Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Judas Priest w Polsce – heavymetalowa uczta [RELACJA]

Muzyka
|
31.03.2024

Wczoraj w Krakowie odbył się jeden z najciekawszych metalowych koncertów pierwszej połowy 2024 roku. Do Tauron Areny przyjechał legendarny zespół Judas Priest, który otrzymał wsparcie od dwóch innych weteranów rockowych scen – Saxon i Uriah Heep. To trzeba było zobaczyć!

Tagi: rock , metal , muzyka

Judas Priest
Judas Priest w Krakowie | fot. YouTube

Gdy Judas Priest ogłosili kilka miesięcy temu koncert w Polsce, mało kto zwrócił uwagę, że wypada on w Wielką Sobotę. Data niekoniecznie fortunna, ale kto chciał zobaczyć legendę heavy metalu w akcji nie miał wyboru – musiał wybrać się do Krakowa na chwilę przed świętami wielkanocnymi.

Okazało się, że zwolenników takiego rozwiązania było naprawdę dużo, a widać to było pod Tauron Areną, gdzie na kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem koncertu zebrał się pokaźny tłum. Żeby dostać się do obiektu, trzeba było wystać swoje w długiej kolejce. Koncert nie został wprawdzie wyprzedany, ale biletów w kasie raczej nie zalegało zbyt dużo.

Saxon i Uriah Heep, czyli otwarcie doskonałe

Jako pierwszy zaprezentował się zespół Uriah Heep, czyli jedna z najbardziej zasłużonych legend brytyjskiego rocka. Grupa mająca na swoim koncie ponad dwadzieścia płyt zmuszona niestety została do zmieszczenia się w zaledwie trzydziestu minutach, więc – jak należało się spodziewać – nie zagrali wszystkich ważnych dla siebie i fanów utworów.

Ostatecznie dane nam było usłyszeć między innymi „Save Me Tonight”, „Hurricane”, „Easy Livin’”, a wszystko zostało zakończone kultowym „Lady In Black”, które zostało wydłużone na potrzeby chóralnego śpiewu wszystkich zgromadzonych w krakowskiej Arenie. Niedosyt po występie Uriah Heep pozostał, ale drugi support zwykle nie dostaje zbyt dużo czasu na scenie. Zespół zapowiedział, że przyjedzie do Polski w ramach headlinerskiej trasy, więc wszyscy miłośnicy ich twórczości będą mieli jeszcze okazję, żeby posłuchać największych przebojów na żywo.

Kilkadziesiąt minut później na scenę wyszli członkowie Saxon. Legenda NWOBHM przywitała fanów utworem „Hell, Fire and Damnation” pochodzącym z ich najnowszej płyty. Było to energetyczne otwarcie, ale nie oszukujmy się – fani czekali przede wszystkim na klasyczne utwory z wydawanych na przełomie lat 70. i 80. XX wieku krążków. Sami muzycy mieli tego świadomość, ostatecznie sięgając po takie utwory jak „Motorcycle Man”, „Wheels of Steel” czy „Crusader”. Jak to zwykle – najlepsze zostało na koniec. Saxon pożegnał się z krakowską publicznością kawałkami „Wheels of Steel” oraz „Princess of the Night”, które pochodzą z kultowej płyty „Denim and Leather” z 1981 roku.

Zespół brzmiał dobrze, choć wydaje się, że dźwiękowiec mógł wykonać nieco lepszą robotę. Instrumentalnie było bez zarzutu, na scenie działo się dużo, a Biff Byford – choć on akurat był raczej dość statyczny – wciąż zachwycał potężnym głosem, którym operował po mistrzowsku. Ostatecznie występ Saxon trwał mniej niż godzinę, czyli jak na zespół z tak dużym dorobkiem – zdecydowanie zbyt krótko. Jasne jednak było, że licznie zgromadzeni fani czekali na gwiazdę wieczoru.

Judas Priest – legenda w akcji

Przygotowanie sceny trwało nieco ponad pół godziny, ale nie powinno to dziwić – nie brakowało na niej ogromnych telebimów i starannie przygotowanych rekwizytów. Zaraz po dźwiękach sabbatowskiego „War Pigs” (z taśmy) nastąpiło pierwsze uderzenie w postaci utworu „Panic Attack” z najnowszej płyty Judasów. Na żywo wypadł jeszcze zadziorniej, niż w wersji studyjnej. Zespół brzmiał bardzo dobrze, a Rob Halford – niewiarygodnie. Aż trudno uwierzyć, że po scenie dumnie stąpał 72-latek!

Po nowszym utworze przyszedł czas na odrobinę klasyki, czyli „You've Got Another Thing Comin'”, „Rapid Fire” oraz „Breaking the Law”. Heavymetalowa machina rozkręcała się z utworu na utwór, a Tauron Arena aż buzowała. Miłym zaskoczeniem było pojawienie się na setliście utworu „Love Bites”, a niedługo później – „Turbo Lover”, który był niepowtarzalną okazją do chóralnego śpiewu. Niedługo później zespół zagrał między innymi kawałki „Metal Gods” oraz – to stały punkt programu – „Painkiller”. Choć to kompozycja piekielnie wymagająca, Halford poradził sobie z nią z wyjątkową łatwością. Chyba nikt w Tauron Arenie nie żałował, że postanowił wybrać się na ten koncert. A przecież nie był to jeszcze koniec!

W ramach bisu zespół zaprezentował jeszcze „Electric Eye” (kolejna okazja do wspólnego śpiewu), „Hell Bent for Leather” – jedyny utwór na setliście z płyty „Killing Machine” – a na sam koniec melodyjne „Living After Midnight”. Trzy ostatnie utwory stanowiły doskonałe zakończenie bardzo udanego wieczoru.

Judas Priest ponownie udowodnił, że jest jednym z najlepszych zespołów heavymetalowych na świecie. Nie wiadomo, kiedy znów pojawią się w Polsce, ale – gdy zapowiedzą kolejny koncert – zachęcam wszystkich fanów ciężkich brzmień do wzięcia udziału w tym wydarzeniu. Naprawdę warto.

Antek Głowacki

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie