Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Forum

Dodaj temat

Związek

Po rozstaniu

Rozpoczęte przez ~Jenka, 02 gru 2015
  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 02 grudnia 2015 - 22:50
    Panowie, mam pytanie, jak długo trwa u Was podnoszenie się po rozstaniu. Niezależnie od tego, czy rozpad związku spowodowany jest zdradą partnerki, czy okazuje się, że jest ona kimś zupełnie innym niż wam się na początku związku zdawało. Czy powrót do "normalności" zajmuje wam kilka dni, miesięcy, czy lata? A może tak naprawdę nigdy się o takiej kobiecie nie zapomina?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 03 grudnia 2015 - 12:03
    Ostatnie zdanie.
    Najważniejszy jest jednak odcień wspomnień. Najczęściej nie jest on jasny. Mimo wszystko.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 03 grudnia 2015 - 22:15
    Odcień wspomnień? Czyli zachowuje się te dobre? Oczywiście dopiero potem, gdy minie złość i żal, że nie wyszło... Ale to właśnie jest najistotniejsze: KIEDY?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 04 grudnia 2015 - 01:00
    Odcień ciemny bo żal, że nie wyszło. To przyćmiewa wszystkie jasne wspomnienia. Złość, smutek, wściekłość. I żal, który może trwać bardzo długo. Nawet i 20 lat.

    U mężczyzn.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 04 grudnia 2015 - 07:31
    20 lat - to bardzo długo. A nie wierzę, żeby przez ten czas mężczyzna był sam. Jak to się więc ma do wejścia w nowy związek? Czyżby ta kolejna partnerka była trochę "na zastępstwo" ?!

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Arthur ~Arthur
    ~Arthur
    Napisane 04 grudnia 2015 - 14:49
    Nie, jest inna. Ale ta pierwsza, młoda ale już dojrzała miłość, plany, prawdziwy związek, mieszkanie razem przez lata, najlepszy czas w życiu i się kończy, to jest taka trauma, że zostaje na zawsze. Znam takiego człowieka.

    Inna kobieta jest po prostu inna. Ale nie zmieni przeszłości. To już nie to. Wy kobiety nie macie takich myśli, szybko się otrzepujecie, "zamykacie rozdział" i hop dalej. Bez problemu. Dopiero jak się coś zacina i "ten kolejny jedyny" się nie pojawia (bo uroda już nie taka świeża, bo pokręcona psychika, wybuchy agresji, niekontrolowanie emocji etc.), wtedy zaczyna się tęsknota i nostalgia za "minionymi czasami" i "tamtymi jedynymi".

    Jesteś koło 30-tki mniemam, że tak pytasz. Jeszcze młoda ale to ostatni dzwonek.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 04 grudnia 2015 - 22:15
    Nie, Arturze, nie koło trzydziestki, tylko jej "1 i pół". A pytam ze względu na kogoś, kto był mi bliski, odszedł, a teraz sam został porzucony. I cierpi.
    A to, że szybko się otrzepujemy - nieprawda. Raczej tak samo, jak wy, robimy dobrą minę i udajemy, że klin jest najlepszym lekarstwem...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 11 grudnia 2015 - 06:48
    Tak, pytanie skierowane jest do panów. Dlaczego? Bo istnieje stereotyp, że mężczyźni nie cierpią po rozstaniu: szybko się otrzepują, może kilka razy więcej wypiją, wyżalą się kolegom, wchodzą w nową relację i - po sprawie. Ale kiedy czytam ich wypowiedzi na forach, rzeczywistość okazuje się być zupełnie inna. Więc jak to z NIMI naprawdę jest?

    Trzymaj się Ellla, powodzenia i cierpliwości również Ci życzę.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kriss ~Kriss
    ~Kriss
    Napisane 13 grudnia 2015 - 23:53
    Nie ma jednej drogi - jeden się otrzepie i pojdzie dalej inny cierpi latami, po jednym związku szybko się pozbieramy za innym będziemy tęsknić, znaczenie na też co czujemy do nowego partnera-czy to osoba na 'zastępstwo' czy coś ważnego. Myślę że nie ma również znaczenia płeć bo i kobiet też bywa różnie. Gdyby był prosty przepis na związek to każdy byłby idealny i nie byłoby ich tak wiele. Po ilości widać że oczekiwania mamy chyba coraz większe.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kriss ~Kriss
    ~Kriss
    Napisane 13 grudnia 2015 - 23:55
    Rozwodów nie byłoby tak wiele.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 15 grudnia 2015 - 07:42
    Kriss, oczekiwania mamy takie same, mężczyźni również. Raczej odwagę do zmian mamy większą. Niestety, wiąże się to również z większym cierpieniem tych, którzy nie widzą problemów w związku, a dopiero po rozstaniu pytają "dlaczego?". Zazwyczaj zostają jednak bez odpowiedzi... Jak długo? Może rzeczywiście ten stan zależy od tego na ile ważną była dla nas ta druga osoba? Tylko czy wchodzenie w związek z kimś "mniej ważnym" to nie jest ten właśnie przysłowiowy klin?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kriss ~Kriss
    ~Kriss
    Napisane 15 grudnia 2015 - 09:05
    Klin? Ja bym to nazwał próbą łatania dziury duszy pozostałej po rozstaniu. Niby wiatr nie wieje ale rzadko wygląda to estetycznie - że pozwolę sobie użyć takiego porównania.
    U mnie trochę inny problem - brak namiętności w długoletnim związku. Niby wszystko już wypowiedziane, niby jakiś standardowy sex się pojawia, niby żona rozumie co mnie boli, niby twierdzi że mnie kocha, ale nie potrafi się zmienić. Miał ktoś podobny problem, znalazł rozwiązanie? Dodam że nie chce niszczyć naszego małżeństwa, nadal kocham żonę i jest dla mnie atrakcyjna, ale nie potrafię już zaakceptować jałowego związku, w którym nie czuję się mężczyzną.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ellla ~Ellla
    ~Ellla
    Napisane 15 grudnia 2015 - 09:22
    Jak ja zazdroszczę twojej żonie facet który myśli, który kocha, który pyta. Anthony Robbins proponuje parom, taki prosty sposób otóż zanim zaprosi ich na terapię, namawia ich aby spróbowali kochać się przez ok. 1,5 godz. i w tym czasie mają synchronizować swoje oddechy. Taka prosta metoda spróbujcie. Co do związków często powtarza ,żeby zacząć od pracy nad sobą bo jeśli w głowie powstaje myśl o zmianie związku to ona zakiełkuje i za chwile będzie się w nowym związku a przecież nie o to chodzi.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ellla ~Ellla
    ~Ellla
    Napisane 15 grudnia 2015 - 09:34
    Kriss jeśli mogę ci jeszcze coś podpowiedzieć. To jedna rzecz „ nie potrafię już zaakceptować jałowego związku, w którym nie czuję się mężczyzną”. Ale jeśli Ty nie czujesz się mężczyzną, to zrób wszystko żebyś się nim znowu poczuł. Zadaj sobie pytanie co potrzebuję, żeby poczuć się mężczyzną………….. Poczuj te emocje, szukaj, pytaj samego siebie nie uzależniaj tego od nikogo………..

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~kriss ~kriss
    ~kriss
    Napisane 15 grudnia 2015 - 09:41
    Dzięki Ellla . Wiem czego potrzebuje, poczuć miłość i pożądanie u ukochanej. Nie słyszeć o tym w słowach które wypowiada tylko zobaczyć w spojrzeniu, zachowaniu. Niestety nie wierzę że takie uczucia obudzą się w mojej żonie. Wiem że mnie kocha, ale w sposób którego ja nie potrafię zrozumieć i zaakceptować. Nie chcę się już z nią kochać bo cały czas czuje że sex jest tylko by przywrócić dawny "porządek".

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ellla ~Ellla
    ~Ellla
    Napisane 15 grudnia 2015 - 10:05
    Ja Cię potrafię rozumieć bo wiem jak możesz się czuć i wiem jakie to trudne. Też tego pragnęłam będąc w małżeństwie. Ale ja na to nie miałam szans, bo mój mąż szukał na zewnątrz i żebym nie wiem jak się starała i nie wiem co zrobiła to moje starania nic nie dały. Każdy związek potrzebuje obiecującej przyszłości, namiętności. Potrzebuje też dwojga zaangażowanych ludzi. Może gdybyś dał odczuć żonie tak po prostu, że jeśli coś nie zmieni to się rozstaniecie i byłbyś na tyle przekonywujący że poczuła by to, zaczęłaby walczyć o Was.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~centro ~centro
    ~centro
    Napisane 15 grudnia 2015 - 10:12
    Ech, Kriss, skąd ja to znam. Zresztą wystarczy poczytac najpopularniejszy temat na tym forum żeby zobaczyć, ze to problem bardzo wielu facetów. Panie tutaj piszące powiedzą ci, ze żona cię nie kocha, ale ja myslę, ze nasze żony są jednak trochę bardziej skomplikowane od nich. Może namiętność zawsze się kończy, może każdy długoletni związek tak wygląda? Nie wiem tego, to wiedzą pewnie tylko ci, którzy byli w więcej niz jednym długoletnim małżeństwie. W każdym razie sam już zauważyłeś, ze zona nie potrafi się zmienić i nie zmieni się, choćbyś nie wiem co robił. Masz 3 opcje: Zaakceptować obecny stan rzeczy, odejść albo znaleźć kogoś na boku. Trzecią opcję można połączyć z pierwszą lub drugą.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Jenka ~Jenka
    ~Jenka
    Napisane 15 grudnia 2015 - 22:36
    A kiedy odejdzie zostanie żal i smutek, że nie wyszło, a przecież mogło...
    Przerobiłam już na sobie, widzę u mężczyzny, który odszedł ode mnie do innej, a teraz i tam już tego ognia zabrakło. I coraz częściej zastanawiam się, czy ta tęsknota nie przysłąnia nam czegoś bardzo ważnego: rzeczywistego powodu z którego rozpadają się związki?
    Centro, ty zdaje się masz trochę większe doświadczenie, więc powiedz, nie nachodzą cię czasem takie myśli, co by było gdyby? Na przykład żona potrafiła w porę dostrzec problem? Może pojawiłoby się to, czego zabrakło? Nagle stalibyście się sobie bardzo bliscy?
    Zdarza ci się zatęsknić?

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Kriss ~Kriss
    ~Kriss
    Napisane 16 grudnia 2015 - 12:42
    U mnie żona doskonale wie co się dzieje, zdaje sobie sprawę że może się nasze małżeństwo skończyć. Mimo to niepotrafi nic z tym zrobić - widać nie ja jestem tym który może wzbudzić w niej pożądanie więc chyba rzeczywiście zostają mi tylko wyjścia które podpowiedział Centro. Niestety mimo że nie chciałbym z nich korzystać, to w takim związku nie da się być szczęśliwym...

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

  • avatar ~Ellla ~Ellla
    ~Ellla
    Napisane 16 grudnia 2015 - 13:53
    No to zagadka rozwiązana. Jeśli Twoja żona zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i nic z tym nie robi to już sam musisz zdecydować, które rozwiązanie wybrać. I tylko Ty będziesz wiedział, co jest dla Ciebie do zaakceptowania i do przyjęcia i w jakiej konfiguracji będziesz szczęśliwy. Ja wiem którego wariantu nie polecam .Też doradzano mi żebym podobnie jak mąż poszukała namiętności i miłości po za małżeństwem. Ja z tego nie skorzystałam. Bo wydaje mi się że uczciwiej jest zamknąć jeden rozdział i zacząć nowy. Choć gwarancji nikt nam przecież na to nie da, że ten nowy będzie lepszy. To ja wystąpiłam o rozwód choć szalałam z rozpaczy za nim. Zupełnie się tego nie spodziewał. Był przekonany że skoro tak bardzo kocham, a on jest taki przystojny ,pracowity, zaradny, ma powodzenie u płci przeciwnej to ja się nigdy nie odważę na ten krok. Zrobiłam to bardzo szybko. Dziś mówię o sobie singielka. Mam 44 lata, fajną stabilną pracę. Dobrą opinię bo to nie ja doprowadziłam do rozpadu takiej rodziny. Dwoje dorosłych dzieci, które udało się wychować na zaradnych życiowo, praktycznie sami się już utrzymują będąc w fajnych związkach. Zaczynam żyć pełnią życia choć miłości i namiętności w moim życiu jak się domyślasz na razie nie ma. A mój były mąż który szukał miłości i namiętności po za małżeństwem bo po 24 latach nudno się zrobiło, będąc moim mężem strasznie się pogubił, przez to co się stało. Z kobietą której wyznawał miłość utrzymuje jedynie kontakt na odległość. Nie ma zamiaru ani ochoty się z nią wiązać bo to nie materiał na żonę był tylko na ……… i teraz się okazało kiedy mnie stracił ,przecież nie tego szukał, nie tego chciał. A taki nieszczęśliwy był, a tu proszę, tylko, czy aż tyle, do szczęścia mu obecnie potrzeba. Święta będzie spędzał sam pierwszy raz w życiu. A bardzo chciałby je spędzać ze mną. Nie poprowadzi córki do ołtarza bo ona tego już nie chce. Mogła bym wyliczać ,czego się pozbawił przez swoją krótkowzroczność .Teraz już wie, że to czego szukał stanowiło znikomy procent, stracił niewspółmiernie więcej i wiele by dał by to wróciło. Nawet teraz kocha i pragnie. Życie w związku bez przyszłości na pewno nie ma racji bytu ale jeśli jest to związek, który oparty jest na szacunku, wspólnych zainteresowaniach to warto o niego zawalczyć bo najbardziej pragniemy tego czego w naszej ocenie nie posiadamy. I pamiętaj tylko w twojej ocenie bo wystarczy że zmieni się diametralnie twoje życie a zmienisz pragnienia i priorytety.

    Udostępnij Udostępnij fb  |  Dodaj wpis |  Cytuj |  Link bezpośredni |  Zgłoś naruszenie

» odpowiedz » do góry
1 2 3
Strona 1 z 3
następna
Strona 1 z 3 następna

Gorące tematy