Samotność epidemią XXI wieku
Samotność stała się globalnym problemem współczesnej ludzkości. Zaczęto ją nawet nazywać ukrytą epidemią. Nic więc dziwnego, że zajmują się nią eksperci na całym świecie. Ich badania wykazały na przykład, że ponad 40 procent dorosłych Amerykanów jest dotkniętych samotnością. I to mimo intensywnego rozwoju rozmaitych technologii, dzięki którym szybko i łatwo możesz z każdym się skontaktować. Specjaliści sformułowali też groźnie brzmiący wniosek – ich zdaniem samotność i izolacja mogą skrócić ci życie, tak samo jak wypalanie 15 papierosów dziennie albo dopuszczenie do znacznej otyłości.
Samotność po męsku
Samotność dotyka wszystkich, niezależnie od wieku, wykształcenia czy pochodzenia społecznego – w końcu każdy raz na jakiś czas czuje się samotny, prawda? Istnieją jednak pewne różnice, jeśli chodzi o płeć. Samotnych mężczyzn jest o wiele więcej niż samotnych kobiet.
Jak to ujął Henry David Thoreau 170 lat temu, „większość mężczyzn prowadzi życie w cichej rozpaczy”. Niedawno przeprowadzone przez amerykańskich psychologów badanie potwierdza tę tezę – wynika z niego, że 44% mężczyzn powyżej 18 roku życia czuje się samotnie przez cały czas – to znacznie większy odsetek niż w przypadku kobiet. Jednak dane opublikowane przez naukowców mogą być zaniżone, ponieważ część mężczyzn, bojąc się, że w swoich środowiskach zostaną negatywnie ocenieni, nie przyznaje się do odczuwania samotności. W tym samym badaniu o 50 procent więcej mężczyzn niż kobiet deklarowało, że nie ma bliskich przyjaciół, a 33 procent więcej panów stwierdziło, że nie ma jednego, najlepszego przyjaciela. Okazało się też, że wielu mężczyzn czuje silniejszą więź emocjonalną ze swoim psem niż z drugim człowiekiem. Do myślenia daje również inne badanie z dziedziny psychologii. 62 procent uczestniczących w nim mężczyzn oświadczyło, że w relacji z psem niemal zawsze czuje się bezpiecznie, podczas gdy tylko 10 procent powiedziało to samo o swojej relacji z najbliższym człowiekiem.
Samotność a choroby
Nawet poza łatwym do przewidzenia wzrostem częstotliwości samobójstw, inne konsekwencje samotności i braku więzi międzyludzkich są dramatyczne. Liczne badania udowodniły silną korelację samotności i zwiększonego ryzyka alkoholizmu czy nadużywania substancji psychoaktywnych, chorób serca, udaru, podwyższonego ciśnienia krwi, problemów ze zdrowiem psychicznym (takich jak lęk, depresja, ryzykowane zachowania i obniżona zdolność podejmowania decyzji), demencji, obniżenia zdolności poznawczych, problemów z dbaniem o siebie (zaniedbywanie diety lub ćwiczeń), problemów ze snem, braku motywacji i gorszych wyników w pracy, obniżonej odporności, wysokiego poziomu stresu, a nawet chorób przewlekłych, takich jak cukrzyca.
Dlaczego mężczyźni są bardziej samotni niż kobiety?
Istnieje wiele czynników, które sprawiają, że mężczyźni czują się bardziej samotni niż kobiety. Oto dwa najważniejsze:
-
Mężczyźni i kobiety inaczej nawiązują przyjaźnie
Pamiętasz, jak w młodości umawialiście się w kilkunastu, by pograć w piłkę lub wieczorami poszaleć w klubie? Te wspólne wypady jednoczyły was i w krótkim czasie potrafiliście stworzyć rówieśniczą grupę oddanych sobie przyjaciół. Z wiekiem, gdy stopniowo przybywało wam obowiązków zawodowych i rodzinnych, mieliście coraz mniej czasu na wspólne aktywności. W efekcie wasze więzi rozluźniły się i potraciliście ze sobą kontakt. Kobiety w takich sytuacjach zachowują się inaczej. O wiele chętniej niż mężczyźni spędzają czas tylko we dwie, a takie relacje łatwiej utrzymują przez telefon. I mogą one trwać przez długie lata. -
Mężczyźni uważają samotność za oznakę słabości
Od wczesnej młodości wmawia się nam, że wrażliwość, rozmawianie o uczuciach i wyrażanie ich, a także proszenie o pomoc – czyli to wszystko, co jest zazwyczaj ważnym elementem przyjaźni – to oznaki słabości. Panuje przekonanie, że bycie niezależnym, samotnym wilkiem, który radzi sobie ze swoimi problemami, to oznaka prawdziwej męskości. Z tego powodu mężczyźni zamykają się w swoim świecie, by nikt ich nie posądził o to, że są mięczakami. I tak wyrasta pokolenie samotników.
Jak pokonać samotność?
Z samotnością możesz jednak walczyć w każdym wieku. Są na to skuteczne sposoby. Poniżej przedstawiamy ci kilka z nich.
-
Bądź aktywny w swoim środowisku
Nawet jeśli nie chce ci się wychodzić z domu, bo nie widzisz w tym sensu, przełam się i zaistniej wśród ludzi. Zapisz się na przykład na zajęcia w domu kultury. Jeśli masz taką możliwość, rozejrzyj się za amatorską drużyną sportową lub po prostu grupą, która spotyka się na wspólne granie. Możesz też dołączyć do wspólnoty religijnej lub hobbystycznej. Chodzi o to, byś poznał ludzi o podobnych zainteresowaniach. -
Rozsądnie korzystaj z mediów społecznościowych
Jeśli dotychczas byłeś nieobecny w mediach społecznościowych, pora to zmienić. Załóż profil i spróbuj odnowić parę starych przyjaźni. Ale nie przesadzaj, bo istnieje bezpośredni związek między gorszym samopoczuciem a ilością czasu spędzanego w mediach społecznościowych. Jeśli będziesz ich nadużywał, zwiększy się twoje poczucie przygnębienia i osamotnienia. -
Zostań wolontariuszem
Wolontariusze to zazwyczaj dobrzy, porządni ludzie, którzy przedkładają dobro innych nad własne. Zostań jednym z nich, a poznasz osoby, z którym warto się zaprzyjaźnić. Zrobisz coś dla siebie i przy okazji pomożesz potrzebującym. -
Otwórz się na innych
Gdy ktoś zaprasza cię na urodziny, do kawiarni lub do teatru, nie odmawiaj. Nawet, jeśli wolałbyś raczej posiedzieć w domu w dresie i kapciach niż pojawiać się w większym towarzystwie w eleganckim stroju. Jeśli ktoś cię gdzieś zaprosi, nie wymiguj się pod byle pretekstem. Idź, a zrobisz dla siebie wiele dobrego.
Maciej Korzeniowski
Wejdź na FORUM! ❯
Komentarze (25) / skomentuj / zobacz wszystkie
Największym błędem ludzkiej inteligencji jest sprowadzanie dostępnych informacji i doświadczeń do możliwie prostych modeli. Tak działa nasz mózg zaprogramowany przez ewolucje na szybkie reakcje odpowiednie do pozyskanych bodźców. Dlaczego to mówię? Bo mierzenie wszystkich jedną, statystyczną lub paradygmatyczna miara sprawia, że bardzo dużo pozostaje na marginesach. Przykład: ja sam jestem sam. Od ponad 35 lat. Od chwili śmierci mojej młodej wtedy żony. Muszę uzupełnić: nigdy nie korzystałem i nie korzystam z żadnych środków uzależniających. Nie szukałem następczyni dla mojej niezastępowalnej żony. Żyję samodzielnie i samotnie (nie w sensie życia na Alasce. Żyję wśród ludzi). I jest mi z tym dobrze. Dla mnie samotność nie stanowi istotnego problemu.
11.03.2024 23:28
Zostaw ją. To nie jest już twoja kobieta. Z tej mąki chleba nie będzie. Zabierz syna. Trudno. Musisz to przetrwać.
11.03.2024 23:27
Zaprzeczanie zbiorowej rzeczywistości statystycznej na podstawie własnego życia i oczytania jest podobne do negowania faktu, że jest niewielu miliarderów, a ja przecież jestem i każdy może być. Nie, nie może nim zostać, jak i noblistą. Podobnie z faktem, że w PL jest o 1,5 mln kobiet za mało, a one starają sie wybierać życie łatwiejsze niż trudniejsze. Jeden lepiej ustawiony finansowo mężczyzna może , i bywa że ma, kilka kochanek, więc odbiera tym samym możliwości innym. To akurat ma nieduże znaczenie statystyczne, ale też istnieje. Fakt, że PL jest 5. krajem w konsumpcji porno online też chyba świadczy o pewnych nieomawianych na ogól tendencjach. Na koniec: jeśli wrzucisz w Google frazę "samotność kobiet" oraz "samotność mężczyzn", to wyniki sa w proporcji 57:1, choć to mężczyźni są bardziej samotni od kobiet. To jest przepotezne skrzywienie i znak czasów zarazem.
Zazdroszczę Ci udanego życia w błogostanie ignorancji.
27.11.2023 01:00
Cześć Mirek
Myślę, że najlepiej wybrać sytuację w której nie będziesz cierpieć.
Osobiście po latach, po małżeństwie nie rozumiem życia.
Posłuchaj trochę kanałów na YouTube
Musisz wiedzieć
DSM druga strona medalu
Ogólnie o Red pillu
Głupie babsko ta twoja pseudo żona
Pozdrawiam cię serdecznie.
03.08.2023 22:31
Typowy płacz beta orbitera, wyruchała Cię na maksa, wysmarkaj się jeszcze w chusteczkę pantoflarzu.
20.03.2023 21:23
Witam.
Jestem z żoną po ślubie cywilnym 9 lat. Mamy 7 letniego syna. Mieszkamy w Kanadzie. 3 lata temu ona zdradziła mnie z dwoma Egipcjanami, wierzcie mi lub nie, nie miała powodu. " Miala w domu tak żeby nie stołować się na mieście" - wiadomo o co chodzi, prawda? Dowiedziałem się o zdradzie dwa miesiące temu. Przed zdradą planowałem ślub kościelny ale teraz marzenie legło w gruzach. :"( Czy jest facet który chciałby w tej sytuacji wziąć z nią ślub kościelny? W tym roku planuję powrót na stałe do PL.Obecnie ona gotuje, zajmuje się synem, itp. Od dwóch miesięcy gdy się o tym dowiedziałem (nie od niej tylko "głos wewnętrzny" kazał mi sprawdzić jej telefon, email). Gdy rozmawiałem z nią o tym 3 tygodnie temu to ze łzami w oczach mnie prosiła żebym nie odchodził a bo to jej mama tego nie wytrzyma jak dowie się co zrobiła a bo to syna mamy. A mi też ciężko zostawić go beze mnie. Nie mogę zrozumieć tego że ona tak bez emocji potrafi dalej z tym żyć co mi zrobiła i nie wie jak bardzo cierpię w sercu i ukrywam ten cały żal i rozczarowanie wewnątrz. Te myśli wewnatrz są prawie przez cały czas w mojej głowie: Dlaczego?! Po ślubie, gdy dziecko mamy 4 letnie?, itp.
W sferze intymnej ona jest raczej ok aby kontynuować ze mną zbliżenia a ja niestety nie potrafię bo mam caly czas w głowie te pytania które napisałem wyżej... Czy jest jakaś inna metoda niż rozstanie abym tych myśli nie miał które niszczą mnie od wewnątrz jak "cichy zabójca"?
Po prostu "coś" mówiło mi że mam sprawdzić jej komórkę, maila...I znalazłem w jej komórce całe konwersacje, jej nagie zdjęcia i filmiki wysłane tym Egipcjanom. Opis dokładny gdzie sie spotkali, jak im było dobrze ze sobą i w ogóle... Najgorsze jest to że z jednym z nich pracowałem od trzech lat przed momentem gdy razem mieli sex ze sobą (on z moją żoną) (a drugiego spotkałem na robocie może z dwa razy-oboje są dla siebie kolegami). Uważałem go za mojego przyjaciela. Ona na początku nie chciała się przyznać ale gdy powiedziałem że z nim też pogadam to się przyznała. Tłumaczyła się, że była zagubiona(?), młoda(ma teraz 29 lat), na obcym kontynencie? (Gdy ja podejrzewam, że chciała zwyczajnie spróbować jak smakuje sex z Egipcjaninem?) Mogła ze mną porozmawiać kiedy tylko chciała. Byłem cały jej, szczery, wierny, oddany i pewny jej wierności - bo, po ślubie cywilnym byliśmy i małe dziecko w domu. Bo ja byłem szczęśliwy żyjąc z nią jako mąż z żoną. I tak 3 lata oboje mnie oszukiwali i patrzyli jaki ja głupiec zadowolony jestem jako mąż, ojciec, przyjaciel.
Jak dalej żyć? Co robić? Czy taki facet jak ja może być jeszcze kochany, spełnić swoje marzenie o ślubie kościelnym i kobiecie która będzie go kochać szczerze i wiernie?
Dlatego podsumowując ja widzę dwie opcje i nie do końca wiem którą wybrać (chociaż serce podpowiada mi opcję drugą):
1. Wracam z nią i z synem do Polski i przestajemy żyć jak do tej pory czyli w grzechu i bierzemy ślub kościelny ale w sercu mam cały czas "ten głos": jeśli braliście ślub cywilny i ona nie dotrzymała przysięgi wierności to po co Wam slub kościelny?
2. Wracam z nią i z synem do Polski i przestajemy żyć jak do tej pory czyli w grzechu bo ja chcę rozwodu cywilnego i zaczynam życie jako rozwodnik cywilny i mam szansę na to aby spełnić marzenie mojego życia czyli "ślub kościelny" - tak z miłości i w ogóle?
Proszę powiedzcie którą drogę życia powinienem wybrać? ????
22.01.2023 23:40
Samotność to nie stan który "nachodzi" nas. Samotność to stan do którego niejako wracamy. Rodzimy się sami i umieramy sami. A w ciągu życia trafiamy na "przyjaciół"(celowo w cudzysłowiu) i niby "wielką miłość" (również celowo w cudzysłowiu). Przyjaźnie to tylko chwilowa wspólna droga lub zainteresowania (sport, rozrywka), które to z wiekiem i upływem czasu przemijają, bo ileż można wspólnie kopać piłkę na osiedlowym boisku. Miłość to tylko samooszukiwanie siebie i takie górnolotne "uczucia" to mit. Owszem człowiek łaczy się w pary celem prokreacji lub po prostu z wygodnictwa. A potem dzieci odchowane, dom spłacony ratalnie, ale kazde z "partnerów" ma swoje zainteresowania i On w garażu dłubie w aucie, a ona w salonie zajęta planowaniem domowego budżetu. I tak wracamy do samotności, która jest w zasadzie naszym podstawowym i pierwotnym habitatem.
22.10.2022 18:04
Mam 44 lata. Jestem z wyboru singlem bo 20lat temu zawalilem sprawę w relacji damsko męskiej i miałem napady autoagresji z tym związane. Gdy to minęło zamknąłem się i oddałem od kumpli którzy weszli w związki. Jest mi z tym źle i nie radzę sobie z tym a nawet wypieram problem
05.09.2022 08:28
Fakty są takie, że w wieku 18- 23 lata - nie istnieją przeszkody do niepokonia. Cały świat należy do Ciebie.
Niestety ta błoga pewność siebie z wiekiem mocno słabnie obrastając dodatkowymi wymaganiami.
Spontan gaśnie - proza kalkulacji zabija
pierwotną radość życia.
Niestety po Trzydziestce - same kompromisy.
Prawdziwa miłość - to ta Bezwarunkowa
Ona istnieje jako Pierwsza miłość.
Później jest coraz trudniej.
10.04.2022 02:51
Tęsknisz za tym za czym tęsknisz.
Cała Twoja wypowiedź to zasłona dymna.
To nie jest takie proste.
10.04.2022 02:39