Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Polski Madagaskar, czyli o rodzimym kolonializmie

Wolne myśli
|
26.07.2022

Przywrócenie Polski na mapy świata po 123-letnim okresie niebytu sprawiło, że polskie społeczeństwo oraz politycy zapragnęli szybko „nadrobić” ten stracony czas. Jednym ze sposobów miało być dołączenie do grona państw posiadających kolonie zamorskie – w pewnym momencie dwudziestolecia międzywojennego powstał plan, w myśl którego Polska miałaby objąć we władanie Madagaskar.

Tagi: historia

Żądamy kolonii zamorskich dla Polski – fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Przedstawiciele ligi niosący transparent z napisem: "Żądamy kolonii zamorskich dla Polski" podczas pochodu

Ze współczesnej perpektywy siłowe przejęcie władzy nad jakimś terytorium i wykorzystywanie jego zasobów naturalnych (a także ludzkich) jest czymś karygodnym i moralnie nagannym, do tego generującym problemy wręcz niemożliwe do rozwiązania. Nie da się jednak nie zauważyć, że kolonializm przez kilkaset lat pozwolił krajom europejskim rozwijać się i bogacić. Nic więc dziwnego, że w dwudziestoleciu międzywojennym – a więc w czasie, w którym posiadanie kolonii było powodem do zadowolenia, a nie wstydu – Polska chciała dołączyć do grona posiadaczy.

Ambicje kolonialne

Próby zdobycia przez Polskę swojej kolonii znalazły swoje odzwierciedlenie w sposób formalny. Powołana do życia w latach dwudziestych XX wieku Liga Morska i Rzeczna początkowo postawiła sobie za cel propagowanie zagadnień morskich wśród społeczeństwa polskiego, ale z czasem do głosu doszły ambicje kolonialne, co poskutkowało przekształceniem organizacji w 1930 roku w Ligę Morską i Kolonialną. Początkowo organizacja chciała przejąć część praw do kolonii niemieckich, którymi po I wojnie światowej zarządzała Liga Narodów, a konkretnie Anglia, Francja i Belgia. Nic z tego jednak nie wyszło, więc Polacy zwrócili się ku Brazylii.

Brazylia była wówczas już od przeszło stu lat krajem niepodległym, ale w stanie Parana mieszkało sporo Polaków (udali się tam jeszcze przed 1914 rokiem). W 1934 założono osadę o nazwie Morska Wola i ogłoszono plan emigracji. Zainteresowanie było jednak niewielkie, a władze Brazylii odmówiły sprzedaży ziemi, więc projekt upadł po zaledwie czterech latach. Również w 1934 roku Polska próbowała nawiązać kontakty gospodarcze z afrykańską Liberią, do której udało się kilkudziesięciu osadników, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Wtedy też powstał pomysł dotyczący Madagaskaru.

Jutro na Madagaskar

Afrykańska wyspa była wówczas zarządzana przez Francję. Pomysł Polski na współpracę był następujący: wyspa miała uzyskać status kondominium, a więc kolonii zarządzanej wspólnie przez oba kraje. Na Madagaskarze mieli docelowo osiedlić się zarówno Polacy, jak i polscy Żydzi – wśród środowisk prawicowych popularne było wówczas hasło „Żydzi na Madagaskar”. Przedstawiciele wyznania mojżeszowego nie wzbraniali się zresztą przed tym pomysłem – Hitler rósł w siłę w Niemczech i trudno było przewidzieć, jak w ciągu następnych kilku lat zmieni się podejście do nich w innych krajach Europy. A że nie posiadali wówczas własnego państwa, to emigracja na Madagaskar nie wydawała się koncepcją zupełnie pozbawioną sensu.

Francuzi byli skłonni sprzedać Polakom część ziem Madagaskaru, a strona polska była jak najbardziej zainteresowana tym pomysłem. Aby jednak nie kupować kota w worku, w 1937 roku na Madagaskar udała się polska delegacja. Przewodniczył jej major Mieczysław Lepecki – adiutant marszałka Józefa Piłsudskiego i wiceprezes Międzynarodowego Towarzystwa Osadniczego. W skład delegacji wchodzili także przedstawiciele polskiej społeczności żydowskiej - Leon Alter, dyrektor żydowskiego towarzystwa emigracyjnego "Jeas" i inżynier Salomon Dyk, "ekspert dla osadnictwa rolnego, szczególnie obeznany z osadnictwem żydowskim w Palestynie”. A także podróżnik Arkady Fiedler, już wtedy cieszący się sporą sławą.

Polska delegacja spędziła na Madagaskarze dziesięć tygodni. Lepecki raportował:

„Łącznie Komisja Studiów przejechała około 30.000 km drogi morskiej i około 11.000 km drogi lądowej po wyspie, czyli odbyła podróż równą co do długości obwodowi kuli ziemskiej na równiku; odwiedziła kilkadziesiąt różnych miejscowości, zwiedziła szereg stacji rolniczych i hodowlanych oraz gospodarstw i plantacji, przeprowadziła setki rozmów i wiele konferencji. Jej końcowym wyczynem, zupełnie zresztą natury fizycznej, było przebycie 200 km drogi przez kraj górzysty w filanzanach, czyli pewnego rodzaju tubylczych lektykach. Podczas tego etapu podróży towarzyszyła Komisji karawana tubylczych tragarzy w liczbie 55 ludzi.”

Werdykt Lepeckiego co do pomysłu kolonizacji Madagaskaru był dość entuzjastyczny. Majorowi podobał się klimat wyspy oraz fakt, że stąd pochodzi ponad połowa światowych zasobów grafitu. Uznał, że to dobre miejsce do życia – także dla potencjalnych uchodźców żydowskich.

Tak wyglądały domy na Madagaskarze w latach trzydziestych XX wieku
Tak wyglądały domy na Madagaskarze w latach trzydziestych XX wieku

Arkady Fiedler nie wrócił do Polski wraz z delegacją. Postanowił zostać na wyspie kolejny rok, aby lepiej ją poznać i w bardziej fachowy sposób ocenić plany kolonizacji. Pobyt upłynął mu na obserwacjach, ale także na pisaniu książki, która pod tytułem „Jutro na Madagaskar” została wydana w 1939 roku. Co ciekawe, było to jedyne wydanie – dziś za jej egzemplarz trzeba zapłacić na portalach aukcyjnych około 200 złotych.

Fiedler w swojej książce nie jest nastawiony do pomysłu kolonizacji tak entuzjastycznie, jak major Lepecki. Twierdził między innymi, że choć Madagaskar ma powierzchnię półtora raza większą od Polski, to „rodzącej dla człowieka ziemi ma znacznie mniej, niż pół województwa warszawskiego”. Zwrócił też uwagę na fakt, że przebywający na wyspie francuscy koloniści nie czują się szczęśliwi i marzą przede wszystkim o powrocie do kraju. Wspomniał także o zagrożeniach nieznanych Europejczykom:

„[Krokodyl] ofiar ludzkich pochłania nieporównywalnie więcej, aniżeli osławione węże Ameryki Południowej czy wielkie koty Afryki czy Azji. Tylko nikła część wypadków porywania dociera do łamów tutejszej prasy, lecz i to, co się czyta, przejmuje grozą. (...) W ciemne noce pory deszczowej, gdy szaleją burze i wielkie powodzie dosięgają wiosek, zuchwałe krokodyle żerują bezkarnie wśród chałup, porywając domowe zwierzęta, czasem dzieci”.

Dlaczego polska kolonizacja Magadaskaru się nie udała?

Główne powody są dwa. Pierwszy to zmiana składu francuskiego rządu, która nastąpiła w 1939 roku. Nowa ekipa w przeciwieństwie do poprzedniej nie była chętna, aby pozbywać się czegokolwiek na rzecz Polski, nawet za pieniądze. Drugi, bez wątpienia bardziej znaczący, to rzecz jasna najazd hitlerowskich Niemiec na Polskę i wybuch II wojny światowej. Po jej zakończeniu sytuacja geopolityczna zmieniła się tak drastycznie, że Polacy musieli zapomnieć o marzeniach o kolonializmie. Który to zresztą niedługo potem trafił na śmietnik historii.

Michał Miernik

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie