Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Pearl Jam opublikował album „Dark Matter”: Zadziorność i świeże podejście [RECENZJA]

Muzyka
|
19.04.2024

Choć każda nowa płyta Pearl Jam to wielkie wydarzenie, zespół w ostatnim czasie dobre wydawnictwa przeplatał słabszymi. Pełen obaw zasiadłem więc do odsłuchu płyty „Dark Matter”, ale – zdradzę to już na wstępie – źle nie było. Po szczegóły odsyłam jednak do dalszej części artykułu...

Tagi: rock , muzyka

„Dark Matter”
„Dark Matter” – okładka płyty | mat. pras.

Zespół Pearl Jam kilka dekad temu napisał historię rocka, stanowiąc o sile rewolucji, która na początku lat 90. XX wieku przetoczyła się przez gatunek. Ową wielką zmianą był oczywiście grunge, na którego czele stały takie kultowe obecnie formacje jak Soundgarden, Nirvana czy właśnie Pearl Jam. Zespół w późniejszych dekadach udowodnił swoją muzyczną wszechstronność, nagrywając albumy coraz bardziej odchodzące od gruge’owych korzeni, które – najprościej rzecz ujmując – nazwać można alternatywnymi.

Taka ewolucja to coś, co należy docenić, wszak wspomniana rewolucja, której twarzą był Kurt Cobain, w XXI wieku odeszła w zapomnienie. Zmiana stylu i eksperymentowanie było czymś całkowicie naturalnym i panowie spod szyldu „Pearl Jam” mieli tego świadomość. Nie zawsze wychodziło im to jednak dobrze, czego dowodem jest chociażby dość przeciętny album „Gigaton” z 2020 roku. Oczywiście nie oznacza to, że tendencja musi być spadkowa, ponieważ Amerykanie już nie raz udowadniali, że potrafią pozytywnie zaskoczyć. Czy udało się to osiągnąć na płycie „Dark Matter”, która właśnie trafiła do sprzedaży i streamingu?

Nowa płyta, nowe podejście – Pearl Jam postawili na spontaniczność

Pearl Jam znany jest z eksperymentowania i zmieniania swojego brzmienia. Praca nad albumem „Gigaton” trwała bardzo długo, a efekt – jak już zostało wspomniane – był niezadowalający. Muzycy tym razem postanowili pójść nieco na skróty, stawiając na spontaniczność podczas tworzenia utworów na nowy album zatytułowany „Dark Matter”. Kluczem do sukcesu miał być również udział w tym procesie Andrew Watta, jednego z najbardziej cenionych producentów ostatnich lat. Zespół szybko komponował i nagrywał utwory, co miało przełożyć się na energię oraz świeże brzmienie. Warto wspomnieć, że w studiu zespół wsparł Josh Klinghoffer z Red Hot Chili Peppers (wpisany jest jako współtwórca utworu „Something Special”).

Pierwsze utwory z płyty „Dark Matter” emanują energią, a niekiedy nawet – co w ostatnich latach zdecydowanie nie było normą w twórczości Pearl Jam – agresją, przypominając o punkowych korzeniach formacji. W kawałku „Running” usłyszeć możemy chóralnie wykrzyczany refren, natomiast w „Scared of Fear” i „React, Respond” mamy do czynienia z mocnym jak na późnego Veddera wokalem. Trzeba przyznać, że oba utwory stanowią naprawdę potężne otwarcie płyty. Tytułowa kompozycja, „Dark Matter”, stanowi odejście od punkowych korzeni na rzecz klasycznego hard rocka, którym zespół inspiruje się przecież od lat. Klasycznie jest również w przypadku „Waiting for Stevie”, a jeszcze dalej w sięganiu do klasyki PJ poszli w „Got to Give” – daje się tutaj usłyszeć brzmienie typowe dla ikonicznego The Who.

Pozostałe utwory, choć nadal pełne energii, są znacznie lżejsze na poziomie aranżacyjnym. „Wreckage” to swoisty hołd dla Toma Petty’ego, „Won’t Tell” może natomiast kojarzyć się z wczesnym R.E.M. „Upper Hand” – mój osobisty faworyt – zachwyca nostalgią, która raz na jakiś czas przełamana jest dynamicznymi przejściami. Niektórym utworom z „Dark Matter” brakuje niestety takiej dynamiki, a także pomysłu, który wpływałby na ich większą wyrazistość. Zdecydowanie docenić należy jednak gitarowe solówki, które pojawiają się w większości piosenek – zespół nie pozwala nam zapomnieć, że postanowił nieco zaostrzyć brzmienie.

Ku lepszemu!

Ogólnie rzecz biorąc „Dark Matter” to pozytywne zaskoczenie – szczególnie w zestawieniu z poprzednim albumem Pearl Jam. Choć nie dorównuje najwybitniejszym pozycjom w dyskografii zespołu, album przynosi świeże podejście i kilka naprawdę udanych, mocnych kompozycji.

Czuć, że muzycy weszli do studia naładowani energią, a świeżość w brzmieniu może być zasługą współpracy z Andrew Wattem. Na płycie niestety są również słabsze utwory, które zwyczajnie wpadają jednym uchem, a wypadają drugim, ale oceniając całościowo – jest solidnie. Warto docenić wysiłek zespołu w odwróceniu trendu i podjęciu próby dostarczenia solidnego materiału dla fanów bardziej agresywnej, hardrockowej odsłony Pearl Jam. Ja wolę ich właśnie w takiej wersji.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie