Forum
Związek
Odszedłem i cierpię bo pojawił się ktoś nowy
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 15:21Odszedłem od żony pół roku temu. Zrobiłem bilans, na terapii dojrzewałem do tego przez dwa lata. W ostatnim roku leżeliśmy obok siebie a ja zastanawiałem się co ja tu robię. I na początku, po krótkich zwątpieniach, poczułem się dobrze. Nie szalałem, nie szukałem kogoś na siłę. Ogarnąłem swoje zdrowie, wróciłem do sportu, cieszyłem się jak cholera tą wolnością. Kontakt mieliśmy urzędowy ale życzliwy. No i pech chciał, poprosiła mnie o coś jak była na wyjeździe, że dorwałem się do jej laptopa. Nie ma co: poraniłem się nieźle. Emocjonalna korespondencja z jej nowym facetem, potwierdzone rezerwacje ze wspólnych wyjazdów nieźle mnie przeorały. Przy tej okazji przestrzegam, żeby tego nie robić bo daje w palnik. Gonitwa natrętnych myśli męczy mnie już trochę. Nie widzę możliwości powrotu ale męczy mnie to strasznie. Może ktoś to przeżył i jakoś sobie z tym poradził? Jak? Nie robię głupot. Będę wdzięczny za Wasze refleksje.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 16:14Normalnie, zająć sie sobą.
Żal Ci się zrobiło jak psu ogrodnika i tyle nie ma nad czym rozmyślać.Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 17:47~Marek napisał:Odszedłem od żony pół roku temu. Zrobiłem bilans, na terapii dojrzewałem do tego przez dwa lata. W ostatnim roku leżeliśmy obok siebie a ja zastanawiałem się co ja tu robię. I na początku, po krótkich zwątpieniach, poczułem się dobrze. Nie szalałem, nie szukałem kogoś na siłę. Ogarnąłem swoje zdrowie, wróciłem do sportu, cieszyłem się jak cholera tą wolnością. Kontakt mieliśmy urzędowy ale życzliwy. No i pech chciał, poprosiła mnie o coś jak była na wyjeździe, że dorwałem się do jej laptopa. Nie ma co: poraniłem się nieźle. Emocjonalna korespondencja z jej nowym facetem, potwierdzone rezerwacje ze wspólnych wyjazdów nieźle mnie przeorały. Przy tej okazji przestrzegam, żeby tego nie robić bo daje w palnik. Gonitwa natrętnych myśli męczy mnie już trochę. Nie widzę możliwości powrotu ale męczy mnie to strasznie. Może ktoś to przeżył i jakoś sobie z tym poradził? Jak? Nie robię głupot. Będę wdzięczny za Wasze refleksje.
Marku, posiadanie kogoś na własność to nie miłość. Posiadałeś a teraz cierpisz, że ktoś inny posiadł Twoją własność. Zapewniam Cię, że gdybyś kochała prawdziwie cieszyłbyś się z tego, że ona jest szczęśliwa i sam szukał spokojnie swojego szczęścia.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 17:52~czwórka napisał:~Marek napisał:Odszedłem od żony pół roku temu. Zrobiłem bilans, na terapii dojrzewałem do tego przez dwa lata. W ostatnim roku leżeliśmy obok siebie a ja zastanawiałem się co ja tu robię. I na początku, po krótkich zwątpieniach, poczułem się dobrze. Nie szalałem, nie szukałem kogoś na siłę. Ogarnąłem swoje zdrowie, wróciłem do sportu, cieszyłem się jak cholera tą wolnością. Kontakt mieliśmy urzędowy ale życzliwy. No i pech chciał, poprosiła mnie o coś jak była na wyjeździe, że dorwałem się do jej laptopa. Nie ma co: poraniłem się nieźle. Emocjonalna korespondencja z jej nowym facetem, potwierdzone rezerwacje ze wspólnych wyjazdów nieźle mnie przeorały. Przy tej okazji przestrzegam, żeby tego nie robić bo daje w palnik. Gonitwa natrętnych myśli męczy mnie już trochę. Nie widzę możliwości powrotu ale męczy mnie to strasznie. Może ktoś to przeżył i jakoś sobie z tym poradził? Jak? Nie robię głupot. Będę wdzięczny za Wasze refleksje.
Marku, posiadanie kogoś na własność to nie miłość. Posiadałeś a teraz cierpisz, że ktoś inny posiadł Twoją własność. Zapewniam Cię, że gdybyś kochała prawdziwie cieszyłbyś się z tego, że ona jest szczęśliwa i sam szukał spokojnie swojego szczęścia.
Gdyby kochał to by nie odchodził. A tak jest mu zwyczajnie żal, że ona jednak ma i nowe a on nie ma ani nowego, ani starego.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 18:56~Kwitnąca napisał:~czwórka napisał:~Marek napisał:Odszedłem od żony pół roku temu. Zrobiłem bilans, na terapii dojrzewałem do tego przez dwa lata. W ostatnim roku leżeliśmy obok siebie a ja zastanawiałem się co ja tu robię. I na początku, po krótkich zwątpieniach, poczułem się dobrze. Nie szalałem, nie szukałem kogoś na siłę. Ogarnąłem swoje zdrowie, wróciłem do sportu, cieszyłem się jak cholera tą wolnością. Kontakt mieliśmy urzędowy ale życzliwy. No i pech chciał, poprosiła mnie o coś jak była na wyjeździe, że dorwałem się do jej laptopa. Nie ma co: poraniłem się nieźle. Emocjonalna korespondencja z jej nowym facetem, potwierdzone rezerwacje ze wspólnych wyjazdów nieźle mnie przeorały. Przy tej okazji przestrzegam, żeby tego nie robić bo daje w palnik. Gonitwa natrętnych myśli męczy mnie już trochę. Nie widzę możliwości powrotu ale męczy mnie to strasznie. Może ktoś to przeżył i jakoś sobie z tym poradził? Jak? Nie robię głupot. Będę wdzięczny za Wasze refleksje.
Marku, posiadanie kogoś na własność to nie miłość. Posiadałeś a teraz cierpisz, że ktoś inny posiadł Twoją własność. Zapewniam Cię, że gdybyś kochała prawdziwie cieszyłbyś się z tego, że ona jest szczęśliwa i sam szukał spokojnie swojego szczęścia.
Gdyby kochał to by nie odchodził. A tak jest mu zwyczajnie żal, że ona jednak ma i nowe a on nie ma ani nowego, ani starego.
No to powiem po babsku, oj, oj, oj...Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 19:14Żal Ci, że żona, która Ci się znudziła jest szczęśliwa, a Ty musisz na ręcznym zasuwać? Daj jej żyć i idź pobiegać, albo rozchodzić co Ci tam uwiera.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 21:37~JD napisał:Żal Ci, że żona, która Ci się znudziła jest szczęśliwa, a Ty musisz na ręcznym zasuwać? Daj jej żyć i idź pobiegać, albo rozchodzić co Ci tam uwiera.
Oj, a może wcale nie żal - a może tylko to wyraz troski.
Nie wiem czemu tak wiele osób uważa, że jeśli ktoś ma "nowego" partnera, to jest "szczęśliwy". Szczęście nie leży na zewnątrz - na zewnątrz to można ewentualnie mieć szybką przyjemność...
A często gęsto... ta chwilowa zwykle "przyjemność na zewnątrz" - zamiast "szczęścia" sprowadza na tę czy tamtego jegomościa prawdziwe tarapaty. Dlatego przestrzegałbym przez takim pochopnym równaniem: bzykanie z kimś innym "nowym" = szczęście ;)Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 21:42Marek, rozwiej proszę te wątpliwości i powiedz, ale tak szczerze, czy to z troski, czy w tych rozmowach, które tak Cię zabolały, było coś niepokojącego, czy po prostu jest Ci źle z samego faktu a już nie widzisz szans na powrót, jak to sam określiłeś.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 03 maja 2021 - 21:43~Najgłupsze napisał:~JD napisał:Żal Ci, że żona, która Ci się znudziła jest szczęśliwa, a Ty musisz na ręcznym zasuwać? Daj jej żyć i idź pobiegać, albo rozchodzić co Ci tam uwiera.
Oj, a może wcale nie żal - a może tylko to wyraz troski.
Nie wiem czemu tak wiele osób uważa, że jeśli ktoś ma "nowego" partnera, to jest "szczęśliwy". Szczęście nie leży na zewnątrz - na zewnątrz to można ewentualnie mieć szybką przyjemność...
A często gęsto... ta chwilowa zwykle "przyjemność na zewnątrz" - zamiast "szczęścia" sprowadza na tę czy tamtego jegomościa prawdziwe tarapaty. Dlatego przestrzegałbym przez takim pochopnym równaniem: bzykanie z kimś innym "nowym" = szczęście ;)
Nie piszę w znaczeniu, że panna z odzysku jest szczęśliwa, ale że kawalerowi z kwś zazdrość ściska poślady, że ona się bzyka, a on ma pęcherze i obtarcia na dłoniach. A przeca to on miał mieć zajebiście, a ona miała cierpieć i więdnąć, bo bez niego miała sobie nie poradzić.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 04 maja 2021 - 08:20Dzięki za każdy wpis choć wiele osób, jak myślę, trochę inaczej widzi problem niż ja. Bardziej szukałem wsparcia osób, które cierpiały i jakoś przebrnęły przez ten czas odejścia. Ktoś napisał, że skoro teraz, kiedy odszedłem i zobaczyłem, że się z kimś spotyka, to znak, że traktowałem ją jak własność i jej nie kochałem. Słabe to. W każdym z nas jest pierwiastek, żeby kogoś posiąść. Wstyd mi za to ale ten kawałek we mnie jest. Myślę, że moje zachowanie jest normalne . Ten wpis był nie o tym. I oceny mnie nie interesują. Bardziej zależało mi, żeby poznać Wasz doświadczenie. Czy sobie poradziliście itd. Pozdrawiam wszystkich.
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 04 maja 2021 - 08:24~Marek napisał:Dzięki za każdy wpis choć wiele osób, jak myślę, trochę inaczej widzi problem niż ja. Bardziej szukałem wsparcia osób, które cierpiały i jakoś przebrnęły przez ten czas odejścia. Ktoś napisał, że skoro teraz, kiedy odszedłem i zobaczyłem, że się z kimś spotyka, to znak, że traktowałem ją jak własność i jej nie kochałem. Słabe to. W każdym z nas jest pierwiastek, żeby kogoś posiąść. Wstyd mi za to ale ten kawałek we mnie jest. Myślę, że moje zachowanie jest normalne . Ten wpis był nie o tym. I oceny mnie nie interesują. Bardziej zależało mi, żeby poznać Wasz doświadczenie. Czy sobie poradziliście itd. Pozdrawiam wszystkich.
Marku, uczucie żalu jest normalne, może to znak że nie przeprocesowałeś tego rozstania, może to pogoń za minionymi latami, a może zwyczajnie, mózg zaczął projekcje tego czego już nie masz, i pojawiło Ci się to mrowienie w kończynach ...
nikt nie da Ci tu pewnie dobrej rady, bo znając życie są i tacy którym nigdy do końca takie uczucia nie mijają, a są tacy którzy nie mają ich już na następny dzień po rozstaniu ...Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 05 maja 2021 - 16:56~Marek napisał:Odszedłem od żony pół roku temu. (...) W ostatnim roku leżeliśmy obok siebie a ja zastanawiałem się co ja tu robię. I na początku, po krótkich zwątpieniach, poczułem się dobrze.(...) No i pech chciał, poprosiła mnie o coś jak była na wyjeździe, że dorwałem się do jej laptopa. Nie ma co: poraniłem się nieźle. Emocjonalna korespondencja z jej nowym facetem, potwierdzone rezerwacje ze wspólnych wyjazdów nieźle mnie przeorały. Przy tej okazji przestrzegam, żeby tego nie robić bo daje w palnik. (...) męczy mnie to strasznie. Może ktoś to przeżył i jakoś sobie z tym poradził? Jak? Nie robię głupot. Będę wdzięczny za Wasze refleksje.
Myślę, że może to zależeć od wielu rzeczy, ale w dużej mierze od tego jak się rozstaliście.
Gdy było to spokojne rozstanie - bez fajerwerków i wybuchów :-), to właśnie tak może wyglądać. Zawsze tęskni się za tym, co tam było ok, co się ułożyło i mogłoby trwać dalej..., co jeszcze można byłoby razem zrobić itd.
A tu nagle nowy facet :-) - no tak...
Czujesz się jak ta stara lokomotywa, co przejechała miliony km i ciągnęła pod niejedną górę, a teraz stoi i rdzewieje na bocznicy. Do Twojego pociągu podczepiona inna i pociąg dalej śmiga, tylko bez Ciebie...
Takie życie.
Ale...
Zajmujesz się swoimi sprawami, może jakiś inny pociąg nadjedzie :-) i będzie potrzebował lokomotywy...?
Byle tych wagoników nie miał za dużo 8-D...Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 05 maja 2021 - 21:33Byleby lokomotywa była sprawna
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 05 maja 2021 - 22:18pyff, puff, puff...ciuch, ciuch ...jedziemy;)
Udostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie
-
-
Napisane 05 maja 2021 - 22:25~Etanola napisał:Byleby lokomotywa była sprawna
No tak... i aby stawała na żądanie :P ....
... przy każdej stacji :PUdostępnij | Dodaj wpis | Cytuj | Link bezpośredni | Zgłoś naruszenie