Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Kerry King ze Slayera – metalowa ekstraklasa

Muzyka
|
10.12.2023

Kerry King to jeden z najbardziej rozpoznawalnych i najważniejszych gitarzystów w historii muzyki metalowej. Zwraca uwagę niecodziennym wyglądem, ale co ważniejsze – świetną techniką gry i niesamowitymi solówkami. Choć zespół Slayer jakiś czas temu zakończył karierę, Kerry King zapowiedział niedawno sceniczny powrót. To znakomita wiadomość!

Tagi: metal , muzyka

Kerry King
Kerry King – legenda metalu | mat. pras.

Kerry King, najmłodszy z trójki dzieci, urodził się w 1964 roku. Przyszedł na świat i wychował się w Los Angeles. Ojciec, inspektor w firmie produkującej części lotnicze, oraz matka, pracująca dla firmy telefonicznej, we wczesnej młodości odegrali kluczową rolę w procesie jego edukacji muzycznej.

W wieku trzynastu lat, za namową ojca, King zaczął naukę gry na gitarze. Głowa rodziny uznała, że to dobry sposób na odciągnięcie syna od złych wpływów, a także świetne oraz rozwijające hobby. Mimo uczęszczania do trzech różnych szkół średnich King osiągał doskonałe wyniki w nauce. Zdobył nawet nagrodę dla najlepszego ucznia (był świetny z matematyki). King przyznał kiedyś, że – jako najmłodsze dziecko w rodzinie – był „rozpieszczany” i na wiele mu pozwalano.

Początkowo King uczył się grać na gitarze na modelu Gibson ES-175 należącym do jego ojca, później przerzucił się na gitarę Fender Stratocaster, a ostatecznie wymienił ją na BC Rich Mockingbird. Później nawet nawiązał współpracę z firmą (był już oczywiście uznanym gitarzystą). Pierwszym utworem, który nauczył się grać, było „Cat Scratch Fever” Teda Nugenta. Szybko stał się oddanym fanem Van Halen i Judas Priest, co znacząco wpłynęło na jego styl gry na gitarze.

Niepozorny początek wielkiej kariery

Jako nastolatek King założył swój pierwszy zespół z innym gitarzystą, który udzielał mu lekcji. Nie odnieśli sukcesu, ale to właśnie w czasie tej przygody zapoznał się z Tomem Arayą. Ich wspólne zainteresowanie muzyką sprawiło, że postanowili zacząć grać razem, co ostatecznie doprowadziło do powstania Slayera. King pozostał w zespole od jego założenia w 1981 roku aż do zakończenia kariery grupy w 2019 roku. W międzyczasie, w 1984 roku, King został zaproszony przez byłego gitarzystę Metalliki, Dave’a Mustaine’a, do dołączenia do zespołu Megadeth, ale z powodu zaangażowania w swój własny projekt, występował z nimi okazjonalnie.

King opowiadał, że we wczesnych latach ich muzyka była postrzegana jako heavy metal, a termin „thrash” pojawił się później. Inspirację czerpali głównie z zespołu Venom, co przyczyniło się do mrocznego wizerunku Slayera. Po wydaniu albumów „Haunting The Chapel” i „Hell Awaits” oraz rosnącej popularności zespołu King był pewien, że Slayer stanie się jego życiową pasją. Miał oczywiście rację.

Slayer – zespół szargany problemami

W 1994 roku, w okresie ogromnego spadku popularności heavy i thrash metalu, który King określił w jednym z wywiadów jako „je*aną erę Limp Bizkit”, Slayer utrzymał swoją pozycję na scenie muzycznej, ale kosztem zmiany brzmienia. King, zniechęcony tym, co działo się w muzyce ekstremalnej lat 90., prawie całkowicie zaniechał komponowania. Efektem tego był jeden z najbardziej kontrowersyjnych krążków Slayera – „Diabolus in Musica”, który podzielił fanów zespołu. Muzyk otwarcie mówił, że metalowa scena tego okresu jest dla niego obrazą i zwyczajnie nie chce partycypować w jej współtworzeniu. Zespół trwał, ale zauważalna była zmiana podejścia lidera, która negatywnie odbiła się na wszystkich aspektach funkcjonowania Slayera.

W XXI wieku zespół wrócił do korzeni, choć oczywiście thrashmetalowa scena nie była taka, jak w latach 80. Do formacji na pewien czas powrócił Dave Lombardo, a w 2013 roku zmarł jedyny i niepowtarzalny Jeff Hanneman. Przyszłość zespołu na chwilę stanęła pod znakiem zapytania, ale Kerry i Tom uznali, że chcą jeszcze pozostać na metalowej scenie. W 2015 roku dali nam jeszcze całkiem udany album „Repentless” i cztery lata później ogłosili zakończenie kariery.

To jeszcze nie koniec!

Co ciekawe, była to decyzja współzałożyciela, Toma Arayi, ale nie Kinga, który później kilkukrotnie podkreślał, że Slayer powinien nadal istnieć. Był jednak fair wobec swojego przyjaciela i uznał, że bez Toma zespół zwyczajnie funkcjonować nie powinien. Od dłuższego czasu Kerry sugerował powrót na scenę i do studia, ale wszystko mocno się przeciągało. W końcu jednak dostaliśmy pierwsze konkrety!

Kerry King ogłosił, że pojawi się na festiwalu Welcome To Rockville, który odbędzie się na Florydzie w dniach 9-12 maja 2024 roku. Póki co wiadomo, że w nowym projekcie będzie grał z nim Paul Bostaph, stary znajomy Kinga. Jeśli wierzyć legendarnemu gitarzyście, powstały już nawet pierwsze utwory, które zespół będzie prezentował na żywo. Tak zapowiedział ten materiał sam zainteresowany:

Znacie mnie, więc wiecie, jak to będzie brzmiało. Zagrałem nowy kawałek mojemu kumplowi i powiedziałem mu: „Jeśli w ciągu ostatnich lat napisałem coś, co brzmi jak Slayer, to jest właśnie to”. On odparł: „Brzmi to tak, jakby mogło trafić na dowolną płytę Slayera”. Ten riff skomponowałem w garderobie przed koncertem Slayera i nagrałem go na telefon, żeby nie zapomnieć.

Nam pozostaje czekać, bo Kerry na pewno da nam jeszcze dużo muzycznej radości!

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
10 grudnia 2023 o 15:39
Odpowiedz

Ps. Niestety nie, KK gada już o swym projekcie od... 4 lat! I nic. Może i dobrze, bo to będzie "Repentless" bis /+ w tym tu także i nieszczęsny PB/. A z kolei JH był lepszym kompozytorem Slayera i twórcą niż KK /najlepsze utwory+płyty to wspomniany JH/, również i wykonawcą na scenie,100% perfekcji, bez kiksów.
Szkoda.
Real Music

~Paweł Kopeć

10.12.2023 15:39
1