Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Samuel Łaski – Polak, który zdobył Sztokholm

Wolne myśli
|
23.09.2022

Gdyby zapytać kogokolwiek spotkanego na ulicy, czy wie coś na temat historycznych relacji Polski ze Szwecją, bez wątpienia wskaże potop. Wpływ na to ma zwłaszcza popularność trylogii Sienkiewicza, w której ta część naszych wzajemnych stosunków została bardzo barwnie i sugestywnie przedstawiona. Prawie nikt natomiast nie będzie wiedział, że niecałe 60 lat przed potopem to stolica Szwecji znalazła się w polskich rękach, podbita przez grupę zaledwie 12 „naszych” awanturników.

Tagi: historia

Samuel Łaski, podbój Sztokholmu
Jeden z najstarszych znanych obrazów Sztokholmu z 1535. Fot. Wikimedia

Koniec XVI wieku to ten okres w historii Polski, w którym stanowiła ona jedną z największych potęg europejskich, był to jednak także bardzo złożony czas w relacjach polsko-szwedzkich. Władający Rzeczpospolitą od 1587 Zygmunt III Waza jako syn króla szwedzkiego Jana III stał się też formalnym następcą tronu Królestwa Trzech Koron. Po śmierci ojca w 1592 objął on więc tron szwedzki (formalna koronacja w 1594), co zapoczątkowało unię personalną obu krajów.

Zygmunt III Waza, król Polski i Szwecji

Niestety od samego początku była to władza trudna i pełna przeciwności. Przede wszystkim źródłem tarć stało się to, że Zygmunt był katolikiem i to fanatycznym, natomiast Szwecja w tym czasie przekształciła się w kraj protestancki (luterański). Jeszcze przed swoim wstąpieniem na tron szwedzki Zygmunt musiał powziąć zobowiązanie, iż nie podejmie próby rekatolicyzacji tego kraju, miał to być warunek otrzymania korony, czego zresztą nie zamierzał dotrzymywać, wierząc, że uda mu się to zrobić od razu, jak tylko umocni się przy władzy. Gdy jednak formalnie objął władanie nad naszym północnym sąsiadem, natychmiast stał się celem ataku ze strony tamtejszej protestanckiej szlachty pod wodzą brata własnego ojca, księcia Karola Sudermańskiego. Wzniecił on bunt przeciwko królowi, a przez Szwecję przetoczyła się wielka fala prześladowań katolików.

Zygmuntowi III bardzo zależało na tronie szwedzkim, do tego stopnia, że gdy rebelia przeciwko jego władzy nad tym krajem nasiliła się, postanowił wyruszyć z militarną interwencją w celu zaprowadzenia tam porządku. Jest to zresztą obiektem krytyki wielu historyków, którzy uważają, iż obsesja władcy na tym punkcie i podporządkowanie wszystkich zasobów państwa polskiego realizacji owej wizji, kosztowała nas wejście w szereg niepotrzebnych wojen i konfliktów, jakie w efekcie zapoczątkowały wyczerpanie i późniejszy upadek Rzeczpospolitej.

Król otaczał się wieloma doradcami, zarówno polskimi jak i szwedzkimi (zwykle bardziej cenił zdanie tych drugich). Tymczasem w samej Szwecji nie był zbyt popularny, przede wszystkim z uwagi na swój katolicyzm, jednak mimo wszystko miał tam całkiem pokaźną grupę zwolenników, na których zamierzał się oprzeć.

Zygmunt III Waza
Zygmunt III Waza. Portret pędzla Marcina Kobera z ok.1590 r.

Wśród polskich doradców króla (funkcja sekretarza) znajdował się natomiast Samuel Łaski, pomysłowy rotmistrz i dyplomata. W sytuacji buntu doradcy zalecali królowi zebranie wielkiej floty i bardzo ryzykowny desant morski w celu zaprowadzenia porządku, natomiast Łaski opracował plan, w ramach którego zamiast przez Bałtyk, polskie siły miały bezpiecznie przejść drogą lądową, przez Litwę i Inflanty, w Finlandii połączyć się z tamtejszymi przeciwnikami Szwedów i uderzyć stamtąd wspólnie na stolicę Szwecji. W międzyczasie król wysłał Łaskiego z pojednawczym poselstwem do Sztokholmu, lecz tam rotmistrz nie tylko nie znalazł posłuchu, ale został aresztowany. Tylko fortel i spryt Łaskiego sprawił, iż udało mu się zbiec z więzienia i uciec do Polski.

Ostatecznie król wybrał ryzykowny wariant wyprawy morskiej – zebrano flotę, która wyruszyła na „podbój” Szwecji 3 sierpnia 1598, jednak rejs nie trwał długo – burza spowodowała konieczność przerwania misji i tymczasowo zatrzymano się na Helu. Następna próba była bardziej owocna i w końcu udało się polskim wojskom dotrzeć do Kalmaru, który zresztą poddał się bez walki.

I tu stała się rzecz przedziwna – Zygmunt III Waza, zamiast wykorzystać element zaskoczenia, odniesiony właśnie sukces i od razu ruszyć na podbój stolicy, namówiony przez swoich szwedzkich doradców dwa tygodnie spędził pod Kalmarem, gdzie przyjmował poselstwa książąt niemieckich nakłaniających go do pertraktacji z Karolem Sudermańskim. W międzyczasie nadeszły wieści o tym, że Finowie, z którymi armia polska mogła się połączyć na północy, ponieśli pod Sztokholmem klęskę atakując Szwedów samodzielnie.

Gdy król wreszcie zdecydował, iż nadszedł czas na kontynuację wyprawy, okazało się, że cała armia nie jest wstanie zmieścić się na statkach! Zdecydowano się więc podzielić ją na dwie grupy – pierwsza miała drogą lądową udać się do Sztokholmu, druga statkami z królem do Stegeborgu, leżącego w połowie drogi między Kalmarem a Sztokholmem. Choć formalnie takie rozwiązanie miało oskrzydlić siły protestanckie, to król chciał po drodze do stolicy, niejako przy okazji, spotkać się ze… swoją siostrą.

Niestety w czasie, gdy flota królewska płynęła do Stegeborgu, nad Bałtykiem rozszalała się wielka, tragiczna w skutkach burza. W jej następstwie do celu dopłynęło 28 statków, natomiast aż kilkanaście, z tysiącem marynarzy na pokładach, zaginęło. Wśród okrętów, które przepadły, znalazł się i ten, na pokładzie którego przebywał przywołany wcześniej Samuel Łaski.

Karol Sudermański
Karol Sudermański, już jako król Karol IX Waza. Fot. Wikimedia

Łaski – zdobywca Sztokholmu

Jak się jednak okazało, Łaski burzę przetrwał. Niestety z załogi statku, którym płynął, przeżyło tylko dwunastu ludzi. Przypadek sprawił, że rozbitkowie, po kilku dniach błądzenia wyszli na ląd właśnie w okolicach Sztokholmu. Nad miastem cały czas szalała zresztą burza a jego mieszkańcy pozamykali się w domach.

I tu zaczyna się scenariusz jak z brawurowego filmu płaszcza i szpady. Dwunastka zorientowawszy się, gdzie się znajduje, zamiast się poddać lokalnym władzom, jednomyślnie i buńczucznie postawia wziąć stolicę (miasto liczyło wówczas 8 tys. mieszkańców) w swoje władanie. Polscy rozbitkowie – co ważne –  byli uzbrojeni, a do miejskiego ratusza dotarli ok. 4 nad ranem w nocy z 30 na 31 sierpnia 1598 roku.

Oporu nie stawiał im praktycznie nikt – było jeszcze ciemno, niebo rozświetlały wyłącznie błyskawice, wszędzie było słychać grzmoty. Atutem Łaskiego w tym z pozoru szaleńczym planie było to, iż dobrze znał teren, bywał tu przecież wcześniej jako wysłannik polskiego króla, wiedział zatem, które punkty miasta są najważniejsze do przejęcia nad nim kontroli.

Po przejęciu kontroli nad ratuszem Łaski nakazał, by doprowadzić do niego najważniejszych mieszkańców Sztokholmu – najczęściej wyrywano ich z łóżek, dopiero na miejscu dowiadywali się w jakim celu ich tam wezwano.

Zebranym oświadczył krótko, iż „w imieniu króla Zygmunta przejmuje miasto”. Oszołomieni i całkowicie zaskoczeni Szwedzi nie stawiali nawet najmniejszego oporu, wręcz przeciwnie, miejscowa szlachta natychmiast podporządkowała się Łaskiemu i oddała pod jego zwierzchnictwo własne oddziały wojskowe, którymi ten obsadził szybko najważniejsze punkty miasta – latarnię i zamek. Już w południe następnego dnia Sztokholm był w całości w polskich rękach.

Wojsko polskie z okresu walk o tron szwedzki. Jan Matejko
Wojsko polskie z okresu walk o tron szwedzki. Jan Matejko, fot. Wikimedia

Zmarnowane zwycięstwo

Zaraz po zdobyciu miasta Łaski wysłał list do przebywającego w Stegeborgu Zygmunta III. „Zająłem Sztokholm samodwunast” napisał. Prosił też króla o natychmiastowe wysłanie pomocy w celu utrzymania stolicy Szwecji. Wiemy o tym między innymi z zapisu w dzienniku dworzanina podkanclerzego Piotra Tylickiego, który na tę radosną nowinę zareagował pisząc w nim symboliczne słowa „nasi są w Sztokholmie”.

Niestety król ani myślał ruszać z pomocą. Odpisał Łaskiemu, iż cieszy go zajęcie miasta, nakazał utrzymanie i zwrócił uwagę, że Karol Sudermański będzie próbował je odbić, do czego nie można dopuścić. W tym czasie pertraktowano już kończący walki traktat, który został ostatecznie podpisany 6 października 1598 roku w Linköping.

Na mocy tego niekorzystnego porozumienia Zygmunt III Waza miał odesłać wszystkich cudzoziemskich żołnierzy (co paraliżowało jego armię), a sam stawić się w stolicy na 15 stycznia 1599, gdzie miała się zdecydować jego przyszłość jako monarchy.

Król wojska rozpuścił, ale widząc, co się święci, do Sztokholmu nie dotarł, gdyż wcześniej zdecydował się uciec do Polski. Wiadomo, że Samuel Łaski kontrolował najważniejsze miasto Szwecji jeszcze 4 października 1598, natomiast w listopadzie tego samego roku rządził tam już Karol Sudermański.

Historycy uważają nieudzielenie pomocy Łaskiemu w zajmowanym Sztokholmie za jeden z większych błędów Zygmunta III Wazy. Królewski stryj Karol Sudermański był do pokonania, ale kluczenie polskiego monarchy, odsuwanie decyzji i ich częste zmiany mogły się przyczynić do klęski Polaków w ważnej bitwie pod Stångebro, co wymusiło pertraktacje i ostateczne zaprzepaszczenie szans na koronę szwedzką.

Szwecja z tej wojny wyszła jako mocarstwo, Polska została poważnie osłabiona, zginęły tysiące doborowych żołnierzy, a sam Łaski wycofał się z polityki.

Tomasz Sławiński

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie