Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

335-letnia wojna, w której nikt nie zginął

Wolne myśli
|
20.07.2020

Jedna z najdłuższych wojen w historii jest jednocześnie jedną z najmniej znanych. Głównie dlatego, że tak naprawdę… nic się podczas niej nie działo. Mało tego – w wyniku tego „konfliktu” nikt nie ucierpiał!

Tagi: historia

Widok na Wyspy Scilly
Wyspy Scilly były stroną w 335-letniej wojnie

Historia światowych konfliktów zbrojnych jest naprawdę urozmaicona. Tym bardziej znaczącym poświęca się tysiące publikacji, książek i innych dzieł kultury, te mniej funkcjonują jako interesujące ciekawostki (jak chociażby najkrótsza wojna w historii, która trwała 38 minut). Konflikt, o którym będzie poniżej, należy do drugiej z tych kategorii.

Jedną ze stron biorących udział w wojnie są Wyspy Scilly – niewielki, składający się z około 140 wysp archipelag na Oceanie Atlantyckim, oddalony o około 45 kilometrów od zachodnio-południowego wybrzeża Wielkiej Brytanii i formalnie wchodzący w skład Korony (pisaliśmy o nich przy okazji artykułu o najmniejszej lidze świata). Drugą – Królestwo Niderlandów.

Jak wybuchła 335-letnia wojna?

Wojna pomiędzy Wyspami Scilly a Królestwem Niderlandów wiąże się bezpośrednio z angielskimi wojnami domowymi z połowy XVII wieku. Pod koniec drugiej z nich wierne dynastii Stuartów siły rojalistów zostały wypchnięte przez dowodzonych przez Olivera Cromwella „okrągłogłowych” (czyli zwolenników parlamentaryzmu) z terenu Wielkiej Brytanii, a kilka królewskich okrętów znalazło schronienie na Wyspach Scilly. Z racji tego, że ówczesna Holandia, czyli Republika Siedmiu Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich opowiedziała się po stronie Cromwella, holenderskie statki stały się celem ataków rojalistów ze Scilly.

Holendrzy po kilku atakach postanowili zareagować. 30 marca 1651 roku na Scilly przybył admirał Maarten Tromp w sile 12 okrętów i zażądał zwrotu przejętych holenderskich statków i odszkodowania za poniesione straty. Stronnicy króla odmówili, więc Tromp wypowiedział im wojnę, a następnie udał się do Anglii. Niecałe 3 miesiące później na Scilly przybyła flota parlamentarzystów pod dowództwem admirała Roberta Blake’a, liczcąca 20 okrętów i 9 kompanii piechoty. Szybko zdobyli oni wyspy, a dalsza interwencja Holendrów nie była już potrzebna.

Admirał Maarten Tromp - to on wypowiedział wojnę Wyspom Scillly
Admirał Maarten Tromp - to on wypowiedział wojnę Wyspom Scillly

I choć w praktyce konflikt się zakończył, to formalnie trwał nadal. Historycy spierają się, czy admirał Tromp miał prawo wypowiedzieć wojnę w imieniu Holandii – a nawet jeśli tak, to czy konflikt nie zakończył się w 1654 roku, gdy podpisano traktat pokojowy, kończący wojnę angielsko-holenderską (wszak Wyspy Scilly oficjalnie podlegały Anglii).

Wojna 335-letnia oficjalnie zakończona

O tej osobliwej, bezkrwawej wojnie zapomniano na ponad 300 lat. W końcu o konflikcie o nieuregulowanym statusie przypomniał sobie Roy Duncan – przewodniczący rady samorządowej na Scilly, który w 1985 roku zwrócił się do ambasady holenderskiej w Londynie z oficjalną prośbą o zakończenie wojny. Strona holenderska przychyliła się do prośby i w 1986 roku na wyspy zawitał ambasador Jonkheer Huydecoper, aby w imieniu swojego kraju podpisać oficjalny traktat pokojowy. Tak zakończyła się 335-letnia wojna, która nie przyniosła żadnych ofiar – ogłoszono „status quo ante bellum”, czyli przywracający sytuację sprzed jej „wybuchu”.

Michał Miernik

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie