Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Co wydarzyło się pierwszego dnia II wojny światowej?

Wolne myśli
|
31.08.2023

Choć początek II wojny światowej – największego i najbardziej tragicznego w skutkach konfliktu zbrojnego w historii – kojarzy się głównie z atakiem na Westerplatte, to tego dnia wydarzyło się dużo więcej. Oto swoista kartka z kalendarza, dokumentująca pierwszy dzień wojny.

Tagi: historia

Niemiecki pancernik Schleswig-Holstein ostrzeliwuje Westerplatte
Obrona Westerplatte to najbardziej znany, ale nie jedyny epizod pierwszego dnia wojny

Dla porządku należy podkreślić, że chociaż za początek działań wojennych uznaje się pierwszy dzień września, to do wydarzeń defacto inicjujących konflikt zbrojny doszło dzień wcześniej.

Chodzi o tak zwaną prowokację gliwicką. Założenia akcji były następujące: niemieccy żołnierze udający powstańców śląskich zajmują znajdującą się wówczas na terenie Rzeszy radiostację, co stawia Polaków w pozycji agresorów i daje Niemcom pretekst do rozpoczęcia działań wojennych na dużą skalę. Operacja została przygotowana na osobiste polecenie Hitlera, a odpowiedzialny za jej przeprowadzenie był szef SD Reinhard Haydrich.

Nie przebiegła ona zgodnie założeniami - napastnicy zajęli radiostację, która służyła jedynie do dalszego przesyłania sygnału i nie było w niej studia z mikrofonami. Sytuacja zmusiła ich do skorzystania z tak zwanego mikrofonu burzowego, który służył jedynie do wysyłania krótkich informacji o nadchodzących burzach. Skutek był taki, że zamiast przygotowanego kilkuminutowego komunikatu słuchacze usłyszeli tylko kilka słów („Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w polskich rękach…”), po czym radio zamilkło.

Kompromitacja spiskowców nie przeszkodziła jednak hitlerowskiej propagandzie – już po około dwóch godzinach przygotowano obszerny komunikat o „polskich prowokacjach”, który został nadany przez wszystkie nadajniki państwowej rozgłośni Deutschlandsender. Hitler chciał mieć pewność, że wiadomość dotrze do Wielkiej Brytanii i Francji, co w założeniach miało powstrzymać te kraje przed udzieleniem pomocy Polsce i wypowiedzeniem wojny Trzeciej Rzeszy. Akcja przeciwko Polsce była już przygotowana – i została wcielona w życie kilka godzin później.

Zbrodnia wieluńska

Historycy do dziś się spierają, czy atak na Westerplatte – o którym za chwilę – powinien zostać uznany za początek niemieckiej agresji na Polskę. Mniej więcej w tym samym czasie doszło bowiem do innego wydarzenia, które uznaje się za zbrodnię. Chodzi o bombardowanie Wielunia, które rozpoczęło się o wczesnych godzinach porannych 1 września 1939 roku.

Od około godziny 4:40 (tę godzinę podają polscy historycy, zdaniem niemieckich było to 60 minut później) niemieckie samoloty rozpoczęły nalot na Wieluń. Miasto nie miało żadnej wartości pod względem strategicznym i tego typu akcja była kompletnie nieuzasadniona. Niektórzy z historyków są zdania, że Niemcy chcieli w ten sposób wywołać efekt psychologiczny, inni twierdzą, że Wieluń stał się miejscem testów dla Luftwaffe, a sam akt bombardowania należy uznać za atak terrorystyczny. Jeden ze świadków tych wydarzeń wspomina je następująco:

„Rano 1 września 1939 r. obudził mnie huk samolotów. W chwilę potem usłyszałem przeraźliwy świst i wybuch bomby na terenie ogrodu szpitalnego. Była to pierwsza bomba, która w ogóle padła na Wieluń. Po wybuchu bomby część budynku, w którym ja mieszkałem, a mieszkałem na terenie szpitala w budynku gospodarczym, zaczęła się walić. [...] Przed budynkiem zastałem kilka płaczących sióstr szpitalnych. Kazałem im biec do ogrodu i kłaść się na ziemię, sam zaś chciałem się udać do szpitala. Zobaczyłem jednak nawracające samoloty i również pobiegłem do sióstr do ogrodu i położyłem się na ziemi. Słyszałem w tym czasie krzyki i jęki z zawalonego budynku gospodarczego, gdzie zostały przywalone gruzem pracownice kuchni, które od wczesnych godzin rannych przygotowywały śniadanie. Nawracające samoloty powtórnie zrzuciły bomby na szpital. [...] Gdy minął pierwszy nalot [...] udałem się do płonącego szpitala. Na schodach przed wejściem leżał zabity człowiek. Nie był to jednak chory, lecz ktoś, kto przybiegł tu z miasta. Na chodniku przed szpitalem również leżeli zabici. [...] W zawalonym szpitalu jakakolwiek pomoc z naszej strony była bezskuteczna. Drugi budynek szpitalny, gdzie było położnictwo, miał całkowicie zerwany od podmuchu eksplodującej bomby dach” [IPN]

W sumie Niemcy, metodycznie, przez nikogo nie niepokojeni zrzucili na miasto 112 pięćdziesięciokilogramowych bomb burzących i 29 najcięższych bomb zapalających, o wadze pół tony każda. Wykonywali przy tym po raz pierwszy w warunkach bojowych lot nurkowy. Szacuje się, że w wyniku bombardowań śmierć poniosło około 1200 ludzi. Żaden ze sprawców nie poniósł odpowiedzialności za swoje czyny. Mało tego – major Oskar Dinort, który chwalił się w niemieckiej prasie, że zrzucił bombę na rynek, został odznaczony Krzyżem Rycerskim. Były prezes Instytutu Pamięci Narodowej, profesor Leon Kieres, określił bombardowanie Wielunia mianem „polskiej Guerniki”.

Obrona Westerplatte

O godzinie 4:45 niemiecki pancernik Schlezwig-Holstein rozpoczął ostrzał Westerplatte. Półwysep był wówczas należącą do Polski eksklawą, na której mieściła się Wojskowa Składnica Tranzytowa z zapasem amunicji. Jej załogę stanowiło wówczas niespełna dwustu żołnierzy – komendantem samej składnicy był major Henryk Sucharski, a dowódcą oddziału wartowniczego kapitan piechoty Franciszek Dąbrowski. Siły niemieckie były dużo większe – dysponowali oni około 4 tysiącami żołnierzy, wśród których znajdowała się między innymi elitarna kompania piechoty morskiej, a także oddziały lądowe.

Niemiecki plan zakładał szybkie pokonanie stacjonującej na Westerplatte polskiej załogi, ponieważ 1 września Reichstag oraz gdański Senat ogłosiły włączenie dotychczasowego Wolnego Miasta Gdańska do terenów Rzeszy. Okazało się jednak, że wykonanie tego planu nie będzie wcale takie proste. Chociaż polski garnizon był o wiele mniej liczny od sił niemieckich, to umiejscowienie składnicy oraz – a raczej przede wszystkim – bojowy duch polskiej załogi sprawiły, że walki o Westerplatte trwały aż tydzień.

Już w pierwszym dniu walk Polakom udało się zabić 20 i ranić 140 niemieckich żołnierzy, tracąc przy tym 4 ludzi. Sporym problemem okazał się pancernik Schleswig-Holstein – jeden z wystrzelonych przez niego pocisków poważnie uszkodził polskie działo kaliber 75, dzięki któremu Polakom udało się zniszczyć kilka gniazd niemieckich karabinów maszynowych.

Kolejne dni były coraz trudniejsze dla polskich obrońców. Gdy 2 września Niemcy przeprowadzili nalot na Westerplatte, major Sucharski załamał się i chciał wywiesić białą flagę, symbolizującą kapitulację. Zapobiegł temu kapitan Dąbrowski, który rozkazał zdjąć flagę i odizolować mjra Sucharskiego do czasu, aż ten dojdzie do siebie. Niewykluczone, że kilku polskich żołnierzy odmówiło wówczas dalszej walki, za co zostali rozstrzelani (Niemcy odnaleźli po kapitulacji groby niezidentyfikowanych obrońców). Gdyby po nalocie naziści przeprowadzili kolejny atak, zapewne udałoby im się zdobyć składnicę i cała operacja zakończyłaby się po niespełna dwóch dniach.

Ostatecznie obrońcom Westerplatte udało się utrzymać na swojej pozycji przez siedem dni, odpierając w tym czasie aż trzynaście szturmów. Major Sucharski 7 września wydał rozkaz poddania się, który motywował dużymi stratami, ciężkim stanem rannych, ogromną dysproporcją sił i brakiem nadziei na nadejście pomocy. Niemiecki dowódca, generał Friedrich Eberhardt docenił ducha walki polskich żołnierzy – pozwolił majorowi przebrać się w mundur galowy oraz zachować szablę, a Niemcy nazywali Westerplatte „małym Verdun” (w nawiązaniu do bitwy pod Verdun w czasie I wojny światowej, gdy długotrwałe natarcie nie przynosiło oczekiwanych skutków).

Zarówno major Sucharski, jak i kapitan Dąbrowski przeżyli wojnę. Pierwszy z nich po uwolnieniu się z obozu jenieckiego dołączył do 2 Korpusu Polskiego we Włoszech. Nie dane mu jednak było długo cieszyć się życiem – zmarł w Neapolu w sierpniu 1946 roku na zapalenie otrzewnej. Dąbrowski pełnił po wojnie funkcje wojskowe do 1949 roku, gdy został szefem Biura Dowódcy Marynarki Wojennej w Gdyni. Stalinowskie czystki sprawiły jednak, że został wyrzucony z partii i pozbawiony pracy. Po jakimś czasie udało mu się znaleźć zatrudnienie jako sprzedawcy gazet w kiosku. Jego sytuacja uległa poprawie dopiero po odwilży październikowej, gdy wypłacono mu odszkodowanie i przyznano większe mieszkanie. Zmarł w 1962 roku w krakowskim szpitalu przeciwgruźliczym. 

Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku

Niemiecki samochód pancerny podczas ataku na Pocztę Gdańską

Symbolicznym wydarzeniem pierwszego dnia wojny jest obrona budynku gdańskiej poczty. Niemiecki atak rozpoczął się niemal równo z pierwszym ostrzałem ze Schleswiga-Holsteina. Napastnicy dysponowali ponad 180 ludźmi i samochodem pancernym. Budynku broniła załoga poczty (licząca 55 osób), wśród której nie było ani jednego żołnierza. Obrońcy nie byli jednak bezbronni – dysponowali trzema lekkimi karabinami maszynowymi Browning, pistoletami i karabinami oraz pewną liczbą granatów ręcznych.

Zgodnie z założeniami Sztabu Głównego Wojska Polskiego pocztowcy mieli się utrzymać przez 6 godzin, aż do czasu przybycia z odsieczą części Armii Pomorze. Pocztowcom, w przeciwieństwie do dowódcy załogi Westerplatte, nie przekazano informacji o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego z Pomorza, ani nie odwołano polecenia obrony.

Podczas pierwszego ataku Niemcom udało się wedrzeć do budynku, ale zostali z niego wyparci, a śmiertelne obrażenia odniósł jeden z dowódców SS, Alfred Heinrich. Pocztowcy bronili się przez kolejne kilka godzin – o 15:00 inny niemiecki dowódca dał obrońcom 2 godziny na kapitulację i rozkazał wykonać podkop pod ścianą poczty, pod którą został podłożony 600-kilogramowy ładunek wybuchowy. Ostatecznie pocztowcy poddali się około godziny 19:00.

Pomimo iż pierwszy z wychodzących obrońców niósł białą flagę, został rozstrzelany. Taki sam los spotkał niemal wszystkich pozostałych, którzy brali udział w walkach.

Michał Miernik

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie