Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Można i tak. Litwini kupili „swój” samochód elektryczny od Chińczyków

Samochody
|
04.02.2021

Panie premierze, po co się tak trudzić z Izerą? Może wystarczy pójść szlakiem wytyczonym przez Litwinów i po prostu kupić gotowy (jeżdżący!) projekt z Państwa Środka. Będzie szybciej, a że nie do końca narodowo, to pal go sześć. Wulinga Hong Guanga z pewnością też się da spolonizować, jak stworzony przez Niemców napęd Izery. Najlepiej zacząć od zmiany nazwy, np. na e-Maluch.

Tagi: samochody elektryczne

2021 Dartz FreZe Nikrob EV
Niby litewski, a jednak... chiński. Litwini poszli na łatwiznę w wyścigu na narodowe auto elektryczne

Zapowiadane masowe przestawienie produkcji samochodów spalinowych na auta „na prąd” to świetna okazja dla państw, które do tej pory nie miały szczęścia w branży motoryzacyjnej. Pojawi się sposób na to, by wejść do światka, w którym każdy z wielkich koncernów ma już swoją część tortu. E-samochody paradoksalnie mogą być łatwiejsze w opracowaniu od tradycyjnych, tj. tych ze „smrodzącymi, głośnymi i niepoprawnymi politycznie silnikami o zapłonie iskrowym lub samoczynnym”, jak określają je miejscy aktywiści i unijni ekolodzy.

Można sobie trochę pomarzyć, np. wyobrażając sobie, że w starych zakładach FSO na Żeraniu powstają teraz nowoczesne i tanie „elektryki”, po które ustawiają się kolejki nie tylko w Polsce, ale też na całym świecie. To piękny, choć dość utopijny sen, bo cel wcale nie jest taki prosty w osiągnięciu, co doskonale pokazuje historia Izery, która korzysta z niemieckiej platformy i trafi do produkcji najwcześniej w pierwszym kwartale 2024 r., a tak w ogóle to zaprojektował ją Włoch.

Różne drogi

Według planu elektryczne hatchbacki i SUV-y będą zjeżdżać z taśm montażowych nowiusieńkiej fabryki Izery w Jaworznie, a w ciągu 3-6 lat samochody zostaną całkowicie spolonizowane, bo polskie firmy nauczą się w tym czasie produkować do nich niezbędne komponenty. Taka jest polska droga do „elektromobilnego sukcesu”.

2020 KAMA-1
To nie auto koncepcyjne, tylko gotowy do produkcji rosyjski mikrus zasilany prądem

Jak sobie radzą inne państwa? Rosjanie mają już gotowe do produkcji i – w przeciwieństwie do Izery – jeżdżące auto elektryczne KAMA-1, które powstało w zaledwie dwa lata. Można? Można! Ba, samochód został w całości opracowany przez firmę KAMAZ i Petersburski Uniwersytet Politechniczny Piotra Wielkiego, a spoza Rosji pochodzić będą tylko importowane z Chin akumulatory. Litwini podeszli do sprawy jeszcze inaczej i kupili od Chińczyków od razu całe auto, które będzie wystarczyło złożyć z przypływających na Litwę części.

Litewski zarazek

A w zasadzie autko, bo choć ich „narodowy samochód elektryczny” jest 4-osobowy, nie przekracza długością 3 m i ma tylko dwoje drzwi. Śmieszne proporcje „elektryka” sprawiają, że wygląda trochę jak bryłka lodu wyciągnięta ze ściany igloo, ale od proporcji jeszcze śmieszniejsza jest nazwa pasująca do rozmiaru samochodu.

2021 FreZe Nikrob EV wnętrze
FreZe Nikrob EV
Plastikowa asceza we wnętrzu i zamaskowany prototyp, którego wygląd wszyscy już świetnie znają

Toczydełko znane w Chinach jako Wuling Hong Guang MINI EV w Europie będzie oferowane pod nazwą FreZe Nikrob EV i z nieznacznie różniącym się wyposażeniem – np. zamiast reflektorów halogenowych pojawią się energooszczędne lampy LED-owe. Do wyboru będą dwa zestawy akumulatorów: mniejszy o pojemności 9,2-kWh i większy o pojemności 13,8 kWh, a z takich korzystają najczęściej… hybrydy plug-in.

Mikrob ma szansę rozprzestrzeniać się nie tylko wśród Litwinów, bo firma Dartz, która wykupiła od Wulinga licencję, chce tym modelem podbić także Niemcy, Norwegię i Francję. Niewykluczone, że ekspansja się powiedzie, bo samochód ma kosztować zaledwie 9 999 euro (czyli niecałe 45 tys. zł), co pozycjonuje go jako najtańsze auto na prąd oferowane w Europie. Droższy będzie m.in. rumuński elektryczny maluch, czyli nieco większa, stylizowana na crossovera, 5-drzwiowa Dacia Spring Electric – jej cennik prawdopodobnie otworzy kwota ok. 70 tys. zł. Dla porównania, podobny wielkościowo Smart EQ Fortwo kosztuje dwa razy tyle, co FreZe Nikrob.

Głównym odbiorcą Nikroba będą działające w miastach firmy carsharingowe, więc deklarowany przez producenta maksymalny zasięg na poziomie 200 km powinien być wystarczający. Tak samo zresztą jak osiągi – uwaga – niespełna 18-konnego (sic!) silniczka, który potrafi rozpędzić Nikroba do całkowicie nieprzydatnych w mieście 100 km/h. Czasu przyspieszenia do tej prędkości producent nie podaje, ale może to i dobrze, bo pewnie mierzony jest za pomocą kalendarza. Mimo wszystko Litwini chyba nie postawili na złego konia, bo zaprezentowany w zeszłym roku Wuling Hong Guang MINI EV z miejsca stał się najpopularniejszym „elektrykiem” w Chinach, wyprzedzając nawet bestsellerową niezależnie od szerokości geograficznej Teslę Model 3.

My wybraliśmy trudniejszą drogę, ale wcale nie jest powiedziane, że skazaną na sukces. Izera, z której być może za kilka lat będziemy dumni, rodzi się w bólach ze znieczuleniem podawanym przez inne państwa (Niemcy, Włochy) mające większe zaplecze technologiczne i doświadczenie w budowaniu nowoczesnych samochodów. Może to naiwne (i nieco niemiłe...), ale wciąż liczę, że w 2024 r. będziemy mogli patrzeć na Nikroba z pobłażaniem, zamiast zazdrościć Litwinom, że w ogóle sprzedają jakiekolwiek auta pod swoją marką. Nawet te najtańsze chińskie.

Krzysztof Grabek

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie