Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies Akceptuję

Jerzy Sosnowski - przedwojenny polski superagent

Oni nas inspirują
|
18.08.2022

Był majorem Wojska Polskiego, konno jeździł tak dobrze, że załapał się do kadry olimpijskiej, organizował siatkę szpiegów w Trzeciej Rzeszy i na własne oczy musiał patrzeć, jak zwerbowane przez niego niemieckie szlachcianki zostają… ścięte toporem. Życiorys Jerzego Sosnowskiego nie odbiega bardzo od przygód Jamesa Bonda i Hansa Klossa. Różnica jest taka, że w przeciwieństwie do nich istniał on naprawdę.

Tagi: historia

Jerzy Sosnowski - polski szpieg w Niemczech w XX-leciu międzywojennym
Jedne z niewielu zachowanych zdjęć Jerzego Sosnowskiego

Urodzony pod koniec XIX wieku (a dokładnie w 1896 roku) Jerzy Sosnowski jest postacią trudną do jednoznacznej oceny. Chociaż jego działalność wywiadowcza skutkowała wieloma pozyskanymi informacjami, to on sam został w pewnym momencie zdekonspirowany. Wrócił do kraju na skutek wymiany schwytanych przez Polskę i Trzecią Rzeszę agentów po obu stronach, ale w kraju nie zgotowano mu serdecznego powitania. Został oskarżony o zdradę i do dziś nie został zrehabilitowany, a zarówno data, jak i powód oraz dokładne miejsce jego śmierci pozostają nieznane.

Sosnowski rozpoczął swoją wojskową karierę wcześnie, bo już w wieku 18 lat. Powodem był oczywiście wybuch I wojny światowej, a młody Lwowianin zgłosił się na ochotnika do formowanego przez Józefa Piłsudskiego 1. Pułku Piechoty. Determinacja i prezentowana wola walki poskutkowały nie tylko medalami i odznaczeniami, ale także awansami. W listopadzie 1917 roku uzyskał stopień porucznika, a w marcu następnego roku ukończył kurs, dający mu uprawnienia obserwatora oraz pilota. Walecznością wykazał się także podczas wojny polsko-bolszewickiej, co zaowocowało tytułem rotmistrza, a także przyznaniem orderu Virtuti Militari V klasy. Najciekawszy etap jego kariery zaczął się jednak po zakończeniu działań wojennych.

Szpieg w Berlinie

Okres dwudziestolecia międzywojennego był czasem pokoju, ale również niepokoju. Sytuacja geopolityczna nie była dla II Rzeczypospolitej korzystna - z jednej strony jej sąsiadem była Republika Weimarska, która nie przestrzegała postanowień Traktatu Wersalskiego, a z drugiej ZSRR. Podpisanie przez oba kraje układu w Rapallo w 1922 roku było czerwoną lampką ostrzegawczą w oczach polskich władz. Kierownictwo Wojska Polskiego, przy przyzwoleniu Józefa Piłsudskiego postanowiło wysłać swoich ludzi do Niemiec, aby ci pozyskiwali cenne informacje. Jednym z nich miał być Jerzy Sosnowski.

Rotmistrz rozpoczął służbę w wywiadzie na początku 1925 roku. Najpierw wraz z żoną przeniósł się do Paryża (aby nie budzić zbędnych podejrzeć), a dopiero stamtąd do Berlina. Nie był on członkiem polskiego korpusu dyplomatycznego - dał się poznać Niemcom jako zamożny polski baron o nazwisku Ritter von Nalecz. Pozował na człowieka niechętnego Piłsudskiemu, orędownika porozumienia pomiędzy Polską a Niemcami, a także na fanatycznego wręcz przeciwnika bolszewizmu. Fałszywy status społeczny w połączeniu ze słusznymi z niemieckiego punktu widzenia poglądami czyniły z niego wiarygodnego agenta. A jeśli dodamy do tego cechy osobiste, do których należał urok osobisty, poczucie humoru oraz zamiłowanie do pięknych kobiet i wystawnego nocnego życia (które to było realizowane ze środków operacyjnych przekazywanych przez polski wywiad) otrzymujemy człowieka, który po prostu nie mógł zostać zignorowany przez ówczesną niemiecką śmietankę towarzyską.

Sosnowskiemu udało się zwerbować cennych z punktu widzenia wywiadu ludzi - Richarda vol Falkenheyna oraz jego żonę Benitę (z którą zresztą połączył go romans). Dzięki nim dowiedział się między innymi o tym, że niemieccy oficerowie biorą udział w ćwiczeniach wojskowych organizowanych przez sowietów, a także że do Niemiec mają przyjechać rosyjscy oficerowie (nieoficjalnie, używając fałszywych bułgarskich paszportów), a tym między innymi sam Michaił Tuchaczewski. Sosnowskiemu udało się także przekonać do współpracy Guntera Rudloffa - wysoko postawionego członka Abwehry. Rudloff sam zbierał materiały dotyczące Sosnowskiego, jednak zgodził się na współpracę z polskim wywiadem, gdyż był u niego zadłużony. “Baron” von Nalecz dowiedział się od Niemca między innymi o naradach niemiecko-sowieckich prowadzonych w Wiedniu przez szefa Abwehry oraz o współpracy wywiadu wojskowego ZSRR i wywiadu niemieckiego na terenie Polski.

Sosnowskiemu udało się też zwerbować między innymi córkę generała oraz pracownicę Ministerstwa Reichswehry Irene von Jena. Nienawidziła ona Polaków, dlatego szpieg najpierw przedstawił jej się jako angielski dziennikarz - dopiero później ujawnił swoją prawdziwą tożsamość. Von Jena przekazała mu tajne dokumenty świadczące między innymi o tym, że Republika Weimarska - choć uchyla się od płacenia reparacji wojennych - przeznacza ogromne kwoty na realizację tajnych projektów wojskowych na terenie ZSRR. Innym niezmiernie istotnym dokumentem, przekazanym przez Irene von Jena, były informacje o prowadzonych przez niemieckich wojskowych intensywnych poszukiwaniach rozległego terenu na obszarze Rosji, celem zorganizowania tam poligonu doświadczalnego dla rozwoju zabronionej traktatem wersalskim niemieckiej broni pancernej.

Po przekazaniu wymienionych wyżej (oraz innych materiałów) pochlebnie o rotmistrzu wypowiedział się Józef Piłsudski - stwierdził, że to “trochę typ zawadyjaki, ale bez wątpienia uważam, że to świetny oficer”. Sosnowski kontynuował swoją działalność także po przewrocie majowym, choć doszło wówczas do zmiany na stanowisku szefa wywiadu. Polskiemu agentowi udawało się pozyskiwać kolejne ważne informacje - jak choćby kopię planu gry wojennej przeciwko Polsce, który zawierał szczegółowe informacje dotyczące mobilizacji oraz prowadzenia wojny.

Dekonspiracja i więzienie

Niemiecki wywiad nie był rzecz jasna w ciemię bity i od samego początku przyglądał się poczynaniom Rittera von Nalecza. Pomocna okazała się znajomość ze wspomnianym Rudloffem - ten, aby chronić Sosnowskiego, wpisał go na listę… współpracowników Abwehry. Niemcy musieli działać dyskretnie z racji na znajomości Sosnowskiego z berlińskimi możnymi. Wiedząc o słabości Polaka do kobiet, próbowali podsyłać mu atrakcyjne dziewczyny, aby te zostawały jego kochankami i informowały o jego poczynaniach. Wiadomo jednak o co najmniej dwóch przypadkach, gdy agentki ulegały urokowi Sosnowskiego i nie wypełniały poleconych ich przez niemiecki wywiad zadań.

Jesienią 1933 roku na trop polskiej siatki szpiegowskiej wpadło Gestapo. Sosnowski dowiedział się o grożącym mu niebezpieczeństwie, ale przed ucieczką z Niemiec postanowił przeorganizować siatkę tak, aby mogła funkcjonować bez jego udziału. Sam chciał uciec w iście “bondowskim” stylu - podczas zorganizowanego przez siebie, niezwykle wystawnego przyjęcia, połączonego z wieczorem w operze. Gdy około 80-osobowe towarzystwo bawiło się w mieszkaniu barona, wkroczyło do niego gestapo i… aresztowało wszystkich. Do cel trafiły zarówno niezwykle szykowne, ubrane w wieczorowe suknie damy, jak i ich towarzysze we frakach i smokingach. A także sam Jerzy Sosnowski.

Jego aresztowanie wywołało gwałtowną reakcję w Polsce. W odpowiedzi Polacy aresztowali wszystkich znanych sobie niemieckich agentów w Polsce i zgłosili się do Niemców z żądaniem ich wymiany. Negocjacje, prowadzone najpierw z Josefem Goebbelsem, a następnie z Hermannem Goringiem, nie przyniosły jednak rezultatu. Niemcy wtrącili co prawda Sosnowskiego do więzienia, ale to nie jego spotkał najgorszy los, a dwie jego agentki - Benitę von Falkenheyn i Renate von Natzmer. Obie zostały skazane na śmierć poprzez ścięcie głów toporem - wyrok został wykonany na oczach Sosnowskiego przez kata Karla Groplera w więzieniu Plötzensee.

Powrót do Polski i tajemniczy koniec

Ostatecznie udało się sprowadzić Sosnowskiego do Polski. Wraz z 11 innymi polskimi szpiegami wymieniono na 9 agentów Abwehry w punkcie kontroli granicznej na przedmieściach Zbąszynia. I wydawać by się mogło, że major zostanie w kraju doceniony za swoją działalność wywiadowczą. Niestety, stało się zupełnie inaczej.

Po przewiezieniu do kraju Sosnowski został całkowicie odcięty od otoczenia, jednak nie przedstawiono mu zarzutów ani nie pozwolono na skorzystanie z pomocy prawnika. Wreszcie został oskarżony o defraudację powierzonych środków operacyjnych, a także o zdradę - co miała potwierdzać znajomość z Guntherem Rutloffem i wpisanie na listę Abwehry. Sosnowski nie miał jak się bronić - na słowo mu nie wierzono, odmawiano także prośbom przesłuchania świadków, których zeznania mogłyby przemawiać na jego korzyść. Dlaczego Sosnowski, pomimo swoich niewątpliwych zasług dla polskiej sprawy, został tak potraktowany? Miało to oczywiście związek z sytuacją w kraju po śmierci Józefa Piłsudskiego - ważne pozycje w wywiadzie zostały zajęte przez ludzi z różnych powodów nieprzychylnych Sosnowskiemu - Stefana Mayera, Adama Świtkowskiego Stefana Marescha. Przebywający w odosobnieniu Sosnowski w pewnym momencie nie wytrzymał psychicznie i podciął sobie żyły, ale od śmierci uratowała go interwencja strażników.

Do rozpoczęcia procesu, w którym Sosnowski został oskarżony o zdradę i współpracę z niemieckim kontrwywiadem doszło w marcu 1938 roku. I choć brakowało przekonujących dowodów jego winy, po trwającym ponad 15 miesięcy procesie, majora uznano winnym i skazano go na 15 lat pozbawienia wolności i grzywnę w wysokości 200 tysięcy złotych. Wyrok nie był prawomocny, ale procedura odwoławcza nie doszła do skutku z powodu wybuchu II wojny światowej.

Okoliczności śmierci majora Sosnowskiego nie są znane. Istnieje kilka wersji wydarzeń, które są ze sobą sprzeczne. Jedna z hipotez mówi o tym, że został on zastrzelony przez konwojentów, którzy mieli wywieźć go z więzienia na wschód - taki los miał spotkać także innych więźniów, którzy ze względu na swoją wywiadowczą przeszłość mogliby zaszkodzić Polsce, gdyby wpadli w ręce wroga. Inne źródła mówią o przejęciu Sosnowskiego przez Rosjan - ten miałby najpierw z nimi współpracować, a następnie udać się do Polski i zginąć w jednej z potyczek na jej terenie. Najbardziej prawdopodobna - choć niepotwierdzona - jest wersja przedstawiona przez generała Mariana Zacharskiego. Brzmi ona następująco:

“W nocy z 6 na 7 września 1939 Sosnowski został wywieziony konwojem więziennym do Lublina, skąd przewieziono ich do Lwowa. Po dobie przez Kowel dojechał do Włodawy, gdzie więźniowie zostali rozlokowani w lesie. Tam prokurator wojskowy zwolnił wszystkich z wyjątkiem majora. Z ocalałych protokołów z przesłuchań NKWD wynika, że stamtąd przewieziono go przez Dubno, Krzemieniec, Halicz, Stanisławów do Nadwórnej. Stamtąd 19 września pojechano do wsi Jaremcze pod Worochtą. Tam najprawdopodobniej podjęto próbę zabójstwa Sosnowskiego, który postrzelony w klatkę piersiową został znaleziony przez przypadkowych ludzi, którzy udzielili mu pomocy. Trafił do Stanisławowa, gdzie 22 i 23 września kontaktował się ze sztabem Armii Czerwonej. 2 listopada 1939 został uwięziony przez NKWD, gdzie rozgoryczony stosunkiem państwa polskiego do jego działalności podjął próbę współpracy. Był przesłuchiwany na Łubiance, a po ataku Niemiec na Związek Sowiecki, w połowie listopada 1941 znalazł się w więzieniu w Saratowie. Tam podjął głodówkę, był karmiony na siłę. W maju 1942 roku zachorował na jelita i żołądek; zmarł 16 maja 1942 w więzieniu w Saratowie.”

Niezależnie od tego, która z wersji jest prawdziwa, jedno jest pewne - major Sosnowski nie doczekał końca wojny. Pomimo tego, że jego przedwojenny proces nosi wyraźne znamiona nieuczciwości, do dziś nie doczekał się on pośmiertnej rehabilitacji.

Michał Miernik

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie