Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Półka kolekcjonera: Metallica – „Ride the Lightning”

Muzyka
|
08.04.2024

W lipcu 1984 roku napisana została historia metalu. Właśnie wtedy ukazał się drugi album Metalliki, który okazał się dziełem definiującym cały raczkujący dopiero thrash metal. Amerykańska formacja po bardzo udanym debiucie poszła za ciosem i przygotowała płytę dojrzalszą, ciekawszą, bardziej bezkompromisową… Po prostu wybitną!

Tagi: metal , muzyka

„Ride the Lightning”
„Ride the Lightning” – okładka | aut. AD Artists

Złośliwi mówią, że Metallica skończyła się na „Kill’em All”. Oczywiście nie mają racji, co udowodniłem w zestawieniu wszystkich płyt amerykańskiego zespołu. To niesprawiedliwe stwierdzenie zaczęło przewijać się po tym, jak formacja zaczęła odchodzić od thrashmetalowych korzeni na rzecz lżejszego, bardziej mainstreamowego grania. Jednak to – w ocenie wielu specjalistów i miłośników metalu – wszystko, co najlepsze w twórczości Metalliki, nastąpiło właśnie po debiucie, skądinąd bardzo udanym.

W kolejnych latach Metallica wydała dwa genialne albumy – „Ride the Lightning” oraz „Master of Puppets”, które odmieniły oblicze ekstremalnego grania. O tym drugim pisałem już przy okazji cyklu „Półka kolekcjonera”, a teraz przyszedł czas na pierwszy, który światło dzienne ujrzał 27 lipca 1984 roku. Niedługo minie 40 lat od tego wydarzenia. W jakich okolicznościach powstał ten kultowy obecnie album? Sprawdźcie!

Odpowiednio przygotowani

Płyta „Kill ’Em All” stworzona została za niewielkie pieniądze. Zespół otrzymał szansę od Jona i Marshy Zazulów, właścicieli Megaforce Records, jako jeden z wielu młodych i obiecujących zespołów tworzących muzykę metalową. Dziś wiemy, że Ulrich i Hetfield z tej szansy skorzystali z nawiązką, dając wytwórni podstawy do zaufania przy pracach nad kolejnym wydawnictwem. Szczególnie że organizowane po wydaniu debiutu trasy koncertowe przynosiły niezły dochód. Nie zmieniało się oczywiście to, że Megaforce Records wciąż było niewielką wytwórnią, dlatego nie było mowy o żadnych luksusach.

Metallica weszła do kopenhaskiego Sweet Silence Studios 20 lutego 1984 roku. Przekroczyli próg studia należycie przygotowani – podczas organizowanych pod koniec poprzedniego roku koncertów z grupą Anthrax wykonywali na żywo takie utwory jak „Fight Fire with Fire”, „Ride the Lightning”, „Creeping Death”, i „When Hell Freezes Over” (później przemianowany na „The Call of Ktulu”). Ponieważ przyjęcie ze strony publiczności było bardzo pozytywne, byli pewni, że te kompozycje trafią na ich drugi album. Zresztą James Hetfield, Lars Ulrich, Kirk Hammett i Cliff Burton w wolnych chwilach cały czas komponowali i jammowali, żeby przygotować jak najwięcej premierowych kompozycji. To był ich czas, wiedzieli o tym, dlatego robili wszystko, żeby wykorzystać swoją szansę.

Ostatecznie w Sweet Silence Studios spędzili nieco ponad trzy tygodnie. 14 marca 1984 roku materiał był gotowy. Za jego produkcję odpowiadał sam zespół, który otrzymał wsparcie od Flemminga Rasmussena (asystent produkcji i inżynier dźwięku), natomiast kompozycje były dziełem przede wszystkim duetu Ulrich-Hetfield, choć spory wkład w pisanie muzyki miał oczywiście Burton. Warto również wspomnieć, że na płycie znalazł się utwór „Ride the Lightning”, którego współautorem jest Dave Mustaine. Ten sam, który w nieprzyjemnych okolicznościach opuścił szeregi Metalliki w kwietniu 1983 roku.

