Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Ryszard Kukliński. Bohater czy zdrajca?

Wolne myśli
|
04.02.2023

11 lutego 2003 zmarł Ryszard Kukliński. Przy okazji kolejnej rocznicy jego śmierci przez media znów przetoczy się taka sama jak co roku dyskusja: zdrajca czy bohater? Fakt, na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że to postać „kontrowersyjna”, w końcu był ważnym amerykańskim szpiegiem, a nie znając szczegółów jego współpracy z CIA, ktoś mógłby powiedzieć, że zdradził Polskę. Tyle tylko, że – jak to w życiu często bywa – nic nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać. Z dokumentów bowiem wynika, że „Jack Strong” mógł uratować świat przed wybuchem III wojny światowej, a Polskę przed wymazaniem z mapy i fizyczną atomową anihilacją.

Tagi: historia

Ryszard Kukliński
Ryszard Kukliński podczas wizyty w Chinach w 1967 roku. Fot. Wikimedia

Ryszard Kukliński to postać-symbol. Dziś znany głównie z tego, że był jednym z najważniejszych amerykańskich agentów w całym dawnym bloku wschodnim. Przez 10 lat współpracy z USA przekazał na Zachód kilkadziesiąt tysięcy kluczowych dokumentów, dotyczących wojennych planów Układu Warszawskiego (w tym najważniejsze plany Wojska Polskiego i jego zadań u boku armii ZSRR).

Materiały te przede wszystkim dokładnie pokazywały radzieckie przygotowania do inwazji na Europę Zachodnią oraz zawierały dokumentację najnowocześniejszych rodzajów broni, w tym chociażby rakiet Strzała-2 oraz czołgów T-72. Kukliński jako oficer sztabowy miał dostęp do najtajniejszych dokumentów wojsk krajów komunistycznych, z rozmieszczeniem jednostek czy ich planami i strategami działania włącznie. Przekazał też Amerykanom pełne plany wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, dzięki czemu CIA wiedziała o tym już zawczasu.

Kukliński – awanturnik i oportunista

Kukliński to postać ciekawa nie tylko z racji faktu, iż był agentem wywiadu. Jako człowiek jest interesujący głównie ze względu na wewnętrzną przemianę, jaka się w nim dokonała. Jego początki w żadnym wypadku nie pozwalały snuć przypuszczeń, że kiedyś będzie bohaterem – wykazywał raczej ciągoty oportunistyczne, więcej, miał nawet cechy watażki i awanturnika. Przykładem z młodości (jednym z licznych) może być to, iż był podejrzany o zwykły napad rabunkowy. Mimo pochodzenia z rodziny o pewnych patriotycznych korzeniach, szybko po wojnie zapisał się do zainstalowanej w Polsce przez Moskwę partii komunistycznej.

W ogóle o młodości Kuklińskiego, poza tym, że urodził się 13 czerwca 1930, wiadomo niewiele. Sam bowiem często zmieniał wersje, np. raz twierdził ze przynależał do Armii Krajowej, z kolei, gdy zapisywał się do PPR on sam i świadkowie twierdzili coś zupełnie innego (co akurat nie dziwi, gdyż to by go z tego członkostwa wykluczało). Bywało, że przypisywał sobie przynależność do konspiracyjnej organizacji „Miecz i Pług”, innym razem „Młot i Sierp”. Prawdopodobnie przez pewien czas był członkiem Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej. Chciał też zostać ślusarzem w Zakładach Wodociągowo-Kanalizacyjnych we Wrocławiu, gdzie zamieszkał zaraz po wojnie.

Ryszard Kukliński z żoną
Ryszard Kukliński z żoną. Fot. Wikimedia

Z wojskiem ostatecznie związał się w 1947, wstępując do Oficerskiej Szkoły Piechoty we Wrocławiu. I też nie obyło się bez zawirowań. Już w 1950 pojawił się bowiem donos, że Kukliński należał do „reakcyjnego” wspomnianego wcześniej „Miecza i Pługa”, w efekcie z hukiem wyrzucono go z tej uczelni i skierowano do karnego odbycia zasadniczej służby wojskowej. I tu – ciekawostka – w obronie Kuklińskiego, już po 2 tygodniach „zesłania”, interweniował sam ówczesny wiceminister obrony narodowej i dowódca wojsk lądowych, udekorowany licznymi odznaczeniami, wpływowy gen. Stanisław Popławski, i młodego żołnierza natychmiast przywrócono. To niezwykle ciekawy epizod z życia Kuklińskiego, gdyż Popławski, wcześniej (i później) oficer Armii Czerwonej, był jednoznacznie kojarzony z wpływami sowieckimi w WP.

Błyskotliwa kariera w wojsku

Od momentu incydentu „pochodzeniowego” we Wrocławiu zaczyna się niezwykle błyskotliwa kariera Kuklińskiego. Jeszcze w 1950 ukończył szkołę wojskową i został chorążym. Na osobisty rozkaz ministra obrony został włączony do bezpośredniej dyspozycji departamentu personalnego MON, zamiast, co było normalną drogą w tamtych czasach, trafić do zasobu kadrowego lokalnego okręgu wojskowego. Musiało to oznaczać, że już na tamtym etapie przełożeni dostrzegali jego zdolności, niektórzy historycy sugerują wręcz, iż musiał też podjąć współpracę z Informacją Wojskową, osławioną bezwzględną formacją wewnątrz armii, która tropiła wszelkie oznaki odstępstw od linii systemu wśród żołnierzy.

Później następują kolejne szybkie awanse, dopuszczenie do kursów i szkoleń dla najbardziej uzdolnionych wojskowych, a w jednostkach, do których był przydzielany Kukliński, zwykle pełnił ważne funkcje planistyczne, organizacyjne i sztabowe. Od 1958 do 1960 późniejszy agent CIA uzupełnił wykształcenie (wcześniej nie miał matury), co pozwoliło mu podjąć studia na prestiżowej Akademii Sztabu Generalnego WP i otworzyło drogę na najwyższe stanowiska w wojsku.

 Ryszard Kukliński jako pułkownik ludowego Wojska Polskiego
Ryszard Kukliński jako pułkownik ludowego Wojska Polskiego w 1972. Fot. Wikimedia

Równocześnie z karierą wojskową Kukliński rozwijał swoją inną wielką pasję – żeglarstwo. Robił to już od połowy lat 50., kiedy współtworzył klub żeglarski w Kołobrzegu. Gdy podjął formalną współpracę z kontrwywiadem i wywiadem wojskowym koło 1962 roku, pasja ta została wykorzystana przez jego przełożonych, którzy zlecali mu różnorakie zadania wywiadowcze, jakie następnie wykonywał podczas „prywatnych” rejsów własnym jachtem, między innymi do Szwecji.

W międzyczasie Kukliński w wojsku piął się coraz wyżej i był dopuszczany do największych tajemnic. W 1965, już jako major, uczestniczył w grze wojennej na poligonie w Czersku koło Bornego Sulinowa, podczas której marszałek ZSRR Andriej Grieczko, dowódca wojsk Układu Warszawskiego, pokazał grupie najbardziej zaufanych polskich oficerów najnowszy nabytek radzieckich sił zbrojnych: mobilne wyrzutnie rakiet z głowicami jądrowymi.

Zmiana postawy – od gorliwego zwolennika systemu, po jego zajadłego wroga

Końcówka lat 60. to jeden z najciekawszych okresów w życiu Kuklińskiego. Jest to bowiem czas, w którym zasadniczej zmianie ulega jego postawa. Z oportunisty, karierowicza, człowieka, który dla przywilejów – któż „nieumoczony w system” w PRL mógł bowiem liczyć na posiadanie jachtu, wygodnego domu w ekskluzywnej dzielnicy czy samochodu – był gotów poświęcić wiele, zmienił się w osobę, która zaryzykowała życiem swoim i własnej rodziny, dla, jak się okazało później, celów znacznie wyższych.

Jak wspominał już sam Kukliński, pierwsze wątpliwości co do natury systemu, w którym uczestniczy, pojawiły się w roku 1967, kiedy podczas jednej z delegacji swoją osobistą refleksją na temat potencjalnych szkód dla Polski, wynikających z wojennej strategii ZSRR, podzielił się z nim generał Bolesław Chocha, ówczesny zastępca szefa sztabu generalnego WP do spraw operacyjnych. Potem, w 1968 przyszła interwencja w Czechosłowacji, a następnie masakra robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku, które wcześniejsze wątpliwości jeszcze wzmocniły.

Legitymacja żołnierza zawodowego Ryszarda Kuklińskiego
Legitymacja żołnierza zawodowego Ryszarda Kuklińskiego. Fot. Wikimedia

W kolejnych latach rozterki się nasiliły – Kukliński zaczął bowiem, głównie dzięki dostępowi do najtajniejszych dokumentów, zauważać, że wbrew oficjalnej propagandzie pokój jest ostatnią rzeczą, której pragnie ZSRR, a jego działania oraz przygotowania mają charakter jednoznacznie agresywny i zupełnie nie liczą się z potencjalnymi ofiarami, zwłaszcza w Polsce. O ile wcześniej można było naiwnie sądzić, iż współpraca z Moskwą to konieczność czasów – a po zdradzie Zachodu w Jałcie nie było innego wyjścia, tak teraz sowiecki but niesie śmiertelnie, egzystencjalne wręcz zagrożenia. I to dosłownie.

Z militarnych planów Moskwy wynikało bowiem, że zarówno radzieckie, jak i najwyższe polskie kierownictwo wie, że jeśli do planowanej inwazji ZSRR na zachodnią Europę dojdzie, to Polska zostanie niemal starta z powierzchni kontruderzeniem nuklearnym Zachodu. Stąd bowiem miały wyruszyć na Zachód główne siły wojskowe Układu Warszawskiego, i to ten teren wojska NATO musiałyby zniszczyć oraz skazić promieniowaniem, by posiłki z ZSRR nie mogły łatwo operować w ich kierunku. Kukliński, widząc taki obrót spraw, był w szoku, gdyż – choć oczywiście wielu polskich oficerów rozumiało, że byłaby to katastrofa – nikt nie miał odwagi wyrazić tego głośno. Plan Kuklińskiego był prosty – wierzył, że jeśli przekaże Amerykanom sowieckie plany, to do wojny, a tym samym całkowitego zniszczenia Polski, po prostu nie dojdzie.

10 lat współpracy z CIA

Współpracę z wywiadem USA Kukliński zainicjował sam. Gdy w połowie sierpnia 1972 roku zacumował swoim jachtem w porcie Wilhelmshaven, miał już gotowy, napisany łamaną angielszczyzną list do attaché wojskowego przy Ambasadzie USA w Bonn, w którym deklarował chęć podjęcia współpracy. Pisał tam między innymi, że „jest oficerem armii jednego z państw Układu Warszawskiego i chciałby spotkać się w tajemnicy z przedstawicielem armii USA”. Amerykanie ofertę podjęli chętnie i z czasem bardzo wysoko ocenili pracę Kuklińskiego. Dobrze okres współpracy, a także późniejszą ucieczkę z Polski, oddaje znakomity film Władysława Pasikowskiego „Jack Strong”, którego tytuł wziął się właśnie z pseudonimu, pod jakim Amerykanom przez dekadę największe tajemnice dostarczał pułkownik Kukliński.

Przy okazji rozważań o Ryszardzie Kuklińskim nie można nie wspomnieć (co zresztą zarysowałem już na początku) o tym, że był człowiekiem z krwi i kości, wyrazistym i niejednoznacznym, miał liczne wady i słabości. Z pewnością nie był typem moralnego ideału, ale za to wykazywał się inteligencją i pomysłowością. Jedną z jego największych słabości były kobiety – nie jest żadną tajemnicą, że (i to raczej częściej niż rzadziej) zdradzał żonę. Gdy podjął współpracę z Amerykanami, swoją skłonność do romansów przekształcił jednak w wywiadowczy atut. Specjalnie wyrobił i pogłębił opinię kobieciarza, jeździł w różne miejsca, a nawet zbudował mały domek na wsi, by urządzić tam „miejsce schadzek”, a wszystko po to, by zmylić sprawdzający go od czasu do czasu kontrwywiad wojskowy. Było bowiem oczywiste, że jako osoba dopuszczona do największych tajemnic jest co jakiś czas prześwietlany, a być może nawet obserwowany przez wewnętrzne służby kontrwywiadowcze.

To, że przełożeni wiedzieli, iż spotyka się z kilkoma kobietami, spowodowało, że przymykali oczy na nagłe wyjazdy poza miasto, do lasu czy na wieś. Tymczasem Kukliński zamiast kochanek odwiedzał tajne skrytki, w których zostawiał Amerykanom zdobyte materiały. A było tego dużo, od wcześniej wspomnianych planów ataku ZSRR na kraje Zachodu, po zdobyte pod koniec działalności plany sowieckiej interwencji w Polsce, mającej stłumić „karnawał Solidarności” po sierpniu 1980.

Kopia listu Kuklińskiego do ambasady USA w Bonn
Kopia odtajnionego listu Kuklińskiego do ambasady USA w Bonn. Fot. CIA.gov.us

Gdy w 1981 pojawiła się groźba dekonspiracji, Amerykanie zorganizowali jego brawurową ucieczkę z PRL do USA. Co ciekawe, nie jest nawet do końca jasne, jak się ona odbyła. Najciekawsza wersja mówi, że Kuklińskiego wraz z rodziną przewieziono do Berlina Zachodniego w skrzyni furgonetki. Niewątpliwie 11 listopada 1981 Kukliński był już w bazie lotniczej Suitland w amerykańskim stanie Maryland.

Komuniści w Polsce byli zszokowani tym, że to właśnie ten oficer zdradził. Choć o krecie w sztabie generalnym wiedziano już od pewnego czasu (informację przekazał agent wywiadu PRL ulokowany w Watykanie, zyskawszy dostęp do treści rozmowy papieża Jana Pawła II z szefem CIA, w czasie której głowie kościoła katolickiego przekazano tę wiedzę), to jednak nie spodziewano się Kuklińskiego. Początkowo myślano nawet, że został porwany przez zachodnie służby.

Kukliński: bohater czy zdrajca?

Trzy lata po ucieczce władze PRL skazały Ryszarda Kuklińskiego na karę śmierci, w propagandzie był przedstawiany jako jednoznaczny zdrajca i kolaborant obcego wywiadu. Już po 1989 jego przeciwnicy często używali argumentu, według którego złamanie wojskowej przysięgi, nawet Ludowego Wojska Polskiego, było zdradą i zasługuje na potępienie. Nie brakuje też zresztą historyków, którzy do dziś głoszą, że Kukliński wcale nie był tak ważnym agentem, jak się publicznie mówi. Twierdził tak na przykład nieżyjący już profesor Paweł Wieczorkiewicz, którego zdaniem Kukliński był nawet podwójnym agentem, działającym na rzecz radzieckiego GRU, o czym miał świadczyć jego „dziwny” status w sztabie i ogromna, wieloletnia przychylność „radzieckich”, czyli wojskowych z dowództwa Układu Warszawskiego z Moskwy.

Grób Ryszarda Kuklińskiego na warszawskich Powązkach
Grób Ryszarda Kuklińskiego na warszawskich Powązkach. Fot. Wikimedia

Z drugiej strony, bardzo pewni Kuklińskiego byli sami Amerykanie. Gdy Polska starała się o członkostwo w NATO, administracja prezydenta Clintona zagroziła nawet, że jeśli nie zostanie on u nas zrehabilitowany, to Waszyngton sprzeciwi się przystąpieniu Polski do paktu. Ostatecznie Ryszard Kukliński został w pełni zrehabilitowany – początkowo wyrok śmierci złagodzono do 25 lat w 1990, następnie w 1995, w wyniku rewizji I prezesa Sądu Najwyższego, całkowicie uchylono.

Moim zdaniem działalność Ryszarda Kuklińskiego zasługuje na uznanie i pokazuje, że każdy ma szanse zejść ze złej drogi i wykazać się bohaterstwem. Z oportunisty, cynika i karierowicza stał się bohaterem. Być może miał nawet – jak twierdził Wieczorkiewicz – epizod współpracy ze służbami sowieckimi, jednak finalnie poświęcił bezpieczeństwo własnej rodziny dla wyższej sprawy. Gdy zrozumiał, jak zagrożona rozgrywkami Związku Radzieckiego jest Polska, postanowił wszelkimi sposobami przeciwdziałać wybuchowi trzeciej wojny światowej i za to należy mu się uznanie. Dyskusja potrwa jednak pewnie jeszcze wiele lat do ujawnienia oficjalnych dokumentów. O ile to w ogóle kiedykolwiek się stanie.

Tomasz Sławiński

 

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie