Strona używa cookies. Jeśli nie wyrażasz zgody na używanie cookies, zawsze możesz wyłączyć ich obsługę w swojej przeglądarce internetowej. Polityka Cookies
Akceptuję

„Misja Stone” z Gal Gadot bije rekordy popularności. Wartościowe kino akcji? [RECENZJA]

Książka, film
|
16.08.2023

Platforma Netflix ponownie ukłoniła się w stronę miłośników kina akcji i niedawno dodała do swojej biblioteki produkcję oryginalną pt. „Misja Stone”. Film, w którym główną rolę zagrała Gal Gadot, wyreżyserował Tom Harper. Spróbował w nim połączyć nowoczesne trendy, nie zapominając o klasycznych tytułach z lat 80. i 90.

Tagi: film dla faceta po 40.

„Misja Stone” – kadr z filmu
Gal Gadot w filmie „Misja Stone” | fot. mat. pras.

Można odnieść wrażenie, że kino akcji przeżywa renesans. Swoje premiery miały w ostatnim czasie takie produkcje jak „Tyler Rake 2”, „John Wick 4”, „Alias” i sporo filmów z uniwersum superbohaterskiego. Może to oznaczać, że coraz chętniej idziemy do kina czy siadamy przed telewizorem, żeby obejrzeć coś lżejszego, niezobowiązującego czy też – tak powiedzieliby bardziej złośliwi – odmóżdżającego. Nie ma w tym przecież nic złego. Filmy są nośnikiem wyższych wartości, ale również sposobem na przyjemne spędzenie wolnego czasu. Mają docelowo stanowić rozrywkę, dlatego ciągła popularność komedii czy powrót akcyjniaków to coś pozytywnego. Pod warunkiem że te są przynajmniej dobre, a niestety bywa z tym różnie.

Swoją cegiełkę do gatunku postanowił dołożyć ponownie Netflix, który zrealizował film pt. „Misja Stone” (ang. „Heart of Stone”). W filmie główne role zagrali Gal Gadot, czyli popularna w uniwersum DC odtwórczyni roli Wonder Woman, oraz Jamie Dornan – jedyny i niepowtarzalny Gray z głośnych „Pięćdziesięciu twarzy Graya”. Oceniając jedynie po „gwiazdach” – szału niestety nie ma. Lepiej to jednak wygląda, gdy spojrzymy na nazwisko reżysera. Tom Harper dał się poznać jako dobry fachowiec, który przygotował takie filmy jak „The Aeronauts” czy „Siła marzeń”, a także maczał palce przy świetnym serialu „Peaky Blinders”. Film „Misja Stone” zadebiutował na platformie Netflix 11 sierpnia.

„Misja Stone” – fabuła filmu

Rachel Stone to agentka pracująca dla tajnej organizacji, której nadrzędnym celem jest utrzymanie pokoju na świecie. Otrzymuje zlecenie w momencie, gdy służby dowiadują się o planach pewnej niepozornej specjalistki od komputerów. Okazuje się, że hakerka przymierza się do wykradzenia niebezpiecznej broni, której użycie doprowadziłoby do zachwiania światowego ładu. Rachel Stone robi wszystko, żeby powstrzymać kobietę.

Plakat filmowy – „Misja Stone”
Plakat filmu „Misja Stone” | mat. pras.

Twórczy minimalizm – sposób na sukces?

Opis fabuły filmu wydaje wam się banalny? Celne spostrzeżenie! „Misja Stone” to film, jakich mieliśmy już wiele. Nie brakuje w nim klisz i podobieństw do tytułów zarówno współczesnych, jak i tych sprzed kilku dekad. Nie powiem jednak, żeby mnie to zaskoczyło. Film akcji realizowany w 2023 roku nie może być wielkim odkryciem, ponieważ w tym temacie nakręcono już chyba wszystko. Obecnie najwięcej twórcy starają się ugrać efektami specjalnymi i niesamowitymi ujęciami (patrz – seria o Johnie Wicku) i to na pewno dobra droga, choć często w takiej sytuacji zapomina się o historii, tworząc tak zwaną „sztukę dla sztuki”. W najnowszej produkcji Netfliksa wydaje się to zbalansowane – film jest widowiskowy, ale daleko mu do tych najlepszych, natomiast historia jest spójna i dobrze poprowadzona, ale w żadnym momencie nie wgniata w fotel.

Celowo unikam bardziej pozytywnych zwrotów, ponieważ „Misja Stone” nie zachwyca w żadnym aspekcie. Co jednak nie mniej ważne – nie rozczarowuje. To solidny średniak, który skrojony został z myślą o widzach szukających czegoś lekkiego, idealnego do wieczornego odpoczynku. Pozytywnie zaskoczyła mnie natomiast Gal Gadot, która (chyba nieco niesłusznie) zaszufladkowana została jako „ta ładna z uniwersum DC”. To znaczy – nadal jest ładna, ale w wielu scenach udowodniła, że nie brakuje jej aktorskiej jakości. Można nawet dostrzec, że osobiście brała udział w kręceniu wybranych scen akcji, ograniczając udział kaskaderów. Gadot więc biega, kopie i strzela, a ogląda się to z satysfakcją.

O pozostałych aktorach z „Misji Stone” nie mam za wiele do powiedzenia, ponieważ zwyczajnie niczym się nie wyróżnili. Byli do bólu poprawni, co w zasadzie należy przyjąć jako dobrą wiadomość – dopasowali się do poziomu filmu. Filmu, który – przyznaję się wam bez bicia – obejrzałem z przyjemnością. Nie miałem żadnych oczekiwań, a ostatecznie dostałem nieco ponad dwie godziny (zleciały bardzo szybko!) solidnego kina akcji. Niczym niezaskakującego i niewnoszącego do gatunku absolutnie nic nowego, ale po prostu przyjemnego.

Wszystko zgodnie z oczekiwaniami

Od początku, a dostrzegłem to już po obejrzeniu zwiastuna, film „Misja Stone” nie starał się być dziełem przełomowym, zapowiadającym wielką kinową rewolucję. Twórcy i sam Netflix mieli świadomość, że będzie to propozycja lekkiego kina wakacyjnego. Bez większych inspiracji i ambicji.

Szczerze? Dostaliśmy dokładnie to, co nam obiecano! Trochę w tym wszystkim kiczu typowego dla filmów akcji z lat 90. oraz trochę dynamicznych i dobrze zrealizowanych ujęć. Gal Gadot wypada zdecydowanie powyżej oczekiwań, a historia – choć banalna – trzyma się kupy. Czy można wymagać czegoś więcej od prostego akcyjniaka? Moim zdaniem nie, co potwierdzają również statystyki oglądalności. Netflix już się pochwalił, że film obejrzały miliony abonentów na całym świecie.

Michał Grzybowski

Wejdź na FORUM!
Linki artykułu
Kopiuj link:
Skopiowano do schowka

Wklej link na stronę:
Skopiowano do schowka

 

Komentarze (1) / skomentuj / zobacz wszystkie

PI Grembowicz
16 sierpnia 2023 o 18:26
Odpowiedz

Ta GG... no, no... nawet może być bez misji!

~PI Grembowicz

16.08.2023 18:26
1