    Nie chce abyś myślała, że ja go bronię, tłumaczę. Nie znam faceta. Zakładam, że nie jest ostatnim dupkiem i Cię nie bije czy szarpie.
    Nam się nie udało bo do końca mój mąż widział we mnie wroga, ta najgorszą, odpowiedzialną za wszystko co złe, nigdy już mnie nie szanował, po 15 latach.
    Życzę Ci dojrzałych decyzji, nie z poziomu ran.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Sw ~Sw
    ~Sw
    Napisane 29 lutego 2024 - 02:20
    Powiedzieć dość i odejść zawsze zdążysz.Nawarstwiło się w Was wiele złego.Ale pamiętaj że rozstanie to droga w jedną stronę ,,najczęściej bez powrotu.Duma nie pozwala żadnemu ustąpić,zrezygnować,postrzegają to w kategoriach kapitulacji.Jak jedno dorośnie do tego że warto by ustąpić,to drugie nie potrafi dostrzec niepowtarzalnej szansy .Rodzina się rozpada.Mimo że są powody i potencjalne możliwości naprawy związku.Ale bez woli obojga nic z tego nie będzie,Psuje się łatwo i szybko,ratuje ciężko.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Gołąbek ~Gołąbek
    ~Gołąbek
    Napisane 29 lutego 2024 - 12:30
    @Naskraju, a czy w Waszym małżeństwie już wcześniej występowała tendencja do tego typu zachowań? Trudno Wam było się dogadać, wszystko to było oprawione zbyt silnymi emocjami?

    Nie chcę się czepiać "jedynej słusznej" teorii na wszystko, bo to oczywiste, że między ludźmi panuje różna dynamika, każdy ma inny temperament, a i wszystkie zamiecione pod dywan problemy mogą wyrosnąć na taką górę niechęci, że - tak jak napisała @czterdziestka - potem zostaje już tylko nienawiść.

    Pewnie podobnie można reagować, kiedy uczucie się wypala, a człowiek się już tylko zmusza do dzielenia codzienności z tym drugim człowiekiem - i jeśli jest tak w Waszym przypadku, to osobiście nie namawiam Cię do niczego - sama jesteś najlepszym od siebie ekspertem.

    Jest też opcja, że problem leży głębiej (tak mi się wydaje po tym, co napisałaś, chociaż mogę się mylić). Ja też terapeutką nie jestem, ale udało mi się zrozumieć jedną znaczącą różnicę między ludźmi "pokaleczonymi" i tymi "wolnymi" od takich zranień.

    Ci "wolni" naprawdę rozumieją, że nie ma miłości bezwarunkowej. Że człowiek, z którym wchodzą w relację, może mieć własne potrzeby i oczekiwania, że nie wszystko mu w tej drugiej osobie może pasować i może to kumunikować. "Zdrowe" osoby w takiej chwili po prostu o tym rozmawiają. Mają pewnego rodzaju "rdzeń", swego rodzaju tarczę - taki zaszczepiają (bądź niestety nie) w nas nasi rodzice. Słyszymy wtedy tylko taki komunikat, jakim on rzeczywiście jest. Innymi słowy: "chciałabym, żebyśmy trochę ciekawiej spędzali ze sobą czas" znaczy dokładnie i wyłącznie to; nie: "jesteś beznadziejny i nikomu nie dałbyś szczęścia, zgiń" :). Związek się rozwija, każdą trudność można na spokojnie z tą drugą osobą skonfrontować, da się żyć :).

    Osobom pozbawionym tego "rdzenia" pozostaje tylko i wyłącznie patrzenie na siebie cudzymi oczami. Patrzenie na siebie w taki sposób to droga do zagłady (siebie, innych, lub siebie i innych razem z tobą). Nie ma tarczy, nie ma dystansu, nie masz dosłownie niczego, na czym mógłbyś się oprzeć - rozpadasz się, atakujesz, robisz tysiąc dziwnych rzeczy, żeby to sobie skompensować. Droga donikąd.

    Najgorzej, kiedy jedna poraniona osoba wiąże się z drugą. A najczęściej (zawsze?) jest właśnie tak.

    Jeśli mogę Ci coś zasugerować, to pewnie żebyś zwróciła uwagę na to, czy w Twoim mężu kołacze się jednak jakaś "trzeźwa" część - jeśli tam jest, to jest i szansa na to, że możecie coś zmienić - chociaż raczej na pewno nie sami. Jeśli jednak kosztuje Cię to za dużo zdrowia i wiesz, że dłużej nie dasz rady, to uciekaj.

    Tyle z mojej strony - sama wiesz najlepiej, czy jesteś jeszcze w stanie to dźwigać czy nie - i każda odpowiedź jest ok.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1
Strona 1 z 1
Strona 1 z 1

Gorące tematy