Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Żołnierze na haju. Czy narkotyki wygrały II wojnę światową?

Wolne myśli
|
05.10.2023

Choć dziś niewielu historyków o tym wspomina, trzeba powiedzieć jasno: narkotyki były powszechnie stosowane podczas II wojny światowej przez żołnierzy różnych stron konfliktu. Niektórzy używali ich świadomie, aby uciec od okropności wojny, inni w wyniku decyzji przełożonych, którzy aplikowali je swoim podwładnym po to, aby zwiększyć im wydajność na polu walki. Wojenny „haj” nie był zresztą ograniczony jedynie do żołnierzy w siłach zbrojnych. W czasach wielkiego konfliktu wielu cywilów również sięgało po substancje wspomagające, także z chęci znieczulenia się na okropności wszechogarniającej i krwawej wojny. Dlaczego narkotyki były tak rozpowszechnione podczas II wojny światowej i jaką rolę w niej odegrały? Przyjrzyjmy się szokującemu związkowi między narkotykami a wojną.

Tagi: historia

Narkotyki w wojsku
Atak na Polskę w 1939 był jedną z pierwszych kampanii w czasie której żołnierzom podawano narkotyki. Fot. Wikimedia

Narkotyki – szara strefa wojny

Dziś narkotyki kojarzą się nam z marginesem społecznym, awangardowymi środowiskami artystycznymi i trudną młodzieżą, tymczasem w czasie największej z dotychczasowych wojen stały się jej składowym elementem, były bowiem masowo podawane żołnierzom przez ich dowódców, a nawet lekarzy. Dlaczego?

Powody były czysto „użytkowe”. Niektóre z substancji, takie jak morfina czy kokaina, służyły po prostu do skutecznego łagodzenia bólu wynikającego z odniesionych ran, co było nieosiągalne dla innych ówczesnych środków przeciwbólowych, ale także i stresu, który w wojsku zawsze jest silniejszy, zwłaszcza w warunkach frontowych. Inne, takie jak amfetamina i pochodne, miały jednak głębsze cele. Podawano je, by pobudzać żołnierzy do walki, zwiększać ich wytrzymałość, a jednocześnie ograniczać senność – tym samym miały stworzyć z człowieka jeszcze skuteczniejsze narzędzie prowadzenia wojny.

Przy okazji — niejako na usprawiedliwienie wojskowych decydentów — trzeba też wspomnieć, że ówczesna medycyna, zwłaszcza w początkach wojny nie miała jeszcze tak rozległej wiedzy na temat tego typu środków. Zanim zaczęto je podawać masowo, nie zdawano sobie po prostu sprawy z większości skutków ubocznych.

Metamfetamina została wynaleziona przez japońskiego chemika Nagayoshi Nagai znacznie wcześniej, bo już w 1893 roku, a skrystalizowana przez Akira Ogatę w 1919 roku i minęło jeszcze wiele lat, zanim została uznana za szkodliwą. W latach 30. XX wieku zaczęła być nawet stosowana jako ogólnodostępny lek na depresję, astmę i… otyłość. W 1938 roku niemiecka firma farmaceutyczna Temmler wprowadziła na rynek środek pod nazwą Pervitin, reklamowany w prasie jako skuteczny i niegroźny lek na pospolite zmęczenie i stres.

Chemiczne wspomagacze były też stosowane w celach propagandowych, przede wszystkim przez nazistów, którzy chcieli stworzyć wrażenie nadludzkiej siły swoich wojsk. Narkotyki stały się więc częścią strategii wojennej, ale ostatecznie, czego nie przewidziano na początku, także źródłem wielu późniejszych problemów zdrowotnych i społecznych dla żołnierzy oraz cywilów.

Po co żołnierzom narkotyki?

Narkotyki były stosowane – jak już wspomniałem – z powodów praktycznych. Głównie jako cudowne środki pobudzające, zwalczające zmęczenie, senność i strach, a także zwiększające pewność siebie i agresję. Miały one pomóc w prowadzeniu szybkich i zaskakujących ataków, chociażby takich jak niemiecki blitzkrieg, czyli wojna błyskawiczna. Nowa, w pełni mobilna doktryna walki wymuszała zastosowanie nowatorskich rozwiązań – forsowne wielogodzinne marsze, błyskawiczne manewry, ciągłe zaskakiwanie przeciwnika, wymagały od żołnierzy nadludzkiej siły, większej niż w dotychczasowych, pozycyjnych działaniach (choćby takich jak z okresu I wojny światowej) i żelaznej odporności na stres.

Najbardziej znanym narkotykiem używanym przez żołnierzy była metamfetamina, czyli syntetyczny stymulant ośrodkowego układu nerwowego. W Niemczech produkowano ją właśnie pod nazwą handlową Pervitin. Specyfik był dostępny w postaci tabletek lub zastrzyków.

Co ciekawe, Pervitin był szeroko rozpowszechniony w społeczeństwie niemieckim jeszcze przed wybuchem wojny. Używali go studenci, kierowcy, robotnicy, a nawet domowe gospodynie – dla których reklamowano go jako skuteczny środek uśmierzający smutek i zły nastrój po menopauzie. Co kluczowe, był on sprzedawany bez recepty nie tylko w aptekach, ale nawet w zwykłych sklepach. Niektórzy lekarze zalecali jego stosowanie w przypadkach tak błahych jak dziecięce zaburzenia uwagi i nadpobudliwość.

Nic więc dziwnego, że środek ten był także intensywnie testowany i stosowany przez armię niemiecką. Pierwsze próby kliniczne przeprowadzili Fritz Hauschild i Otto Ranke z Akademii Medycyny Wojskowej w Berlinie. Wykazali oni, że metamfetamina poprawia wydolność fizyczną i psychiczną żołnierzy, zwłaszcza podczas długotrwałych marszów i nocnych operacji. Pierwszy raz na dużą skalę Previtin był rozdawany żołnierzom niemieckim podczas kampanii wrześniowej w Polsce. Ponieważ efekty okazały się zgodne z oczekiwaniami, powtórzono to także w trakcie podboju Francji w 1940 roku. Tylko w pierwszej połowie 1940 roku armia niemiecka zużyła kilkadziesiąt milionów tabletek narkotyku. Efekty były piorunujące: dzięki niemu żołnierze mogli działać bez snu nawet przez trzy doby, pokonując duże odległości i bezlitośnie przełamując opór wroga.

Narkotyki w wojsku
W Niemczech "lek" na bazie metamfetaminy można było kupić przed wojną bez recepty. Wojsko zainteresowało się jego "cudownymi" właściwościami. Fot. Wikimedia

Pierwsze ostrzeżenie

Z czasem zaczęło się jednak okazywać, że „niegroźny wspomagacz” ma jednak także bardzo poważne skutki uboczne i negatywne konsekwencje dla zdrowia żołnierzy. Przede wszystkim wywoływał uzależnienie fizyczne i psychiczne, wymagając coraz większych dawek. Gdy zabrakło narkotyku, pojawiały się objawy odstawienia, takie jak kac amfetaminowy, niepohamowana agresja i to nie tylko wobec wrogów, za to połączona z niesubordynacją, a także halucynacje, apatia i depresja. Ponadto specyfik miał szkodliwy wpływ na układ krążenia, powodując nadciśnienie, tachykardię, arytmie i zawały serca. Niektórzy żołnierze umierali na skutek przedawkowania lub zatrzymania akcji serca.

Ostatecznie okazało się wręcz, że środek, który miał stworzyć żołnierza doskonałego, po dłuższym stosowaniu działa odwrotnie: zaczyna zaburzać zdolność oceny sytuacji i podejmowania decyzji, prowadząc do błędów taktycznych i strategicznych.

W związku z tym od końca 1940 roku armia niemiecka znacznie ograniczyła wydawanie Pervitinu żołnierzom, a w 1941 roku wprowadziła zakaz jego sprzedaży bez specjalnej recepty. Jednak nie oznaczało to całkowitego zaprzestania używania narkotyku. Niektórzy żołnierze nadal zdobywali go na czarnym rynku lub od lekarzy wojskowych. Pervitin był także – wyjątkowo – stosowany przez lotników, marynarzy i komandosów podczas specjalnych misji.

Alianci na haju do końca

Nie tylko państwa Osi dawały swoim wojskowym narkotyki w czasie wojny. Alianci także używali amfetaminy jako środka pobudzającego dla swoich żołnierzy. W Stanach Zjednoczonych produkowano ją pod nazwą Benzedrine, a w Wielkiej Brytanii jako Dexedrine. Była tam ona jednak rozdawana głównie lotnikom, którzy musieli wykonywać długie i niebezpieczne loty nad terytorium wroga. Wynikało to – jak później tłumaczono – przede wszystkim z różnic między możliwościami nowego sprzętu a zdolnościami człowieka, które były po prostu mniejsze. Kolejne generacje myśliwców osiągały coraz większe przyspieszenia, przez które piloci mogli w trakcie manewrów tracić świadomość, z kolei bombowce, by uniknąć ostrzału obrony przeciwlotniczej, latały coraz wyżej, a to wymuszało konieczność funkcjonowania załóg w warunkach zimna i rozrzedzonego powietrza.

Co przewrotne, alianci zaczęli masowe stosowanie narkotyków wtedy, gdy Niemcy już rozumieli ich negatywny wpływ na żołnierzy i zaczęli je wycofywać. Od 1942 roku załogi RAF brały dawkę amfetaminy przed każdą misją, choć badania nie były zgodne co do tego, że faktycznie poprawia ona koncentrację i refleks żołnierzy w rzadkim powietrzu. Jednak poczucie „kontroli” było niezaprzeczalne, stąd sami żołnierze chętnie sięgali po podawane im farmaceutyki.

Bitwa o Anglię
Masowe używanie narkotyków w wojsku u aliantów zachodnich zaczyna się od bitwy o Anglię. Fot. Wikimedia

Amfetamina była także stosowana przez żołnierzy alianckich podczas lądowania w Normandii, a nawet w czasie bitwy o Monte Cassino, bitwy o Ardeny i innych ważnych operacji wojskowych. Podobnie jak metamfetamina, amfetamina miała za zadanie zwiększyć wytrzymałość, koncentrację i morale żołnierzy, a także zmniejszyć strach i ból. Ten narkotyk miał jednak bardzo podobne skutki uboczne i negatywne konsekwencje dla zdrowia żołnierzy jak metamfetamina. Wywoływał silne uzależnienie, zaburzenia psychiczne, problemy z układem krążenia i układem nerwowym. Niektórzy żołnierze brytyjscy cierpieli na tzw. amfetaminową psychozę, czyli stan paranoidalny z omamami i urojeniami.

Jeszcze chętniej niż alianci europejscy amfetaminę w lotnictwie stosowały wojska USA. Szacuje się, że do 1945 roku Amerykanie „zużyli” nawet 500 milionów tabletek substancji, która dziś jest uważana za wyjątkowo szkodliwą. Niektóre opracowania mówią, że po wojnie 10-15% amerykańskich lotników musiało się zmagać ze skutkami głębokiego uzależnienia. I o ile Brytyjczycy, zorientowawszy się koło 1943 roku, że szkód z przyjmowania środka jest więcej niż korzyści i stopniowo ograniczali (choć nigdy formalnie nie zakazali) jego stosowanie, tak Amerykanie robili to nadal, także już po zakończeniu II wojny światowej, chociażby w Wietnamie. Jeszcze w 2002 zachodnimi mediami wstrząsnął skandal, w którym chodziło o to, że amerykańscy lotnicy na swoich F-16 ostrzelali pozycje sojuszniczych wojsk kanadyjskich w Afganistanie. Podczas procesu adwokaci pilotów ujawnili, że żołnierze działali w specyficznych warunkach, gdyż mieli zostać skłonieni przez dowódców do zażycia amfetaminy.

Metamfetamina była także używana na Dalekim Wschodzie, zwłaszcza przez żołnierzy japońskich, w tym przede wszystkim pilotów kamikaze, którzy mieli dokonywać samobójczych ataków na okręty aliantów. Japońska wersja narkotyku, oferowana pod nazwą Philopon, była także dostępna w postaci tabletek lub zastrzyków. Miała ona podobne działanie i skutki uboczne jak środki niemieckie i alianckie, ale w tym kraju była prawdopodobnie podawana nawet pracownikom fabryk, by byli w stanie dłużej pracować bez przerw i jedzenia.

Podsumowanie

Narkotyki były powszechnie stosowane przez żołnierzy walczących w drugiej wojnie światowej jako środki pobudzające i poprawiające wydajność bojową, po obu stronach frontu. Jednak — jak się dziś oficjalnie ocenia, korzyści odnoszone z tego tytułu były krótkotrwałe i przysłaniały poważne zagrożenia dla zdrowia i życia żołnierzy. Krótko mówiąc, chemiczne wzmacniacze nie tylko nie pomogły żadnej ze stron w osiągnięciu zwycięstwa, ale mogły nawet przyczynić się do porażki niektórych operacji wojskowych. Ale czy tak jest faktycznie?

Choć od wojny minęło już wiele dekad i od dawna wiadomo, że narkotyki są bardzo szkodliwe, mylą się ci, którzy uważaliby, że całkowicie zniknęły z wojskowego obiegu. Współcześnie tego typu wzmacniacze, mimo całej wiedzy medycznej, nadal są obecne w wojsku, choć już oczywiście (i na szczęście) nie na taką skalę jak w czasie II wojny światowej. Oznacza to, że jakąś skuteczność musiały faktycznie mieć, zwłaszcza jeśli nie liczono się ze stratami w ludziach. Niektóre z nich są nawet współcześnie legalnie przepisywane przez lekarzy wojskowych, chociażby do leczenia zespołu stresu pourazowego czy zaburzeń snu. Inne są jednak wciąż nielegalnie i bez kontroli zażywane przez żołnierzy lub kupowane przez nich na czarnym rynku, przede wszystkim na terenach konfliktów zbrojnych. Przyczyna jest ta sama co zawsze – chęć pokonania stresu i nadzieja na większą sprawność, a z czasem po prostu uzależnienie.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (3) / skomentuj / zobacz wszystkie

Paweł Kopeć
10 października 2023 o 16:14
Odpowiedz

Czyli ofiary narodowego socyalizmu.

~Paweł Kopeć

10.10.2023 16:14
PI Grembowicz
06 października 2023 o 12:49
Odpowiedz

Np. taka coca cola była pierwotnie lekiem dostępnym w aptece /USA/ na kokainie... California. I jest dobra do dziś na jelita, żołądek, przeziębienie, grypę etc.

~PI Grembowicz

06.10.2023 12:49
Dr. Pavl Kopetzky
06 października 2023 o 12:46
Odpowiedz

Tak, było sporo dokumentów na ten temat /vide YT/; ot samo życie i jakoś trzeba było sobie radzić i się dopingować, nabierać wigoru, ikry, energii etc.
Mróz, zima, wilgoć, głód, stres, samotność, nostalgia, ból, rozłąka, śmierć, cierpienie, bezsens wojny, czas...
Real Life

~Dr. Pavl Kopetzky

06.10.2023 12:46
1