Choć „Ride the Lightning” nazywane jest obecnie jednym z najlepszych albumów w historii thrash metalu, na płycie słychać wpływy również innych gatunków – chociażby speed oraz heavy metalu. To efekt licznych inspiracji zespołu, a także faktu, że w 1984 roku samo pojęcie „thrash metal” nie było aż tak sprecyzowane, jak obecnie. Zespół po prostu chciał grać ciężko i szybko, wykorzystując do tego wszystkie dostępne rozwiązania techniczne i środki wyrazu. Tak kształtował się gatunek, który niedługo później miał zrewolucjonizować całą scenę.

Napisali historię metalu

Płyta „Ride the Lightning” zebrała bardzo pochlebne recenzje ze strony krytyków, choć nie wszyscy rozumieli jeszcze tę nową jakość w świecie rocka. Z perspektywy czasu wiemy, że to album z wielu powodów wyjątkowy i innowacyjny, ale na początku brzmieniowej rewolucji jeszcze nie wszyscy byli w stanie zrozumieć jego przesłanie, sens i znaczenie. Wśród najbardziej cenionych kompozycji pochodzących z drugiego krążka Metalliki są oczywiście „Ride the Lightning”, „Fade to Black” czy „For Whom the Bell Tolls”, ale bądźmy ze sobą szczerzy – na tej płycie nie ma słabszych momentów, mniej wpadających w ucho solówek czy nudniejszych fragmentów. To pokaz mocy i bezkompromisowości, który otworzył zespołowi drogę do wielkiej kariery.

Kolejne pozytywne recenzje tylko nakręcały sprzedaż albumu, którego nakład w pierwszym „rzucie” ustalono na 100 tysięcy egzemplarzy. Dla Megaforce Records było to ogromne przedsięwzięcie i jednocześnie ryzyko. Wiemy, że się opłaciło, ale warto również wspomnieć, że Metallica niedługo po wydaniu swojej drugiej płyty zdecydowała się na zakończenie współpracy z Zazulami.

Dwa dni po premierze „Ride the Lightning” otrzymali propozycje przejścia pod skrzydła Cliffa Burnsteina, który współpracował z QPrime Management. To oni wypromowali w tamtym czasie AC/DC czy Aerosmith. Ulrich był pewien, że zmiana menadżera i wytwórni będzie krokiem w odpowiednim kierunku. Kiedy wyszło na jaw, że umowa z Megaforce Records zakładała albo jeszcze trzy kolejne albumy, albo nakład do 75 tysięcy, szybko okazało się, że Metallica może odejść pod skrzydła nowej wytwórni bez żadnych konsekwencji. Tak też uczyniła, co bez wątpienia pomogło zespołowi wspiąć się na sam szczyt, ale muzycy wielokrotnie dziękowali Jonowi i Mashy za daną szansę, doceniając zaufanie, którym ich obdarzyli w początkowym okresie działalności.

„Ride the Lightning” już pod szyldem Elektry trafiło na rynek 19 listopada 1984 roku. Aż do dzisiaj płyta rozeszła się w nakładzie przekraczającym osiem milionów egzemplarzy. Najwięcej, bo niespełna siedem milionów sprzedano na terenie Stanów Zjednoczonych (sześciokrotna platyna!). Utwory z tego albumu wciąż wykonywane są na żywo, a dla wielu miłośników Metalliki to najlepszy album w dorobku Amerykanów. Dla mnie prawie najlepszy, ale wiadomo – to kwestia całkowicie subiektywna. Na pewno należy pamiętać, jak ogromne znacznie miał nie tylko dla zespołu, ale przede wszystkim całej muzyki metalowej.

„Ride the Lightning” w wersji box
Wznowienie „Ride the Lightning” w wersji box – 1490 zł | mat. pras.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie