Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Podnieść się po rozwodzie

Rozwód
|
22.01.2024

Jak przetrwać, gdy przechodzisz rozwód? Ile czasu trwa dochodzenie do siebie po takich przeżyciach? Poznaj historię Michała, który opisał, jak radzi sobie z nową sytuacją i co pomaga mu przez nią przejść. Być może znajdziesz w tej opowieści inspirację, by samemu pozbierać się po rozwodzie.
Tekst nadesłany przez użytkownika.

Tagi: rozwód , męska depresja

Jak pozbierać się po rozwodzie
Jak się odnaleźć po rozwodzie?

Moja żona postanowiła zakończyć nasze małżeństwo dość gwałtownie. Nie było prób naprawy, długich rozmów czy terapii, po prostu pewnego dnia oświadczyła, że jest ktoś inny, że z nim chce układać sobie przyszłe życie i że złożyła pozew o rozwód.

Minęło od tego dnia 8 długich miesięcy. Kiedy myślałem, że jest już znacznie lepiej, nagle uderzyło we mnie tsunami rozpaczy. Dlaczego? Słońce wciąż świeci, dziś spędzam popołudnie z dzieciakami, mieszkam w nowym mieszkaniu. Znowu jestem śpiący. Rozwód już prawie się skończył. Powoli brnę do przodu. Dobra pogoda na bieganie. Co jest ze mną nie tak?

Dochodzenie do siebie po rozwodzie nie jest proste. Przychodzi falami, u każdego wygląda inaczej i bywa kompletnie nieprzewidywalne. O ile trudno się z tym pogodzić, pomaga to zrozumieć pewne sytuacje – możesz przygotować się na „nawroty” i uznać, że to nie będzie trwało wiecznie, ale nie jesteś w stanie w żaden sposób wymusić poprawy, tak jak nie możesz wymusić kontynuacji małżeństwa, jeśli ta druga strona tego nie chce. Dochodzenie do siebie po rozwodzie wymaga czasu. Ile? Nikt tego nie wie, ale niektórzy specjaliści twierdzą, że po rozstaniu trzeba dać sobie dwa lata na stanięcie na nogi. Jeśli to zdarzenie naprawdę tobą wstrząsnęło, proces ten może potrwać jeszcze dłużej.

To więcej, niż większość z nas się spodziewa. I znacznie więcej, niż ja sam spodziewałem się po sobie. Dwa lata. Czuję się lepiej, ale i gorzej. Mam za sobą tylko osiem miesięcy i nie jestem nawet w połowie drogi. Pierwsze dni są najtrudniejsze. To było najbardziej stresujące, bolesne, emocjonalnie i fizycznie wykańczające doświadczenie w moim życiu, jako jednostki i jako ojca.

Nie wiem, czy dłuższy staż małżeński i posiadanie dzieci sprawiają, że dochodzenie do siebie trwa dłużej, może tak. Myślę także, że trudne małżeńskie przejścia również sprawiają, że potrzeba nam więcej czasu. Gdyby tylko matematyka działała w przypadku ludzi i gdyby dało się ustalić wskaźniki zmiany w oparciu o dowiedzione prawa... Ale nie. Ludzie są bardziej skomplikowani. Rozpaczają i dochodzą do siebie we własnym rytmie. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że długość i złożoność związku ma na niego wpływ, podobnie jak intensywność uczuć w małżeństwie i sposób, w jaki się zakończyło.

Wiem, jak było ze mną. Koniec był niespodziewany, w związku z czym pewnie będę wychodził z tego dłużej. Byliśmy razem przez siedemnaście lat, kawał życia. Myślałem, że to na zawsze. Mamy dwóch synów, trzynasto- i dziesięcioletniego. Kilka razy wspólnie się przeprowadzaliśmy, podróżowaliśmy, przeszliśmy przez chorobę, utratę pracy i całe wspólne lata. Mamy wspólną historię. Pamięć mięśniową. To nie zniknie „tak po prostu”.

Rozwód nie tylko zmienił mój rytm (choćby związany z tym, że dzieci teraz spędzają popołudnia i weekendy na zmianę ze mną i z nią), moją sytuację finansową i to, jak spędzam wolny czas. Dotknął mnie także głęboko, choć na początku tego nie dostrzegłem. Po kilku miesiącach separacji budziłem się i nie wiedziałam, że jestem w łóżku sam – spałem z żoną przez tyle lat. Zaczęły pojawiać się dziwne, niepokojące sny, w których podświadomość podsuwała przerażające obrazy. A kiedy się budziłem, zdanie sobie sprawy z tego, że moja rzeczywistość wygląda teraz zupełnie inaczej wymagało dłuższej chwili.

Dla mnie ten okres dochodzenia do siebie jest czymś w rodzaju kryzysu tożsamości. Tak, jestem wytrącony z równowagi, boję się i nie mogę skoncentrować – to proces, który opisują eksperci – stadium rozpaczy i utraty. Równocześnie czuję, że muszę iść naprzód i że muszę swoją drogę nakreślić na nowo – daje mi to poczucie ekscytacji, ale i strachu.

Zdaniem psychologów to są naturalne reakcje. Dochodzenie do siebie po rozwodzie to dwa nakładające się na siebie procesy. Po pierwsze musisz poradzić sobie z żałobą i przejść przez jej stadia. Potem następuje dłuższy proces odbudowy. Jeśli spodziewałeś się straty – na przykład to ty byłeś stroną inicjującą rozwód – jesteś do przodu w stosunku do osoby, która została porzucona. Osoba, która nie zdecydowała o rozstaniu, musi dużo więcej przemyśleć. Musi przeanalizować to, co jej się przytrafiło.

Tu właśnie jestem. Stoję przed ścianą, nie wiem, dokąd zmierzam, jestem zagubiony, rozglądam się niepewnie zastanawiając się nad tym, co się stało. Jak mam się upewnić, że to się nie powtórzy? Dokąd teraz iść? Kiedy wreszcie przestanę czuć żal? Wiem, że w końcu dojdę do siebie i będzie w porządku. Teraz czas na odpoczynek, zajęcie się sobą, poukładanie na nowo świata dzieciom, odbudowanie życia. Mogę czuć się przytłoczony – w końcu to jest przytłaczające. A czasem czuję się dobrze i tak też przecież mam prawo się czuć.

A żeby łatwiej było mi przejść przez to wszystko, mogę zrobić jeszcze kilka rzeczy.

Pierwszą jest ciągłe powtarzanie sobie, że to się skończy i nieprzerażanie się przytłaczającymi emocjami.

Tak naprawdę pozwolenie, by emocje znalazły ujście, było wyzwalające. Często boimy się i smucimy. Wydaje się, że jeśli pozwolimy sobie na smutek czy strach, to on nigdy nie minie. To nieprawda. To może potrwać dziesięć, dwadzieścia minut, cały dzień, a nawet kilka dni, ale się skończy. Miej przy sobie wspierających przyjaciół i rodzinę i nie czuj się zobowiązany do przyjmowania zaproszeń towarzyskich. Jeśli potrzebujesz towarzystwa, oni mogą przyjść do ciebie. Krótki spacer z przyjacielem może sprawić, że poczujesz się lepiej. Wyjście do głośnej restauracji – niekoniecznie. Pomyśl o tym, czego potrzebujesz. Twoi przyjaciele zrozumieją i pomogą. Jeśli nie, nie martw się nimi. Masz wystarczająco dużo problemów.

Zacząłem na nowo.

Mimo że zwykle doradza się nieprzeprowadzanie dużych zmian w krytycznych momentach życia, wyprowadziłam się z domu i to pomogło. Opuściłem dawne mieszkanie razem z niektórymi złymi wspomnieniami. W nowym miejscu, skoro już się urządziłem, mogę zacząć od nowa. To tyle, jeśli chodzi o zmiany. Doradzano mi, bym kogoś sobie poszukał. Nie mogę w tej chwili wyobrazić sobie niczego na co miałbym mniejszą ochotę niż nowy związek. Każdy decyduje się na to we własnym tempie, chociaż mnie wydaje się, że ten czas prędko nie nadejdzie.

Co prowadzi mnie do mojego kolejnego, najbardziej pomocnego wsparcia: terapeuty.

Nie widzę nic złego w tym, by szukać pomocy psychologa w trudnych chwilach. Kiedy sam ich doświadczyłem, znalazłem terapeutę, który pomaga mi poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami. Muszę popracować nad kilkoma rzeczami. Mam na głowie siebie, swoje psychiczne, fizyczne i emocjonalne samopoczucie, moich synów i ich emocjonalne problemy, a także konieczność dostosowania się do wielkiej życiowej zmiany, przeprogramowania życia i znalezienia nowej drogi.

Zmierzyłem się z jedną z siedmiu najbardziej stresujących życiowych zmian. Dam sobie z tym radę, ale tylko z cierpliwością, wsparciem i mnóstwem czasu. Chcę mieć go tyle, ile potrzebuję.

Michał B.

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (149) / skomentuj / zobacz wszystkie

Arti
13 września 2021 o 21:08
Odpowiedz

Witaj Nazakręcie

Ja moją byłą małżonkę znałem przed ślubem ok. 5 lat, małżeństwem byliśmy ponad 10 lat i w tym czasie dwukrotnie mnie zdradziła, dlatego dokładnie wiem o czym piszesz – również miałem setki myśli, analiz, co zrobić, czy się rozwieść, ile jeszcze wytrzymam, co dalej, jak to będzie po rozwodzie itd. Nie miałem kompletnie pojęcia o mechanizmie zdrady, dopiero jak powiedziałem dość i się rozwiodłem, zacząłem dużo czytać o tym, rozmawiać z różnymi osobami, które były po jednej jak i drugiej stronie, doradzałem się fachowców itd. Teraz już wiem, że to była moja jedna z lepszych decyzji w życiu!!! Jestem wolny, nie martwię się, nie przybywa mi siwych włosów, a przy tym nie rujnuje sobie zdrowia – zaręczam Cię, że po drugiej stronie też jest życie i wcale nie takie złe jak je malują…

Co do Twojej małżonki, niestety kobieta całkowicie odleciała emocjonalnie do kochanka, jest w tym pewien haczyk a wiesz jaki, ona do końca jednak nie jest pewna jego, dlatego te wahania nastrojów raz do Ciebie, a raz do niego. Po drugie Jesteś właśnie świadkiem rozgrywek emocjonalnych, jak jest dobrze to ona chce być z nim, a Ty będziesz ten najgorszy – może Ci się oberwać obraźliwymi epitetami, natomiast jak między nimi będzie źle to znowuż wróci do Ciebie i będzie opowiadać jaka ona jest naiwna, jak żałuję, co zrobiła itd. Nie wierz jej w ani jedno słowo, ona jest teraz jak alkoholik, który zrobi wszystko aby osiągnąć swój cel, czyli będzie zwodzić Cię i pić dalej.

Rozumiem, że stoisz przed trudnym wyborem – oczywiście wybór należy tylko i wyłącznie do Ciebie, ja Ci tylko postaram się zobrazować temat najlepiej jak potrafię…
Wiesz o tym, że kobieta zanim się w kimś zakocha, najpierw musi się z taką osobą związać emocjonalnie, jednocześnie ucieka od swojej dotychczasowej połówki – co ma miejsce właśnie u Ciebie! Po drugie czy Jesteś w stanie dać jej teraz drugą, bądź kolejną szansę wiedząc ile Cię to będzie kosztowało – mowa o stanie niepewności, podejrzliwości, kolejnych dawkach emocji, stresu itd. Kolejna sprawa sam piszesz, że Twoja żona nie ma własnego zdania, szuka pomocy u wróżki, aby to ona za nią podjęła decyzję, bo tak naprawdę boi się wziąć odpowiedzialność za siebie! Brak jej pewności siebie, czyli nie masz gwarancji, że jak wróci do Ciebie, to za jakiś czas znowu ktoś jej nie namiesza w głowie i nie odwali podobnego numeru. A może jednak poczytałeś na temat powrotów po zdradzie, że jednak się da – owszem TAK! Jest to bardzo trudne, ale tutaj dwie osoby muszą być zgodne, musi być zapał, chęć walki i dużo zrozumienia, cierpliwości a zarazem wytrwałości i to też nie daje gwarancji sukcesu, a u Ciebie tego nie ma…

Nazakręcie odpowiedz sobie na proste pytanie ile zamierzasz jeszcze czekać, dawać szans, uczestniczyć w jej rozgrywkach – a lata lecą pamiętaj i zdrowie masz tylko jedno!

Marku cieszę się, że nastąpiła u Ciebie poprawa – jak widzisz wszystko zależy od nas samych, naszego podejścia. Można wyjść w piękny słoneczny dzień i zamartwiać się albo widzieć pozytywy i uśmiechać się podczas burzy!

Pozdrawiam Arti

~Arti

13.09.2021 21:08
Marek
09 września 2021 o 08:53
Odpowiedz

W samo sedno Arti, w samo sedno.
Po ponad miesiącu, zaczynam czuć to co opisujesz.
Jak śpiewa Pectus - "Głowę noś do góry, nie daj się".

Najważniejsze - zacząć od siebie!

~Marek

09.09.2021 08:53
Nazakręcie
08 września 2021 o 23:35
Odpowiedz

Arti, dziękuje za odpowiedź i Twoje opinie. Walisz prosto z mostu i pewnie masz rację. Trochę minęło od mojego ostatniego wpisu, sytuacja znacząco się nie zmieniła, poza tym, że moja żona weszła w tryb chciałabym, ale się boję. Kiedy stwierdziłem, że powinna podjąć w końcu decyzję, czy chce coś robić z tym związkiem czy woli odejść, oznajmiła, że chce go naprawiać, pomimo, że jest zakochana w tym drugim facecie. Tylko, że zamiast wrócić do domu i zacząć coś robić, postanowiła zostać sama i jak oznajmiła przeżyć żałobę po stracie "ukochanego". Jak się domyślacie, oczywiście żałoby nie było, jak i rozstania, po kolejnej konfrontacji stwierdziła ponownie, że chce wrócić, aby dwa dni później to próbować odwlec ...
Arti to co piszesz o kobietach, tutaj trafia w punkt niemal, to jest ten typ: brak pewności siebie (inni mogą ją łatwo dowartościować), zagubienie (moja żona to czysta esencja zagubienia), mają duże kompleksy (syndrom szarej myszki) no i hit programu brak własnego zdania (ciągłe odwoływanie się do tego, ze potrzebuje wizyty u wróżki, aby podjąć decyzję!), szukania rady u kolejnych koleżanek, przyjaciółek, setki poradników i diabli wiedzą kogo. Oczywiście im więcej czyta i słucha innych tym bardziej jest rozchwiana i częściej zmienia zdanie.
Na dziś nie mam już wątpliwości, mam nadzieję, że wytrwam w tym i nie dam się wpędzić w kolejną manipulację, kolejne zwodzenie i odwlekanie. Ale jest to trudne, jak piszesz Arti, też miałeś kobietę, która im bardziej była wredna, tym Ty bardziej się starałeś. Może nie trwało to tak długo jak u mnie, może nie było skoków w bok, ale każdy związek jest inny, każdy ma inny próg bólu (emocjonalnego) który może znieść. W każdym razie powiedzenie: dość, po kilkunastu latach nie jest łatwe dla większości z nas.

~Nazakręcie

08.09.2021 23:35
Arti
29 sierpnia 2021 o 12:40
Odpowiedz

Panowie w życiu nie ma lekko, nie jeden z Was się o tym przekonał, tak samo jest z kobietami – wielu uda się trafić na tą jedyną za pierwszym razem, natomiast inni będą błądzić i skakać z kwiatka na kwiatek, najważniejsze aby w tym wszystkim nie poddawać się i cały czas wyciągać wnioski, analizować swoje życie aby nie popełniać błędów z przeszłości.

Coś Wam opowiem o swoim życiu, znałem wiele kobiet (koleżanki, przyjaciółki) często rozmawiałem z nimi o problemach miłosnych, słuchałem je, doradzałem itp. W końcu przyszedł czas na tą jedyną – po 5 latach pobraliśmy się , byłem jej w 100% pewny!!! Dla mnie ideał kobieta, była z biednej rodziny, umiała docenić każdy grosz, moje starania, uśmiechnięta na twarzy, troszku zagubiona z brakiem pewności siebie ale przecież jestem facetem to jej pomogę stanąć na nogi, będę się opiekował tak pomyślałem. Z czasem zdjęła maskę i stawała się coraz bardziej wredna, roszczeniowa, wiecznie nie zadowolona. A ja co wtedy robiłem, no właśnie zamiast otworzyć oczy to jeszcze bardziej się starałem!!! Zarabiałem coraz więcej kasy, na nic nam nie brakowało i jeszcze bardziej jej odwalało!!! Zaczęła inwestować w swój wygląd, lepsze ciuchy, zmiana wyglądu itd. Jak sami się domyślacie z czasem zaczęli się kręcić koło niej kolesie – a ona zamiast docenić co ma, poszła w to, nie rozumiejąc o co dzisiaj chodzi współczesnemu facetowi!!! Potem były awantury i powiedziałem dość…

Na początku nic nie rozumiałem, były pytania gdzie popełniłem błąd, jak to się mogło stać – teraz już wiem, no nic trudno się mówi, stało się ale cieszę się, że w tym wszystkim wygrałem walkę o siebie!!! Mam wspaniałego syna o którego dbam a reszta, czyli ona mnie nie już nie interesuje… Nie poddaje się i już nie mam zamiaru, obecnie jestem sam ale to mi nie przeszkadza wcale, nic na siłę nie szukam, nie łamię się, że ktoś tam ma żonę, dziewczynę – jak mam być sam to tak zapewne będzie ale wiecie co w tym wszystkim jest najlepsze, nie mama zamiaru się łamać, codziennie wstaje rano i w 99% jestem uśmiechnięty, ludzie na zew. na mnie reagują, bo w gruncie rzeczy jestem osobą pozytywną. Od czasu rozwodu poznałem wiele interesujących ludzi, w tym kobiety i zaręczam Was, że jest na tym świecie wiele wartościowych Pań!!! Zapytacie się zapewne dlaczego nie wykorzystuje sytuacji i nie randkuję z nimi np. moja odpowiedź jest prosta, to jeszcze nie ten czas obecnie wybrałem drogę odbudowy, poznawania siebie – wiecie co jest moim marzeniem, aby umieć się cieszyć z każdego detalu w życiu, a to jest już najwyższy poziom szczęścia w życiu, taka kobieta u Waszego boku będzie prze szczęśliwa. Mam znajomą panią Psychiatrę ona ten stan osiągnęła w wieku ok. 50 lat, nieziemska kobieta, po prostu przy niej człowiek odlatuje, dostaje taką dawkę szczęścia i energii, że trudno to opisać i ja również chciałbym dojść do takiego stanu ale dużo wcześniej niż ona, to jest właśnie moje marzenie…

Panowanie zapomnijcie o Waszych połówkach, co już było to się nie odstanie – niech sobie będą szczęśliwe na ich sposób, to już jest ich życie nie Wasze, powiem nawet więcej życzcie im szczęścia na nowej drodze!!!! Bo chyba każdy na nie zasługuje…

Liczy się teraźniejszość tu i teraz, co będę robił w danej chwili, wszystko zależy od nas samych wyłącznie!!!

A jak już jestem przy kobietach i mogę coś doradzić to wystrzegajcie się kobiet, które aż nadto dbają o swój wygląd (to widać), którym brakuje pewności siebie, są zagubione, mają duże kompleksy i nie mają swojego zdania np. szukają pomocy u wróżki. Ja wiem, że my faceci lubimy się opiekować kobietami, ale dużo umiaru w tym – pamiętajcie!!! Kasa kto jej nie lubi, to też widać czy laska chce chodzić do najlepszych restauracji, czy woli np. spacer lub spotkanie w mniej kameralnym miejscu bo liczy się dla niej coś innego…

Pamiętajcie macie doświadczenie, każdy z Was przeszedł jakiś burzliwy związek i tak naprawdę jak wyciągniecie z niego wnioski to macie duże szansę stworzyć coś pięknego!!! Pozytywne nastawienie do życia, poznawanie nowych osób, uśmiech na twarzy i niech życie płynie swoim torem – sami zobaczycie co się będzie działo!!! I nie pierwsza lepsza, pamiętajcie :D
Pozdrawiam Arti

~Arti

29.08.2021 12:40
Piotr
25 sierpnia 2021 o 21:12
Odpowiedz

Cieszę się że mogłem doradzić czasami lepiej dac sobie spokój już wcześniej nie warto sobie nerwów psuć. Niech sobie żyje z frajerem który ma $$$$$$ tylko ten kto powiedział że pieniądze szczęścia nie dają może i miał rację. Kobieta dla której chcesz dobrze a szuka atrakcji niech spada bo nie o to chodzi w Życiu żeby koło księżniczki skakać ja ta lekcję przerabialem 9 lat i łatwo później nie było! Ale teraz jestem na mecie i może lepiej że tak wyszło wiesz co Ci jeszcze powiem ? Może samo ocena na początku spada ale po jakimś czasie może wzrośnie a z drugiej strony się pojawia szerzenie zamiast długo szklanych motylkow. Ja jej życzę jak najlepiej ale jestem trochę szczęśliwy że ona to skończyła bo jak bym ja to zrobił za 3,4,5,10 lat mógł bym powiedzieć sobie " głupi byłem " dziękuję jej że ona wzięła to na siebie bo może tego żałować jak stanę całkowicie na nogach i wiesz co ? Droga będzie już z inną i dla niej już zamknięta jest i będzie moje sumienie będzie nie naruszone! Wierzę w to że dobro i cierpienie zostaje gdzieś kiedyś wynagrodzenie tym Żyje i taka mam nadzieję że za chwilę będę się z tego śmiał bawiąc swoje dzieciaki których może bym z nią nigdy nie miał.

~Piotr

25.08.2021 21:12
Sturmann
25 sierpnia 2021 o 20:24
Odpowiedz

Pięknie napisana moja sytuacja.Człowiek myśli ,a może dać szansę ale wyjaśniłeś mi kilka tematów o których myślałem teraz.

~Sturmann

25.08.2021 20:24
Piotr
23 sierpnia 2021 o 21:04
Odpowiedz

Mariusz współczuję ja byłem z Kobietą
" Dziewczyna " 9 lat i wiesz co ci powiem kobiety takie są twoja była na ginekologi A moja miała tampony dopochwowe w postaci " innego bolca " Kolezanki koledzy też swoje zrobiły jestem tego pewien i wszystko się sprawdza kolegów poznajesz w biedzie. Byliśmy 9 lat wiadomo jak w każdym zwiasku było lepiej i gorzej jak było gorzej no to już wiadomo jak to się skończyło. Teraz już będzie ponad 2 lata od roztania nie mamy kontaktu jeśli się widzimy nawet Cześć sobie nie mówimy. Już nigdy nie zaufam kobiecie na 100 % też mnie kłamała że to musi zrobić to coś innego brak sexu też nie domyśliłem się że już ma bolca i teraz już będę wiedział na co zwracać uwagę. Kłamała jak mogła A ja głupi za nią latalem A teraz wielka Pani bo może ma frajera co ma siana więcej zabierze na wycieczkę kupi kwiatki itp a ja głupek latalem za nią. Najbardziej zastanawia mnie te ich gadki taki mi się nie podoba jak nie raz byłem w zwiasku z nią mówiłem np chodząc po sklepie o pewnie ci się podoba nie bo łysy ma brodę fuj a wiesz co ? Takiego teraz ma i jak tu wierzyć kobiecie ? Kobiety w dzisiejszych czasach nie mają mózgu ani serca z tego co czytałem mają te swoje emocje i tylko nimi karmią swoje ego Masakra jakas

~Piotr

23.08.2021 21:04
Arti
14 sierpnia 2021 o 16:50
Odpowiedz

Magdo miałaś wysoko postawioną poprzeczkę, bo wybrałaś małżeństwo z obcjokrajowcem, a tam dochodzą jeszcze zmiany kulturowe itd.
Co do rozwodu, zawsze boli i tutaj nie ma znaczenia z której strony się znajdujemy - bo każdy z czasem cierpi!!! Nawet ten co zdradził, tylko my już się zazwyczaj o tym nie dowiadujemy...
Co do dalszego życia ważne jest aby zmierzyć się z problemem na wszystkich płaszczyznach!
Dopiero dobrze odrobione lekcję dają nam szanse na dalsze szczęśliwe życie...
Jak widzisz minęło u Ciebie 5 lat, ale jednak nie zastałaś do końca spokoju...
Często ludzie bardzo długo się mobilizują w sobie i biorą życie we własne ręce, może to trwać nawet 10-15 lat, ale też już po roku lub dwóch (co uznaję stanowczo za szybko).
Przede wszystkim trzeba umieć rozmawiać iprzebywać ze sobą - akceptowć siebie taką jaką Jestem osobą!!!
Przejść do dogłębnej analizy swojego byłego małżeństwa - zobaczyć jakie błędy popełniliśmy, co mogliśmy zmienić.
Prześwietlić partnera - może cały czas źle szukamy, ocenić jego charakter i jaki był naprawdę...
Na koniec wnioski i wnioski!!!
Dopiero potem przechodzimy do sedna - zmiana swojego nastawienia, przecież nie pozwolimy sobie na to, żeby jedna osoba z którą dzieliliśmy jakąś część życia zrujnowała nam resztę życia!!!
Magdo boisz się zaufać tak??? Zaręczam Cię, że jak odpowiednio podejdziesz do swojego życia, przerobisz rozstanie od A do Z zmienisz swoje nastawienie...
Spotykasz nieodpowiednich facetów na swojej drodze dla których liczy sie zaliczyc laskę i żegnaj - nie zastanawiasz się dlaczego tak się właśnie dzieje ???
Zastanów się jakich facetów zawsze szukałaś i może czas to zmienić, a odkryjesz swój klucz do sukcesu...
Wcale mając 40 lat nie jest trudniej kogoś poznać - jest bardzo dużo wartościowych osób po przejściach... Ważne aby umieć odróżnić narcystycznych cwaniaków od wielkich osób - a zaręczam Was, że to nie jest wcale takie trudne...
Tak jak pisałem wcześniej wychodźcie do ludzi, uśmiechajcie się, a zobaczycie jaka piękna zmiana nastąpi w Waszym życiu - tylko pozytywne nastawienie!!!! Sami będziecie zaskoczeni reakcją innych, bo to będzie dosłownie magia jak inny zaczną zwracać uwagę na Was!!!!
Pozdrawiam Arti











~Arti

14.08.2021 16:50
Magda
14 sierpnia 2021 o 11:23
Odpowiedz

Hej! Lacze sie w bolu.
Tez to zaliczylam. Malzenstwo z obcokrajowcem na emigracji, przystosowywanie sie do obcego kraju, wiele lat razem, pol roku w roku z mezem z powodu jego pracy, samotnosc, a potem.... uczucie, ze dotknelam sciany.
Przyjechalam do Polski na chwile na leczenie w 2016 i juz nie wrocilam. Zwyczajnie, przez lata uhodowalam w sobie nerwice i daalo to mi szereg objawow somatycxnych, ktore trzeba bylo zweryfikowac.
Radze sobie dobrze, znam jezyki, pracuje pod Danie, wiec obce mi sa polskie nawyki i standardy - ktore sa mi juz od dawna obce. Zyje w takim baloniku: znajomi obcokrajowcy, przyjaciolki tylko online, bo zagranica, samotne wyjazdy na wakacje, poza tym 40tka bez dzieci.
Po rozwodzie bylo ciezko, bo raz euforia, ze wolna, a raz lek, ze wszystko, co mi znane odeszlo i pamiec o dobrych chwilach. Czasami nadzieja na spotkanie kogos, ale najczesciej oganianie sie od amatorow jednej nocy lub poszukiwaczy pocieszenia.
Randki z sieci chyba sie juz nie sprawdzaja. Z reszta, mlodym wszystko szybko klika, a nam po przejsciach juz trudniej sie zdecydowac. Dochodza niekyorym dzieci, kwestie finansowe, niezaleczone rany.
Brakuje codziennosci, rodziny. Kiedys to wydawalo sie super osiagalne, dzis jest nieosiagalnym luksusem.


I chyba to najbardziej doskwiera. Choc od rozwodu minelo 5 lat. Rozwod to tragedia. Niestety.

Trzymajcie sie Wszyscy cieplo! Obysmy sie jakos odnalezli, zaakceptowali to co nieuniknione i jednak mieli nadzieje, ze bedzie jeszcze dobrze.

~Magda

14.08.2021 11:23
Arti
12 sierpnia 2021 o 12:19
Odpowiedz

Nazakręcie - wydaje mi się, że za bardzo sobie dobierasz do głowy wypowiedzi swojej mam rozumieć jeszcze żony. Najczęstsze przyczyny rozpadów małżeństw to jest właśnie brak komunikacji - u Ciebie jak sam wspomniałeś ona kulała, a nawet jej nie było. To teraz odpowiedz sobie na pytanie co jeszcze mogłeś zrobić aby przekonać żonę do rozmowy z Tobą? Jak sam wiesz do tanga trzeba dwojga, zrobiłeś co uważałeś za słuszne, lecz jeżeli ona tego nie chciała to nawet stawanie na głowie nic by tutaj nie zmieniło!!! Odpowiedz sobie prosto - to ona zdecydowała za Was oboje, szukała pocieszyciela gdzie indziej i to jak wspomniałeś przynajmniej 4x krotnie... Jeżeli jej było tak źle z Tobą to powinna najpierw zakończyć to małżeństwo, a potem szukać nowej miłości lecz ona wpadła na inny pomysł. Oddany mąż, który da mi bezpieczeństwo, utrzyma lokum i da wsparcie finansowe, a ja sobie znajdę gościa co będzie mi dawał nowe bodźce i poczuję znowu te motyle w brzuchu!!!
Naprawdę tego nie widzisz ???
Chciałbyś jej powrotu, a ja zapytam po co ??? Chcesz się codziennie martwić, czy znowu coś nie kombinuje, nie kręci z kolesiami i tylko czekać aż znajdzie kolejnego ​- bo to tylko kwestia czasu...
Nie szkoda Tobie życia i zdrowia na taką osobę ??? Jej już nie ma i lepiej dla Ciebie, że tak się właśnie stało...
Jesteś lekko po 40 i co z tego??? To znaczy że już nie ma fajnych, wolnych kobiet w podobnym wieku ??? Zaskocze Cię otóż to są i to bardzo wiele... A jak masz je poznać - na pewno nie siedząc w domu i patrząc w 4 ściany!
Nazakręcie zacznij wychodzić do ludzi, uśmiechać się - zmień swoje nastawienie do życia na pozytywne, kino, restauracja, centra handlowe, basen itd. Wszędzie tam masz szansę spotkać właśnie swoją nową wybrankę!!!!
Jeżeli naprawdę uważasz, że potrzebujesz wsparcia i sam, nawet z pomocą przyjaciół nie dasz sobie rady stanąć na nogi, pomyśł o terapii dla siebie lub wizycie u psuchologa...
I nie wierz w żadne jej słowa, a tym bardziej na Twój temat - to jest tak jakby nagle kłamca zaczął mówić prawdę...
Idź w sport, spotykaj się z dziećmi bo one potrzebują taty ale nie z nią, ogranicz kontakty do dosłowmego minimum a zobaczysz, że z czasem poczujesz się lepiej...
Życzę powodzenia i pozdrawiam!!!

~Arti

12.08.2021 12:19