Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

10 płyt, które powinien mieć na półce miłośnik speed metalu

Muzyka
|
01.02.2024

Prędkość, prędkość i jeszcze raz – prędkość. Zespoły metalowe swego czasu prześcigały się w tym, który zagra nie tylko ciężej, ale i szybciej. Tym sposobem powstało wiele świetnych albumów, które później wrzucone zostały do jednego zbioru znanego obecnie jako „speed metal”. Właśnie o nich przeczytacie w poniższym zestawieniu!

Tagi: metal , muzyka

Judas Priest
Judas Priest – ikona metalu | fot. Erik Törner / CC 2.0

Muzyka speedmetalowa to gatunek, który wyróżnia się nieposkromioną energią, szybkim tempem i technicznymi zagrywkami. Charakteryzuje go nie tylko intensywność, ale także złożone kompozycje, wplecione melodyjne solówki oraz chropowate brzmienie wokalu. Ten styl muzyczny, mający swoje korzenie w pierwszych zespołach heavymetalowych, zyskał swoją niepowtarzalną tożsamość dzięki dodaniu elementów punkowego szaleństwa.

W trakcie podróży przez świat speed metalu warto posłuchać płyt, które nie tylko ukształtowały ten gatunek, ale także zainspirowały kolejne pokolenia fanów. Przyglądając się najważniejszym albumom tego nurtu, szybko odkryjemy, że jak żaden inny łączy się on z innymi podgatunkami – przede wszystkim power, heavy i thrash metalem.

Poniższe zestawienie będzie więc składało się nie tylko z albumów czysto speedmetalowych, ale również takich, na których – najczęściej w ramach eksperymentu i młodzieńczego wyścigu zbrojeń – elementy typowe dla gatunku znakomicie łączyły się z innymi wpływami, co tworzyło prawdziwą mieszkankę wybuchową:

Motörhead – Ace of Spades (1980)

To jeden z najważniejszych albumów w historii heavy metalu, ale i speed metalu. Oczywiście Lemmy i spółka, nagrywając swój czwarty album, nie słyszeli o takim podgatunku, ale nie ma to znaczenia. Z perspektywy czasu wiemy, że ich albumy wydawane na przełomie lat 70. i 80. XX wieku inspirowały kolejnych twórców, a wielu z nich ceniło właśnie tempo, w jakim Brytyjczycy odgrywali kolejne nowe utwory. „Ace of Spades” to klasyczne hard & heavy, ale ze speedmetalowym sznytem.

Venom – Welcome to Hell (1981)

Kolejny album, który łączył w sobie wiele różnych podgatunków, stając się inspiracją dla nowych zespołów. Kurtuazyjnie „Welcome to Hell” bywa nazywane pierwszym albumem blackmetalowym, ale w rzeczywistości to klasyczny heavy metal – z tą różnicą, że zagrany bardzo szybko. Nie powinno więc dziwić, że debiut Venom pojawia się we wszystkich artykułach i zestawieniach skupiających się na źródłach powstania speed metalu.

Slayer – Show No Mercy (1983)

Tak, nie zaszła tutaj pomyłka – debiutancka płyta Slayera to unikatowe połączenie thrash i speed metalu. Oba gatunki zresztą zawsze bardzo się lubiły i wiele zespołów thrashowych zaczynało swoją twórczą przygodę od typowych dla speed metalu zagrywek. Chodzi o to, o czym wspomniałem wcześniej – to była walka i wyścig, w którym wygrywał ten, kto zagra ciężej i szybciej. Na debiutanckiej płycie Slayera jest jedno i drugie.

Exciter – Heavy Metal Maniac (1983)

Exciter to jeden z najbardziej znanych wykonawców w nurcie klasycznego i czystego speed metalu. Kanadyjczycy nie penetrowali innych rewirów muzyki ekstremalnej, od początku skupiając się tylko na jednym – na szybkości. „Heavy Metal Maniac” to ich debiutancki album, wyprodukowany po kosztach, na wielu płaszczyznach niedoskonały, ale – kultowy. W kontekście rozwoju gatunku, o którym się tutaj rozpisuję, jest to wydawnictwo kluczowe.

Exciter – Violence & Force (1984)

Podobnie jak kolejne wydane przez grupę Exiter. Na „Violence & Force” zespół nieco dopracował brzmienie, ale nie zmienił swoich założeń – wciąż kluczowa była prędkość. To wydawnictwo bardziej przemyślane i lepiej wyprodukowane niż debiut, dlatego miłośnikom czystego dźwięku polecam raczej tę płytę. Zapomnieć o debiucie jednak nie wypadało, dlatego w zestawieniu znalazły się obie płyty.

Helloween – Walls of Jericho (1985)

Jak już wspomniałem, speed i power metal pasują do siebie idealnie, czego najlepszym dowodem jest debiutancki album Helloween. Ten nagrany jeszcze bez Michaela Kiske. Rolę wokalisty pełnił na nim Kai Hansen. Surowość i szybkość to cechy charakterystyczne brzmienia albumu, który obecnie uznawany jest za kultowy. Oczywiście, na kolejnym („Keeper of the Seven Keys”) zespół wspiął się na wyżyny twórczej jakości, ale debiut również zasługuje na uznanie – także wśród miłośników speed metalu.

Turbo – Kawaleria szatana (1986)

Polacy również mieli swój wkład w rozwój i popularyzację speed metalu. Na trzeciej płycie Turbo nie brakuje szybkiego grania, a wszystko okraszone jest heavy- i thrashmetalowymi zagrywkami. To jeden z najważniejszych krążków w historii polskiego metalu – innowacyjny i inspirujący. Przy okazji pisania artykułu wróciłem do tej płyty po latach i byłem pod ogromnym wrażeniem podejścia do tworzenia muzyki, które zaproponowali Kupczyk i Hoffmann.

Helstar – Nosferatu (1989)

Helstar to niestety nieco zapomniany zespół, ale pod koniec lat 80. XX wieku byli wśród najbardziej obiecujących amerykańskich wykonawców. W przypadku „Nosferatu”, płyty inspirowanej oczywiście „Drakulą” Brama Stokera, podobnie jak w przypadku Helloween mówić możemy o doskonałym połączeniu power i speed metalu. Wydawnictwo zasługuje na uwagę nie tylko z powodu samej muzyki, ale i świetnych tekstów.

Judas Priest – Painkiller (1990)

Heavymetalowi mistrzowie z Judas Priest również lubili poszaleć z tempem utworów, czego najlepszym przykładem jest płyta „Painkiller”. Tytułowy utwór gna jak szalony, ale pozostałe, które znalazły się na kultowym wydawnictwie, również. Rob Halford udowodnił na dwunastym longplayu Judasów, że ma niesamowitą skalę i ogromne wokalne możliwości. To płyta, która powinna znaleźć się na liście każdego miłośnika speed metalu.

Blind Guardian – Somewhere Far Beyond (1992)

Grający power metal Niemcy z Blind Guardian wielokrotnie w swojej karierze pochylali się w stronę szeroko rozumianego speed metalu. Choć na „Somewhere Far Beyond” znalazły się również ballady, duża większość utworów to konkretne tempo i świetne, a także osadzone w realiach prozy J.R.R. Tolkiena czy Stephena Kinga teksty. Bardzo dobry album, który jest nieco innym spojrzeniem na muzykę speedmetalową. Jakże ciekawym!

Szybka dogrywka!

Miłośników speed metalu, którzy chcieliby jeszcze bardziej zgłębić wspomniany podgatunek, odsyłam również do przygotowanej przeze mnie „listy rezerwowej”. To albumy, które brałem pod uwagę podczas tworzenia zestawienia, a które ustąpić musiały miejsca tym w mojej ocenie ważniejszym dla samego gatunku.

Tutaj znajdziecie kolejną dziesiątkę, która z takiego czy innego powodu również zasługuje na uwagę:

  • Acid – Maniac (1983)
  • Agent Steel – Skeptics Apocalypse (1985)
  • Razor – Executioner's Song (1985)
  • Angel Dust – Into the Dark Past (1986)
  • Flotsam and Jetsam – Doomsday for the Deceiver (1986)
  • Whiplash – Power and Pain (1986)
  • KAT – 666 (1986)
  • Liege Lord – Master Control (1988)
  • DragonForce – Inhuman Rampage (2006)
  • Hellripper – Warlocks Grim & Withered Hags (2023)

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie