Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

Męska depresja a kryzys wieku średniego

Męska psychologia
|
05.04.2023

Fragment książki „Męska depresja. Jak rozbić pancerz”, która jest zapisem rozmowy dziennikarza z doświadczeniem depresji, Szymona Żyśko z psychiatrą i psychoterapeutą, dr hab. Krzysztofem Krajewskim-Siudą.

Tagi: depresja , kryzys wieku średniego

depresja męska a kryzy wieku średniego
Rozmowa na temat depresji męskiej

Szymon Żyśko: Jakie są czynniki społeczne i kulturowe sprzyjające rozwojowi męskiej depresji?

Dr hab. Krzysztof Krajewski-Siuda: Przede wszystkim styl życia, który czyni nas narcyzami i rozbudza różne apetyty, które nie zawsze jesteśmy w stanie zaspokoić. Rozdźwięk pomiędzy tym, czego pragnę, a tym, co jestem w stanie osiągnąć, często kończy się depresyjnością. Brakuje nam refleksji nad ograniczeniami i uznania ich. O ile sam smutek w sobie jest naturalną reakcją na niedoskonałości świata i na to, że nie wszystko w życiu będzie nam dane, o tyle depresja jest być może już skutkiem tego, że jesteśmy bombardowani oczekiwaniami i że sami też mamy ogromne oczekiwania wobec życia, którym nie jesteśmy w stanie sprostać. A trudno nam się cieszyć małymi rzeczami, być tu i teraz. Ważna prawda, z której zrobiliśmy bon mot.

okładka książki Męska depresja jak rozbić pancerz
Okładka książki "Męska depresja - jak rozbić pancerz"

Wmówiono nam, że sukces jest największą wartością.

Każdy definiuje sukces inaczej, ale wszyscy szukamy tego mitycznego spełnienia. „Podziękujmy” za rady, że należy pracować 16 godzin dziennie, by coś osiągnąć. Spójrzmy, co w tym czasie tracimy. (…) Brakuje nam zdolności do wycofywania się, do tego, by nie walczyć za wszelką cenę, nie próbować zawsze być zwycięzcą, odpuszczać. W przypadku mężczyzn mówimy też o czterech głównych psychodynamizmach, których zaburzenie powoduje kryzys.

„Rozdźwięk pomiędzy tym, czego pragnę, a tym, co jestem w stanie osiągnąć, często kończy się depresyjnością.”

Kryzys wieku średniego?

Między innymi w kryzysie wieku średniego to się objawia. Opowiem o tym w pewnym uproszczeniu. U mężczyzny ważną rolę odgrywają cztery psychodynamizmy (potrzeby, siły psychiczne, które domagają się rozładowania): agresywność, dominacja, zależność emocjonalna i seksualność. Są jak naczynia połączone; to rodzaj pierwotnej siły, instynktów, które działają nie zawsze świadomie. Ta siła szuka ujścia, próbuje się wydostać czterema drogami. Stąd każdy mężczyzna ma aspiracje, do których zaspokojenia dąży. Jeśli jeden z tych psychodynamizmów wyłączymy, pozbawimy się ekspresji, energia będzie szukała ujścia w pozostałych.

To rodzaj impetu życiowego. Jak rozumieć te siły w szerszym kontekście?

Agresywność nie musi być rozumiana wyłącznie fizycznie. To rodzaj siły. Zależność emocjonalna jest rodzajem energii, którą inwestujemy w relacje z ludźmi. Natomiast dominacja to bardzo ciekawy psychodynamizm u mężczyzn. Ma przynajmniej dwa wymiary. Pierwszy jest wertykalny (pionowy) i mówi o tym, że ja dominuję nad kimś. Mogę być liderem zespołu, menedżerem, głową rodziny, kupię sobie psa i go wyszkolę. Drugi wektor, horyzontalny (poziomy), wiąże się z ekspansją. Rozładowanie dynamizmu dominacji w tym kierunku odbywa się przez zaspokojenie potrzeby zdobywania. I tu nie chodzi tylko o zdobywanie partnerki lub partnera. To przejawia się zdobywaniem nowych ziem i umiejętności, przez eksplorację świata i zaznaczanie w nim swojej obecności. Mogę rozpocząć własną działalność, uczyć się czegoś nowego, doskonalić umiejętności, jeździć po świecie, zdobywać kolejne stopnie wojskowe i awanse zawodowe. To jest ważne szczególnie w pierwszej połowie życia, gdy mężczyzna buduje swoją pozycję. Próbuje się sam ze sobą. Bo tożsamość nie jest określonym stanem, ale procesem. Ewoluuje, zmienia się płynnie i właśnie przez dominację rozwija się u mężczyzn. Zaburzenie tego czynnika dominacji, rozumianego jako eksploracja innych sfer życia, rozwija depresyjność.

„Przeżycie kryzysu wieku średniego to konfrontacja z tym, że jednak będę przemijał, będę tracił, że może będę słabszy.”

Co, jeśli nie jesteśmy w stanie realizować w pełni tych dynamizmów?

Podam przykład zakonnika, o którym opowiadam klerykom na warsztatach. Nie masturbował się (seksualność całkowicie zablokowana). Nagle został przesunięty do roli szeregowego brata zakonnego, mimo że wcześniej pełnił ważną funkcję. Przeniesiono go do innego klasztoru, wyrwano ze świata, w którym funkcjonował na określonej pozycji, znał swoją tożsamość. W związku z tym przeniesieniem stracił wiele ważnych relacji, bliskich przyjaciół. Sam z siebie nie realizował dynamizmu seksualności, dodatkowo odebrano mu poczucie zależności emocjonalnej oraz dominację. Została mu tylko agresywność. I ona wybuchła. Potrafił bez powodu zaatakować werbalnie współbrata, któremu podawał ornat w zakrystii. Wszyscy dookoła mówili, że nie da się z nim żyć, że musi iść na terapię. Nie rozumiał, z czego to wynika. Dopiero jak wszedł w zależność od grupy na terapii, zaczął ją na nowo budować, jego agresywność zmalała. Mógł się wyrazić już przez dwa kanały.

A jednak kryzys wieku średniego budzi w nas rozbawienie, politowanie, wstyd.

Kryzys wieku średniego jest właśnie taką sytuacją – można by powiedzieć naturalną z perspektywy rozwoju. Po pierwszej połowie życia, budowaniu siebie, rodziny, pozycji zawodowej, społecznej i materialnej, następuje poważne zablokowanie tych dynamizmów. Nagle mężczyzna zderza się ze ścianą, sądzi, że już nic więcej w życiu nie osiągnie, a z czasem będzie wręcz tracił. Już nie jest dwudziestolatkiem, który staje na rękach i robi pajacyki, ale mierzy się z różnymi stratami. Może zaprzeczać temu kryzysowi, a może się z tym skonfrontować. I od niego zależy, w który gwizdek pójdzie para. Czy będzie szukał nowych przestrzeni eksploracji w zmianie życiowej partnerki, partnera, samochodu, czy znajdzie nową przestrzeń do rozwoju zgodną z jego aktualnymi możliwościami i aspiracjami.

Mężczyzna, który pojawia się w gabinecie i mówi mi, że ma nową kobietę, a jednocześnie ma żonę, dzieci i wszystko poukładane, to również jest bardzo częsty przypadek pacjenta z depresyjnością. W jego stabilnym życiu nie było fajerwerków, ale nagle pojawiła dziewczyna, a wraz z nią fajerwerki. On nie wie, co ze sobą zrobić. Chciałby, żebym to ja rozwiązał ten jego konflikt i powiedział mu, jak żyć. Tu psychiatra i psychoterapeuta nic nie mogą zrobić, nie mogą zaatakować – podkreślam to z katońskim uporem – wolności, dojrzałości, dorosłości pacjenta. Leczenie sprawi, że może i poczuje się lepiej, ale dopóki sam nie rozwiąże tego konfliktu, nie wyjdzie z depresji w pełni.

„Depresyjność kryzysu wieku średniego jest jakąś konsekwencją szybkiego sukcesu i nieumiejętności poradzenia sobie z nim.”

Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastka.

Jeśli źródłem depresji jest jakiś konflikt wyboru, nie da się obronić obu decyzji. W innym przypadku nie byłoby konfliktu. To się dzieje w pacjencie. Bardzo ważne, żeby mógł jakoś siebie zintegrować, podjąć decyzję. To dość ważny czas w życiu mężczyzny, który bywa bagatelizowany. Sprowadzamy to do żartu o falliczności, do protezy penisa w postaci drogiego samochodu czy podróży po świecie. Przeżycie kryzysu wieku średniego to konfrontacja z tym, że jednak będę przemijał, będę tracił, że może będę słabszy. To trudne przejście z pierwszej połowy życia do drugiej połowy życia. Wymaga wsparcia.

Andropauza, czyli męska menopauza?

To nie jest andropauza. Kryzys wieku średniego zaczyna się już około 35 roku życia i trwa mniej więcej do 55, a z reguły dotyczy 40-latków. Żyjemy w świecie, w którym w pięć lat osiągamy to, czego nie osiągnęło pięć pokoleń przed nami. Depresyjność kryzysu wieku średniego jest jakąś konsekwencją szybkiego sukcesu i nieumiejętności poradzenia sobie z nim. Świadomość, że nasza ekspansja ulegnie zahamowaniu, jest bolesna. Nie dostrzegamy, że choć w pewnym obszarze tracimy, to zyskujemy w innym. Życie dojrzałego mężczyzny ma swoje zalety, ma nowe możliwości.

Oczywiście czynników biologicznych w andropauzie nie należy bagatelizować, bo jak wiemy z badań, ryzyko suicydalne wzrasta po 65 roku życia. Nie umyka to nawet sztuce, w której pojawia się postać depresji starszego mężczyzny. Widzimy ją choćby na przejmujących obrazach: Vincenta van Gogha Stary człowiek pogrążony w smutku i Pabla Picassa Stary gitarzysta.

Pablo Picasso - Stary gitarzysta
Pablo Picasso - Stary gitarzysta (fot. Wikimedia Commons)

Depresja nie jest nowym zaburzeniem. Zastanawia mnie, jak ją leczono, zanim pojawiły się leki. Już nawet nie tyle skuteczne, co jakiekolwiek leki.

Nieprzypadkowo w mitologii greckiej symbolem smutku, melancholii – dziś powiedzielibyśmy może nawet, że depresji – jest Kronos, uosabiający czas i przemijanie, pokonany przez własnego syna Zeusa. To właśnie obraz kryzysu wieku średniego, mężczyzny pokonanego przez czas i następców.

Jeśli już mówimy o starożytności, to warto przypomnieć, że Grecy mówili na depresję częściej katatonia. To ostatnie pojęcie ma dziś zupełnie inne znaczenie w psychiatrii, ale w starożytności oznaczało człowieka z zaatakowanym napędem, zobojętniałego. Leczono go w drastyczny sposób. Nakazywano choremu wejść w ciemny labirynt mieszczący się pod okrągłą świątynią Asklepiosa zwaną tolos. Korytarz był niski i wąski, więc poruszać się można było tylko na kolanach. Chory na czworaka docierał do oświetlonej komory, gdzie jego oczom ukazywały się jadowite węże (były one pozbawione jadu, ale pacjent o tym nie wiedział). Spotkanie z wężami miało wywołać silny stres, a pacjent w strachu uciekał. Terapia wstrząsowa była sposobem „leczenia” z owej katatonii. Konfrontacja ze śmiercią miała w zamierzeniu przywracać do życia.

Dobrze, że dziś nie stosuje się podobnych metod. Proszę zatem o receptę na kryzys wieku średniego, a przynajmniej na zmniejszenie jego uciążliwych objawów. Najlepiej bez węży.

Powinniśmy przemodelować sposób budowania męskiej tożsamości, bo albo utkniemy w roli staruszka, który nie pogodził się ze starością i ciągle udowadnia swoją męską wartość, a i tak umrze bez potwierdzenia jej w sobie, albo będziemy emanować dojrzałością, pogodzeniem z życiem i pasją. Mam wybór, czy chcę być zrzędliwym i gderającym starcem, z którym nikt nie lubi przebywać, czy inspirującym mędrcem.

Kryzys wieku średniego jest też ważnym zjawiskiem w życiu rodzinnym. Towarzyszy często przemodelowaniu relacji rodzinnej, gdy dorosłe już dzieci zaczynają żyć własnym życiem, a rodzice, dotychczas skupieni na nich, muszą odkryć nową formułę bycia ze sobą, relacji. Nie ma powrotu do tego, co było przed urodzeniem dzieci. Odżywają wtedy relacje poboczne, przyjaźnie. Kobiety i mężczyźni uczą się na nowo przebywać z rówieśnikami.

„W drugiej połowie życia warto zastosować odwróconą dominację – to ja teraz bardziej komuś służę, pomagam, kogoś wspieram. Więcej daję, czymś się dzielę, a całe to bogactwo pochodzi z pierwszej połowy życia.”

Klub kobiet aktywnych i klub mężczyzn dezaktywowanych. Tak to wygląda.

Ale to potencjał wymiany doświadczeń. Wciąż jest w tej relacji miejsce dla obu płci.

Dałeś ładny obrazek, ale bolesny. Wyobrazić sobie własną starość, siebie starego.

To, z czym się dzisiaj mierzymy, jest jakimś rozbuchanym psychodynamizmem eksdominacji, czyli eksploracji za wszelką cenę. W drugiej połowie życia warto zastosować jednak odwróconą dominację – to ja teraz bardziej komuś służę, pomagam, kogoś wspieram. Więcej daję, czymś się dzielę, a całe to bogactwo pochodzi z pierwszej połowy życia.

Czas odcinania kuponów od zdobytych wcześniej łupów?

Mamy czym się dzielić i to może nam pomóc. Nasze życie zostanie dzięki temu w jakiś sposób docenione. Damy komuś nasz czas, doświadczenie, a sami zyskamy  relacje, na które być może wcześniej nie było czasu, bo skupialiśmy się na karierze. Męskiej depresji jest coraz więcej, bo nie radzimy sobie z męskimi psychodynamizmami, z kryzysem wieku średniego, który coraz wcześniej się ujawnia, bo nasza pogoń za sukcesem coraz wcześniej się zaczyna. Jesteśmy jak król Lear, który po detronizacji wpada w obłęd i się unicestwia.

(…)

Skoro już jesteśmy przy temacie wieku i przemijania mężczyzny, trafnie zobrazował ten stan Jerzy Fedorowicz, polski aktor teatralny i senator. „Do tego dochodzą sprawy związane z PESEL-em, że moje życie już nie ma takiej wartości, że może nie jestem potrzebny, że przyjaciele umierają. Robi się pętla” – wyjawił w rozmowie z dziennikarką. Nie jesteśmy w stanie uciec przed czasem, ale da się go okiełznać, by był po naszej stronie, by grał na naszą korzyść.

Męska depresja - jak rozbić pancerz

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (0) / skomentuj / zobacz wszystkie