Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

W PRL było lepiej? Oto jak wyglądało życie w dawnym systemie

Wolne myśli
|
29.08.2023

Dlaczego niektórzy ludzie tęsknią za życiem w PRL, choć obecna Polska jest bogatsza i mimo wszelkich niedogodności zdecydowanie bardziej przyjazna obywatelom? To pytanie, na które nie ma łatwej odpowiedzi. Możliwe, że niektórym, zwłaszcza starszym, życie w dawnym systemie kołacze się w pamięci jako pod wieloma względami łatwiejsze, spokojniejsze i bardziej stabilne niż to dzisiejsze. Nie musieli się oni martwić o konkurencję na rynku pracy, bezrobocie. Mieli zapewnione (przynajmniej w teorii) podstawowe potrzeby, takie jak mieszkanie, praca, edukacja i opieka zdrowotna. Nasza pamięć bywa jednak zawodna – PRL nie był takim rajem, jak niektórzy chcą dziś wierzyć. Był to policyjny kraj sprzeczności, biedy i wielkiej niesprawiedliwości.

Tagi: historia

Nostalgia za PRL-em
Nieźle zaopatrzony sklep Społem na warszawskim Grochowie w połowie lat 60. Fot. NAC/Domena publiczna

W naszym otoczeniu, zwłaszcza w kulturze masowej widać wiele nostalgii za dawnymi czasami — przykładów nie trzeba długo szukać — nieodłącznym elementem festiwali muzycznych, przede wszystkim Opola, jest ciągłe przypominanie wielu przebojów z lat 60., 70. oraz 80, a prywatne firmy już po upadku dawnego systemu reaktywowały całą gamę marek kojarzących się z PRL, np. Polo-Cocktę, motocykle i motorowery Junak, a ostatnio powstała firma, która chce wprowadzić na rynek wysokiej klasy sprzęt muzyczny z logo Unitra. Do tego cały czas jednym z najlepiej sprzedających się płynów do mycia naczyń jest poczciwy Ludwik… Przykładów na to, że Polska Ludowa cały czas dobrze się sprzedaje, jest znacznie więcej, a skoro biznes szuka w tym swojej niszy, to znaczy, że są ludzie, u których ten sentyment wciąż działa. Dlaczego tak jest? Patrząc zupełnie logicznie, wydaje się to absurdalne. PRL nie była bowiem – delikatnie mówiąc – krainą mlekiem i miodem płynącą. Przeciwnie – była państwem beznadziei, braku podstawowych produktów w sklepach i wszechogarniającego brudu, biedy oraz bylejakości. Do tego zarządzanym przez wyjątkowo nieporadny (choć brutalny) reżim nazywany przez ulicę „dyktaturą ciemniaków”.

Skąd zatem tak wielu ludzi chce widzieć w tamtych dekadach ten okres w swoim życiu, do którego warto wracać, choćby symbolicznie? Mówimy o czasach, które najprawdopodobniej były ich młodością, a młodość wszyscy wspominamy, patrząc przez różowe okulary. Żyjący wtedy ludzie nie musieli podejmować trudnych wyborów ani ryzykować zmian – państwo podejmowało te decyzje za nich, co z jednej strony ograniczało wolność, ale też zdejmowało z jednostki odpowiedzialność i potencjalny stres. Możliwe też, że dla niektórych osób życie w PRL było bardziej sensowne i satysfakcjonujące, bo mimo wszystko realizowali się zawodowo. Ludzie mieli też silne poczucie przynależności do wspólnoty, ideologii i celu, a tego dziś brakuje szczególnie. Trudno było o szacunek dla narzuconej władzy, ale był on bardzo silny dla autorytetów i tradycji. Pewne sprawy były o wiele prostsze i bardziej jednoznaczne niż dziś.

Oczywiście, życie w PRL miało też wiele wad i ograniczeń. Nie było wolności słowa i działania. Nie było demokracji, praw człowieka i szumnie gwarantowanej na każdym kroku sprawiedliwości społecznej. Nie było (poza dekadą lat 70.) możliwości łatwego podróżowania, poznawania świata i innych kultur. Nie było szybkiego jak na Zachodzie rozwoju technologicznego (poza punktowymi wyjątkami, mieliśmy bowiem sukcesy w wąskich dziedzinach) czy naukowego. Z czasem Polska zaczęła pod tym względem drastycznie odstawać od Zachodu, co dostrzegali zwłaszcza ci, którym jednak udało się wyjechać. Nie było też różnorodności – czego symbolem były szare, ciemne ulice w niczym nieprzypominające tętniącego życiem ówczesnego "wielkiego świata".

PRL to puste półki w sklepach

Jednym z najtrudniejszych do wyobrażenia – z dzisiejszej perspektywy – cieni życia w PRL były puste półki, czyli chroniczny brak towarów w sklepach. Niedobory podstawowych produktów na półkach w czasach PRL to była właściwie integralna cecha tego nieracjonalnego systemu, zjawisko, które dotykało polską gospodarkę przez cały czas istnienia tego państwa, z krótkimi wyjątkami w czasach tzw. małej stabilizacji w pierwszych latach rządów Gomułki (przełom lat 50. i 60.), oraz na początku lat 70., w trakcie początkowych 4-5 lat rządów Gierka. We wszystkich innych okresach większości towarów zawsze brakowało. A nawet jeśli bywały w sklepach, to w bardzo ograniczonym wyborze, w zasadzie nieporównywalnym z tym, który mamy obecnie.

Kolejka przed sklepem
Jednym z najbardziej charakterystycznych obrazków w PRL były długie kolejki przed sklepami. FOT. NAC/Domena publiczna

Przyczyną tego stanu rzeczy była nieefektywna polityka gospodarcza, nadmierna centralizacja i biurokracja, brak konkurencji i innowacji, eliminacja prywatnego handlu, a także wpływ kryzysów międzynarodowych i w późniejszym okresie także sankcji gospodarczych. Skutkiem tego były długie kolejki do sklepów, z czasem też konieczność posiadania kartek na podstawowe produkty.

Na przykład moi rodzice, by pod koniec lat 70. po ślubie kupić do nowego mieszkania prostą meblościankę, musieli na ten niezbyt wyszukany mebel czekać w kolejce w sklepie (gdzie obowiązywały specjalne zapisy) ponad pół roku! Na koniec okresu oczekiwania i tak okazało się, że model, który na początku wybrali, będzie nie do kupienia i trzeba było brać to, co w danym momencie stawało się dostępne. Absolutnie nie było możliwości, by prosto z ulicy wejść do sklepu i kupić, chociażby pralkę automatyczną. Wszystko należało wystać w gigantycznych kolejkach. W takich warunkach prosty odkurzacz stawał się synonimem luksusu.

Dodatkowo stosowano różnego rodzaju – groteskowe z dzisiejszej perspektywy – sztuczki. Na przykład w pewnym momencie zaczęto promować „bezmięsne poniedziałki” jako podstawę zdrowej diety. Władza liczyła na to, że ponieważ większość obywateli to katolicy, którzy z natury nie jedzą mięsa w piątek, po wprowadzeniu bezmięsnych poniedziałków presja na sklepy w zakresie tego „dobra” jeszcze dodatkowo spadnie i odciąży to niewydolny system.

Kartka na mięso
Kartki na mięso funkcjonowały do samego końca PRL. Fot. Wikimedia

Ponieważ państwo całkowicie kontrolowało handel (w tym zwłaszcza zagraniczny), nie było możliwe, by jakikolwiek obywatel sprowadził brakujące towary na własną rękę z zagranicy i sprzedawał je sam, np. w prywatnym sklepie. Tym samym nie działały nawet najprostsze mechanizmy rynkowe, które pozwoliłyby załatać dziury w oficjalnym, państwowym handlu. W późniejszych latach PRL dopuszczono prywatne targowiska, jednak nie rozwiązywało to już problemu. Był to jedynie niewielki wentyl, na zakupy tam było stać jedynie najbogatszą część społeczeństwa. Para markowych jeansów kosztowała bowiem na takim bazarze całą miesięczną pensję.

Puste półki i system kartkowy były symbolem upadku systemu komunistycznego i jednym z głównych powodów zaostrzania nastrojów społecznych, które doprowadziły do powstania Solidarności i przemian demokratycznych.

W PRL było tanio? Nic podobnego

Wiele osób, które odczuwają nostalgię za PRL-em, gdyby ich zapytać, co takiego ciekawego i dobrego było w minionym systemie, odpowie, że było taniej niż dziś, łatwiej się było utrzymać. Jest to szczególny dowód na to, jakie figle potrafi płatać pamięć. Dane statystyczne GUS są dostępne i bardzo łatwo sprawdzić, jak było w rzeczywistości. W 1976 – a więc w roku, gdy już kończył się  „dobrobyt” epoki Gierka, a w kraju zaczęły wybuchać strajki, przeciętna pensja wynosiła 4281 zł na rękę (czyli była bardzo zbliżona do dzisiejszej). To ważne, gdyż dzięki temu łatwo porównamy stare ceny z tymi współczesnymi.

I tak – kilogram szynki kosztował wtedy 90 zł a schabu ok. 60 zł. Obecnie odpowiednio 35 i 25 zł. Kilogram cukru współcześnie kosztuje ok. 6 zł, wówczas kosztował 11 zł (o ile w ogóle trafiliśmy na dostawę), ale tylko w ramach ograniczonego przydziału kartkowego. Jeśli chcielibyśmy go kupić bez kartki, po stawkach komercyjnych, to cena wzrastała do aż 26 zł za kg. Pół litra wódki to dziś wydatek ok. 30 zł. W 1976 najbardziej podstawowa czysta kosztowała ok. 82 zł. Butelka piwa o pojemności 0,33 l oznaczała wydatek ok. 8 zł, tymczasem dziś jest to znacznie mniej. Jedno jajko kurze kosztowało 3 zł, a paczka 250 g kawy nawet ok. 100 zł. Mit „taniego jedzenia” z czasów przed 1989 rokiem pryska jak bańka mydlana.

Jeszcze bardziej szokujące w porównaniu z obecnymi były ceny AGD. Dla przykładu za podstawową, jednokomorową lodówkę trzeba było zapłacić ok. 6-10 tys. Ponad 10 tys. kosztowała natomiast pralka automatyczna krajowej produkcji. Na telewizor trzeba było przygotować od 10 tys. (za czarno-biały) do nawet 30 tys. zł (za kolorowy). Przy czym, nawet jeśli mieliśmy te pieniądze, towaru i tak zwykle nie było w sklepach.

Fabryka Samochodów Osobowych
Samochody były towarem luksusowym przez cały PRL. W przeliczeniu kosztowały więcej niż dziś, używane były droższe od nowych, dodatkowo praktycznie nie można ich było kupić od ręki. Fot. Wikimedia

A jak relacja cen wygląda w motoryzacji? Dziś za najtańszy samochód trzeba zapłacić ok. 55 tys. złotych. W 1976 roku na już przestarzałego Fiata 125p trzeba było wydać 160 tys. Najtańszy maluch to ok. 90 tys., a Syrenka 80 tys. Na te ceny trzeba wziąć jednak ważną poprawkę. Były to oficjalne stawki z Polmozbytu, gdzie by nabyć auto, trzeba było odstać swoje w kolejce i często mieć talon (czyli specjalne pozwolenie na zakup). Często zresztą czas oczekiwania wynosił tam wiele lat. Jeśli chcielibyśmy kupić używany samochód od ręki, należało udać się na giełdę samochodową, gdzie ceny kilkuletnich samochodów były nawet – uwaga – dwa razy wyższe od tych nowych z oficjalnego salonu. Nawet najbardziej zatwardziały fan dawnego systemu musi tu przyznać: kiedyś by być kierowcą, trzeba było mieć znacznie zasobniejszy portfel niż dziś.

Tańsze w Polsce Ludowej były za to mieszkania. W 1976 oficjalna cena metra kwadratowego wynosiła ok. 4 tys. zł (przy członkostwie w spółdzielni mieszkaniowej), a teoretycznie do wymarzonego M wprowadzić się można było po zgromadzeniu ok. 10% wartości mieszkania na książeczce mieszkaniowej PKO. Kłopot w tym, że popyt drastycznie przewyższał podaż i na lokal (jeśli się nie miało protekcji lub znajomości), trzeba było czekać (cały czas płacąc) nawet 10-15 lat. Jeśli ktoś chciał kupić mieszkanie od ręki, bez dwóch dekad oczekiwania – miał taką możliwość, jednak tylko za dolary. Wtedy jednak – w przeliczeniu – cena metra była nawet 10 razy wyższa.

Telewizja
Odbiornik TV marki "Leningrad" zaprezentowany w 1954. Dla większości obywateli PRL mógł być wtedy tylko marzeniem. Fot. Wikimedia

Państwo mogło w każdej chwili okraść obywatela

Jednym z największych skoków na kasę obywateli PRL i to jeszcze przed formalną zmianą nazwy państwa, była „reforma walutowa”, czyli zbójecka wymiana pieniędzy z 1950 roku, przeprowadzona w formie dziś zupełnie niewyobrażalnej. Państwo z dnia na dzień okradło obywateli, zwłaszcza tych mających jakąkolwiek inicjatywę. Akcja ta położyła się cieniem na całym późniejszym obrocie pieniężnym – gdyż obywatele mogli się obawiać (i obawiali się), iż podobny manewr zostanie jeszcze kiedyś powtórzony. Spowodowało to zupełną utratę zaufania do złotówki i państwowych instytucji finansowych na długie lata.

Na czym polegała owa „reforma”? Najkrócej mówiąc na brutalnym zabraniu obywatelom (i tak przetrzebionych niedawną wojną) oszczędności. Wprowadzono „nowego złotego”, który był formalnie równy jednej czwartej dolara i jednemu rublowi. Stare złotówki wymieniono jednak na nowe w różnych proporcjach, w zależności od tego, czy były zdeponowane w bankach, czy nie. Pieniądze z banków i pensje (ale też tylko do kwoty 100 tys. złotych) wymieniono w korzystniejszym stosunku 100:3, a gotówkę i całą resztę w stosunku 100:1. W ten sposób około 60% obiegu pieniężnego zostało z dnia na dzień unieważnione (obywatelom de facto ukradziono 2/3 oszczędności). Niekorzystny przelicznik zastosowano nawet dla posiadaczy obligacji na odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych.

Banknoty PRL
Pod pozorem wymiany banknotów, w 1950 władza obrabowała obywateli z 2/3 oszczędności. Fot. Wikimedia

Reforma była do wejścia w życie utrzymywana w ścisłej tajemnicy i ogłoszona dwa dni przed wprowadzeniem (same banknoty i monety wydrukowano za granicą, co ciekawe, nosiły datę 1948). Gdy Sejm przyjmował przepisy, odcięto telefony i zamknięto drzwi wejściowe, by posłowie nie skontaktowali się z rodzinami i nie uprzedzili bliskich o planowanym skoku na kasę. Trzeba pamiętać, że ówczesny Sejm był instytucją fasadową, złożoną z dobranych specjalnie aparatczyków, ale władza nie ufała nawet im. Jednym sposobem na uratowanie, choć części oszczędności, trzymanych w przysłowiowej skarpecie, mógł być wówczas szybki zakup jakichkolwiek dóbr. Na samą wymianę przeznaczono zaledwie tydzień.

„Reforma” zdemolowała i tak niewielkie zaufanie obywateli do komunistycznej władzy. Efekt był taki, że choć równocześnie wprowadzono drakońskie kary za posiadanie walut obcych i kruszców, każdy, kto mógł, jeśli chciał gromadzić jakieś oszczędności, to kupował na czarnym rynku dolary i złoto, bo tylko one mogły być w przyszłości bezpieczne przed podobnymi zakusami reżimu.

PRL to nie był kraj wolności

Choć często Polska Ludowa nazywana jest najweselszym barakiem w demoludach, głównie ze względu na nieco „luźniejsze” niż u naszych sąsiadów rygory prawne systemu, aktywność i pewną niezależność świata rozrywki oraz chociażby wysoki poziom artystyczny kpiących z absurdów codzienności kabaretów, był to jednak twardy, antydemokratyczny reżim, w którym zwykły obywatel nie miał nic do powiedzenia, a indywidualizm był tłamszony i rugowany. Ostatnich wrogów ludu służby specjalne PRL zamordowały już po rozmowach okrągłego stołu!

Przez cały okres władzy komunistycznej w latach 1944-1989, kiedy to Polska była podporządkowana Związkowi Radzieckiemu i jego ideologii, Polacy doświadczyli (szczególnie w czasach stalinowskich przed 1956) też wielu represji, ograniczeń i cierpień, które wpłynęły na ich życie społeczne, gospodarcze i kulturowe. Nie mogli swobodnie podróżować, wyrażać swoich poglądów, tworzyć i korzystać z niezależnych mediów, organizować się w opozycyjnych ruchach czy wyznawać swoje wartości. Władza komunistyczna starała się kontrolować wszystkie aspekty życia obywateli, stosując przymus, cenzurę, propagandę, a w kilku okresach realny terror.

Dworzec Centralny
Oddany w połowie lat 70. Dworzec Centralny jest jednym z symboli względnego dobrobytu epoki Gierka. Fot. Wikimedia

Jednak mimo tych trudnych warunków, Polacy nie poddali się i walczyli o swoją wolność i demokrację. Wielokrotnie protestowali przeciwko niesprawiedliwościom i nadużyciom systemu, domagając się reform i przestrzegania praw człowieka. Niektóre z tych protestów były krwawo stłumione przez siły bezpieczeństwa jak np. Poznański Czerwiec 1956 czy Grudzień 1970 na Wybrzeżu. Inne doprowadziły do ustępstw ze strony władzy, jak np. Porozumienia Sierpniowe 1980, które umożliwiły powstanie pierwszego w bloku wschodnim niezależnego związku zawodowego Solidarność. Ostatecznie, po latach walki i negocjacji, udało się obalić komunistyczny reżim i przywrócić wolność i demokrację w Polsce.

Wielu z tych, którzy walczyli o zmianę systemu, później doceniło transformację ustrojową po 1989 roku. Życie w obecnej Polsce, choć nie jest usłane różami, to daje wiele szans, wyzwań i możliwości. Jednak nie jest ono wolne od problemów, trudności i zagrożeń. Dlatego niektórzy ludzie mogą odczuwać nostalgię za przeszłością, która wydaje im się lepsza niż teraźniejszość. Jest to zjawisko naturalne i zrozumiałe, ale niekoniecznie racjonalne i obiektywne.

Warto sobie przy okazji zadać pytanie: czy gdyby PRL był taką oazą szczęścia, to Polacy tak chętnie i z taką determinacją walczyliby o jego obalenie? Upływ czasu zaciera rzeczywistość i powoduje, że pamiętamy tylko dobre rzeczy. Zwłaszcza że dla wielu z nas były to najlepsze czasy naszej młodości.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (5) / skomentuj / zobacz wszystkie

Dr. Pavl Kopetzky
05 września 2023 o 09:18
Odpowiedz

Uwaga, to stwierdzenie to jest lewicowa, komunistyczna, socyalistyczna, esbecka i ściśle PRL- owska teza, powstała zaraz po 1989 r.

~Dr. Pavl Kopetzky

05.09.2023 09:18
PI Grembowicz
02 września 2023 o 14:34
Odpowiedz

... Walka z kułakami nacjonalizacja majątków 3 × tak brak re/prywatyzacji szabrownictwo przesiedlenia władza ludu wrogowie społeczni prywaciarze urzędasy biurokracja administracja partia towarzysze obywatele wypaczenia klasowe mordy sądowe 2 programy tv...

~PI Grembowicz

02.09.2023 14:34
Paweł Kopeć
01 września 2023 o 18:43
Odpowiedz

... PKWN więzienia egzekucje mordy procesy Bierut Gomułka Gierek Jaruzelski Kiszczak Urban UB SB NKWD KGB ZSRR Stalina Breżniew Jelcyn Putin FSB GRU rewolucja Marx Engels Lenin indoktrynacja materializm dialektyczny propaganda cenzura prześladowania inwigilacja walka z chrześcijaństwem KK podsłuchy szantaże zabójstwa morderstwa łapówki szykany wyrzucanie z pracy uczelni szkoły zakazy nakazy hasła manipulacje autorytaryzm klasa robotnicza kułacy inteligencja chłopi masy niewola więzienia stan wojenny...

~Paweł Kopeć

01.09.2023 18:43
PI Grembowicz
01 września 2023 o 18:07
Odpowiedz

Układy plecy partia PZPR Solidarność "demokracja ludowa" kolaboracja zmowa "okrągły stół" - "magdalenka"... PRL bis!

~PI Grembowicz

01.09.2023 18:07
Paweł Kopeć
01 września 2023 o 18:02
Odpowiedz

Oczywiście, że nie! Bieda, nędza socyalizm komuna esbecja MO donosy bloki wino syf dziadostwo szarzyzna brak perspektyw kredyty długi wódka narkotyki prowincja rozpacz ucieczka...

~Paweł Kopeć

01.09.2023 18:02
1